Dzień 23. z 80 / Chełm – największy w Polsce ośrodek kształcenia w zakresie lotnictwa cywilnego. Rozmowa z prorektorami

Spełnione marzenie – Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie wykształciła w ubiegłym roku więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż obydwie renomowane szkoły lotnicze w Dęblinie i Rzeszowie.

Radio WNET gościło dziś w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie. Tomasz Wybranowski rozmawiał o fenomenie tej szkoły z jej prorektorami – prof. dr. hab. Józefem Zającem, prorektorem ds. studenckich, senatorem RP, członkiem Senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, oraz z dr Beatą Fałdą, prorektorem ds. rozwoju.

Profesor Józef Zając przypomniał historię uczelni, która obecnie jest chlubą Chełma, jego wizytówką. Senator nazywa ją też spełnionym marzeniem, a przede wszystkim przełamaniem stereotypu, że wschodnie tereny Polski to „ściana płaczu”, gdzie nic się nie dzieje.

Mówi, że marzenie o uczelni wcale nie było trudne do zrealizowania. Najważniejsze było mieć pomysł na to, jak to marzenie wprowadzić w życie. Kiedy pracował w Instytucie Matematycznym PAN, jeździł po świecie, obserwując i podpatrując, jak zorganizowane jest nauczanie za granicą – co na tamtejszych uczelniach jest dobre, co nietrafione czy wręcz niepożądane. To pomogło stworzyć projekt uczelni zawodowej, który był gotowy w czasie, gdy ustawa pozwoliła na zakładanie tego typu uczelni w Polsce.

Wszystko przemawiało za tym, że przedsięwzięcie się powiedzie: Chełm jest miastem odpowiedniej wielkości, jako byłemu miastu wojewódzkiemu uczelnia mu przysługiwała, poza tym jako specjalność szkoły przewidziano kierunki ścisłe i techniczne. Te drugie, jak mówi profesor, rozwinęły się w Chełmie nadspodziewanie, łącznie z pilotażem, który stał się wizytówką szkoły. Ten profil kształcenia przyciąga dziś studentów z całej Polski.

Prowincjonalna uczelnia, mająca własne lotnisko, właściwie wyprzedziła plany rozwoju wschodniej Polski, o których mówi wicepremier Mateusz Morawiecki.

Wyprzedziła je i organizacyjnie, i inwestycyjnie. Na konferencji rektorów uczelni zawodowych w Krośnie, gdzie przedstawiono dane dotyczące rozwoju wszystkich uczelni tego typu w Polsce, okazało się, że chełmska szkoła dokonała inwestycji na sumę dwukrotnie wyższą niż następna z kolei uczelnia.

Nie licząc kosztów bieżącego kształcenia, inwestycje przekroczyły 300 mln zł. A rzeczone lotnisko, jak powiedział senator Józef Zając, „dołożyliśmy z własnej kieszeni”. Najpierw udało się pozyskać pas ziemi wzdłuż trasy w kierunku Krasnegostawu.

– Poprosiliśmy ministerstwo o pomoc w wybudowaniu całej infrastruktury lotniskowej. Powitał nas śmiech i zapytanie jednej z pań dyrektor departamentu: „A tam w tym Chełmie to ktoś w ogóle będzie chciał studiować?”.

Okazuje się, że dziś przyjeżdża na studia młodzież z całej Polski. PWSZ jest największym ośrodkiem kształcenia w zakresie lotnictwa cywilnego w kraju. W ubiegłym roku szkołę ukończyło więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż w pozostałych obydwu łącznie renomowanymi uczelniami kształcenia lotniczego w Dęblinie i Rzeszowie.

– Oczywiście ministerstwo nie dało ani grosza na lotnisko – kto by realizował takie fantazje! Zaciągnęliśmy kredyt i przeznaczyliśmy go na wybudowanie wieży kontroli lotów, stacji paliw, hangaru, ogrodzenia, dróg dojazdowych. Teraz latamy, sytuując się na czwartym miejscu w kraju pod względem liczby operacji lotniczych, włączając w to oczywiście Okęcie.

Jak określił to prowadzący rozmowę Tomasz Wybranowski, obecnie wszystkie nitki mikro- i makrogospodarcze zbiegają się w Indochinach. Tymczasem PWSZ niejako wyprzedziła czas i nawiązała współpracę z jedną z uczelni wietnamskich.[related id=31321]

Jak przyznał prorektor Józef Zając, inicjatywa wyszła ze strony wietnamskiej. – Nie wiedzieliśmy, że nas podglądają z różnych stron świata. Okazało się, że Wietnamczycy są zainteresowani organizacją naszego kształcenia lotniczego. Przyjechała dziewięcioosobowa delegacja, wszystko obejrzeli i – zwyczajem wschodnim – dokładnie obfotografowali. Efektem było podpisanie umowy o współpracy.

Sukcesem uczelni jest także „odczarowanie” wysokich kosztów kształcenia pilotów. Zostało ono zorganizowane w sposób nowatorski – to jedna z przyczyn zainteresowania zagranicy – i przynosi przede wszystkim efekt finansowy. W Chełmie kształcenie na kierunku lotniczym jest tańsze niż studia medyczne.

Inny sukces to fakt, że dla absolwentów szkoły chełmskiej otworzył się ogromny rynek pracy. Roczny wzrost obrotów na rynku przewozów lotniczych wynosi powyżej 18%. Tak więc, jak z satysfakcją mówi prof. Józef Zając, jest to świetna inwestycja i pomysł trafiony „w dziesiątkę”.

Jak przypomniała prorektor ds. rozwoju dr Beata Fałda, w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej kształci się obecnie około 2000 studentów. A chełmską uczelnią interesują się nie tylko Wietnamczycy. Odwiedziły ją delegacje z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Meksyku, Japonii. Uczelnie, z którymi nie było dotąd kontaktu, zgłaszają chęć przyjazdu, aby poznać tutejsze metody i organizację nauki.

Dr Fałda przypomniała również, że uczelnia współpracuje z różnymi liniami lotniczymi, m.in. z Wizzair i Ryanair, gdzie studenci odbywają praktyki i znajdują zatrudnienie, a coraz więcej kapitanów latających na tych liniach to absolwenci PWSZ.

Jak odbywa się rekrutacja na kierunek pilotażu? Czy trzeba mieć żelazne zdrowie, żeby zostać pilotem? Jaki charakter ma działalność prof. Józefa Zająca w Senacie RP? Tego wszystkiego można się dowiedzieć, słuchając całego wywiadu Tomasza Wybranowskiego z senatorem prof. Józefem Zającem i dr Beatą Fałdą w czwartej części Poranka Wnet z patio w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie.

MS

Dzień 22. z 80/ Janusz Jakubów, były radny miejski / Czy zmiana z perspektywy Brzegu nad Odrą jest rzeczywiście dobra?

W powiecie nigdy nie było tylu skandali, co za PiS. Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję.

Dwudziestego drugiego dnia podróży po Polsce Radio WNET odwiedziło Brzeg na Dolnym Śląsku. Ekipa radiowa ulokowała się w bramie wjazdowej „Wawelu Śląska” – zamku Piastów Śląskich, w którym obecnie mieści się Muzeum Piastów Śląskich.

Gościem Poranka WNET był Janusz Jakubów, historyk, były radny Brzegu.

Na pytanie o zmiany w samorządzie miejskim po przejęciu władzy przez ekipę Beaty Szydło, Janusz Jakubów udzielił zaskakującej odpowiedzi, że zmiany są duże, ale na gorsze.

Stwierdził, że w powiecie brzeskim nigdy nie było tylu skandali, co ostatnio, za rządów PiS. Elitę PiS w Brzegu stanowią osoby, których dawniej nikt nie kojarzył z prawicą niepodległościową. Wtedy nie popierały ani lustracji, ani dekomunizacji. Wraz ze zmianą koniunktury ludzie ci zmienili barwy partyjne, przeszli do PiS i rządzą, a Brzeg stał się sławny z powodu afer korupcyjnych.

Jeden z radnych stał się bohaterem filmiku, rejestrującego, jak przyjmuje 10-tysięczną łapówkę. Dwóch urzędników starostwa skazano za korupcję. Szpital podupada, powiat musiał zwrócić do Skarbu Państwa źle naliczoną subwencję. [related id=29454]

– Szyldy się zmieniają, ludzie pozostają tam, gdzie władza – stwierdził filozoficznie historyk.

Janusz Jakubów walczył o przyłączenie, a właściwie powrót Brzegu do województwa wrocławskiego, zgodnie z granicami archidiecezji wrocławskiej. Miasto obecnie należy administracyjnie do województwa opolskiego, gdzie dominują Ślązacy i Niemcy. Tymczasem Brzeg zamieszkuje wielka liczba repatriantów z Kresów: z Tarnopola, Stanisławowa, Lwowa.

Establishment województwa opolskiego dyskryminuje, zdaniem Janusza Jakubowa, powiat brzeski. Pobliska Oława jest doinwestowana; Brzeg przeciwnie. Ludzie dojeżdżają do pracy do Oławy. W tamtej części województwa powstają drogi, szpitale. Młodzież opuszcza miasto w poszukiwaniu lepszego życia.

Działające kiedyś w Brzegu zakłady przemysłowe upadły. Była garbarnia, która produkowała wyroby sprzedawane w całej Polsce. Po przystąpieniu do programu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych maszyny rozprzedano, a teren został wynajęty i użytkują go liczni najemcy.

Aktualne procedury nie ułatwiają przejścia do innego województwa. Nadzieje na zmianę były radny wiąże z zapowiadaną ustawą metropolitalną. Miasto powinno należeć do województwa wrocławskiego, ponieważ Brzeg zawsze był i pozostanie częścią Dolnego Śląska.

– Dobra zmiana? Czy coś się poprawiło? W Brzegu dzieje się coraz gorzej – skonkludował z goryczą Janusz Jakubów.

Całej rozmowy można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Wczorajsza burzliwa debata w Sejmie o SN zdominowała Poranek Wnet. Rozmowa z Pawłem Kukizem / Dzień 22. / Brzeg nad Odrą

Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem wystąpienie prezydenta – powiedział Paweł Kukiz. Do końca nie byłem pewien, jak Andrzej Duda się zachowa. Udowodnił, że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz, zapytany o wczorajszą debatę w sejmie i o wystąpienie prezydenta dotyczące ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej uznał, że propozycja Andrzeja Dudy stwarza szansę na kompromis.[related id=31306]

– Szacunek dla prezydenta – stwierdził krótko. – Teraz działania uliczne przestaną mieć sens.

Jednocześnie wyjawił, że przebieg i charakter tej debaty odbierają mu wszelką radość z wypowiedzi prezydenta i szans, jakie ona stworzyła.

– Ten, kto projektował budynek Sejmu, chyba miał dar widzenia – powiedział poseł. – Nadał mu kształt cyrku. Brak słów, co się działo. Człowiek o minimalnej wrażliwości powinien skończyć w Tworkach – podsumował krótko obrady parlamentarne. Nie chciał dochodzić tego, kto zaczął, czyja to była wina. Uznał, że tego rodzaju zachowania są niedopuszczalne. Przyznał, że wyszedł w trakcie posiedzenia, a w hotelu do czwartej rano nie mógł zasnąć ze zdenerwowania.[related id=29444]

Przyznał jednak, że dzięki przyjęciu propozycji prezydenta wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa kwalifikowaną większością głosów, zdecydował, że zagłosuje za ustawą reformującą KRS. Nie zamierza jednak głosować za ustawą o Sądzie Najwyższym.

Zdaniem Pawła Kukiza wymiar sprawiedliwości powinien pozostawać pod kontrolą obywatelską, sędziowie powinni być wybierani w wyborach powszechnych, a kompetencje Ministra Sprawiedliwości – zostać przeniesione na Prezydenta RP.[related id=31205]

Przyznał, że nie był pewien, jak w sytuacji kontrowersji w sprawie reformy systemu sprawiedliwości zachowa się prezydent. Swoim wystąpieniem dowiódł jednak,  że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz uważa, że „świetnie zrobiła” prezydentowi wymiana ludzi w jego kancelarii. Teraz panują tam nastroje republikańskie i reformatorskie.

– Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem prezydenta – przyznał polityk. Ale do końca nie wiedziałem, jak się zachowa. Teraz można mieć jakieś nadzieje co do przyszłości polskiej polityki.

O tym, jakie zdanie ma Paweł Kukiz o politykach, którzy są w parlamencie już wiele lat, a także dlaczego „mówi jak PiS, a głosuje nieprzewidywalnie”,  można dowiedzieć się w części szóstej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Dzień 22. z 80 / Maciej Stefański: Samorządowość to tradycja rodzinna, mój dziadek był tu pierwszym starostą po ’45 roku

Starosta powiatu brzeskiego popiera reformę szkolnictwa – szkoły średnie będą miały więcej klas i zatrudnią dodatkową kadrę. Zabiega też o środki na nową przeprawę przez Odrę tak ważną dla regionu.

– Pana rodzice przyjechali z Kresów i od początku w to miasto, w jego samorządowość się angażowali – rozpoczął rozmowę ze swoim gościem, starostą brzeskim Michałem Stefańskim, dziennikarz Poranka Wnet Łukasz Jankowski.

– Moja mama pochodzi z Kresów, ze Lwowa, mój ojciec z Poznania, a dziadek był tu pierwszym starostą po ‘45 roku. Moja działalność to rzeczywiście jakby nawiązanie, kontynuacja – to już tradycja rodzinna.

„Na pierwszy ogień reforma edukacji” – zagaił dziennikarz – jako reforma, która dotyczy samorządów i czasami wywołuje konflikty. A jak to wygląda w powiecie brzeskim? Czy powiat jest gotowy, by 1 września szkoły ruszyły już w nowym systemie?[related id=”29454″]

– To temat prawie tabu. Moja żona jest dyrektorem gimnazjum i dyskutujemy w rodzinie dość gorąco. Oczywiście jestem za reformą, uważam że zdecydowanie zyskają na niej zwłaszcza szkoły ponadgimnazjalne, czyli wracamy do tego, co było bardzo dobre. To znaczy do czterech lat liceum i pięciu lat technikum. Uważam, że reforma powinna być zrobiona, bez dwóch zdań.

– Opozycja podkreśla, że jest to reforma, która uwstecznia edukację oraz grozi utratą etatów dla nauczycieli – przypomniał dziennikarz Wnet. Czy nauczyciele w powiecie brzeskim obawiają się utraty pracy?
– Strachy na Lachy – odpowiedział starosta powiatu. Po prostu jest niż, a jak nie ma dzieci, młodzieży, klas, to nie ma też nauczycieli. „I to jest główna przyczyna mniejszej liczby etatów w szkolnictwie” – podkreślił. Jest też tak, że jako osoba zarządzająca szkołami ponadgimnazjalnymi będzie zatrudniał nauczycieli, a nie ich zwalniał, co jest oczywiste w związku z tym, że np. nauka w liceach będzie trwała o rok dłużej.

– Druga sprawa, która bardzo zaniepokoiła samorządowców, to była reforma regionalnych izb kontrolnych – zdecydowanie protestowali, bali się. W rezultacie prezydent Andrzej Duda tę ustawę zawetował. – Czy słusznie? – zapytał prowadzący Poranek WNET.

– Uważam, że słusznie – odpowiedział Maciej Stefański. Jego zdaniem „my mamy tyle kontroli w ciągu roku”, że dodatkowo te izby regionalne, z szerokimi kompetencjami, „wzmocnione prawnie”, są już „zupełnie niepotrzebne”.

– Stanowisko, że byłoby to zagrożenie dla samorządności, że mogłyby to zbyt mocno ingerować w wybory obywateli , jest „chyba przesadą” – mówił starosta brzeski – „jednak uważam, że tak jak jest, jest dobrze”.

– Jeśli chodzi o sprawy nowej przeprawy przez Odrę. W mieście jest jeden, nienowy most, dodatkowo o dużym natężeniu – zauważył dziennikarz Poranka.

– To sprawa kluczowa dla miasta – zaznaczył starosta Stefański. – Poprzednie ekipy […] nie dostrzegały tego problemu, teraz wszystko robimy, aby ta nowa przeprawa była, aby mogła zaistnieć w budżecie państwa, bo wiadomo, że to jest inwestycja bardzo kosztowna, której nie udźwigną samorządy – dodał, zaznaczając, że właśnie jedzie w tej sprawie do Warszawy. Podkreślił, że most i obwodnica to inwestycja „bardzo, bardzo ważna nie tylko dla powiatu brzeskiego, a także dla całego Dolnego Śląska” jako ważna część infrastruktury łączącej ten region z województwem opolskim.

Dlaczego przez 25 lat obwodnica nie powstała i czy Brzeg był przez te lata marginalizowany przez władze opolskie, o problemach tzw. ściany zachodniej i aktualnych perspektywach miasta, w tym o planach powstania Muzeum Kresowego mogą Państwo posłuchać w Poranku Wnet.

ma

19.07/W 80 dni dookoła Polski/Dzień 22/ Zapraszamy na Poranek WNET z Brzegu, sprzed Zamku Piastów Śląskich

Co dalej z reformą wymiaru sprawiedliwości? W Poranku WNET m.in. Paweł Kukiz, prezydencki minister Paweł Mucha i poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. A poza tym opowieść o Brzegu na Śląsku.

