Najważniejsze sprawy, w jakich interweniowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP w październiku 2020 roku

Dziennikarz w pracy jest jak funkcjonariusz państwowy, nie jest osobą prywatną, która robi co chce i zachowuje się jak chce. W zamian państwo powinno mu zagwarantować bezpieczeństwo.

Jolanta Hajdasz

Przede wszystkim o pobiciu operatora TVP w Gdyni, podczas realizacji przez niego materiału dziennikarskiego z zatrzymania jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. To, jak wymiar sprawiedliwości poradzi sobie z tą sprawą, ma znaczenie dla wszystkich dziennikarzy w naszym kraju.

15 października doszło do brutalnego ataku na operatora Telewizji Polskiej, gdy dziennikarze różnych mediów i operatorzy chyba wszystkich ogólnopolskich stacji telewizyjnych przez kilka godzin obserwowali przeszukanie miejsca zamieszkania biznesmana Ryszarda Krauzego. Gdy agenci CBA zakończyli przeszukania i wyprowadzili zatrzymanego, dziennikarze zaczęli się rozjeżdżać, ekipa TVP spakowała sprzęt, ale stała jeszcze przy samochodzie. Wówczas doszło do pobicia. Syn zatrzymanego popchnął operatora, przewrócił go i kopał leżącego już na chodniku. Konieczna była interwencja lekarska, młody operator ma rozciętą głowę, założone szwy i uszkodzone zęby, ma kłopoty z widzeniem w jednym oku

Chcę podkreślić, że chłopak niczym nie sprowokował „małego księcia Trójmiasta”, bo tak o napastniku mówi się w Gdańsku, nie wdał się z nim w pyskówkę ani w bójkę. Aleksander K. bił niewinnego człowieka. Tymczasem sąd w Gdańsku nie zastosował wobec napastnika aresztu, a ojciec napastnika wypowiedział się w telewizji TVN, że syn bronił honoru rodziny i poniosły go emocje, więc prosi o wyrozumiałość dla niego.

Internet został zalany opiniami w stylu „dobrze mu tak, bo to pisowska telewizja”, mógłby przecież pracować gdzie indziej. „Metody nie popieram, ale cel wybrany dobrze” – to kwintesencja tego stylu myślenia. W ten sposób skomentował to pobicie jeden z profesorów, prawnik i filozof zresztą.

Te wypowiedzi świadczą o tym, jak elity finansowe III RP lekceważą podstawowe wartości – ludzkie życie i zdrowie, oraz jak za nic mają zasadę wolności słowa, która oznacza nie tylko swobodę wypowiedzi, ale także bezpieczeństwo pracy dla ludzi mediów. Dziennikarz w pracy jest jak funkcjonariusz państwowy, nie jest osobą prywatną, która robi co chce i zachowuje się jak chce. W zamian państwo powinno mu zagwarantować bezpieczeństwo, a tych, którzy je naruszają – surowo karać. Niestety mam obawy, że tak się nie stanie. Nie słychać bowiem wielu komentarzy na ten temat, największa komercyjna stacja telewizyjna ograniczyła się do jednego zdania na Twitterze, media o największej liczbie odbiorców wręcz zamilkły. Nie zauważają tego wydarzenia. Osoby, które oglądają tylko stacje komercyjne lub niektóre polskojęzyczne portale internetowe, najprawdopodobniej w ogóle nie wiedzą, że operator telewizji publicznej nadal jest na zwolnieniu lekarskim, że nadal prawie nie widzi na jedno oko.

I jeszcze jedno – na moment czysto teoretycznie odwróćmy tę sytuację i wyobraźmy sobie, że pobity w ten sposób został operator np. telewizji TVN podczas czynności wykonywanych przez CBA u kogoś związanego z prawicą. Jestem pewna, że natychmiast protestowałyby międzynarodowe organizacje dziennikarskie i najróżniejsze instytucje Unii Europejskiej, a zasądzone odszkodowania liczylibyśmy w tysiącach euro. Zobaczymy, jak będzie tym razem.

(…) Koncern RASP pozywa polskich dziennikarzy. O procesach dziennikarzy i ich przyczynach w programie „O co chodzi?” red. Bronisława Wildsteina w TVP Info

Procesy wytaczane polskim dziennikarzom przez koncern Ringier Axel Springer i ich przyczyny były głównym tematem programu „O co chodzi?” red. Bronisława Wildsteina w TVP Info, emitowanego 8 października 2020 r. Gośćmi programu był. red. Samuel Pereira, szef portalu tvp.info.pl oraz Jolanta Hajdasz, dyr. CMWP SDP. Red. Samuel Pereira przypomniał, iż RASP domaga się od szefa portalu tvp.info przeprosin i przekazania 100 000 złotych na cele społeczne. Pozew cywilny dotyczy 27 wpisów z Twittera i Facebooka, w których Samuel Pereira krytykował media RASP bądź działania dziennikarzy tego wydawcy. Zdaniem autorów pozwu, z krytycznych wobec mediów RASP wpisów dziennikarza wynika zarzut, iż „»Fakt« jest niemieckim tabloidem”, „linia programowa RASP jest tworzona pod dyktando Niemiec”, prezes wydawnictwa „Mark Dekan jest niemieckim nadzorcą”, a RASP działa w interesie Niemiec. Swoimi wpisami – zdaniem RASP – red. Pereira poważnie naruszył dobra osobiste wydawcy.

18 października. Reakcje mediów na protest CMWP SDP przeciwko pobiciu operatora TVP3 Gdańsk

Wiadomości TVP, TVP Info (w programie i na tzw. pasku), portal wPolityce.pl, „Gazeta Polska Codziennie”, portal niezależna.pl, telewizja wPolsce.pl, Radio Poznań, TVP Gdańsk, Radio Maryja i Radio Wnet cytowały oświadczenie CMWP SDP, w którym Centrum protestuje przeciwko pobiciu operatora TVP przez syna biznesmena Ryszarda K. i apeluje o rzetelne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy. W Radiu Wnet Jolanta Hajdasz, mówiąc o pobiciu operatora TVP przez syna zatrzymanego biznesmena Ryszarda K., zwracała uwagę, iż przedstawiciele mediów w demokratycznym państwie muszą mieć zagwarantowaną możliwość bezpiecznego relacjonowania wszystkich wydarzeń.

Dziennikarz w Polsce musi, idąc do pracy, mieć pewność, że wróci z niej cały. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego z Radia Wnet przypomniała, że Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich broniło poszkodowanych dziennikarzy niezależnie od tego, w jakiej stacji pracowali.

16 października policja zatrzymała podejrzanego o napaść na operatora TVP Aleksandra K., do której doszło po przeszukaniu i zatrzymaniu byłego prezesa Prokomu Ryszarda Krauzego (biznesmen zgodził się na podawanie pełnych danych osobowych) przez CBA w czwartek wieczorem. 31-letni Aleksander K. usłyszał w prokuraturze w Gdyni trzy zarzuty: naruszenia nietykalności, kierowania gróźb wobec dziennikarzy i spowodowania obrażeń ciała poniżej siedmiu dni. Czyny te są zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności. Sąd nie zgodził się na aresztowanie podejrzanego i zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze. Aleksander K. jest pod dozorem policji (dwa razy w tygodniu musi zgłaszać się na policję), ma zakaz kontaktu i zbliżania się do trzech pokrzywdzonych dziennikarzy na odległość nie mniejszą niż 50 m.

21 października. Sprawa zabójstwa Jarosława Ziętary. Świadek incognito: „dziennikarz został skwasowany”

– Jarosław Ziętara został zamordowany przez dwie osoby, przywiezione do Polski w celu pozbycia się go. Został ugodzony szpikulcem w klatkę piersiową i nastąpił zgon. Z tego, co się orientuję, Jarosława Ziętarę przywieziono spod domu. Na początku był torturowany. Najpierw był pobity. Folię rozłożono na ziemi, w celu zatarcia śladów. To były magazyny Elektromisu – tak na wstępne pytanie sędziego dotyczące stanu wiedzy zeznającego na temat sprawy Ziętary odpowiedział świadek incognito podczas rozprawy 21 października br. W poznańskim Sądzie Okręgowym trwa tzw. proces ochroniarzy, w którym oskarża się Mirosława R. ps. Ryba i Dariusza L. ps. Lala o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie dziennikarza Jarosława Ziętary. „Ryba” i „Lala” to dwaj ochroniarze z firmy Elektromis, należącej do biznesmena Mariusza Ś., którzy 1 września 1992 roku, przebrani za policjantów, mieli porwać dziennikarza spod jego mieszkania w Poznaniu i przekazać zabójcom. CMWP SDP obserwuje proces od lutego 2019 roku.

W uprowadzeniu uczestniczyły osoby przebrane w mundury policyjne. Cała akcja odbyła się na zlecenie Aleksandra G. Ziętara miał otrzymać ofertę finansową, by odstąpił od pisania artykułów. Propozycji dziennikarz nie przyjął, bo – według świadka – była dla niego niezadowalająca. Oferentem miał być Aleksander G. Potwierdził, że przed uprowadzeniem odbyło się przeszukanie mieszkania dziennikarza, w którym uczestniczył Maciej B. Potwierdził też zabranie z mieszkania klisz fotograficznych, które przekazano Aleksandrowi G. Świadek stwierdził również, że B. brał udział w porwaniu, jednak jego rola miała się skończyć na wepchnięciu Jarosława Ziętary do samochodu. Jednak sam Baryła, który zeznawał w tej sprawie, wiele razy w ciągu ostatnich lat nigdy nie wspomniał, by sam miał brać udział w zbrodni.

Spod domu Jarosława Ziętarę zawieziono do magazynów Mariusza Ś. „Wiem, że był wożony więcej niż w jedno miejsce”. Oprawcami byli „żylaści mężczyźni, nie robili tego pierwszy raz”. Przy maltretowaniu dziennikarza obecny był Aleksander G. Po zamordowaniu Ziętara został „skwasowany”, a czaszkę zatopiono w jeziorze Kierskim.

Jolanta Hajdasz jest dyrektorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność AD 2020. Październik” znajduje się na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność AD 2020. Październik” na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego