Studio Dublin – 24 lipca 2020 – Marcin Marcus – Castle Farm Kilkenny, Bogdan Feręc, Tomasz Szustek i Jakub Grabiasz

W piątkowy poranek przenosimy się eterowo i internetowo do Republiki Irlandii. W Studiu Dublin informacje, komentarze, analizy, korespondencje i muzyka. Zapraszamy na Szmaradgową Wyspę już wakacyjnie!

W gronie gości:

  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com;
  • Marcin Marcus – właściciel Castle Farm Kilkenny, polski przedsiębiorca z Republiki Irlandii;
  • Jakub Grabiasz – redakcja sportowa Studia 37 Dublin,
  • Tomasz Szustek – współautor książki „Atlantic Tabor. The Pilgrims of Croagh Patrick”, reporter i dziennikarz związany ze Studiem 37 Dublin. 

Prowadzenie i scenariusz: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)


W tym bolesnym dniu składamy najszczersze wyrazy kondolencji naszemu przyjacielowi i redakcyjnemu koledze Piotrowi Słotwińskiemu i Jego małżonce Agnieszce. Tą bolesną chwilą jest odejście na łono Pana Jego ukochanej Mamy.

Modlimy się za Jej duszę. Piotrze, nic nie mówimy, bo każde słowo w takiej sytuacji jest za małe i zbyt banalne. 

Katarzyna Sudak, Tomasz Wybranowski, Bogdan Feręc, Jakub Grabiasz, Alex Sławiński i koledzy z irlandzkiego Radia NEAR FM, Radia WNET oraz portalu Polska-IE.com .


Flagowe wydanie Studia Dublin piątkową porą zawsze rozpoczyna rozmowa z Bogdanem Feręcem, szefem najważniejszego portalu dla Polek i Polaków w Irlandii– Polska-IE.com.

Bogdan Feręc, redaktor naczelny portalu Polska-IE.com, wersja zdecydowanie letnia. Fot. arch. własne.

A skoro trwa czas kanikuły i odpoczynku, to rozpoczęliśmy od pewnej ciekawostki. Bogdan Feręc opowiedział o pewnej ankiecie, którą przeprowadził Drinks Ireland/Wine, próbując ustalić preferencje w zakresie spożywania alkoholi w Irlandii.

W raporcie stwierdzono, że najbardziej popularnym trunkiem na Zielonej Wyspie nie jest – jak mogłoby się zdawać – whiskey, ale wino! Trunek ten stanowi aż 45 procent ogólnie sprzedawanego alkoholu na Szmaragdowej Wyspie. Na drugim miejscu znalazło się piwo, z łączną sprzedażą na poziomie 27 procent, wyprzedzając wódki  (21 procent) i cydr (poziom 7 procent sprzedaży).

Na temat Brexitu, którego skutki dotkną Irlandczyków i polskich rezydentów na Wyspie, mówimy w Studiu Dublin coraz więcej.

Główny negocjator ds. Brexitu z ramienia Unii Europejskiej Michela Barnier, po zakończeniu kolejnej rundy negocjacyjnej z brytyjskimi partnerami, powiedział (co wskazuje i jest potwierdzeniem wcześniejszych sygnałów), że Wielka Brytania, nie ma ochoty na porozumienie.

Wielka Brytania nie wykazała takiego samego poziomu zaangażowania i gotowości do znalezienia rozwiązań szanujących podstawowe zasady i interesy, jak zrobiła to Unia Europejska. Okres przejściowy Wielkiej Brytanii na opuszczenie UE dobiega końca 31 grudnia 2020 roku o godzinie 23:00. – posumował Michel Barnier.

Potwierdziły się także przypuszczenia o przedłużeniu zasiłku dla pandemicznych bezrobotnych w Republice Irlandii, ale płatności będą obniżone. Zgodnie z przyjętym 23 lipca 2020 roku rządowym planem, już od 17 września br. działać zacznie nowy system zasiłków pandemicznych, a ten utrzymany zostanie do kwietnia 2021 roku.

W pakiecie stymulacyjnym wprowadzono też środki, które pomagać mają przedsiębiorcom, a ich celem jest przywracanie bezrobotnych do pracy. – powiedział Bogdan Feręc, szef portalu Polska-IE.com.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bogdanem Feręcem:

 

 

W piątkowym wydaniu Studia Dublin jak o godzinie 10:00 serwis informacyjny  „Irlandia – Wyspy – Świat”. Tym razem serwis został zdominowany przez Brexit i obawy irlandzkich polityków, co też 1 stycznia 2021 przyniesie.

Nowy irlandzki minister rolnictwa Dara Celleary mówi wprost, że „zagrożenie brexitem bez umowy, jest poważnym problemem dla Irlandii”. Według ministra Celleary’ego wyjście Wielkiej Brytanii nie będzie dobrym rozwiązaniem dla Irlandii:

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy handlowej sprawi wiele problemów, także naszym irlandzkim rolnikom.

Minister Dara Celleary zapewnił, iż jego resort i rząd pracują nad promocją i ochroną interesów gospodarczych Irlandii, co ma przełożyć się na późniejsze rozwiązania chroniące rynek wyspy.

 Możliwość brexitu bez porozumienia, to ogromny problem.

W planie, który opublikował 23 lipca irlandzki rząd, znalazło się wiele rozwiązań stymulujących gospodarkę, w tym to, które mówi o obniżeniu podatku VAT. Już wcześniej postulowano, a robiły to przede wszystkim stowarzyszenia irlandzkich sprzedawców detalicznych i hurtowych, aby stawka podatku od towarów i usług VAT, została obniżona.

Jak się okazało, Ministerstwo Finansów przystało na tę propozycję, gdyż uznało, że takie posunięcie, może ożywić handel wewnętrzny. Minister finansów Paschal Donohoe powiedział, iż górna, maksymalna stawka podatku VAT, obniżona zostaje z 23 do 21 procent, co znalazło się w planie pomocy gospodarczej rządu.

Tutaj do wysłuchania serwis informacyjny „Irlandia – Wyspy – Świat”:

 

 

W Studiu Dublin wieści sportowe przedstawił jak zwykle  Jakub Grabiasz. Bardziej niż powoli trwa na Szmaragdowej Wyspie odmrażanie sportu. Ale tematem głównym korespondencji naszego sportowego eksperta było pożegnanie Jacka Charltona.

 

Jakub Grabiasz. Fot. arch. Studio 37 Dublin.

21 lipca odbył się pogrzeb Jacka Charltona. Był prawdziwą legendą angielskiej piłki i mistrzem świata z 1966 roku. Były znakomity piłkarz zmarł 10 lipca po długiej i ciężkiej chorobie w swoim domu.

Uroczystości pogrzebowe miały miejsce w Newcastle, ale w tym samym czasie irlandzcy kibice reprezentacji narodowej zebrali się w Dublinie i innych miastach Szmaragdowej Wyspy by oddać hołd wielkiemu Jackowi Charltonowi.

W latach 1986 – 1996 Jack Charlton był selekcjonerem kadry narodowej Republiki Irlandii, którą po raz pierwszy wprowadził na salony europejskie podczas Euro’88, a dwa lata później dotarł do ćwierćfinału mistrzostw świata we Włoszech. Cztery lata później, w roku 1994, podczas mundialu w USA, Irlandczycy dotarli do 1/8 finału. – przypomina Jakub Grabiasz.

Światowa federacja Rugby – The World Rugby, planuje i zastanawia się nad przeformatowaniem przepisów dotyczących zmian na boisku w czasie trwania meczu.

Wchodząc w szczegóły chodzi o wprowadzenie zakazu zmiany 6 zawodników z linii frontowej . Zmiana ta praktykowana jest prawie w każdym meczu w II połowie spotkania, gdzie na boisko wpuszczani są nowi silni zawodnicy. Federacja chce aby pierwsza linia grała bez zmian żeby zawodnicy byli zmęczeni i popełniali błędy w kryciu pola co powodowałoby zdobywanie więcej punktów i parady przyłożeń . Miałoby to ożywić i urozmaicić grę.

Czy tak się stanie zobaczymy jesienią lub w przyszłym roku . Na pewno będzie to bardzo nietypowy krok zmian całej taktyki gry. – podsumowuje Jakub Grabiasz.

Tutaj wysłuchasz relacji Jakuba Grabiasza:

 

 

W dzisiejszym Studiu Dublin powracam do opowieści z Zamkowego Folwarku pod niebem Irlandii. Moim gościem był pan Marcin Marcus, właściciel Castle Farm Kilkenny.

Marcin Marcus, właściciel szczęśliwego i zgodnego z naturą zakątka Castle Farm Kilkenny. Fot. Studio 37 Dublin.

 

1 maja 2015 roku, w dziesiątą rocznicę swojej bytności w Irlandii, pan Marcin z małżonką Anetą pojechali w odwiedziny do starego przyjaciela, który mieszkał w okolicy miasta Waterford.

