Szef MZS Iranu: Naszą zemstą jest wyparcie USA z Bliskiego Wschodu. Rakowski: Pekin i Teheran łączy zbieżność interesów

Od rządów szacha i rewolucji, przez atak na ambasadę USA w Teheranie i wojnę w Libanie, po zamach na Sulejmaniego. Rakowski streszcza dzieje konfliktu USA-Iran mówiąc co mogą zyskać na tym Chiny.


Gość „Kuriera w samo południe” komentuje katastrofę ukraińskiego samolotu w Teheranie. Na pytanie czy mógł nie być to przypadek stwierdza, że nie chce snuć teorii spiskowych. Przyznaje przy tym, że ajatollahowie nie kontrolują w pełni swego obszernego kraju o długich granicach lądowych i morskiej. Te ostatnie są nieszczelne, a na prowincji irańskiej słyszy o różnych separatystach lub powstańcach.

Paweł Rakowski mówi o tym, jak Iran stał się republiką islamską. Irańczycy otoczeni przez Arabów z jednej i Pakistańczyków z drugiej strony czuli się częścią Zachodu. Jednak z amerykańską obecnością gospodarczą w Iranie w czasach szacha związany był wyzysk. Rządy Pahlawich upadły w wyniku rewolucji islamskiej, którą przejęli ajatollahowie. Początkowo po rewolucji Islamska Republika utrzymywała relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Później nastąpił tzw. kryzys zakładników, w wyniku którego doszło do zajęcia przez tłum amerykańskiej ambasady. Wtedy do rąk irańskich dostały się tajne dokumenty USA, zdradzające kulisy ich gier dyplomatycznych.

Ajatollah Chomeini wybrał opcję trzeciej drogi: nie komunizm i nie kapitalizm. Chciał wprowadzić doktrynę republiki islamskiej, która miała być rządzona przez duchownych.

Po zwycięstwie rewolucji islamskiej w Iranie przez region przeszła fala antyreżimowych protestów, o inspirowanie których podejrzewano Iran. Ten chciał obalenia zastanych dyktatur i monarchii, aby zrealizować swój model ustrojowy. Tymczasem Stany Zjednoczone rządy te podtrzymywały, a monarchia Saudów, którzy są według Iranu dynastią skorumpowaną, jest jednym z najlepszych sojuszników USA. Dziennikarz komentuje odwet irański na Amerykanów.

Strzelamy, ale nie trafiamy. Strzelamy, ale nie zabijamy.

Porównuje go do akcji przeprowadzonej przez Hezbollah, gdzie Hasan Nasrallah zapowiadał odwet na Izraelu na ataki dronami, ale skutki tegoż nie okazały się szczególnie dotkliwe. Iran w otwartej wojnie przeciw USA siłą rzeczy byłby stroną słabszą.

Kwestia podstawowa jest taka, że Iran jest za silny żeby iść na bezpośredni konflikt.

Ze względu na siłę militarną Iranu i trudny, górzysty teren, także Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić na wojnę z Iranem. Tymczasem jak zauważa Rakowski, amerykański zamach naruszył perską dumę. Zyskali na tym ajatollahowie, którzy na powrót zyskali w oczach Irańczyków. Śmierć pierwszej osoby z listy najbardziej przeznaczonych do likwidacji przez Mosad nie doczekała się komentarza ze strony kraju, który na listę tą go wpisał.

Władimir Władimirowicz Putin bardzo dużo milczy, nie słychać jego opinii na ten temat. Drugą osobą milczącą jest Binjamin Netanjahu.

Nie widać reakcji ze strony prezydenta aktywnej w ostatnim czasie w regionie Rosji, który woli zajmować się historią Polski. Kasem Sulejmani,  lider Hezbollahu Hasan Nasrallah i przywódca działającego w Strefie Gazy Islamskiego Dżihadu Baha Abu al-Ata byli na liście największych wrogów Mosadu. Pierwszy i ostatni już nie żyją, ale nie widać radości z tego powodu w Izraelu. Ten ostatni musi wiedzieć „że będzie musiał się szykować na konsekwencje” amerykańskiej akcji. Tymczasem Chińczycy zadają otwarte pytanie: Co w zasadzie Amerykanie robią w Iraku?

Mohamad Dżawad Szarif powiedział, że „naszą zemstą jest wyparcie Amerykanów z Bliskiego Wschodu”.

Pekin i Teheran, jak zauważa nasz gość, łączy obecnie zbieżność interesów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

A.P.

Rakowski: Sulejmani był twórcą imperium perskiego, które powstało od przedmieść Kabulu praktycznie po granicę izraelską

Kim był zabity w amerykańskim zamachu irański generał i jak jego śmierć de facto pomogła ajatollahom? Jak budował imperium irańskie i czemu spodziewał się, że może zginąć? Odpowiada Paweł Rakowski. 

Ghasem Sulejmani był twórcą imperium perskiego, które powstało […] od przedmieść Kabulu po w sumie granicę izraelską. Był architektem tego projektu.

Paweł Rakowski mówi kim był zamordowany przez Amerykanów zwierzchnik sił Ghods. Negocjował on z różnymi szefami plemion i miejscowymi watażkami przekonując ich do poparcia Islamskiej Republiki. Sercem tego porjektu był Irak, który, jak zauważa dziennikarz, posiada trzecie największe złoża surowców naturalnych w regionie. Powinien więc on być bogaty, a jednak Irakijczycy zarabiają mało. Na destabilizacji Bagdadu zależy Rijadowi. Irak ma do wybory nielubiany Iran lub Amerykę, której rolę jako stabilizatora każdy może sam ocenić. Według jednej z teorii gen. Sulejmani miał przyjechać do Iraku na prośbę irackiego rządu.

Rakowski stwierdza, że na zabójstwie gen. Ghasema Sulejmaniego przez wojska USA paradoksalnie najbardziej skorzysta irański reżim, który do tej pory borykał się z ogromnym niezadowoleniem społecznym.  Od trzech miesięcy tysiące ludzi wychodziło na ulicę, za względu na złą sytuację ekonomiczną. Nawet pół tysiąca z nich mogło zginąć przy pacyfikacji protestów przez władze. Po zabiciu dowódcy sił Ghods, jak mówi nasz gość, „perska duma została naruszona”. Wobec tego emocje w irańskim narodzie się skonsolidowały i miliony uczciły pamięć zamordowanego generała.

[Sulejmani] wiedział, że kiedyś zginie.

Ekspert ds. Bliskiego Wschodu zauważa, że od dawna wiadomo było, iż denat może nie umrzeć śmiercią naturalną. Na okazję żeby go zlikwidować czekał Izrael. Irański wojskowy postępował zgodnie z linią swego kraju, który nie chce być postrzegany jako sponsor terroryzmu, lecz jako jego pogromca. Sprzyjała temu walka z sunnickimi organizacjami terrorystycznymi, takimi jak Daesh, które zostało zatrzymane w swym marszu na Bagdad przez gen. Sulejmaniego. Ten ostatni, choć odpowiada za śmierć ok. tysiąca amerykańskich żołnierzy, to odbywało się to w ramach wojny partyzanckiej.

Hasan Nasrallah powiedział stanowczo, że celem mają być obiekty wojskowe.

Przeciwko wojsku ma obrócić się także irański odwet. Ucierpieć mogą nie tylko amerykańskie siły w regionie, ale także Saudowie „mogą mieć bardzo ciężkie życie”. Rakowski omawia także sytuację w Iraku, gdzie iraccy szyici, których jednym z przywódców jest Muktada as-Sadr rywalizują z tymi z Iranu, ale obecnie wypracowali modus vivendi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gajowy: Pojawiają się różne środowiska, które pod rewolucję libańską chcą się podczepić.

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o kolorowej młodzieży libańskiej, kojarzącej się z LGBT, wymienianym jako kandydat na premiera Mohammedzie Safadim i rabunku cukierni w Trypolisie.

Kazimierz Gajowy o spodziewanym ogłoszeniu przez prezydenta Libanu desygnacji nowego premiera, którym jak mówi może zostać obecny minister finansów Mohammad Safadi [minister ogłosił w niedzielę wycofanie swojej kandydatury-przyp.red]. Stwierdza, że Safadi „nie ma czystego sumienia”. Posiada on na wybrzeżu hotele, restauracje i porty. Wybrany został nowy szef związku zawodowego adwokatów. Prawnicy „zademonstrowali publicznie poparcie dla władz, szczególnie dla prezydenta Aouna”, co nie podoba się redaktorowi „Studia Bejrut” w kontekście trójpodziału władzy.

Rakowski dodaje, że w Trypolisie skąd pochodzi Safadi, „zrabowano cukiernię” przy okazji protestów. Pozytywnym akcentem jest widok libańskich flag na ulicach, które pokazują, że „w końcu mieszkańcy tego miasta czują się w Libanie”.

Gajowy przytacza historię jaka spotkała go i ks. Józefa. Jak mówi kapłan, ostatniej nocy w restauracji była obecna „grupa młodzieży kolorowa, półroznegliżowana”. Opisuje je jako „nocne włóczęgi, które się po ulicach Libanu błąkają”. Skojarzyli mu się oni ze „sprawą LGBT”. Jak komentuje Rakowski:

Pojawiają się różne środowiska, które pod rewolucję chcą się podczepić.

Gajowy stwierdza, że była to grupa o koedukacyjnym składzie w wieku 16-17 lat, a w ich zachowaniu było „więcej teatru niż rzeczywistości”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rakowski: W Libanie może dojść do zmiany systemu politycznego

Bliskowschodni korespondent Radia WNET mówi o niepokojach społecznych w Libanie i o planach zmiany libańskiego systemu politycznego

Paweł Rakowski  opowiada o trwających od dłuższego czasu protestach społecznych w Libanie, które niedawno przeniosły się do Bejrutu.

Od trzech tygodni Liban przeżywa rewolucję

mówi korespondent Radia WNET.

Tłum oblega skwery, place i parki, i tam wyraża swoje niezadowolenie.

Jak relacjonuje Rakowski, w Libanie może niedługo dojść do przebudowy systemu; prezydent państwa opowiada się za zniesieniem systemu konfesyjnego, przewidujące podział najważniejszych  stanowisk w państwie między przedstawicieli głównych wyznań.  Jak zwraca uwagę Rakowski, wprowadzenie wżycie tych propozycji poskutkowałoby odsunięciem od władzy przedstawiciela libańskich chrześcijan, gdyż od momentu skonstruowania tego modelu ich populacja zdecydowanie się zmniejszyła.

Paweł Rakowski na najbliższe dni przewiduje utrzymanie napięcia w Bejrucie i Trypolisie. Rozmówca Adriana Kowarzyka zapewnia, że manifestacje nie utracą swojego pokojowego charakteru. Gość „Kuriera w samo południe” stwierdza, że ani władza, ani opozycja nie głoszą żadnych konstruktywnych haseł. Na koniec, Paweł Rakowski wspomina o stanowisku partii Hezbollah wobec sytuacji w kraju. Ugrupowanie to apeluje, by nie przeprowadzać gwałtownych zmian w składzie rządu, ponieważ  zaszkodzi to procesowi reformowania państwa.

 

 

A.W.K

Gajowy: Państwo świeckie w Libanie to utopia. Gdyby je wprowadzić, to Liban stałby się państwem muzułmańskim

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o nowych protestach w Libanie i problemach z tym związanych oraz postulacie wprowadzenia w Libanie państwa świeckiego.

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają o sytuacji w Libanie, gdzie prezydent Libanu Michel Aoun zobowiązał się do stworzenia rządu ekspertów, mającego zastąpić gabinet Saada Haririego. Przypominamy, że ten rząd podał się do dymisji we wtorek wskutek wielkich demonstracji. Wobec czego protestujący zakończyli manifestacje i złożyli barykady. Wszakże nie na długo. Jak zauważa Gajowy, na wiecu poparcia dla prezydenta Aouna, jego zięć wypowiedział słowa, które rozjuszyły niedawnych demonstrantów:

Dżubran Bassil powiedział w którymś momencie bardzo głupie zdanie: „wiecie, kto budował barykady-warchoły”.

W niedzielną noc zostały na nowo zamontowane na libańskich ulicach, w tych samych miejscach, co wcześniej. Banki otwarte na jeden dzień, znów są zamknięte, co jest uciążliwe nie tylko dla klientów prywatnych, ale też dla zakładów pracy. Zawieszona została amerykańska pomoc dla libańskiego wojska.

Pewnej grupie młodzieży zaświtał pomysł na państwo świeckie.

Nasi rozmówcy ponadto mówią o utopijnej wizji części chrześcijan w Libanie. Chcą państwa świeckiego. Obecnie Liban to tzw. demokracja wyznaniowa, gdzie „wszystkie mniejszości muszą się dogadać”. Stanowiska państwowe i miejsca w parlamencie są podzielone tak, by zachowana była równowaga między głównymi grupami religijnymi kraju. Odejście od tego systemu na rzecz nieograniczonej demokracji oznaczałoby, jak zauważa Rakowski, że „będziemy mieli odwzorowanie Islamskiej Republiki Iranu”. Tego ostatniego pragnie kierowany przez Hassana Nasrallaha Hezbollah. Z tezą swego przedmówcy zgadza się Kazimierz Gajowy, stwierdzając, że postulat świeckiej demokracji jest „czymś absolutnie nieprzemyślanym” i wynikiem zapatrzenia demonstrantów w Europę, w której Liban jednakże nie leży.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gajowy: W Libanie skończyły się podziały z czasów wojny domowej. Rakowski: To rewolucja bez rewolucji

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o sukcesie protestów w Libanie, innych żądaniach protestujących, które czekają na spełnienie i symbolicznym końcu długiego trwania skutków libańskiej wojny domowej.
 

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają o ustąpieniu władz Libanu wobec tysięcy demonstrantów. Premier złożył na ręce prezydenta dymisję w imieniu swoim i całego swego rządu. Barykady na ulicach powoli są usuwane. Nie wiadomo, komu prezydent Michel Aoun powierzy misję tworzenia nowego rządu. Może nawet wyznaczyć ustępującego szefa Rady Ministrów Sada al-Haririego, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Dotychczas prezydent nie chciał pozwolić, aby jego zięć Dżubran Bassil, stracił miejsce w rządzie.

Ocenia się, że 800 mld $ ukradli rządzący.

Kolejnym postulatem demonstrujących, który czeka na spełnienie, jest to, „żeby nie było gigant-rządu”, lecz aby nowo powołany rząd składał z niezbyt dużej ilości ministrów (nie 45 jak obecnie) i żeby byli nimi nieskompromitowani specjaliści. Jak komentuje Gajowy:

Mamy do czynienia z realnym końcem wojny domowej.

Po prawie trzydziestu latach od zakończenia wojny w Libanie znikają dawne podziały między Libańczykami, którzy stają się jednym narodem. Rakowski dodaje, że „na pewno przejdzie do historii”. Określa sukces protestujących jako „rewolucję bez rewolucji” -jest to „rewolucja bez liderów i bez konkretów. Zwraca przy tym uwagę, że sytuacja nie jest aż tak różowa- w sklepach niektóre produkty podrożały aż o połowę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gajowy: Libańczycy chcą merytokracji. Są nazwiska ludzi, którzy zastąpią obecny rząd, tylko nie są ujawniane

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o protestach w Libanie: atmosferze wśród protestujących, ich żądaniach i postawie rządu oraz o reakcji medió libańskich na śmierć Abu Bakra al-Baghdadiego.

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski opowiadają cały czas o trwających demonstracjach w Libanie. Na ulicach można dostrzec miliony osób. Najwięcej jest młodych. Chociaż banki są zamknięte, to atmosfera między protestującymi jest coraz lepsza. Libańczycy z 18 różnych wspólnot „czują się jedną rodziną” w czasie protestów. Przywódca Hezbollahu Hasan Nasr Allah nie wie, kto wspomaga protesty. Uważa, że są one finansowane przez zagranicę. Po stronie rządowej pojawiają się wezwania do negocjacji i kompromisu, o czym nie chcą słyszeć protestujący. Zwolennicy negocjacji z rządem mogą się powoływać na słowa papieża Franciszka i patriarchy Antiochii, którzy wskazują na dialog jako na właściwą drogę. Słowa patriarchy nie podobają się protestującym:„chrześcijanie mają mu trochę za złe, że trochę bierze stronę rządową”.

Gajowy polemizuje z twierdzeniem Rakowskiego, że nie ma ludzi, którzy by mogli zastąpić obecnie rządzących. Uważa, że nazwiska zastępców nowego rządu są, tylko nie ujawnia się ich, aby rząd nie mógł rozpętać przeciw nim kampanii zniesławiającej, doszukując się np. „powiązań z Syrią”. Są to, jak mówi, „osoby niezwiązane z żadną partią, które polityką się bezpośrednio nie zajmowały”.

Ponadto redaktor „Studia Bejrut” Radia WNET mówi o śmierci Abu Bakra al-Baghdadiego. Libańskie media zastanawiały się, czy samozwańczy kalif faktycznie nie żyje i kto go zastąpi. Wskazują na Turkmena Abdullaha Qardasha, którego córka, przebywająca pod kontrolą iracką, twierdzi, że jej ojciec od dawna nie żyje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gajowy: W Libanie protestują dwa miliony osób, ale rząd nie chce ustąpić

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o protestach w Libanie, ich powodach i stanowisku rządu oraz śmierci al-Baghdadiego.

Abuna Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski o pokojowym proteście w Byblos w Libanie. Protestujący, głównie młodzi ludzie niepamiętający wojny z lat 1975-1990 r., domagają się ustąpienia rządu. Wyszło na ulice ok. 2 mln ludzi, więcej niż połowa dorosłych Libańczyków. Niemniej jednak gabinet również nie zamierza zrezygnować ze sprawowania władzy. Rakowski zauważa, że  nie ma też tak naprawdę komu zastąpić obecnie rządzących, poza ludźmi z nimi powiązanymi.

Rząd tak się upiera, ponieważ nie chce tracić apanaży.

Sam protest wygląda idyllicznie. Ludzie na ulicach przypominają prędzej uczestników festynu, czy wiejskiego odpustu. Czemu protestują? Libańczycy czują, że zostali przez władzę okradzeni. Oskarżają, że rządzący okradli ich na miliardy dolarów. Rząd tymczasem czeka na publikację raportu francuskiego koncernu Total, który wyjaśni, czy w Libanie faktycznie są bogate, nieeksploatowane złoża ropy i gazu. Rządzący liczą, że pozytywny wynik raportu wzmocni ich pozycję.

Nasi goście odnoszą się także do zabójstwa Abu Bakra al-Baghdadiego, który jak zauważa Kazimierz Gajowy, sam sobie przybrał takie imię. Abu Bakr to imię pierwszego (wg sunnitów) następcy Mahometa, czyli kalifa, a al-Baghdadi pochodzi od Bagdadu, skąd zmarły terrorysta pochodził. Gajowy podkreśla, że samo zabójstwo tej osoby jako lidera ISIS nie jest najważniejsze. Inną kwestią, która ma większe znaczenie, jest fakt zabójstwa al-Baghdadiego jako samozwańczego kalifa, czyli następcy Mahometa. Muzułmańska święta wojna dzieli się bowiem na dżihad obronny, mający na celu obronę muzułmanów i zajmowanych przez nich terytoriów oraz dżihad zewnętrzny zakładający ekspansję przeciw niewiernym. Ten ostatni może zarządzić jedynie następca Proroka. [W szerokiej definicji dżihadu obronnego mieści się również atak uprzedzający -przyp.red.]

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

W Libanie od kilku dni trwają antyrządowe demonstracje. W protestach udział bierze przede wszystkim młodzież

– Protestujący żądają o bezwzględne ustąpienie aktualnego rządu z premierem włącznie. Na dodatek oskarżają całą klasę rządzącą o to, że są złodziejami – dodaje Kazimierz Gajowy.

 

Kazimierz Gajowy i Paweł Rakowski prosto z Bejrutu mówią o trwających właśnie antyrządowych demonstracjach w Libanie. Wybuchły one w czwartek. Powodem są rosnące koszta utrzymania oraz plany władz, by wprowadzić nowe podatki. Jednym z nich miałby być podatek za używanie komunikatorów takich jak WhatsApp:

Protestujący żądają o bezwzględne ustąpienie aktualnego rządu z premierem włącznie. Na dodatek oskarżają całą klasę rządzącą o to, że są złodziejami i proszą o oddanie wszystkiego, co ukradli.

Jak zaznacza nasz korespondent, Kazimierz Gajowy, każdy w Libanie ma poczucie tego, że rządzący, którzy są decydentami już od wielu lat, na pewno mają coś na sumieniu. Jak dodaje, protestujący proszą, aby wszystkie pensje polityków z miejsca zmniejszyć o 50%.

Paweł Rakowski opowiada o protestach, które odbywają się pokojowo. Atmosfera jest bardzo pokojowa, protestujący machają flagami libańskimi, niepartyjnymi:

Do tego słychać muzykę, atmosfera jest piknikowa i rodzinna […] W protestach udział bierze przede wszystkim młodzież. Domaga się ona tego, aby było sprawiedliwie, aby było dobrze i normalnie. Chociaż nie do końca rozumiem tej normalności, bo Liban ze względu na swoją specyfikę normalnym być nie może.

Jak dodaje Kazimierz Gajowy, dzisiejszy dzień może być kluczowym, gdyż trzy dni temu premier Libanu Sad al-Hariri zapowiedział, że dzisiaj da odpowiedź i powie, co zdecydował:

Wszyscy oczekują na to, że powie dziękuje i złoży dymisję, wraz z całym rządem. Partia Prawicowa Chrześcijańska wczoraj rano wycofała się z rządu, więc praktycznie rząd już upada.

K.T. / A.M.K.

Rakowski: Rosja stawia się w pozycji arbitra między Turcją, Syrią a Kurdami

Paweł Rakowski o tym, jakie interesy ma Rosja na Bliskim Wschodzie, czemu rosyjski prezydent jest tam entuzjastycznie witany i jak USA wpycha Erdoğana w ramiona Putina.

Putin chce uzyskać dobrą cenę i Arabia Saudyjska próbuje korumpować Rosję, żeby odstąpiła od Iranu.

Paweł Rakowski o działaniach Rosji na Bliskim Wschodzie. Od poniedziałku przebywa tam Władymir Putin, triumfalnie witany przez gospodarzy. Rezultatem wizyty jest 20 umów podpisanych z Arabią Saudyjską, dotyczących m.in. inwestycji i wymiany edukacyjnej i kulturalnej, w tym sześć umów opiewających na 6 mld dolarów. Putin jest przyjmowany przez przywódców państw arabskich „tak jakby był ich jednym z najlepszych sojuszników”. Wiąże się to z sytuacją w Syrii i obawami „co to będzie, jak Amerykanie się wycofają”. Ekspert stwierdza, że rosyjski prezydent „zbiera żniwo tego, że zachował lojalność wobec Baszara Al-Asada”.

Sam Baszar Al-Asad, jak stwierdza Rakowski, „może ugrać wszystko”. Zagrożeni ze strony atakujących ich Turków „Kurdowie wpuszczają oddziały Asada bez żadnych warunków politycznych”. Gość „Kuriera w samo południe” porównuje tę sytuację do operacji AK „Ostra Brama”, tzn. najpierw wspólna walka, a potem rozbrojenie słabszej strony. Obecnie wszyscy pragną „żeby nie doszło do bezpośredniego starcia między Erdoğanem a Al-Asadem” łącznie z samymi zainteresowanymi.

Osłabienie Turcji poprzez sankcje wepchnie Erdoğana w ramiona Putina.

Zapowiedziane przez USA sankcje wobec Turcji także są na korzyść Putina, ku któremu zwróci się prezydent Turcji, po tym, jak jego kraj ucierpi przez wielką inflację. Rosjanie w obecnej sytuacji mogą stawiać się w wygodnej dla siebie pozycji arbitra między Turcją, Syrią a Kurdami. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się ci ostatni.

Rakowski zauważa, że rozwój sytuacji wywołuje zaniepokojenie władz Izraela, które obawiają się, że „do płn. Syrii wejdzie Iran z Hezbollahem”, co oznaczałoby, że „Iran miałby łączność z Morzem Śródziemnym”. Przejęcie faktycznej kontroli nad tym obszarem dałoby Iranowi również dostęp do znajdujących się tam złóż gazu ziemnego. Dziennikarz dodaje, że Iran z Rosją łączy „bardzo szorstka przyjaźń”, a wizyta Putina w Arabii Saudyjskiej była obliczona na to, żeby „utrzeć nosa Teheranowi”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.