Karandziej: Wałęsa niszczył ludzi „Solidarności” w imię ambicji lub z inspiracji Służb Bezpieczeństwa

O agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy, jego postawie wobec innych członków opozycji i o 30 rocznicy wyborów 4 czerwca opowiada Jan Karandziej.

Jan Karandziej komentuje spór Lecha Wałęsy z Krzysztofem Wyszkowskim, który w 2011 r. przegrał spór sądowy, o to, czy były lider „Solidarności” był agentem, a który w tym roku może się doczekać rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał w Strasburgu.

Dokumenty znalezione u Kiszczaka jedynie potwierdzają to, o czym wiedzieliśmy już od dłuższego czasu.

Karandziej współczuje Wyszkowskiemu, że jest atakowany i to mimo swych zasług dla Polski. Dawny opozycjonista stwierdza, że Wyszkowski ma rację, gdyż to, że Wałęsa był agentem, potwierdzają zarówno papiery, jak i samo jego zachowanie. Przypomina, jak na jednym ze spotkań poświęconych grudnia 1970 Wałęsa przyznał, że na komendzie policji rozpoznawał ludzi pokazywanych mu na zdjęciach, informując służby, kto uczestniczył w demonstracjach. Były prezydent sprawiał wrażenie jakby „dał się służbom zapędzić w róg”. Karandziej podejrzewa, że to agenturalne związki były jednym z powodów, dla których Wałęsa zwalczał ludzi z Wolnych Związków Zawodowych. Przytacza słowa z jego przesłuchania w czasie internowania, gdzie miał powiedzieć przesłuchującym, że wyrzucił dla nich Gwiazdę i Walentynowicz z Solidarności. Jeszcze w czasie karnawału Solidarności Wałęsa kierował atakiem na gdańską drukarnię, zdominowaną przez  działaczy związku.

Wałęsa był człowiekiem rozgrywanym przez każdą stronę: i przez władzę i przez tzw. lewicę laicką.

Gość Radia WNET dodaje, że innym powodem zwalczania ludzi przez późniejszego prezydenta były względy ambicjonalne. Dawny działacz „Solidarności” podkreśla polityczną naiwność Wałęsy, który myślał, że był ważnym graczem, a był zwykłym figurantem.

Wiedzieliśmy, że jest to kiwanie, że to próba obejścia niektórych rzeczy i wyjścia komunizmu z twarzą i nie oddania władzy, tylko podzielenia się władzą.

Odpowiadając na pytanie o 30 rocznicę wyborów 4 czerwca, stwierdza, że dla tych, którzy jak on przebywali na emigracji w Ameryce, było jasne, że to próba manipulacji narodem. Komuniści dzięki temu oszustwu zyskali akceptację społeczną, którą wcześniej nie mieli.

Jan Karandziej będzie jednym z uczestników, obok Lecha Zborowskiego i dr hab. Sławomira Cenckiewicza debaty pt. „Od Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża do Solidarności”, które odbędzie się 18 czerwca o godz. 17 w Przystanku Historia.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

„Społeczeństwo w końcu zrozumiało, gdzie leży jego interes” – mówi w Poranku Wnet Andrzej Gwiazda 04.06.2019r.

„Przy Okrągłym Stole spotkała się bezpieka ze swoimi współpracownikami” – podsumował Andrzej Gwiazda w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk -Gadowską w Poranku Wnet.

 


Andrzej Gwiazda, inżynier elektronik, związkowiec, nauczyciel akademicki, publicysta, działacz opozycji w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, kawaler Orderu Orła Białego wspominając pierwsze wolne wybory w Polsce, powiedział:

Zmienili ordynację wyborczą, żeby wyszło tak jak się poprzednio umówili.

Dziś, mając dostęp do tak wielu odtajnionych materiałów źródłowych, wiemy, jak było na prawdę.

Okrągły stół był spektaklem, na którym zaprezentowano wyniki tajnych rozmów. – powiedział Gwiazda.

Dziś spotykają się beneficjenci tamtego układu. – skomentował Andrzej Gwiazda dzisiejsze uroczystości w Gdańsku.

Według niego tegoroczne obchody czwartego czerwca oraz pomysł o decentralizacji Państwa jest niczym szczególnym, gdyż społeczeństwo w końcu zrozumiało gdzie leży jego interes. Zapytany o to, co sądzi o dzisiejszym przemówieniu donalda Tuska, odpowiedział tak:

Wszystko można przewidzieć bo znany jest główny nurt polityki: płacić bogatemu bić biednego a to przecież nie jest model rozwoju Państwa.

Pytanie, na jakie zwraca uwagę Andrzej Gwiazda, mając za sobą doświadczenia sprzed trzydziestu lat, brzmi następująco:

Czy traktujemy Polskę jako narodową wspólnotę, czy jako miejsce gdzie silniejszy wygrywa ze słabszym.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

Lasota: Chińczycy wykradają wszystko co mogą jeśli chodzi o technologie

Irena Lasota przypomina, jak wyglądało finansowe wsparcie ze strony CIA dla Solidarności, odnosi się do kwestii Googla i Huawei, a także komentuje aktualną kampanię wyborczą.

Irena Lasota komentuje książkę Pawła Zyzaka „Efekt domina” w kontekście kontaktów amerykańskiego CIA z NSZZ Solidarność w czasach PRL:

W latach 80′ CIA dostało od Kongresu USA 20 milionów dolarów na popieranie Solidarności […] była to tak znana akcja na zachodzie, że SB wykorzystywało ją do dotarcia do osób z podziemia i tego, aby ona sama zaopatrywała się w różne komputery, które były niedostępne dla państw Układu Warszawskiego.

Gość Poranka WNET mówi także o zerwaniu współpracy Google z Huawei po tym, jak Donald Trump, wydał decyzję o zakazie współpracy amerykańskich firm z przedsiębiorstwami, które prezydent USA określił jako „zagraniczne zagrożenie”:

Wiadomo, że istnieje wyścig o to, kto przeskoczy do następnego etapu technologicznego i Chińczycy wydają się być zaawansowani. Niekonieczne przez to, że mają najlepszych naukowców, bo wiadomo, że oni wykradają wszystko, co mogą. Więc sprawa 5G jest bardzo istotna, bo stanowi o tym, kto będzie za kilka lat panował nad rynkami technologicznymi.

Nasza korespondentka ocenia także jakość kampanii wyborczych w Polsce. Jest niepocieszona tym, iż każda z partii nie mówi nic o unijnej polityce wschodniej:

Na całym świecie języki kampanii wyborczej odwołują się do niższego wspólnego mianownika niż kiedyś […] Niestety za mało te mówi się o Rosji i o tym, co dzieje się na wschodzie.

Posłuchaj całej audycji już teraz!


A.M.K.

O co walczą strajkujący nauczyciele – reportaż Krzysztofa Skowrońskiego z Nowej Huty.

Red. Krzysztof Skowroński odwiedził protestujących w Nowej Hucie nauczycieli.- Słowa prezydenta to dla nas pozytywny sygnał – mówiła w Poranku Wnet rzecznik protestujących Jolanta Zawistowicz.

W dzisiejszym „Poranku Wnet” wyemitowaliśmy reportaż z protestu nauczycieli z Nowej Huty w Krakowie. – To mój trzeci dzień strajku, jestem nauczycielem od 32 lat. Proszę uwierzyć ostatnią grupą zawodową, która chce strajku są nauczyciele – mówił jeden z nauczycieli w rozmowie z red. Krzysztofem Skowrońskim. – To jest protest rotacyjny, był czas na dialog i rozmowy z Panią minister, które jednak nie przyniosły skutku. Mówimy o dwóch najważniejszych postulatach, które wzburzyły całe nasze środowisko tj. postulatu dotyczącego oceny pracy zawodowej nauczycieli. Jest ich stanowczo za dużo, bo aż 97 ! (…) Po drugie – sprawa wydłużonej ścieżki awansu zawodowego nauczycieli, która to sprawa przekłada się na płace i emeryturę tej grupy zawodowej – podkreślała Zdzisława Chacia z gdyńskiej Solidarności. Na pytanie dotyczące odpowiedzialności samorządów za finansowanie placówek oświaty liderka Solidarności gdyńskiej odpowiedziała o swoich doświadczeniach. – Negocjuje z dość przyjaznym samorządem gdyńskim, w ich gestii pozostają tylko dodatki motywacyjne, wychowawcze (…) ponad 40 procent budżetu miasta dokładane do edukacji płace zasadnicze powinien dać rząd ze swojej subwencji w gestii samorządów są tylko dodatki motywacyjne, wychowawcze – podkreślała Chacia.

[related id=71912]Agata Łyko z krakowskiej „Solidarności”podkreśliła, że nauczyciele, którzy protestują w Nowej Hucie reprezentują całe środowisko.- Oczekujemy, że strona rządowa zauważy ten protest, ponieważ są to postulaty całego środowiska. Członkowie związku to w skali kraju ok 70 tyś. osób – mówiła Łyko – Na drzwiach przy wejściu wiszą postulaty protestujących i nasz list do premiera Mateusza Morawieckiego. Chcemy porozmawiać z premierem po to, by zapobiec formie zaostrzenia protestu -podkreślała.

W środowym „Poranku Wnet” wypowiedziała się także rzecznik protestujących w Nowej Hucie nauczycieli, która skomentowała wypowiedz prezydenta RP Andrzeja Dudy, który uznał protest za zasadny i poprosił nauczycieli  o spokój i „zrównoważone i realistyczne” podejście do sytuacji.

– Słowa prezydenta to dla nas pozytywny sygnał, pozytywny przekaz. Pewnie oczekiwalibyśmy więcej. Jeżeli chodzi o słowa o „wyważeniu” to wydaje nam się,  że nasza propozycja, jest taką propozycją próby wypośrodkowania słusznych żądań nauczycieli i tych propozycji, które może złożyć strona rządowa – mówiła rzecznik prasowa SORM NSZZ „Solidarność” Jolanta Zawistowicz.

W dniu dzisiejszym w Warszawie odbędzie się posiedzenie sztabu protestacyjno – strajkowego NSZZ Solidarność, w którym weżmie udział delegacja nauczycieli protestujących w Nowej Hucie. Tego samego dnia, w środę wieczorem w Kancelarii Prezydenta odbędzie się spotkanie Andrzeja Dudy z premierem Mateuszem Morawieckim na temat żądań płacowych nauczycieli.

M.P.

Tacy jesteśmy. Etos Solidarności w 1980/81 roku i dziś – oczami Polaków/ Zbigniew Berent, „Kurier WNET” nr 51/2018

Duch pierwszej Solidarności wyrażał się w wierze w to, że każdy jest częścią wielkiego ruchu społecznego i ma możliwość wywierania wpływu na ten ruch poprzez aktywne w nim współuczestnictwo.

Zbigniew Berent

Tacy jesteśmy. Etos Solidarności w 1980/81 roku i dziś

Polska ma piękną kartę XIX-wiecznej pracy organicznej i pracy u podstaw, pracy i życia z wartościami. Karta ta była wygraną wieloletniej wojny z rusyfikacją i germanizacją, o polską szkołę, polskie rzemiosło, handel i przemysł, o polską naukę. W budowie nowoczesnej Polski XXI wieku powinniśmy sięgać do tych tradycji i doświadczeń. Sięgać również do wielkiego dziedzictwa Sierpnia 1980 r., etosu Solidarności.

Jak doszło do powstania Solidarności?

Jakim etosem kierowali się ludzie, którzy tworzyli masowy ruch społeczny zwany Solidarnością? Co skonsolidowało opozycję, która skutecznie przez 16 miesięcy walczyła o prawa robotnicze i prawo do godnego życia Polaków?

Tym, którzy tego nie pamiętają, należy przypomnieć, że Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem satelickim Związku Sowieckiego. Strategiczne decyzje zapadały w Moskwie. Pod ideowym kierownictwem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej funkcjonowały wszystkie służby państwa.

Konstytucja z 1977 roku obligowała PRL do sojuszu z ZSRR. Wszechobecne kolejki, talony i inflacja spędzały (często dosłownie) sen z oczu obywatelom. Przesłanki te stanowiły grunt społecznego niezadowolenia.

Na jego podstawie powstał katalog idei, które charakteryzowały główny nurt ruchu. Było to: powołanie do życia Niezależnych, Samorządnych Związków Zawodowych Solidarność w celu obrony praw pracowniczych,
zapewnienie obywatelom parasola ochronnego, między innymi poprzez odpowiednie do danej sytuacji gospodarczej zabezpieczenia socjalne,
ograniczenie cenzury i represji wobec opozycjonistów.

Z czasem, na skutek przyjęcia przez reżim komunistyczny strategii konfrontacji i zwalczania ruchu, doszły nowe idee: odebranie części władzy rządzącej partii, budowa demokratycznego, obywatelskiego państwa, opartego w większości na społecznej własności środków produkcji, którego obywatele będą objęci osłoną socjalną i wprowadzenie zmian w sposób pokojowy.

W głównej mierze był to początkowo ruch obywatelski, który w wyniku konfrontacji z siłami totalitarnego państwa nastawiał się coraz bardziej na stopniowe zmiany ustrojowe, o czym nie można było mówić oficjalnie, z uwagi na oskarżenia komunistów, że Solidarność chciałaby przejąć władzę, co w ówczesnej sytuacji geopolitycznej nie było możliwe. Chodziło zatem o takie przedstawianie programu Solidarności, aby nie wyglądał on na postulat obalenia rządów komunistycznych.

Istotną część programu stanowiły idee przewidujące szeroki udział samorządów pracowniczych w systemie gospodarczym. Idee, których próby wdrożenia na początku lat dziewięćdziesiątych w większości się nie powiodły na skutek promowania doktryny niewidzialnej ręki rynku, która wszystko ureguluje najlepiej.

(Leszek Balcerowicz z Donaldem Tuskiem i Januszem Lewandowskim ze wszystkich sił dążyli do wyprzedaży zagranicznemu kapitałowi jak największej ilości majątku narodowego za bezcen).

