Po cyklonie Amphan Indie nawiedził cyklon Nisarga. Rolnicy tracą inwentarz i domy. Woda pitna jest zanieczyszczana

Urszula Hajn z Fundacji ADRA Polska o trudnej sytuacji w Indiach, które znów mierzą się z żywiołem w dobie epidemii koronawirusa oraz o tym, jak można pomóc ofiarom cyklonu.

 

[related id=113623 side=right] Urszula Hajn przedstawia sytuację w Indiach zmagających się z kolejnym cyklonem.  W zeszłym miesiącu Zatokę Bengalską nawiedził cyklon Amphan.  Jego skutkiem jest zerwanie łączy internetowych i problemy z elektrycznością i logistyką. Zerwana została w rezultacie łączność wielu rodzin, w których ojcowie pracują w innych stanach niż mieszka ich rodzina. Jednym ze stanów do jakich wyjeżdżają oni jest Maharasztra. Obecnie w stan ten uderzył cyklon Nisarga. Rozmówczyni Adriana Kowarzyka zauważa, uderzenie nastąpiło w regionie, gdzie jest największy współczynnik zachorowania koronawirusa.

[Bombaj] będzie mieć pierwszy raz od stulecia do czynienia z cyklonem i pierwszy raz w historii w okresie przedmonsunowym.

Z terenów zagrożonych przez cyklon ewakuowani zostali ludzie. Zostały tam jednak ich plony i inwentarz, z których się utrzymują, a także gliniane domy, które mogą nie przetrwać żywiołu. Działaczka fundacji Adra informuje, w jaki sposób organizacja wspiera potrzebujących we współpracy z lokalnymi organizacjami pozarządowymi:

W tym momencie jako fundacja ADRA pracuje nad tym żeby oszacować potrzeby i zdążyć z pomocą, tam gdzie ta pomoc jest najbardziej potrzebna.

Jedną z rzeczy, której brakuje, jest zdatna do picia woda. Dużo instalacji zostało bowiem zanieczyszczonych. Urszula Hajn informuje, że pomóc poszkodowanym przez żywioł można przez stronę fundacji, do której link znajduje się tutaj.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Amerykańscy naukowcy: Dom 300 mln ludzi zagrożony przez wzrost poziomu mórz. To trzy razy więcej niż myśleliśmy

Według najnowszych ustaleń badaczy terenom, na których mieszka dzisiaj ponad 300 mln ludzi, do 2050 r. będą grozić regularne powodzie. To trzy razy więcej niż pokazywały dotychczasowe wyliczenia.

We wtorek zostało opublikowane na Nature Communications badanie autorstwa Scotta Kulpa i Benjamina Straussa, którzy ostrzegają, że:

Według naszych ustaleń trwałe, społeczności przybrzeżne na całym świecie muszą się przygotować na o wiele gorszą przyszłość, niż to przewidywaliśmy.

Praca amerykańskich naukowców pokazuje, że poziom wód na świecie może się podnieść do 2 m, podczas gdy wcześniej zakładano, że będzie to 0,9 m. Według badań, w których wykorzystano sztuczną inteligencję, do 2050 r. tereny, na których mieszka dzisiaj 300 mln ludzi będzie narażonych na ciężkie powodzie przynajmniej raz w roku, a do końca XXI w. dom 200 mln osób stanie się niezdatny do zamieszkania. Jak powiedział Benjamin Strauss, jeden ze współautorów raportu i CEO organizacji charytatywnej Climate Central:

Wyniki oznaczają, że owszem, o wiele więcej ludzi jest na terenach zagrożonych, niż myśleliśmy.

Dodał, że potrzeba natychmiastowych działań, żeby zapobiec nachodzącej „ekonomicznej i humanitarnej katastrofie”. Oznacza to rozbudowę instalacji chroniących wybrzeża. Największa różnica dotyczy Azji Płd-Wsch. Liczba osób zagrożonych powodzią jest dla Bangladeszu osiem, dla Indii siedem, dla Tajlandii dwanaście, a  dla Chin trzy razy większa niż to wcześniej przewidywano. Zagrożony powodziami może być cały koniuszek południowego Wietnamu. Indonezja już teraz odczuwa skutki podniesienia poziomu wód. W związku z zagrożeniem powodziami przenosi ona swą stolicę z Dżakarty na Borneo. W tych krajach, a także na Filipinach i w Japonii łącznie ok. 70% ludzi jest zagrożonych corocznymi powodziami i pernamentnymi zalewami. Problem dotyczy jednak także innych regionów, będąc poza kwestią humanitarną problemem społecznym i politycznym. Jak informuje praca:

Ostatnie prace sugerują, że nawet w USA, wzrost poziomu morza w tym stuleciu wywoła migrację na wielką skalę z niechronionych wybrzeży, […] wywierając wielki nacisk na interior.

Do 2100 r. części wybrzeża 19 krajów, w tym Brazylii i Wielkiej Brytanii znajdą się poniżej linii przypływu. Badacze przypuszczają, że ich wyliczenia mogą być zaniżone, gdyż są oparte na projekcjach poziomu mórz wg scenariusza RCP 2.6, który zakłada redukcję emisji dwutlenku węgla przez sygnatariuszy paktu paryskiego. Nie wiadomo jednak czy ci dotrzymają swoich zobowiązań. W najgorszym przypadku, aż 640 mln osób może być zagrożonych.

A.P.

Monsunowe powodzie na południu Indii. 144 osoby nie żyją, drogi i autostrady odcięte

Co najmniej 144 osoby poniosły śmierć, a ponad 400 tys. zostało ewakuowanych z obszarów w południowych Indiach, na których z powodu ulewnych deszczy wystąpiły ostatnio powodzie i osunięcia ziemi.

144 osoby — taką liczbę ofiar powodzi monsunowych na południu Indii podały w niedzielę władze tego kraju. Jednym z najbardziej dotkniętych kataklizmem jest płd.- zach. stan Kerala, znany jako turystyczny raj ze względu na swoje dziewicze plaże. Wskutek powodzi śmierć poniosło tam 67 osób.

Co najmniej 165 tysięcy osób zostało przeniesionych do 1318 centrów pomocowych rozmieszczonych w czternastu dystryktach stanu.

Powiedział agencji AFP funkcjonariusz policji z Kerali. Dodał, że zła pogoda i uszkodzona infrastruktura utrudniły akcje ratownicze. W operacjach brały udział zespoły ratunkowe, marynarka wojenna i siły powietrzne. W sąsiednim stanie Karnataka w wyniku powodzi śmierć poniosły 34 osoby.

Co najmniej 14 osób jest wciąż zaginionych. Uratowaliśmy około 480 tysięcy osób, ponad 50 tysięcy zwierząt i zbudowaliśmy około 1100 obozów, w których przebywa ponad 300 tysięcy osób.

Powiedział przedstawiciel lokalnych władz. Według niego co najmniej 136 dróg i autostrad na obszarze całego stanu zostało uszkodzonych lub zalanych.

Jak informuje portal Onet, monsunowe deszcze mają kluczowe znaczenie dla rolników i wzrostu gospodarczego, ponieważ około 55 proc. ziemi uprawnej w Indiach zależy od opadów deszczu, a różne formy działalności rolniczej stanowią ok. 15 proc. gospodarki tego kraju, trzeciej co do wielkości w Azji i ocenianej na 2,5 bln USD.

A.P.