Brzeg to miasto-symbol tego jak bardzo powikłana bywa historia. Kiedyś siedziba śląskich Piastów. To tutaj w roku 1675 zmarł ostatni książę z naszej pierwszej dynastii. Po II wojnie światowej zniszczone miasto zasiedlili repatrianci z Kresów. W dodatku nad jego powojennymi losami ciążyła obecność sowieckiego garnizonu. Komunizm nawet pod sam koniec nie pokazywał tutaj ludzkiej twarzy. A jak jest dziś? Opowiemy o tym ze studia pod renesansową bramą piastowskiego zamku.
Gośćmi Poranka WNET z Brzegu będą:
Paweł Kukiz – polityk, lider klubu poselskiego Kukiz’15;

Paweł Mucha – zastępca szefa kancelarii Prezydenta RP;

Bartłomiej Wróblewski – poseł PiS, prawnik;

Jerzy Wrębiak – burmistrz kadencji 2014-2018 w mieście Brzeg;

Maciej Stefański – starosta brzeski;

Wiktor Krzewicki – dziennikarz;

Mariusz Sokołowski – radca prawny, działacz Solidarności Walczącej;

Paweł Kozerski – dyrektor Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu;

Andrzej Podgórski – kapitan żeglugi śródlądowej, rzecznik Rady Kapitanów;

Czesław Drozd – dyrektor brzeskiego oddziału Opolskiej Izby Gospodarczej;

Janusz Jakubów – nauczyciel, były radny Brzegu;


prowadzenie: Łukasz Jankowski

wydawca: Antoni Opaliński

realizator: Konrad Abramowicz


Część pierwsza:

Paweł Kozerski o historii Brzegu – najbardziej piastowskiego miasta w historii polski, o kościele Pojezuickim, o gimnazjum piastowskim oraz o zamku Piastów Śląskich

Część druga:

Wiktor Krzewicki  o silnych tradycjach patriotycznych związanych z Kresami oraz o historii ludności, która dopłynęła do Brzegu z Kresów. W pewnym momencie w Brzegu działało ponad 150 organizacji niepodległościowych. W roku 1956 odbyły się tam duże demonstracje antysowieckie.

Część trzecia:

dr Bartłomiej Wróblewski o wczorajszej debacie nad reformą Sądu Najwyższego. Opozycja robiła wszystko aby utrudnić procedowanie nad ustawą. Całe posiedzenie odbiegało od przyjętej kultury parlamentarnej. Ze strony posłów PO i Nowoczesnej doszło do bardzo mocnych prowokacji. Bartłomiej Wróblewski skomentował również wczorajszą propozycję prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą ustawy do KRS.

Determinacja PiS dotyczy przeprowadzenia zmian, a nie obrony jak niepodległości każdego zaproponowanego przez rząd zapisu. Chodzi o to, żeby przeprowadzić reformę, a nie postawić na swoim.

Część czwarta:

Mariusz Sokołowski o wymiarze sprawiedliwości kiedyś i dziś oraz o swojej historii związanej z sądami, kiedy został skazany jako działacz Solidarności Walczącej za sprzeciwianie się rządom PRL. Kornel Morawiecki przygotowuje swój projekt nowej konstytucji, Mariusz Sokołowski uważa, że do art. 13, który mówi o zakazaniu działania partii politycznych faszystowskich, nazistowskich i komunistycznych należy dodać organizacje, które kierują się ideologią islamu- ponieważ zwalczają one chrześcijaństwo przy pomocy brutalnych aktów terroryzmu.

 

Część piąta:

Janusz Jakubów  o sytuacji politycznej oraz gospodarczej w Brzegu. W dzisiejszych czasach miasto funkcjonuje dużo gorzej niż kiedyś. Osoby rządzące są skorumpowane, można obserwować zaskakujące ” kariery polityczne”.  Szpital jest w bardzo złym stanie, brakuje miejsc pracy a młodzi ludzie wyjeżdżają z miasta. Kiedyś w Brzegu działało dużo zakładów przemysłowych.

Część szósta:

Paweł Kukiz o wczorajszych strajkach opozycji pod sejmem w sprawie reformy sądownictwa. Dzięki wystąpieniu Prezydenta Andrzeja Dudy jest szansa na kompromis, Paweł Kukiz  nie zamierza popierać ustawy o sądzie najwyższej.

Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem wystąpienie prezydenta – powiedział Paweł Kukiz. Do końca nie byłem pewien, jak Andrzej Duda się zachowa. Udowodnił, że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Część siódma:

Maciej Stefański i Jerzy Wrębiak o historii kresowiaków, o zamku Piastów Śląskich, o dobrej zmianie w Brzegu oraz o reformie edukacji.

„Można powiedzieć, że mamy budżet na inwestycje w mieście chyba najwyższy w historii, bo aż ponad 32 mln, właśnie podpisaliśmy umowy na projekty”, do tego dochodzi również rekordowo wysokie dofinansowanie – są więc środki, by zadbać o to, „co w mieście najpiękniejsze – tereny zielone, parki i oczywiście zabytki” – cieszy się burmistrz

Część ósma:

Andrzej Podgórski  o sytuacji żeglugi wodnej w Polsce o jej rozwoju i potencjale.

Część dziewiąta:

Paweł Mucha o decyzji  Andrzeja Dudy w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym.

Andrzej Duda od chwili wyboru na swoje stanowisko postępuje w sposób niezależny. Dobrze, że strona rządząca podejmuje merytoryczny dialog z prezydentem w sprawie reformy systemu sądownictwa w Polsce.

Część dziesiąta:

Czesław Drozd o Izbach Gospodarczych, ich wpływie na aktywizacje przedsiębiorców i przemysłu w regionie. Głównym celem Izby Gospodarczej jest wspieranie przedsiębiorców w zakresie pozyskiwania zewnętrznych środków finansowych, promowanie przedsiębiorców w regionie i poza nim oraz oraz pomoc w działalności  bieżącej jak np. szkolenia.

Całość:

 

 

 

 

Zamość – jedno z najważniejszych miast I Rzeczpospolitej / Dzień 21. z 80 / Rozmowa z dyrektorem Muzeum Zamojskiego

Kiedyś w tym miejscu był las w rozlewisku dwóch rzek. Jan Zamoyski w XVI wieku postanowił zbudować tutaj miasto i twierdzę wg planów włoskiego architekta Moranda. Andrzej Urbański o historii Zamościa.

Muzeum Zamojskie jest najstarsze w mieście. Jego dyrektor Andrzej Urbański był gościem Tomasza Wybranowskiego, który prowadził Poranek Wnet z Zamościa, z przenośnego studia radiowego przy rynku, u stóp pięknych renesansowych schodów ratusza miejskiego.

Gość Poranka przypomniał, że Zamość był jednym z  najważniejszych miast I Rzeczpospolitej. Powstał jako materializacja marzeń renesansowych myślicieli o mieście. Miał być miastem idealnym. Choć – jak mówi Andrzej Urbański – to się nie udało, miasto jest przepiękne, ma swój genius loci. Zwłaszcza odnowiony Rynek wieczorem wywiera niezapomniane wrażenie.

Miasto powstało w miejscu wcześniej zupełnie niezamieszkanym. Postanowił je wybudować Jan Zamoyski po powrocie ze studiów w Padwie. Wynajął do tego celu włoskiego architekta Bernarda Moranda.

W XVI wieku w miejscu obecnego Zamościa rósł las. Zabudowania powstały na cyplu między rozlewiskami dwóch rzek: Topornicy i Łabuńki. Powstał pałac, w 1595 r. uczelnia – trzecia w Polsce po krakowskiej i wileńskiej – kościół, rynek, przepiękne kamienice.[related id=29375]

W 1589 roku Jan Zamoyski otrzymał od Stefana Batorego przywilej, zgodnie z którym Zamość stał się stolicą latyfundium. Od początku XVII wieku osiedlała się tu ludność wielu narodów i wyznań, co ma odbicie w charakterze kamieniczek tego miasta. Miasto było niezdobytą twierdzą, oparło się najazdom Kozaków, Szwedów.

Jan Zamoyski, pierwszy ordynat, był znakomitym politykiem i gospodarzem. Pomnażał dobra swojej ordynacji, zarządzając nią rozumnie i oszczędnie. Stał się właścicielem jednej z największych fortun w Rzeczpospolitej.

Zamość miał trzy bramy. Jedna z nich została zamurowana. Nastąpiło to podobno po tym, jak po bitwie pod Byczyną książę Maksymilian Habsburg został więźniem, a jednocześnie honorowym gościem Jana Zamoyskiego. Nikt po tak znakomitej osobistości nie miał już prawa wjechać tą samą bramą do miasta.

Dyrektor Urbański mówi jednak, że to tylko legenda. Bramę zamurowano ze względów obronnych. Była spośród trzech bram miejskich najłatwiejsza do zdobycia.

Ciekawostką, o jakiej warto wiedzieć, a którą przypomniał Andrzej Urbański, jest to, że „Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego miała swoją prapremierę właśnie w Zamościu, podczas uroczystości weselnych Jana Zamoyskiego z jego trzecią z czterech żon, Batorówną.

 

W jaki sposób historia Zamościa wiąże się z powstaniem węgierskim 1956 roku i jakie są związki Józefa Piłsudskiego z tym pięknym miastem można się dowiedzieć, słuchając całej rozmowy Tomasza Wybranowskiego z Andrzejem Urbańskim w pierwszej części Poranka Wnet.

MS

Dzień 21. z 80 / Poranek z Zamościa / Jan Świst – prezes lokalnego przedsiębiorstwa przetwórstwa owocowo-warzywnego

Skarby ziemi zamojskiej – warzywa i owoce. Jak na tym specyficznym rynku radzi sobie przedsiębiorstwo z polskim kapitałem i czy rzeczywiście pieniądz nie ma narodowości – mówi prezes Chłodni Mors.

W 21 dniu swej osiemdziesięciodniowej podróży po Polsce Radio Wnet trafiło do Zamościa. Gościem Tomasza Wybranowskiego w studiu radiowym na zamojskim rynku u stóp ratusza był Jan Świst – prezes Chłodni Mors sp. z o.o., przedsiębiorstwa przetwórstwa owoców i warzyw.

Chłodnia Mors specjalizuje się w owocach miękkich – truskawkach, porzeczkach i malinach, których najwięcej uprawia się na Zamojszczyźnie. Skupuje także znaczne ilości warzyw, głównie kalafiorów, brokułów, cebuli, dyń i porów.

W tej branży każdy rok jest inny. W ubiegłym roku była susza, w tym jest dużo opadów i niższe temperatury – nie da się przewidzieć, czy będzie urodzaj i na jakie warzywa czy owoce. Nawet z dnia na dzień nie można zaplanować, ile i czego uda się kupić. Stale zmieniają się ceny, które są zależne od tego jaki jest urodzaj.

Przepisy państwowe i unijne preferują produkcję wielkotowarową. Obowiązują tzw. umowy sprzedażowe, w których każdy kupiony towar musi mieć gwarantowaną cenę. Takie przepisy są dobre w wypadku dużych gospodarstw, które otrzymują dopłaty unijne, są w stanie zaplanować produkcję. Tymczasem na Zamojszczyźnie przeważają niewielkie gospodarstwa rodzinne, w których obszar upraw warzyw czy owoców jest na tyle mały, że rolnik nie jest w stanie przewidzieć, czy opłaca mu się zawierać wymaganą przepisami umowę sprzedażową.

Obowiązujące przepisy pozostawiają małe pole manewru zarówno dla przedsiębiorstw skupujących warzywa i owoce, jak i dla rolników. Istnieje nakaz zawierania umów na cały asortyment płodów rolnych. Pozostawiono wprawdzie możliwość sprzedaży niewielkiej ilości  z tzw. wolnej ręki, ale rolnik, który z dnia na dzień chciałby sprzedać np. 50 kg świeżo zerwanych truskawek do Chłodni Mors, nie może tego zrobić, bo nie zawarł wcześniej umowy sprzedażowej. Zdaniem Jana Śwista sprawa ta powinna zostać skierowana do trybunału w Strasburgu, ponieważ jest to ewidentne ograniczenie prawa do wolnego handlu.

Jednak w ciągu ostatnich dwudziestu lat sytuacja rolnictwa i przetwórstwa na Zamojszczyźnie zdecydowanie zmieniła się na lepsze. Zniknęły uciążliwe, wielogodzinne kolejki przed skupami. Rolnicy przyjeżdżają ze swym towarem na konkretną godzinę i nie dlatego, że zmniejszyły się uprawy, tylko dlatego, że między innymi dzięki dopłatom unijnym potencjał przetwórczy został tak rozbudowany, że zakłady mogą przerobić każdą ilość surowca.[related id=29375]

Dawniej zakład decydował, czy kupi od rolnika towar i dyktował ceny. Dziś rolnicy mogą wybierać firmy, którym oferują swoje produkty. Z punktu widzenia zakładów przetwórczych nie jest to korzystne, gdyż nie da się zapewnić i przewidzieć ilości skupowanych owoców czy warzyw. Rynek rządzi, a rolnicy wolą sprzedawać na wolnym rynku; ryzykują, licząc na uzyskanie wyższej ceny.

Prawem wolnego rynku jest także i to, że podczas urodzaju ceny spadają. Rolnicy, jak powiedział prezes Świst, zwykle wówczas skarżą się w ministerstwie na zmowę cenową. Prezes twierdzi, że taka zmowa nawet nie jest możliwa. Według niego firma kieruje się wyłącznie swoimi możliwościami przetwórczymi i zależnie od nich zawiera tzw. umowy kontraktacyjne – przewidując, ile czego i jakiej jakości w przyszłym roku zakupi. W branży warzywnej da się to w miarę przewidzieć i rolnicy mają zapewnioną do pewnego stopnia stabilność cen.

Jednak jeśli chodzi o owoce – jest to w zasadzie niemożliwe. Wszelkie umowy, wymagane przecież przez unijne i państwowe prawo – są w znacznym stopniu teoretyczne, fikcyjne. To obraca się często przeciw rolnikom, bo nie mają żadnej gwarancji cenowej.

W ubiegłym roku, po suszy, wzrosły znacznie – o 30% – ceny kalafiorów i brokułów, których podaż była mniejsza niż zwykle. Z kolei w ostatnich latach ceny skupu czarnej porzeczki wahały się od 4 zł/kg do poniżej złotówki. Za to w tym roku, po przymrozkach, jest tylko 30% wiśni , których cena w tym roku skoczyła do 5 złotych za kilogram, a w poprzednich latach kształtowała się na poziomie 1,5-2 zł w skupach.

Wahania te są naturalne i, jak mówi prezes Świst, średnio ceny – mimo że nie są stabilne – pozostają w granicach opłacalności produkcji. Rolnicy zawsze mówią, że dokładają do upraw. – W takim razie z czego żyją? – pyta prezes zakładu przetwórczego.

Jan Świst mówił także o tym, dokąd sprzedaje swoje produkty jego Chłodnia Mors i jakie trudności na rynku polskim napotyka przedsiębiorstwo z kapitałem wyłącznie polskim. Jego zdaniem, wbrew temu, co się mówi – że pieniądz nie ma narodowości – niezupełnie okazuje się to prawdą, a przynajmniej w odniesieniu do współpracy ze sklepami wielkopowierzchniowymi.

Całej rozmowy Tomasza Wybranowskiego z Janem Świstem można wysłuchać w drugiej części Poranka Wnet z Zamościa.

MS

 

Dzień 20. z 80/ Poranek z Nowogrodźca/ Miejscowi przedsiębiorcy są zadowoleni ze swoich rodzinnych, lokalnych firm

Trzeba było wyjechać na Dolny Śląsk, żeby móc powiedzieć: spotkałem szczęśliwych przedsiębiorców – tak można podsumować rozmowy z przedstawicielami firm działających na terenie gminy Nowogrodziec.

Dwudziestego dnia wędrówki Radio WNET dotarło do miejsca w Polsce, gdzie żyją szczęśliwi przedsiębiorcy. Krzysztof Skowroński rozmawiał z właścicielami firm działających w Nowogrodźcu i okolicach. Reprezentują różne branże. Firmy w większości mają charakter rodzinny. Tutaj zamieszczamy fragmenty trzech rozmów.

Jacek Ruchała jest prezesem zarządu Hydro-Tech sp. z o.o. Zdaniem burmistrza firma ma się czym pochwalić. Od ośmiu lat inwestuje w infrastrukturę – w sieci kanalizacyjne i wodociągowe, w nową oczyszczalnię ścieków dla całej aglomeracji Nowogrodziec. Są to znaczne inwestycje, ale, jak żartuje prezes Ruchała, nie zawsze widoczne, bo w rzeczy, które znajdują się pod ziemią.

Te kwoty można także zobaczyć – włożono je w wiele kilometrów asfaltu na drogach gminy Nowogrodziec i okolicznych: Milikowa; Gościszowa, Parzyc, Zebrzydowa. Teraz odnawiane są drogi w Nowej Wsi, Czernej, Godzieszowie. W ostatnich latach firma pozyskała ponad 50 mln dotacji, a doliczając środki własne, dokonała inwestycji na ponad 100 mln zł; wszystkie realizują przedsiębiorcy gminni.

W gminie istnieje strefa ekonomiczna z kilkunastoma fabrykami, niemiecką drukarnią Bauera i zakładem Toyoty, pozyskanym przez burmistrza, gdzie produkuje się siedzenia do tych samochodów.

Burmistrz Relich zaprosił Radio WNET do Nowogrodźca, bo kilka lat temu było to jedyne medium, które zainteresowało się sporem gminy z drukarnią Bauera, zamierzającą odebrać gminie pieniądze, które słusznie zapłaciła. Proces udało się gminie wygrać.

Rozmowy na temat Hydro-Techu można posłuchać w części 6 Poranka Wnet.

Radio WNET dotarło również do Bogusława Szelechowicza, właściciela rodzinnej firmy Euro-Poltech. Pan Szelechowicz jest dumny z tego, że w jego firmie pracują dzieci, zięciowie, pracownicy mieszkający w gminie. Firma wykonuje prace na budowach, dziewięć miesięcy pracuje się poza domem i właściciel przyznaje, że trudno byłoby utrzymać firmę, gdyby relacje w niej nie były jak w rodzinie. Wszyscy się ze sobą dogadują.

Firma funkcjonuje bardzo dobrze. Na pytanie, czy coś w Polsce przeszkadza mu jako przedsiębiorcy, pan Szelechowicz odpowiada, że nic.

– Jesteśmy bogatą firmą, to znaczy płacimy tak jak państwo wymaga i jest nam dobrze. Bogatą, to znaczy także, że stać nas na zapłacenie pracownikom, opłacenie leasingów, nie mamy kredytów, za to mamy zaplecze finansowe. Możemy ryzykować z własnych pieniędzy. To rozumiem jako „firmę
bogatą”.[related id= 29273]

Moim bogactwem są też pracownicy – ich wiedza i doświadczenie. Płacę im może za mało, ale im wystarcza.

Rozmowy z Bogusławem Szelechowiczem można posłuchać w części 7 Poranka Wnet.

Kolejnym zadowolonym przedsiębiorcą z Nowogrodźca jest Józef Rutyna. Jest on właścicielem manufaktury wytwarzającej naczynia z glinki występującej na okolicznych terenach. Zaopatruje się w trzech kopalniach glinki: Czerwona Woda, Surmin i Suszec (rozmowa z właścicielem kopalni glinki w Suszcu tutaj – cz. 11 Poranka). W manufakturze Józefa Rutyny pracuje jego żona, syn, synowa, a zaczynał w 1978 roku razem z siostrą.

Rodzina Józefa Rutyny, podobnie jak znaczna część mieszkańców Nowogrodźca, przyjechała tu po zakończeniu II wojny światowej z Bośni i do dziś mieszka w tym mieście.

Wytwarzają przepiękne naczynia (zdobieniem zajmuje się żona właściciela). Wielkie fabryki mają własne laboratoria i urządzenia, gdzie najpierw można sprawdzić technikę wytwarzania danego projektu. W manufakturze pracuje się metodą prób i błędów, i często po powtórnym wypaleniu naczynia następuje niespodzianka – wcześniej trudno jest ocenić, jaki będzie efekt długotrwałej pracy: upłynniania glinki, po wlaniu do formy i wysuszeniu – czyszczenia, wypalania, malowania, szkliwienia, kolejnego wypalania. Efekt tej pracy nigdy nie jest oczywisty.

Józef Rutyna nie potrafi powiedzieć, jakie są ceny wyrobów fabrycznych. Mówi, że on sam ustala ceny takie, żeby zarobić, ale nie porównuje ich z innymi.

Nie zależy mu też na poszerzeniu rynku czy rozwijaniu przedsiębiorstwa.

– Z jednej miski jem – powiedział. – Nie będę żył 200 lat; spokojnie, starczy mi to, co mam. Jest paru dobrych klientów, trochę idzie do Niemiec. Jak nie było na przeżycie, jeździliśmy do Torunia na targi katarzyńskie. Teraz nie ma co wariować.

Jak mówi przedsiębiorca, w latach 80. istniały w okolicy 73 manufaktury. W okresie tzw. transformacji zostało z nich 10%. Teraz jest ich trochę więcej.

– Polityka? Nie znam się. Mam pracować i robić swoje. Nie mam czasu na politykę.

Rozmowa z Józefem Rutyną miała miejsce w części 11 Poranka Wnet.

MS

 

 

 

 

Dzień 20. z 80 / O aktualnych działaniach rządu poseł PiS Jacek Sasin informuje ekipę Radia WNET moknącą w Nowogrodźcu

Opozycja zwyczajowo bajdurzy o odbieraniu Polakom praw obywatelskich. Tymczasem jest odwrotnie – rząd przywraca obywatelom instytucje państwa, czego przykładem jest reforma Krajowej Rady Sądowniczej.

Wobec dochodzących dość niepokojących wieści ze stolicy, Krzysztof Skowroński, szef radiowej ekipy WNET przebywającej aktualnie na Dolnym Śląsku, zapytał o sytuację w Warszawie przewodniczącego Sejmowej Komisji Budżetowej, posła PiS Jacka Sasina.

Jacek Sasin przyznał, że opozycja zareagowała histerycznie na początek wprowadzania zmian w systemie sądownictwa. Jak powiedział, jesteśmy już przyzwyczajeni do histerycznych reakcji opozycji na każdą próbę zmian. PiS jednak wygrał wybory, bo obiecał Polakom te zmiany, a ich elementem jest reforma sądownictwa. Zwyczajowo opozycja bajdurzy, jak się wyraził, o odbieraniu Polakom praw obywatelskich, podczas gdy jest odwrotnie – instytucje państwa są Polakom przywracane.

Charakterystycznym przykładem postawy opozycji jest hasło wywieszone na gmachu Sądu Najwyższego – „Sąd jest nasz”. Zdaniem posła Sasina to mówi więcej niż wszystkie inne słowa. Jest to kwintesencja tego, czego broni opozycja totalna: żeby sądy pozostały ich, a obywatel czuł się w nich jak intruz, tak jak dotychczas. Sędziowie stworzyli odrębną, zamkniętą kastę, żyli sami dla siebie i załatwiali własne interesy, a obywatele nie mogli doczekać się sprawiedliwości. Tymczasem sądy mają być dla obywateli. I dlatego tej reformy nikt nie zatrzyma.[related id=29273]

Na pytanie o eskalację protestów Jacek Sasin odpowiedział, że można się spodziewać powtórki awantury z grudnia, bo opozycja nie ma innego pomysłu na swoje funkcjonowanie, jak wywoływanie kolejnych awantur. Jednak prawda jest taka, że opozycja dysponuje wprawdzie kilkoma tysiącami ludzi, ale nie znajduje szerokiego poparcia w społeczeństwie. Tymczasem miliony oczekują zmian. Sądownictwo jest skamieliną PRL i dziś Polacy nie dadzą sobie wmówić, że to, co proponuje PiS, jest dla Polski zagrożeniem.

Krzysztof Skowroński przywołał wypowiedź prawnika z Bolesławca, który stwierdził, że nawet po reformie nic się nie zmieni, bo układ w sądownictwie pozostanie ten sam.

– Trzeba od czegoś zacząć – odpowiedział na to Jacek Sasin. – Zaczynamy od góry, od Krajowej Rady Sądowniczej. Tę ustawę już Sejm przyjął. Potem reforma powinna zejść na dół.

Całej rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Jackiem Sasinem można posłuchać w dziesiątej części Poranka Wnet.

MS

Dzień 20. z 80/Jacek Karnowski z Warszawy: Opozycja wrzuca wyższy bieg. Zderzenie jest nieuniknione w najbliższym czasie

Opozycja zużyła już takie słowa jak „faszyzm”, „dyktatura” – teraz usiłuje się przerzucić na retorykę patriotyczno-solidarnościową. Jednak Bóg, Honor i Ojczyzna nie brzmią w ich ustach wiarygodnie.

Krzysztof Skowroński poprosił Jacka Karnowskiego o przedstawienie sytuacji w Warszawie, jako że z Polski prowincjonalnej, którą od 20 dni podróży przemierza wraz z ekipą Wnet i która żyje innymi sprawami, niewiele widać.

Okazuje się, że w niedzielę odbyły się przed Sejmem manifestacje opozycji. Przyszło około 5000 ludzi; Ratusz tradycyjnie podał liczbę dwukrotnie większą. Po dwóch godzinach wszyscy się jednak rozeszli, pozostały jakieś grupki. Zgromadzenie polegało na wywrzaskiwaniu przez demonstrantów do swoich zwolenników wielkich słów typu „faszyzm” i „dyktatura”, które powtarzane od lat w tym tonie nie robią już na nikim wrażenia.

Według Jacka Karnowskiego najważniejsze i najciekawsze wystąpienie miał Frasyniuk, który jest szykowany wyraźnie na lidera opozycji, jako że nie ma nikogo lepszego. Przemawiał on jednak piskliwie i skrzekliwie, wypadł więc groteskowo, co usprawiedliwiał grypą. Używał dla odmiany frazeologii patriotycznej, wcześniej przez tego typu ugrupowania wyszydzanej (Palikot wręcz ogłosił koniec patriotyzmu). Jacek Karnowski twierdzi, że opozycja, czując jałowość swoich dotychczasowych poczynań, chciałaby się teraz owinąć biało-czerwoną flagą i uderzyć w ton bogoojczyźniany, ale ani to do nich nie pasuje, ani im nie wychodzi.

Podczas manifestacji próbowano śpiewać piosenki Kaczmarskiego, wykrzykiwano hasła typu „Tu jest Polska”. Szermowano argumentami agenturalności przedstawicieli obecnego rządu, szczególnie Antoniego Macierewicza. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego nazwał to nierealną bajką, szczególnie że cała ta formacja, która dziś tworzy opozycję, nie tylko nie dbała o bezpieczeństwo Polski, gdy była u władzy, ale  usiłowała po Smoleńsku nawiązać nową przyjaźń z Rosją. Teraz zaś zarzuca agenturalność min. Macierewiczowi, który kupuje dla wojska polskiego broń.

Wygląda na to, że największe manifestacje mogą się odbyć we wtorek przed Sejmem i w Sejmie, gdzie ma być procedowana ustawa o Sądzie Najwyższym. Pan Kacprzak z Obywateli RP sugeruje, że reprezentanci tego ugrupowania mają w tym odegrać jakąś rolę. Ma nastąpić sprzężenie działań opozycji w Sejmie i na ulicy. Niewykluczone, że będzie to próba powtórki puczu z grudnia. Opozycja zapowiada wysłuchania publiczne, Schetyna – nieposłuszeństwo parlamentarne. Nie wiadomo, czy chodzi o blokowanie mównicy.[related id= 29273]

Frekwencja na niedzielnej demonstracji nie zapowiada jakiegoś wielkiego uderzenia ze strony opozycji. Prócz 5000 pod Sejmem (jak już było mówione, Ratusz określił tę liczbę na 10 000 tys.) było jeszcze parę tysięcy ludzi ze świeczkami na pl. Krasińskich. Na budynku Sądu Najwyższego wyświetlano napis „Ten sąd jest nasz” (obywateli) – i jak mówi Jacek Karnowski, z tym się można zgodzić, bo to jest ich ostatni szaniec.

Stawka jest ogromna. Reforma wymiaru sprawiedliwości byłaby naprawdę wielkim krokiem naprzód w naprawie państwa, ale opór będzie bardzo silny.

Opozycja zmienia język. Usiłuje przywłaszczyć sobie wszystkie symbole, którymi posługiwał się PiS i dawna opozycja. To im się nie uda, bo jak mówi Jacek Karnowski, oni tego nie czują, dla nich Bóg, Honor i Ojczyzna to są puste słowa. Dzisiejsza opozycja ma w tle Urbana i postkomunistów, i choć będzie próbowała odtworzyć Solidarność, przywoływać dawnych bohaterów, takich jak Frasyniuk, a także tamten język, to nie znajdzie w społeczeństwie oddźwięku.

Całej rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Jackiem Karnowskim można wysłuchać w części drugiej dzisiejszego Poranka Wnet.

MS