K. Bosak: Dialog z Ukrainą powinien być oparty na prawdzie oraz szacunku dla ofiar, a nie na relatywizowaniu zbrodni.

Gośćmi Tomasza Wybranowskiego w Studiu 37 byli Ewa Karlik, działaczka patriotyczna, poseł Krzysztof Bosak (Konfederacja) i mec. Stefan Saczkowski. Słów kilka o zagrożonej polskiej edukacji na Ukrainie

Ewa Karlik, działaczka patriotyczna mówi z niepokojem o zbliżającym się nowym roku szkolnym 2020/2021 na Ukrainie.

Tuż po przyjęciu przez Dumę ustawy o języku ukraińskim, minister edukacji Anna Zalewska podpisała ze swoją ukraińską odpowiedniczką Lilią Hryniewicz deklarację w sprawie zapewnienia warunków do nauki w języku ojczystym oraz nauki tego języka, zgodnie z zapisami przewidzianymi w wymienionych w preambule umów dwustronnych.

Wszystko wskazuje jednak, że z tego porozumienia niewiele wynika, przynajmniej dla strony ukraińskiej. Oto słowa mera Lwowa:

Od września nauczanie we wszystkich ukraińskich szkołach powinno odbywać się wyłącznie w języku ukraińskim. Mam nadzieję, że większość w Radzie Najwyższej to rozumie i nie będziemy musieli jechać do Kijowa żeby osobiście objaśnić takie elementarne, ale ważne rzeczy. – powtarza Andrij Sadowyj.

Rok szkolny za pasem, bowiem mamy już połowę lipca, a nie widać żadnych konkretów, które uspokoiłyby naszych rodaków za Bugiem:

Na dziś, kierując się wiadomościami z polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie wiemy, jaka będzie sytuacja polskich dzieci uczących się na Ukrainie. Takich szkół mamy pięć. Uczą się w nich dzieci pochodzące ze środowiska polskiego. Uczniami są także dzieci pochodzenia ukraińskiego. – mówi Ewa Karlik.

Zgodnie z oficjalnymi danymi Związku Nauczycieli Polskich na Ukrainie w tym kraju funkcjonuje obecnie sześć szkół z polskim językiem wykładowym. Są to szkoły w Mościskach, Łanowicach, Strzelczyskach, Gródku Podolskim oraz dwie we Lwowie. Uczy się w nich łącznie ponad 1 800 uczniów. Ewa Karlik dodaje:

Wiemy tylko tyleprzedstawiciel polskiej dyplomacji spotkał się z Ministrem Edukacji na Ukrainie, jednak na pytania środowisk kresowych, otrzymano odpowiedź o treści: „Dziękuje za zatroskanie losem szkoły nr. 3 z polskim językiem nauczania w Mościskach na Ukrainie. Pragnę zapewnić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych bardzo uważnie monitoruje sytuację szkoły.”

Wszystko wskazuje jednak, że implementacja znowelizowanej ustawy o oświacie, którą ukraińska Duma przyjęła w roku 2017 roku właśnie się dopełnia. Ustawa przewiduje, że  językiem wykładowym na Ukrainie jest język ukraiński. Oznacza to, że język polski będzie językiem nauczania w przedszkolach i pierwszych oddziałach szkoły podstawowej. Czyżby polski MSZ i Ministerstwo Edukacji przez prawie trzy lata niczego nie wynegocjowali?

Zaostrzają się także komentarze ukraińskich polityków.

Nasi działacze polityczni powinni odzwyczaić się od zmieniania ustaw pod siebie i swoje populistyczne zachcianki. Jedynym językiem państwowym na Ukrainie jest język ukraiński. Wszyscy, którzy widzą swoją przyszłość tutaj, mają doskonale znać właśnie ukraiński. Ta kwestia nie jest i nie może być kwestią dyskusji. – tak napisał na swoim Twitterze Andrij Sadowyj, mer Lwowa.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Ewą Karlik:

 

