Cejrowski: Clintonowie powinni otworzyć w Sopocie dom publiczny. Do tego nadaje się była głowa USA

– W Gdańsku obchody 4 czerwca 1989 r. miał uświetnić Barack Obama, jednak okazał się on za drogi. Wspieranie lokalnych polityków przez zagranicznych powinno być zakazane – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do ogłoszonego 24 marca raportu prokuratora specjalnego Roberta Muellera. W dokumencie tym stwierdzono, że sztab wyborczy Donalda Trumpa nie działał w zmowie z Kremlem w celu wygrania wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2017 r. Tekst publikacji nie zostanie udostępniony w całości. Jego obszerniejsze fragmenty przekazane zostały do publicznej wiadomości we wtorek. Z raportu wynika m.in., że to główna kontrkandydatka Donalda Trumpa z kampanii prezydenckiej Hilary Clinton współpracowała z Rosjanami, a nie jej rywal.

 

[related id=72336] Podróżnik odnosi się również do informacji, według których obchody rocznicowe w Gdańsku pierwszych częściowo wolnych wyborów przypadających na 4 czerwca 1989 r. miał w tym roku uświetnić były prezydent USA Barack Obama. Udział czarnoskórego polityka w tym przedsięwzięciu miał okazać się jednak zbyt kosztowny, w związku z czym rzekomo podjęto próby zaproszenia na wydarzenie Billa i Hilary Clintonów. Cejrowski sceptycznie odnosi się do tego pomysłu stwierdzając, że udzielane poparcia politykom lokalnym przez tych zagranicznych powinno być zakazane. W działaniu tym upatruje śladów ingerencji zewnętrznej w politykę krajową. Ponadto wprost oznajmia, że była para prezydencka powinna otwierać w Sopocie dom publiczny, ponieważ znany z seksskandali Bill zdaniem podróżnika nadaje się do tego znakomicie.

Prowadzący „Studio Dziki Zachód” komentuje także książkę Tuckera Carlsona pt. „Ship of Fools: How a Selfish Ruling Class Is Bringing America to the Brink of Revolution”, w której autor pisze m.in. o źródłach kryzysu męskości w Stanach Zjednoczonych.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.K.

Wybory na prezydenta Gdańska w pierwszej turze wygrała Aleksandra Dulkiewicz. Komisja Wyborcza: Dulkiewicz – 82,22 proc.

Nie będzie drugiej tury wyborów prezydenckich w Gdańsku. Aleksandra Dulkiewicz otrzymała poparcie ponad 82 proc. głosujących przy 48,67 proc. frekwencji. Nie odnotowano istotnych protestów wyborczych

Sztab Aleksandry Dulkiewicz nie kryje radości. Ich kandydatka, bliska współpracowniczka zabitego przez nożownika Pawła Adamowicza i od śmierci Adamowicza pełniąca obowiązki prezydenta miasta zdobyła miażdżącą większość głosów wyborców Gdańska którzy w niedzielę 3 marca poszli do urn wyborczych. Jej kontrkandydaci otrzymali poparcie na znacznie niższym poziomie. I tak Grzegorz Braun, dokumentalista i reżyser filmowy zdobył 11,86 proc. głosów, zaś Marek Skiba, działacz katolicki i przedsiębiorca budowlany 5,92 proc.

Przedterminowe wybory nowego prezydenta Gdańska zakończyły się o godz. 21.00 w niedzielę. Głosy oddawano w 196 działających na terenie miasta lokalach wyborczych.

Prof. Zybertowicz: Polityka „grubej linii” była kontrowersyjna, jednak Mazowieckiemu należy się za nią pomnik [VIDEO]

– Sądzę, że poprzez politykę „grubej linii” Mazowiecki dokonał czegoś, za co należy mu się pomnik – nieodwracalności procesu dekomunizacji – mówi prof. Andrzej Zybertowicz.


Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, mówi o tzw. nocy teczek, w wyniku której doszło do odwołania rządu Jana Olszewskiego. Zgadza się z opinią prof. Mirosławy Grabowskiej, która w książce „Podział postkomunistyczny” stwierdziła, że właśnie w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. ostatecznie wyklarowały się koncepcje przyszłej wizji Polski. Zostały one zdefiniowane przez środowiska postkomunistyczne i postsolidarnościowe, a podział ten nadal pozostaje aktualny w uprawianej przez władze retoryce.

Gość Poranka sądzi, że prawdopodobnie najważniejszym krokiem Jana Olszewskiego w roli premiera było zablokowanie inicjatywy podpisania przez Lecha Wałęsę porozumienia z Rosją umożliwiającego wykorzystanie byłych baz Armii Czerwonej przez rosyjskie spółki handlowe. Doradca prezydenta podkreśla, że w przypadku niepodjęcia tej decyzji członkostwo Polski w NATO byłoby opóźnione na wiele lat, a nawet zupełnie zablokowane.

Profesor porusza również temat działalności obecnej polskiej opozycji. Uważa, że wiele dały jej do myślenia dwa ubiegłoroczne wydarzenia – defilada z okazji Święta Wojska Polskiego oraz marsz z Święta Niepodległości. Gość Poranka mniema, że obserwując te wydarzenia opozycja zauważyła, że Polacy chcą wspólnie przeżywać swoją narodową dumę, i od tego czasu dąży do aranżowania takich sytuacji. Pierwszym przykładem tej strategii było zarządzanie emocjami po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Doradca prezydenta odnosi się także do pomysłu Andrzeja Dudy, jakim jest budowa pomnika ku czci byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Profesor jest zdania, że pomimo kontrowersji, które otaczały prowadzoną przez Mazowieckiego politykę „grubej linii”, poprzez jej wdrożenie udało się mu w sposób nieodwracalny rozpocząć proces dekomunizacji. Gość Poranka jest zdania, że może to być wystarczający powód, dla którego taki pomnik miałby zostać wybudowany.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jakubiak: Prezes Kaczyński na własnej skórze zobaczył, jak wygląda w Polsce wolność gospodarcza, jaka jest biurokracja

Partie, oprócz PiS, dawno temu posprzedawały nieruchomości, które wykupiły w czasie przemian ustrojowych. Obecnie nie dysponują własnym majątkiem a to patologia – uważa poseł Marek Jakubiak

– Prezes Kaczyńskie przekonał się na własnej skórze, jak wygląda w Polsce „wolność gospodarcza” – mówi poseł Marek Jakubiak, prezes Federacji dla Rzeczypospolitej. – władze Warszawy już zapowiedziały, że zabronią fundacji, w której zarządzie zasiada Jarosław Kaczyński, wybudować wieżowiec Srebrna Tower.

Jakubiak zauważa, że problemem jest fakt, że partie, oprócz PiS, dawno temu posprzedawały nieruchomości, które wykupiły w czasie przemian ustrojowych, i obecnie nie dysponują własnym majątkiem. Według Marka Jakubiaka to patologia, i, wskazuje na swój przykład. – Własne źródło finansowania to podstawa – mówi.

Poseł komentuje spór wokół mowy nienawiści po śmierci Pawła Adamowicza. Dziwi go to, że wyciąga się czyn wariata wykorzystuje się do wprowadzenie cenzury w imię mętnie sformułowanej mowy nienawiści.

– Lepsza byłaby reforma sądów, która powodowałaby przyśpieszenie procesów sądowych za zniesławienia, do 36 godzin, tak jak w trybie wyborczym – opowiada.

Jako przykład patologii podaje toczącą się przez cztery lata sprawę, którą wytoczył mu koncern Axel Springer. – A kogo obchodzi jak myśmy się zwyzywali po czterech lat? – pyta.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

 

Złotowski: To my staramy się rozmawiać, uzasadniać argumenty. Jedyne co robi druga strona, to zarzucanie nam nienawiści

Debata po śmierci Pawła Adamowicza zorganizowana w Europarlamencie przeistoczyła się w wymianę oskarżeń o cyniczne upolitycznienie mordu z jednej strony, a z drugiej o upaństwowienie hejtu w Polsce.


– Dla europejskich elit wygodne jest wspieranie narracji o mordzie politycznym, bo uderza to w krnąbrny rząd PiS-u – tak debatę w Europarlamencie zorganizowaną po śmierci Pawła Adamowicza ocenia gość Poranka WNET, eurodeputowany Kosma Złotowski. I dodaje: – Mimo wszystko, debata skończyła się bez konkluzji. Przeistoczyła się natomiast w wymianę oskarżeń o cyniczne upolitycznienie mordu z jednej strony, a z drugiej o upaństwowienie hejtu w Polsce.

Europoseł uważa, że to opozycja prowokuje i posługuje się mową nienawiści, jednocześnie zarzucając jej stosowanie Prawu i Sprawiedliwości. Powołuje się na wyniki najnowszych badań, które pokazują, że zwolennicy totalnej opozycji nienawidzą zwolenników Zjednoczonej Opozycji dużo bardziej niż druga strona.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

 

Rafał Ziemkiewicz: Zabójstwo Adamowicza spadło PO z nieba. A Donald Tusk na jego trumnie chce wrócić do władzy [VIDEO]

Tusk nie ma ochoty sam z siebie wracać do Polski, może jednak być zachęcony przez elity UE, by wrócić do polityki, bo jest przez nich uznawany za „jedynego człowieka, który może odbudować eurokrację”.


– Grzegorzowi Schetynie ten mord spadł z nieba. Platforma nie traci nic, a wręcz zyskuje, gdyż Adamowicz urwał im się, został wyrzucony z partii kilka miesięcy przed wyborami – mówi w popołudniowej audycji WNET Rafał Ziemkiewicz. – Najwięcej zyskał Tusk. To on ogłosił, że Platforma nie wystawi kandydata do wyborów uzupełniających, a nie Grzegorz Schetyna, czyli przewodniczący PO.

Ziemkiewicz zauważa, że PO musi być zafascynowane strategią Kaczyńskiego, która sprawiła, że przez osiem lat bycia w opozycji utrzymał władzę i nie pozwolił na wykształcenie się żadnej konkurencyjnej prawicowej partii, która mogłaby zagrozić jego pozycji. Fascynacja przejawia się  w robieniu nie tego, co robi PiS, a „robieniu tego, o co przez lata oskarżali PiS”, czyli bycie opozycją totalną, zakładanie swoich własnych kół, swoich własnych miesięcznic, „a teraz mają wreszcie swój Smoleńsk”. Platforma chce wrócić na trumnie do władzy.

Według Ziemkiewicza Tusk nie ma ochoty sam z siebie wracać do Polski, może jednak być zachęcony przez elity europejskie, by wrócić do polityki, bo jest przez nich uznawany za „jedynego człowieka, który może w Polsce odbudować wpływy eurokracji”. Wciąż jednak nie ma przesłanek, by chciał zrezygnować z kadencji we wcześniejszym terminie, a to konieczny warunek, by wziąć udział w wyborach parlamentarnych. Publicysta ocenia, że przybycie w ostatniej chwili na wybory prezydenckie byłoby już „musztardą po obiedzie”. Autor „Pieprzonego losu kataryniarza” przypomina również, że dotychczasowe powroty do krajowej polityki z europejskich salonów kończyły się nieudolnie.

Ziemkiewicz sceptycznie podchodzi do sukcesu PiS. – Jeśli coś może PiS zniszczyć, to właśnie opinia partii nieudolnych – mówi. I przytacza kolejne porażki: – PiS idzie na wojnę z żydami – wraca na kolanach. Idzie na wojnę z sądami – wraca na kolanach. Poszedł na wojnę z Europą – to samo.

Przypomina też, że gdy Orban idzie z kimś na wojnę, to z nimi wygrywa (na przykład z Sorosem). Zastanawia się, jak zagłosuje elektorat centroprawicowy, niechętny zarówno PiS, jak i PO, nie rokując nadziei dla innych partii opozycyjnych: – Kukiz działa już tylko siłą rozpędu, koalicja Korwina z narodowcami i Braunem to zbyt osobliwy smakołyk by elektorat mógł go przełknąć – mówi.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

 

Semka: Boję się, że Platforma będzie grała symbolem zaszczutego prezydenta Adamowicza w trakcie wyborów [VIDEO]

Elity lewicowych liberałów zawsze zarzucają przeciwnikom, że stosują, wówczas przez nich wykorzystywaną, mowę nienawiści – mówi w Poranku WNET publicysta Piotr Semka.


Piotr Semka mówi o posługiwaniu się mową nienawiści przez lewicowych liberałów w kontekście środowego wystąpienia Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Według niego elity kręgu lewicowych liberałów „zawsze zarzucają przeciwnikom, że stosują, wówczas przez nich wykorzystywaną, mowę nienawiści”.

– Przenoszą zatem swoje niecne taktyki na politycznych przeciwników, następnie umywając sobie ręce i uważając, że ich czyny i słowa są bez skazy – opowiada Piotr Semka. Tłumaczy również, że takie działania mają na celu Polsce zarzuca się Prawu i Sprawiedliwości posługiwanie się mową nienawiści w stosunku do Pawła Adamowicza, który został zabity podczas WOŚP w Gdańsku. Ową mową nienawiści miałoby być przedstawianie za życia prezydenta Gdańska jego przewinień.

 Boję się, że PO będzie grała w trakcie wyborów tym symbolem zaszczutego prezydenta – mówi gość Poranka WNET.

Semka podejmuje również temat prób odwołania Jacka Kurskiego, prezesa TVP, przez opozycję. Wątpi, by faux pas w czasie Wiadomości (opublikowanie kontrowersyjnego materiału o Adamowiczu po ataku nań na WOŚP) mógł być wystarczającym powodem do wyrzucenia Kurskiego z najwygodniejszego fotela w Telewizji Polskiej.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

Czy zabójstwo Pawła Adamowicza ujawniło słabość państwa? – Raczej słabość wymiaru sprawiedliwości – mówią eksperci

Niski wyrok skazujący za napady z bronią w ręku na banki, który dostał zabójca Pawła Adamowicza jest ewenementem w skali europejskiej. I – pośrednio – powodem tragedii, która wydarzyła się w styczniu.

Stefan W., który 13 stycznia zabił prezydenta Gdańska podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy popełnił zbrodnię niedługo po wyjściu z więzienia. Spędził w nim wyrok 5,5 roku pozbawienia wolności za cztery napady na banki i SKOK-i w Trójmieście. Napadów zawsze dokonywał w ten sam sposób – pracowników terroryzował bronią. I choć nie była to broń ostra (pistolety gazowe i wiatrówka), były to napady z bronią w ręku – również zdaniem sędziów. W więzieniu zdiagnozowano u niego schizofrenię. Mimo jego deklaracji, że po wyjściu zamierza popełnić jakieś spektakularne przestępstwo, mógł przygotować się do morderstwa i zabić.

Na tapecie polityków opozycji pojawiła się teza, że winę za to ponosi Służba Więzienna, która dostała od policji informację o jego niesprecyzowanych przestępczych planach. Problem w tym, że Służba Więzienna nie mogła zrobić nic. Policja, która otrzymała informację od więzienników, na temat wyjścia przestępcy oraz informacje dotyczące jego stanu psychicznego także nic nie zrobiła.

To nie wina więzienia, i nie policji

– Trzeba wszystko uporządkować – mówi Dariusz Loranty, ekspert ds. bezpieczeństwa, polski policjant, pisarz, publicysta, komentator medialny, nauczyciel akademicki, czołowy negocjator policyjny w III RP. – Przede wszystkim należy pamiętać, że Służba Więzienna może trzymać w więzieniu do końca wyroku. To nie jest instytucja, która może zrobić więcej, niż realizować wyroki sądów. Kiedy wyrok się kończy, kończy się również rola Służby Więziennej. Człowiek wychodzi na wolność i jest wolny – również w zakresie podejmowania decyzji.

Zdaniem Lorantego pięcioipółletni pobyt Stefana W. w więzieniu świadczy o tym, że nie tylko odbywał karę pozbawienia wolności, ale był również diagnozowany lekarsko i przechodził resocjalizację.

– Dopiero badania w więzieniu ujawniły jego chorobę. Był leczony. Ale skończył się wyrok i wyszedł na wolność – opowiada Dariusz Loranty. – Policja też niewiele mogła zrobić. Miała związane ręce, praktycznie żadnej możliwości działania. W PRL-u walczyliśmy wszyscy o to, żeby policja nie miała takich uprawnień, które będą w sprzeczności z wolnościami obywatelskimi. Dotyczy to również wolności osób, które właśnie wyszły z więzienia.

Stefana W. nie można było skierować na przymusowe leczenie – o tym zawsze decyduje sąd. Nie spełniał również warunków, do umieszczenia go w ośrodku dla „bestii” w Gostyninie.

Czy morderca Pawła Adamowicza wyszedłby inny, gdyby za napady na banki spędził w więzieniu więcej czasu? Paradoksalnie właśnie tak.

Zaskakująco niskie wyroki

Wyrok, który otrzymał pięć lat temu był – jak za takie przestępstwa – niewysoki (maksymalna kara za napaść z bronią w ręku to 15 lat więzienia). Takie wyroki nie zdarzają się nigdzie indziej w Unii Europejskiej, szczególnie za napady na banki. Napad na zwykły sklep kończy się zwykle wyrokiem nie mniejszym niż 10 lat. Banki? Tu zdarzają się nawet wyroki bezwzględnego dożywocia.

Oto za napad z nożem w ręku na polski sklep w Wielkiej Brytanii brytyjski Sąd skazał na początku 2015 roku dwóch Arabów na kilkanaście lat więzienia.

W ubiegłym roku do brytyjskiego więzienia trafiło dwoje Polaków za napad z bronią w ręku ma studio nagraniowe w Birmingham. 36-letnia Anna S. i 32-letni Paweł S. sterroryzowali bronią dwie osoby. Polka została skazana na 9 lat więzienia, natomiast jej wspólnik spędzi za kratami 11 lat.

Za napad na pociąg pocztowy w latach 60. XX wieku, którego dopuścił się gang Ronalda Biggsa brytyjski Sąd skazał wszystkich członków napadu łącznie na 307 lat więzienia. Proces Biggsa trwal siedem dni i skończył sie dla niego wyrokiem bezwzględnego więzienia na okres 30 lat. Najniższy wyrok, jaki otrzymał jeden z napastników to 20 lat więzienia.

Zachód radzi sobie również z przestępcami odwołującymi się do polityki. Niedoszły zabójca Theresy May (złapany na planowaniu zamachu) został skazany na bezwzględne dożywocie. Sędzia uznał go za osobę „bardzo niebezpieczną i niezdolną do resocjalizacji”.

Jak wielu bandytów po niskich wyrokach chodzi po polskich ulicach? To ma zostać zbadane. Sędziowie pilnując swojej niezależności nie pozwalają nie tylko na sprawdzanie ich orzeczeń i wyroków, ale – przede wszystkim – na krytykowanie ich. Jest, jak tłumaczą, elementem sędziowskiej niezawisłości zagwarantowanej Konstytucją.

Legutko: Brytyjczycy uznaliby drugie referendum dotyczące Brexitu za kpinę z demokracji

O polityce europejskiej – od Brexitu przez eurowybory po reakcje na śmierć prezydenta Adamowicza – opowiada europoseł Ryszard Legutko.

Europoseł profesor Ryszard Legutko komentuje dla nas europejską politykę. Jedną z kwestii jest Brexit. Według Legutki Brytyjczycy uznaliby drugie głosowanie za kpinę z demokracji. Uważa, że mimo niepopularności rządu, May przeforsuje swoją wizję wyjścia z Unii.

Profesor Legutko krytykuje też arogancję elit europejskich, które pod zarzutem „braku praworządności” dążą do pacyfikacji takich krajów dysydenckich jak Polska czy Węgry. Chcą koniecznie zrealizować swoje plany przed wyborami, gdyż obecnie na fali wznoszącej są eurosceptycy, których sukces wyborczy może uniemożliwić ich wdrożenie.

Według Legutki w samym parlamencie nie rozmawia się o zabójstwie Pawła Adamowicza w Gdańsku. Gość Poranka krytycznie wypowiada się o zachodnich mediach, które w owczym pędzie przypisują odpowiedzialność za zbrodnię PiS. Prym w tych oskarżeniach wiedzie Anna Applebaum.

Na koniec Legutko komentuje powstanie koalicji Ruch Narodowy-Wolność-Grzegorz Braun. Eurodeputowany uważa ich za egzotycznych polityków, lecz sądzi, że ta koalicja nie liczy się w walce politycznej. Krytykuje też jej zbytnią antyunijność, co biorąc pod uwagę nastroje w Polsce, jest samobójstwem.

Po więcej zapraszamy do Poranka WNET

mf

W sobotę odbył się pogrzeb Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Żegnały go tłumy

Gdańszczanie żegnały zmarłego po ataku nożem w czasie 27 finału WOŚP Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Na uroczystości pogrzebowe przybył prezydent Andrzej Duda. Odczytano list Prymasa Polski.

W dniu uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza obowiązywała ogłoszona przez Andrzeja Dudę, prezydenta RP żałoba narodowa.

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się o godz. 12.00 w Gdańsku, w Bazylice Mariackiej od odśpiewania „Mazurka Dąbrowskiego”.

To w tym kościele b. prezydent Gdańska będzie pochowany, obok rajców gdańskich i zasłużonych dla miasta obywateli z ostatnich kilkuset lat.

Adamowicza żegnałą rodzina – w tym żona Magdalena, córki Antonina i Teresa, brat Piotr oraz rodzice, przyjaciele, przedstawiciele władz państwowych, politycy oraz gdańszczanie – w kościele wypełnionym po brzegi. Tysiące mieszkańców Trójmiasta oglądały uroczystości pogrzebowe na specjalnych telebimach ustawionych w różnych punktach Gdańska.

Homilię wygłosił abp Sławoj Leszek Głódź.

– Ze smutkiem przyjąłem wiadomość o tragicznej śmierci śp. Pawła Adamowicza. Ze względu na pobyt w Panamie i udział w odbywających się tam Światowych Dniach Młodzieży nie mogę osobiście przekazać słów kondolencji. pragnę za to tą drogą przesłać wyrazy szczególnego współczucia i duchowej jedności – napisał Prymas Polski abp Wojciech Polak w liście odczytywanym w Bazylice Mariackiej.

Ze zgromadzonymi połączył się w modlitwie także papież Franciszek, który prosił o przekazanie papieskich różańców rodzinie zmarłego.

Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu po bestialskim ataku nożem, którego dokonał Stefan W., bandyta, który miesiąc wcześniej wyszedł z więzienia za napady z bronią w ręku na banki i SKOK-i.