Dr Mentzen: W oczach opinii międzynarodowej będziemy mieli stan jakiegoś dzikiego państwa, gdzie trwa walka o władzę

Dr Sławomir Mentzen o tym, czym może grozić zorganizowanie w maju wyborów korespondencyjnych oraz o opłacie nałożonej na serwisy VOD w nowej tarczy antykryzysowej.

Jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, dlaczego wprowadzenie wprowadza się nowy podatek zupełnie bez żadnego ostrzeżenia, bez dyskusji w trakcie trwania kryzysu i to w ramach ustawy antykryzysowej.

Dr Sławomir Mentzen komentuje wprowadzenie w ramach tarczy antykryzysowej 3.0 nowego podatku, którym obciążone zostaną serwisy oglądania na żądanie. Będą one musiały przekazać 1,5% swych przychodów z opłat użytkowników na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wicepremier Piotr Gliński tłumaczył, że nie jest to podatek, tylko składka. Nasz gość neguje zasadność takiego rozróżnienia. Zauważa, że dla płatników nie robi to różnicy, gdzie pójdą ich pieniądze, a pod względem konstrukcji jest to po prostu kolejny podatek. Tych zaś mamy, jak podkreśla, już za dużo. Za ograniczeniem ich liczby i wysokości opowiada się Konfederacja.

Dlaczego zawsze władza szuka dodatkowych pieniędzy u nas, a nie w swych głębokich kieszeniach?

Wiceprezes partii KORWiN wskazuje, że rząd powinien oszczędzać na swych wydatkach instytucji publicznych, zamiast uchwalać nowe daniny i składki. Przypomina, że były kiedyś w Polsce rządy, które obniżały podatki, zamiast je podwyższać.

Rząd SLD obniżał podatki. Rząd Prawa i Sprawiedliwości obniżał opodatkowanie pracy w latach 2005-2007. To się skończyło w 2007 r., od tego czasu wszystkie kolejne rządy podwyższają podatki.

Ekonomista zwraca uwagę, że w dłuższej perspektywie opłaty z korzystania z serwisów VOD zostaną z powodu nowego podatku podwyższone, tak, że „sami sobie sfinansujemy Polski Instytut Sztuki Filmowej”. Krytykę tych pierwszych przez środowiska związane z tym ostatnim nazywa humorystyczną.

Pomysł jest taki, żeby zabierać pieniądze, tym którzy dostarczają widzom wysokiej jakości filmy i seriale […] i dotować instytucję, która wypuszcza gnioty, których nikt nie chce oglądać […] żeby grupa scenarzystów, reżyserów oraz aktorów, którzy nie potrafią nakręcić i sprzedać dobrego filmu miała za co żyć.

Przypomina, że przez nagromadzenie różnych opłat koszty życia roczną. Ich przyczyną, jak mówi, jest fakt, że choć ropa drastycznie potaniała, to benzyna na stacjach benzynowych nadal jest powyżej czterech złotych.

Polityk odnosi się także do kwestii głosowania korespondencyjnego. Nie obawia się, że wybory w takiej formie będą powodowały zagrożenie zdrowotne. Zwraca uwagę za to na problemy organizacyjne z nim związane.

To są olbrzymie wyzwanie organizacyjne.

Na przykładzie Krakowa przedstawia wyliczenia, według których jego zdaniem komisja wyborcza musiałaby liczyć głosy przez 12 dni bez przerwy. Dodaje, iż istnieje ryzyko, że wybory nie zostaną uznane przez opozycję i społeczność międzynarodową.

W oczach opinii międzynarodowej będziemy mieli stan jakiegoś dzikiego państwa, gdzie trwa walka o władzę, jest nielegalny rząd- coś w rodzaju jakichś klimatów afrykańskich.

Kompromisowym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie krótkiego stanu klęski żywiołowej, by przesunąć wybory na sierpień. Przyznaje, że problemem, nad którym musieliby się pochylić konstytucjonaliści byłoby to, kto powinien wykonywać obowiązki prezydenta po końcu jego kadencji 6 sierpnia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jerzy Zalewski: Przy kręceniu filmu o Roju musiałem zwolnić 102 osoby. Niektóre środowiska mnie nie lubią

Ministerstwa Kultury nie interesuje to, kto i ile przy filmach kradnie. Absolutnie nie zgadzam się na taki kształt polskiej kultury – mówi w Radiu „Solidarność” reżyser Jerzy Zalewski.

 

Gościem dzisiejszej audycji Radia „Solidarność” prowadzonej przez red. Andrzeja Gelberga jest Jerzy Zalewski, autor licznych filmów fabularnych i dokumentalnych, m.in. „Oszołom”, przedstawiającego historię wykrycia afery FOZZ przez Michała Falzmanna i „Obywatel poeta”, poświęconego postaci Zbigniewa Herberta. Zalewski jest również autorem filmu „Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać”, którego bohaterem jest Mieczysław Dziemieszkiewicz – żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.

Opowiada m.in. o swoim najnowszym filmie, który właśnie przygotowuje i który musiał przerwać po… czterech dniach zdjęciowych. Dlaczego?

– Nie zgadzam się, żeby pieniądze państwowe przeznaczane na filmy szły w kosmos, a tak się właśnie dzieje – opowiada. – Źle myślę o Ministerstwie Kultury. Tam udają przed Jarosławem Kaczyńskim, że robią wielkie filmy, a tak naprawdę są figurantami na górze i nie robią nic, nie decydują o niczym. Więcej: radością zgadzają się na swoje pozorowanie. Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego… Ja bym mu dał to dziedzictwo narodowe, bo troska o nie dobrze mu wychodzi. Pełen szacun! Ale od kultury mu wara!

Zapraszamy do wysłuchania audycji!