Prof. Kwaśnicki: polski rząd żeby pomóc gospodarce podwyższa podatki, zamiast je obniżać. To dziwna logika

Witold Kwaśnicki o opłacie cukrowej, potrzebie podwyższenia kwoty wolnej od podatku i o tym, jak obniżając podatki można zwiększyć wpływy do budżetu.

Prof. Witold Kwaśnicki przypomina, że Trybunał Konstytucyjny już w 2016 r. wskazał na potrzebę rewaloryzacji kwoty wolnej od podatku. Zauważa, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku byłoby wygodne dla administracji, która miałaby mniej podatników do obsługi. Dodaje, że w Wielkiej Brytanii kwota wolna od podatku jest kilkakrotnie większa w stosunku średniej zarobków niż w Polsce. Członek Rady Naukowej Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN zauważa, że

Polski rząd całkowicie niezrozumiale […] po to żeby pomóc gospodarce wyjść z tej pandemii, zamiast obniżać podatki je podwyższa. To jest dziwna logika wszyscy sąsiedzi Polski wokoło obniżające podatki po to żeby w jakiś sposób stymulować wzrost gospodarczy.

Wśród nowych danin jest opłata cukrowa. Powoduje ona, że więcej płacimy za butelkę, co wynika także z podatku VAT. Ekonomista przypomina podatek od deszczu, która ma być rozszerzony. Stwierdza, że wprowadzanie kolejnych podatków tylko po to by zwiększyć wpływy do budżetu jest drogą do nikąd. Wskazuje, że

 W XIX wieku Wielka Brytania [była] bardzo zadłużona po wojnach napoleońskich […]. Wydawałoby się że powinna podnieść podatki.

Jednak brytyjscy premierzy przyjęli inną logikę- obniżali podatki, aby pobudzić obrót handlowy. Wraz ze wzrostem wymiany handlowej wzrosła baza podatkowa i wpływy z podatków. Współczesnym przykładem podobnej sytuacji jest Rumunia. Wynika to z tego, że

Wpływy rosną jeżeli obciążenia obywateli maleją, bo gospodarka się po prostu rozwija.

Prof.  Kwaśnicki przyznaje, że poprzednie rządy tak samo podwyższały podatki. W rezultacie mamy jeden z najwyższych podatków VAT w Europie i największe opodatkowanie pracy. Rozmówca Adriana Kowarzyka dodaje, że

Przedsiębiorcę, który wypłaca pracownikowi 2 tysiące złotych, ten pracownik kosztuje 3600 złotych.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prezes ZDG TOR: Nie ma niczego, co by świadczyło o tym, że transport publiczny jest niebezpieczny

 Adrian Furgalski o transporcie publicznym w dobie koronawirusa, braku pomocy ze strony rządu, strachu ludzi, badaniach i sytuacji w innych państwach.

Nie ma dowodu nigdzie na świecie, że w komunikacji można się jakoś radykalnie zarazić.

Adrian Furgalski mówi, że połowa tematów na niedawnym Kongresie Transportu Publicznego dotyczyła problemów związanych z koronawirusem. Narzekano na istniejące obostrzenia sanitarne. Rząd pomagał przewoźnikom kolejowym, ale jak wskazuje prezes ZDG TOR

W przypadku komunikacji miejskiej tutaj żadnej konkretnej pomocy z tarczy nie było.

We Francji zaś rząd na komunikację metropolii paryskiej przeznaczył 2,5 mld euro. Zauważa, że komunikacją publiczną podróżują choćby licealiści i studenci. Mniej ludzi podróżuje komunikacją publiczną, co oznacza mniejsze wpływy do budżetu. Ciężar tego spada na samorządy. Stolica wydała ok. 30 mln zł w związku z koronawirusem. Zmniejsza się opłaty za wynajem lokali miejskiej. Nasz gość przypomina, że

Myśmy do końca ubiegłego roku, […] odnotowaliśmy i duże przyrosty na kolei, bo ponad 330 milionów podróżnych i duże przyrosty pasażerskie- w samej Warszawie tylko 18 milionów i ponad miliard dwieście przejazdów.

Obecnie ludzie się boją podróżować w ten sposób, więc albo jeżdżą samochodem, albo rezygnują z podróży. Tymczasem nie ma badań, które by wskazywały, że w transporcie publicznym łatwo się zarazić, choć sugerowała to w swoich zaleceniach dla pracodawców Polska Akademia Nauk. Na pytanie o badania stojące za zalecaniami ich autor „zaczął się wycofywać że chodzi mu o zatłoczone” wagony. Nie odpowiedział już na pytanie, czy samo zatłoczenie było poddane badaniu.

Adrian Furgalski wskazuje, że w najgęściej zaludnionym mieście świata- Hongkongu, odsetek zarażeń w komunikacji miejskiej wynosi 0,07 procent. W metrze tokijskim, którym na dobę jeździ 8 mln osób, czyli 10 razy więcej niż w Warszawie, nie było ani jednego wykrytego przypadku.

W tym metrze też są maseczki, tam są zakazy rozmów przez telefon, rozmów ze sobą.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Konstytucja dla nauki nie dotyczy Polskiej Akademii Nauk, która pozostaje zamknięta na kapitał intelektualny i moralny

Przez lata nauka w Polsce, także w PAN, funkcjonowała w układzie, gdzie zwykle sami swoi nawzajem się oceniali, awansowali i na etaty przyjmowali, co skutkuje kiepską na ogół pozycją tej nauki.

Józef Wieczorek

Niedawno ogłoszono projekt ustawy o PAN niezależny od Konstytucji dla nauki, ale zależny od raportu Najwyższej Izby Kontroli, który wykazał nieprawidłowości finansowe dotyczące wynagradzania naukowców PAN. (…)

Przeciwko projektowi protestowali naukowcy zatrudnieni w PAN, argumentując w liście otwartym m.in.: „W odniesieniu do audytu »jakości prowadzonych badań naukowych« powoływane będą krajowe i zagraniczne zespoły kontrolne, co stanowi wotum nieufności wobec Akademików, którzy czuwają nad rozwojem instytutów poprzez swój udział w Radach Naukowych i Radach Kuratorów. Wykonywanie zaleceń co do jakości badań to jednocześnie pretekst do ingerencji w strukturę instytutów możliwie najwygodniejszy, bo niedający się sprecyzować i ujednoznacznić”.

I dalej: „Za sprawą proponowanych regulacji przywrócony zostanie zatem centralistyczny, funkcjonujący do czasu przemian ustrojowych model zarządzania instytutami naukowymi PAN, którego to modelu głównym znakiem rozpoznawczym będzie destabilizacja prowadzonych badań i niemożność kształtowania skutecznych i sensownych programów badawczych, zgodnych z misją Akademii zapisaną w art. 2 obecnej ustawy o PAN. Można się spodziewać, że w tym czasie niektóre jednostki albo przestaną istnieć, albo przekształcą się w niewydolne instytucje »naukopodobne«, wielu zaś spośród nawet dobrych i fachowych dyrektorów, cieszących się poparciem środowisk naukowych, przestanie pełnić tę funkcję”.

Argumenty mocne i zróżnicowane, ale chyba nie wszystkie zasadne.

Wszak mamy już w PAN niewydolne i naukopodobne instytuty, czego protestujący naukowcy nie podnosili i nie podali na to żadnego remedium. Taki stan rzeczy to jest aktualna rzeczywistość, a nie przyszłość po wprowadzeniu nowej ustawy.

Podnoszona jako przewidywany skutek nowelizacji ustawy destabilizacja prowadzonych badań i niemożność kształtowania skutecznych i sensownych programów badawczych miała miejsce i po transformacji ustrojowej, która jakoś nie przemieniła PAN w wydajną i przyjazną dla pasjonatów nauki instytucję. Szczególnie uderzająca jest jednak argumentacja, wręcz przestrach akademików wobec zakładanej w ustawie możliwości zewnętrznej kontroli tego, co akademicy robią, czy raczej robić powinni. Niestety, przez lata nauka w Polsce, także w PAN, funkcjonowała w układzie raczej zamkniętym, gdzie sami swoi nawzajem się oceniali, awansowali i samych swoich na etaty przyjmowali, co skutkuje kiepską na ogół pozycją tej nauki w relacji do nauki światowej. (…)

Nawet zewnętrzna, krajowa kontrola efektów naukowych projektów finansowanych z kieszeni podatnika w obecnym systemie jest niemożliwa. Jeśli naukowiec dostaje na projekt setki tysięcy, a nawet miliony złotych, i kończy się to jakimś bublem, to podatnikowi nic do tego!

System akademicki, nie tylko PAN, nie może być układem zamkniętym i argumenty akademików protestujących przeciw otwarciu systemu muszą budzić sprzeciw każdego odpowiedzialnego za Polskę obywatela. Ja w każdym razie nie wyrażam zgody na przeznaczenie chociażby jednego grosza z moich podatków na finansowanie instytutów – nie tylko PAN – funkcjonujących w układzie zamkniętym.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Czy PAN pozostanie układem zamkniętym, finansowanym z kieszeni podatnika?” znajduje się na s. 4 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Czy PAN pozostanie układem zamkniętym, finansowanym z kieszeni podatnika?” na s. 4 październikowego „Kuriera WNET”, nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zabłocki: Nie porzucimy tematu Przychodni dla Weteranów i Kombatantów której zamknięcia chce prezydent Trzaskowski

Wojciech Zabłocki obiecuje walkę o przychodnię dla kombatantów, negatywnie ocenia działania władz Warszawy, komentuje aferę reprywatyzacyjną oraz mówi o reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego.

 

Wojciech Zabłocki, radny do sejmiku województwa mazowieckiego porusza temat zamknięcia Przychodni dla Weteranów i Kombatantów przy ulicy Litewskiej 11/13, która nieprzerwanie od 15 lat niosła pomoc powstańcom oraz weteranom. Decyzję co do jej zamknięcia podjął Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy Rafał Trzaskowski:

Od dawna wiadomo było, że umowa na utrzymywanie przychodni dobiega końca i trzeba ją przedłużyć, ale widać, że zainteresowanie miasta skupia sie na zupełnie innych kwestiach. Będę złośliwy, ale jeżeli chodzi o  parady równości czy jakieś manifestacje poglądów LGBT,  to prezydent miasta bardzo gorliwie interesuje się tymi tematami. Tymczasem kiedy chodzi o sprawy historii, kultury, naszej tradycji, to widać, że jest to spychane na drugi plan.

Gość Tomasza Wybranowskiego zobowiązał się do kontynuowania tematu utrzymania przychodni znajdującej się przy ul. Litewskiej 11/13:

Obiecuję, że ten temat nie zostanie pozostawiony sam sobie. […] Nie porzucę tego tematu i zrobię wszystko, aby w drużynie na różnych szczeblach zaopiekować się tym tematem.

Wojciech Zabłocki poruszył również temat afery reprywatyzacyjnej w kontekście praskich kamienic:

Wiemy, że w wielu przypadkach sądy uchylają decyzję komisji weryfikacyjnej  i to jest dramat. Nie było takich przypadków jak mi dobrze wiadomo jeszcze na Pradze, ale boję się, że może się to zdarzyć. Praca komisji jest podważana przez sądy i to też daje do myślenia, jak działa u nas wymiar sprawiedliwości. Na pewno reforma sądownictwa jest potrzebna.

Jak dodaje, zanim wybuchła afera reprywatyzacyjna, wielu radnych, samorządowców, działaczy, mieszkańców od lat alarmowało, że może coś złego się dzieje, tylko nie było żadnego zainteresowania władz:

Nie było też możliwości działania, bo rządziła już Platforma Obywatelska. […] Czytałem dokumenty o tym, jak to było przeprowadzane w czasach moich poprzedników. Pan Marek, który na szczęście teraz siedzi za kratkami i bardzo dobrze, gdyż pisał on tak prymitywne i bezczelne pisma gdzieś na kartce w stylu „Proszę natychmiast mi oddać nieruchomość w kamienicy” i to jedno zdanie starczało żeby uzyskiwać budynki […]

W drugiej części rozmowy, Wojciech Zabłocki poruszył kwestię reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego, które jak przypomniał, było powołane 100 lat temu, po odzyskaniu niepodległości. Jednak  przez drugą wojnę  światową zbiory zostały częściowo zniszczone. Te, które się ostały, zostały porozdzielane pomiędzy różne instytucje, w tym Instytut Polskiej Akademii Nauk.

Uważam, że mamy dziedzictwo, które jest wyjątkowe w skali europejskiej. Mamy dziś piątą kolekcje w Europie – 8 milionów egzemplarzy różnych zwierząt, dinozaurów, poprzez żyjątka i różne istoty morskie, przez gady, płazy, ptaki i owady. Posiadamy ogromne bogactwo przyrodnicze, w tym prawdopodobnie największe zbiorowisko kolibrów.

Działania Wojciecha Zabłockiego w celu reaktywacji Narodowego Muzeum Przyrodniczego zostały zauważone i kontynuowane. Posłowie Kornel Morawiecki oraz Lech Antoni Kołakowski mocno wsparli projekt stworzenia na Pradze Północ Narodowego Muzeum Przyrodniczego. Skierowali oni odpowiednią interpelację do ministrów Piotra Glińskiego, Jarosława Gowina oraz Henryka Kowalczyka:

Temat jest znany. Mamy na razie odpowiedź Ministerstwa Środowiska, który zastanawia się, jak znaleźć finansowanie unijne dla tego typu projektu. Mamy wparcie Polskiej Akademii Nauk, jest przychylność władz Miasta Stołecznego Warszawy, które zgodzą się na bezpłatne przekazanie gruntu i nieruchomości na ten cel. Polska Akademia Nauk przekaże zbiory i wiedze i też mam nadzieję na pomoc naukowców.

A.M.K.

Polscy naukowcy z PAN prowadzą zaawansowane prace nad nowoczesnymi technologiami dotyczącymi wykorzystania azotku galu

Prof. Izabella Grzegory opowiada o nowej metodzie krystalizacji diamentów, która została wynaleziona przez polskich naukowców, oraz kupnie firmy Ammono przez Instytut Wysokich Ciśnień PAN.

 

 

Prof. Izabella Grzegory dyrektor Instytutu Wysokich Ciśnień Polskiej Akademii Nauk opowiedziała, czym zajmuje się instytut, oraz jakie materiały cieszą się w nim największym zainteresowaniem:

Od dawna zajmujemy się takim materiałem, który się nazywa azotek galu. Wbrew pozorom, jest on znany wszystkim,  ponieważ znajduje się we wszystkich diodach świecących które mamy dookoła siebie.

Gość Poranka WNET nawiązała również do przejęcia firmy Ammono zajmującą się azotkiem galu:

Postanowiliśmy jako Instytut, który rozumie wspaniałość i potęgę kryjącą się za azotkiem galu, postanowiliśmy, że nie możemy dopuścić do zlikwidowania Ammono, kupiliśmy upadającą firmę i włączyliśmy do Instytutu. Teraz stanowi to nowy element naszych badań i bardzo jesteśmy z tego usatysfakcjonowani.

Prof. Izabella Grzegory wyjaśniła słuchaczom Radia WNET, dlaczego azotek galu jest tak kluczowy oraz jaki potencjał w nim tkwi:

Badania są prowadzone w konkretnym kierunku. Chcemy stworzyć elektronikę dużych mocy, aby móc sterować układami, na przykład dystrybucji energii, wytwarzania energii czy też samochodami elektrycznymi właśnie za pomocą elektroniki zbudowanej z azotku galu, a nie z krzemu. Dzięki tej technologii wszystkie urządzenia sterujące, czyli konwertery będą znacznie mniejsze, co implikuje łatwe do wyobrażenia pożytki. Jak coś jest mniejsze, to możemy tworzyć zminiaturyzowane urządzenia, ale też mieć mniej odpadów i zużywać mniej materiałów. Możemy też umieścić układ z azotku galu w warunkach trudnych,w wysokiej temperaturze, czyli w sąsiedztwie silnika, który trzeba monitorować i nim sterować, więc jest to zastosowanie preferowane właśnie w elektronice dużych mocy i wysokich częstotliwości.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.

Prof. Nowak: Jestem zszokowany tym, co robi część nauczycieli, uczestnicząc w partyjnej bojówce przeciwko rządowi

Prof. Andrzej Nowak komentuje sytuację związaną ze strajkiem Związku Nauczycieli Polskich, która wydaje mu się być zupełnym zaprzeczeniem misji nauczycielskiej i przekroczeniem ostatniej granicy.

Szczególnie w odniesieniu do faktu postawy niektórych z nauczycieli, którzy jasno informują swoich uczniów o potencjalnych problemach z otrzymaniem przez nich promocji.

Jak zaznacza Profesor, wywodzi się on z rodziny nauczycielskiej, dlatego poczucie misji nauczycielskiej jest mu bliskie od samego początku. Wspomina także, że niedofinansowanie zawodu nauczycielskiego nie jest bezpośrednią winą PiS-u, a stanem, który utrzymuje się właściwie od czasów powojennych. Powołuje się przy tym na świadectwo swojej babci, która będąc przedwojenną nauczycielką, twierdziła, że w II RP zawód ten cieszył się o wiele większą estymą i był lepiej wynagradzany niż w PRL-u.

Dodaje także, że organizatorem samego protestu jest Sławomir Broniarz, który to jawnie, w pierwszym szeregu uczestniczy w marszach KOD-u, jednocześnie twierdząc, że protest nie ma podłoża politycznego. To wszystko w momencie, w którym rząd PiS wyraźnie ogłosił prawnie zobowiązującą obietnicę podniesienia płac dla zawodu nauczyciela. Nowak uważa również, że przedstawiane przez strajkujących żądanie podniesienia płac o ⅓ czy ¼ jest nonsensem:

„Rząd nie zamknął się na potrzeby nauczycieli, tylko określił jasno, jak w sposób racjonalny i zgodny z interesem wszystkich grup zawodowych, całego państwa, całego narodu jako pełnej wspólnoty, podnosić nauczycielskie płace”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


A. Kowarzyk

Polska Akademia Nauk nie podlega Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego, tylko premierowi. Uwagi do ustawy o PAN

Czekamy na zainicjowanie przez Pana Premiera zmian w PAN, a w szczególności w instytutach PAN; zmian, które byłyby przed ich wprowadzeniem skonsultowane z „szarymi” pracownikami naukowymi.

Włodzimierz Klonowski

Polską Akademię Nauk utworzono w 1951 roku na wzór Radzieckiej Akademii Nauk, równocześnie likwidując Polską Akademię Umiejętności i Towarzystwo Naukowe Warszawskie. Stworzenie PAN miało ułatwić władzom PRL kontrolę nad środowiskiem naukowym. (…)

Obecnie PAN to ogromna struktura biurokratyczno-organizacyjna – Prezydium i Kancelaria PAN, pięć wydziałów grupujących poszczególne dyscypliny nauk, dziewięć oddziałów regionalnych, kilkadziesiąt komitetów naukowych, problemowych i narodowych, stacje naukowe za granicą i inne jednostki organizacyjne, a także powstała w 2010 r. Akademia Młodych Uczonych. Oraz 69 jednostek naukowych – instytutów PAN (IPAN), zatrudniających w sumie około 8000 pracowników, w tym prawie 4000 pracowników naukowych, i kształcących ok. dwóch tysięcy doktorantów. Tam, gdzie w oficjalnych dokumentach mowa jest o finansowaniu Polskiej Akademii Nauk, nie dotyczy to IPAN. I tu „zaczynają się schody”.

Po transformacji ustrojowej, ostatecznie na podstawie Ustawy o PAN z 2010 roku, instytuty PAN uzyskały autonomię. „Jestem naukowcem i żaden polityk czy urzędnik nie będzie mi mówił, jakie badania naukowe mam prowadzić, a jakich nie”. W rezultacie obecnie każdy instytut PAN jest autonomiczny. Komu zatem podlega? Okazuje się, że formalnie podlega bynajmniej nie Prezydium PAN, tylko bezpośrednio Premierowi RP. (…)

Komu zatem „PANtonomia” służy? Autonomia IPAN służy dyrektorom i związanemu z nimi wąskiemu układowi osób. To oni decydują o wynagrodzeniach, premiach, nagrodach, to oni tworzą struktury organizacyjne, wybierają i są wybierani do przeróżnych komisji i komitetów.

Jak pokazała kontrola NIK w 2017 roku, czynią to właściwie bez jakiejkolwiek regularnej kontroli, bo to oni decydują o podziale środków finansowych.

Oczywiście w IPAN istnieją rady naukowe. Formalnie rada naukowa opiniuje kandydata na stanowisko dyrektora, ale to Prezes PAN nominuje dyrektora na stanowisko. A dyrektor dobiera sobie radę naukową. Jeśli jakaś decyzja dyrekcji mogłaby zostać zakwestionowana, to taka rada naukowa na pewno decyzję „przyklepie” w tajnym głosowaniu. Nazywam to „syndromem KC” – Komitet Centralny PZPR zatwierdzał wszelkie decyzje 1. Sekretarza i Biura Politycznego. (…)

Coraz więcej spraw w PAN to są sprawy „tajne przez poufne”. Chociaż mamy przecież do czynienia z finansami publicznymi i ewentualnymi naruszeniami dyscypliny tych finansów. Prowadzi to wprost do „naukowej korupcji”, bo korupcja nie musi polegać na wyłudzaniu VAT czy wręczaniu kopert – wysokie nagrody finansowe w zamian za odpowiednie poparcie to także korupcja. Zresztą chodzi tu nie tylko o finanse. Różne informacje wpływające do IPAN rzadko docierają do pracowników. Tylko ci z układu informowani są, co, gdzie i kiedy, nawet jeśli dotyczy to ich macierzystego instytutu, i mogą na tym skorzystać.

Czu muszą wymrzeć dwa pokolenia naukowców, żeby coś się w Polskiej Akademii Nauk naprawdę zmieniło?

Cały artykuł Włodzimierza Klonowskiego pt. „PANtonomia i uwagi do ustawy o Polskiej Akademii Nauk” znajduje się na s. 17 lutowego „Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Włodzimierza Klonowskiego pt. „PANtonomia i uwagi do ustawy o Polskiej Akademii Nauk” na s. 17 lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Żaryn: My sami dostarczyliśmy antypolskiej amunicji, legitymizując osoby, które nie są reprezentatywne w tym temacie

Prof. Jan Żaryn bardzo krytycznie wypowiada się o sposobie organizacji paryskiej konferencji poświęconej Zagładzie. Twierdzi, że polski rząd nie powinien wspierać projektów godzących dobre imię Polski

Prof. Jan Żaryn komentuje w Poranku WNET paryską konferencję pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Zagłady”. Uważa, za żenujący fakt, że współorganizatorem wydarzenia jest Polska Akademia Nauk. – My sami jako Polacy dostarczyliśmy amunicji antypolskiej legitymizując wystąpienia osób, które nie są reprezentatywne w tym temacie – mówi kategorycznie. Przypomina, że zignorowano osoby, których badania nie pasują do narracji prezentowanych na konferencję. Chodzi m.in. o prof. Chodakiewicza, Gontarczyka czy samego Żaryna.

Dla Żaryna hańbiące jest przyznawanie grantów „naukowcom” pokroju Jana Tomasza Grossa czy Barbary Engelking. – To masochizm – mówi. Autor „Dziejów Kościoła w Polsce” sądzi, że antypolskie tezy dotyczące zagłady Żydów wynikają z jakiejś niechęci wobec naszego kraju.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

organizacji konfer poświęconej Holokaustowi konferencji w Paryżu. Sugeruje również, że Polska nie powinna dotować projektów godzących w jej dobre imię