W sierpniu 1980 roku powstała zatem nowa, nieznana dotychczas w bloku sowieckim instytucja – organizacja niezależna od partii komunistycznej. Powstanie jej możemy w dużej części zawdzięczać dobremu przygotowaniu ideologicznemu na bazie dokumentów prawa międzynarodowego. Rządowi Gierka bardzo zależało na podtrzymaniu współpracy gospodarczej z Zachodem, na strumieniu pieniędzy płynących pod postacią pożyczek z zachodnich banków do Polski. Władza musiała więc ograniczyć represje, co pozwoliło na powstanie zorganizowanych grup opozycyjnych: KSS KOR, KPN, ROPCiO i innych.

Powstał też wówczas szczególny typ organizacji – Wolne Związki Zawodowe w Gdańsku, w Katowicach i na Pomorzu Zachodnim. To działacze WZZ Wybrzeża, między innymi w obronie zwolnionych z pracy swoich działaczy, zapoczątkowali 14 sierpnia 1980 roku strajk w Stoczni Gdańskiej. Zaowocował on powstaniem Solidarności i całą lawiną późniejszych wydarzeń. Jeżeli związek łączył jakiś etos, były to idee wspólne dla wszystkich WZZ – obrona praw robotniczych i obywatelskich oraz dążenie do przemian demokratycznych w państwie.

Republikanizm obecnego społeczeństwa

Pogląd, że dzięki temu ruchowi w ogóle możliwa była wolna Polska, jest niekwestionowany. W powszechnej opinii Solidarność miała istotne znaczenie dla ukształtowania tożsamości Polaków.

CBOS w 2010 roku opublikował wyniki badań ankietowych wśród Polaków z różnych opcji politycznych. Ponad cztery piąte dorosłych Polaków (82%) zgodziło się z opinią, że Solidarność miała duży wpływ na to, kim dziś jesteśmy jako naród i społeczeństwo. W ocenie zdecydowanej większości badanych (66%) ruch ten zrodził prawdziwą solidarność między ludźmi i obudził w nich najlepsze cechy.

Odrębną sprawą jest, w jakim stopniu doświadczenie i przesłanie Solidarności jest ważne i przydatne dzisiaj. Opinie w tej kwestii są nieco bardziej podzielone niż oceny historycznego dorobku Solidarności. Większość badanych (58%) nie zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że działalność Solidarności w latach 1980–1981 jest już tylko historią i nie ma po co do niej wracać. Zarazem ponad połowa respondentów (52%) uważa, że doświadczenie pierwszej Solidarności może być przydatne także dzisiaj, w wolnej Polsce. Okazuje się, że im młodsi respondenci, tym częściej dostrzegają potrzebę odwoływania się w dzisiejszej Polsce do pierwszej Solidarności, jej doświadczeń i dorobku. Szczególnie często (70% wskazań) potrzebę tę wyrażają uczniowie i studenci.

Reprezentowanie interesów społecznych przez Solidarność

Większość Polaków (64%) jest przekonana, że w latach 1980–1981 Solidarność była ruchem wyrażającym interesy całego społeczeństwa.

Gdyby wtedy, 40 lat temu, chociaż cześć powstałych projektów („Polska Samorządna”, budowa kapitału społecznego w ramach kreowania idei społeczeństwa obywatelskiego, nacisk na inicjatywność i racjonalny rozwój, walka z patologiami, wszelkimi układami towarzyskimi itd.) została wprowadzona w życie, bylibyśmy już dziś na poziomie rozwoju ekonomicznego co najmniej Norwegii i Szwecji. Komuniści jednak tymi projektami byli przerażeni, widząc, że władza na wielu obszarach wymyka się im spod totalitarnej kontroli. Dlatego wprowadzili stan wojenny, którego skutki odczuwamy do dziś na następujących płaszczyznach:

  • Katastrofalnie niski poziom zaufania społecznego, Polaka do Polaka, firmy do firmy, organizacji do organizacji, itd. Ogromne zaufanie, jakie mieli obywatele w latach Solidarności 1980/81, zabił stan wojenny. Odradzało się stopniowo na skutek wzajemnej życzliwości w czasach gospodarki niedoboru i kolejek po wszystko, by zostać zabity po raz drugi w wyniku złodziejskiej prywatyzacji, pychy i arogancji nowych (rzekomo „naszych”) władz, uprawiania filozofii TKM, patologii wymiaru sprawiedliwości.
  • Niski poziom społecznego uczestnictwa w sprawach publicznych jako skutek stanu wojennego oraz późniejszych mechanizmów obejmowania stanowisk, kolesiostwa, nepotyzmu, patologii parlamentarnych, kapitalizmu kumoterskiego itd.

Doszły do tego patologie czasów anormalnej i amoralnej transformacji ustrojowej (patrz W. Kieżun, Patologie transformacji, Warszawa 2012).

Wolność, równość, godność

Można przyjąć, że etos to realizacja obowiązującego w grupie społecznej, społeczności czy kategorii społecznej zbioru idealnych wzorów kulturowych, politycznych i społecznych.

Dlatego sięganie do doświadczeń Sierpnia oraz projektów społecznych, jakie zrodziły się od sierpnia do 13 grudnia 1981 roku, ma sens. Jest konieczne, aby nic z tego, co zrodził Sierpień, a potem Solidarność, nie umknęło naszej uwagi w obecnej budowie naszego wspólnego domu o nazwie Polska. Aby nie umknął nam cel zasadniczy: człowiek.

Solidarność była okresem 10 lat walki o niepodległość i normalność społeczną. Polacy nie działali tak, jak się spodziewali marksiści, czyli w swoim doraźnym interesie, lecz w imię wartości. Wartości wynikających z pnia chrześcijańskiego.

Wyniki badań CBOS z 2010 roku pokazują, że w odczuciu społecznym Solidarność z lat 1980–1981 była przede wszystkim ruchem wolnościowym. Najwięcej osób wśród głównych zamierzeń Solidarności z tego okresu wymienia dążenie do wolnej Polski – 81% ankietowanych. Drugim najczęściej wskazywanym celem jej działania jest walka o wolność i swobody obywatelskie – 76% ankietowanych. W opinii społecznej istotne znaczenie miały także idee równości i sprawiedliwości: dwie piąte badanych do głównych celów działań związku zalicza walkę o równe prawa i równe traktowanie wszystkich obywateli. Niemal tyle samo osób postrzega Solidarność jako ruch mający przede wszystkim na względzie troskę o godność ludzi pracy: dążący do zapewnienia pracownikom godziwych warunków pracy i płacy. Tylko nieco mniej osób wśród jej głównych zamierzeń wymienia poprawę warunków życia ludzi. W odczuciu społecznym mniejsze znaczenie miała chęć uzyskania partycypacji we władzy: możliwość kontrolowania rządzących i wpływania na ich decyzje. Niewiele osób odbiera pierwszą Solidarność jako ruch o zabarwieniu narodowo-katolickim, hołdujący tradycyjnym wartościom narodowym i religijnym.

Należy wyraźnie odróżnić szesnaście miesięcy Solidarności z lat 1980−1981 od tej z roku 1988/89 i później. Pierwsza Solidarność charakteryzowała się aktywnym zaangażowaniem jej uczestników. Zdecydowana większość z nich była przekonana, że demokracja oznacza coś więcej niż tylko demokrację przedstawicielską, która sprowadza się do aktu oddania głosu przy urnie wyborczej. Duch pierwszej Solidarności wyrażał się w wierze w to, że każdy jest częścią wielkiego ruchu społecznego i ma możliwość wywierania wpływu na ten ruch poprzez aktywne w nim współuczestnictwo. Efektem tej wiary było podejmowanie działań zmierzających do obywatelskiego samowyzwolenia spod dominacji partyjnej nomenklatury i tworzenie warunków umożliwiających budowę stabilnej demokracji, w której wszystkich członków społeczeństwa traktuje się jako obywateli, którym przysługują takie same prawa, szanse, szacunek i godność.

Republikański model uczestnictwa

Ruch Solidarności lat 1980-81 był niezwykle demokratycznym przedsięwzięciem, który może być do dziś modelem projektu demokratycznego ładu: zarówno ogólnospołecznego, czyli państwowego, jak i właściwego instytucjom, dużym organizacjom. Projektem z gruntu demokratycznym oraz fundamentalnie obywatelskim z udaną próbą uobywatelnienia ludzi, „zwykłych Polaków”, i włączenia ich troski o wspólny los w myślenie o codziennym, indywidualnym powodzeniu życiowym.

Był to zatem model uczestnictwa obywateli w decyzjach o znaczeniu ogólnospołecznym, decyzjach, które albo bezpośrednio, albo poprzez swe skutki dotykają w końcu nas wszystkich. Był najgłębszą, ideową i duchową częścią identyfikacji ze społecznym działaniem. Właśnie ten element tworzył jeden z podstawowych zrębów solidarnościowego etosu.

Dodać do tego należy:

• „Uobywatelnienie” narodu. Udział we wspólnych działaniach na rzecz dobra wspólnego. Prawo, ale też i swego rodzaju obowiązek uczestnictwa w debacie o kierunkach działania społeczno-politycznego

• Etos Solidarności budowany był na niezbywalnym elemencie obywatelskiej tożsamości czyli godności osoby, godność jednostki, wyrażająca się też jako podmiotowość. Słowo „godność” stanowiło też niezwykle silną broń ideową gdyż oznaczało, że nie może być mowy o dobrym ustroju, jeśli nie gwarantuje on podstawowych praw obywatelom i nie zapewnia im godności. A godność – podmiotowość – do prawa o decydowaniu o swym i swoich bliskich losie dodawała troskę każdego obywatela o wspólne życie i los wspólny.

Wartości i cele Solidarności z lat 1980–1981

CBOS w 2010 roku opublikował wyniki badań ankietowych wśród Polaków z różnych opcji politycznych. Wyniki badań zaprzeczają tezom lewackich publicystów, że z etosu Solidarności w czasach obecnych nic nie pozostało, jedynie liryczne wspomnienie i uczucie zaprzepaszczenia ideałów Solidarności.

O tym, że pierwsza Solidarność nie była i nie jest traktowana wyłącznie jako związek zawodowy, świadczy postrzeganie idei, które przyświecały jej działalności. Respondenci badania CBOS nie zawęzili celów działania tego ruchu do postulatów dotyczących pracy i  spraw bytowych. Ruch ten łączył ludzi, bo odwoływał się do wartości uniwersalnych, a nie do żadnej określonej orientacji światopoglądowej czy politycznej. Jednocześnie z poziomu deklaracji nie aspirował do objęcia władzy. Co najwyżej do zagwarantowania sobie wpływu na decyzje rządzących. Jeśliby zatem wskazywać wartości i cele, jakie – w odczuciu społecznym – przyświecały wówczas Solidarności, to można opisać je przez triadę: wolność, równość, godność.

Wierność wyznawanym wartościom

Zmiany optyk myślenia i działania na bardziej innowacyjne dokonane zostaną tylko wtedy, gdy my sami się „zreformujemy”, gdy budować będziemy „podmiotowe społeczeństwo” w duchu dialogu i współpracy z innymi. Konieczne będzie ustalenie przez każdego z nas własnego motto życiowego: Jak żyć dalej? Co w życiu jest najważniejsze? Konieczna jest świadomość swego Westerplatte, które, jak skarb będzie cenione i strzeżone, którego nie odda się, ani nie porzuci za żadną cenę.

Czy jest to zbyt idealne? Nikt nie mówi, że rozwój własny, a przy tym rozwój Polski to łatwe zadanie. Wiadomo, że dla części obywateli bliższy jest cyniczny, amoralny relatywizm. Pora jednak sobie uświadomić, że takie postawy nie zbudują ani kapitału społecznego, ani podmiotowego społeczeństwa. Mogą dalej pogrążać nas w zastoju, w zamrażaniu posiadanego potencjału ludzkiej inicjatywności, przedsiębiorczości, innowacyjności.

Gdzie szukać wartości?

Jednym ze źródeł republikańskich wartości jest dziedzictwo Solidarności. Innych źródeł szukać można w najróżniejszych materiałach. Dla jednych jest nią Biblia, dla innych dzieła literackie, dla jeszcze innych moralność i etyka. Osobiście odnajduję w etosie Solidarności przesłania i wartości wynikające z poniższych faktów i dzieł: 550 lat polskiego parlamentaryzmu, dzieła Jana Kochanowskiego, prace Frycza Modrzewskiego, projekty Wawrzyńca Goślickiego, projekty i dzieło Stanisława Konarskiego, Konstytucja 3 maja, Testament Polski Walczącej, konstytucja marcowa. Potężnym źródłem dla poszukiwań wartości, ich ewaluacji jest corocznie odbywający się Kongres Polska Wielki Projekt.

Zakończenie

Nie mają racji lewicowi autorzy sympatyzujący z jedynie słuszną linią polityczną Platformy Obywatelskiej, że obecnie nie ma co kultywować etosu Solidarności, bo pozostało po nim tylko „liryczne wspomnienie”! Jest akurat odwrotnie, cała idea Solidarności jako ruchu odnowy i sanacji życia publicznego jest dziś aktualna jak nigdy wcześniej.

W latach 80. minionego stulecia członkowie Solidarności rozumieli, że nie może być dobrym ustrojem taki, który ogranicza prawo do decydowania o ich losie i całkowicie pozbawia ich prawa do wypowiadania się na temat działania władz państwa. Wtedy obywatele byli zjednoczeni wokół wolności i praw obywatelskich, a dziś powinni jednoczyć się wokół budowy społecznego zaufania przez systematyczne i permanentne uzdrawianie funkcjonowania trzech władz w duchu standardów cywilizacji łacińskiej:

  • greckiego imperatywu dążenia do prawdy bez notorycznego zamiatania spraw pod dywan,
  • pełnego zaimplementowania do wymiaru sprawiedliwości kardynalnych standardów prawa rzymskiego w celu czynienia sprawiedliwości, a nie krzywdy,
  • prymatu moralności w działaniach instytucji państwowych i samorządowych, prymatu etyki chrześcijańskiej w realiach funkcjonowania władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Aby proces uzdrawiania państwa zakończył się sukcesem, potrzebni są, jak w latach 80. minionego stulecia, oddani społecznicy i profesjonalni specjaliści – do rugowania z polskiego prawodawstwa miazmatów cywilizacji bizantyjskiej i turańskiej. Po rychłym uchwaleniu nowej konstytucji powinniśmy całkowicie oczyścić polskie prawodawstwo z naleciałości bizantyjskich: nadmiaru przepisów, ich nieczytelności i wzajemnej sprzeczności. Czeka nas benedyktyńska praca, ale w dobie cyfryzacji jest to możliwe.

Konieczne w tym dziele jest przywrócenie etosu służby cywilnej i rychłe podziękowanie za „służbę” tym „legislatorom”, którzy notorycznie psują prawo! I bynajmniej nie chodzi o stanowiska ministerialne, lecz o tych urzędników, którzy poprzez „zasiedzenie” kreują prawo w duchu marksizmu i leninizmu, wedle doktryny „srogiego miecza” (przewaga kontroli i restrykcji wobec obywateli) z okresu słusznie minionego.

Premier niezwłocznie powinien reaktywować Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, powołać Komitet ds. wizerunku Polski w kraju i za granicą-MABENA, zlikwidować niepotrzebne i kosztowne agencje i fundusze celowe, ogłosić strategiczny plan rozwoju Polski na następne 10 lat oraz zdyscyplinować część ministrów do sprawowania swoich funkcji w duchu poszanowania praw i wolności obywatelskich, godności człowieka. Notoryczny brak udzielania odpowiedzi obywatelom stanowi dowód na sprawowanie władzy według zasad cywilizacji turańskiej.

Etos Solidarności na dziś

W naszym życiu stawiamy na wiarę i rodzinę, a nie na władzę i biurokrację. Wszystko poddajemy debacie. Chcemy poznać wszystko – żeby lepiej poznać siebie.
Doceniamy godność życia każdej ludzkiej istoty, bronimy praw każdego człowieka i podzielamy nadzieję na życie w wolności tkwiące w każdej ludzkiej duszy.
W duchu chrześcijańskiego dekalogu chcemy uszlachetnić nasze społeczeństwo, zbudować mosty między Polakami.
Odwołujemy się do chrześcijańskich korzeni i moralności.
Stawiamy na cywilizacyjną wymowę naszego dziedzictwa kulturowego.

Takie są bezcenne więzy, które nas łączą jako naród i jako cywilizację. Tacy właśnie jesteśmy.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Tacy jesteśmy. Etos Solidarności w 1980/81 roku i dziś” znajduje się na s. 14 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Tacy jesteśmy. Etos Solidarności w 1980/81 roku i dziś” na stronie 14 wrześniowego „Kuriera WNET”, nr 51/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zapomniani bohaterowie Solidarności: Marian Pękacz (1934–2016). Chwała bohaterom! Celebrujmy „Requiem dla Niepokonanych”

Pękacza internowano, gdyż pozostawienie go na wolności „zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa i porządku publicznego przez to, że był negatywnie ustosunkowany do ustroju socjalistycznego i PZPR”.

Zdzisław Janeczek

Marian Pękacz urodził się 1 I 1934 r. w rodzinie chłopskiej, w miejscowości Wincentynów (potocznie przez miejscowych nazywanej Maziarnią) w powiecie opoczyńskim, jako dziesiąte dziecko cieśli Wawrzyńca i Marianny Śmigiel. (…) Jego dzieciństwo zostało naznaczone piętnem wojny. Dorastał w trudnych latach niemieckiej okupacji i terroru. Starsi związali swe sympatie ze Związkiem Walki Zbrojnej, przemianowanym później na Armię Krajową. W tym czasie Ziemia Opoczyńska zdobyła miano „Królestwa Partyzantów”. Główną siłą oporu był sformowany z miejscowych chłopów 25. Pułk Piechoty AK, którym dowodził doświadczony oficer mjr Rudolf Majewski (1901–1949) pseudonim ,,Leśniak’’. (…)

Mandat delegata na zjazd Solidarności w Gdańsku | Fot. archiwum rodziny Pękaczów

Akowcy zakończyli walkę z okupantem niemieckim 17 I 1945 r., z chwilą wkroczenia na te tereny Armii Czerwonej. Z jej obecnością M. Pękaczowi kojarzyły się nieustające gwałty, rabunki i budzące strach formacje NKWD, których funkcjonariusze z bronią w ręku szli na tyłach oddziałów frontowych i w razie załamywania się pod niemieckim ogniem natarcia strzelali w plecy swoich żołnierzy. Sowieci zabierali chłopom wszystko to, czego nie skonfiskowali wycofujący się Niemcy. (…)

Dla mieszkańców Ziemi Opoczyńskiej, także Mariana Pękacza, symboliczny wymiar miała śmierć ich dowódcy mjr. Rudolfa Majewskiego. Twórca 25. Pułku Piechoty Armii Krajowej do więzienia we Wronkach trafił w 1947 r. po pokazowym procesie politycznym przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu. (…) Na niespełna rok przed upływem terminu kary i wyjściem na wolność mjr Rudolf Majewski zginął w swojej celi.

Według zeznań współwięźniów, legendarny oficer został brutalnie zamordowany. Relacje wskazywały, iż ofiara rozpaczliwie broniła się do końca. Hałasy, przejmujące krzyki, wołanie o ratunek dobiegały z miejsca odosobnienia na kilkanaście minut przed tym, zanim martwe już ciało zostało wyniesione przez funkcjonariuszy UB. (…)

M. Pękacz, jak większość społeczeństwa musiał w dalszym ciągu żyć w silnym i długotrwałym strachu, którego nie można było w pełni odreagować wcześniej na Niemcach ani tym bardziej na Sowietach. Ładunek gniewu był ukierunkowany na kolejne okupacyjne władze stosujące przemoc i terror wobec Polaków. (…) . Za zdobycze wojenne Rosjanie uznawali zakłady przemysłowe, majątki ziemskie, dwory, magazyny, spichlerze, sklepy z wszelkim asortymentem, maszyny rolnicze, artykuły spożywcze, paliwo, pasze, bydło, porzucony sprzęt gospodarstwa domowego i inne przedmioty. Dochodziło do morderstw, gwałtów, demontażu i wywózki urządzeń przemysłowych (np. cukrowni w Prabutach), komunalnych, torów kolejowych, do masowych dewastacji i rabunków. Świadectwa te gruntowały jego ostateczną ocenę nowej rzeczywistości politycznej. (…)

Ostatecznie na stałe osiadł w Siemianowicach Śląskich. W dokonaniu życiowego wyboru pomógł mu starszy brat Jan, który pracował na KWK „Siemianowice”. Marian Pękacz podjął pracę na tejże kopalni i zapisał się na Wydział dla Pracujących do Górniczego Ministerstwa Górnictwa i Energetyki im. Powstańców Śląskich nr 4 w Katowicach przy ulicy Mikołowskiej 131. Uczęszczał do klasy o specjalności górnik mechanik. (…)

Ukończenie technikum umożliwiło mu objęcie stanowiska kierowniczego w górnictwie. Jako sztygar (niem. Steiger, daw. hutman) zajmował się dozorem technicznym, a także częściowo administracyjnym pracy górników. Mimo nalegań, nie wstąpił do PZPR. Bardzo szybko przyswoił sobie zwyczaje i tradycję górniczą, a 4 grudnia tzw. Barbórka stała się świętem rodzinnym.

W 1961 r. wziął ślub ze Stefanią Majewską (1936–2015), córką Stanisława i Walentyny Szczepaniak. Przyszłą żonę poznał jako córkę Stanisława Majewskiego, przyjaciela starszego brata, zatrudnionego na tej samej siemianowickiej kopalni. (…)

Zwolnienie z internowania w Kokotku | Fot. archiwum rodziny Pękaczów

Od dnia narodzin ruchu „Solidarności” Marian Pękacz stał się nie tylko gorliwym admiratorem związku, ale jednym z najaktywniejszych jego działaczy w rejonie siemianowickim. Razem z Ewaldem Hojką stanęli na czele organizowanego NSZZ „Solidarność” KWK „Siemianowice” i nawiązali kontakt z tworzącymi się strukturami na terenie Huty „Jedność” (przewodniczący Komisji Zakładowej Wiesław Mrozek) i KBW „FABUD” (przewodniczący Komisji Zakładowej Zbigniew Johanowicz). Szczególnie ważne były kontakty z FABUD-em, który miał własny fax i bezpośrednią łączność ze Stocznią w Gdańsku. Tutaj też redagowano najwcześniejsze siemianowickie druki niezależne, które były kolportowane m.in. na KWK „Siemianowice”. Pierwszy numer Biuletynu Informacyjnego NSZZ „Solidarność” KBW „FABUD” Siemianowice Śl. został oddany do rąk czytelników 14 X 1980 r. (…)

Na podstawie artykułu 42 dekretu z dnia 12 XII 1980 r. o ochronie Państwa i bezpieczeństwa publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego postanowiono Mariana Pękacza zatrzymać. Bezpieka od dawna śledziła każdy jego krok.

O godz. 12.01 został internowany. Dzień wcześniej rozmawiał z córkami, mówił o ich wyborze kierunku studiów, potem była uroczysta kolacja, podczas której panował bardzo familiarny, niemal świąteczny klimat. Mimo wszystko córki wyczuwały, iż działo się coś niedobrego. Gdy udawały się na spoczynek, zauważyły, że ojciec siedział ubrany, skupiony, jakby na coś czekał. Tak doczekał o północy dzwonka do drzwi. W otwartych drzwiach tłoczyli się umundurowani milicjanci. Jeden z nich oświadczył, iż obywatel Marian Pękacz musi z nimi natychmiast udać się na komendę MO, by zidentyfikować młodego człowieka, który podaje się za jego bratanka Bogdana. „Dobra, dobra”, odpowiedział nagabywany, niezbyt przekonany o prawdziwości tych słów. Gdy wyszedł na klatkę schodową, został skuty kajdankami. Na jego prośbę skuto go z rękami do przodu, a nie do tyłu, gdyż miał kontuzjowany bark. Konwój z zatrzymanym natychmiast ruszył na komendę. W mgnieniu oka wraz z innymi działaczami „Solidarności” z przygotowanej listy proskrypcyjnej znalazł się na KW MO w Katowicach.

Droga do miejsca odosobnienia była okazją do wywarcia presji psychicznej. Prowadziła przez lasy pogrążone w ciemnościach grudniowej nocy. Uprowadzeni, porwani z łóżek, nie wykluczali, że jadą na pewną śmierć i o to chodziło oprawcom. Marianowi Pękaczowi wówczas na myśl przyszedł tragiczny koniec bohaterskiego mjr. Rudolfa Majewskiego. (…)

Marian Pękacz trafił do Ośrodka Odosobnienia dla Internowanych w Jastrzębiu-Szerokiej, który funkcjonował od 13 XII 1981 r. do III 1982 r. w trzech pawilonach Zakładu Karnego przy ul. C.K. Norwida 23. (…) Pierwsze informacje o losach Mariana dotarły do rodziny za pośrednictwem A.S. Kowalskiego w czasie świąt Bożego Narodzenia. Żona i córki dowiedziały się, że ojciec żyje i jest zdrów („jedynie dokuczał mu katar i odezwało się serce”), że nie dał się złamać, a nawet podtrzymuje pozostałych skazańców na duchu. Cały czas był w kontakcie z grupami oporu i działaczami związkowymi z innych miast.

M. Pękacz – emeryt po zakupach | Fot. archiwum rodziny Pękaczów

Przełomem była zgoda władz na odwiedziny członków rodziny. Pierwsze widzenie było wielkim przeżyciem dla obu stron. Najbliżsi zabrali ze sobą mydło, ciepłą bieliznę i jedzenie. Do Jastrzębia dojechali autobusem, a potem długo maszerowali w milczeniu, polami zasypanymi śniegiem, w kierunku obozu. Przed żelazną bramą były rozstawione wojskowe namioty, ogrzewane kozami, a w nich stały rzędami polowe łóżka dla żołnierzy pełniących służbę wartowniczą. W jednym z namiotów była stołówka polowa, w drugim biuro podawcze. Grozę budziły cielska potężnych czołgów. Każdy musiał napisać podanie zawierające prośbę o zgodę na widzenie. W tym celu udostępniano papier i ołówek. Córki Anna i Elżbieta dostosowały się do stawianych warunków, natomiast starszy brat ojca Jan oświadczył, że nie będzie nic pisał. Podszedł do bramy i pięścią, niczym sienkiewiczowski Jurand pod krzyżackim Szczytnem, z całych sił załomotał. Otwarło się małe okienko i ukazała się twarz strażnika. Usłyszeli opryskliwe pytanie „czego?’ Stryj Jan odpowiedział: „Chciałem widzieć się z bratem!” „Podanie napisać!” „Jak żeście go brali, to podania nie chcieliście!” Gdy wszyscy spełnili żądanie służb wartowniczych i oddali „bumagi”, pojawił się jeden z listą i wyczytał, kto może przekroczyć bramę więzienia. Celowo pominięty został krnąbrny stryj Jan. (…)

M. Pękacz przez resztę życia nosił w sercu obraz 13 grudnia 1981 r. Jako weteran tej „wojny” był stale na celowniku swoich przełożonych. Wprawdzie po zwolnieniu z internowania pozwolono mu wrócić do pracy na KWK „Siemianowice”, ale przez 10 lat pracował tylko na nocną zmianę.

Był pilnowany i ciągle mu przypominano, iż wprawdzie stan wojenny został zniesiony, ale mimo to w każdej chwili może być skreślony z listy pracowników. Śledzono go bacznie i ograniczano kontakty z załogą, ciągle podejrzewając o buntownicze zamiary. Mimo szykan dotrwał do emerytury, na którą zapracował, rezygnując m.in. z urlopów. (…)

Cały artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Zapomniani bohaterowie Solidarności. Marian Pękacz (1934-2016)”, znajduje się na s. 6–7 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zdzisława Janeczka pt. „Zapomniani bohaterowie Solidarności. Marian Pękacz (1934-2016)” na s. 5 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

 

Jacek Strączyński: Przemysł w Częstochowie został zrujnowany przez „układ pookrągłostołowy”

Jacek Strączyński i Stanisław Kołodziejczyk opowiedzieli historię Częstochowskiego przemysłu. Zarząd Częstochowskiego NSZZ „Solidarność” skomentował również stan dzisiejszej gospodarki miasta.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy

JN

Cezary Mech: To bzdura, że wolne niedziele dla pracowników supermarketów będą ciosem dla gospodarki [VIDEO]

Dr Cezary Mech i Alfred Bujara w dyskusji o skutkach wprowadzenia wolnych niedziel, a także o tym, czy należy zapraszać Ukraińców do pracy w Polsce, w sytuacji, gdy płace mamy niższe niż na Zachodzie.

Aleksander Wierzejski rozmawiał z Alfredem Bujarą, przewodniczącym Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ Solidarność. Głównym poruszonym tematem była kwestia wolnych niedziel. Mają ruszyć prace w sejmie nad ustawą wprowadzającą wolne niedziele dla pracowników handlu wielkopowierzchniowego.

Alfreda Bujarę niepokoi zapowiedź Janusza Śniadka, posła PiS-u, a dawniej przewodniczącego Solidarności, że wolne od pracy mają być tylko dwie niedziele w miesiącu. Zdaniem gościa Poranka pracownicy oczekują czterech niedziel wolnych w miesiącu. Ponadto nie wyobraża sobie, żeby miały one nie obejmować pracowników hurtowni, centrów logistycznych i magazynowych. Są to miejsca, w których panują bardzo ciężkie warunki pracy. Uważa, że powinniśmy spojrzeć na to, jak pracuje się na Zachodzie. Tam pracownicy nie muszą pracować tak szybko i wydajnie jak u nas. U nas pracownik otrzymuje czterokrotnie niższe wynagrodzenie niż pracownik tej samej sieci na przykład w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii.

Czy jest miejsce na kompromis? Alfred Bujara odpowiada, że jeszcze nikt nie proponował rozmów na temat kompromisu. Wskazał też, że pracodawcy bronią się argumentami („bzdurnymi oczywiście”), że spadnie obrót, że spadnie PKB, że wzrośnie bezrobocie. Protestują według niego międzynarodowi pracodawcy, właśnie ci, którzy narzucili w Polsce niskie standardy pracy i płacy. Natomiast polscy pracodawcy, jak twierdzi, wspierają związkowców w działaniach na rzecz wprowadzenia wolnych niedziel.

Do rozmowy włączył się ekonomista dr Cezary Mech. Jego zdaniem nieporozumieniem jest twierdzenie, że wprowadzenie wolnych niedziel dla pracowników handlu wielkopowierzchniowego byłoby ciosem dla gospodarki. Jest wielką szkodą, że dopiero po dwudziestu kilku latach Polski niepodległej dopracowujemy się standardów w takich kwestiach. Uważa też, że na sprawę kosztów powinniśmy patrzeć systemowo. Społeczeństwo powinno mieć czas na odpoczynek, na rodzinę i na inwestycje w infrastrukturę społeczną.

Dr Cezary Mech zwrócił też uwagę, że sklepy wielkopowierzchniowe w swojej działalności wykorzystują przewagę, jaką jest tzw. negatywny cash flow. Polega ona na tym, że sprzedaż towarów następuje szybciej niż zapłata dostawcom. Jeśli wypadnie jeden dzień obrotu w tygodniu, to będzie miało dla nich duże znaczenie.

Alfred Bujara na to odpowiedział, że wprowadzenie 13 wolnych świąt w ciągu roku nie spowodowało zmniejszenia obrotów. Obroty w piątek i sobotę przed wolną niedzielą są według niego 5-7 procent większe niż w cały weekend z niedzielą pracującą. Tłumaczy to między innymi tym, że ludzie kupują na zapas przed wolnymi niedzielami, a w niedzielę klienci sklepów to tzw. apacze – przychodzący raczej, żeby pooglądać towary, a nie je kupować.

[related id=40703]Cezary Mech powiedział, że jeśli mamy daną sumę przeznaczona na konsumpcję, to jeśli nie wydamy jej w niedzielę, wydamy ją w innych miejscach i w innym czasie. W dalszej części wypowiedzi zarzucił Solidarności – z którą, jak przypomniał, był związany jako doradca – że pomimo że dobrze diagnozuje położenie pracowników w Polsce (niższe pensje niż na Zachodzie itd.), to nie przeciwstawia się sprowadzaniu pracowników z Ukrainy. W sytuacji niżu demograficznego zwiększa to podaż pracowników i uniemożliwia wzrost płac, a w konsekwencji też powrót Polaków pracujących na Zachodzie. Póki Polacy pracujący na Zachodzie nie powrócili do Polski i póki płace w Polsce nie osiągnęły poziomu płac w Europie Zachodniej, nie powinniśmy – w jego opinii – zapraszać pracowników z Ukrainy.

Na to Alfred Bujara odparł, że nie ma w Polsce związku pracodawców, z którymi związki zawodowe mogłyby rozmawiać. Poza tym pracodawcy mają potężne środki na badania – bzdurne i stronnicze, jak je określił – a także na reklamy i sponsorowane artykuły w mediach. Związki są według niego w tej walce jak Dawid przeciwko Goliatowi.

W drugiej części Aleksander Wierzejski rozmawiał z Cezarym Mechem na temat luki w podatku VAT i o reformie sądownictwa.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części czwartej Poranka WNET.

JS

 


 Obejrzyj również ten wywiad na YouTube!

XXXV Pielgrzymka Ludzi Pracy na Jasną Górę. NSZZ Solidarność: Chcemy niedziel wolnych od pracy

Podczas niedzielnej uroczystej mszy św. przewodniczący Solidarności Piotr Duda zaapelował o niedziele wolne od pracy. Uczestnicy XXXV Pielgrzymka Ludzi Pracy modlili się na Jasnej Górze.

„Jesteśmy tutaj, u progu Jasnogórskiej Pani, aby modlić się i dziękować za pracę, za bezpieczną pracę i za sprawiedliwość społeczną. Dzisiaj mogłoby być nas tu więcej, ale wielu z nas, szczególnie kobiet, musi pracować, i to w hipermarketach, niekoniecznie w sklepach pierwszej potrzeby. Dlatego z tego miejsca po raz kolejny apeluję: +500 plus+ to nie wszystko, dopełnieniem programu jest dbałość o rodzinę, bo niedziela jest dla Boga i rodziny” – powiedział lider Solidarności w wystąpieniu przed uroczystą mszą świętą.

„Z tego miejsca apeluję do rządzących: będziemy się modlić, aby jak najszybciej projekt obywatelski Solidarności znalazł swoje miejsce na biurku pana prezydenta, bo to jest dbałość o pracownika, ale także o wartości, o rodzinę, abyśmy w tym dniu, jakim jest niedziela, mogli być razem i cieszyć się wspólnie rodzinnym ciepłem” – dodał.

Piotr Duda podkreślił, że spotkanie na Jasnej Górze jest także wypełnieniem testamentu błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, patrona związku, który zapoczątkował pielgrzymkę ludzi pracy do tego sanktuarium.

„Nie chciejcie ojczyzny, która was nic nie kosztuje – to słowa św. Jana Pawła II, słowa, które były w sercu bł. ks. Jerzego, bo ojczyzna kosztuje! Bł. ks. Jerzy oddał za nią życie. My, ludzie Solidarności, na co dzień realizujemy jego testament, a także testament roku 1980 – tych wszystkich porozumień, które zostały spisane, ale nie do końca wypełnione” – powiedział przewodniczący „S”.

Mszy świętej przewodniczył metropolita wrocławski i krajowy duszpasterz ludzi pracy abp Józef Kupny, a homilię wygłosił biskup diecezji bielsko-żywieckiej Roman Pindel. Tegoroczna, jubileuszowa pielgrzymka odbywała się pod hasłem: „Matka sprawiedliwości społecznej nauczycielką miłosierdzia”.

„Przybywamy na Jasną Górę jako ludzie pracy, dla których prawa pracownika, warunki pracy, rola związku zawodowego, etos, sprawiedliwość są bardzo ważne. Gromadzimy się na modlitwę, rozważanie, czuwanie, ale przede wszystkim słuchanie słowa bożego” – powiedział bp Pindel.

Nawiązując do hasła pielgrzymki stawiał pytanie, w jakim sensie Maryja jest nauczycielką miłosierdzia. „Dla nas jest nauczycielem wspomagającym w szkole Jezusa. Wiemy, że nauczyciel wspomagający zjawia się w klasach trudnych, integracyjnych i tacy jesteśmy – ludzie, którzy są w szkole Jezusa, ale są wciąż słabymi uczniami” – dodał hierarcha.

Pierwszą Pielgrzymkę Ludzi Pracy zorganizował w 1983 r. ks. Jerzy Popiełuszko – obecnie błogosławiony, patron NSZZ Solidarność – dla robotników Huty Warszawa. Rok później uczestnicy pielgrzymki przybyli z wielu rejonów Polski i modlili się wspólnie o dobrą i godną pracę oraz o właściwe traktowanie pracowników.

PAP/MoRo

NSZZ Solidarność protestuje przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie: „Ręce precz od Polski!”

Przed siedzibą Komisji Europejskiej w Warszawie trwa protest NSZZ „Solidarność”. Związkowcy sprzeciwiają się – jak mówią – „ingerencji Komisji w sprawę obniżenia wieku emerytalnego w Polsce”.

[related id=38662]Chodzi między innymi o wypowiedź wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa na konferencji prasowej pod koniec lipca. Skrytykował on nową polską ustawę o sądach. Timmermans zakwestionował między innymi różnicę w wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn pracujących w sądach.

Sobotni protest nie jest skierowany przeciw Unii Europejskiej, tylko przeciw urzędnikom i „niektórym komisarzom UE” – powiedział w piątek przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda. „S” protestuje w reakcji na działania KE ws. obniżenia od 1 października wieku emerytalnego w Polsce.

„Solidarność” zwróciła się kilka tygodni temu do KE z pytaniem, czy jej wiceszef Frans Timmermans, kwestionując różny wiek sędziów przechodzących na emeryturę w nowym prawie o sądach, w ogóle kwestionuje zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w Polsce.

W odpowiedzi komisarz ds. równości płci Vera Jourova i komisarz ds. socjalnych Marianne Thyssen skierowały do przewodniczącego „S” list, w którym padło m.in. stwierdzenie, że „Komisja Europejska podejmie stosowne działania w celu zapobiegania dyskryminacji ws. różnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn”.

„Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek związek zawodowy Solidarność będzie musiał protestować przed Biurem Komisji Europejskiej w Warszawie. Nie jest to protest przeciwko Unii Europejskiej (jako) idei, która jest ideą wspaniałą, ale przeciw urzędnikom, a właściwie przeciw niektórym komisarzom, biurokratom, którzy uważają, że wszystko im wolno, że (…)zróżnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest dyskryminacją” – mówił w TVP Info Duda.

[related id=36040]Dodał, że możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę przez kobiety jest przywilejem. „Polskie kobiety pracują ciężko na jednym etacie i druga ich praca to jest macierzyńska, to wychowanie dzieci, to jest dbanie o rodzinę.(…) Trybunał Konstytucyjny bodaj w 2010 roku mówił, że jest to uprzywilejowanie kobiet. Ale przecież ten wiek emerytalny 60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn, to jest tylko minimalny wiek przejścia na emeryturę. Jeżeli kobieta chce dłużej pracować, to ma taką możliwość. Mamy dzisiaj godny wybór” – dodał Duda.

Pytany, ile osób będzie uczestniczyć w sobotnim proteście, odpowiedział: „nie przywiązujemy takiej wagi do pikiety, jutro na pewno parę tysięcy osób przed biurem Komisji Europejskiej w Warszawie będzie. Chcemy zasygnalizować ten problem”.

Lider Solidarności pytany był czy związek poprze żądania pracowników ZUS domagających się podwyżek. „My jesteśmy w ogóle za podwyżkami w sferze budżetowej. Jest spór zbiorowy w ZUS; jak w każdym zakładzie pracy są tam związki zawodowe i domagają się podwyżek i mam nadzieje, że w przyszłorocznym budżecie wicepremier Mateusz Morawiecki znajdzie pieniądze na podwyżki dla sfery budżetowej” – powiedział Piotr Duda.

Mówił też, że liczy na spełnienie obietnic wyborczych PiS ws. wolnych niedziel. „My zrobiliśmy to, co do nas należało, przygotowaliśmy projekt obywatelski. PiS przed wyborami mówił: tak, też chcemy czterech wolnych niedziel.(…) My żądamy spełnienia tego postulatu(…) i mam nadzieję, że z nowym rokiem będziemy mieli wszystkie niedziele wolne. I to także będzie dopełnienie programu 500 plus. Bo co z tego, że kobiety dostaną 500 zł, jak te kobiety będą musiały w niedzielę siedzieć na kasach” – powiedział.

W październiku wchodzi w życie reforma emerytalna, zgodnie z którą kobiety uzyskają prawo do emerytury od 60. roku życia, a mężczyźni od 65. Będzie to powrót do stanu sprzed uchwalonej w 2012 r. reformy, przewidującej stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego do 67 lat bez względu na płeć.

PAP/MoRo