Strzelisty rock’and’roll z mocnymi riffowymi przyległościami – znakomity długogrający debiut Skytruck na scenie rockowej

I to nie tylko polskiej cenie, dodam. Mogę napisać wiele i pięknie o tej płycie „Lot na Marsa”, tym bardziej że już całe mnóstwo dobrego o tym longplayu powiedziałem w polskich i irlandzkich eterach.

Longplay „Lot na Marsa” stworzony a akcie twórczym przez pięciu muzyków złączonych nazwą Skytruck to dzieło epokowe.

Jestem przekonany, że dołączy do tych zasłużonych polskich albumów z dumną etykietą „rock”, które uczyniły renesans gatunku faktem a ponadto stały się longplayami pokolenia.

Tomasz Wybranowski

 

Tak było przecież z Armią i jej „Legendą”. Podobnie rzecz miała się z Houk i „Transmission Into Your Heart”. I to właśnie do tej płyty przyrównuję dzieło Skytruck a propos zadziorności, gejzera młodzieńczej energii, twórczego, bo budującego nową jakość łamania szkół, modeli i schematów, wreszcie mądrości obserwacji świata i kondycji człowieka skażonego cyber – medialnością i uwięzieniem w kodach algorytmów i łańcuchów DNA html do entej potęgi.

Wskażę na dwa nadzwyczajne songi: „Roboty” z riffem, który zostaje już w nas po kres naszych dni i wojenny, złowieszczy „Letni Poranek” z przejmującym dwuwierszem:

Nikt już nie przerwie ich narkotycznych snów

Nie można zwrócić ciał do już odciętych głów. (…).”

Ten album przynosi nie tylko refleksję, ale i osąd nas samych. To ważne, albowiem w XXI wieku jesteśmy bezkrytyczni wobec siebie, niemal równi Bogu, ale czy na pewno?

-Technologia zmienia nasz sposób zachowania, chcemy tego czy nie. W dzisiejszych czasach można zapytać, czy tworząc sztuczną inteligencję i upodabniając maszyny do ludzi sami nie staliśmy się podobni do maszyn – myśląc w zerojedynkowych kategoriach i wyraźnie oddzielając to co „dobre” od tego co „złe”? – mówi Jakub Szulc, głos i współautor tekstów.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z muzykami grupy Skytruck:

 

Wsłuchując się w ich debiutancki średniograj, jak mawiam o EPkach, „Środek ciężkości” widać wyraźną i naturalną ewolucję grupy. Czasami jako zarzut słyszę na swój temat, że w moja hierarchia muzyczna jest „zdecydowanie i ściśle sensu stricte rockistowska”, bo traktująca nieco po macoszemu polski rozrywkowy mainstream, wtórny pop i R&B – podobne produkcje pań i dziewcząt, które chcą śpiewać jak panie B. i R.  Tak i nie – drodzy krytycy.

Ale w sytuacji, kiedy macie okazję przesłuchać taki krążek jak „Lot na Marsa” Skytruck, nic innego na szczycie tej hierarchii nie może królować.

 

„Zły krok” to nie tylko najwspanialsza piosenka z tej płyty, która przywodzi na myśl najlepsze dokonania Republiki, ale także w mojej opinii absolutne opus magnum w dorobku Skytruck.

Mroczne, chmurno – poranne gitary, które rozwijają się złowrogo, aby uszy uderzyć pięknym czystym riffem z futerale dudniącego basu z cieniem uderzeń perkusji.

Prawdziwe mistrzostwo kolorytu brzmieniowego pojawia się z nadejściem przeuroczych, rozmawiających ze sobą gitar w impresjonistycznej solówce i skrzypce Michała Jelonka, które zabrzmiały jak na pewnej „radiowo – koncertowej” płycie Ankh.

Linia melodyczna jest rockowa, ale i balladowo zadumana, nostalgiczna i rozmarzona smutkiem tego, co przyszło nam przeżywać jeszcze kilka miesięcy temu.

/…/ Oddam jej najdłuższy dzień
Liczony w tysiącach kroków
Z łańcuchem na szyi
Ściąganym po zmroku
Kaganiec na twarz
Posłuszny mej Pani
W przytulnej piwnicy
Może dziś mnie nie zrani /…/

To piosenka o pandemicznej zarazie i strachu podkręcanym przez media. Ale „Zły krok” to także song o współczesnym Matrixie, którym stał się stary poczciwy glob, z jego poprawnością i zabijaniem wszelkiej formy niezależnego i krytycznego myślenia.  Niesamowite emocje i skojarzenia wzbudzają wplecione odgłosy uderzeń w ścianę. Nie wiemy, czy to pukanie przez ścianę, czy … uderzenia głową o nią podmiotu lirycznego.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z muzykami Skytruck po inauguracyjnym koncercie:

 

I tak mógłbym nagranie po nagraniu opisać cały ten album młodych gigantów spod flagi Skytruck. Od otwierającego tytułowego „Lotu na Marsa”, który od pierwszego taktu falą endorfin porywa nas w sam środek rzeczy nowej fali rocka XXI wieku, po wieńczący, skryty pod znacznikiem „10” porankowy, przeganiający dystopijny klimat i dający nadzieję, trochę Norwidowski „Koniec milczenia”, którego sam Tool i mistrz Maynard może pozazdrościć.

Mógłbym, ale radio to muzyka warta słuchania, a nie świat i platforma do opowiadania o niej – muzyce. Słuchaczki i słuchacze, do dzieła! „Lot na Marsa” czeka na wasze emocjonalne kolorowanki i marzenia, które – jestem pewien – obudzą się!

/…/ wszystko się zmienia

Znalazłem siebie

Jestem gotów /…/

Pięciu kompozytorów i instrumentalistów z pojazdu Skytruck emanuje nieudawaną szczerością w penetrowaniu i przysposabianiu najróżniejszych stylów muzycznych, że o wielkiej klasyce nie wspomnę (poetycki, monumentalny, choć nie przytłaczający „Letni Poranek”), które potrafią zestroić z maestrią rocka, którego stają się prawdziwymi restauratorami. I za to im chwała.

A imiona ich Tomasz Boruch, Jakub Szulc, Mateusz Śliwa, Konrad Kubalski i Przemysław Pajdak.

Radzę te nazwiska zapamiętać, bowiem tworzą świeży i nietuzinkowy band. W rozmowach przed wydaniem „Lotu na Marsa” mówili jeden przez drugiego, że

chcą by na nowo kwitnął stary poczciwy ROCK w polskiej przestrzeni muzycznej.

Panowie! To już udało wam się wykonać. Czekam na kolejną dużą płytę i już nie mogę się doczekać.

Tomasz Wybranowski

 

Sześć „Opowieści” pisanych miłością. Kamila Dauksz-Boruch i Tomasz Boruch szczerze o muzyce i apetycie na życie

Od końca kwietnia możemy rozkoszować się albumem Kamili Dauksz – Boruch „Opowieści”. To melodie w wianku jazzu i popu, które łączą metafory miłości odmienionej przez sześć piosenkowych przypadków.

Piosenka „Miłość” była pierwszym singlem zapowiadającym nadchodzący album Kamili Dauksz-Boruch. „Opowieści”, bo taki tytuł nosi album, ukazał pod koniec kwietnia 2020 roku. Radio WNET jest patronem medialnym. Od najbliższego poniedziałku 11 maja płyta będzie „Polską Płytą Tygodnia Radia WNET” (od poniedziałku do piątku, o godz. 12:50).

„Opowieści” przynoszą sześć autorskich i bardzo osobistych piosenek Kamili. Każda z nich – jak mi się zdaje – ma swoją historię, konkretny kontekst i odniesienie w czasie i każda opowiada swoją indywidualną historię.

Od rozpoczynającego „Dwa światy”, buzującego tym niezwykłym riffem na wiolonczelę i śmiałe wyzwanie miłosne przez burzę (pierwszy tytuł „Dream”), przez singlową „Miłość”, „Płynie czas” po finalną „Let’s Try” jesteśmy ocienieni miłością. Bo prawdziwa miłość jest monumentalna i posiada styl wysoki („Płynie czas”), ale i skryta w codziennych swarach i wielkości małych, powtarzalnych chwil i ceremonialnych gestów („Miłość”). Ma jednak jedną wadę… Jest za krótka i jej po wysłuchaniu odczuwa się niedosyt!

Muzycznie struktura sześciu piosenek opiera się na wiolonczelowych riffach i melodiach, którym towarzyszy gitara. Mój ulubiony klasyczny duet Joanna Kielar (wiolonczela) i Grzegorz Mańkowski (gitara) zaczarował mnie „Preludium nr 3” Abla Carlevaro i „Kaprysem Arabskim” Francisco Tarregi.

Mój ulubiony klasyczno-rockowy duet Kamila Dauksz-Boruch (głos i wiolonczela) i Tomasz Boruch (gitara) zachwyca klimatem, brakiem powtarzalności i odwagą mieszania stylów.

A same „Dwa światy” to absolutna perła klasyczno-hard rockowa!!! 

 

Audycja z udziałem Kamili Dauksz-Boruch i Tomaszem Boruchem do odsłuchania tutaj:

 

Kamila Dauksz-Boruch to kompozytorka i autorka tekstów, ale również utalentowana wiolonczelistka. Jak mawiam często, jej wiolonczela to kopalnia soczystych riffów, których nie powstydziliby się mistrzowie szlachetnego hard i heavy.

Kamila jest absolwentką Akademii Muzycznej w Katowicach na wydziale Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu – kierunek wokalistyka jazzowa. Współpracowała m.in. z: Krystyną Prońko, Ewą Bem, Zbigniewem Wodeckim, Kayah, Mietkiem Szcześniakiem, SMOLIK & KEV FOX, Marylą Rodowicz, Ewą Urygą, Włodkiem Pawlikiem, czy Grzegorzem Skawińskim.

Wspominany singel „Miłość”, który anonsował nowe wydawnictwo Kamili i data premiery 4 kwietnia 2020 nie była przypadkowa. Tego dnia minęło pół roku odkąd Kamila i jej mąż Tomek Boruch powiedzieli sobie sakramentalne tak.

                                  Tomasz Boruch – gitara, Witkacy, Palfy Gróf i Skytruck

 

W rozmowie z Tomaszem Boruchem powróciłem do audycji specjalnych, które w Radiu WNET poświęciliśmy postaci Stanisława Ignacego Witkiewicza (18 i 19 września 2019 roku). Tomek powrócił wspomnieniami do 2012 roku, w którym zaczął współpracę z grupą Palfy Gróf.

Nazwa zespołu wzięła się od hrabiego Węgierskiego, który próbował odebrać Witkacemu jedną z jego miłości.

Dlaczego Witkacy? Tomasz Boruch przypomniał, że skład zespołu Palfy Gróf blisko związany był z Teatrem Witkacego w Zakopanem. Tak został zbudowany pomost pomiędzy twórczością Stanisława Ignacego Witkiewicza a muzyką rockową. Płyta „EPka Palfy Gróf” wydana w 2017 roku została bardziej niż ciepło przyjęta:

Ciepło zostało przyjęte przede wszystkim to, że treści które poruszaliśmy jako Palfy Gróf nie byli i nie są mainstreamowe. Te piosenki dotykają trudnej tematyki, a sama rockowa i mocno gitarowa muzyka nie przeszkadza tekstom, a nawet pomaga w rozwijaniu znajomości języka polskiego. – powiedział Tomasz Boruch.

Tomasz Boruch pochodzi z Tarnowa, jednak to Zakopane wywarło na nim ogromne wrażenie. Muzyka którą tworzy Palfy Gróf nie mogłaby inaczej brzmieć niż brzmi, tak jak obrazy Witkacego nie mogłyby inaczej wyglądać.

Kamila Dauksz-Boruch i Tomasz Boruch. Fot. arch. artystki.

W drugiej części rozmowy rozmawiałem z Tomasze Boruchem o jego nowym rockowym projekcie – Skytruck. Oprócz niego skład uzupełniają Jakub Szulc, Mateusz Śliwa, Konrad Kubalski i Sebastian Kuczmarski. 30 marca 2020 (w dniu naszej rozmowy) na antenie Radia WNET miała miejsce światowa premiera nagrania „Zwierzak”.

Tomasz Wybranowski