Pracownik Pentagonu: Biały Dom przekazał talibom listę ludzi do zabicia

Dyrektor analiz portalu Strategy & Future o ewakuacji z Afganistanu, amerykańskich rozmowach z talibami oraz o podróży Kemali Harris po Dalekim Wschodzie.


Według piątkowych doniesień Washington Post z Afganistanu ewakuowano już ponad 100 tys. osób. Chodzi nie tylko o Amerykanów, ale też o ich sojuszników. Albert Świdziński zauważa, że w komunikatach Białego Domu dotyczących ewakuacji

Amerykanie często zdają sobie przypisywać zasługę, jeśli chodzi o ewakuowanie wszystkich tych ludzi. Natomiast w tych ewakuacjach oczywiście udział Brytyjczycy, Polacy, czy też Niemcy.

W zeszły poniedziałek dyrektor CIA William Burns spotkał się z jednym z talibskich dowódców, Abdulem Ghanim Beradarem. Amerykańskie media informują, że głównym tematem rozmów jest przedłużenie czasu ewakuacji.

Głównym tematem rozmów była przede wszystkim próba przedłużenia wyznaczonego przez talibów na tego 31 sierpnia terminu wycofania się sił USA do Kabulu.

Talibowie nie zgodzili się na przedłużenie terminu, podkreślając, że wydłużenie ewakuacji będzie postrzegane jako przekroczenie czerwonej linii. W środę, jak wskazuje Świdziński,

Amerykanie zdecydowali się na prawdziwie desperacki krok i przekazali talibom listę swoich obywateli oraz afgańskich posiadaczy zielonej karty oraz […] współpracowników Stanów Zjednoczonych podczas wojny w Afganistanie licząc najwyraźniej, że dzięki temu zostaną oni przepuszczają przez kontrolowane przez talibów posterunki graniczne.

Politico poinformowało o tym jako pierwsze zamieszczając też komentarz  jednego z pracowników Pentagonu, który stwierdził, że

Biały Dom przekazał talibom listę ludzi do zabicia.

Administracja Joe Bidena broni swojej decyzji, argumentując, że współpraca z talibami jest konieczna do przeprowadzenia ewakuacji. Tymczasem w piątek doszło do zamachu lotnisku w Kabulu. Przyznało się do niego Państwo Islamskie Prowincji Chorasan.

Ekspert Strategy & Future mówi także o wizytach dyplomatycznych wiceprezydent USA Kemali Harris. Podróż Harris rozpoczęła się w Singapurze, w którym spotkała się z jego liderem. Rozmawiano na temat współpracy gospodarczej i wojskowej. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w środę wylądowała w Hanoi, gdzie rozmawiał z nią prezydent Wietnamu Nguyễn Xuân Phúc.

Harris zapowiedziała przekazanie Wietnamowi kolejnego miliona szczepionek. Łącznie kraj ten miałby otrzymać ich 6 mln. Podkreśliła dążenie do utrzymania prawa międzynarodowego i wolności żeglugi, także na Morzu Południowochińskich. Na tym ostatnim Hanoi ma spór graniczny z Pekinem. Wietnam nie pali się jednak do dołączenia do budowanego przez USA obozu antychińskiego.

Na dzień przed wizytą Harris do Wietnamu przybył wysłannik Pekinu i podobnie jak wiceprezydent Harris wykorzystał szczepionki jako kartę przetargową.

Przedstawiciel ChRL obiecał w rozmowie z wietnamskim premierem przekazanie dwóch milionów szczepionek. Szef wietnamskiego rządu Phạm Minh Chính, stwierdził, że

Wietnam nie zamierza zawierać sojuszy wymierzonych w inne państwa.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Bogdan Pliszka: Państwo Islamskie jest zdecydowanie bardziej radykalne niż talibowie

Co łączy trockistów z islamistami? Na co liczy afgańskie Państwo Islamskie? Czy talibowie zaatakują Amerykanów? Ekspert ds. terroryzmu o zamachu terrorystycznym w Kabulu i amerykańskiej ewakuacji.

Dr Bogdan Pliszka komentuje ostatnie zamach terrorystyczne w Kabulu. Jak ocenia,

Skuteczność tych zamachów pokazuje, że prawdopodobnie nikt nie spodziewał się, że będą te zamachy aż na taką skalę.

Wskazuje, iż terrorysta-samobójca nie musi się zastanawiać, gdzie uciekać. Gdy wtopi się w tłum, to on wybiera czas i miejsce zamachu. Do zamachów przyznało się Państwo Islamskie prowincji Chorestan (IS-Ch). Jak wskazuje nasz gość

Teoretycznie Państwo Islamskie zostało pokonane militarnie, gdzieś tam na Bliskim Wschodzie zostało ono pokonane, ale od początku Państwo Islamskie deklarowało, że ma struktury amorficzną, sieciową.

Zauważa, że Niektórzy członkowie Boko Haram w Nigerii przyznawali się do bycia częścią Państwa Islamskiego. Grupa kilkunastu terrorystów może się ogłosić filią ISIS i nikt im tego nie zabroni.

Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaatakowane za takie powiedzmy najbardziej radykalne ugrupowania uchodziły ugrupowania powiązane z Teheranem, czyli ugrupowania głównie szyickie.

Ekspert ds. terroryzmu przypomina historię islamizmu. Po rewolucji islamskiej w Iranie za najbardziej radykalnych uznawano irańskich szyitów. Później jednak pojawiły się sunnickie grupy takie jak Taliban, czy Al-Kaida zarzucające Iranowi zbyt mały radykalizm. To samo zaś talibom zarzuca teraz Państwo Islamskie. Politolog zauważa, że w XX wieku trockiści zarzucali Sowietom biurokratyzację.

Zamiast eksportować rewolucję na cały świat, to zaczęli budować struktury, w ich mniemaniu, normalnego państwa.

Podobnie w przypadku islamistów – kolejne grupy zarzucają niewystarczający radykalizm poprzednim. Dr Pliszka sądzi, że IS- Ch liczy na przepływ zwolenników, po tym, jak talibowie postanowili dogadać się z Zachodem.

Przynajmniej część tej powiedzmy grupy kierującej Państwem Islamskim Chorasanu zakłada, że w społeczeństwie afgańskim jest duża część jakichś ludzi, którzy staną się ich zwolennikami.

Przypomina, że grupy lewackie dokonując zamachów w latach 70. liczyły, że sprowokują rewolucję na Zachodzie. Nie udało im się to i podobnie nie uda się sprowokować rewolucyjnego wybuchu islamistom w Afganistanie.

Mniejszość szyicka nienawidzi Państwa Islamskiego.

Większość Afgańczyków chce tylko żyć w spokoju. Tymczasem trwa amerykańska ewakuacja z Kabulu. Gość Kuriera w samo południe sądzi, że 31 sierpnia to nierealny termin. Talibowie podkreślają zaś, że nie przewidują możliwości przesunięcia terminu końca ewakuacji.

Zastanawiam, czy talibowie w tym momencie byliby gotowi pójść na całość i na przykład spróbować zablokować tę ewakuację, spróbować przejąć kontrolę nad lotniskiem. To oczywiście musiałoby się wiązać z zaatakowaniem sił amerykańskich.

Gdyby do tego doszło Stany Zjednoczone będą miały do wyboru albo zetrzeć się z talibami, albo oddać lotnisko bez walki.

Szansa na ewakuację tych ludzi wygląda na to, że jest bliska zeru.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Witold Repetowicz: Sprawcą zamachu na lotnisku w Kabulu jest Państwo Islamskie

Szczegóły dotyczące zamachu na lotnisku w Kabulu komentuje Witold Repetowicz – korespondent wojenny.

Sprawcą zamachu na lotnisku w Kabulu, według ostatnich doniesień jest Państwo Islamskie. Zamach uderzył w wizerunek sprawnego państwa, jaki chcieli kreować Talibowie.

Wiadomo, że sprawcą jest Państwo Islamskie. Zresztą to jest dosyć logiczny wniosek, bo Talibowie nie mieli interesu w organizacji tego zamachu. Wręcz przeciwnie ten zamach uderza w wizerunek kreowany w ostatnich dniach przez Talibów- informuje Witold Repetowicz.

[related id=152196 side=right]
Zdaniem Repetowicza zamach odstrasza państwa Zachodnie i uniemożliwia prowadzenie z nimi dialogu. Na chwilę obecną jest 13 ofiar śmiertelnych. Nie wiadomo czy byli wśród nich cudzoziemcy. Zamach prawdopodobnie miął na celu zdyskredytowanie Talibów i uniemożliwienie im osiągnięcia stabilizacji w państwie przy jednoczesnym ataku na Zachód.

Jeżeli zginęliby cudzoziemcy, zginęliby obywatele państw NATO, beż względu na to czy byli to żołnierze czy nie, to byłby to ogromny sukces ze strony Państwa Islamskiego. Zwłaszcza w momencie, gdy Talibowie podpisali rozejm ze Stanami Zjednoczonymi  – relacjonuje korespondent.

Zamach wymierzony był w plany Talibów do nawiązania stosunków międzynarodowych z zachodem i atak na współpracujących z Zachodem Afgańczyków. Wśród migrantów na granicy polsko białoruskiej nie ma uchodźców.

Gdy tworzyłem model ataku hybrydowego bronią demograficzną, to w tym modelu w ramach operacji psychologiczno-dezinformacyjnej, jest również polaryzacja nastrojów, poprzez aktywizację z jednej strony zwolenników przyjmowania tych ludzi i tworzeniem narracji, że są to ludzie uciekający i chroniący swoje życie. Co jest nieprawdą w tym momencie, ponieważ większość tych ludzi to są nielegalni migranci zmotywowani ekonomicznie – tłumaczy gość „Popołudnia WNET”.

Z drugiej strony, model zakłada wyolbrzymianie zagrożenia terrorystycznego i wzbudzanie obaw u mieszkańców danego kraju. Korespondent zaznacza, że mało prawdopodobne jest zainteresowanie terrorystów Polską. Bardziej prawdopodobne jest to, że służby białoruskie spreparują jakiś zamach terrorystyczny pod fałszywą flagą, żeby wzmocnić obawy Polaków i spolaryzować społeczeństwo. Islamskie organizacje terrorystyczne mogą wykorzystać strumień migrantów, jeśli będzie on większy.

J.L.

Gen. Roman Polko: odpowiedzialna polityka wymaga od nas tego, by chronić granice Unii Europejskiej

Jakie błędy popełniono w Afganistanie? Co zrobić z ludźmi koczującymi pod polską granicą? Były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego o triumfie talibów i kryzysie migracyjnym.

Gen. Roman Polko ocenia sytuację w Afganistanie, gdzie talibowie przejęli władzę nad krajem. Podkreśla, że wycofanie się wojsk amerykańskich wykonano w sposób nieprawidłowy.

Wskazuje, że Państwo Islamskie też dysponowało masą sprzętu amerykańskiego, przejętego od armii irackiej, której żołnierze dezerterowali. Zauważa, że

Jak ocenia były dowódca jednostki GROM,  międzynarodowej koalicji nie udało się zdobyć serc i umysłów Afgańczyków.

Zaznacza, że Amerykanie, z którymi współpracował dobrze zdawali sobie sprawę z popełnionych błędów. Gen. Polko zaznacza, że nasz kraj pomaga uchodźcom z Afganistanu.

Następnie nasz gość krytykuje władze białoruskie za posługiwanie się uchodźcami w swej brudnej polityce zagranicznej. Wojskowy stwierdza, iż jeśli Polska przyjmie teraz migrantów, to będziemy realizować cele polityczne Aleksandra Łukaszenki.

 Polemizuje z twierdzeniem, że poważne państwo wpuściłoby ludzi koczujących na jego granicach i rozpatrzyłoby wnioski imigrantów w czasie, gdy przebywaliby oni w ośrodkach.

Zaznacza, że dla ludzi, którzy chcą normalnie wejść do Polski, to są wyznaczone przejścia graniczne i procedury.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: relacje amerykańsko-tureckie nieustannie pogarszają się na własne życzenie Ankary

Ekspert ds. bliskowschodnich omawia nieporozumienia między Waszyngtonem i Ankarą. Wskazuje, że Turcja jest całkowicie niewiarygodnym, partnerem w relacjach międzynarodowych.

Stosunki amerykańsk0-tureckie układają się fatalnie. Nie jest to kwestia 100 dni prezydentury Bidena, ale ostatnich kilku lat.

Witold Repetowicz komentuje uznanie przez Stany Zjednoczone ludobójstwa Ormian dokonanego przez Turków. Deklaracja nie spotkała się z poważną odpowiedzią Ankary. Prezydent Erdogan ma świadomość, że nie może pozwolić na dalsze pogorszenie stosunków z Waszyngtonem.

Trudno za poważną odpowiedź uznać stwierdzenie, że Amerykanie zabijali Indian. […] Turcy mają o sobie zbyt wysokie mniemanie.

Jak ocenia ekspert, Turcja pod obecnymi rządami nie ma większej wartości sojuszniczej. Amerykanie zdają sobie sprawę, że kraj ten skrycie wspiera tzw. Państwo Islamskie.

Lista problemów, jakie narosły wzajemnych relacjach, jest bardzo długa. Albo Turcja zmieni swój kurs, albo napięcia będą eskalować.

Z drugiej strony, państwo tureckie usiłuje przekonać Ukrainę, że może być wiarygodnym partnerem w walce z Federacją Rosyjską. Zdaniem Witolda Repetowicza, Kijów nie może takich zapewnień traktować poważnie.

Rosja niedawno opublikowała listę wrogich państw. Turcji na tej liście nie było. Oba państwa łączy szereg globalnych interesów, nieporozumienia są tylko docieraniem się przed kolejnymi dealami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Stefanik: śledztwo ws. zamachu w Nicei potrwa jeszcze bardzo długo

Korespondent polskich mediów mówi o walce państwa francuskiego z islamskim terroryzmem. Relacjonuje ponadto plany dotyczące polityki epidemicznej rządu w Paryżu.

Zbigniew Stefanik mówi o postępach śledztwa ws. zamachu w Nicei,m gdzie kierowca ciężarówki zabił 90 osób i ranił 300.Postępowanie potrwa prawdopodobnie jeszcze długo. Niedawno we Włoszech zatrzymano osobę podejrzewaną o współudział w organizacji ataku.

Wciąż trwa walka z Państwem Islamskim, które stoi za tym i wieloma innymi zamachami. Ustalenie wszystkich powiązań finansowych i logistycznych nie będzie łatwe.

Korespondent relacjonuje ponadto plany francuskiego rządu dotyczące etapów wyjścia z lockdownu. 3 maja zniesiony zakaz oddalania się od domu na więcej niż 10 km.

W drugiej połowie maja ma rozpocząć się szersze otwieranie gospodarki.  Pierwszym etapem będzie uruchomienie branży gastronomicznej. Cała operacja potrwa do końca czerwca.

Rozmówca Jaśminy Nowak podkreśla, że obowiązujące restrykcje spotykają się z coraz silniejszym sprzeciwem mieszkańców Francji.

Omówiona zostaje również sytuacja w Czadzie.  Jest to jeden z najistotniejszych krajów z punktu widzenia walki z ISIS. Jego stabilność jest zagrożona po śmierci prezydenta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kryzys społeczności chrześcijańskiej w Iraku – jej populacja zmalała o ponad milion

W związku z trwającymi w Iraku konfliktami zbrojnymi, napędzanymi m.in. ekspansją Państwa Islamskiego (IS) w latach 2014 -17, szczególnie ucierpieli irańscy chrześcijanie.

Wg danych z lat 2000.; epoki Saddama Husajna, chrześcijanie stanowili 10% ludności Iraku, czyli ok. 1,5 mln osób. Obecnie, po wydarzeniach związanych z ekspansją dżihadystycznego Państwa Islamskiego w latach 2014 -17, ich liczbę szacuje się na 200 – 400 tys., czyli o ponad 1 mln mniej dekadę temu. Równocześnie, warto zaznaczyć, że w tym czasie znacząco wzrosła liczba mieszkańców Iraku – która wynosi dziś blisko 40 mln osób. „Zmienił się też więc ich udział w irackim społeczeństwie” – zauważa w rozmowie z PAP Krzysztof Strachota z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

Siłą rzeczy w skali całego Iraku można mówić o potężnym kryzysie obecności chrześcijan i wydaje się, że jest to proces nieodwracalny – komentuje ekspert OSW.

Z raportu papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie dowiadujemy się, że wyznawcy chrześcijaństwa w Iraku są w dalszym ciągu dyskryminowani, zastraszani i nękani. Z raportu wynika, że poza brakiem bezpieczeństwa i bezradnością, wyznawców Chrystusa dotyka też problem bezrobocia i korupcji – co skutkuje m.in. ich masową emigracją.

W piątek 5 marca z pielgrzymką do Iraku udaje się papież Franciszek, który zamierza odwiedzić m.in. obszary ciężkich walk z Państwem Islamskim: iracki Kurdystan i zniszczone dawne ziemie chrześcijan.

N.N.

Źródło: Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Atak Państwa Islamskiego w Syrii. W zasadzce zginęło 26 żołnierzy lojalnych wobec reżimu Asada

W zasadzce zorganizowanej przez bojowników Państwa Islamskiego zginęło 26 żołnierzy lojalnych wobec reżimu Asada.

W poniedziałek 8 lutego w syryjskim mieście Rakka miała miejsce zasadzka członków Państwa Islamskiego (IS) na konwój żołnierzy Baszszara al-Asada. Jak podaje Syrian Observatory for Human Rights w ataku zginęło 26 syryjskich żołnierzy i 11 terrorystów IS. Poniedziałkowy atak, raczej zignorowany przez zachodnie media był jednym z najkrwawszych od początku nowego roku. Natarcie miało miejsce w Rakkce, w syryjskiej prowincji Deir ez-Zur, gdzie żołnierze Asada przeszukiwali teren w poszukiwaniu ukrywających się bojowników.

Pomimo, iż mija drugi rok od zapewnień Donalda Trumpa o tym, że terytorium Syrii zostało uwolnione spod władzy Państwa Islamskiego – w niektórych prowincjach terrorystyczne bojówki IS nadal stanowią realny problem.

Według izraelskiego badacza z Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym -Yorama Schweitzera, atak z 8 lutego ma zdecydowanie głębsze dno i może stanowić kontynuację rozpoczętych działań IS przeciwko siłom Baszszara al-Asada. Zgodnie z danymi Jane’s Terrorism and Insurgency Centre jest to 170 atak Państwa Islamskiego, skierowanych przeciwko siłom bezpieczeństwa lojalnym reżimowi Asada. Siła ataków ma tendencję rosnącą, a przedostatnie podobne natarcie miało miejsce również w prowincji Deir ez-Zur, 30 grudnia 2020.

NN

 

Źródło: The Jerusalem Post

Beata Błaszczyk: 29 mln Jemeńczyków jest na krawędzi głodu

Beata Błaszczyk o jemeńskiej wojny domowej, kryzysie humanitarnym z nią związanych i tym, jak Stowarzyszenie „Szkoły dla Pokoju” pomaga mieszkańcom Jemenu.

Beata Błaszczyk stwierdza, że sytuacja w Jemenie jest trudna do wyobrażenia. Niedawno powstał w Arabii Saudyjskiej nowy jemeński rząd. Rok temu jak wyjaśnia w ramach porozumienia w Rijadzie między stroną rządową a rozłamowcami z południa ustalono, że powstanie rząd z ministrami po połowie z obu stron konfliktu.

80 proc. ludności kraju mieszka na terenach kontrolowanych przez rebeliantów Huti, którzy kontrolują także stolicę kraju Sanę.

Wynikiem wojny domowej jest ok. 29 mln ludzi znajdujących się na krawędzi głodu. 80 proc. ludzi potrzebuje pomocy humanitarnej. Siedmioletnie dziecko potrafi ważyć siedem kilogramów.

Mówimy o trzech stronach konfliktu: rebelianci Huti, strona rządowa wraz z rozłamcami z południa.

W kraju jest wiele różnych grup zbrojnych, którym opłaca się kontynuowanie konfliktu. Wśród nich jest Państwo Islamskie i Al-Kaida Półwyspu Arabskiego. Przedstawicielka Stowarzyszenia „Szkoły dla Pokoju” wyjaśnia jak można pomóc Jemeńczykom. Podkreśla, że

Nic nie usprawiedliwia obojętności.

30 grudnia dystrybuowali koszyki żywnościowe, gdzie jeden ratuje przed śmiercią głodową osiem osób przez miesiąc. Beata Błaszczyk odsyła do strony internetowej szkolydlapokoju.pl, na której można się zapoznać z innymi akcjami organizowanymi przez stowarzyszenie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Bruno Surdel: Ataki islamistów mają miejsce w Nigrze na co dzień. Nędza pcha ludzi w szeregi dżihadystów

Dr Bruno Surdel o ataku Boko Haram na dwie nigeryjskie wioski, konkurencji między dżihadystami, masakrach dokonywanych przez żołnierzy i znaczeniu, jakie ma pustynnienie regionu.

Dr Bruno Surdel komentuje niedawny zamach dżihadystów na dwie wioski w Nigrze. W regionie Tilabeli, gdzie są one położone terroryści znajdują poparcie w lokalnych wioskach. W tym przypadku jednak

Miejscowa ludność ponoć zabiła jednego, czy dwóch terrorystów i ten atak w sobotę czyli z pomocą od motocykli i tracków był ponoć rewanżem.

Grupa zaatakowała dwie wioski, gdzie w jednej zabili siedemdziesiąt, a w drugiej około trzydziestu osób. Nasz gość wskazuje, że sytuacja w Nigrze jest od 2017 r. niezwykle trudna. Cały region jest niestabilny. W sąsiednim Mali trwa interwencja Francji i innych państw przeciw islamistom. Ci ostatni są wewnętrzenie podzieleni . W Mali działają obok siebie Państwo Islamskie Większej Sahary i Al-Kaida Islamskiego Maghrebu. W Nigrze z kolei konkurują ze sobą Boko Haram i Państwo Islamskie Prowincji Zachodnioafrykańskiej. To ostatnie jest bardziej łagodne dla muzułmanów, podczas gdy

Boko Haram jest najbardziej okrutne. Oni zabijają wszystkich, zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan.

Na północnym wschodzie Nigerii Boko Haram dokonała w wigilię ataku na chrześcijan. Zamordowano jedenastu ludzi, w tym pastora. Spalono kościół, szpital i dziesięć domów. Do wydarzeń takich dochodzi w tym regionie praktycznie codziennie.

Dowódcy wojska nigeryjskiego twierdzą, że w tym pokoleniu nie ma możliwości uporania się z terroryzmem w północnej Nigerii.

Politolog wskazuje, że ataków dokonują nie tylko islamiści, czy bandy rabunkowe, ale także grupy żołnierzy innych państw. Siły te formalnie mają walczyć z terrorystami. Jednak same dopuszczają się masakr na ludności cywilnej:

We wrześniu ubiegłego roku odkryto grób zbiorowy, gdzie ponad wszelką wątpliwość żołnierze zamordowali około siedemdziesięciu osób.

Dr Surdel mówi, że ugrupowania islamistyczne powiększają swe szeregi poprzez porwania chłopców, którzy następnie są poddawani praniu mózgu. Inni jednak wstępują do ich szeregów z własnej woli. Związane jest to z panującą w wioskach nędzą. Z braku innej możliwości utrzymania niektórzy zgłaszają się do ugrupowań terrorystycznych, które zapewniają im środki do życia.

Ważnym czynnikiem jest pustynnienie północnej Nigerii i północnego Sudanu.

Rozmówca Jaśminy Nowak zauważa, że na niestabilność państw afrykańskich wpływają zmiany klimatyczne. W ich rezultacie pasterze migrują na południe, co prowadzi do konfliktów między muzułmańskimi pasterzami, a chrześcijańskimi rolnikami.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.