Gwałtowne naciski polskiego rządu, by odwołać powstanie, nie odniosły żadnego skutku. Ślązacy postanowili walczyć!

Argumenty do znudzenia powtarzane przez Korfantego, a potem przez najwyższe władze Polski, o „nieobliczalnych skutkach na forum międzynarodowym”, okazały się niewystarczające. Ślązacy chcieli się bić.

Jadwiga Chmielowska

Już trzy dni po plebiscycie, 23 marca 1921 r., pod presją Korfantego MSWoj. gen. Kazimierz Sosnkowski skierował pismo do dowódcy Okręgu Generalnego, gen. Raszewskiego, w sprawie niedopuszczenia do wystąpień zbrojnych na Górnym Śląsku.

Mowa jest w nim o prowokacjach niemieckich, które mogą nastąpić, by pokrzyżować plany przyłączenia Śląska do Polski. Generał był przekonany, że takie rozruchy mogłyby „stanowić poważne niebezpieczeństwo polityczne w rozstrzygającej chwili. Interwencja rządu u Komisji Alianckiej nastąpi niezwłocznie.

Przypominam zdanie komisarza Korfantego, iż woli 200 trupów niepomszczonych po stronie Polski aniżeli przedwczesny wybuch z jego politycznymi skutkami.

Tajna organizacja wojskowa może wystąpić w formie zwartej jedynie na skutek żądania gen. Le Ronda. Wbić to dobrze w głowę płk. Chrobokowi i zabronić mu wszelkich fantastycznych planów operacyjnych prowadzących za Odrę. Nawet w wypadku, gdy będzie mogło nastąpić ujawnienie organizacji jako takiej i jej zwarte wystąpienie, co przypominam, iż stać się może jedynie na skutek zewnętrznej napaści Niemców i żądania gen. Le Ronda; nawet w tym wypadku wystąpienie organizacji musi być lokalne i ograniczyć się do obrony terenów z większością polską”.

Dalej w tym samym liście burzy koncepcję Chroboka utworzenia oddziałów zbrojnych Ślązaków na terytorium Polski. Ślązacy chcieli się bić, nie czekać. Pierwsze i drugie powstanie wybuchło spontanicznie. Na ich czele stali Ślązacy: Zgrzebniok, Fojkis, Ludyga Laskowski. Szefem Dowództwa Obrony Plebiscytu (DOP) też był Chrobok.

Teraz ideolodzy RAŚ-u usiłują wmówić, że Ślązacy nie chcieli walczyć, a przyszli Polacy i zrobili powstanie. Było dokładnie odwrotnie. Ślązacy chcieli się bić. Brakowało im oficerów, sztabowców, saperów i o nich prosili Polskę.

Po raz kolejny trzeba tu przypomnieć, że Piłsudski obiecał Ślązakom, że gdy będą chcieli walczyć, da im to, co ma najlepszego. Obóz belwederski po cichu i w konspiracji posyłał bojowców PPS, była ich jedynie garstka. Przybyło też kilku Poznaniaków – saperów. Sosnkowski pisze wprost: „Ściąganie gorętszego elementu poza granicę i organizowanie go w wojsko poza Górnym Śląskiem nie uważam za wskazane, gdyż ukryć się nie da, zaś jak Panu Generałowi wiadomo, wszelkie działanie na zewnątrz jest możliwe w wypadku zbrojnego napadu niemieckiego z zewnątrz i spowodowanego tym żądania aliantów o udzielenie im przez Polaków zbrojnej pomocy”. Na koniec Sosnkowski dopisał ręcznie, że prosi o podziękowanie Chrobokowi za to że „zdołał niezmiernie szybko opanować sytuację i nie dopuścić do samorzutnych wystąpień”. (…)

Pod koniec kwietnia śląska organizacja bojowa liczyła 40 tys. zaprzysiężonych członków. Około 2/3 były to odziały bojowe, a 1/3 w instytucjach i służbach na tyłach. Po odwołaniu płka Pawła Chroboka na czele DOP stanął ppłk Maciej Mielżyński („Nowina-Doliwa”). (…)

24 kwietnia odbyło się zebranie w Bytomiu, na które Korfanty zaprosił najbliższych współpracowników i dowódcę Obrony Plebiscytu. „Po zapoznaniu się z założeniami planu operacyjnego Korfanty, pomimo niechętnego stosunku do działań zbrojnych, konkludował, że w zaistniałej sytuacji są one nieuniknione” – napisała w swej pracy Zyta Zarzycka. (…)

Atmosfera na Śląsku gęstniała. W nocy z 29 na 30 kwietnia Le Rond – Przewodniczący Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i plebiscytowej przekazał Konsulowi Generalnemu Danielowi Kęszyckiemu poufną informację, że 5 maja Rada Ambasadorów poweźmie decyzję ws. Śląska. Kęszycki natychmiast w trybie poufnym zawiadomił w Czarnym Lesie Stanisława Niegolewskiego, że decyzja Rady Ambasadorów będzie niepomyślna dla Polski, i jeszcze tej samej nocy wiadomość dostał przez kuriera Korfanty. Stało się jasne, że zwycięży projekt angielsko-włoski.

30 kwietnia spotkali się szefowie polskich związków zawodowych, dowódcy organizacji zbrojnych oraz Jozef Rymer, Wiktor Piecha, Konstanty Wolny, Józef Biniszkiewicz, Michał Grajek i Alojzy Kot. Uchwalono, że strajk generalny rozpocznie się nazajutrz. 1 maja 1921 r. stanęły nieomal wszystkie fabryki i kopalnie. Gazety śląskie opublikowały „uchwałę niemieckiej finansjery mówiącą o zniszczeniu okręgu przemysłowego w wypadku oddania go Polsce”. Tę uchwałę dużo wcześniej uzyskał polski wywiad Komitetu Plebiscytowego. Jakże kojarzy się ona z wypowiedziami szefa RAŚ J. Gorzelika o Śląsku w polskich rękach i małpie, która dostała zegarek. Obrzydliwe powtarzanie niemieckiej propagandy.

Wszyscy śląscy dowódcy byli zdecydowani rozpocząć powstanie. Nie widzieli innej możliwości. Nie godzili się na odwlekanie terminu. Tymczasem zdominowany przez endecję rząd nawet po otrzymaniu informacji o dacie powstania usiłował powstrzymać jego wybuch. (…)

Szef Sztabu DOP S. Rostworowski tak relacjonuje podpisanie 2 maja decyzji o wybuchu III powstania: „Komisarz Korfanty, jako dyktator w powstaniu, zawahał się jeszcze. Nie wierzył w powodzenie walki zbrojnej z Niemcami, ufał nadal, że w drodze dyplomatycznej nadejdzie lepsze rozstrzygnięcie, pragnął wybuch powstania opóźnić. Wobec nadchodzącej daty 5 maja – było niepodobieństwem. Zresztą podniecenie umysłów, wywołane strajkiem, doprowadziłoby na pewno do lokalnych wybuchów (…). Szef sztabu po krótkiej naradzie z szefem oddziału operacyjnego udał się do pokoju komisarza Korfantego, który konferował z Nowiną-Doliwą [Mielżyńskim – J.Ch.] i zameldował, że w myśl wytycznych, pogotowie mobilizacyjne jest już posunięte tak daleko, że o ile rozkaz nie będzie natychmiast wykonany – to rozpocznie się chaotyczna walka, z góry skazana na przegraną. Komisarz Korfanty, po chwili namysłu, rozkaz powstania podpisał (2 maja o godz. 11). Przygotowani gońcy rozwieźli natychmiast umówione hasło do dowódców grup. Wawelberg otrzymał je ustnie. Kości zostały rzucone” (S. Rostworowski, Tajna organizacja wojskowa obrony plebiscytu na Górnym Śląsku, w r. 1921, s. 435–436).

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Fiasko kunktatorskiej polityki endecji” znajduje się na s. 6 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Fiasko kunktatorskiej polityki endecji” na s. 4 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Cud nad Wisłą” dodał ducha Ślązakom do walki o przyłączenie Śląska do Polski i zaowocował „cudem nad Odrą”

„Czyż może być lepszy dowód polskości Śląska, niż te dwa bohaterskie powstania, jedno w 1919 r., drugie w sierpniu 1920 r., jakie lud śląski podjął przeciw Niemcom i zwycięsko prowadził?”

Zdzisław Janeczek

Fot. ze zbiorów Z. Janeczka

„Cud nad Wisłą” zaowocował kontrakcją Górnoślązaków, co spotkało się z ostrą reakcją niemieckich mediów. Jak pisała „Gwiazdka Cieszyńska”, „prasa berlińska i wiedeńska przedstawiała wydarzenia na Górnym Śląsku jako nowe powstanie, przygotowane dla przeprowadzenia aneksji tego obszaru, polskiej ludności miejscowej w porozumieniu z rządem polskim. Cała prasa twierdzi, że napad Polaków dokonał się z namowy Francji w celu uniemożliwienia plebiscytu. Prawdą zaś jest, że ludność polska przy pomocy władz koalicyjnych zdołała uniemożliwić niemiecki zamach stanu”. (…)

W nocy z 25 na 26 sierpnia rozpoczęło się usuwanie Sicherheitswehry z Górnego Śląska. Kolejno z Zabrza, potem Bytomia, Katowic, Gliwic i innych miast. W środę wieczorem odbyło się w Bytomiu spotkanie przedstawicieli Polaków i Niemców w sprawie przywrócenia spokoju i porządku. „Gwiazdka Cieszyńska” pisała, iż jego inicjatorem była strona niemiecka. Polaków reprezentowali poseł Wojciech Korfanty i adwokat Konstanty Wolny. Niemcy wydelegowali charyzmatycznego centrowca księdza Carla Ulitzkę, zdecydowanego przeciwnika oderwania nawet najmniejszego skrawka Śląska od Republiki Weimarskiej, wiernego „matce Rzeszy”. Towarzyszył mu Żyd Bloch, który podzielał zdanie pruskiego duchownego i równocześnie starał się wcielić w życie oczekiwania berlińskiego „Wall Street”. Kontrolowało ono handel śląskim węglem, nie szczędząc w 1921 r. grosza na ochotników Freikorpsu i „Schwarz Reichswehry”, wśród których nie brakowało ich ludzi. Bloch reprezentował wyznawców judaizmu w większości wychowanych na Górnym Śląsku w kulturze niemieckiej, mocno z nią związanych, określających się jako „Niemcy wyznania mojżeszowego” i manifestujących swe przywiązanie do Rzeszy.