Wyjazd poza Dublin podziałał bardziej niż ożywczo na całą rodzinę pana Marcina. Już trzy dni potem podjęli ważną decyzję: wyjeżdżamy z Dublina!

I takie oto były początki nie tylko wielkiej i spełnionej przygody, ale i marki znanej już w wielu zakątkach Irlandii – Castle Farm Kilkenny.

Jak wspomina pan Marcin, do sielskości i radości z mieszkania w uroczym miejscu, trzeba było jeszcze dorzucić patent na zarabianie na życie i utrzymanie rodziny:

W tym czasie jeździłem jeszcze do Dublina, bo firma i mój magazyn dalej działały jeszcze prawie trzy miesiące. Sprzedawałem jeszcze materiał i powoli odcinałem pępowinę z Dublinem i w ogóle z miejskim życiem.

 

Co zmieniło się przez ostatnie trzy tygodnie? Pan Marcus z małżonką stali się posiadaczami uroczego domku i ziemi wokół, gdzie wkrótce powstanie mały kemping, który będzie czekał na gości.

Na liście atrakcji m.in. warsztaty wypieku chleba z prawdziwego zakwasu, podglądanie produkcji ekologicznych i tłoczonych na zimno olejów i obcowanie ze zwierzętami. Dla gości oczywiście serwowane będą królewskie śniadania i obiady z własnych produktów.

Pan Marcin powtarza z uśmiechem, że w jego życiu wielkie znaczenie ma impuls. Tak było na przykład z jego poprzednimi pomysłami.

Zaczął nawet pewnego razu hodowlę ślimaków. Zaczął to robić już w Dublinie, najpierw by dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat na przykładzie niewielkiej hodowli w szopce na przydomowym ogrodzie. Jak twierdzi marzenie czy pomysł, którego się nie realizuje jest tylko mrzonką.

Bycie niezależnym i samowystarczalnym to zawsze było moim marzeniem. – dopowiada pan Marcin.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Marcinem Marcusem, Castle Farm Kilkenny:

 

Więcej informacji dla naszych słuchaczek i słuchaczy z Irlandii na stronie Castle-Farm. 24 – 26 lipca pana Marcina i wyroby Castle Farm Kilkenny można spotkać w Portlaoise, Newbridge, Naas, Athy, Carlow, Dublin i Galway. Oto szczegóły zamieszczone w serwisie polska-ie.com

Tutaj do wysłuchania inny program Studia 37 Dublin o początkach Castle Farm Kilkenny:

 

Pomnik św. Patryka u podnóża Croagh Patrick. Fot. © Studio 37.

Dzisiaj powracam do rozmowy z Tomaszem Szustkiem,  współautorem zajmującej i prekursorskiej książki „Atlantic Tabor. The Pilgrims of Croagh Patrick”. Tomasz Szustek jest reporterem i dziennikarzem związanym ze Studiem 37 Dublin.

Od ponad piętnastu wieków, w ostatnią niedzielę lipca, czyli tak zwany Reek Sunday, tłumy Irlandczyków biorą udział w pielgrzymce na górę Croagh Patrick, w hrabstwie Mayo – zachodnia części Irlandii. – mówi Tomasz Szustek.

Kiedy docieramy około 5:30 rano do podnóża góry, mijamy pierwsze osoby które właśnie zakończyły dzisiejsze pielgrzymowanie. Należą do wąskiego kręgu pielgrzymów, dla których w dobrym tonie jest witać wschód słońca na szczycie Croagh Patrick. Wyruszyli zaraz po północy, w całkowitej ciemności, przy padającym deszczu pokonali ponad 700 metrów wysokości kamienistą, stromą ścieżką. Fot. Tomasz Szustek.

 

W tym roku lokalne władze hrabstwa Mayo i irlandzka policja Garda wydały specjalne oświadczenie, że z powodów zagrożenia zarażeniem Covid – 19 pielgrzymowanie będzie niemożliwe.

Zamknięte będą nawet wszystkie parkingi i place w najbliższej okolicy góry Croagh Patrick.  

W ostatnią niedzielę lipca (tzw. Reek Sunday) tłumy Irlandczyków i obywateli przybywających z całego świata biorą udział w pielgrzymce na górę Croagh Patrick  hrabstwie Mayo na zachodzie Irlandii. W ten sposób czczona jest pamięć św. Patryka, misjonarza który w V wieku schrystianizował Zielona Wyspę. Wedle przekazów spędził on na szczycie tej góry, poszcząc i modląc się 40 dni i nocy. Kiedy zaś schodził w dół, zrzucił ze stoku dzwon, którego dźwięk miał wypędzić z Irlandii węże oraz legendarną boginę ciemnych mocy Corrę.

Tomasz Szustek nie kryje fascynacji, tym co dzieje się od ponad 1 500 lat u stóp tej góry. On także przywołuję tę legendę:

Istnieje wiele legend na temat tej góry. Jedna z nich głosi, że przy okazji pobytu na jej szczycie, św. Patryk przepędził wszystkie węże z wyspy dzięki dźwiękom dzwonu św. Brygidy a także złe duchy, które przybrały postać ptaków.

Pozornie trudno się oprzeć magii tej legendy, bowiem w istocie dzwon zwany „Czarnym” od niepamiętnych czasów przechowywany był w kaplicy na szczycie (obecnie znajduje się w muzeum Narodowym w Dublinie).

Najstarsze zapiski o jego istnieniu pochodzą z 1098 roku. Naukowcy jednak wskazują na VII wiek, jako datę powstania dzwonu, czyli ok. 250 lat po misyjnym działaniu św. Patryku. A co do węży, to nigdy nie były one częścią fauny wyspy.

Jak wskazują historycy, opowieści o powiązaniach św. Patryka z tą górą miały wykorzenić pogańskie kulty, które kwitły tu przed przybyciem misji chrześcijańskich.

Jeśli więc misjonarz Patryk zawitał na szczyt świętej już wówczas góry to tylko po to, aby przejąć i schrystianizować dawne praktyki i włączyć je w nową religię, którą gorliwie zaszczepiał na wyspie. Takie zabiegi były charakterystyczne dla jego misji. Nie używał on przemocy w rugowaniu starych wierzeń.

Św. Patryk rozumiał pogańską, celtycką przeszłość wyspy, umiejętnie przemieniał charakter kultu na chrześcijański. Wizerunki i atrybuty dawnych bogów zastępował krzyżem. Również i w tym przypadku św. Patryk odniósł sukces. Sakralny charakter góry został utrzymany, a praktyki kultowe, więc i pielgrzymka odbywają się już pod sztandarami wyznawców Chrystusa.

 

Tomasz Szustek. Fot. Studio 37.

Oto pełny zapis rozmowy z Tomaszem Szustkiem, z którym rozmawiał Tomasz Wybranowski:

 

Tutaj zaś przypominam rozmowę z Tomaszem Szustkiem sprzed kilku lat. Rozmawialiśmy wówczas nie tylko o górze św. Patryka, spuściznie i misji patrona Irlandii, ale i o życiu mojego rozmówcy w Irlandii i jego pasjach reportersko – fotograficznych:

Opracowanie: Tomasz Wybranowski.

Współpraca: Bogdan Feręc – portal Polska-IE.com


Partner Radia WNET

Partner Studia 37 Dublin

 

                 Produkcja – Studio 37 Dublin Radio WNET – sierpień 2020

 

Studio Dublin na antenie Radia WNET od października 2010 roku (najpierw jako Irlandzka Polska Tygodniówka). Zawsze w piątki, zawsze po Poranku WNET zaczynamy około godziny 9:10. Zapraszają: Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc, oraz Katarzyna Sudak, Agnieszka Białek, Ewa Witek, Alex Sławiński oraz Jakub Grabiasz i często Tomasz Szustek.

Czy chcecie spotkać szczęście? Opowieść z Zamkowego Folwarku pod niebem Irlandii. Marcin Marcus i Castle Farm Kilkenny.

Rozmowa z panem Marcinem Marcusem to prawdziwa przyjemność i radość. W życiu z reguły staramy się wszystko komplikować i uciekać przed spełnieniem. Opowieść Studia Dublin zainspiruje was i ożywi.

Do Irlandii przyjechaliśmy w 2005 roku. 10 lat mieszkaliśmy w Dublinie. W 2015 postanowiliśmy przeprowadzić sie na wieś. Dlaczego? Przede wszystkim, żeby odpocząć, uciec od tej gonitwy za pieniądzem, masą ludzi i od wszędobylskiego stresu. – rozpoczyna swoją opowieść pan Marcin Marcus.

 

Marcin Marcus, właściciel szczęśliwego i zgodnego z naturą zakątka Castle Farm Kilkenny, podczas wizyty w dublińskiej redakcji Radia WNET. Fot. Studio 37 Dublin.

W dublińskim okresie pobytu naszego bohatera w Republice Irlandii był on właścicielem firmy budowlanej i hurtowni materiałów budowlanych. Małżonka pana Marcina była menagerem w KFC.

Ale odbiło się to na jej zdrowiu. Była na zwolnieniu lekarskim. Przez ten specyficzny typ pracy podupadła na zdrowiu. Zaczęły się poważne problemy z kręgosłupem. Skończyło się to opreracją i morzem stresu.

Pan Marcin postanowił zainwestować w nową firmę i ze wspólnikiem otworzył w Dublinie fabrykę styropianu. Jak wspomina pan Marcin, od samego początku wszystko układało się niezbyt fortunnie:

Najpierw odcięto prąd za stare długi poprzedniego właściciela tego miejsca. Później bank nie przydzielił pożyczki na zakup komponentów. W efekcie postanowiliśmy niemal z dnia na dzień wyprowadzić się z Dublina i zamieszkać gdzieś na wsi. Stwierdziliśmy: czas coś zmienić! Ja też już byłem zmęczony życiem między klientami i pracownikami. Przez cały czas człowiek gonił tylko za pieniądzem, żeby zapłacić czynsz za dom, opłacić należność za magazyn, czy mieć na wypłaty dla moich ludzi, aby mieli w czego żyć.

Pan Marcin uważa, że w jego życiu wielkie znaczenie ma impuls. Tak było z jego nowym pomysłem, czyli hodowlą ślimaków. Zaczął to robić już w Dublinie, najpierw by dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat na przykładzie niewielkiej hodowli w szopce na przydomowym ogrodzie.

Była w planach poważna hodowla ślimaków, ale dopiero w następnym roku. Ale pojawił się wielki problem. Szczury! Praktycznie zniweczyły moją hodowle z Dublina. To samo stało się z kolejną próbą, kiedy już podpisałem kontrakt na hodowlę trzech ton ślimaków by zacząć w tej branży. Ech, długa historia. – wspomina pan Marcin Marcus.

 

Ponad pięć lat temu, 1 maja 2015 roku, pan Marcin i pani Aneta pojechali w odwiedziny do starego znajomego, który mieszkał w okolicy miasta Waterford. Wyjazd poza Dublin podziałam bardziej niż ożywczo na całą rodzinę pana Marcina. Już trzy dni potem podjęli ważną decyzję: wyjeżdżamy z Dublina! 10 maja mieli już wynajęty dom i rozpoczęło się wielkie przewożenie wszystkiego z Dublina. W swoim notesie pan Marcin naliczył 48 kursów z rzeczami, meblami i pamiątkami. 15 czerwca 2015 roku już mieszkali na wymarzonej wsi. A pierwsze wrażenia?

Brama wjazdowa do Castle Farm Kilkenny. Fot. arch. własne.

Cisza i spokój. Pierwszego człowieka zobaczyłem po trzech dniach, kiedy pojechaliśmy do Kilkenny na zakupy. Przez pierwszy miesiąc czuliśmy się jak gdzieś we wspaniałym miejscu na wczasach. Było to wspaniałe, ale dopadła nas rzeczywistość i jej dylematy. Trzeba było coś robić, żeby zarabiać i po prostu żyć. W tym czasie jeździłem jeszcze do Dublina, bo firma i mój magazyn dalej działały jeszcze prawie trzy miesiące. Sprzedawałem jeszcze materiał i powoli odcinałem pępowinę z Dublinem i w ogóle z miejskim życiem.

Jak narodziła się farma i wielkie stado szczęśliwych zwierząt?

 

Opowieść pana Marcina nabiera tempa i dotyka niezwykłych, bo założycielskich wydarzeń Castle Farm Kilkenny.

A wszystko – jak to w życiu począwszy od biblijnej Ewy, pięknej Afrodyty, czy Heleny z Troi, przez kobietę (i dla kobiety!):

„Chciałem żonie na urodziny sprezentować osiołka. Był jeden warunek! Nie chciałem kupować tylko przygarnąć takiego, którego już nikt nie chciał. Rozpowiedziałem wśród sąsiadów, że jeśliby ktoś chciał się pozbyć osiołka, to my chętnie go przygarniemy.

Po kilku dniach zadzwonił jeden z nich, że jego znajomy chce oddać oślicę z małym.
Oślica była stara już, miała ok. 23 – 25 lat. I była z maleńkim, trzymiesięcznym osiołkiem.”

Co było dalej? Zapraszam do wysłuchania nadzwyczajnej i bardzo pouczającej rozmowy z panem Marcinem Marcusem, właścicielem Castle Farm Kilkenny

Tutaj do wysłuchania opowieść Marcina Marcusa:

 

Catle Farm Kilkenny to nieco baśniowe, sielskie, ale przede wszystkim samowystarczalne miejsce. To było jednym z wielkich marzeń państwa Anety i Marcina. Spełniło się!

Zacząłem przygotowywać dla siebie wszelkie produkty. Całe życie marzyłem o tym, aby być samowystarczalnym. Przy okazji bardzo lubię gotować. Robiłem masło, sery, twarogi, własne wędliny, i piekłem chleb. I tak powoli, krok po kroku zacząłem proponować klientom swoje wyroby i tak to ruszyło.

Wszystkie wyroby Catle Farm Kilkenny przygotowuje z własnych i lokalnych produktów. Pani Aneta zaczęła piec ciasta dla klientów, dla sklepów i restauracji. Pan Marcin zaczął wypiekać chleby  na prawdziwym zakwasie. Ich cały proces produkcji trwa 36 godzin. Teraz to już mały przetwórczy i ekologiczny holding:

Robimy wyroby i przetwory w słoikach ( m.in. bigos, leczo, fasolkę po bretońsku, smalec i gulasz wegierski). Sami tłoczymy oleje na zimno i mamy już ich dziewięc rodzajów: z czarnuszki, z pestek dyni, z ostropestu, z wiesiołka, rydzowy, słonecznikowy, konopny, lniany i rzepakowy. Oleje są tłoczone naprawdę na zimno i nie są filtrowane, aby jak najwięcej substancji odżywczych pozostało w nich. Oleje są rzeczywiście świeże, bo tłoczymy je w miarę potrzeb, czyli najpierw zbieramy zamówienia, a później dopiero ma miejsce produkcja.

 

W tym roku Castle Farm Kilkenny rozpoczęła wyrób soków i syropów, w tym z aloesu z miodem i whiskey, który oczyszcza i wspomaga odporność organizmu. 

W asortymencie także syropy z mniszka lekarskiego i kwiatów czarnego bzu. Nabierają mocy syropy z pędów sosny i świerku.

Jak podkreśla pan Marcin Marcus planów jest wiele, ale nie zawsze starcza czasu. Radio WNET i ekipa Studia 37 Dublin podczas wakacyjnej trasy „Wracamy do źródeł – w 30 dni dookoła Irlandii” odwiedzi Casle Farm Kilkenny, która stanie się na kilka dni bazą Radia WNET na Szmaragdowej Wyspie.

Tomasz Wybranowski

Wizyta Radia WNET na Szmaragdowej Wyspie z okazji setnej rocznicy ogłoszenia Deklaracji Niepodległości przez Irlandię

Irlandczycy dopiero w drugim referendum przyjęli traktat lizboński, po uzyskaniu gwarancji nienaruszalności irlandzkiego prawa do życia, rodziny i edukacji, podatków oraz bezpieczeństwa i obrony.

Tomasz Wybranowski

Irlandzka duma

Mer Dublina Nial Ring powiedział w rozmowie z Radiem WNET, że „Republika Irlandii jest dumnym członkiem Unii Europejskiej i samodzielnym podmiotem międzynarodowym”. Tak rzeczywiście było i jest, o czym przekonali się szefowie Komisji Europejskiej i zastęp urzędników w Brukselii, kiedy w pierwszym referendum 12 czerwca 2008 roku obywatele Republiki Irlandii odrzucili zapisy traktatu lizbońskiego.

Ich obawy wzbudzał projekt ujednolicenia na całym obszarze UE stawek podatkowych, tak bardzo lansowany przez Niemcy i Francję. Szefowie irlandzkich przedsiębiorstw i właściciele firm nie ukrywają, że do wielkiego wzrostu gospodarczego kraju przyczyniła się głównie elastyczna polityka podatkowa Republiki Irlandii. Mając dobre warunki do rozwoju i pomnażania kapitału, obcy inwestorzy lokowali swoje pieniądze właśnie w Irlandii.

Mer Dublina Nial Ring w rozmowie z Radiem WNET | Fot. T. Szustek

– Francuski rząd już w tej chwili uważa, że nasze podatki są za niskie i rażąco niesprawiedliwe! Francuzi, a wtórują im Niemcy, twierdzą, że my, Irlandczycy, wypaczamy w Unii zasadę uczciwej konkurencji. To zapowiedź tego, co nas czeka w przypadku zgody na traktat z Lizbony – powtarzali jak mantrę ówcześni premierzy Republiki Irlandii Bertie Ahern (do 7 maja 2008 roku) i Brian Cowen.

W tamtym czasie lista argumentów przeciw przyjęciu przez obywateli Irlandii treści traktatu lizbońskiego była bardziej niż obszerna. Przeciwnicy traktatu przekonywali, że jest on niemal kopią odrzuconego projektu europejskiej konstytucji. Ich zdaniem wielką niedorzecznością i oszustwem jest nazywanie „starej, niedobrej i powszechnie odrzuconej przez ogół państw europejskich rzeczy mianem czegoś nowego i dobrego dla wszystkich”. W takich ocenach przodowała partia Sinn Feinn. Jej posłowie, europarlamentarzyści i szeregowi członkowie nie mogli pogodzić się z faktem, że Republika Irlandii straci stałego przedstawiciela w Komisji Europejskiej.

– Tracimy naszego pełnomocnika rządu raz na pięć lat. Przed ostatnim referendum, jakie mieliśmy w Irlandii poprzednio – w sprawie traktatu nicejskiego – nasi ministrowie i premier Ahern mówili nam, że głosowanie na „tak” zagwarantuje nam pełnomocnictwo irlandzkiego rządu przez następne 130 lat. I co się stało, że jest teraz inaczej? Warto przypomnieć, że było to pięć lat temu… – mówiła wtedy eurodeputowana, a obecnie szefowa Sinn Feinn, Mary Lou McDonald. Posłowie Sinn Feinn obawiali się także nadrzędności zapisów traktatu lizbońskiego nad konstytucją irlandzką. To rodziło poważne obawy o pozycję Irlandii i jej rolę we wspólnej unijnej polityce obronnej i w sprawach międzynarodowych. Wielu Irlandczyków mówiło wówczas wprost: „Tak” – dla traktatu to „Nie” dla irlandzkiej konstytucji i świętej na Wyspie polityki neutralności! Co ciekawe, wsparcia Sinn Feinn w kampanii z 2008 roku przeciw traktatowi udzielili irlandzcy socjaliści, którzy obawiają się, że „nowa Europa w pogoni za wzrostem gospodarczym i rozwojem ekonomicznym zgubi człowieka”.

Ostatecznie, jak wiemy, Irlandczycy dopiero rok później, w drugim referendum opowiedzieli się za przyjęciem traktatu lizbońskiego, ale na swoich zasadach. Unia Europejska, aby rozwiać obawy mieszkańców Republiki Irlandii, uzgodniła z rządem w Dublinie specjalne gwarancje. Podczas posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli w czerwcu 2009 r. ogłoszono dokumenty ułatwiające przyjęcie traktatu przez Irlandczyków, w tym gwarancje nienaruszalności irlandzkiego prawa w odniesieniu do prawa do życia, rodziny i edukacji, podatków oraz bezpieczeństwa i obrony. To samo tyczyło się kwestii praw pracowniczych, polityki społecznej i kulturalnej.

Czytelnicy „Kuriera WNET” muszą wiedzieć o jeszcze jednej rzeczy, którą zawdzięczają Irlandczykom. Oto 19 czerwca 2009 roku Rada Europejska zgodziła się, by po wejściu w życie traktatu lizbońskiego w skład Komisji Europejskiej wchodził jeden obywatel z każdego państwa członkowskiego UE. Na żądanie premiera Irlandii Briana Cowena gwarancje te mają być w przyszłości dołączane do kolejnych traktatów akcesyjnych jako osobne protokoły. Republika Irlandii uważała, i tak jest do tej pory, że „uroczyste oświadczenia nie mają mocy wiążącej”.

Zachować mowę i korzenie

Przemysław Łozowski, dyrektor polskiej szkoły „Wspólna Wyspa” w Droghedzie, muzyk i dyrygent opowiada Radiu WNET o potrzebie edukacji polskich dzieci urodzonych na Szmaragdowej Wyspie i o swojej pasji muzykalnego i kulturowego łączenia Irlandczyków i Polaków. Wraz z Marcinem Fabisiakiem w Droghedzie i Dublinie animuje muzyczne i poetyckie działania kulturalne.

Jak i dlaczego założył Pan szkołę?

Szkoła polska w Droghedzie | Fot. T. Szustek

Szkoła w Droghedzie nie jest pierwszą szkołą, która powstała z mojej inicjatywy. Niemal tuż po przyjeździe tutaj, do Irlandii, w 2007 roku zauważyłem, że jest taka potrzeba i wspólnie z koleżeństwem zaczęliśmy zakładać polskie szkoły w Irlandii. Powstało kilka szkół w Dublinie i okazało się, że tutaj, w Droghedzie, także powinna powstać taka szkoła.

Co jest największym kłopotem dyrektora takiej szkoły?

Pojawiają się różne sytuacje, które wymagają koordynacji. Trzeba zorganizować miejsce, kadrę pedagogiczną, która musi być najlepsza… Później dopiero przychodzą rodzice, którzy czują potrzebę, żeby tutaj, w Irlandii, zapewnić dzieciom polską edukację, co nie jest wcale takie oczywiste. Rodacy przyjeżdżają tutaj, rodzą się im dzieci, ale oni uważają, że język polski nie jest tak powszechny jak na przykład angielski i rozmawiają z dziećmi w domach po angielsku, czyli odrzucają tę tożsamość, którą przede wszystkim wyznacza język, prawda? Jak się porozumiewamy, tak myślimy; to jest bardzo istotne, w jakim języku to się odbywa. Dużym wsparciem dla mnie jest Katarzyna Sudak, która wzięła na swoje barki administrowanie szkołą i kontakty z polskimi ministerstwami i organizacjami.

„Wspólna Wyspa” – szkoła w Droghedzie ma pewną niezwykłą cechę: mianowicie muzykującego dyrektora, co dla dzieci jest bardzo ważne, bo dzięki temu nie tylko uczą się pisać, ale także śpiewać i tańczyć.

Z wykształcenia jestem muzykiem i uważam, że bardzo ważne jest, żeby dzieci swój sposób ekspresji odnajdywały właśnie w muzyce. Uważam, że zajęcia artystyczne są bardzo istotne. Dzieci, tak jak w Polsce, poznają polskie piosenki, uczą się polskich tańców. Oczywiście najważniejsza jest edukacja zintegrowana w języku polskim.

Przemysław Łozowski nie tylko prowadzi szkołę, ale też promuje polską muzykę ludową. Jest nie tylko specjalistą w tej dziedzinie, ale jej wielkim miłośnikiem.

Zaraz po potrzebie edukowania polskich dzieci po polsku uświadomiłem sobie, że istotne jest także przywoływanie dźwięków tradycyjnej polskiej muzyki. Stało się to pod wpływem obserwacji, jak żywa jest tradycyjna kultura irlandzka.

Tak się składa, że jeszcze zanim wyjechałem z Polski, zrozumiałem, jak istotne jest zachowanie muzyki tradycyjnej, ludycznej, powiedzmy muzyki naszych dziadków, pradziadków. Ta muzyka jest piękna, to był magiczny świat, bardzo intensywny, bardzo prawdziwy, bo sięgając po instrument akustyczny, powiedzmy skrzypce czy jakiś inny – po prostu wyrażamy siebie. Tutaj nie można niczego zafałszować; nie ma auto-tune’ów, że tak się wyrażę. Tutaj wszystko jest bardzo prawdziwe, bardzo emocjonalne – i taka też jest właśnie nasza muzyka.

I przekonał się Pan o tym, że polska muzyka ludowa, te polskie dźwięki mogą przyciągać Irlandczyków i inne narodowości, i stworzył Pan zespół.

Najpierw wyszedłem z tą propozycją do rodaków, to było oczywiste, ale w SuperTonic Orchestra gra skład z całego świata. I to jest przykład na to, że polska muzyka tradycyjna, polska kultura może być atrakcyjna, ale trzeba ją po prostu pokazywać. Wielu naszych rodaków mówi: chciałem przyjechać do Irlandii nie z powodów ekonomicznych, finansowych, ale żeby poznać tę kulturę, muzykę, ten kraj elfów, że tak się wyrażę. A jeżeli nie będzie osób, które są w stanie przekazać dalej naszej rodzimej kultury, to czym będziemy się mogli pochwalić?

Cała relacja Tomasza Wybranowskiego z wizyty Radia WNET w Irlandii, pt. „Irlandio, dziękujemy! Radio WNET na Szmaragdowej Wyspie”, znajduje się na s. 10–11 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Relacja Tomasza Wybranowskiego z wizyty Radia WNET w Irlandii, pt. „Irlandio, dziękujemy! Radio WNET na Szmaragdowej Wyspie”, na s. 10–11 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego