„Idź swoją drogą” czyli wspomnienie Jerzego Połomskiego – Kiedyś to było 14.11.2023 r.

fot. Jerzy Płoński/RSW/Forum

Jak Jerzy Połomski został gwiazdą estrady PRL-u? „Bo z dziewczynami” czy „Cała sala śpiewa z nami” do dziś znają wszyscy. W pierwszą rocznicę śmierci przypominamy sylwetkę artysty

O Jerzym Połomskim opowiedział Sławomir Koper – polski pisarz, autor książek historycznych, publicysta i prowadzący podcast “Historia ze Sławomirem Koprem”.

Magiczny „Dotyk” Renaty Lewandowskiej czyli Perła odnaleziona w skarbcu – 24.10.2023 r.

Niesamowita historia artystki, której nagrania po 40 latach zostały odnalezione w archiwach Polskiego Radia i wydane przez dwie wytwórnie. Ponadczasowe nagrania dziś zdobyły serca wielu słuchaczy

O swoich wspomnieniach związanych z działalnością artystyczną w latach 70. opowiada Renata Lewandowska. Jak zaczęła się jej przygoda z piosenką? Jak wyglądała twórcza praca w tych minionych już czasach? Dlaczego zakończyła karierę? Kto i w jaki sposób ją odnalazł? Jak to się stało, że po 40 latach jej pierwszy album ujrzał światło dzienne?

O wydaniu albumu „Dotyk” opowiedział też producent i dj, założyciel wytwórni The Very Polish Cut Outs Maciej Zambon. Jak do tego doszło? W jaki sposób odkrył nagrania Renaty Lewandowskiej?

„Ja to odbieram jako zmartwychwstanie” o incydencie na 60. KFPP w Opolu mówi cudowna Jolanta Borusiewicz

Na dopiero co minionym 60. KFPP w Opolu jej zdjęcie trafiło wśród wizerunków nieżyjących już artystów. Artystka jest jednak w świetnej formie i dalej jest aktywną artystką.

Koncert „Czas ołowiu” na 60. Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki był hołdem dla artystów, którzy na przestrzeni lat zostawili trwały ślad w polskiej muzyce rozrywkowej. W ramach tego widowiska były wyświetlane ich czarno-białe wizerunki. Wśród zdjęć m.in. Zbigniewa Wodeckiego, Marka Grechuty i Wojciecha Młynarskiego znalazła się też fotografia artystki, której nie sposób zaliczyć do tych, co odeszli. Ta artystka to Jolanta Borusiewicz. Zapraszamy do wysłuchania nagranej niespełna rok temu rozmowy z Jolantą Borusiewicz.

Redaktor Wydawnictwa Arkady Tadeusz Deptuła czyli Sztuka jest magią – 12.06.2023 r.

Gościem Joanny Rawik w audycji Sztuka jest magią 12. czerwca był Redaktor wydawnictwa Arkady Tadeusz Deptuła. Rozmowa dotyczyła jubileuszu wydawnictwa oraz Festiwalu Książki w Opolu.

Gościem Joanny Rawik w audycji Sztuka jest magią 12. czerwca był Redaktor wydawnictwa Arkady Tadeusz Deptuła. Rozmowa dotyczyła jubileuszu wydawnictwa oraz Festiwalu Książki w Opolu. Poruszony został też temat roli książki klasycznej w kulturze.

Janek Traczyk: Szczytem góry, na którą się pnę zawsze była autorska twórczość. Poczułem, że jestem na dobrej drodze

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Janek Traczyk – wokalista, kompozytor, aktor musicalowy, zwycięzca publiczności debiutów w 58 Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Janek Traczyk opowiada o swoim sukcesie – wokalista zwyciężył w głosowaniu publiczności na 58 Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Dla artysty najważniejszym elementem tego osiągnięcia jest fakt, że zaprezentował przed publicznością utwory swojego autorstwa – był to zawsze priorytet.

Szczytem góry, na którą się pnę zawsze była autorska twórczość. Dlatego poczułem, że jestem na dobrej drodze.

Gość „Kuriera w samo południe” mówi także o różnicy między występowaniem na scenie jako wokalista, a grą na deskach teatru. Okazują się to być dwa kompletnie różne doświadczenia pod względem emocjonalnym.