Fot. ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach

Pertraktacje nie należały do łatwych. W. Korfanty i K. Wolny oświadczyli, że przywrócenie spokoju możliwe jest tylko po spełnieniu warunków, które delegacje robotników polskich przedłożyły Komisji Rządzącej i które uzyskały jej akceptację. Najważniejszym z nich było usunięcie Sicherheitswehry i zaprowadzenie „wspólnej milicji” składającej się z 50% Polaków i 50% Niemców. Ostatecznie przedstawiciele niemieccy zgodzili się na polskie warunki i przedłożyli je do zatwierdzenia zgromadzeniu reprezentantów partii górnośląskich, które zostało zwołane do Gliwic.

Wkrótce na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej” ukazał się tekst zatytułowany Uspokojenie na Górnym Śląsku. Gazeta donosiła: „W plebiscytowych terytoriach Górnego Śląska nastąpił już spokój. Komisja Koalicyjna przystępuje do zastąpienia Sicherheitswehry przez policję lokalną, złożoną w połowie przez Polaków i Niemców. Komendantami tej policji będą oficerowie koalicyjni. Na 72 kopalń strajkuje jeszcze 6 – 80% górników podjęło pracę”.

27 VIII 1920 r. został podpisany przez Walentego Fojkisa akt demobilizacji wszystkich oddziałów bojowych samoobrony. 28 VIII przedstawiciele polskiego i niemieckiego komitetu plebiscytowego wydali wspólną odezwę wzywającą do przywrócenia spokoju i podjęcia pracy. Uczestnicy drugiego powstania doprowadzili do usunięcia z obszaru objętego plebiscytem niemieckiej policji SIPO, a także do rozwiązanie niemieckich bojówek. Ponadto powstanie przybliżyło cel, jakim było przeprowadzenie plebiscytu. Jego ostateczny termin wyznaczono na 20 III 1921 r.

Wypadki na Górnym Śląsku skutkowały ujawnieniem niemieckich dążeń. „Otworzyły także koalicji oczy na niezmniejszone jeszcze niebezpieczeństwo niemieckie. Mimo nakazu aliantów, Niemcy nie tylko, że nie oddały broni, ale zarządziły nowe zbrojenia, by opanować Górny Śląsk. Stwierdzono to urzędowymi dokumentami. Dokumenty te przedstawiono na konferencji w Spa”. Rezultatem debat była decyzja o konieczności rozbrojenia Niemiec. (…)

„Gwiazdka Cieszyńska” podkreśliła nie tylko doniosłość dwóch powstań śląskich, ale także wkład Górnoślązaków w zmagania całego narodu polskiego o suwerenne państwo.

Porównała Bitwę Warszawską z batalią, jaką stoczyli w 1241 r. Ślązacy na polu legnickim, odpierając nawałę ze Wschodu.

I tak jak w sierpniu 1920 r. Rzeczpospolitą uratował manewr Józefa Piłsudskiego znad Wieprza, tak siedem wieków wcześniej Królestwo Polskie ocalało dzięki ofierze śląskiego księcia Henryka Pobożnego i jego rycerzy.

Polski Komitet Plebiscytowy | Fot. ze zbiorów Biblioteki Śląskiej w Katowicach

Redakcja śląskiej gazety stawiała pytanie: „Ale czyż może być lepszy dowód polskości Śląska, niż te dwa bohaterskie powstania, jedno w 1919 r., drugie w sierpniu 1920 r., jakie lud śląski podjął przeciw Niemcom i które przeciw przeważającym siłom zwycięsko prowadził? W sierpniu 1920 r., kiedy cała Warszawa, zwrócona na Wschód, odpierała jeden z tych najazdów wschodniej dziczy mongolskiej, które od 1241 r., od bitwy pod Legnicą raz po raz się powtarzają, zdradziecki Prusak chciał nam wbić nóż w plecy, aby to uczynić, aby przeciąć kolej Warszawa–Kraków, musiał przejść przez Śląsk. Nie znał piastowskiej mocy bohaterskiego ludu. Bohaterowie Bytomia, Katowic, Zabrza i Raciborza zwyciężali Prusaków w tym samym czasie, kiedyśmy bili ich sprzymierzeńców – Mongołów pod Radzyminem i nad Niemnem”. (…)

Akcja plebiscytowa na Górnym Śląsku obfitowała w liczne spory i napięcia łącznie z utarczkami z niemieckimi bojówkami Selbstschutzu. Zgodnie z regulaminem w plebiscycie mogli brać udział obywatele, którzy po 1 I 1920 r. ukończyli co najmniej 20 lat i zamieszkiwali na spornym obszarze. Do głosowania dopuszczono też tzw. emigrantów, czyli osoby, które z różnych powodów opuściły na stałe lub czasowo teren plebiscytowy.

W lokalach wyborczych każdy uprawniony do głosowania otrzymał dwie białe kartki z dwujęzycznym wydrukiem nazw obu państw: „Deutschland – Niemcy”; „Polska – Polen”, z których do urny mógł wrzucić tylko jedną. Obie strony prowadziły bezpardonową kampanię propagandową.

W Polsce powstawały komitety, które starały się nieść pomoc rodakom zza kordonu. Zbierano pieniądze, opracowywano i przesyłano materiały propagandowe. Utworzono Centralny Komitet Plebiscytowy z marszałkiem sejmu Wojciechem Trąmpczyńskim na czele, który miał koordynować przygotowania. Akcję propagandową prowadzono również na terenie Niemiec. We Wrocławiu powstało Towarzystwo Opieki nad Górnoślązakami, które zajmowało się odszukiwaniem adresów zamieszkujących Dolny Śląsk Górnoślązaków i namawiano ich do udziału w plebiscycie. Akcja ta była odpowiedzią na podpisaną polsko-niemiecką umowę o emigrantach, co zapoczątkowało szeroko zakrojoną akcję mobilizacji osób spełniających ustalone kryteria uprawniające do udziału w plebiscycie. Początkowo liczbę emigrantów szacowano na 200–300 tysięcy, jednak w ostatecznym rozrachunku przybyło tu około 180 tysięcy Górnoślązaków z terenu Niemiec i około 10 tysięcy z terenu Rzeczypospolitej.

Emigrantom z Rzeszy władze tego kraju zapewniały bezpłatną podróż, zakwaterowanie i wyżywienie. Dodatkowo każdy zatrudniony mógł uzyskać odszkodowanie za utracony czas pracy, jeśli po powrocie okazał przywiezioną z sobą kartkę „Polska – Polen”, co potwierdzało zagłosowanie za pozostawieniem obszaru plebiscytowego w granicach Niemiec.

W odpowiedzi na ten wybieg jeszcze przed głosowaniem polscy agitatorzy rozprowadzali dodatkowe kartki „Polska – Polen” z nadzieją, że jedną emigrant wrzuci do urny, drugą zabierze w celu otrzymania odszkodowania, a kartkę „Deutschland – Niemcy” zniszczy.

Ponieważ dojazd Niemców z głębi Rzeszy na Górny Śląsk był utrudniony, dlatego starali się oni dla swoich bojówek, napływających z całych Niemiec, o legitymacje, że są rodowitymi Ślązakami. W tym celu fałszowali dowody osobiste dla przybyszów. Potajemny handel dokumentami „rodowitych Górnoślązaków” rozwinął się na wielką skalę, szczególnie w powiecie rybnickim i katowickim, gdzie wykradziono z urzędów policyjnych kilkanaście tysięcy blankietów legitymacyjnych z pieczątkami i podpisami in blanco. W legitymacje te zaopatrywali się niemieccy bojówkarze przybyli tu spoza linii demarkacyjnej, a to w celu ułatwienia sobie pobytu na terenie plebiscytowym w razie ewentualnej kontroli dokumentów osobistych. Polski Komisariat Plebiscytowy wydał odezwę do ludności polskiej, aby śledziła nadużycia i donosiła o nich polskim komitetom i władzom koalicyjnym.

Cały artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Górny Śląsk a wojna polsko-bolszewicka na łamach »Gwiazdki Cieszyńskiej« cz. IV” znajduje się na s. 6 i 7 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020.

 


  • Do odwołania ograniczeń związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” będzie można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Górny Śląsk a wojna polsko-bolszewicka na łamach »Gwiazdki Cieszyńskiej« cz. IV” na s. 6 i 7 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 71/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Plebiscyt na Górnym Śląsku 1921. Głosujący mieli zadecydować o przynależności państwowej, bez deklarowania narodowości

Dopuszczenie do udziału w plebiscycie emigrantów, którzy reprezentowali jedynie siebie samych, było pogwałceniem zasad plebiscytu. Zignorowano zasadę uprawnienia do głosowania stałych mieszkańców.

Jadwiga Chmielowska

Decyzja o przeprowadzeniu plebiscytu była warunkiem kompromisu pomiędzy zwycięzcami: Anglią, Francją a pokonanymi Niemcami. Warunki pokoju przedstawione Niemcom 7 maja 1919 r. przewidywały przyznanie Polsce Górnego Śląska.

Wnioskujący opierali się na pruskim spisie ludności z 1910 r., według którego większość mieszkańców spornego terytorium stanowili Polacy.

Po pierwszej wojnie światowej przyjęto zasadę wyższości samookreślania narodów nad legalistyczną doktryną prawno-państwową o formalnej przynależności obszarów do poszczególnych państw (Encyklopedia powstań śląskich, s. 297.)

Niemcy zaatakowali taką propozycję mocarstw. Ich argumenty były następujące: „daje się Polsce terytoria, które w różnych okresach zostały od niej oddzielone i które nigdy nie znajdowały się pod jej władzą”; „przyłącza się do Polski liczne miasta niemieckie i znaczne obszary czysto niemieckie”; „język polski »wielkopolski« nie jest językiem rodzimym mieszkańców Górnego Śląska, którzy mówią narzeczem polskim »Wasserpolnisch«. Narzecze to nie świadczy bynajmniej o narodowości i nie wyklucza bynajmniej niemieckich uczuć narodowych”; „Górny Śląsk zawdzięcza cały swój rozwój umysłowy i materialny pracy niemieckiej. Niemcy są miarodajnymi przedstawicielami sztuki i wiedzy w tym kraju”; „Niemcy stoją tam na czele handlu i przemysłu, gospodarstwa rolnego, działalności ekonomicznej. Niemcy są kierownikami robotników i zarządcami syndykatów. Niemcy nie mogą się obyć bez Górnego Śląska , Polsce natomiast nie jest on potrzebny”; „co się tyczy urządzeń w zakresie zdrowotności i ubezpieczeń publicznych, warunki bytu na G. Śląsku są bez porównania lepsze niż w sąsiedniej Polsce”; „Pragnie się dać Polsce wobec Niemiec dobre granice wojskowe i ważne węzły kolejowe”; „Odstąpienie Górnego Śląska Polsce nie jest pożyteczne dla innych mocarstw, gdyż będzie ono niewątpliwie zarodkiem nowych elementów sporów i niezgód, co zagrażałoby poważnie pokojowi Europy i całego świata” – przytacza Encyklopedia powstań śląskich.

Niemcy twierdzili, że bez Górnego Śląska nie będą w stanie podołać reparacjom wojennym. To właśnie ten argument przekonał Anglię.

Anglicy na terenach plebiscytowych wyraźnie faworyzowali Niemców. Pod naciskiem Anglii podjęto decyzję nieprzyłączania Górnego Śląska do Polski, a jedynie przeprowadzenia plebiscytu. Złamano przy tym naczelną zasadę uwzględniania przy wytyczaniu granic argumentów etnicznych. Oktrojowany (narzucony wbrew panującemu prawu) plebiscyt nie gwarantował Ślązakom zwycięstwa. W warunkach absolutnej dominacji administracji niemieckiej na terenie Górnego Śląska i stosowanych przez Niemców nacisków administracyjnych, ekonomicznych i siłowych, był w zasadzie nie do wygrania przez Ślązaków. Nawet Kościół podlegał hierarchii niemieckiej.

Głosujący w plebiscycie mieli tylko opowiedzieć się za przynależnością do Polski lub Niemiec. Nie mieli deklarować narodowości. Dopuszczenie do udziału w plebiscycie emigrantów, którzy reprezentowali jedynie siebie samych, było pogwałceniem zasad plebiscytu. Zignorowano w ten sposób zasadę uprawnienia do głosowania stałych mieszkańców. Nie dopuszczono do też głosowania dzieci i młodzieży do lat 20.

Wynik plebiscytu miał jedynie stanowić formę opinii dla mocarstw, które arbitralnie miały podjąć decyzję. Najciekawsze jest to, że propozycja udziału emigrantów w plebiscycie padła ze strony polskiej delegacji.

Obecnie rzuca się podejrzenie na prof. Eugeniusza Romera, wybitnego geografa i znawcę problemów narodowościowych. Był on jedynie polskim ekspertem na konferencji wersalskiej a nie oficjalnym przedstawicielem delegacji polskiej – politykiem. (…)

Poseł polski hr. Maurycy Zamoyski złożył w Paryżu 20 IX 1920 r. przewodniczącemu rady ambasadorów Julesowi Cambonowi notę kwestionującą zasadność dopuszczenia emigrantów do głosowania. Francja poparła stanowisko polskie, a Anglia i Włochy upierały się przy dokładnym wykonaniu wcześniejszych ustaleń i zapisów. Ostateczną decyzję o udziale w plebiscycie emigrantów podjęła Rada Najwyższa pod presją strony angielskiej. „Państwo niemieckie skorzystało na inicjatywie polskiej dyplomacji i werbowało pewnie Ślązaków zamieszkałych w całych Niemczech, stwarzając im bardzo dogodne warunki do udziału w plebiscycie – z pociągami specjalnymi, a nawet kartkami żywnościowymi włącznie” – czytamy w tekście wyjątkowo nieprzychylnego Polsce prof. Antoniego Golly’ego na stronie współczesnych proniemieckich autonomistów: http://www.silesia-schlesien.com. Trzeba pamiętać, że w wyborach samorządowych, które odbyły się 9 XI 1919 r. wybrano 6882 polskich radnych i 4373 Niemców. Według tych danych Polacy powinni wygrać. Dlatego Niemcy dołożyli wszelkich starań, by proporcje narodowościowe na Śląsku odwrócić.

Komuniści natomiast agitowali za przynależnością do Niemiec. Na organizowanych przez siebie zebraniach i wiecach wprost głosili, „że żądanie połączenia z Polską jest przejawem polskiego nacjonalizmu”.

Polska antybolszewicka stała na drodze zwycięstwa ogólnoświatowego komunizmu! Polscy socjaliści-Ślązacy optowali za przynależnością do Polski. Wspierali ich bardzo pepeesowcy z Zagłębia Dąbrowskiego, głównie militarnie.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Plebiscyt na Górnym Śląsku” znajduje się na s. 9 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Plebiscyt na Górnym Śląsku” na s. 9 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Przed plebiscytem na Górnym Śląsku w 1921 roku. Ślązacy zdawali sobie sprawę z tego, że i tak przyjdzie im walczyć

Na Śląsku ścierały się dwie koncepcje: Korfantego, który był przeciwny walce zbrojnej, i Ślązaków, którzy wyciągnęli lekcje z historii Śląska Cieszyńskiego przyłączonego siłą do Czechosłowacji,

Jadwiga Chmielowska

W obozie dla uchodźców ze Śląska wybuchł bunt i przybyli z Poznania oficerowie musieli się serwować ucieczką. Był więc coraz mocniejszy antagonizm pomiędzy wysyłanymi z Poznania przez Korfantego na Śląsk oficerami związanymi z endecją a Ślązakami. Dowódca I i II powstania, kpt. Alfons Zgrzebniok, skierował 19 stycznia 1921 r. do Ministra Spraw Wojskowych meldunek. (…) Ze względu na wagę tego dokumentu przytaczam go w całości.

Fot. domena publiczna

W imieniu i z upoważnienia organizacji wojskowej na Górnym Śląsku, istniejącej pod nazwą CWF melduję:

  1. 1. Wszelką zmianę dotychczasowego systemu i kierunku pracy POW w przededniu plebiscytu uważam za wysoce szkodliwą.
  2. 2. Usunięcie w obecnej chwili ze stanowisk kierowniczych w Sztabie i powiatach ludzi, którzy pracowali tam dwa lata i mają za sobą dwa powstania – cieszących się zupełnym zaufaniem członków organizacji i zastąpienie ich przez przybyszów, nie znających stosunków, terenu oraz charakteru pracy – doprowadza do rozbijania własnych sił w przededniu bitwy.
  3. 3. Organizacja wojskowa Górnego Śląska jest organizacją obywatelską, względem której nie mogą być wydawane rozkazy wojskowe nieuzgodnione z jej duchem. Dokonywanie w tej chwili całkowitej zmiany dotychczasowego kierownictwa organizacji mogłoby mieć miejsce, gdyby tego wymagał stan i charakter organizacji. Wprowadzenie na miejsce usuniętych – ludzi zupełnie organizacji nieznanych, nie mających zrozumienia dla prac tajnych organizacji wojskowych, jest zupełnym przekreśleniem rezultatów dotychczasowej działalności CWF.
  4. 4. Jestem moralnie zobowiązany zarówno wobec interesów Polski na Górnym Śląsku, jak i wobec organizacji, która ode mnie tego zażądała, zaprotestować przeciwko rozwiązaniu CWF dokonanemu rozkazem Dowództwa Obrony Plebiscytu nr 2 z dnia 15 I 1921 r.
  5. 5. CWF zwracała się do MSWojsk. z prośbą o pomoc techniczną i w materiale ludzkim – miała jednak zawsze na uwadze, że siły napływające zajmą stanowiska doradcze, że będą to ludzie mający za sobą praktykę prac konspiracyjno-wojskowych i że potrafią zastosować się do warunków istniejących oraz pozyskać zaufanie szerszych sfer organizacyjnych, bez czego wszelka praca jest niemożliwą. Narzuceni organizacji w ostatnim czasie oficerowie i podoficerowie nie odpowiadają żadnemu z wymienionych wyżej warunków, a szczególnie temu ostatniemu. Ich nieprzyjazne stanowisko w stosunku do dotychczasowych kierowników i samej organizacji oraz traktowanie ich na sposób „pruski” – czynią dalszą współpracę z nimi zupełnie niemożliwą. Jako przykład przytaczam zbuntowanie się dnia 17 I 1921 r. uchodźców Ślązaków, skoncentrowanych w obozie sosnowieckim, przeciw przysłanym oficerom i podoficerom poznańskim, przy czym doszło do rozbicia magazynu broni w celu wystrzelania przybyszów. Bunt udało mi się osobiście zlokalizować, z tym jednak, że przybysze musieli się niezwłocznie usunąć. Podkreślić tu również muszę, że oficerowie i podoficerowie poznańscy systematycznie podkopują powagę Państwa Polskiego, wskazując na nieporządki w b. Królestwie i jego bierność w stosunku do spraw śląskich, przeciwstawiając mu Poznańskie.
  6. 6. Jako jedyne wyjście z obecnej groźnej sytuacji proszę w imieniu organizacji o:
    a) Zachowanie nadal dotychczasowego charakteru CWF i drogi służbowej do MSWojsk;
    b) Wycofanie wszystkich przysłanych oficerów i podoficerów nie nadających się do pracy konspiracyjnej na terenie Górnego Śląska i w Ekspozyturach Związku Przyjaciół Górnego Śląska;
    c) Podporządkowanie CWF – jak to miało miejsce dotychczas – wszystkich pracujących na terenie oficerów poza oficjalnymi łącznikami pomiędzy organizacją i władzami centralnymi w Warszawie.

Jednocześnie melduję:

Na terenie Górnego Śląska znajduje się około 7 000 zdemobilizowanych żołnierzy WP, przeważnie b. Hallerczyków. Z tej liczby do prac organizacyjnych stawiło się około 8–10%. Stosunek Związku b. Hallerczyków do organizacji był zupełnie poprawny aż do września roku ubiegłego, kiedy kierownictwo Związku na rozkaz p. komisarza Korfantego objął kpt. Bańczyk, który wysunął hasło dzielnicowe: „Śląsk dla Ślązaków” i przystąpił do zwalczania CWF jako organizacji stanowiącej główną przeszkodę w urzeczywistnieniu jego koncepcji. Jako argumentu w walce używa kpt. Bańczyk twierdzenia, że na czele Centrali stoją „Żydzi i złodzieje”. Członkom Związku, którzy pragnęli wstąpić do Centrali [CWF – przyp. red.], zagroził cofnięciem wypłaconych im, jako zdemobilizowanym, poborów. Ponieważ stan wewnętrzny tarć na terenie Śląska pomiędzy CWF i Związkiem nie może być bez zgubnych następstw tolerowany, proszę Pana Ministra o: 1. Usunięcie niezwłocznie kpt. Bańczyka od udziału w pracy organizacyjnej i cofnięcie kredytów na wypłacenie poborów zdemobilizowanym. 2. Wyznaczenie komisji w celu skontrolowania wypłat dotychczas przez kpt. Bańczyka dokonanych. 3. Potwierdzenie, jak to już było rozkazane, wypłaty zdemobilizowanym należnych im poborów przez organy gospodarcze kierowników powiatowych organizacji.

Na Śląsku cały czas ścierały się dwie koncepcje: jedna Korfantego, który był przeciwny walce zbrojnej, gdyż uważał, że drogami dyplomatycznymi Ślązacy są w stanie uzyskać przyłączenie swych ziem do Polski; druga Ślązaków, którzy wyciągnęli lekcje z historii Śląska Cieszyńskiego przyłączonego siłą do Czechosłowacji, nie zważając na decyzje mocarstw. Wiedzieli, że w polityce liczą się głównie fakty dokonane. Zdawali sobie sprawę z tego, że i tak przyjdzie im walczyć.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Zaostrzenie walki przed plebiscytem. Historia powstań śląskich cz. XVI” znajduje się na s. 9 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Zaostrzenie walki przed plebiscytem. Historia powstań śląskich cz. XVI” na s. 9 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Rozwiązanie Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska przez Wojciecha Korfantego w trakcie II powstania śląskiego

Rozkaz Wojciecha Korfantego natychmiastowego zakończenia II powstania i rozwiązania POW G.Śl., gdy powstańcy zwyciężali, a kolejne powiaty chciały rozpocząć walkę, był dla Ślązaków niezrozumiały.

Jadwiga Chmielowska

Niemcy ponosili klęskę. To oni właściwie zaczęli powstanie, atakując Francuzów w Katowicach. Chcieli stworzyć fakty dokonane – aneksję Śląska, wyprzeć wojska Ententy, korzystając z podejścia bolszewików pod Warszawę. Liczyli na to, że Polska niedługo zostanie zagarnięta przez Sowietów, a wojska międzysojusznicze nie będą się bić za przegraną sprawę. Polacy poszli w bój dopiero w odpowiedzi na bestialski mord polskiego lekarza – Andrzeja Mielęckiego, który usiłował pomagać rannym od francuskich kul Niemcom.

Drugie powstanie, tak zresztą jak i pierwsze, wybuchło spontanicznie – bez wydanych rozkazów z dowództwa. Taki rozkaz padł później. Wiadomo było, że Anglicy i Włosi nie sprzyjają Polsce. Jak Polacy mogą wierzyć Entencie, widać było na Śląsku Cieszyńskim. Liczyły się tylko fakty dokonane.

„Już w czasie samej akcji II powstania zarysowały się dwa obozy, a po zakończeniu walk ujawniły się dwie organizacje bojowe. Jedną była POW, której komendantem głównym był Alfons Zgrzebniok. Druga powołana została do życia przez komisarza plebiscytowego W. Korfantego – stanowić miała przeciwwagę nienawidzonej przez tegoż POW – z kpt. Mieczysławem Paluchem, dotychczasowym kierownikiem Wydziału Aprowizacyjnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego na czele” – napisał w swojej książce Zarys Historii trzech powstań Śląskich były szef sztabu POW, Jan Ludyga-Laskowski (s. 214).

Rozmowę z tym samym Mieczysławem Paluchem, który „pełen irytacji” przyjął informację o wydaniu broni powstańcom przez komendanta A. Zgrzebnioka, relacjonował zaskoczony por. Michał Grażyński. Z wyrażenia zgody na powstanie i podpisania tekstu zredagowanego przez Tadeusza Puszczyńskiego musiał się Korfantemu tłumaczyć dr Franciszek Matuszczyk – szef Biura Prezydialnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego na Górnym Śląsku. Wysłał on 25 sierpnia 1920 r., czyli w tym samym dniu, w którym Korfanty przekazał przez wysłanników żądanie likwidacji POW i zakończenia powstania, taki list: „Po zamachu Niemców w Katowicach na wojsko francuskie i ludność polską udałem się do Pana Zgrzebnioka, by mu przedstawić położenie polityczne na G. Śląsku i omówić z nim kroki, które powinny być natychmiast poczynione, by uratować Śląsk przed zamachem niemieckim. Pan Zgrzebniok, w zupełnym zrozumieniu sprawy, postanowił uczynić wszystko, co możliwe. Zebrał natychmiast swych współpracowników i po naradzie z nimi postanowił przystąpić do działania jeszcze tego samego dnia, gdyż położenie było niesłychanie groźne. Zgromadzono wszelką broń, którą można było dostać i rozdano odpowiednim czynnikom. Jeszcze tego samego wieczora rozpoczęto pod kierownictwem POW G.Śl. walkę o pograniczne miejscowości Górnego Śląska. Walki doprowadziły w dalszym ciągu do opanowania całego terenu pogranicznego i zajęcia dalszych powiatów Górnego Śląska.

Byłem świadkiem niestrudzonej czynności POW. Widziałem, jak kierownicy pracowali z wytężeniem wszelkich sił i mogę zaznaczyć, że oprócz działalności poszczególnych wojowników – Górnoślązaków, nasze dzisiejsze sukcesy zawdzięczamy działalności Dowództwa Głównego POW G.Śl.

Jestem przekonany, że Niemcy, po ich pierwszych wystąpieniach, byliby się rzucili na ludność polską Górnego Śląska i że byliby ją wytępili, gdyby Dowództwo POW G.Śl. nie było się szybko zorientowało i natychmiast przystąpiło do energicznego działania. Muszę zaznaczyć, że na Górnym Śląsku innej organizacji samoobrony, która by mogła rozpocząć działalność, nie było”.

List ten został skierowany do Dowództwa Głównego POW G.Śl. i jest tłumaczeniem się, dlaczego on, Matuszczyk, pod nieobecność Korfantego podjął decyzję zgody na rozpoczęcie walk i skontaktował się ze Zgrzebniokiem, którego Korfanty wraz z całym sztabem usunął z Bytomia.

Warto tutaj przypomnieć walkę Korfantego z POW od samego początku. Było to szczegółowo opisane w poprzednich artykułach.

Korfanty nawet posunął się do zabrania dotacji na funkcjonowanie struktury przed pierwszym powstaniem. Wszędzie, gdzie mógł, deprecjonował siłę bojową Ślązaków.

Tymczasem okazało się, że zarówno pierwsze, jak i drugie powstanie coś dało. Po pierwszym Komisja Międzysojusznicza przejęła władzę na Śląsku i opinia publiczna państw Ententy zdała sobie sprawę z tego, że Ślązacy są Polakami i chcą żyć w odradzającej się z niewoli Polsce. Na Śląsk wkroczyły też wojskowe siły międzysojusznicze, które w pewnym stopniu chroniły ludność polską przed eksterminacją. Po drugim, zwycięskim powstaniu zlikwidowano Sicherheitspolizei (policję bezpieczeństwa) i ustąpiły ogromne prześladowania przez nią ludności polskiej. Nie ulega wątpliwości, że skrytobójczymi mordami i zastraszeniem zmuszano by ludność polską do posłuszeństwa. Po pierwszym powstaniu wymordowano przeszło 2 500 ludności cywilnej. Najlepszy dowód na postępowanie niemieckie to nieutworzenie autonomii Śląskiej na terenach pozostałych w granicach Rzeszy, do czego Niemcy były zobowiązane! (…)

Korfanty wyrażał wielkie pretensje do Zgrzebnioka o wydanie broni. Komendant POW nie spełnił bowiem jego nadziei na hamowanie walk – uległ Fojkisowi i Stankowi. Zdradą stanu można nazwać to, że w czasie, gdy Ślązacy przelewali krew, walcząc z bronią w ręku, człowiek mieniący się ich przywódcą walczył o polityczne wpływy, ustawiając na stanowiskach swoich najwierniejszych totumfackich.

Decyzja likwidacyjna POW skierowana była przede wszystkim przeciwko dowództwu głównemu, a także współpracującym z nim oficerom WP. Było to po prostu całkowite rozformowanie kierownictwa POW G.Śl. Z działalności konspiracyjnej nie było łatwo rezygnować i nie zamierzano tego robić, gdyż było to i tak niewykonalne.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Rozwiązanie Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. Historia powstań śląskich cz. XV” znajduje się na s. 4 i 12 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Rozwiązanie Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska. Historia powstań śląskich cz. XV” na s. 4 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uroczystość uczczenia powstańców w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu w 100 rocznicę wybuchu I powstania śląskiego

Oderwanie od Niemiec Śląska Opawskiego, a w wyniku powstań śląskich części Śląska Górnego – było pierwszym etapem procesu cofania odwiecznego, germańskiego „drang nach osten”. Dokonał tego śląski lud.

Stanisław Florian

W Łaźni Łańcuszkowej przy kompleksie zabudowań dawnej kopalni „Królowa Luiza” na terenie Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność ʼ80 przy JSW KOKS SA, Irena Przybysz, zorganizowała 22 listopada 2019 r. uroczyste spotkanie z okazji stulecia wybuchu powstań śląskich.

W spotkaniu wzięło udział ponad 80 osób – członków MOZ NSZZ Solidarność ʼ80 z JSW KOKS SA. Na zaproszenie organizatorów spotkanie uświetnili swoją obecnością: Jadwiga Wiśniewska – Europoseł PiS, Barbara Dziuk – Poseł PiS, Waldemar Andzel – Poseł PiS (dojechał na spotkanie w drugiej części), Krzysztof Sitarski – Poseł VIII kadencji, najpierw Kukiz’15, później PiS; Adam Słomka – działacz niepodległościowy ze środowiska KPN-Obóz Patriotyczny, Dariusz Czech – przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność ʼ80 oraz przedstawiciele Zarządu JSW KOKS SA z Prezesem Robertem Małłkiem na czele.

Spotkanie, które sprawnie poprowadził Marek Filas, rozpoczęło się odśpiewaniem hymnu państwowego i hymnu górniczego. Po powitaniu przybyłych gości przez Irenę Przybysz Roman Adler – historyk kultury pracy na Śląsku, członek NSZZ Solidarność ʼ80 w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Katowicach – przedstawił prezentację zatytułowaną Powstania Śląskie a tradycje kultury pracy na Górnym Śląsku – gawęda trochę rodzinna.

Prelegent nie tylko skrótowo przypomniał przebieg powstań, ale zwrócił uwagę na ich szczególne znaczenie i specyfikę: po 570 latach od pokoju w Namysłowie (1348 r.) polskość na Śląsku, mimo germanizacji, była tak żywa, że polscy Ślązacy gotowi byli przelać krew, żeby się połączyć z Polską.

W tym sensie powstania śląskie wyróżniają się spośród innych powstań polskich, które miały miejsce na ziemiach wchodzących do 1795 r. w skład I Rzeczypospolitej. Podbój większości Śląska w latach 1740–1763 przez Prusy i oderwanie ich od Korony Królestwa Czech Habsburgów rozpoczęły zabory pozostałych ziem, zamieszkałych przez ludność polską, a bez zaboru Śląska, Pomorza Gdańskiego i Wielkopolski w 2 połowie XVIII w. militaryzm junkrów i biurokracji Prus nie miałby demograficznych i gospodarczych podstaw mocarstwowości. Dlatego oderwanie od Niemiec Śląska Opawskiego (przez Czechosłowację), a w wyniku powstań śląskich części Śląska Górnego – było pierwszym etapem procesu cofania odwiecznego, germańskiego „drang nach osten”. Dokonał tego śląski lud: chłopi i robotnicy nauczeni solidnej pracy, dbania o rodzinę, trwania przy wierze przodków, ale wyszkoleni w armii pruskiej. (…)

Roman Adler zachęcił uczestników spotkania, aby zmobilizowali swoje rodziny i znajomych do sprawdzenia, czy w ich domach nie zachowały się dokumenty dotyczące powstańców śląskich. Wskazał możliwe sposoby podtrzymywania pamięci o nich. (…)

W drugiej części spotkania uczestnicy przy muzyce mogli wziąć udział w konkursie na temat powstań śląskich i zatańczyć, kultywując najlepsze tradycje patriotycznych spotkań na Śląsku.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Cześć pamięci Powstańców Śląskich” znajduje się na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 23 stycznia 2020 roku!

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Cześć pamięci Powstańców Śląskich” na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mieczysław Paluch, przemilczany bohater powstania wielkopolskiego/ Wiesław Hernacki, „Wielkopolski Kurier WNET” 66/2019

Jeśli w środowisku poznańskim istnieje tzw. „opcja niemiecka”, to trudno liczyć, że major Paluch, który (jak mało kto) zaszkodził niemieckim interesom, zostanie tutaj uhonorowany stosownie do zasług.

Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego

Rzecz o Mieczysławie Paluchu – jednym z ważniejszych współorganizatorów i pierwszym wojskowym dowódcy powstania wielkopolskiego

Wiesław Hernacki

Nie jest łatwo znaleźć jednoznaczną odpowiedź na pytanie o przyczyny przemilczania w środowisku poznańskim roli Mieczysława Palucha w procesach odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Powodów takiej postawy może być kilka. Wszystkie mogą działać jednocześnie, choć (na przestrzeni wieku) ze zmiennym natężeniem, zależnie od aktualnej sytuacji. Przede wszystkim mogła to być chęć zagospodarowania wypracowanego sukcesu „Sztabu Palucha” przez osoby, które miały inną, niekonfrontacyjną koncepcję układania relacji z Niemcami. Nie zapominajmy, że w okresie międzywojennym Stanisław Taczak przewodniczył Towarzystwu do Badań nad Historią Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 – miał więc możliwość kształtowania oficjalnej narracji o przebiegu powstania. Innym powodem przemilczania mogły być dobre relacje M. Palucha z niezbyt lubianym w środowisku politycznym Poznania Józefem Piłsudskim, zwłaszcza że kontakty na linii „Sztab Palucha”–Kościanki–Warszawa istniały przynajmniej od chwili wybuchu powstania. Jeszcze inny możliwy powód niechęci do Palucha to rozsiewane sugestie o jego „lewicowości” – bowiem zachęcał do współtworzenia Rad Robotniczych, Żołnierskich, itd. – a przecież były to twory kojarzone z rewolucją sowiecką. Władze polityczne (Naczelna Rada Ludowa) obawiały się, że wraz z nową strukturą zawitają nowe ideologie i zdawały się nie dostrzegać, że wielkopolskie oddolne ruchy społeczne miały w swej istocie charakter patriotyczno-wyzwoleńczy, a nie klasowy. Weźmy jeszcze pod uwagę dwa aspekty: po pierwsze major Paluch nie pozostawił potomków, którzy w sposób naturalny byliby zainteresowani kultywowaniem o Nim pamięci – a jednocześnie silne są środowiska chętnie zajmujące należne mu miejsce. Po drugie: gdyby przyjąć, że dzisiaj istotnie w środowisku poznańskim istnieje tzw. „opcja niemiecka”, to trudno liczyć, że major M. Paluch, który (jak mało kto) zaszkodził niemieckim interesom, zostanie tutaj uhonorowany stosownie do zasług. Czy to się zmieni?

Jesteśmy tuż po jubileuszowych uroczystościach związanych z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Dla Wielkopolski był to dodatkowo czas upamiętniania wybuchu powstania wielkopolskiego (27.12.1918 r.) – zbrojnego aktu wyzwoleńczego otwierającego drogę, jak się później okazało, do patriotycznej mobilizacji Polaków na Śląsku, zakończonej powstaniami śląskimi.

Niestety setna rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego nie stała się okazją do zmiany oficjalnej narracji o tym ważnym wydarzeniu: nie przeniosła uwagi z postaci sztandarowych, ale niekiedy z samym powstaniem mających niewiele wspólnego, na osoby istotnie przygotowujące ruch powstańczy i dążące do zdecydowanych działań antyniemieckich. Na szczęście do walki o pamięć o prawdziwych bohaterach przystąpiły lokalne środowiska patriotyczne, badacze-regionaliści, zapaleńcy, niekiedy władze gmin i parafie.

Postacią, która w sposób wyjątkowo niesprawiedliwy została skazana na niepamięć, jest major Mieczysław Paluch – organizator i pierwszy wojskowy komendant powstania wielkopolskiego i II powstania śląskiego – Kmicic XX wieku.

Trzemżal i Trzemeszno

Urodził się 10 grudnia 1888 r. w zamożnej rodzinie włościańskiej w Trzemżalu koło (słynącego już wtedy z przesączonej patriotyzmem szkoły) Trzemeszna. Mieczysław Paluch, dla bliskich Mieczek, miał szczęście: w dużej rodzinie (rodzice, Jan i Józefa z Mayorów, mieli aż 11 dzieci!) pielęgnowano polskie tradycje, posługiwano się polskim językiem (zabór pruski) i z szacunkiem odnoszono się do wartości chrześcijańskich. Co istotne: wspólna ze starszym rodzeństwem nauka w domu i podglądanie ich lektur umożliwiła szczególnie dynamiczny intelektualny i emocjonalny rozwój tego młodego człowieka.

Mjr Mieczysław Paluch | Fot. ze zbiorów TPMMP

Po szkole powszechnej w Trzemżalu w 1898 roku dziesięcioletni Mieczysław Paluch rozpoczął naukę w trzemeszeńskim progimnazjum. To tutaj poznał swojego przyjaciela, Bohdana Hulewicza, z którym aktywnie udzielał się w tajnym Towarzystwie Tomasza Zana (kształtując postawę patriotyczną i przygotowując się do działalności konspiracyjnej); tutaj też pobierał gruntowną i wszechstronną edukację, np. prócz oczywistego języka niemieckiego poznał język łaciński, francuski i grekę. Do dzisiaj w archiwum trzemeszeńskiej szkoły z pietyzmem przechowuje się jego pracę końcową napisaną… klasyczną greką. Okres edukacji trzemeszeńskiej ukształtował u Mieczysława podstawowe, niezwykle przydatne później cechy: dobrego organizatora, przywódcy i spiskowca.

Dojrzewanie do walki

Ponieważ trzemeszeńskiej szkole władze pruskie odebrały prawa organizacji pełnego kształcenia średniego (była to kara za udział uczniów trzemeszeńskiego gimnazjum w powstaniu styczniowym) w 1906 r. rozpoczęły się starania rodziców Mieczysława o przyjęcie go do gimnazjum w Gnieźnie (skąd został wydalony za konspirację), w Wągrowcu i w końcu w Międzyrzeczu, gdzie złożył w 1909 r. (jako ekstern – władze szkolne nie zgodziły się już na przyjęcie „buntownika”) egzamin dojrzałości.

Studia ekonomiczno-handlowe w Berlinie i praktyki w Gdańsku przerwało w 1913 r. powołanie do pruskiej armii i I wojna światowa. Mieczysław Paluch służył w artylerii i, zgodnie ze wskazówkami Tomasza Zana, uczył się wojskowego rzemiosła, awansując w 1916 r. do stopnia podporucznika. Ranny – także w 1916 r. pod Verdun – wrócił do Poznania na rekonwalescencję. Ten czas wykorzystał na rozpoznanie sytuacji i włączenie się do powstańczych przygotowań. Sierżant Wiktor Pniewski, późniejszy pierwszy polski komendant Stacji Lotniczej Ławica, wspomina o spotkaniach konspiracyjnych z ppor. Paluchem w Poznaniu już we wrześniu 1918 r. – mamy więc prawo przypuszczać, że przedpowstańcza działalność poznańska Palucha była zdecydowanie dłuższa, niż sugerują to niektórzy badacze.

„Jako sierżant pilot rezerwy armii niemieckiej, będąc ciężko rannym, przebywałem w szpitalu w Poznaniu. We wrześniu 1918 r. po wyjściu ze szpitala spotkałem Mieczysława Palucha, z którym zacząłem pracować w tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Spotykaliśmy się najpierw w moim mieszkaniu, a potem w pensjonacie Grabowskich na placu Wolności, gdzie Paluch mieszkał, i w Biurze Werbunkowym POWZP przy ulicy Piekary nr 14” (W. Pniewski, Zajęcie lotniska na Ławicy [w:] Wspomnienia z Powstania Wielkopolskiego, red. J. Karwat, Wydawnictwo Miejskie Poznań 2007, s. 73).

Przygotowania do powstania

W Poznaniu Mieczysław Paluch wraz ze swoim szkolnym przyjacielem Bohdanem Hulewiczem weszli do ścisłego kierownictwa organizacji niepodległościowych. Prawie natychmiast ppor. Paluch podjął wysiłki zmierzające do konsolidacji rozproszonych formacji o charakterze militarnym, tworząc tzw. Sztab Palucha. Przejął kierownictwo nad Polską Organizacją Wojskową Zaboru Pruskiego (POW ZP), a 13 listopada przeprowadził udany „zamach na Ratusz”, wprowadzając Polaków do głównego organu zarządzającego: Wydziału Wykonawczego Rady Robotniczo-Żołnierskiej, co miało kluczowe znaczenie dla powodzenia powstania. Od tej pory Polacy nie tylko mieli wpływ na rządy w Poznaniu – mogli też skuteczniej przyglądać się poczynaniom Niemców i ich sił wojskowych.

„Przewrót rewolucyjny poważnie osłabił spoistość armii niemieckiej i sprawność administracji pruskiej. W całych Niemczech władza przeszła w ręce rad robotników i żołnierzy. W dniu 11 listopada w Poznaniu powstał Wydział Wykonawczy Rady Robotniczo-Żołnierskiej (RRŻ). Polacy znaleźli się jednak w nim w mniejszości. W dniu 13 listopada Grupa Palucha w porozumieniu z POW zaboru pruskiego dokonała zamachu na to ciało, zmuszając do usunięcia z niego 4 Niemców i zastąpienia ich przez 4 Polaków. W ten sposób do WW RR-Ż wszedł również Paluch, który został kontrolerem Dowództwa V Korpusu Armii w Poznaniu. Miał on możliwość wglądu w tajne sprawy wojskowe i wywierał duży wpływ na podejmowane decyzje. Inny spiskowiec, H. Grześkowiak, działał w Komendzie Miasta na placu Wilhelma i przekazywał informacje z tego ośrodka” (Antoni Czubiński: Mieczysław Sylwester Paluch (1888–1942). Organizator Powstania Wielkopolskiego i II Powstania Śląskiego [w:] Zrodziła ich Ziemia Mogileńska, Poznań 1997, s. 232).

Grabinowski, Paluch, Skórzewski, Grudzielski, Fenrych, luty 1919 Kcynia | Fot. ze zbiorów Towarzystwa Pamięci Majora Mieczysława Palucha

Następnym doskonałym posunięciem naszego bohatera było powołanie oddziałów Służby Straży i Bezpieczeństwa, w których formalnie miał istnieć parytet: połowa Niemców i połowa Polaków. Jednak Mieczysław Paluch nakazał przyjmowanie w miejsce Niemców Polaków z niemiecko brzmiącymi nazwiskami. Na skutek tych zabiegów nasze dążenia niepodległościowe w krótkim czasie zostały wsparte liczącą prawie 2 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy formacją Służby Straży i Bezpieczeństwa, utrzymywaną w całości (żołd, mundury, broń) przez władze w Berlinie. Doświadczone i przygotowane oddziały SSiB umożliwiły po wybuchu powstania sprawne przejęcie fortyfikacji poznańskich.

„Wtedy jak z nieba spadło utworzenie w dniu 15 listopada 1918 (…) Służby Straży i Bezpieczeństwa dla utrzymania w kraju porządku przez samych obywateli miejscowych. (…) Mieczysław Paluch, bliski nam człowiek, wysuwający się na czoło POWZP, gratkę tę natychmiast podchwycił (…). Skoszarowani ludzie dostali tam broni w bród i wikt, także żołd, a w kilku kompaniach, dowodzonych przez polskich komendantów, rozlokowani po fortach za rogatkami miasta, otoczyli Poznań wieńcem polskich oddziałów” (Arkady Fiedler, Mój ojciec i dęby, Wyd.1, Warszawa 1973, s. 173).

Przygotowaniom do wybuchu powstania towarzyszyły negocjacje z zaniepokojonym rządem niemieckim, reprezentowanym w Poznaniu przez podsekretarza stanu w ówczesnym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Helmutta Gerlacha. Tak pisze o tym prof. S. Kubiak: „Obrady toczyły się w atmosferze pojednania; był to w dużej mierze wynik ustępliwej postawy Gerlacha, który w najbardziej drażliwych punktach okazał zrozumienie dla postulatów polskich. Wysłannika rządu berlińskiego dobrze musiało usposobić do Poznańczyków oświadczenie Mieczysława Palucha, że „wojny z niemieckimi kamratami nie zamierza wszczynać”. Nabyta już w okresie gimnazjalnym sztuka konspiracji i strategia działań wielotorowych, obecnie nazywana „wojną hybrydową”, przyniosła dobre owoce.

Wybuch powstania 27.12.1918 r.

Przyjazd do Poznania misji alianckiej z Ignacym Paderewskim i związane z tym wystąpienia antypolskie Niemców przyspieszyły wybuch powstania, planowany pierwotnie przez tzw. Grupę Palucha na 15 stycznia 1919 r. Komendant Mieczysław Paluch, dobrze znający nastroje zmęczonych wojną Niemców, nie miał wątpliwości: trzeba jak najszybciej wyzwalać nie tylko Poznań, ale całą Wielkopolskę. Dzięki zorganizowanym wcześniej grupom niepodległościowym w różnych miejscowościach, po dotarciu informacji o rozpoczętych walkach (poprzez specjalnych wysłanników lub telefonicznie) wiele miejscowości Wielkopolski, w tym jego rodzinne Trzemeszno, odzyskało wolność już 28 grudnia.

Zdecydowana akcja wyzwoleńcza nie uzyskała pełnej akceptacji Naczelnej Rady Ludowej, która poprzez kpt. Stanisława Taczaka dążyła raczej do „utrzymania porządku” w Wielkopolsce. W samym Poznaniu jednym z elementów „porządkujących” było odebranie ppor. M. Paluchowi formalnego dowództwa nad oddziałami powstańczymi i powołanie polsko-niemieckiego komendanta Poznania, Jana Maciaszka. Niezależnie od „hamulcowych” działań polskich władz politycznych Poznania, po zajęciu kluczowych miejsc Twierdzy Poznań komendant Paluch opracował plan zdobycia Stacji Lotniczej na Ławicy, zorganizował niezbędne do tego jednostki i przekazując realizację planu Andrzejowi Kopie, osobiście uczestniczył w tym zajęciu (nocą z 5 na 6 stycznia 1919 r.), czuwając nad ścisłą realizacją scenariusza. Dzięki tej błyskawicznej akcji polska armia wzbogaciła się o kilkaset samolotów i inny majątek wojskowy olbrzymiej wartości.

Front północny

W pierwszych dniach stycznia Niemcom udało się odbić z rąk polskich ważne miejscowości na północy Wielkopolski (m. in. Szubin). W Poznaniu postanowiono oddać zagospodarowanie tutejszego zwycięstwa innym, zaś Mieczysława Palucha (dążącego do zdecydowanego wypierania Niemców, często wbrew siłom zachowawczym w polskich władzach politycznych, zakładającym negocjacje i cierpliwe czekanie jako sposób na wolność), głównego architekta powstańczego sukcesu, odesłano do walk na trudnym froncie północnym. Paluch został szefem sztabu frontu północnego, przygotował i zrealizował zaskakujący dla Niemców plan odbicia Szubina (15.01.1919 r.) i Kcyni (3.02.1919 r.) – uniemożliwiając Niemcom wykonanie z Bydgoszczy ruchu okrążającego Poznań od północy i wschodu. Uznaje się dzisiaj, że były to jedne z najważniejszych bitew powstania wielkopolskiego.

„U pułkownika zameldował się w pierwszych dniach stycznia 1919 r. podporucznik Mieczysław Paluch. Wspaniały to był żołnierz (…) nie mogący znaleźć wspólnego języka z ówczesnym decydującym czynnikiem wojskowo-politycznym, a przede wszystkim z majorem Taczakiem. Paluch chciał się bić, a Poznań myślał o obronie. Bił się Grudzielski, do niego poszedł Paluch. Od razu ocenił pułkownik wartości Palucha i mianował go swoim szefem sztabu. Już pod Szubinem poznaliśmy męstwo Palucha, jego szybką orientację na polu walki i silną wolę” (Włodzimierz Kowalski, Wspomnienia dowódcy wągrowieckiego oddziału powstańczego [w:] Wspomnienia Powstańców Wielkopolskich, Poznań 1973, s. 151).

II powstanie śląskie

Grób mjr. Mieczysława Palucha na szkockiej wyspie Bute | Fot. ze zbiorów TPMMP

Po przegranym I powstaniu śląskim Wojciech Korfanty zabiegał u władz w Warszawie o przydzielenie do organizacji ruchu powstańczego na Śląsku Mieczysława Palucha. Po uzyskaniu zgody, od marca 1920 r. Paluch działał na Górnym Śląsku. Formalnie kierował Wydziałem Aprowizacyjnym Polskiego Komitetu Plebiscytowego, w rzeczywistości, wspólnie z Polską Organizacją Wojskową Górnego Śląska (POW GŚ), przygotowywał powstanie, które wybuchło w momencie, gdy siły bolszewickie podchodziły pod Warszawę i Niemcy uznali, że nie jest już potrzebny żaden plebiscyt, ponieważ nie będzie wolnej Polski. Sukcesy powstańców zupełnie zaskoczyły Niemców, niestety: zostały zatrzymane 25 sierpnia 1920 r. decyzją Komisji Międzysojuszniczej. Udało się jednak osiągnąć podstawowy cel: rozwiązano policję niemiecką i powołano „policję plebiscytową”. POW G.Śl. przestała istnieć, na jej miejsce została powołana Centrala Wychowania Fizycznego z kpt. Mieczysławem Paluchem na czele, konsekwentnie budującym struktury powstańcze.

Wolna Polska Cię nie docenia, majorze

Awansowany w 1922 r. do stopnia majora (ze starszeństwem od lipca 1919 r.), Mieczysław Paluch przeszedł do rezerwy. Nie znalazł ani uznania, ani pracy w Poznaniu. Przeniósł się do majątku Piwnice pod Toruniem, silnie związał się z Józefem Piłsudskim i z ruchem sanacyjnym (co zdaje się stygmatyzować M. Palucha w Poznaniu do dzisiaj), później został zarządcą majątku hr. Pszczyńskiego. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się do Francji, zgłosił gotowość do służby w tworzonej polskiej armii; tam decyzją gen. Wł. Sikorskiego został uwięziony w obozie odosobnienia w Cerizay jako dawny zwolennik rządu J. Piłsudskiego.

Po ataku Niemców na Francję w 1940 r. został przetransportowany do Anglii i uwięziony z wieloma innymi oficerami polskimi, dawnymi współpracownikami lub choćby tylko zwolennikami marszałka J. Piłsudskiego na szkockiej Wyspie Węży (Bute). Ciężko znosił upokorzenie i doznaną niesprawiedliwość. Umarł zniewolony w obozie 18.07.1942 r., mając zaledwie 54 lata, i tam spoczywa do dzisiaj.

Z zapomnienia na Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan!

Wielokrotnie odznaczonemu (m.in. Orderem Virtuti Militari V klasy, Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Orderem Odrodzenia Polski IV klasy, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi) Mieczysławowi Paluchowi kwiaty możemy złożyć tylko na symbolicznej płycie na cmentarzu trzemeszeńskim, Trzemeszno też nazwało jego imieniem nową ulicę. Nasz bohater jest patronem jednej z peryferyjnych uliczek na Os. Lotników w Poznaniu, jego imię nosiła też nieistniejąca już Szkoła Podstawowa nr 30 przy ul. Garncarskiej w Poznaniu.

Postać naszego bohatera została pokazana w filmach dokumentalnych: Zdobycie Ławicy, reż. J. Sidor, Mieczysław Paluch. Człowiek, powstaniec, dowódca, reż. J. Sidor, Poczta Polska zaś wydała okolicznościową kartę pocztową poświęconą majorowi Paluchowi (emisja w XII 2018 r.). Warte wspomnienia są publikacje T. Szeszyckiego: Zapomniani zwycięzcy, Dowódca mojego dziadka, Zwycięzcy spod Gniezna. Drukiem wyszły też wspomnienia żony M. Palucha: Niepokorny. Mieczysław Paluch we wspomnieniach J. Krauze, opracowane przez W. Namysła. Władze gminy Trzemeszno odnowiły miejsce pamięci poświęcone majorowi na trzemeszeńskim cmentarzu oraz nadały Mieczysławowi Paluchowi tytuł honorowego mieszkańca.

W 2016 r. w Poznaniu powstało Towarzystwo Pamięci Majora Mieczysława Palucha, które m. in. podjęło starania o sprowadzenie prochów majora Mieczysława Palucha do Polski i uroczyste złożenie ich na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu! Najważniejsze kroki w tej sprawie należą jednak do dysponenta grobu majora Palucha, polskiego Ministerstwa Kultury oraz władz Poznania, które decydują o pochówkach na tej nekropolii.

Wiesław Hernacki jest członkiem Towarzystwa Pamięci Majora Mieczysława Palucha.

 

Artykuł Wiesława Hernackiego pt. „Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego. Rzecz o Mieczysławie Paluchu” znajduje się na s. 6 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Wiesława Hernackiego pt. „Przemilczany bohater powstania wielkopolskiego. Rzecz o Mieczysławie Paluchu” na s. 6 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prezydent RP Andrzej Duda: Jesteśmy Polakami i obowiązki mamy polskie, od prawa do lewa

Prezydent Andrzej Duda w orędziu z okazji Święta Niepodległości mówił o dziedzictwie II Rzeczpospolitej i osiągnięciach 30-lecia III RP. Wezwał do współpracy ponad podziałami dla dobra Polski.

Prezydent RP Andrzej Duda w przemówieniu wygłoszonym w trakcie uroczystości na pl. Piłsudskiego przywołał opinie historyków, że „dzisiejsza Polska to najzamożniejsza, najbezpieczniejsza i najbardziej wolna Polska od XVII w. […] patrząc powierzchownie na naszą  historię,  to jest to  wielce prawdopodobne” – stwierdził prezydent.

Całe pokolenia nie miały takiego szczęścia jak my, a zwłaszcza ci młodzi, którzy urodzili się po 1989 roku […]

Prezydent Duda przywołał polskie powstania XX wieku: śląskie i wielkopolskie, oraz wojnę polsko-bolszewicką, ze szczególnym uwzględnieniem „cudu nad Wisłą”, którego 100 rocznica przypadnie 15 sierpnia 2020 r.  Zapowiedział kontynuację obchodów rocznic związanych z kształtowaniem się polskiej państwowości. Podziękował za całoroczne obchody stulecia niepodległości w roku ubiegłym.

W przemówieniu nie zabrakło wzmianki o niechlubnych aspektach historii II Rzeczpospolitej, o zamykaniu w więzieniach i przymusowych emigracjach polityków opozycyjnych względem sanacji.

Ci, których dzisiaj nazywamy ojcami niepodległości, nie umieli się porozumieć; mieli odmienne wizje co do przyszłości polskiego państwa, […] nie umieli powrócić wspomnieniem do tamtego wspólnego czasu, kiedy umieli piersią zastawiać Polskę przed  komunistyczną nawałą, nie oglądając się na konflikty i różne wizje.

Prezydent wspomniał ojców polskiej niepodległości: Wincentego Witosa, Ignacego Jana Paderewskiego, Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego i Józefa Piłsudskiego, których pomniki są rozmieszczone między warszawskim placem Trzech Krzyży a Belwederem.

Polska najlepiej się rozwija i Polska jest najsilniejsza wtedy, kiedy rozumiemy, że te sprawy polskie, najważniejsze, musimy prowadzić razem, wspólnie i bez oglądania się na podziały […]

Prezydent RP wezwał obywateli do wspólnej troski o dobro Ojczyzny:

Jesteśmy Polakami i obowiązki mamy polskie, od prawa do lewa.

Andrzej Duda zaproponował  szeroką koncepcję polskości, do której prawo mają obywatele Polski różnych narodowości i  religii.

Podziękował Polakom za coraz liczniejszy udział w wyborach: „tego oczekują od nas ojcowie polskiej niepodległości, że idziemy, i wybieramy […] Domagam się, aby było nas więcej” – dodał.

Prezydent Andrzej Duda wspomniał również o znakomitej obecnie sytuacji gospodarczej Polski. Nie zapomniał o trudnych początkach polskich przemian w latach 90., o „procesach niezrozumiałych, często niepojętych”. „Popełniono wiele błędów” – przyznaje głowa państwa.

Jesteśmy państwem i narodem liczącym się […]

– stwierdził,  mówiąc o obecności Polski w NATO i UE, a w ostatnim czasie także w Radzie Bezpieczeństwa ONZ,  z poparciem 190 państw członkowskich. Przypomiał  niedawne obchody 80. rocznicy II wojny światowej, na które przybyły delegacje wielu państw z całego świata.

Andrzej Duda podziękował wszystkim, „którzy przez te 30 lat prowadzili polskie sprawy”. Wyraził przekonanie, że wszyscy oni robili to „z głębokich pobudek patriotycznych”.

Cześć i chwała bohaterom! Wieczna chwała poległym! Niech żyje wolna, niepodległa,  suwerenna Rzeczpospolita!

– zakończył prezydent swoje przemówienie.

A.W.K

Nie uda się Kazimierzowi Kutzowi i RAŚ-owcom wmówić Ślązakom, że są ulegli, ślamazarni, a nawet dupowaci (okr. Kutza)

Polacy są narodem niebezpiecznym, bo nie niewolniczym jak Rosjanie i nie stadnym jak Niemcy. Dlatego – jako indywidualiści – jesteśmy tak niewygodni dla współczesnego neokomunizmu ogarniającego świat.

Jadwiga Chmielowska

Powstanie wywarło bardzo duży oddźwięk za granicą. Opinia publiczna wielu krajów zdała sobie sprawę z tego, że Polacy pragną przyłączenia swojej ziemi śląskiej do odzyskującej niepodległość Polski.

Pod naciskiem międzynarodowym Niemcy zmuszeni byli do wielu ustępstw. Wycofali z Górnego Śląska znienawidzony i okrutny Grenzschutz. Polacy też wyciągnęli wnioski z powstania. Zdecydowano, że następne musi być lepiej przygotowane. Zdawano sobie sprawę z tego, że jedynie dzięki walce można osiągnąć sukces.

J. Ludyga-Laskowski tak opisuje nastroje zaraz po upadku powstania: „Ludziom patrzącym na wypadki śląskie z daleka zdawało się, iż wobec nieudania się pierwszego powstania, które pochłonęło masę ofiar, i wobec terroru wywieranego przez Niemców na powstańcach, myśl walki zbrojnej straciła na Górnym Śląsku na zawsze wszelki grunt pod nogami. Lecz ci, którzy myśleli w ten sposób, nie liczyli się z jednym – z wytrwałością Ślązaków”. Nie uda się Kazimierzowi Kutzowi i RAŚ-owcom wmówić Ślązakom, że są ulegli, ślamazarni, a nawet dupowaci (określenie Kutza) i nie mają cech buntowniczych, przywódczych; że to Polacy z innych części Polski wzniecili powstanie.

Zakłamywanie historii, wymazywanie jej z programów szkolnych ma na celu likwidację narodu. Bo naród pozbawiony dumy ze swojej tradycji, historii i kultury – ginie. Ostatnio nowomowa współczesnych kosmopolitów hasło „Bóg, Honor i Ojczyzna” nazywa faszystowskim. Polacy są narodem niebezpiecznym, bo nie niewolniczym jak Rosjanie i nie stadnym jak Niemcy. Dlatego – jako indywidualiści i ci, którzy potrafią walczyć o godność i idee – jesteśmy tak niewygodni dla współczesnego neokomunizmu ogarniającego świat. (…)

Walki trwały do 23 sierpnia 1919 r., lecz w obliczu znacznej przewagi Niemców i braku sprawnej koordynacji działań insurgentów, Alfons Zgrzebniok musiał 26 sierpnia wydać rozkaz zakończenia działań bojowych. W odpowiedzi na wysłaną do Koalicji polską notę dyplomatyczną z prośbą o interwencję, Rada Ambasadorów postanowiła skierować na Górny Śląsk Komisję Sojuszniczą. Jej zadaniem była mediacja w sprawie zaprzestania walk zbrojnych oraz „przygotowanie Górnego Śląska do wkroczenia wojsk sojuszniczych, które miały czuwać nad przeprowadzeniem plebiscytu”. W skład Komisji Sojuszniczej dla Górnego Śląska, która 24 sierpnia 1919 r. przybyła na Śląsk, wchodzili: gen. Charles Joseph Dupont, płk. Anson Conger Goodyear z armii amerykańskiej, ppłk Titbury z armii angielskiej, mjr Vaccary z armii włoskiej oraz kpt. Poupart z armii francuskiej.

Od chwili pojawienia się Komisji na Śląsku ustały bestialskie i w zasadzie jawne mordy Polaków, nawet w biały dzień, na ulicach. W więzieniach Niemcy nadal katowali i mordowali bezbronnych powstańców i osoby podejrzane o pomoc Polakom w przygotowaniu powstania. Komisja objeżdżała przepełnione więzienia i Niemcy musieli się hamować.

(…) Niemcy wykorzystywali rozgoryczenie powstańców. Zaczęły padać propozycje autonomii dla Górnego Śląska, czyli odgrzano stare pomysły z końca XIX w., które pochodziły ze środowisk niemieckich fabrykantów i pruskich junkrów, przerażonych socjalizmem, rozwijającym się szybko w Niemczech. „Nadsyłali oni do obozów uchodźców różnych płatnych agitatorów i renegatów (wspomnieć chociażby takiego Pronobisa Alojzego, późniejszego przywódcę autonomistów Górnego Śląska), celem powiększenia niezadowolenia i szczucia na Polskę” – relacjonuje w swojej książce Jan Ludyga-Laskowski z Bytomia.

Propaganda niemiecka próbowała zrobić z powstańców bandytów. Nawet poważne dzienniki podawały szokujące wiadomości o tym, jakoby powstańcy okrutnie znęcali się nad jeńcami wziętymi do niewoli. „Pod nagłówkiem: »Polnische Greuelteten« podały następującą wiadomość: »Z rybnickiego obwodu, objętego powstaniem, dochodzą nas wiadomości o zwierzęcych zbrodniach polskich. Piszą nam: Powstańcy nie zadowalają się samem rozstrzelaniem żołnierzy Grenzschutzu, lecz pastwili się nad zwłokami i objawiali nad niemi swą wściekłość. Wziętych żołnierzy do niewoli, żywcem krzyżowano i ciężko okaleczono«. Cała powyższa wiadomość nie zawierała ani słowa prawdy. Po przybyciu na Górny Śląsk komisji Ententy, landrat rybnicki (starosta) wiadomość tę musiał odwołać”. Przykład ten podaje Jerzy Grzegorzek w swojej książce Pierwsze Powstanie Śląskie 1919 r. (…)

Członkowie Komisji Sojuszniczej zbierali relacje świadków, dokumentację fotograficzną i medyczną – dowody bestialstwa Niemców. Jeździli osobiście w teren i sami na własne oczy przekonywali się o tym, jak okrutnie postępowali Niemcy i jak potwornie kłamali w swoich przekazach medialnych. Tak więc manipulacja w mediach nie jest zjawiskiem ostatnich lat. (…)

Lata 1918–1921 to czas, w którym jedni oddawali życie, przelewali krew, harowali, oddawali swe majątki dla Ojczyzny, a inni czekali, aż mocarstwa coś Polsce dadzą, aż skapnie z pańskiego stołu jałmużna dla Polski – jak powiedział Władysław Bartoszewski – „brzydkiej panny bez posagu”.

Historia przyznała rację bohaterom, ale co z tego, jeśli teraz jest ona zakłamywana. Wkład towarzyszy broni Piłsudskiego w pomoc Ślązakom w wyzwoleniu Śląska jest zamilczany. Faworyzuje się tych, którzy dołożyli wszelkich starań, by Śląsk nie walczył. Nie mówi się o Ślązakach, bohaterach. Nie mają swoich ulic ci, którzy polegli w walce – oddali swe życie za powrót Śląska do Polski.

(…) 23 sierpnia 1919 r. w Warszawie przy ul. Wspólnej 35 rozpoczął działalność Komitet Zjednoczenia Śląska z Rzeczpospolitą Polską oraz, nieco później, Komitet Obrony Śląska. Podobne komitety powstawały w wielu miastach Polski. Cały kraj był pod wielkim wrażeniem determinacji Ślązaków. W Warszawie 29.08.1919 r. odbyły się cztery manifestacje poparcia dla Ślązaków, w których wzięło udział kilkaset tysięcy osób. Ta największa, na placu Teatralnym, zgromadziła ok.100 tys. osób. Ślązacy poczuli wielkie wsparcie całego narodu polskiego. O tym podręczniki do historii milczą. Nie uczy się tego młodzież na zajęciach edukacji regionalnej. Ślązacy nie znają swej historii. Ruch Autonomii Śląska na tym bazuje.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Następstwa I powstania śląskiego” można przeczytać na s. 4 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Następstwa I powstania śląskiego” na s. 4 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jubileuszowa Konferencja „I Powstanie Śląskie… pierwszy krok ku Rzeczpospolitej” 27 czerwca 2019 r. w Katowicach

Konferencja została zorganizowana przez Komisję Krajową i Zarząd Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność’80 na Sali Sejmu Śląskiego w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach i miała bardzo uroczysty charakter.

Stanisław Florian

Poprzedziło ją złożenie kwiatów pod pomnikami Wojciecha Korfantego i Józefa Piłsudskiego, a uświetniły nie tylko przemowy parlamentarzystów (m.in. Pawła Kukiza), władz samorządowych (Marszałka Województwa Śląskiego Jakuba Chełstowskiego i wiceprezydenta Katowic Mariusza Skiby) i administracji (I Wicewojewody Śląskiego Jana Chrząszcza), ale również poczty sztandarowe Regionów „Solidarności 80” z całej Polski, a zwłaszcza z województwa śląskiego, oraz przedstawiciele Forum Związków Zawodowych, Związku Zawodowego Górników w Polsce i licznych śląskich zakładów pracy.

Na sali obecni byli również współpracujący z Koalicją Polski Śląsk Andrzej Krzystyniak z Fundacja Ślązacy.pl i delegacja z województwa opolskiego w postaci władz Stowarzyszenia Biało-Czerwone Opole: Grzegorz Flerianowicz (koordynator Koalicji) i Mariusz Rybczyński.

Redaktor Jadwiga Chmielowska, która udostępniła dla Koalicji łamy „Śląskiego Kuriera WNET”, w swoim przemówieniu dokonała symbolicznego przekazania sztafety pokoleń od bojowników „Solidarności Walczącej” do obecnych na Sali Sejmu Śląskiego związkowców, młodzieży i działaczy Koalicji Polski Śląsk.

W części merytorycznej Konferencji wśród prelegentów na zaproszenie Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność’80 znalazło się trzech historyków współpracujących w ramach Koalicji Polski Śląsk.

Roman Stanisław Adler w dwóch prezentacjach zarysował społeczne podłoże powstań: wyzysk robotników śląskich przez przemysłowców niemieckich, niemiecki ucisk narodowy przeciw polskim katolikom na Śląsku, pracę kobiet podczas I wojny światowej, strajki głodowe, wpływ rewolucji w Rosji i w Niemczech, a zwłaszcza zaangażowanie robotników w sprawę polską na Śląsku, oraz – przemilczany w obecnym nurcie narracji historycznej – temat poparcia katolickiej części mniejszości niemieckiej dla powstań i polskiej akcji plebiscytowej. (…)

Piotr Spyra na przykładzie działań wojskowych podczas I powstania śląskiego w Tychach i najbliższych okolicach wykazał – negowany przez tzw. „nowych historyków śląskich” i oberszlejzerskie środowiska separatystów – rodzimy charakter powstań śląskich i przypomniał postać oraz samorodny talent dowódczy Stanisława Krzyżowskiego.

Wojciech Kempa nakreślił całokształt sytuacji gospodarczej i militarnej w okresie obejmującym wszystkie trzy powstania śląskie, ze szczególnym uwzględnieniem dysproporcji sił militarnych powstańców i wojskowych formacji niemieckich.

Ponadto Michał Dzióbek z Muzeum Historii Katowic, związany z Regionalnym Instytutem Kultury w Katowicach, scharakteryzował sukcesy i słabości I powstania śląskiego w powiecie katowickim, podkreślając, że jedynie na części tego terenu udało się powstańcom uformować linię frontu, niestety pozbawioną łączności z pozostałymi ogniskami powstania na terenie rejencji opolskiej.

Obrady konferencji sprawnie poprowadził aktor Dariusz Niebudek, a w prezydium zasiedli: Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność 80” Marek Mnich, Przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność’80 Dariusz Czech oraz Stanisław Brzeźniak, prezes stowarzyszenia Niezłomnych i Niepokornych Działaczy Opozycji Antykomunistycznej i Osób Represjonowanych.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Jubileuszowa konferencja »I Powstanie Śląskie… pierwszy krok ku Rzeczpospolitej«” znajduje się na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Floriana pt. „Jubileuszowa konferencja »I Powstanie Śląskie… pierwszy krok ku Rzeczpospolitej«” na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego