Theresa May już nie musi bać się wotum nieufności. Wygrała głosowanie i pozostaje szefową Partii Konserwatywnej

Głosowanie brytyjskich konserwatystów było trudne nie tylko dla Theresy May, brytyjskiej premier, ale także dla europejskich giełd. Nieudana kwestia Brexitu to nie jedyny problem rządu w Londynie

Macierzysta partia Theresy May głosowała wczoraj nad być albo nie być obecnej brytyjskiej premier. 317 posłów decydowało, czy chce dalej widzieć ją na fotelu przewodniczącej Partii Konserwatywnej. Choć przez ostatnie tygodnie z partii dobiegały głosy o utracie zaufaniu do lidera, za odwołaniem May zagłosowało tylko 117 posłów – członków eurosceptycznego skrzydła konserwatystów. 200 poparło ją bezkrytycznie.

Teresa May, premier rządu Wielkiej Brytanii. Fotografia z oficjalnego serwisu brytyjskiego rządu.

Zdaniem przeciwników May porozumienie ws. Brexitu, które wynegocjowała z Unią Europejską jest złe, zaś sama premier nie realizuje zobowiązań wobec wyborców. Co więcej, jej działania mogą zagrażać integralności Królestwa.

– Po tym głosowaniu musimy wziąć się za realizowanie brexitu w interesie Brytyjczyków i budowanie lepszej przyszłości dla naszego kraju – mówiła przed gabinetem przy Downing Street. I zapowiedziała podjęcie kolejnej próby renegocjacji z UE w sprawie tzw. backstop-u dla Irlandii Północnej.

Zapisane w projekcie umowy wyjścia z UE rozwiązanie zakłada, że w razie braku innego rozwiązania Zjednoczone Królestwo pozostanie pozostania w unii celnej i elementach rynku wspólnego UE, zaś między Wielką Brytanią a Irlandią Północną będą musiały powstać granice regulacyjne. Tylko takie zmiany pozwolą na uniknięcie powrotu twardej granicy między Irlandią Północną a Irlandią i kontynuację trwającego od 1998 roku procesu pokojowego.

Choć May wygrała wotum zaufania we własnej partii, jej rząd nie jest w stanie uzyskać większości głosów w Izbie Gmin dla proponowanej treści umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.

Głosowanie w tej sprawie ma odbyć się w styczniu.