Prof. Szeremietiew: Myślę, że Zandberg nie bierze na poważnie tych, którzy wyczyniają harce na zapleczu jego ugrupowania

To jest po prostu ten sam mechanizm, że w którymś momencie w formacji powstaje ośrodek skrajny, który przy sprzyjających okolicznościach przejmuje rządy.


W najnowszym „Poranku Wnet” polityk, publicystka i wykładowca akademicki – dr hab. Romuald Szeremietiew opowiada o dwóch nurtach w historii polskiej lewicy:

Jeżeli spoglądamy na historię polskiej lewicy, to były tam zawsze dwa skrzydła. To pierwsze, które nam się wydaje sympatyczne i kojarzy się z osobą Józefa Piłsudskiego to oczywiście PPS. To ta część polskiego ruchu socjalistycznego, która na pierwszym miejscu stawiała interesy państwa polskiego i kwestie niepodległości. Oczywiście, szło to w parze ze wszystkimi lewicowymi pomysłami na rozwiązania ustrojowe i społeczne, ale jedno nie ulega wątpliwości – to byli polscy patrioci.

Profesor wskazuje na zróżnicowanie wewnętrzne w polskim ruchu lewicowym w okresie Królestwa Polskiego. Przybliża też sylwetki polskich działaczy lewicy międzynarodowej:

Druga część lewicy, która była aktywna w Polsce to była tzw. lewica międzynarodowa. Tutaj sprawa demokracji Królestwa Polskiego – jeżeli powiem, że działali wówczas ludzie tacy jak Feliks Dzierżyński czy Róża Luksemburg to oczywistym jest, że to poszło w kierunku komunizmu i w końcu przerodziło się w tego rodzaju partię, która nas trzymała za twarz, realizując interesy sowieckie.

[related id=140106 side=right] Wykładowca porusza temat powtarzających się w historii mechanizmów, by zinterpretować sytuację współczesnej polskiej lewicy. Sprawa ma związek z wykluczeniem Urszuli Kuczyńskiej i fali krytyki, która spadła na nią ze strony bardziej radykalnego odłamu partii, który po jej wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” oskarżył ją o transfobię (tzw. terfizm):

W Rosji rewolucyjnej byli socjaliści, którzy się podzielili na mienszewików i bolszewików (…) Tyle, że bolszewików na początku nikt nie brał na poważnie. Byli bardziej radykalni – jak teraz ci, którzy ujawniają się w zapleczu lewicy Zandberga i jego kolegów. To jest po prostu ten sam mechanizm, że w którymś momencie w formacji powstaje taki ośrodek skrajny, który przy sprzyjających okolicznościach przejmuje rządy. Myślę, że Zandberg również nie bierze na poważnie tych, którzy wyczyniają te harce na zapleczu jego ugrupowania.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Głupota jest zaraźliwa. Nie dajmy się nią zainfekować, a cały lewacki harmider pozostanie tylko wygłupami

Głupota i nonszalancja działają, niestety, po obu stronach. Bo jak oceniać pewne wyroki i decyzje prokuratury? Ratio, czyli rozum, nie ma tu nic do powiedzenia. Układy i opcje poglądowe, owszem.

ks. Zygmunt Zieliński

Obecnie lewicę – mowa o polskiej i to nie kojarzonej wyłącznie z partią stającą do wyborów – można bez obawy błędu włożyć do jednego worka z niemal całą opozycją totalną. Zmieszczą się w nim zarówno ta lewica Czarzastego i Biedronia, Platforma Obywatelska, jak i inne partie i partyjki istniejące i te będące in statu fieri.

Lewica nie ma zatem i nie może w tej sytuacji mieć jasnego programu mającego cechę wykonalności, ale musi mieć coś, co ją wewnętrznie łączy. Najbardziej czytelny będzie tu racjonalizm, a może raczej jego wykrzywiona postać zawężająca wszystko do ciasnego materializmu.

Od zawsze, z wyjątkiem średniowiecza, był to kierunek, mówiąc w sposób najprostszy, stawiający człowieka w miejsce Boga. A Objawienie miało i ma być zastąpione przez ratio, czyli rozum. Takie są założenia i teoretycznie nie można im nic zarzucić. Po prostu opcja, jak byśmy dziś powiedzieli, laicka. To ratio zastępuje w tym układzie wiarę, ale obiecuje więcej niż ona, bo zapewnia, iż zdolne jest zgłębić istotę świata i człowieka. Tak przesadny optymizm pada już w zetknięciu z rzeczywistością tu i teraz.

Pięknie to wszystko brzmi i mogłoby może zadowolić człowieka – choć nie na długo, bo w naturze ludzkiej jest głód absolutu – wszakże jest jedno „ale”, i to nie lada jakie. Owo ratio powinno wyjść z podręczników i studiów i udowodnić, że naprawdę działa. Z tym jest kłopot. Zobaczmy, jakie ma ono odsłony tu i teraz.

Oto wypowiedź osoby, która całe życie mieszkała w Rosji, zachowując swą polskość: „Do Polski już raczej nie pojadę. Proszę jednak zapisać, że tu, w Jarosławiu nad Wołgą, żyje taka »Babula«, która jest dumna z tego, że jest Polką i się tego nie wstydzi” (Marek A. Koprowski, Dziewczyny kresowe, Replika, 2017, s. 242). Pozostaje niejako w opozycji do wypowiedzi zamieszczonej niżej.

Bo oto jak sprawę polskości widzi Wojciech Mann: „My jesteśmy naprawdę spychani z dnia na dzień na jakieś marginesy. Ludzie wstydzą się, że mają polskie obywatelstwo. Ja mówię o ludziach rozumnych, takich, którzy kawałek świata widzieli”.

Też widziałem kawałek świata, a jakoś nikt mi się nie zwierzał ze swego zawstydzenia faktem posiadania obywatelstwa polskiego, spotkałem natomiast sporo osób, które o to obywatelstwo zabiegały. Słyszałem, że w Izraelu jest takich rocznie kilka tysięcy. I co na to Wojciech Mann?

Czy ludzi tych należy uznać za pozbawionych rozumu? A może to racjonaliści typu mannowskiego, czyli tacy, którzy marzą stale jeszcze o obywatelstwie PRL-u i rozum zastąpili dziwaczną nostalgią? A tacy, jak ta pani z Jarosławia: rozumni czy nierozumni? Ja myślę, że wstydzić się powinni tego, że są obywatelami polskimi ci, którzy w europarlamencie judzą przeciw Polsce, i ci, którzy takie głupstwa plotą, jak Wojciech Mann. (…)

Rozumny Polak, który według Manna wstydzi się obywatelstwa polskiego, winien jednak raczej wstydzić się swej przynależności do środowisk, które pragną gloryfikować hańbiącą przeszłość, upodlenie narodu okupowanego przez zewnętrznych i wewnętrznych wrogów, może przez ich własnych ojców. Czymże innym legitymuje się obecna Lewica?

Rzeczniczka Lewicy Razem Dorota Olko w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreśla, że „statut Razem mówi jasno, jesteśmy partią demokratycznej lewicy”. Nic to nie mówi albo tyle samo, co kiedyś: Polska Rzeczpospolita Ludowa.

A przecież była partyjna, lud był w jej agendach na ostatnim miejscu, najczęściej jako atrapa mająca zasłonić totalne rządy partii. Tym samym dla lewicy jest dziś demokracja.

(…) Jest u nas sporo wariatów i jeszcze więcej „racjonalistów”, którzy wszystko robią, by swoim racjonalizmem doprowadzić „ten kraj” do ruiny. Ale jest też wielu takich, którzy nie wstydzą się Polski ani jej obywatelstwa. Zawsze jednak wisi groźba jakiejś infekcji. Jednej czasowo, innej permanentnie. Należy pamiętać, jak zaraźliwa jest głupota. Póki naród się nią nie zainfekuje, wszystkie te dziwności, o których wyżej mowa, to tylko harmider głupio się bawiącej dzieciarni. Szkoda, że placem tych zabaw bywa parlament europejski, sejm, senat, ulica, media. Rozumny człowiek winien się wstydzić, że tak jest. Na tym właśnie polega rozumność, a nie na tym, co Wojciech Mann postrzega jako wstyd z posiadania polskiego obywatelstwa.

Cały artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Irracjonalizm racjonalistów” znajduje się na s. 7 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Irracjonalizm racjonalistów” na s. 7 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego