Waszyngton stara się wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby wyrównać szanse w obecnej wojnie handlowej z Pekinem

Wojna ta dotyczy w szczególności deficytu handlowego USA z Chinami, który według amerykańskiego urzędu statystycznego osiągnął poziom 152,2 mld dolarów. Ale tak naprawdę chodzi o wiele więcej.

Peter Zhang

Chińska kradzież amerykańskiej własności intelektualnej kosztuje obecnie od 225 do 600 mld dolarów rocznie.  (…) Co więcej, dziesięciolecia zachodnich wysiłków na rzecz demokratyzacji komunistycznego Państwa Środka – przyznanie mu statusu stałych, normalnych stosunków handlowych, umożliwienie wejścia do Światowej Organizacji Handlu oraz pełnej integracji Pekinu z rynkiem globalnym – okazały się próżnym trudem. Niezrównoważony handel z Chinami jest tylko objawem drapieżnego charakteru chińskiego reżimu. Stany Zjednoczone, opowiadając się za wolnym i uczciwym handlem z Chinami, muszą posłużyć się inną bronią. (…)

Należy pamiętać, że Chiny, które mają 1,3 mld mieszkańców, a Komunistyczna Partia Chin (KPCh), licząca zaledwie 80 mln członków, to nie to samo. KPCh zaimportowała komunizm w latach dwudziestych XX w. i od 1949 roku narzuciła go całemu narodowi. (…)

Politolodzy na ogół zgadzają się, że wszystkie zamknięte społeczeństwa, aby przetrwać, bazują na trzech kluczowych warunkach: 1. kontrolowaniu informacji – w tym rozpowszechnianiu dezinformacji, 2. stosowaniu przemocy w celu utrzymania władzy, a także 3. zmuszaniu mas do zaakceptowania ideologii sprzyjającej władcom. Te trzy warunki okazują się kluczowe dla przetrwania KPCh. (…)

600 mln chińskich internautów żyje wewnątrz internetu sztucznie kontrolowanego chińskim „Wielkim Firewallem”. KPCh wydaje miliardy dolarów na wzmocnienie technologii nadzoru, w tym na skradzione z Ameryki know-how do rozpoznawania twarzy i głosu. Teraz Pekin zmusza Apple Inc. do budowy centrum danych w chmurze w Chinach, aby reżim miał dostęp do informacji o użytkownikach. (…)

W niedawnym zeznaniu przed Senatem USA były urzędnik Departamentu Stanu Ely Ratner zaproponował, aby „Kongres zapewnił środki i nakazał Departamentowi Obrony opracowanie narzędzi umożliwiających obejście chińskiego Wielkiego Firewalla i ułatwienie chińskim obywatelom dostępu do globalnego internetu”. (…) Tego najbardziej obawia się KPCh, ponieważ wolność informacji oznaczać będzie koniec zamkniętego społeczeństwa. (…)

Amerykańska ustawa Magnitskiego z 2016 roku, która zezwala na zastosowanie sankcji wobec obywateli innych krajów, którzy łamali prawa człowieka, także daje Waszyngtonowi pewną przewagę.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wielu urzędników KPCh przeniosło zarówno swoje aktywa, jak i członków rodziny za granicę, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych.

Wiadomo również, że wielu z tych urzędników KPCh bezpośrednio lub pośrednio uczestniczyło w łamaniu praw człowieka wobec podziemnych wspólnot chrześcijańskich, wobec praktykujących Falun Gong, Tybetańczyków, prawników broniących praw człowieka oraz znanych intelektualistów. Odmawianie tym osobom wjazdu do Ameryki i zamrożenie ich aktywów w Stanach Zjednoczonych za ich zbrodnie byłoby nie tylko rozsądne; byłoby również słuszne w myśl ustawy Magnitskiego. (…)

Być może bardziej skuteczną strategią byłoby ukierunkowanie się na najsłabsze punkty KPCh: strach przed uświadomieniem obywateli poprzez nieocenzurowany internet i sprawiedliwa kara za łamanie praw człowieka zgodnie z amerykańską ustawą Magnitskiego, obejmującą cały świat. W końcu nie chodzi tu o potyczkę z KPCh z powodu samego handlu, lecz o wojnę, która ma zakończyć ustawiczne zdradzanie ludzkości.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Oswajanie Czerwonego Smoka” można przeczytać na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Oswajanie Czerwonego Smoka” na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Rok 1984” George’a Orwella został od a do z zrealizowany w Chinach – twierdzi żyjący na wygnaniu chiński pisarz Ma Jian

Komunistyczna Partia Chin nie wstydzi się zamiaru zdominowania świata pod względem gospodarczym i wojskowym, a technologia skradziona Zachodowi jest niezbędnym środkiem do osiągnięcia jej celów.

Peter Zhang

Podczas gdy prasa międzynarodowa ekscytuje się pierwszą na świecie SI posiadającą świadomość – generowanym komputerowo prezenterem chińskiej państwowej agencji prasowej Xinhua – niewielu wie o niepokojącym programie rozwoju broni SI w Pekińskim Instytucie Technologii (PIT) – jednym z najlepszych ośrodków badań nad bronią w Chinach. Obecnie Komunistyczna Partia Chin (KPCh) nie wstydzi się zamiaru zdominowania świata zarówno pod względem gospodarczym, jak i wojskowym, a technologia skradziona głównie Zachodowi jest niezbędnym środkiem do osiągnięcia jej celów. (…)

Przez ostatnie trzy dekady zachodnie firmy miały nadzieję zdobyć zyskowne udziały w chińskim rynku, ale mogło to nastąpić jedynie poprzez poniesienie wysokich kosztów w formie transferu technologii dokonanego pod presją władz lokalnych.

Wymuszone transfery technologii z czasem skutecznie zmniejszyły przewagę konkurencyjną zachodnich firm. Według raportu Biura Przedstawiciela Handlowego USA z 2017 roku, Chiny rokrocznie kradły własność intelektualną amerykańskiego pochodzenia o wartości ok. 600 mld dolarów. (…)

Przekonanie, że technologia pomaga zliberalizować zamknięte społeczeństwa, nie musi sprawdzać się w każdym przypadku, szczególnie w Chinach. W artykule Dlaczego technologia sprzyja tyranii, opublikowanym w „The Atlantic”, Yuval Noah Harari przedstawił szczegółowy wywód na temat tego, że technologia niekoniecznie zaprzyjaźnia się z liberalnymi społeczeństwami, a ta najnowocześniejsza, gdy oddala się od mas, zamiast społeczeństwu sprzyja tyraniom.

Chociaż niektóre z podstawowych argumentów Harariego są przedmiotem debaty, poruszył on kilka krytycznych kwestii dotyczących sposobu, w jaki technologia i sztuczna inteligencja są w stanie wzmocnić dyktatury, a także zwiększyć niebezpieczeństwo przekazania władzy maszynom. Według tego autora słabe ogniwo reżimów autorytarnych w XX w., czyli chęć skoncentrowania wszystkich informacji i władzy w jednym miejscu, może dzięki nowej technologii, takiej jak SI, stać się ich mocną stroną i zadecydować o przewadze w XXI w. Wydaje się, że Harari ma rację, iż technologia wzmocniła obecnie kontrolę autorytarną w zamkniętych społeczeństwach. Dziesiątki milionów ludzi z „pokolenia Z” w Chinach, zwanego także „pokoleniem Wielkiego Firewalla”, dorasta w przyzwyczajeniu do innego układu cyberrzeczywistości niż ci, którzy mieszkają w pozostałej części świata.

Przebywający na wygnaniu pisarz Ma Jian powiedział niedawno, że Rok 1984 George’a Orwella został od a do z zrealizowany w Chinach.

Reportaż australijskiej telewizji ABC zatytułowany Nie znam Facebooka ani Twittera: Chińska generacja Z, Wielkiego Firewalla, odcięta od Zachodu przedstawia mrożącą krew w żyłach rzeczywistość: młodzi chińscy internauci osiągają dorosłość dzięki zestawowi światopoglądów, który znacząco różni się od światopoglądu ludzi żyjących w pozostałej części świata.

Wielki Firewall najwyraźniej stworzył dwa różne, równoległe światy na tej samej planecie Co gorsza, niektóre zachodnie firmy technologiczne są chętne pomóc KPCh dopracować narzędzia represji, niezależnie od wewnętrznego sprzeciwu.

Kiedy Pichai, dyrektor generalny Google, powiedział prasie: „Technologia nie rozwiązuje problemów ludzkości”, wydawał się sugerować, że jego Google może w sumie przysparzać ludzkości problemów w świetle kontrowersyjnego „Dragonfly Project”, którego celem jest pomoc KPCh w monitorowaniu internautów.

„Nie bądź zły” było przez lata mottem firmy Google – do roku 2000. Jednak ta dewiza została po cichu usunięta, a w roku 2015 Alphabet, firma macierzysta Google, przyjęła nowe motto: „rób to, co należy”, najwyraźniej próbując pozbyć się swojego odniesienia do zła. Ktoś mógłby zapytać: „Czy Google nie za mocno próbuje sprzedać swoją duszę, aby wejść na chiński rynek?”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Kiedy technologia łączy się z tyranią” znajduje się na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Kiedy technologia łączy się z tyranią” na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Żaden z języków świata nie dorównuje pod względem długości istnienia językowi chińskiemu, a dokładniej – chińskim znakom

Z czasem poszerzanie zasobu leksykalnego pomogło zbudować bazę chińskich znaków, a także wzbogaciło rozumienie świata przez Chińczyków o nowe punkty widzenia, np. czysto metafizyczny lub duchowy.

Peter Zhang

Wykorzystywanie przez Chińczyków obrazków jako elementów składowych języka jest czymś unikatowym pośród prawie wszystkich innych języków pisanych, jakie obecnie są w użyciu. Inne starożytne systemy, w których stosowano piktogramy, takie jak egipskie hieroglify i pismo klinowe z Mezopotamii, zniknęły z naszego świata mniej więcej dwa tysiące lat temu. (…)

Według archeologów najwcześniejsza znana forma chińskiego pisma to ‘jiaguwen’ (甲骨文) lub napisy na kościach wróżebnych. Jiaguwen można znaleźć już w chińskiej erze brązu. Piktogramowe znaki zostały wyryte na skorupach żółwi oraz kościach zwierząt i zdaniem naukowców były używane do wróżenia z ognia. Jiaguwen zostało odkryte przez przypadek, i to dopiero w 1899 roku, przez Wang Yironga, cesarskiego urzędnika z czasów dynastii Qing. Udokumentowano fakt, że Wang zachorował na malarię i udał się do chińskiego sklepu zielarskiego, gdzie wśród różnych składników znalazł „kości smoka”. Miały na sobie wyryte pewne osobliwe logograficzne znaki. Wang, będąc ekspertem w dziedzinie epigrafiki, postanowił wykupić wszystkie „kości smoka” zarówno z tego sklepu, jak też z pozostałych dostępnych sklepów zielarskich. Po badaniach rozpoznał w tych piktogramach pewnego rodzaju znaki wróżbiarskie, używane od dawien dawna, od czasów dynastii Shang (1766–1046 r. p.n.e.). Przez resztę życia udało mu się zebrać ponad 1500 kości wróżebnych. A owe piktogramy zostały później nazwane ‘jiaguwen’. Do dzisiaj znaleziono ok. 150 tys. sztuk kości wróżebnych, które znajdują się w muzeach oraz prywatnych kolekcjach na całym świecie. Językoznawcy i archeolodzy zdołali do tej pory odszyfrować ok. 1500–2000 spośród niemal 5000 znalezionych na nich piktogramów.

Obecnie językoznawcy zgadzają się co do tego, że oficjalny chiński system zapisu powstał w czasach Żółtego Cesarza (ok. 2700 r. p.n.e.). Legenda głosi, że pewnego dnia Żółty Cesarz poprosił Cangjie, swojego nadwornego historyka, który według krążących do dziś opowieści miał dwie źrenice w każdym oku, aby wynalazł system zapisu, jakim można byłoby zastąpić mało efektywną metodę zawiązywania węzłów na sznurze.

Obserwacja śladów ptaków i zwierząt, jak również własnego otoczenia zainspirowała Cangjie do stworzenia piktogramów, które ewoluowały później, poprzez wiele dynastii, do kształtu dzisiejszych chińskich znaków.

Przykładowo na podstawie obserwacji cienia rzucanego przez człowieka w słoneczny dzień Cangjie stworzył logograficzny znak 人, który reprezentuje człowieka. Inny wymyślony przez niego znak, 爪, oznacza łapę i obrazuje odciśnięty na ziemi ślad stopy zwierzęcia. (…)

O ile język i kultura japońska wywodzą się głównie z okresu chińskiej dynastii Tang (618–907 r.), o tyle na współczesne słownictwo chińskie w olbrzymim stopniu wpłynął język japoński. Po „wojnie opiumowej” coraz więcej japońskich publikacji tłumaczono na chiński. Na początku XX w. wielu Chińczyków udawało się na studia do uprzemysłowionej Japonii, a język chiński zaczął przyswajać dużą liczbę słów japońskich, takich jak 經濟 – (ekonomia), 社會主義 (socjalizm), 資本 (kapitał), 政治 (polityka), 電話 (telefon), 派出所 (posterunek policji), 哲學 (filozofia), 雜誌 (magazyn), 幹部 (biurokrata), 藝術 (sztuka), 自由 (wolność) itd. Zdaniem dra Zhao Binga, profesora Fudan University w Szanghaju, 70% chińskiej terminologii używanej we współczesnych naukach społecznych i humanistycznych w zasadzie zostało zapożyczone z języka japońskiego.

W języku chińskim stał się również widoczny wpływ kultury zachodniej, zwłaszcza od czasu dynastii Qing. Słowa takie jak 咖啡 (kawa), 邏輯 (logika), 維他命 (witaminy), 高爾夫 (golf) są obecnie używane na co dzień.

Zatem chiński jest językiem żywym i znacząco rozrósł się od czasów starożytnych. W słowniku języka chińskiego z 1994 roku zebrano 85 568 znaków.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Historia znaków chińskiego pisma” znajduje się na s. 16 i 17 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Historia znaków chińskiego pisma” na s. 16 wrześniowego „Kuriera WNET”, nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Waszyngton toczy z Pekinem wojnę nie o handel, lecz sposób życia: nieograniczona demokracja czy komunistyczna dyktatura

Jeśli gospodarka nie okaże się dla KPCh przeszkodą, świat stanie w obliczu nieokiełznanych ambicji Pekinu, który chce przejąć świat nie tylko ekonomicznie, lecz także politycznie i militarnie.

Peter Zhang

Rok 2019 to Rok Świni. Legenda głosi, że pewnego dnia Nefrytowy Cesarz, legendarny władca Nieba i Ziemi, postanowił nazwać znaki zodiaku imionami pierwszych dwunastu zwierząt, które przybędą do jego pałacu. Powolna świnia, która zatrzymała się po drodze na długi posiłek, dotarła jako ostatnia; stąd świnia znajduje się na końcu 12-letniego cyklu chińskiego zodiaku zwierzęcego.

Podczas gdy większość Chińczyków oczekuje bezpiecznego i dostatniego Roku Świni, Komunistyczna Partia Chin (KPCh) wydaje się być zaniepokojona oraz zdenerwowana sytuacją ekonomiczną.

Możliwe, że dzieje się tak z ważnych powodów. Rzeczywiście wydaje się, że w pierwszych trzech miesiącach Roku Świni prawo Murphy’ego zadziałało w przypadku chińskiej gospodarki.

Trwający spór między USA a Chinami ma na to znaczący wpływ. Chińskie inwestycje w Stanach Zjednoczonych spadły o ponad 70 proc. w 2018 roku i według raportu McKinseya w roku 2019 będą prawdopodobnie nadal spadać. Na razie w świetle ograniczeń nałożonych na firmy, tj. Huawei i ZTE, chińskie korporacje będą także miały ograniczony dostęp do rynku w Ameryce. Co więcej, taryfy USA skutecznie zmusiły niektóre zagraniczne firmy do przeniesienia swoich zakładów produkcyjnych z Chin do południowo-wschodnich krajów azjatyckich i innych regionów. (…)

W 2010 roku Chiny wyprzedziły Japonię jako drugą pod względem wielkości gospodarkę na świecie i liczyły, że zastąpią Stany Zjednoczone w roli lidera już w 2030 roku, co przewidywali niektórzy chińscy analitycy. Opierając się na swoich badaniach nad chińską ekonomią, Yi Fuxian, starszy pracownik naukowy z Uniwersytetu Wisconsin w Madison, stanowczo się z tym nie zgadza. Twierdzi, że gospodarka Chin nigdy nie awansuje na pierwsze miejsce, a w rzeczywistości jedynie się skurczy.

Yi powiedział: „Chiny stoją obecnie w obliczu problemu gwałtownego starzenia się społeczeństwa. Odsetek populacji w wieku powyżej 65 lat wzrośnie z 12 proc. w 2018 roku do 22 proc. w 2033 roku i 33 proc. do roku 2050. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych odsetek ten wyniesie w roku 2050 tylko 23 proc.”. (…)

Według ostatniego raportu Brookings Institution „Rewizja chińskich rachunków narodowych” (ang. „A Forensic Examination of China’s National Accounts”) gospodarka Chin ma właściwie o 12 proc. gorsze wyniki, niż podają oficjalne dane Pekinu. (…) Przez lata wielu zachodnich analityków finansowych, ekonomistów i inwestorów z Wall Street ewidentnie zadowalało poleganie na spreparowanych przez Pekin danych podczas podejmowania decyzji biznesowych i tworzenia prognoz gospodarczych. Jednak obecnie ta sytuacja może się zmieniać, ponieważ zadłużenie Chin rośnie. (…)

Liczni wieloletni obserwatorzy Chin stanowczo ostrzegli kraje zachodnie, aby te podjęły szybkie kroki w celu zerwania stosunków z chińską gospodarką dla zmniejszenia ryzyka związanego z nadchodzącym kryzysem gospodarczym w Chinach.

Tymczasem jeśli gospodarka nie okaże się dla KPCh główną przeszkodą, świat stanie również w obliczu ryzyka nieokiełznanych ambicji Pekinu. Jego inicjatywa „Jednego pasa, jednej drogi” jest nastawiona na przejęcie świata, nie tylko ekonomiczne, lecz także polityczne i militarne. Jak powiedział w wywiadzie dla Bloomberga Peter Navarro, asystent prezydenta i przewodniczący Narodowej Rady Handlu w Białym Domu: „Nie ma dla mnie znaczenia, który kraj jest najpotężniejszym lub najbardziej dochodowym krajem na świecie. Wszystkie kraje chcą być zamożne. Ma miejsce gra o sumie zerowej między Chinami a USA, w której ich zysk jest naszą stratą”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „USA–Chiny. O co tak naprawdę toczy się spór?” znajduje się na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „USA–Chiny. O co tak naprawdę toczy się spór?” na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 60/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dziennikarstwo propagandowe osiąga swe wyżyny, a media nie doszły jeszcze do porozumienia co do tego, czym są fake newsy

Cały arsenał broni służącej manipulacji można dostrzec wysiłkach medialnych KPCh na rzecz kształtowania opinii publicznej w Chinach i poza ich granicami na temat praktyki duchowej Falun Gong.

Peter Zhang

Królestwo fake newsów

Studium kampanii propagandowej Pekinu przeciwko Falun Gong

W trakcie toczącej się w Stanach Zjednoczonych debaty na temat tak zwanych fake newsów amerykańskie media nie doszły jeszcze do żadnego konsensusu odnośnie do tego, co stanowi „fake newsy”. Burzliwa debata trwa.

Dziennikarstwo propagandowe osiąga swoje wyżyny i jest to stan wysoce niepokojący. Krytycy twierdzą jednak, że wciąż dają się słyszeć różne głosy w naszym otwartym społeczeństwie, szczególnie na platformach mediów społecznościowych. Brakuje jednak pewności, czy przeciętny Amerykanin potrafi odróżnić prawdziwe wiadomości od fałszywych i błędnych. Jak zauważył Francuz Alexis de Tocqueville, który żył półtora wieku temu (1805–1859), Nie znam żadnego kraju, w którym jest tak mało niezależności umysłu i prawdziwej wolności dyskusji, jak w Ameryce.

Najbardziej palącym problemem jest jednak zagraniczna propaganda wywierająca wpływ na amerykański naród. Mimo wszystkich nagłówków prasowych o wtrącaniu się Rosji w nasze wybory, to Chiny, subtelnie i potajemnie, wiodą w tym prym. Fake newsy w Chińskiej Republice Ludowej nie są czymś nowym; stanowią one część życia 1,4 mld Chińczyków. Idąc śladem dawnego Związku Radzieckiego, Komunistyczna Partia Chin powołała w maju 1924 roku własne Ministerstwo Propagandy, którego działalność została zawieszona na okres burzliwej rewolucji kulturalnej 1966–1976 i wznowiona w październiku 1977 roku. Dziś ministerstwo nie tylko zmonopolizowało fale radiowe i drukowane treści, lecz także internet. Wszystko to w celu kontrolowania umysłów, a dokładniej rzecz biorąc, przekształcenia mas w ofiary syndromu sztokholmskiego. W wysiłkach podejmowanych przez KPCh, których celem jest kształtowanie opinii publicznej w Chinach i poza ich granicami na temat praktyki duchowej Falun Gong, można dostrzec cały arsenał broni służącej manipulacji za pośrednictwem mediów – co stanowi praktyczne studium przypadku fake newsów w ich najbardziej ekstremalnej formie.

Początkowo KPCh wychwalała Falun Gong

Spośród wszystkich kampanii medialnych prowadzonych przez KPCh atak na praktykę Falun Gong, znaną również pod nazwą Falun Dafa, był najbardziej napastliwy i przypominający propagandową krucjatę z czasów rewolucji kulturalnej. Zakorzenione w buddyjskich tradycjach Falun Gong zostało po raz pierwszy upublicznione przez jego założyciela pana Li Hongzhi podczas serii wykładów w 1992 roku i składa się z dwóch głównych części: zestawu pięciu ćwiczeń medytacyjnych oraz zasad prawdy, życzliwości i cierpliwości. Podobnie jak w buddyjskim systemie wierzeń, praktyka ta polega na przestrzeganiu przez praktykujących norm moralnych oraz na regularnym wykonywaniu ćwiczeń, dzięki czemu mogą oni osiągnąć samospełnienie i oświecenie.

Początkowo KPCh wykorzystywała państwowe media do propagowania Falun Gong ze względu na korzyści zdrowotne i poprawę moralności społeczeństwa.

Wśród lepiej znanych mediów, które wkładały sporo wysiłku w te działania, były: China Central TV (w 1993 i 1998), „People’s Public Security Newspaper” (w 1993), „Qigong & Science Journal” (w 1993), „Beijing Daily” (w 1996 i 1998), „Medicine & Health Newspaper” (w 1997) oraz Hong Kong TV (w 1998). 24 listopada 1998 roku Shanghai TV (STV) wyemitowała materiał filmowy przedstawiający lokalnych mieszkańców wykonujących w parku ćwiczenia Falun Gong i podała: Dziś rano prawie 10 000 praktykujących Falun Gong pojawiło się, aby wykonać ćwiczenia […] Na chwilę obecną Falun Gong ma prowadzone przez wolontariuszy punkty ćwiczeń w całym kraju, wliczając w to Hongkong, Makao, Tajwan, a także Europę, Amerykę Północną, Australię i inne kraje azjatyckie. Około 100 mln ludzi praktykuje Falun Dafa.

Przywództwo z Pekinu staje się wrogie

Początkowo Komunistycznej Partii Chin podobało się Falun Gong – jako system ochrony zdrowia. Według artykułu opublikowanego w „US News & World” z lutego 1999 roku, urzędnik wysokiego szczebla z Chińskiej Komisji Sportu powiedział: Falun Gong i inne rodzaje qigong mogą każdemu zaoszczędzić 1000 juanów rocznie na kosztach leczenia. Jeśli 100 mln ludzi to praktykuje, to rocznie na opłatach medycznych zostaje zaoszczędzonych 100 mld juanów (14,9 mld dolarów). Premier Zhu Rongji jest bardzo szczęśliwy z tego powodu. Kraj może teraz wykorzystać te pieniądze na inne cele.

Sinolodzy wyraźnie zaznaczyli, że KPCh uważała bardzo szybki wzrost popularności Falun Gong za zaskakujący, a dodatkowo działo się to praktycznie tuż pod jej nosem. Jiang Zemin, ówczesny przywódca partii, uważał ten wzrost popularności za zagrożenie egzystencjalne. Przecież Chiny jako państwo komunistyczne nie mogą sobie pozwolić na istnienie niezależnej organizacji, chyba że partia sprawowałaby nad nią kontrolę. Ponadto buddyjskie nakazy Falun Gong dotyczące prawdy, życzliwości i cierpliwości stały w sprzeczności z doktrynami KPCh: ateizmem, walką klas i rewolucją poprzez użycie siły.

Mao Zedong, założyciel KPCh, zauważył, że „co siedem lub osiem lat” należy przeprowadzać kampanie polityczne. Dlaczego? Prawdziwym powodem jest to, że partia regularnie potrzebuje nowego wroga, aby raz za razem ożywiać orwellowskie społeczeństwo, które partia kształtuje.

Wszystkie reżimy komunistyczne mają trzy wspólne cechy: 1. rządzenie przy użyciu przemocy i strachu, 2. kontrola informacji, 3. kontrola umysłów poprzez ideologię komunistyczną. Taktyka mediów KPCh obejmuje: zniesławianie, manipulację informacjami, oszustwa i cenzurę.

20 lipca 1999 roku Jiang ogłosił swoją decyzję o wykorzenieniu Falun Gong. Trzy miesiące wcześniej – 25 kwietnia – około 10 000 praktykujących wzięło udział w publicznym apelu przed Zhongnanhai, siedzibą centrali KPCh w Pekinie, aby zawnioskować o prawne uznanie i ochronę. Niestety Jiang pozostał niewzruszony. Założył podobny do gestapo departament omijający wymiar sądownictwa – Biuro 610, aby kierowało ogólnokrajową kampanią prześladowań przeciwko Falun Gong. W tym samym czasie, gdy dokonywano masowych aresztowań praktykujących, wszystkie formy państwowej machiny propagandowej zaczęły prowadzić „wojnę w living roomie” przeciwko Falun Gong i jego założycielowi. Zwyczajne półgodzinne wiadomości w CCTV zostały przekształcone w godzinne wydania specjalne demonizujące Falun Gong, odwracające wcześniejsze pozytywne komentarze, jakie wypowiedziano na temat tej praktyki medytacyjnej. Biuro 610 wydało szereg dekretów nakazujących wszystkim grupom społecznym, w tym instytucjom edukacyjnym od szkół podstawowych po uniwersytety, wzięcie udziału w tak zwanej kampanii „antykultowej”.

Aby oczernić Falun Gong, nazywając go kultem, Ministerstwo Propagandy wymyśliło 1400 „przypadków samobójstw”, obarczając za nie winą Falun Gong. W rzeczywistości zostały one popełnione przez osoby, które nie praktykowały tej dyscypliny.

Wieloletni obserwatorzy z Chin stwierdzili, że ta sztuczka była zarówno podła, jak i wręcz niewiarygodna. Po pierwsze, Falun Gong, podobnie jak inne buddyjskie wyznania, zakazuje wszelkich form zabijania, w tym samobójstw. Po drugie, Falun Gong istniało od 1992 roku i w międzyczasie nie zgłoszono w Chinach ani jednego przypadku samobójstwa popełnionego przez osoby ćwiczące Falun Gong, aż nagle po rozpoczęciu represji w lipcu 1999 roku Ministerstwo Propagandy wydało komunikat informujący o tych rzekomych przypadkach. Po trzecie, Falun Gong jest praktykowane w ponad 70 krajach na całym świecie i do tej pory poza Chinami nie odnotowano żadnego przypadku samobójstwa.

Inscenizacja samobójstw na placu Tiananmen

Najbardziej znaną historią jest, być może, tak zwany incydent samospalenia na placu Tiananmen z 23 stycznia 2001 roku, który, zdaniem niektórych zachodnich dziennikarzy, został zainscenizowany przez chińskie władze. Podczas gdy Ministerstwo Propagandy KPCh twierdziło, że pięciu praktykujących Falun Gong próbowało „wstąpić do nieba” poprzez samopodpalenie na placu Tiananmen, społeczność międzynarodowa uznała to twierdzenie za sprzeczne z faktami.

Jedynie państwowe media miały możliwość przeprowadzenia wywiadu z domniemanymi „ofiarami Falun Gong”, podczas gdy prasa międzynarodowa, w tym członkowie rodzin ofiar, nie mogli się z nimi skontaktować. Ministerstwo Propagandy nakazało wszystkim swoim mediom umieścić ten incydent w nagłówkach wiadomości.

W „The Washington Post” opublikowano reportaż śledczy „Human Fire Ignites Chinese Mystery” („Trawiący ludzi ogień podpala chińską tajemnicę”) z 4 lutego 2001 roku, w którym opisano jedną z rzekomych ofiar, kobietę o imieniu Liu Chunling. Miała ona „pracować w nocnym klubie [i] brać pieniądze za dotrzymywanie towarzystwa mężczyznom” – co było zachowaniem bardzo odbiegającym od moralnych standardów praktykujących Falun Gong. Ponadto żaden z jej sąsiadów nigdy nie widział, żeby ćwiczyła Falun Gong. Jeszcze bardziej upokarzająca dla władz Pekinu była sytuacja, gdy obecna na miejscu w trakcie wydarzenia producentka CNN zwróciła uwagę, iż nie widziała żadnych dzieci wśród pięciu osób, które dokonały samopodpalenia, podczas gdy wszystkie chińskie media państwowe donosiły, że była wśród nich 12-letnia Liu Siying.

KPCh wznosi zaporę internetową

Aby powstrzymać masy przed dostępem do prawdziwych wiadomości, KPCh wzmocniła swoją cenzurę internetu od roku 2000, tworząc największy na świecie system zapór sieciowych w ramach projektu „Złota Tarcza”.

Nic dziwnego, że wszystkie strony internetowe związane z Falun Gong są tam zablokowane i nawet na stronie MIT w jednym miejscu założono blokadę, ponieważ znajdują się tam informacje o klubie Falun Gong na MIT.

Badania przeprowadzone na Harvardzie w 2016 roku ujawniły, że chiński rząd od dawna podejrzewany jest o zatrudnianie aż dwóch milionów osób do potajemnego umieszczania ogromnej liczby anonimowych komentarzy i innych kłamliwych treści w potoku prawdziwych postów w mediach społecznościowych, tak jakby były prawdziwymi opiniami zwykłych ludzi. […] Szacujemy, że rząd produkuje i publikuje w mediach społecznościowych 448 mln komentarzy rocznie. Ci internetowi komentatorzy są nazywani „partią 50 centów” (The 50 cent part), ponieważ rzekomo dostają 50 centów za każdy post. Ich zadaniem jest podżeganie do nienawiści, szerzenie dezinformacji i promowanie państwowej propagandy przeciwko Falun Gong.

Chociaż stosowana przez KPCh polityka prześladowań nie uległa zmianie, Pekin zaprzestał w ostatnich latach kampanii medialnej przeciwko Falun Gong. Specjaliści z Chin zauważyli, że propaganda Pekinu przeciwko Falun Gong zawiodła zarówno w kraju, jak i za granicą z powodu łamania przez reżim praw człowieka wobec praktykujących Falun Gong.

Trwająca od 1999 roku straszliwa grabież organów od przetrzymywanych w więzieniach praktykujących Falun Gong, którą media zaczęły ujawniać w 2006 roku, zaszkodziła KPCh szczególnie w szerzeniu jej propagandy przeciwko Falun Gong.

Z czasem działania podejmowane przez Pekin w zakresie wywierania wpływu za pośrednictwem zagranicznych środków masowego przekazu osiągnęły jednak nowy poziom. Oprócz głównych mediów, takich jak „China Daily” (zagraniczne wydanie „People’s Daily”) i CCTV-4 (zagraniczny kanał telewizji CCTV), Chiny są w trakcie realizacji planu otwarcia 1000 Instytutów Konfucjusza na całym świecie do 2020 roku.

Władze kanadyjskiego Uniwersytetu McMastera musiały w 2013 roku zamknąć działający u nich Instytut Konfucjusza z powodu dyskryminacji, jakiej dopuszczono się w przypadku Sonii Zhao, nauczycielki zatrudnionej w 2010 roku, która musiała podpisać umowę zawierającą klauzulę zakazującą jej praktykowania Falun Gong. W zeszłym roku Departament Sprawiedliwości USA, starając się przeciwdziałać operacjom wywierania wpływu przez zagranicę, nakazał Xinhua News Agency i China Global Television Network (dawniej CCTV International), dwóm największym pekińskim firmom medialnym w Ameryce, aby zarejestrowały się jako zagraniczni agenci lub lobbyści.

Podczas gdy pekińskie media cieszą się wolnością głoszenia treści komunistycznych na całym świecie, w Chinach zachodnie media są silnie cenzurowane. Google, Facebook, Twitter, YouTube i wiele innych popularnych stron internetowych jest w Chinach zablokowanych. Jednak chińskie media państwowe mogą mieć konta na Facebooku i Twitterze, aby promować swój program państwa jednopartyjnego.

Co gorsza, niektóre zachodnie firmy technologiczne dobrowolnie podpisały tzw. samodyscyplinującą obietnicę współpracy z pekińskim urzędem cenzury. Dokonują autocenzury, aby filtrować wrażliwe politycznie słowa, takie jak Falun Gong i masakra na placu Tiananmen w 1989 roku.

Obecnie na przykład Apple Inc. obsługuje konta iCloud chińskich użytkowników w centrum danych w Chinach, twierdząc, że przestrzega obowiązujących w tamtym miejscu przepisów. Daje to Wielkiemu Bratu w Chinach łatwy dostęp do informacji tamtych użytkowników.

Jak pisał George Orwell w książce Rok 1984: „Jeśli myśl psuje język, język może również zepsuć myśl”. Media pełnią w społeczeństwie komunistycznym rolę narzędzia propagandy służącego kontroli umysłów. Kiedy Pekin ma wolną rękę w rozpowszechnianiu na całym świecie wiadomości usprawiedliwiających cenzurę i ucisk, to nadwątla tym nasze człowieczeństwo, niewinni ludzie mogą dać się zwieść i przyjąć te wyrachowane kłamstwa za prawdę.

Tym, czego świat potrzebuje teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, są prawdziwe informacje i prawo do wolności sumienia, ekspresji oraz zrzeszania się. Poeta i uczony John Milton wyraził to najlepiej w odezwie skierowanej w 1644 roku do angielskiego parlamentu, później wydanej w formie traktatu Areopagitica: „Przed wszystkimi innymi wolnościami dajcie mi wolność poznawania, wypowiadania się i prowadzenia dysput w zgodzie z własnym sumieniem”.

Peter Zhang zajmuje się ekonomią polityczną Chin i Azji Wschodniej. Jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy, ukończył także Harvard Kennedy School. Oryginalna, angielska wersja tekstu została opublikowana w „The Epoch Times” 26.02 br. Tłum.: polska redakcja „The Epoch Times”.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Królestwo fake newsów” znajduje się na s. 5 majowego „Kuriera WNET” nr 59/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Królestwo fake newsów” na s. 5 majowego „Kuriera WNET”, nr 59/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

To nieprawda, że Chiny stają się z państwa komunistycznego kapitalistycznym i że mają tyle gotówki, że mogą ją rozdawać

„Z kim przestajesz, takim się stajesz”. Polska, po przetrwaniu brutalnych rządów komunistycznych, zdecydowanie nie potrzebuje partnerstwa reżimu komunistycznego, a z pewnością nie jako przyjaciela.

Peter Zhang

Tym, którzy dziś odwiedzają Europę Wschodnią, nietrudno jest zauważyć, że zarówno wśród tamtejszych elit, jak i mas przeważają dwa błędne przekonania na temat Chin. Pierwsze, że Chiny przekształcają się z państwa komunistycznego w kapitalistyczne, i drugie, że gospodarka Chin jest tak silna, iż mając mnóstwo gotówki, może pozwolić sobie na rozdawanie jej w Europie. Takie błędne wyobrażenia skłoniły każde ze wschodnioeuropejskich państw do ustawienia się w kolejce do tzw. platformy „16+1”, gdyż obawiały się, że w przeciwnym razie nie będą mieć możliwości skorzystania z chińskiej gotówki. Istnieją prawdopodobnie dwie przyczyny tych ewidentnie błędnych wyobrażeń: 1. Udana infiltracja rządów, mediów i społeczności akademickich w Europie Wschodniej przez Pekin; 2. Niewystarczająca liczba dyskusji i doniesień medialnych o tym, jak naprawdę wygląda rzeczywistość w Chinach.

Jest takie polskie powiedzenie: „Z kim przestajesz, takim się stajesz”. Polska, po przetrwaniu brutalnych rządów komunistycznych, zdecydowanie nie potrzebuje partnerstwa reżimu komunistycznego, a z pewnością nie jako przyjaciela.

Gdyby poświęcić odpowiednią ilość czasu na przyjrzenie się społeczeństwu i systemowi politycznemu Chin, można by szybko dojść do wniosku, że Chiny są komunistycznym państwem policyjnym, takim, jakie opisano w słynnej książce George’a Orwella Rok 1984. Pod wieloma względami Komunistyczna Partia Chin (KPCh) udoskonaliła orwellowską formę społeczeństwa, korzystając ze współczesnej technologii, tj. urządzeń do rozpoznawania twarzy i systemu przyznawania punktów społecznych.

Jedną z głównych cech społeczeństwa kapitalistycznego jest gospodarka rynkowa, jednakże w Chinach wszystkie główne sektory, tj. media, bankowość, energetyka, telekomunikacja, transport, są zarządzane przez państwo.

Starożytna chińska cywilizacja znajduje się obecnie pod kontrolą reżimu komunistycznego, który utworzono na wzór reżimu z byłego Związku Radzieckiego.

Internet w Chinach to w rzeczywistości intranet (net wewnętrzny – przyp. red.), który jest odłączony od reszty świata. 700 mln chińskich netizen (w Stanach Zjednoczonych pojęciem ‘netizen’ określa się obywateli netu, ludzi aktywnych w tworzeniu internetu i budowaniu społecznego intelektualnego źródła, natomiast ‘netizen’ w Chinach to tylko użytkownik netu – przyp. red.) nie ma dostępu do zagranicznych stron internetowych, tj. Google’a, YouTube’a, Twittera, Facebooka, BBC, Gmaila; a to zaledwie kilka spośród wielu takich stron. Według badania przeprowadzonego na Harvardzie, Pekin, chcąc wywierać wpływ na opinię publiczną w internecie, zatrudnia około 2 mln ludzi, którzy pod fałszywymi nazwiskami publikują każdego roku około 448 mln spreparowanych postów w mediach społecznościowych.

Katolicy i chrześcijanie z kościołów podziemnych stoją w obliczu podobnych prześladowań w ateistycznych, komunistycznych Chinach. Chiny są jedynym krajem na ziemi, który wydaje więcej pieniędzy na bezpieczeństwo wewnętrzne (prawie 1,4 bln juanów) niż na obronę narodową (1,2 bln juanów). Najwyraźniej KPCh postrzega własne, liczące 1,3 mld społeczeństwo jako największe zagrożenie dla swojej władzy.

Na łamach „The Atlantic” zamieszczono informację, że każdego dnia w Chinach odbywa się około 500 protestów.

Zgodnie z treścią niedawnego raportu „The New York Times”, KPCh jest w tym roku szczególnie przewrażliwiona i czuje się bezradna, w związku z czym w styczniu 2019 roku zorganizowała nadzwyczajne spotkanie w celu wzmożenia czujności przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem politycznym. (…)

KPCh aktywnie stara się wpływać na kraje europejskie, nie tylko gospodarczo, lecz także politycznie i kulturowo. Pekin ma nadzieję założyć 1000 Instytutów Konfucjusza na całym świecie, aby na zagranicznych kampusach uniwersyteckich szerzyć swoją komunistyczną propagandę.

Wiele polskich uniwersytetów jest obecnie opłacanych przez Pekin w zamian za udzielanie gościny Instytutom Konfucjusza, które pełnią rolę miękkiej siły KPCh. Prawa człowieka, demokracja, wolność wyznania, krytykowanie KPCh – z pewnością nie są częścią programu nauczania tych instytutów.

7 marca 2019 roku członkowie Parlamentu Europejskiego zorganizowali w Brukseli konferencję mającą na celu potępienie ingerencji Pekinu w działalność europejskich teatrów goszczących Shen Yun Performing Arts (https://pl.shenyunperformingarts.org) – amerykański zespół taneczny, którego celem jest prezentowanie tradycyjnego tańca chińskiego i muzyki. KPCh wywiera naciski na rządy krajów europejskich oraz teatry, aby nie zezwalały temu podziwianemu zespołowi na występy w Europie. W wyniku takich działań madrycki Teatro Real odwołał przedstawienia Shen Yun zaplanowane na przełomie stycznia i lutego 2019 roku, mimo że wiele biletów zostało już sprzedanych. Eurodeputowana Helga Trüpel powiedziała: „Dla mnie jest to coś całkowicie niedopuszczalnego. To do europejskich teatrów należy decyzja, co pokażą one swoim widzom. […] Myślę, że nie powinniśmy ulegać presji ze strony KPCh, ponieważ do nas należy decyzja w kwestii tego, co pokazujemy gościom teatrów w całej Unii Europejskiej”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Zrozumieć Chiny” znajduje się na s. 7 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Zrozumieć Chiny” na s. 7 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Historia tych, którzy współpracują z represyjnym reżimem Chin i karmią bestię, jaką jest KPCh, nie wygląda dobrze

W interesach z państwem jednopartyjnym nie wolno zapominać o słowach Mao Zedonga, założyciela KPCh: „praca polityczna jest źródłem życia dla całej pracy ekonomicznej” i: „komunizm nie jest miłością”.

Peter Zhang

We wrześniu 2013 roku podczas wizyty państwowej w Kazachstanie sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi Jinping zaproponował strategię Ekonomicznego Pasa Jedwabnego Szlaku. W październiku 2013 roku, w przemówieniu na Ludowym Zgromadzeniu Konsultacyjnym Republiki Indonezji, przedstawił przedsięwzięcie Morskiego Jedwabnego Szlaku XXI wieku. (…)

Banki chińskie mają pozyskać prawie 1 bilion dolarów na budowę dróg, torów, mostów, lotnisk i portów w wybranych bardzo biednych krajach. To doprowadziło do ogólnoświatowej spekulacji na temat motywów Pekinu.

Według „Financial Times” agencja ratingowa Fitch ma poważne wątpliwości w kwestii zdolności Pekinu do przeprowadzenia rzetelnej analizy ryzyka inwestycji zagranicznych z powodu jego fatalnych wyników w zarządzaniu rentownymi projektami w kraju w ostatnich latach – szczególnie w świetle powiększającej się sumy kredytów zagrożonych.

Autorzy raportu Fitch Ratings sugerują, że geopolityczne interesy związane z BRI biorą górę nad korzyściami handlowymi. W przeciwieństwie do poprzednich zagranicznych inwestycji Pekinu, które skupiały się przede wszystkim na pozyskiwaniu energii i zasobów naturalnych, BRI pozwala Pekinowi rozwiązać problem nadmiaru krajowych mocy produkcyjnych praktycznie we wszystkich sektorach przemysłu – niektóre zakłady produkcyjne przeniosły się nawet do krajów uczestniczących w projekcie.(…)

Politycy z Zachodu wyrażają także obawy i zastrzeżenia dotyczące wielu zdumiewających operacji, jakie Pekin przeprowadza na całym świecie za pośrednictwem swojego agresywnego BRI. Finansowanie infrastruktury w ponad 60 krajach, przy jednoczesnym ogromnym ryzyku finansowym, jest dość ambitnym przedsięwzięciem. Ryzyko takie pojawia się w kontekście niebezpiecznego i rosnącego zadłużenia. (…)

Chiny przez lata czerpały olbrzymie korzyści z nadwyżki handlowej na świecie i grabieży technologicznego know-how z Zachodu, ale sytuacja ulega zmianie z powodu powiększającego się systemu ceł ochronnych w wielu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym miesiącu Pekin zmuszony był wyciągnąć 116 mld USD z rezerw banku centralnego, aby ustabilizować i pobudzić swoją gospodarkę.

Według raportu Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF), całkowity stosunek zadłużenia Chin do PKB przekroczył 300%, podczas gdy stosunek zadłużenia przedsiębiorstw do PKB wyniósł u nich 160,3%. Suma tych długów – na Zachodzie nie można jej z niczym porównać – jest alarmująca w przypadku dużej gospodarki, której rząd występuje w roli pożyczkodawcy i pożyczkobiorcy, a co dziwniejsze, również organu regulującego. (…) Chiński system banków państwowych pełniących rolę pożyczkodawców oraz przedsiębiorstw państwowych będących pożyczkobiorcami nie jest już zrównoważony i ostatecznie doprowadzi do powstania strat większych niż to, co może zostać wchłonięte, to z kolei doprowadzi do niewypłacalności, być może nawet kolejnego kryzysu finansowego, podobnego do tego w Grecji. (…)

W międzyczasie spadający wskaźnik urodzeń i starzejąca się populacja wywołały dodatkowe obawy: o kurczącą się siłę roboczą oraz rosnące koszty i tak już nadwyrężonego systemu opieki zdrowotnej.

W 2016 roku Pekin zlikwidował politykę jednego dziecka, ale działanie to podjęto prawdopodobnie za późno, ponieważ jeszcze przez kilka pokoleń dane demograficzne nie wykażą znaczącej poprawy, co doprowadzi do spadku standardu życia, a to stanie się polityczną odpowiedzialnością dla KPCh. (…)

Dyplomacja prowadzona przy użyciu pułapki zadłużeniowej – wartej miliardy dolarów na inwestycje infrastrukturalne w biorących w nich udział krajach z Azji Środkowej, Europy, Azji Południowej i Afryki – kupiła KPCh kilku przyjaciół na całym świecie. To pozwoliło jej, przynajmniej tymczasowo, zyskać pewne znaczenie i wywierać wpływy geopolityczne. Jednakże biorcy niekoniecznie są zadowoleni z długów, na które nie mogą sobie pozwolić, i czują się uwięzieni. Projekt rozwoju portu Hambantota na Sri Lance może być przykładem rujnującej pułapki zadłużeniowej. Sri Lanka musiała przekazać Chinom swój port – oddała go w dzierżawę na 99 lat – w zamian za anulowanie przez Chińczyków długu wartego 1,4 mld USD.

W Afryce Kenijczycy stoją w obliczu podobnej sytuacji, gdyż trwają rozmowy na temat przekazania Chinom strategicznych aktywów w zamian za długi, jakie są winni Pekinowi. W skład majątku, który prawdopodobnie zostanie oddany, wchodzą m.in. dochodowy port w Mombasie i linie kolejowe Kenya Standard Gauge Railway. Niektóre kraje afrykańskie narzekają po cichu, że BRI często przyznaje firmom z Chin wykonanie zagranicznych projektów infrastrukturalnych. Zatem pożyczone pieniądze trafiają ostatecznie do chińskich kieszeni. Ponad połowa pomocy zagranicznej ze strony Pekinu trafia na kontynent afrykański za pośrednictwem chińskich towarów zalewających tamtejsze rynki. Stanowi to część polityki zagranicznej ukierunkowanej na biorące udział w głosowaniach państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych w celu uzyskania ich wsparcia w sprawach międzynarodowych. (…)

Krytycy zarzucają Pekinowi angażowanie się w neokolonializm poprzez projekty BRI w Afryce. Wysiłki Pekinu zmierzające do zbudowania „nierozerwalnej przyjaźni między Chinami a Afryką” wydają się teraz napięte, ponieważ zadłużenie tamtejszych krajów, jednego po drugim, gwałtownie rośnie. Wnikliwi sinolodzy rozumieją, że każda strategia lub inicjatywa KPCh ma na celu wyłącznie utrzymanie jej władzy, niezależnie od kosztów ekonomicznych i politycznych. BRI jest klasycznym tego przykładem.

Partia totalitarna nie musi ubiegać się o zgodę swoich obywateli na szastanie pieniędzmi po całym świecie, chińscy obywatele nie muszą też czerpać korzyści z tych zagranicznych przygód.

Peter Zhang zajmuje się ekonomią polityczną Chin i Azji Wschodniej. Jest absolwentem Pekińskiego Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy, ukończył także Harvard Kennedy School. Oryginalna, angielska wersja jego tekstu została opublikowana przez „The Epoch Times” 17 lutego br.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Fałszywe obietnice Chin” znajduje się na s. 2 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Fałszywe obietnice Chin” na s. 2 marcowego „Kuriera WNET”, nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego