ISIS wydało list gończy za kilkoma swoimi bojownikami, którzy uciekli z Mosulu do Syrii. Zarzut – dezercja

Portal iraqinews.com dotarł do listu gończego wydanego przez chwiejące się struktury Państwa Islamskiego. Kalifat poszukuje kilku swoich bojowników, którzy oskarżeni są o ucieczkę z frontu do Syrii.

Czytaj więcej:ISIS ucieka z Iraku do Syrii. Państwo Islamskie nie wytrzymuje realnej ofensywy zdeterminowanych na zwycięstwo armii
Wedle irackich źródeł poszukiwani dezerterzy rejterowali z zachodniego Mosulu, wciąż bronionego przez niedobitki ISIS.

Zgodnie z informacjami do których doszedł portal, wydział „bezpieczeństwa wewnętrznego” w Niniwie wydał dyspozycję, że dezerter który skruszony powróci w szeregi ISIS otrzyma 90 batów i odsiedzi 2 miesiące w więzieniu. Natomiast w przypadku złapania przez bojowników dezerterzy zostaną ukarani śmiercią.

[related id=”11200″]Iraginews zaznacza, że wielu bojowników ISIS, którzy nie byli z Iraku a walczyli w Mosulu, już wróciło do domu. Natomiast władze irackie odnotowały całkowite wstrzymanie napływu cudzoziemskich bojowników.

Od jesiennej ofensywy w 2016 roku ISIS ma problemy z utrzymaniem dyscypliny w swoich szeregach. Organizacja musi egzekwować wewnętrzną dyscyplinę chłostą a nawet karami śmierci. Karana jest nie tylko dezercja, ale też „słaba postawa na polu walki”.

źródło:iraqinews

Czytaj więcej: Spośród 7 państw, które zostały objęte dekretem wizowym Trumpa mnie interesują tylko dwa: Syria i Irak

Teheran domaga się globalnych działań przeciwko Arabii Saudyjskiej, która wspiera światowy ekstremizm i terroryzm

Jest niezbędne dla społeczności międzynarodowej, żeby podjąć działania uniemożliwiające sponsorowanie terroryzmu przez Arabię Saudyjską – grzmiał w liście do ONZ perski ambasador Gholam-Ali Khoshrou.

Czytaj więcej: Teheran przyznaje, że Rosja korzysta z irańskich baz. ISIS grozi Persom za chrześcijan i Żydów mieszkających w Iranie

[related id=”16537″]Irański ambasador odniósł się do głośnych słów saudyjskiego szefa MON i następcy trony Mohammeda ibn Salman ibn Sauda, który określił Iran i szyicką ideologię polityczną za głównego winowajcę napięć w Zatoce Perskiej. Saudyjski książę określił wprost, że to szyicka doktryna, uniemożliwia Iranowi bycie „dobrym sąsiadem”, i że Teheran nie spocznie, aż nie obejmie kontrolą świętych meczetów w Mekce i Medynie.

Ali Khoshrou, zaprzeczył jakoby Iran wychodził z ofensywnymi roszczeniami wobec regionu:

Nie mamy interesu w eskalacji napięć w naszym regionie. Jesteśmy gotowi na dialog, który ma prowadzić do regionalnej stabilności oraz zwalczać wszelkie ekstremizmy sektariańskie. Mamy nadzieje, że Arabia Saudyjska kiedyś się przekona o słuszności takich działań – ironizował dyplomata.

źródło:presstv

Czytaj więcej:Jemen: w wojnie zginęło 10 tys. ludzi. Wojna, która nie interesuje świat a w której Iran wojuje z Arabią Saudyjską

Wedle sondaży aż 70% uprawnionych do głosowania zamierza wziąć udział w irańskich wyborach prezydenckich i samorządowych

Jak wynika z sondażu, na który powołuje się irański portal presstv, 23,6% respondentów jednoznacznie deklaruje, że nie odda swojego głosu w wyborach prezydenckich i samorządowych i 19 maja.

Czytaj więcej: Prezydent Hassan Rouhani: Iran nie potrzebuje niczyjego pozwolenia na budowanie rakiet, dronów i samolotów bojowych
Irańskie wybory prezydenckie odbędą się w piątek (dzień wolny w Islamskiej Republice Iranu) 19 maja. Obywatele Iranu przebywający za granicą również będą mogli udać się do urn wyborczych w 140 krajach. Wraz z wyborami prezydenckimi odbędą się wybory samorządowe.

[related id=”16680″]Wedle szacunków państwowych do głosowania jest uprawnionych 55 mln obywateli Iranu. W ostatnich wyborach w 2013 roku, w wyniku których Mahmuda Ahmadineżada zastąpił Hassan Rouhani, frekwencja wyniosła 72,7 procent przy 50 mln osób uprawnionych do głosowania.

W walce o fotel prezydencki weźmie udział sześciu kandydatów: Hassan Rouhani; Mohammad Baqer Qalibaf; Hojjatoleslam Seyyed Ebrahim Raeisi; Es’haq Jahangiri; Mostafa Aqa-Mirsalim; i Mostafa Hashemi-Taba.

źródło: presstv

Czytaj więcej: Mahmud Ahmadineżad nie zostanie dopuszczony do kandydowania w wyborach prezydenckich. Kandydaturę odrzucili duchowni

Arabia Saudyjska: Nie będzie dialogu z Iranem! Teheran chce dominować w regionie wskutek swoich szyickich doktryn!

Saudyjski szef MON, książę i następca saudyjskiego tronu Mohammed bin Salman Al Saud stwierdził, że Rijad nie widzi szans na osiągnięcie kompromisu z Teheranem w najbliższej przyszłości.

Czytaj więcej: Rzecznik irańskiego MSZ: antyirański sojusz Izraela z Arabią Saudyjską nie jest chwilowym zbiegiem okoliczności

– Nie ma wspólnych politycznych spoiw pomiędzy nami i Iranem. Zrozumieliśmy, że Teheran nie jest poważny w sprawie prowadzenia dialogu. Jak to prorok Mahomet powiedział, muzułmanina nie można oszukać dwukrotnie. A to kwestia irańskiej ideologii, która uniemożliwia Iranowi bycie porządnym sąsiadem – powiedział Mohammed bin Salman Al Saud w wywiadzie dla saudyjskiego portalu arabnews.com.

Następca tronu uznał, że to szyickie „imperialne” doktryny polityczne są odpowiedzialne za „awanturnicze” perskie zapędy:

– Iran wierzy, że zanim imam Mahdi (ostatni „ukryty” imam, który ma razem z prorokiem Jezusem walczyć z szatanem w dniach ostatnich) powróci, musi przygotować grunt pod jego powrót poprzez panowanie nad całym światem muzułmańskim. Jak to można rozumieć? Jak można prowadzić z nimi dialog, skoro mają takie myślenie? Celem Iranu jest uzyskanie kontroli nad dwoma Świętymi Meczetami – Mekką i Medyną – objaśniał książę tło konfliktu pomiędzy Saudami i Persami.

[related id=”10624″]Spór między wahabitami a szyitami zaczyna się u źródeł islamu. Szyici uważają, że prawowite dziedzictwo proroka Mahometa należy do „Domu Proroka” – linii Alego i córki proroka, Fatimy. Wahabizm, który jest oficjalną doktryną w Królestwie Arabii Saudyjskiej, wywodzi się z tradycji kalifatu Umajjadów, a więc zażartych obrońców sunny. Arabia Saudyjska uważa się, za awangardę „świata i krwi arabskiej”, która zantagonizowana jest z historyczną Persją.

Następca saudyjskiego tronu odniósł się również do sytuacji w Jemenie, w którym od 2015 roku trwa wojna domowa z udziałem saudyjskich wojsk:

– Arabia Saudyjska zaangażowała się w Jemenie związku z zagrożeniem naszego bezpieczeństwa narodowego ze strony szyickiej milicji Houthi – stwierdził saudyjski minister. Książę dodał, że Królestwo może zgnieść szyickich rebeliantów, ale ceną byłaby śmierć tysięcy saudyjskich żołnierzy.

Czas działa na naszą korzyść – zaznaczył, oznajmiając, że Saudowie wyposażeni są logistycznie, w przeciwieństwie do nieprzyjaciela, którego zapasy i morale są na wyczerpaniu.

– Nie chcieliśmy iść na tę wojnę, ale doszliśmy do punktu, w którym istniało ryzyko gorszych scenariuszy. Mamy bardzo złe doświadczenie z Houthi, od kiedy w 2009 roku stali się zagrożeniem dla międzynarodowych szlaków morskich na Morzu Czerwonym. Gdybyśmy zwlekali, wojna przeniosłaby się na nasze terytorium – wyjaśniał saudyjski minister obrony, który dał się poznać jako zwolennik radykalnych i zbrojnych rozwiązań regionalnych sporów.

źródło: arabnews.com

Czytaj więcej: Fatima i islam. W Koranie można znaleźć wiele pozytywnych odniesień do Matki Bożej, ale nie jest to dowodem na nic

Iran: będziemy wysyłać doradców do Syrii tak długo, jak to konieczne. Teheran nie zostawi Asada i będzie go dalej bronił

Iran chce wysłać do Syrii doradców wojskowych i jednostki wspomagające Bashara el-Asada m.in. w działaniach militarnych, organizacji szkoleń szyickich ochotników i współpracy z organizacją Hezbollah

Rola doradców nie ogranicza się wyłącznie do sfery planowania, ale obejmuje też pomoc techniczną i taktyczną – powiedział Mohhamad Pakpur, jeden z oficerów Gwardii Rewolucyjnej dowodzący jednostkami piechoty irańskiej, w wypowiedzi dla agencji Fars. Dodał, że z uwagi na konieczność stałej obecności na polu walki doradców irańskich, będziemy zapewniać Syryjczykom doradztwo wojskowe tak długo, jak to będzie konieczne.

Pakpur potwierdził, że jednostki lądowe Gwardii Rewolucyjnej zostały wysłane do Syrii, by wspomóc elitarne jednostki sił specjalnych, tzw. Święte Oddziały, przeprowadzające operacje wojskowe poza granicami Iranu. Formacja ta odpowiada też za organizowanie, szkoleń i zaopatrywanie islamskich organizacji współpracujących z rządem irańskim.

[related id=”16392″]Iran wspomaga reżim prezydenta Bashara el-Asada od 2012 r., co początkowo starał się ukrywać – zaznacza w komentarzu Agencja Reutera. Z czasem zaangażowanie Teheranu w konflikt zbrojny w Syrii wzrosło; pojawili się też pierwsi Irańczycy, którzy stracili w nim życie, w związku z czym władze irańskie zaczęły mówić o udziale wojskowych z Iranu w działaniach zbrojnych w Syrii w sposób bardziej otwarty – dodaje Reuter.

Na początku kwietnia jeden z wysoko postawionych funkcjonariuszy państwowych w Iranie poinformował, że w konflikcie syryjskim straciło życie już ponad tysiąc Irańczyków. Wśród ofiar jest też kilku dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej – twierdzą z kolei irańskie media.

Reuter pisze w komentarzu, że pomoc Iranu dla Syrii obejmuje także szkolenie szyickich ochotników z Iraku, Afganistanu i Pakistanu przed wysłaniem ich do Syrii i bliską współpracę z szyicką radykalną organizacją z Libanu – ugrupowaniem Hezbollah.

Gwardia Rewolucyjna, zwana też Strażnikami Rewolucji, została utworzona po rewolucji islamskiej w 1979 r. w celu jej obrony przed, jak to określano, wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami. Składa się z formacji lądowych, morskich oraz powietrznych i jest to najlepiej wyszkolona i wyposażona część sił zbrojnych Iranu.

PR/PAP

Czytaj więcej: Właściciel perskojęzycznej GEM TV, uznanej przez władze Iranu za reprezentującą wrogie interesy, zastrzelony w Stambule

Hamas akceptuje państwo palestyńskie w granicach z 1967 roku. Nie oznacza to jednak uznania Izraela w żadnej formie

Khaled Mashal, przywódca Hamasu mieszkający od 2012 roku w Katarze (przedtem w Amanie i Damaszku) oświadczył, że Islamski Ruch Oporu nie rezygnuje z praw do istnienia Palestyny w granicach z 1948 r.

Czytaj więcej:Bojownicy Hamasu przechodzą do ISIS na Synaju. Kalifat wydawał się nieczuły na problem palestyński, ale to się zmienia
[related id=”11334″]Mashal zaznaczył, że takie państwo powinno obejmować całość Zachodniego Brzegu Jordanu i wschodniej Jerozolimy (należące do 1967 do Królestwa Transjordanii) oraz Strefy Gazy (pod protektoratem Egiptu do wojny w 1967 roku). Lider Hamasu dodał, że uchodźcy palestyńscy, a więc 5-6 mln Palestyńczyków rozproszonych po całym świecie, lecz głównie żyjących w niegodnych warunkach w obozach dla uchodźców, powinni wrócić do swoich domów. Domów, które od 1948 roku zostały zamienione w izraelskie miasteczka, wsie czy pola uprawne.

Mashal dodał również, potrzeba budowy państwa palestyńskiego na 22% Mandatowej Palestyny z 1947 roku nie jest żadną formą uznania Izraela, z którym, jak zaznaczył, nie toczy się wojna religijna.

– Nie oddamy nawet skrawka naszej palestyńskiej narodowej ziemi. Nieważne, jak długo będzie trwać okupacja. Hamas odrzuca wszelkie inicjatywy oprócz tych, które doprowadzą do wyzwolenia naszej ojczyzny w całości (czyli z granic do 1948 roku; przyp. P.R.) i to nie oznacza, że uznajemy byt syjonistyczny albo rezygnujemy z jakichkolwiek palestyńskich praw – oświadczył Mashal.

– Hamas uważa, że powstanie państwa palestyńskiego, suwerennego i integralnego terytorialnie, na bazie granic z 4 czerwca 1967, z Jerozolimą jako stolicą i prawem powrotu wszystkich uchodźców na swoją ziemię, jest powszechnie zgodne z opinią wszystkich członków naszej organizacji – zaznaczył przywódca Hamasu.

[related id=”9456″]Wedle komentarzy na portalu Al-Jazeera ta deklaracja Hamasu potwierdza opinię, że w ruchu są zarówno „moderniści” akceptujący rzeczywistość, jak i „twardogłowi”, lojalni wobec pierwotnych bezkompromisowych doktryn ruchu z 1988 roku. Maruwan Barghutti, dla wielu środowisk naturalny następca Jasera Arafata, odsiadujący wyrok dożywotniego więzienia za organizowanie zamachów samobójczych, powiedział Al-Jazeerze, że ta deklaracja Hamasu oznacza ich faktyczne uznanie dla koncepcji „two state solution” – dwóch państw w obrębie Mandatowej Palestyny.

Khaled Mashal był bohaterem kompromitującej wpadki Mossadu w trakcie pierwszej kadencji Beniamina Netanjahu w latach 1996-99. Mashal miał zostać otruty w Ammanie w 1997 roku, jednak izraelscy agenci zostali schwytani przez stójkowych w jordańskiej stolicy, przez co izraelski premier musiał wysłać do Jordanii antidotum ratujące życie radykała.

źródło: Al Jazeera

Czytaj więcej:W Jerozolimie palestyńscy chrześcijanie mają problemy nie tylko z islamistami, ale też z żydowskimi radykałami

Prezydenci Rosji i USA chcą stworzyć „strefy bezpieczeństwa” w Syrii. Podział tego kraju wydaje się nieunikniony

Donald Trump i Władimir Putin dyskutowali telefonicznie nad wygaszeniem konfliktu w Syrii. Rozmowie przysłuchiwała się Angela Merkel, która wczoraj była goszczona przez rosyjskiego prezydenta w Soczi.

[related id=”14502″]Rosyjski prezydent zaproponował Donaldowi Trumpowi rozrysowanie linii zawieszenia broni, nad którą miałaby czuwać armia rosyjska. Strona amerykańska nie wyszła z żadną inicjatywą, niemniej Waszyngton podtrzymuje swój pomysł o utworzeniu „stref bezpieczeństwa”, których lotnictwo syryjskie nie mogłoby nawiedzać.

Amerykańska idea stworzeniu w Syrii „stref bezpieczeństwa” z zakazem lotów przypomina sytuację w Iraku w latach 1991-2003, kiedy to lotnictwo Saddama Husseina miało zakaz lotów nad irackim Kurdystanem i szyicką Basrą na południu kraju. To de facto uczyniło obszary kurdyjskie w znaczniej mierze niezależnymi od Bagdadu.

Wedle portalu debke.com, powiązanego z izraelskimi służbami, taką „strefą bezpieczeństwa” miałaby być południowa część Syrii granicząca z Izraelem i Jordanią. W tej przestrzeni  nie mogłaby stacjonować nie tylko armia rządowa, ale też wszelkie powiązane z Iranem formacje militarne.

[related id=”9551″ side=”left”]Jerozolima jest mocno zaniepokojona tym, że w poprzednim tygodniu oddziały syryjsko-irańskie wraz z Hezbollahem dotarły do granicy izraelskiej na Wzgórzach Golan. Hezbollah wraz z Irańską Gwardią Republikańską znalazł się pod górą Hermon, a syryjskie oddziały zmotoryzowane objęły ruiny miasta Kunejtra.

Władimir Putin w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami stwierdził, że zawieszenie broni w Syrii jest priorytetem, chociaż współpraca z Waszyngtonem jest „krytyczna”. Co więcej, prezydent zaznaczył, że Rosja wraz z Turcją i Iranem usiłują stworzyć warunki dla politycznego rozwiązania konfliktu, uwzględniając wszystkie zantagonizowane strony.

żródło: debka.com

Czytaj więcej:Syria: Aleppo i Homs wyglądają jak Warszawa 1945 roku, ale w ogromie zniszczeń ludzie potrafią znajdować wiele radości

Turcja weźmie udział w unijnym spotkaniu szefów dyplomacji. Erdogan rozważa kolejne referenda nad Bosforem

Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlüt Çavuşoğlu weźmie w piątek udział w nieformalnym spotkaniu szefów dyplomacji państw Unii Europejskiej na Malcie – poinformowało w czwartek MSZ w Ankarze.

Według tureckiego MSZ, Çavuşoğlu zaprosiła szefowa dyplomacji UE Federica Mogherini i gospodarz spotkania, maltański minister spraw zagranicznych George Vella.

Przeprowadzone 16 kwietnia w Turcji referendum konstytucyjne zatwierdziło niewielką większością głosów forsowane przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana zmiany ustrojowe wprowadzające system prezydencki. Turecka opozycja twierdzi, że wynik głosowania jest efektem fałszerstw, a niektóre państwa unijne zaczęły ponownie domagać się zerwania prowadzonych z Ankarą i obecnie faktycznie zawieszonych negocjacji w sprawie członkostwa Turcji w UE.

Erdogan sugeruje także możliwość przeprowadzenia referendów w sprawie kontynuowania rokowań akcesyjnych oraz przywrócenia kary śmierci, co pogrzebałoby jakiekolwiek szanse na wejście Turcji do UE.

źródło/pap

Czytaj więcej: Jerzy Targalski w Poranku Wnet: Efektem polityki Erdogana na Bliskim Wschodzie będzie upadek i rozpad Turcji

„Ludobójstwo Ormian już nigdy się nie powtórzy” – zapewnił prezydent Armenii w 102 rocznicę tureckiej rzezi Ormian

24 kwietnia w Armenii i pośród ormiańskiej diaspory jest obchodzona rocznica ludobójstwa Ormian, dokonanego w upadającym Imperium Osmańskim w latach 1915-1917. Śmierć poniosło ponad milion Ormian.

[related id=”14889″]24 kwietnia 1915 roku władze tureckie przeprowadziły aresztowania inteligencji i działaczy ormiańskich, oskarżanych przez turecką opinię publiczną o sprzyjanie Rosji. Przez kraj przelała się fala pogromów, w wyniku których Turcy i Kurdowie atakowali ludność ormiańską oraz asyryjską. Z inicjatywy młodotureckiego decydenta Mehmeta Talaata Stambuł dokonał akcji przesiedleńczej ludności ormiańskiej ze wschodnich rubieży Imperium (m.in. z okolic jeziora Wan), ongiś należących do historycznych królestw Armenii.

W trakcie deportacji i przesiedleń oskarżonej o sprzyjanie Rosji ludności zginęło, wedle wyliczeń Ormian, do 2 mln ludzi – ponad połowa całej światowej populacji Ormian. Turcja zaprzecza, jakoby doszło do planowej eksterminacji, i oficjalnie twierdzi, że ofiary śmiertelne pośród cywili były wynikiem trudów marszu i nie były one tak wielkie.

[related id=”14903″ side=”left”]Główne ormiańskie obchody państwowe mają miejsce w Muzeum Ludobójstwa Ormian na erewańskim wzgórzu Tsitternakaberd. W obchodach biorą udział m.in. władze państwowe, Katolikos Wszystkich Ormian Karekin II i przedstawiciele diaspory. Prezydent Armenii Serz Sargasyan w przemówieniu do narodu wyraził głęboką wdzięczność za pamięć i walkę o prawdę historyczną. Sargasyan dodał, że historia Ormian dzieli się na okres do 1915 roku i po Ludobójstwie. Niepowetowaną stratą dla całej ludzkości była utrata starożytnego i historycznego dziedzictwa ormiańskiego – stwierdził prezydent.

Następnie Sargasyan dodał:

Już ponad wiek minął od tragicznego kwietniowego dnia w 1915 roku. Wiemy, co się wydarzyło w tym czasie i wiemy, że pokonaliśmy śmierć. Zwycięstwo w Wojnie o wyzwolenie Arcachu (otak Ormianie nazywają wojnę o Górski Karabach w latach 1988-94 przyp. P.R.) jest świadectwem i dowodem tego, że nigdy nie pozwolimy na nowy Genocyd – nigdy więcej. Odrodzenie narodu ormiańskiego jest faktem i do tego przyczynili się synowie i córki tych, którzy przetrwali Ludobójstwo. Odbudowa Armenii w naszej ojczyźnie jest rzeczywistością – zaznaczył prezydent.

Tymczasem istambulska policja nie zezwoliła na demonstrację upamiętniającą Ludobójstwo Ormian w okolicach metra Pangalti. Chociaż już od 5 lat obchodzono w tym miejscu rocznice upamiętniające rzeź dokonaną na Ormianach, w tym roku policja miejska nie udzieliła zgody na publiczne obchody.

Wydarzenie było zorganizowane przez lewicową Partię Demokracji Ludowej. Działacze tej skrajnie lewicowej formacji podkreślają, że czas najwyższy, żeby Turcja uporała się z ludobójstwem Ormian, a prawda o tej tragedii jest drogą do pokoju w kraju.

źródło/news.am

Czytaj więcej:Syria i Armenia są żywo zainteresowane dwustronną współpracą międzypaństwową – donosi syryjski portal sana.sy

Izrael uznaje rozpad Syrii za stan faktyczny i niezmienny. Domaga się od świata uznania Wzgórz Golan za swoje terytorium

Kilka miesięcy temu sam Netanjahu zaproponował Trumpowi uznanie Wzgórz Golan za część Izraela. Amerykański prezydent nie wyraził sprzeciwu. Izrael zaanektował Golan i Jerozolimę 14 grudnia 1981 roku.

Paweł Rakowski komentował w Popołudniu Wnet aktualną sytuację na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem relacji izraelsko-syryjskich.

[related id=”3344″]- Bliski Wschód żyje oczywiście tym, kto stoi za atakami chemicznymi w północnej Syrii. Trump wystrzelił 59 pocisków Tomahawk na lotnisko al-Shayrat w prowincji Homs, ale jakoś tej bazy nie zniszczył. Baza ta była wykorzystywana przez Iran i Rosję do swoich „niecnych” celów. No, ale 59 rakiet nie zniszczyło lotniska, które po kilku godzinach wróciło do normalnego działania, więc gdzie te rakiety poleciały – nad tym zastanawiają się w regionie – relacjonował dziennikarz tematy bieżące w Lewancie.

Następnie przeszedł do tematów bieżących:

Izrael uznał rozpad Syrii za stan faktyczny i nieunikniony. Już o tym pisał ostatnio na Facebooku Eli Barbour, a dzisiaj Jerusalem Post opublikował artykuł Michaela Orena, byłego izraelskiego ambasadora przy ONZ, który zaapelował, żeby świat uznał izraelską aneksję Wzgórz Golan. Co więcej, kilka miesięcy temu, kiedy nasz nowy portal wnet.fm był znany tylko nam w wersji próbnej, pisałem o tym, że sam Netanjahu zaproponował Trumpowi uznanie Wzgórz Golan za część Izraela. Amerykański prezydent nie wyraził wobec tego sprzeciwu. Należy przypomnieć, że Izrael zaanektował Golan i Jerozolimę 14 grudnia roku pamiętnego, dzień po tym, jak towarzysz Jaruzelski wyjechał czołgami na ulice polskich miast i wsi.

Czytaj też: Izrael zniszczy przeciwnika w przyszłej wojnie. Tel Awiw grozi Hezbollahowi, że tym razem go zniszczy. Do 3 razy sztuka?

Dziennikarz w audycji Popołudnie Radia WNET przypomniał dzieje spornego obszaru i dlaczego on jest tak bardzo ważny:

– Jaka jest historia Wzgórz Golan? Tradycyjnie w tym regionie należy rozpatrywać wszelkie dzieje od Adama i Ewy. Na Golanie znajdują się ruiny miasta Gamla, które w epoce rzymskiej stanowiło w syjonistycznej historiografii ważny punkt oporu. Miasto zostało zajęte i zniszczone, a ludność wyrżnięta lub pogoniona na najbliższy targ i sprzedana. Od 1967 roku zwolennicy pozostania tego obszaru przy Izraelu krzyczą, że Gamla nie może znowu upaść.

[related id=”11723″]- Ponownie sprawa Golanu pojawia się po zakończeniu Wielkiej Wojny i tajnym układzie Sykes-Picott, w którym Anglia i Francja „wykolegowali” Arabów i podzielili się między sobą Lewantem. Oczywiście układ przestał być tajny, albowiem Lenin opublikował jego treść. Niemniej Anglicy dostali Palestynę, a Francuzi Syrię wraz ze Wzgórzami Golan. Zdaniem frakcji „palestyńskiej”, Wzgórza Golan stanowiły część Palestyny. Co ciekawe, frakcja „syryjska” i reprezentująca ją jeszcze utrzymująca się przy życiu partia Baath twierdzi, że właściwie to istnieje tylko i wyłącznie „Wielka Syria”, a więc północny, arabski Irak, Syria, Liban, Jordania i Palestyna to jest jeden wielki, arabski kraj syryjski. Anglicy, dzieląc się z Francuzami Lewantem, nie patrzyli zbytnio na mapy. Nie stanowiło to problemu, po czyjej stronie pozostają niezaludnione wzgórza i półpustynie. No i granica pomiędzy Mandatową Palestyną i Protektoratem Syrii nie została precyzyjnie wykreślona kartograficznie. Co ciekawe, za te sprawy odpowiedzialny był nie kto inny, jak Lord Curzon, który i w naszym przypadku się „popisał”.

Sprawa rozgraniczenia Palestyny z Syrią wróciła w 1948 roku. Po pierwszej wojnie arabsko-izraelskiej została ustalona granica, wraz ze strefą zdemilitaryzowaną, która zdaniem Damaszku powodowała, że Syryjczycy mieli dostęp do Jeziora Genezaret, największego słodkowodnego akwenu w regionie. Izrael temu całkowicie zaprzecza i w latach 90. kiedy miał miejsce „proces pokojowy”, Hafez Al-Assad domagał się Wzgórz Golan z dostępem do brzegu Jeziora Genezaret. I wtedy obie strony wyciągały mapy i udowadniały swoje racje na odmiennie nakreślonych liniach.

Wzgórza Golan dla Izraela i Syrii są kluczowe. Izraelskie pozycje są 70 km od Damaszku. Tam, na Golanie, są źródła wody gruntowej; co więcej, ze szczytów góry Hermon spływa śnieg. Dodatkowo Izrael pilnuje też źródeł Jordanu i ma nieograniczony dostęp do Jeziora Genezaret. Mało kto pamięta, że wojna 1967 roku zaczęła się właśnie od Syrii. Dzisiaj wielu uważa, że wojna 6-dniowa była wynikiem chorych ambicji egipskiego prezydenta Nasera, które doprowadziły do żydowskiego nokautu. Nie, wszystko zaczęło się od sporu izraelsko-syryjskiego i Naser musiał zareagować, co doprowadziło do wojny. Golan został zajęty na koniec, ale toczyły się tam ciężkie boje. 6 lat później posiadanie Golanu uratowało Izrael, który musiał bić się już na własnym terytorium. Izraelski minister obrony Mosze Dajan publicznie dawał do zrozumienia, że jeśli Syryjczycy przełamią front izraelski, wtedy Żydzi zastosują arsenał pewnej mocy, którego Izrael oficjalnie nie posiada – relacjonował dziennikarz.

Rakowski odniósł się również do potencjalnej dezintegracji syryjskiego terytorium:

[related id=”3259″ side=”left”] – Pomysł podziału Syrii nie jest niczym nowym. Już za protektoratu francuskiego wydzielono autonomiczny obszar alawicki z Latakią oraz druzyjski w Jabal Al-Druz. Zresztą Druzowie pokonali Francuzów w powstaniu pod wodzą Sultana Baszy Al-Atrasza. Tak więc widzimy, że dezintegracja tego terytorium, które też zostało fikcyjnie wytworzone, to nie jest nic nowego dla obszaru, który pozbawiony jest narodu w naszym europejskim rozumieniu.

Tak, niektórzy twierdzą, że ta wojna i zamęt jest inspirowana, i mają dużo w tym racji. Ale pamiętajmy, że bez realnych podstaw nie byłoby tego zamętu. Tutaj mogę podać przykład z naszego podwórka – wielu mówi, że mordercza działalność Ukraińców była wynikiem manipulacji i inspiracji. Ale jeżeli nie byłoby nienawiści do nas, to mordy ukraińskie na Polakach nie miałby takiego bestialskiego charakteru – objaśniał autor tekstów do „Kuriera WNET”.

Czytaj więcej: Amerykanie uważają, że Asad może dalej rządzić. Ma być osądzony przez naród w wyborach. Czy szykuje się koniec wojny?