Na deskach teatru nie jestem do końca sobą. Z kolei deski Opola to jest bycie sobą w stu procentach – tam nie muszę udawać, nikogo grać, a emocje płyną przeze mnie naturalnie.

Artysta na ten moment skupia się na zagraniu jak największej liczby koncertów, gdyż ceni sobie możliwość bezpośredniego oddziaływania na publikę – jest to jego zdaniem kwestia kluczowa dla odbioru jego piosenek.

To jest zupełnie inna siła, jak śpiewa się do ludzi na żywo, tu i teraz.

Wokalista nie ma w zwyczaju odpoczywać od swoich aktywności – trwają przygotowania do pracy nad kolejną płytą, część gotowych utworów oraz szkiców czeka na wykorzystanie. Często zdarza mu się również tworzyć pod wpływem chwili, wtedy też zazwyczaj powstają najlepsze utwory.

Są to zazwyczaj teksty, które powstają szybko i przy wielkich emocjach. Są to te strzały, kiedy wie się, że tej karteczki, czy tego pliku nie można zgubić.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Polska działaczka na Śląsku Opolskim, Franciszka Koraszewska / Fundacja „Dla Dziedzictwa”, „Śląski Kurier WNET” 84/2021

Zasługuje na pomnik w Opolu. Prowadziła walkę o „duszę ludu polskiego” na historycznym Górnym Śląsku i w niemieckim Opolu. Urzędnicy pruscy mówili o niej: „Podobno jeszcze gorsza niż jej mąż”.

Wulkan energii, tytan pracy, filar „Gazety Opolskiej”. Franciszka Koraszewska z Czoków (1868–1947)

Franciszka Koraszewska jest jedną z tych kobiet, które zasługują na pomnik w Opolu. Była odważna, pomysłowa i piekielnie pracowita, obdarzona niezwykłą energią, silnym charakterem i odpornością na niedogodności materialne. Prowadziła walkę o „duszę ludu polskiego” na historycznym Górnym Śląsku i w niemieckim Opolu. Urzędnicy pruscy mówili o niej: „Die soll ja noch schlimmer als ihr Man sein” (Podobno jest jeszcze gorsza niż jej mąż).

Franciszka urodziła się 25 marca 1868 r. w Katowicach w rodzinie górniczej. Była jedną z trzech córek Józefa Czoka i Emilii z Bugdałów. W domu rodzinnym mówiła po polsku, a niemieckiego nauczyła się w szkole. Po ukończeniu szkoły ludowej i kursów robót ręcznych pracowała w Katowicach, Ząbkowicach, Lipsku i w okolicach Hamburga. Mimo chęci do nauki i szczególnego zamiłowania do nauk przyrodniczych, ze względów materialnych nie mogła dalej się kształcić.

Miłość do Polski i Bronisława

Miała talent do robótek ręcznych. Wyszywała, haftowała, pięknie dziergała na drutach i szydełkiem. Zebrane oszczędności i zaciągnięte pożyczki umożliwiły jej przejęcie ok. 1897 r. pracowni robótek ręcznych w Opolu. Nabyła sklep w Opolu i z tym miastem związała swój los. Z czasem sprowadziła tam swoich rodziców i młodszą siostrę. Klienci cenili ją za rzetelność i uprzejmość, a kobiety wprost przepadały za haftowanymi przez nią „zapaskami”.

Na szyldzie jej sklepu widniało zniekształcone w pisowni nazwisko „Czock”. Uwagę na błąd zwrócił jej Bronisław Koraszewski (1864–1924), wydawca „Gazety Opolskiej”. Zawzięta i pracowita Franciszka odszukała metrykę urodzenia jej ojca, przekonała się, że widnieje na niej nazwisko „Czok” i… szybko zmieniła szyld sklepu, wracając do polskiej pisowni swojego nazwiska.

Zaczęła odkrywać na nowo swoje korzenie, a pierwszą polską książką, którą nabyła, była Botanika na przechadzce autorstwa Mari Arct-Golczewskiej (1872–1913), znanej podróżniczki i tłumaczki, córki wydawcy Michała Arcta.

Franciszka powoli wsiąkła w polskie środowisko w Opolu. W 1901 r. wyszła za mąż za Bronisława Koraszewskiego, wybitnego działacza polskiego, którego śmiało można uznać za jedną z najciekawszych postaci Śląska – dumnego wydawcę „Gazety Opolskiej” i założyciela (1891) Towarzystwa Polsko-Katolickiego w Opolu i Banku Ludowego w Opolu (1897). Ślub odbył się we wtorek 23 kwietnia 1901 r. w Opolu. Był ważnym wydarzeniem kulturalnym i intelektualnym w mieście. Ceremonię zaślubin odprawiono w opolskiej katedrze. Odbyła się według staropolskiego zwyczaju. Na weselu – ze względu na zły stan zdrowia ojca panny młodej uczta weselna odbyła się w wąskim gronie 80 osób – zbierano datki na pomoc naukową dla Polaków. Panna młoda otrzymała też gromkie brawa za wykonanie pieśni, której refren brzmiał „Więc nad brzegiem sinej Odry fal witaj, witaj śląska niwo, ukróć smutek i tęsknoty żal”. Na weselu obecni byli m.in. Aleksander Lewandowski, Adam Napieralski, Jakub Kania, Wojciech Liguda, Karol Maćkowski, a telegramy z życzeniami wysłało ok. 300 osób. Relację ze ślubu Koraszewskich, na specjalne życzenie czytelników, zamieszczono w 34 numerze „Gazety Opolskiej”, która ukazała się drukiem w piątek 26 kwietnia 1901 r.

Małżonkowie zamieszkali najpierw na Ostrówku, a potem przy ul. Odrzańskiej 6, gdzie nabyli kamienicę, w której również mieściła się drukarnia i redakcja legendarnej „Gazety Opolskiej”.

Filar „Gazety Opolskiej”

Franciszka Koraszewska wspólnie z mężem wydawała „Gazetę Opolską”, prowadząc m.in. administrację redakcji. Założyła też księgarnię polską. Sprowadzała do Opola polskie książki, co nie było wcale proste. W 1908 r. zamówiła do księgarni „Gazety Opolskiej” w Opolu książki polskie z księgarni lwowskiej Altenberga.

Urzędnicy celni zatrzymali je w Mysłowicach. Komisarz graniczny Mädler wskazał na mnóstwo książek tzw. niebezpiecznych i kazał je odesłać prokuratorowi do Opola, aby ten przykładnie i surowo ukarał księgarza za zdradę stanu. Prokuratura wynajęła kilkunastu tłumaczy do przekładu „zaaresztowanych” książek na język niemiecki.

Z olbrzymiego materiału dowodowego okazało się, że „zbrodniczą” treść mają dwie książki, w których prokuratura dopatrzyła się przekroczenia § 230 ustawy karnej. Były to: Dla drogich dzieci autorstwa Stanisława Bełzy, a także Wesele Stanisława Wyspiańskiego. Obie publikacje skonfiskowano, a pozostałe oddano Koraszewskim. Od razu też wszczęto postępowanie sądowe przeciwko Bronisławowi Koraszewskiemu. Wydawca wygrał w sądzie, twierdząc, że zamówił od wydawcy wszystkie nowe publikacje i nie mógł wiedzieć, jakie tytuły ten mu wyśle. Wyrok nr 154/0812 zapadł 21 maja 1909 r. i na jego mocy „zbrodnicze” książki polskie przeznaczono do zniszczenia. Tak oto dramat Wyspiańskiego, uważany za jedno z najważniejszych dzieł epoki Młodej Polski, został uznany za „zagrażający bezpieczeństwu państwa pruskiego”.

Redaktorka „Der Weisse Adler”

Koraszewska budziła zaufanie. Miała wyjątkową cechę zjednywania sobie ludzi. W grudniu 1918 r. była delegatką powiatu opolskiego do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu. W wyborach komunalnych 1919 r. startowała do Rady Miasta Opola z listy polskiej. Wybory okazały się wielką manifestacją polskości. Około 75 proc. wszystkich wybranych radnych na Górnym Śląsku było Polakami. W powiecie opolskim na 130 gmin w 80 większość zdobyli polscy kandydaci, a w znacznej części miały one wyłącznie polskie listy. Inaczej było w niemieckim Opolu, gdzie większość głosów przypadła Niemcom. Franciszka Koraszewska mandatu radnej nie zdobyła, bo z listy polskiej do Rady Miasta Opola dostali się jedynie dr prawa Franciszek Lerch, Michał Duda i Fryderyk Lipiński. 13 marca 1922 r. zajęła jednak miejsce Michała Dudy.

W 1919 r. zainicjowała wydawanie przez „Gazetę Opolską” czasopisma „Der Weisse Adler” w języku niemieckim, skierowanego do Górnoślązaków, którzy ulegli częściowej germanizacji. 5 czerwca 1920 r. objęła oficjalnie redakcję tego tygodnika. W założonej przez siebie gazecie prostowała fałszywe informacje z gazet niemieckich.

W 1921 r. bardzo aktywnie włączyła się w propolską agitację w okresie plebiscytu górnośląskiego. Była członkiem Polskiej Organizacji Woskowej i Komisji Mieszanej przy Komisji Międzysojuszniczej, która swoją siedzibę miała w Opolu. W 1920 i 1921 r. przeżyła napaść bojówek niemieckich na redakcję „Gazety Opolskiej”.

Działaczka społeczna

Franciszka Koraszewska aktywnie działała w towarzystwach kobiecych, kółkach śpiewaczych i teatrze amatorskim. Miała zmysł społeczny. Nie stroniła od aktywności politycznej i m.in. w 1904 r. na pierwszym wiecu kobiet w Bytomiu wygłosiła referat o niemczeniu polskich dzieci.

W styczniu 1920 r. została przewodniczącą Towarzystwa Polek w Opolu i wiceprzewodniczącą tej organizacji na powiat opolski. W gronie działaczek były m.in.: M. Krausowa, K. Kuleszowa, W. Spychalska, S. Michałowska, S. Kurpierzowa, M. Banasiowa, Z. Buhlowa i córka Koraszewskich – Aniela, która prowadziła sekretariat Towarzystwa.

Przeprowadzka do Katowic

W 1923 r. rodzina Koraszewskich przeniosła się do Katowic, które po podziale historycznego Górnego Śląska znalazły się w państwie polskim. Po śmierci męża w 1924 r. pracowała jako nauczycielka w Chorzowie i Łagiewnikach. Utrzymywała kontakty z polskimi organizacjami na Śląsku Opolskim. II wojnę światową spędziła w Warszawie, a po jej zakończeniu wróciła do Katowic. Była członkiem Związku Weteranów Powstań Śląskich i Komisji Opiniodawczej przy Polskim Związku Zachodnim. Odznaczono ją: Krzyżem Niepodległości, Medalem Niepodległości, Gwiazdą Górnośląską i Srebrnym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. Ta wybitna Polka zmarła 8 grudnia 1947 r. Pochowana jest na cmentarzu w Katowicach. Niestety jej grobu nie udało się zlokalizować…

Fundacja Dla Dziedzictwa

Artykuł Fundacji „Dla Dziedzictwa” pt. „Wulkan energii, tytan pracy, filar »Gazety Opolskiej«” znajduje się na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 84/2021.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Fundacji „Dla Dziedzictwa” pt. „Wulkan energii, tytan pracy, filar »Gazety Opolskiej«” na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 84/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wybuch w zakładach chemicznych w Kędzierzynie-Koźlu. Są ranni

– Dwie osoby wymagały pomocy medycznej po wybuchu, do którego doszło w hali jednego z zakładów w Blachowni w Kędzierzynie-Koźlu – poinformowała w środę opolska policja.

Z komunikatu Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu wynika, że zgłoszenie o wybuchu w hali wpłynęło w środę o godz. 18.37.

W wyniku tego wybuchu 5 osób zostało poszkodowanych 2 osoby zostały przewiezione przez ZRM do szpitala. Na miejscu w dalszym ciągu prowadzone są działania ratowniczo-gaśnicze – czytamy w komunikacie.

Jak poinformował kpt. Damian Skowroński z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu pięć osób przebywających w hali zdołało ewakuować się jeszcze przed przyjazdem służb. Dwie z nich wymagały pomocy medycznej.

Na miejsce została skierowana grupa poszukiwawcza z psem, która zweryfikuje, czy wszyscy zdążyli się ewakuować.

Według informacji przekazanych przez straż pożarną wybuch uszkodził konstrukcję hali o wymiarach 130 na 25 metrów i wysokości 12 metrów. Budynek uległ częściowemu zawaleniu.

Obecnie nie ma już bezpośredniego zagrożenia. Będziemy przeszukiwać gruzowisko, aby wykluczyć obecność osób – poinformował kpt. Damian Skowroński.

A.N.

Źródło: Opolska Policja/Facebook

Roman Bereźnicki (Lecter, Lipali): Staram się żyć z muzyki

Roman Bereźnicki opowiada o godzeniu pracy w dwóch zespołach: Lecter oraz Lipali.

 

 

Idea zespołu Lecter była prosta. Jest to po prostu czwórka kolegów z podwórka. Marzyliśmy o tym, że podwórkowy sen da nam jakąś przyszłość. Jestem głównym mózgiem zespołu, ponieważ tworzę muzykę, a potem spotykamy się w sali prób i próbujemy poskładać to razem. W zespole jest również mój brat – Bolesław Bereźnicki-gitarzysta, kolega ze szkolnej ławki Sławomir Nykiel i Dominik Jończyk – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Roman Bereźnicki opowiada, że w trakcie swojej muzycznej drogi dostał się do zespołu Lipali, który pochodzi z Gdańska. Jak dodaje: Musiałem się poświęcić nowemu zespołowi. Skupiałem się na zespole z Gdańska, przez co zespół Lecter musiał mimochodem przystopować. Artysta mówi także o tym, co czuł, kiedy się dowiedział, że będzie ojcem. To wydarzenie było właśnie inspiracją, do powstania najnowszej płyty zespołu pt. „Lumen”.  „ Miałem w sobie tyle emocji, przemyśleń, że musiałem to z siebie wyrzucić (…). Są wycofane gitary, jest dużo więcej bitu i jest to zupełnie inna płyta niż poprzednie. Dodaje, że „Chciałem stworzyć, na ile się da w naszym wykonaniu, płytę rytmiczną i taneczną”. Utwór „Płyń”ze wspomnianej płyty , która ukazała się we wrześniu 2019 roku nadaje nowy kierunek i brzmienie zespołowi.

 

 

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk mówi o muzykach w swojej rodzinie. Są nimi jego bracia: Michał i Bolesław Bereźniccy. Opowiada o łączeniu aktywności artystycznej z zawodową i życiem rodzinnym. „Staram się utrzymać siebie i swoją rodzinę z muzyki”– mówi. Opowiada również o projekcie, w którym brał udział, gdzie wykorzystywane były teksty Czesława Miłosza (Rosemars Kids).

Muzyk zdradza trasę koncertową zespołu Lecter. Najnowsza płyta jeszcze nie była grana na koncertach. 7 marca grają w Opolu, 17 kwietnia w Gdańsku, 4 kwietnia w Poznaniu (jako support Lipali). Ten ostatni będzie dla niego, jako członka obu zespołów, ciężkim wieczorem. Cieszy się jednak, że jest w obydwu zespołach, gdyż dzięki temu może spełniać się na różnych biegunach. Jak stwierdza: Mam drugi świat Lectera, gdzie lubię bawić się elektroniką. 

Czas mojego dorastania przypadł na złote lata 90., kiedy rodził się grunge. Wszystko było dla mnie nowe. Powstawały nowe gatunki muzyczne. Największe wrażenie zrobił na mnie pierwszy koncert Davida Bowie’ego – opowiada.

 

Fot. Kamil Nowakowski

M.N.

Michael: Brakuje obwodnic aglomeracji. Przez Warszawę będzie przebiegał Szlak Jedwabny

Ludwik Michael o potrzebie budowy obwodnic aglomeracji, obsłudze polskich portów i o tym, co ma Via Baltica do Nowego Jedwabnego Szlaku.

Ludwik Michael omawia problem obsługi polskich portów, któremu ma służyć infrastruktura drogowo-kolejowa. Wspomina o Via Carpatia biegnącej od Kłajpedy przez Kowno, Białystok, Lublin, zauważając, że „Polacy zbudowali drogę z Lublina do Warszawy”, gdyż nie ma potrzeby przesyłać naszych towarów do Kłajpedy, jeśli mamy własne porty. Ekonomista mówi o potrzebie budowy obwodnicy aglomeracji warszawskiej:

Moją propozycją jest, aby wybudować od trasy S7 od Mławy do Ostrołęki, a potem w okolicach Zambrowa do trasy Via Carpatia trasę. W ten sposób ominiemy konflikt, który może pojawić się na terenie Warszawy.

Choć według naszego gościa plany budowy dróg na najbliższy czas są w większości dobre, to jednak brakuje obwodnic wielkich aglomeracji.Przez to obecnie Opolszczyzna jest odcięta, gdyż „Opole jest skazane na trasę przez aglomerację śląską”. Z tego powodu należałoby wybudować z Opola do Częstochowy odcinek do A1, co pozwoliłoby na ominięcie aglomeracji śląskiej. Nasz gość zauważa, że „przez Via Baltica ma przebiegać Szlak Jedwabny”.

Rosja zadeklarowała się, że wybuduje w ciągu 10-14 lat brakujące 2 tys. km autostrady. […] Przez Warszawę będzie przebiegał Szlak Jedwabny.

Przez polską stolicę będzie przebiegać Szlak Szangaj-Hamburg, co jak stwierdza, trzeba będzie uwzględnić.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T/A.P.

LG Chem szantażuje polski rząd – albo spełni żądania koreańskiego koncernu albo „firma wybuduje fabrykę gdzie indziej”

70 mln EUR grantu, działki za symboliczne euro i zwolnienie z opłaty odrolnieniowej — tego w zamian za postawienie fabryki w Opolu żądają od władz Polski Koreańczycy.

Puls Biznesu” odsłania kulisy negocjacji w sprawie budowy nowej fabryki koreańskiego koncernu w Polsce. Decyzja co do tego, gdzie LG Chem zbuduje za 1,4 mld euro drugą fabrykę baterii do samochodów elektrycznych, miała zapaść już w maju, a później w czerwcu.

Nie zapadła, choć wiele wskazywało na to, że Opole wygrało z Łodzią. Faktycznie tak się stało, ale projekt wciąż stoi pod znakiem zapytania

Stwierdza „PB”. Portal przytacza i streszcza treść pisma, jakie wystosował Andrew Chung, wiceprezes działu baterii motoryzacyjnych LG Chem do Krzysztofa Sengera, wiceprezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). W piśmie tym przedstawiciel koreańskiego koncernu prosi o konkretyzację wcześniejszych zachęt inwestycyjnych, jakie firma otrzymała w końcówce czerwca od PAIH i władz Opola.

Doszliśmy do wniosku, że na podstawie otrzymanych informacji nie można zapewnić wystarczającego poziomu opłacalności ekonomicznej projektu, o ile zostanie on zrealizowany w Polsce.

W sposób jak podaje „PB”, pisał przedstawiciel LG Chem. Po to, aby inwestycja się opłacała, koncern wysuwa szereg warunków. Jednym z nich jest potwierdzenie przez PAIH grantu gotówkowego, nie niższego niż 4,9 proc. wartości inwestycji, czyli 70 mln euro. Działkę w Opolu-Wrzoskach firma chciałaby otrzymać za bezcen, za „np. symboliczne 1 euro”. Koncern też liczy na zwolnienie z opłaty odrolnieniowej.

W piątym punkcie LG Chem prosi o potwierdzenie, że oferta zachęt inwestycyjnych z Opola nie zostanie potraktowana jako pomoc publiczna. […] Szósty punkt to prośba o ostateczną listę zachęt niestanowiących pomocy publicznej, które otrzyma LG Chem.

Przytacza kolejne warunki Koreańczyków, które eksperci oceniają jako wygórowane. Jak wskazuje w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Paweł Tynel z Ernst & Young maksymalna pomoc publiczna, jaką rząd może udzielić koncernowi, wynosi 26,25 mln. Wyższą musiałaby zatwierdzić Komisja Europejska. Nie liczy na możliwość zwolnienia firmy z opłaty odrolnieniowej.

A.P.