Krzysztof Bosak mówi o poniedziałkowym posiedzeniu Sejmu RP (15 lipca 2020 roku), podczas którego Konfederacja zgłosiła projekt uchwały w sprawie obraźliwych słów ambasadora Ukrainy w Polsce, Andrija Deszczycy, który w rocznicę „Krwawej Niedzieli”, zrównał odpowiedzialność władz II Rzeczypospolitej z odpowiedzialnością morderców ze strony ukraińskiej za makabryczne mordy. Oto fragment oświadczenia ambasady Ukrainy w Polsce:


/…/ Źródłem wzajemnej wrogości jeszcze przed II wojną światową była nieprzemyślana polityka narodowościową władz II Rzeczypospolitej, okazywany przez polityków i osadników polskich na Wołyniu brak szacunku i lekceważenie praw obywateli II RP ukraińskiej narodowości do pielęgnowania własnych tradycji narodowych i religijnych./…/ – napisała w swoim oświadczeniu ambasada Ukrainy.


Krzysztof Bosak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Poseł Krzysztof Bosak (Konfederacja) mówi wprost:

„Dialog historyczny powinien być oparty na prawdzie oraz szacunku dla ofiar, a nie na relatywizowaniu zbrodni i zrównywaniu ofiar ze sprawcami.”

Gość Tomasza Wybranowskiego dodał także, że nie ma mowy o żadnej symetrii na jakimkolwiek polu działań Polski i Ukrainy. Podczas kampanii wyborczej o fotel prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Krzysztof Bosak mówił o wprost o „ukrainizacji polskiej szkoły” w Mościskach w obwodzie lwowskim.

Nie jest to pojedynczy wyskok ze strony Ukrainy. Jest to długookresowa polityka państwa ukraińskiego, która relatywizuje zbrodnie i próbuje narzucać narrację o wojnie. Ubolewam, że polska strona jest w tej sprawie bierna. – twierdzi Krzysztof Bosak.

Zdaniem polityka Konfederacji i byłego kandydata na prezydenta, ganinet Mayeusza Morawieckiego i konkretne ministerstwa są bierny i nie robią niczego konkretnego dla polskiej ludności zamieszkujących na dawnych Kresach Wschodniej II Rzeczypospolitej:

Ubolewam nad tym, że polska dyplomacja w czasie przyjmowania ustawy ukraińskiej oświaty, zrezygnowała z polskich interesów. Jeżeli traktujemy poważnie państwo to musimy pokazać skuteczność. Cała „gadanina” trwająca prawie dwadzieścia lat o tak zwanej „polityce wschodniej”, okazuje się zbiorem frazesów i mydleniem sobie nawzajem oczu przez część polskiej elity politycznej. – zaznacza.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z posłem Konfederacji Krzysztofem Bosakiem:

 

Mecenas Stefan Saczkowski, członek Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie w rozmowie w Tomaszem Wybranowskim opowiada o problemach polskich obywateli, które są sądzone przez polskie sądy za wpisy dotyczące banderyzmu. Jedną z takich osób jest pan Antoni Dąbrowski, który jako dziecko cudem uniknął śmierci w męczarniach z rąk ukraińskich sąsiadów podczas mordów w latach 1943 – 1947 na Wołyniu.

Istnieje dość duża grupa Polaków, która za pośrednictwem mediów społecznościowych ośmieliła się skomentować wpisy osób, które wyznają ideologię banderowską. Mają teraz konkretne zarzuty. To nie są pojedyncze osoby. Są to osoby z całej Polski – mówi mec. Stefan Saczkowski.

Zdaniem mec. Saczkowskiego dochodzi do nadinterpretacji wypowiedzi, które często są emocjonalne. Pod względem obowiązującego prawa, są to błahe naruszenia. Jednak jakiekolwiek wystąpienia emocjonalne w tej materii, które zostawiają ślad w internecie, są przedmiotami badania prokuratury.  Celuje w tym prokuratura warszawskiej dzielnicy Pragi – Północ.

O opinię w tej sprawie poprosimy w kolejnach programach ministra Zbigniewa Ziobrę.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z mecenasem Stefanem Saczkowskim:

Marta Niźnik & Tomasz Wybranowski