Pierwsza w Polsce prywatna Wyższa Szkoła Biznesu powstała w Nowym Sączu. Rozmowa z jej twórcą dr. Krzysztofem Pawłowskim

Dzień 44. z 80/ Poranek Wnet z Nowego Sącza/ Mamy ponad 6000 absolwentów studiów stacjonarnych, którzy pracują na całym świecie. Wśród naszych wykładowców było kilku członków obecnej ekipy rządzącej.

Wyższa Szkoła Biznesu jest chlubą Nowego Sącza, a jej założyciel, doktor Krzysztof Pawłowski, stał się legendą miasta. Był senatorem I i II kadencji, jest honorowym obywatelem Nowego Sącza.

Witold Gadowski przekornie zaczął rozmowę z założycielem uczelni od stwierdzenia, że słynna, elitarna szkoła nowosądecka rozwijała się pięknie, współpracowała z USA, aż się wszystko skończyło…

– Nie skończyło się – odparł Krzysztof Pawłowski. – Uczelnia istnieje, za dwie godziny będę udzielał wywiadu na temat naszego ostatniego osiągnięcia. Stworzyliśmy program informatyczny Cloud Academy, który całkowicie przenosi szkołę do chmury. To jest unikalne rozwiązanie. Dzięki temu możemy mieć studentów z całego świata. Zresztą mamy studentów z całego świata. To nawet zabawne, że na korytarzach częściej widzi się twarze egzotyczne niż swojskie.[related id=34086]

Jerzy Gwiżdż, wiceburmistrz Nowego Sącza, przypomniał, że rzadko się zdarza, żeby prywatna szkoła wyższa przetrwała wszystkie przemiany, jakie zaszły w Polsce od 1991 roku (w tym roku powstała WSB), a do tego stale się rozwijała. Podkreślił, że dzięki obecności uczelni w mieście Nowy Sącz staje się wielokulturowy. Odbywają się tu dni kultury poszczególnych narodowości reprezentowanych przez studentów. „Świat przybliża się do Nowego Sącza”. Istotne jest, że studenci Szkoły Biznesu są zżyci z miastem, a w ocenie mieszkańców „zachowują się porządnie”.

Krzysztof Pawłowski miał kiedyś pomysł, żeby na bazie jego uczelni, po jej połączeniu z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową, której filia znajduje się w Nowym Sączu, utworzyć Uniwersytet Sądecki. Niestety, pomysłu nie udało się zrealizować. Założyciel Szkoły Biznesu uważa, że to strata dla miasta i regionu, bo uniwersytet jako jednostka badawcza dałby impuls rozwojowy dla całego regionu. Wprawdzie obie uczelnie nadają tytuły magistra, jednak uniwersytet zapewniłby wyższą kadrę naukową, własnych doktorów.

Jednak, mówi dr. Pawłowski, „najważniejsze, że mamy absolwentów”. – Odnajduję ich na całym świecie. W najlepszym okresie uczelni, w latach 1995-2015 przychodzili do nas studenci z całej Polski, a około 10% z zagranicy. Potem byli wychwytywani przez największe firmy. 6000 osób ukończyło studia stacjonarne w Wyższej Szkole Biznesu, z tego 85% spoza regionu sądeckiego. – Mam około 13 000 dzieci, w tym 6000 stacjonarnych. Kiedy mnie pytają, jak to możliwe, odpowiadam, że mam szerokie serce.

– Ciekawa jest nasza kadra wykładowców. Zaliczało się do niej kilku ministrów i wiceministrów z obecnego rządu. W naszej uczelni wykładali Jarosław Gowin, Leszek Skiba, Krzysztof Szczerski. Piotr Naimski stworzył nawet własny program studiów magisterskich i podyplomowych, zwany SMID – Stosunki Międzynarodowe i Dyplomacja. Co ciekawe, Naimski może kojarzyć się wielu osobom z postacią szeryfa, a tymczasem okazał się znakomitym opiekunem każdego z prowadzonych przez siebie studentów.

O jeszcze innych powodach tego, że w Nowym Sączu dobrze się żyje, a mieszkańcy miasta zawsze z dumą podkreślają, że pochodzą z Nowego Sącza, w części szóstej Poranka Wnet.

 

MS

Opozycja w Nowym Sączu jest tak malutka, że trudno ją znaleźć. My tutaj staramy się przede wszystkim pracować

Dzień 44. z 80/ Nowy Sącz/ Poranek WNET – Tutaj jest dużo dobrego, czystego biznesu, wśród wielkich nowosądeckich biznesmenów nie było żadnych afer. A to jest pierwsza klasa polskich przedsiębiorców.

Gościem Witolda Gadowskiego był Jerzy Gwiżdż, świadek i bezpośredni uczestnik polskiej transformacji. Przed laty był szefem sztabu wyborczego Lecha Wałęsy, posłem, a nawet szefem klubu poselskiego BBWR, przewodniczącym Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. W latach 1990-94 był prezydentem Nowego Sącza. Od 12 lat jest wiceprezydentem tego miasta.

Zapytany o swoją dawną bliską współpracę z Lechem Wałęsą, odpowiedział, że „nigdy nie wstawał po przespanej nocy z myślą o Lechu Wałęsie”. Uważa, że jest to postać bardzo skomplikowana, ale, jak twierdzi, „zawsze, tak jak u św. Pawła, liczy się bilans”. Trzeba uwzględnić wszystkie plusy i minusy i zobaczyć, co z tego zostanie. Najlepiej, jego zdaniem, aby oceną tej postaci zajęli się historycy, a nie współcześni. Jak powiedział, taka jest nasza Polska, że wszyscy mamy do wszystkich pretensje i tym żyjemy. Witold Gadowski wyraził uznanie dla dyplomatycznej zręczności swojego rozmówcy w wybrnięciu z tematu.

Odpowiadając na pytanie o władanie Nowym Sączem, Jerzy Gwiżdż podkreślił, że nie można mówić o „władaniu” miastem – to jest „współwładza”, którą dzierży z jego obecnym prezydentem Nowakiem. Współpraca trwa od 12 lat, co samo w sobie jest świadectwem jej jakości. Natomiast przypomniał, że był prezydentem Nowego Sącza w niezwykle ważnych dla Polski latach, bezpośrednio po „upadku komuny”, i jak mówi, satysfakcji z tej pracy w tym czasie „nikt mi nie zabierze”.

Miasto ma duże osiągnięcia. Bezrobocie w Nowym Sączu wynosi zaledwie 4,5%. Niedaleki Żywiec ma wprawdzie 4%, ale tam, jak przypomniał rozmówca Witolda Gadowskiego, „jest piwo”.

Natomiast w Nowym Sączu jest dużo dobrego biznesu i jest to biznes, jak określił Jerzy Gwiżdż – czysty, nie było tu żadnych afer. Nowosądeccy biznesmeni należą do pierwszej polskiej klasy.

Witold Gadowski przypomniał sprawę Optimusa. Działalność tej świetnie rozwijającej się firmy i portalu onet.pl została przerwana przez interwencję prokuratury. – Tutaj jednak aferzystami były władze, nie pan Roman Kluska – odparł wiceburmistrz. – Ówczesne władze chciały wyłudzić od niego nienależne pieniądze. Dzisiaj Roman Kluska hoduje owce i produkuje sery, i dobrze sobie radzi. [related id=34086]

Znanymi firmami związanymi z Nowym Sączem jest Fakro, Newag, Koral i mnóstwo innych, które swoimi markami promują miasto i przyczyniają się do jego rozwoju. Jerzy Gwiżdż potwierdza, że miasto jest bogate, ale największym jego bogactwem są ludzie, dobre relacje między pracodawcami i pracownikami.

Opozycja polityczna w mieście jest niewidoczna, mało też jest ateistów. – Jak jest procesja Bożego Ciała, Rynek pęka w szwach. Lud sądecki to „wierny naród”, tak się o nas mówi – powiedział polityk. Potwierdził, że także miejscowi biznesmeni są katolikami, co sprzyja porozumieniu. Na pytanie o to, czy rozmawiają także przeciwnicy polityczni, Jerzy Gwiżdż odparł, że w Nowym Sączu ludzie starają się pracować, a rozmowy to rzecz wtórna.

Na czym polega sukces Sandecji Nowy Sącz, dlaczego w Nowym Sączu nie ma demonstracji, a opozycja jest niewidoczna, jak są oceniani posłowie związani z Ziemią Sądecką – w części szóstej Poranka Wnet.

MS

 

Czy jedynym wytłumaczeniem zachowania Władysława Frasyniuka i innych jest to, że tworzyli Solidarność „służbowo”?

Dzień 44. z 80 / Nowy Sącz / Poranek WNET – O tym, czy PiS powtarza błędy AWS-u, oraz o tym, co kieruje działaniami opozycjonistów z czasów PRL wspierających opozycję „totalną” i jej „pucze”.

Witold Gadowski w Poranku WNET nadawanym z Nowego Sącza gościł Andrzeja Szkaradka, działacza Solidarności oraz posła AWS.

Andrzej Szkaradek zwrócił uwagę na to, że PiS najlepszy wynik w wyborach osiągnął w okręgu nowosądeckim, a najgorszy na Pomorzu Zachodnim i w Szczecinie. Tymczasem obecnie największe inwestycje kieruje na północno-zachodnie tereny Polski, podczas gdy w Nowym Sączu i w jego okolicach bardzo potrzebne są drogi, zwłaszcza między Nowym Sączem a Krakowem.

Tematem rozmowy były też trudności z utrzymaniem dyscypliny w klubie parlamentarnym. Pan Andrzej Szkaradek wie coś o tym, bo był rzecznikiem ds. dyscypliny w klubie parlamentarnym AWS. Jego zdaniem Jarosław Kaczyński dobrze utrzymuje dyscyplinę w PiS-ie, ale zdarzają się „występki”. Widać, że upadek AWS był dobrą nauką dla polityków PiS-u, choć nie udaje się uniknąć wielu błędów.

Główne błędy PiS mają charakter kadrowy. Nieprawdziwy jest mit tzw. krótkiej ławki, gdyż jest wielu kompetentnych i uczciwych ludzi. Nie korzysta się z nich tak jak należy. Efekt jest taki, że nie zawsze właściwe osoby trafiają na właściwe miejsca. Liczą się natomiast układy i dostęp do prezesa Kaczyńskiego.

Kolejnym błędem jest to, że polityka przeniosła się do Warszawy. Walka polityczna powinna odbywać się w terenie, w rodzinnych stronach parlamentarzystów, gdzie należy prowadzić rozmowy ze społeczeństwem i z miejscowymi członkami PiS.

Gość Poranka, zapytany o ocenę dzisiejszej postawy Jana Rulewskiego, powiedział, że są jeszcze gorsi – Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz i Władysław Frasyniuk. Jedynym wytłumaczeniem ich działań może być to, że oni „tworzyli Solidarność służbowo”. Teraz wiedzą przecież, do czego dąży opozycja, którą wspierają, kto stoi za jej manifestacjami i „puczami”. [related id=34086]

Pewnym wyjaśnieniem może też być to, że nad zwykłymi robotnikami, którzy w czasie stanu wojennego byli bardzo odważni, siedzieli po więzieniach, pieczę sprawowali „jacyś inteligentni”. We Wrocławiu było to małżeństwo Labudów. „Tak wyszkolili Władka, że dzisiaj jest po tamtej stronie, nie zdając sobie sprawy z tego, że przynosi Polsce krzywdę”. To, co się dzieje, jest też wyrazem światowej walki pomiędzy liberalnym lewactwem a prawicą mającą korzenie w wartościach chrześcijańskich.

Andrzej Szkaradek sądzi, że dzisiaj potrzebne jest „skupienie wokół Jarosława Kaczyńskiego” i trzymanie się tego, co powiedział Donald Trump w przemówieniu w czasie wizyty w Warszawie, na które zresztą Polacy w ostatnich latach wcale nie zasłużyli.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części piątej dzisiejszego Poranka WNET. Uczestniczył w niej także Robert Ślusarek, dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, który przedstawił zarys historii Nowego Sącza, a także sylwetkę Andrzeja Szkaradka, wybitnego działacza Solidarności.

JS