Australia: Prawie 200 osób podejrzanych o wywoływanie pożarów

1/5 osób oskarżonych o podpalanie lasów stanowią nieletni. Za celowe podpalenie grozi w Australii 25 lat więzienia.

Jak poinformowała część polskich mediów, australijskie służby zatrzymały do tej pory 183 osoby podejrzane o działania prowadzące do szybszego rozprzestrzeniania się pożarów  od kilku miesięcy trawiących kraj. Władze stanu Nowa Południowa Walia podały, że spośród zatrzymanych 24 osoby podejrzewa się o celowe podpalenie, 53 o rozpalenie ognia w miejscach objętych zakazem, a 47 o wywołanie pożarów poprzez wyrzucenie niedopałka papierosa lub niezgaszonej zapałki. Niektórym z nich grozi kara 25 lat pozbawienia wolności. Do zatrzymań doszło w pięciu stanach: Queensland, Tasmanii, Nowej Południowej Walii, Wiktorii i Australii Południowej. Okazało się, że aż 40 podejrzanych to osoby niepełnoletnie. Niektórzy komentatorzy stwierdzają, że w takiej sytuacji jednoznaczne wiązanie pożarów ze „zmianami klimatu” nie jest oczywiste, bo za katastrofę mogą odpowiadać konkretni ludzie. Za lekkomyślne podpalenie i doprowadzenie do rozprzestrzeniania się ognia australijskie prawo przewiduje karę do 21 lat więzienia. Za celowe podpalenie grozi kara 25 lat więzienia.

Radio Zet podaje, że jednym z oskarżonych o wywołanie pożaru osób jest 19-letni wolontariusz. Chłopak miał doprowadzić do 7 pożarów w stanie Nowa Południowa Walia. Według świadków był w miejscu, w którym wybuchł ogień, a później wrócił z innym wolontariuszem, by go ugasić. 19-latek nie przyznał się do winy. Inną osobą oskarżoną o wywołanie pożaru była 19-letnia wolontariuszka. Blake Banner miała doprowadzić do 7 pożarów, również w stanie Nowa Południowa Walia. Świadkowie widzieli, jak opuszczała miejsce, w którym wybuchł ogień, a potem wróciła z innymi ochotnikami, by go ugasić. 19-latka nie przyznaje się do winy i została zwolniona za kaucją.

Tegoroczna fala pożarów w Australii rozpoczęła się bardzo wcześnie i zbiera tragiczne żniwo w skali niespotykanej w ubiegłych latach.  Temperatury w niektórych miejscach, w tym wzdłuż południowego wybrzeża Australii, przekraczały 40 stopni C. W wyniku pożarów zginęły bardzo duże ilości zwierząt. Ponad 50 tys. ludzi jest pozbawionych prądu, w części miast nie ma dostępu do wody pitnej.

W gaszeniu ognia pomagają strażacy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Nowej Zelandii.  O gotowości pomocy zapewnił premier Mateusz Morawiecki. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik powiedział:

Stu polskich strażaków w ciągu 48 godzin będzie gotowych wyruszyć do Australii, aby walczyć z gwałtownymi pożarami lasów, jeśli ze strony australijskiej padnie sygnał o takiej potrzebie.

Chęć pomocy zadeklarowały też m.in. Francja i Rumunia.

W pożarach buszu w Australii zginęło co najmniej 25 osób, a ponad 2 tys. domów zostało zniszczonych. Według Agencji Reutera łącznie spłonęło ponad 10 milionów hektarów ziemi.

A.W.K.