Wołczyk: Nigdy w Hiszpanii nie było takiego zamachu na Koronę. Jest obsesja na punkcie frankizmu, bo kraj jest w ruinie

Małgorzata Wołczyk o Ursuli von der Leyen, jej postawie i problemach oraz o sytuacji w Hiszpanii- nastrojach antyunijnych, kryzysie gospodarczym i epidemicznych oraz obsesji antyfrankistowskiej.


Małgorzata Wołczyk mówi o swoim artykule poświęconym  przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Przed objęciem swej obecnej funkcji typowana była ona jako następczyni niemieckiej kanclerz. Jednak, jak zauważa dziennikarka, córka premiera Dolnej Saksonii

Zawsze była bardzo lojalna wobec Angeli Merkel.

Tymczasem za plecami byłej szefowej niemieckiego MON Josep Borrell wysłał tajną misję do Wenezueli. Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa kontaktuje się z przedstawicielami Nicolasa Maduro, choć Unia Europejska nie uznaje go za prezydenta Wenezueli.

Wszystkim potrafi obiecać wszystko, tak, że każdy jest zadowolony. […] Nawet papież Franciszek był pod wielkim wrażeniem Ursuli.

Dziennikarka przedstawia sytuację w Hiszpanii, w której narastają nastroje antyunijne. Mówi się o spexicie.  Hiszpania jest zadłużona, panuje tam ogromne bezrobocie, a statystyki pandemiczne są obok Rosji najgorsze w Europie. Rząd próbuje odwrócić uwagę od tragicznych skutków kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa, ponieważ nie poradził sobie z walką z zarazą. A chce to robić poprzez walkę z monarchią:

Nigdy w Hiszpanii nie obserwowano takiego zamachu na Koronę. […] Cały czas trwają usiłowania, by pozbyć się króla Filipa. […] Jest obsesja na punkcie frankizmu, bo kraj jest w ruinie.

Wołczyk zauważa, że w Hiszpanie mają duży problem z praworządnością. Władza sądownicza jest zupełnie podporządkowana rządowi- mówi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zmicier Mickiewicz: Widać, że milicjanci są już zmęczeni. Zimą możemy zobaczyć duże problemy ekonomiczne

Zmicier Mickiewicz o protestach na Białorusi po inauguracji Aleksandra Łukaszenki na prezydenta: zmęczeniu funkcjonariuszy, narracji państwowych mediów i problemach finansowych reżimu.

Było widać po działaniu tzw. policji antyterrorystycznej, że są już zmęczeni- nie byli gotowi na nawet małą liczbę osób. Działają trochę spontanicznie.

Zmicier Mickiewicz  wskazuje, że przy okazji protestów po zaprzysiężeniu pierwszego prezydenta Białorusi na kolejną kadencję, widać było zmęczenie sił porządkowych. Funkcjonariusze wyrażają swoje zmęczenie w rozmowach między sobą.

W zeszłą sobotę mój kumpel został zatrzymany i dostał 15 dni aresztu za to, że tylko przejeżdżał obok protestu.

Władze nie mają innego pomysłu na zakończenie protestów niż zastraszanie ludzi. Tymczasem reżimem zachwiać mogą problemy finansowe. Łukaszenka bowiem nie dostał od swojego rosyjskiego odpowiednika pieniędzy, które mógłby wydać na Białorusi. Półtora miliarda dolarów, które Kreml przekazał Mińskowi pójdą na spłatę długu białoruskiego wobec Rosji i refinansowanie rosyjskich pożyczek.

Łukaszenka teraz nie ma skąd liczyć na wsparcie. Zimą możemy zobaczyć duże problemy ekonomiczne.

Dziennikarz telewizji Biełsat wskazuje, że w Wenezueli Nicolas Maduro utrzymuje się u władzy już mimo, że protesty trwają tam już „więcej niż trzy lata”. Białorusini, którzy protestują 40 dni muszą więc uzbroić się w cierpliwość. Tymczasem białoruscy hakerzy zaczęli przedstawiać wszelkie informacje na temat najbardziej brutalnych milicjantów.

Mickiewicz informuje, że według białoruskich mediów publicznych w przypadku akcji ujawniania milicjantów mamy do czynienia z dezinformacją. Twierdzą one, że skala protestów jest mała.

MSW Białorusi opublikowało na swojej stronie telefony od ludzi, którzy chwalą służby za poradzenie sobie z protestami. Nasz gość zwraca uwagę, że wśród nagrań jest telefon od człowieka, który

Mówi, że niech już policja strzela do protestujących- niech strzela im w głowę.

Podkreśla, że rozmowę tą ministerstwo opublikowało na swej stronie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

13 km ropy na Morzu Karaibskim. Wenezuelska spółka potwierdza wyciek z rafinerii

W sobotę wenezuelska spółka Skarbu Państwa PDVSA potwierdziła, że w największej w kraju rafinerii naftowej doszło do wycieku ropy. Jednocześnie produkcja ropy w tym kraju stale spada.

Według komisji środowiskowej wenezuelskiego parlamentu (zdominowanego przez opozycję) ropa rozlała się po powierzchni morza na szerokość 13 km. PDVSA, jak informuje Reuters, odkryła wyciek w Golfete de Coro w wenezuelskim stanie Falcón. Spółka ogłosiła, jak podaje Gult Today, że zajęła się oczyszczaniem dotkniętych wyciekiem obszarów. Jednocześnie zadeklarowała, że pomimo wycieku dostawy surowca do Centrum Rafinacji Paraguaná nie zostaną przerwane.

Obecny incydent, jak przypomina Reuters, ma miejsce miesiąc po wycieku, który pokrył pokosy Parku Narodowego Marrocoy. Sierpniowy wyciek pokrył cztery kilometry plaż parku narodowego. Rafinerie Amuay i Cardon doświadczyły w ostatnich latach niejednego przestoju, za co winą opozycja i organizacje ekologiczne obciążają niewłaściwe zarządzanie.

Produkcja ropy w Wenezueli 12 lat temu wynosiła 2,3 mln baryłek dziennie. W czerwcu br. wyniosła ona w ciągu całego miesiąca 400 tys. Nieuznawany przez Stany Zjednoczone prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wini za ten stan rzeczy amerykańskie sankcje. Opozycja wskazuje zaś na zaniedbania i korupcję wśród odpowiedzialnych za działanie sektora wydobycia ropy.

A.P.

Jerzy M. Nowakowski: Cichanouska podkreśliła, że ingerencja zewnętrzna może tylko Białorusi zaszkodzić

Jerzy Marek Nowakowski o wystąpieniu Swiatłany Cichanouskiej na Forum Ekonomicznym 2020 w Karpaczu oraz o jej pozycji w kontekście wydarzeń na Białorusi.

Swiatłana Cichanouska nieustannie podkreślając, że jest w polityce przez przypadek z dnia nadzień wyrasta na realnego lidera politycznego.

Żona białoruskiego blogera i niedoszłego kandydata na prezydenta świetnie sobie radzi, zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego,  z przemawianiem do większych audytoriów. Prezydent Łukaszenka według Cichanouskiej „delegitymizuje swą władzę kolejnymi działaniami”:

Nie może być prezydentem ktoś, kto wyrzuca swoich obywateli z kraju siłą […]. Nie może być prezydentem ktoś, kto siłą rozpędza pokojowe manifestacje.

Przemawiając w Polsce białoruska opozycjonistka podkreśliła, jak wskazuje nasz gość, że „ingerencja zewnętrzna może tylko Białorusi zaszkodzić”. Nasz gość ocenia, czy była kontrkandydatka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich ogłosi się prezydentem-elektem Białorusi. Sądzi, że mogłoby dojść do tego jedynie w przypadku radykalnej delegitymizacji władzy Łukaszenki. Wskazuje, że uznanie międzynarodowe, a realna władza to dwie różne rzeczy:

To jest przykład Wenezueli, gdzie praktycznie cały demokratyczny świat uznaje za prezydenta Juana Guaidó, a realnie rządzi Maduro, podkręcając represję w związku z tym uznaniem.

[Nicolasa Maduro za wenezuelską głowę państwa uznają takie państwa jak: Białoruś, Boliwia, Iran, Kuba, Nikaragua, Rosja, Salwador, Syria i Turcja- przyp. red.]

Nowakowski odpowiada na pytanie jak pomóc Białorusi nie ingerując w jej sprawy wewnętrzne. Podkreśla, że potrzebna jest pomoc materialna:

Jedną ze strategii reżimu jest zagłodzenie wroga.

Wielu ludzi straciło pracę ze względu na swoje poparcie dla protestów. Białoruskie środowiska opozycyjne powinny być wspierane działalnością think-tanków- wyjaśnia. Odnosi się do ściągania do Polski białoruskich specjalistów z branży IT. Należy ich wesprzeć do czasu demokratycznych przemian u naszych wschodnich sąsiadów:

Nie traktujmy białoruskiego nieszczęścia jako okazji do drenażu mózgów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jastrzębski: ‘Niebezpieczna gra Turcji w Libii’ nie w smak jest tak Macronowi jak i prezydentom Egiptu i Tunezji

Prezydent Tunezji Kais Saied uzał, że libijski Rząd Zgody Narodowej powinien zostać zastąpiony reprezentacją lepiej odzwierciedlającą libijskie stronnictwa polityczne i wolę obywateli Libii.

Al-Jazeera i Shems FM

  1. Prezydent Egiptu: Egipt ma pełne prawo do interwencji w Libii

Prezydent Egiptu ‘Abd al-Fattah As-Sisi oznajmił w sobotę, że Egipt ma pełne prawo do bezpośredniej interwencji w Libii, ponieważ byłaby ona uzasadniona prawem międzynarodowym. Według Sisiego czynne zaangażowanie się w konflikt libijski ze strony Egiptu byłoby równoznaczne z samoobroną oraz zmierzałoby do obrony jedynego pełnoprawnego ciała reprezentującego naród libijski.


Komentarz: Według As-Sisiego jest to Izba Reprezentantów w Tobruku oraz związany z nią Marszałek Khalifa Haftar, natomiast faktycznym uznaniem przez ONZ cieszy się Rząd Zgody Narodowej z siedzibą w Trypolisie, który ostatnimi czasy na fali nieprzerwanych sukcesów militarnych odbija kolejne ziemie znajdujące się pod kontrolą Marszałka.


Podczas przeglądu wojsk powietrznych w bazie Sidi Barrani w zachodnim Egipcie Prezydent As-Sisi powiedział, że celem wojska egipskiego będzie „obrona zachodnich granic oraz szybkie udzielenie pomocy w przywróceniu bezpieczeństwa i stabilności terytoriów libijskich, ponieważ działania te stanowią także o bezpieczeństwie Egiptu.”


Komentarz: Oświadczenie Sisiego nie jest wcale przesadzone. Cieszący się dobrą passą Rząd Zgody Narodowej jest wspierany przez Prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego neoislamistyczny rząd, którego silna delegacja z ministrem spraw zagranicznych i szefem wywiadu na czele zawitała w zeszłym tygodniu do Trypolisu. Erdogan udziela schronienia członkom Bractwa Muzułmańskiego, które w Egipcie uznawane jest za organizację terrorystyczną. To właśnie przeciwko rządom Bractwa dokonała się popierana przez egipskie wojsko kontrrewolucja roku 2013. Nie powinno zatem dziwić, że As-Sisi nie chce mieć za sąsiada kraj z rządem potencjalnie sympatyzującym z Bractwem Muzułmańskim, a już na pewno wspieranym przez Erdogana i jego establishment. Niekurywajmy też faktu, że prezydentowi Egiptu zależy na udziale w eksploatacji libijskich pól naftowych znajdujących się pod kontrolą Marszałka Khalify Haftara, a obecnie coraz bardziej zagrożonych przez ofensywę Rządu Zgody Narodowej. Przeciwnym działaniom tureckim w Libii jest także Prezydent Francji Emmanuel Macron, który powiedział, że „Turcja prowadzi niebezpieczną grę w Libii”.


Podczas sobotniego przeglądu wojsk As-Sisi dodał, że „przejście (sił Rządu Zgody Narodowej) za Syrtę i miasto Al-Jufra dla Egiptu będzie tożsame z przekroczeniem czerwonej linii. Natomiast Libii bronić będą jedynie jej obywatele, my zaś jesteśmy gotowi, aby ich uzbroić i wytrenować.”

Zwracając się do wojsk egipskich, As-Sisi powiedział, że ,, gotowość armii do podjęcia walki stała się koniecznością”. Mając na myśli Turcję, prezydent nawiązał do „bezprawnych interwencji” w regionie, które jego zdaniem przyczyniają się do rozprzestrzenienia się milicji oraz organizacji terrorystycznych.

Wcześniej As-Sisi wskazał na możliwość podjęcia zagranicznej misji wojskowej przez wojsko egipskie, „jeśli sytuacja będzie tego wymagać”.

Oświadczenie Prezydenta Egiptu zostało potępione przez przewodniczącego Najwyższej Rady Państwowej Rządu Zgody Narodowej Khalida Al-Mishriego. Z kolei Rada Prezydencka Rządu Zgody Narodowej uznała wypowiedź Sisiego za równoznaczną z wypowiedzeniem wojny.

Natomiast prywatna tunezyjska stacja radiowa Shems FM poinformowała w poniedziałek, że Prezydent Tunezji Kais Saied wyraził swój sprzeciw wobec potencjalnego podziału Libii podczas swej wizyty w Pałacu Elizejskim. Saied dodał, że uznawany na arenie międzynarodowej Rząd Zgody Narodowej jest rozwiązaniem czasowym i że powinien zostać zastąpiony przez przedstawicieli pełniej reprezentujących wolę narodu libijskiego.


Komentarz: Innymi słowy Prezydent Tunezji obrał bezpieczną pozycję opowiadając się za integralnością terytorialną Libii, a jednak zastrzegając, że popierany przez ONZ Rząd Zgody Narodowej powinien być zmieniony, gdyż nie odzwierciedla on opinii i woli wszystkich obywateli Libii. Należy pamiętać, że Saied jest nieufny wobec Turcji, coraz zuchwalej wtrącającej się w wewnętrzne sprawy Libii, a także wobec rządu w Trypolisie, z którym sympatyzuje tunezyjska partia islamistyczna Ennahda. Mimo że Saied wygrał wybory prezydenckie jako niezależny kandydat i utworzył rząd z większością partii Ennahda, to zdaje się, że tunezyjski prezydent woli uniknąć zbyt wielkich wpływów Turcji w sąsiednim kraju. Jakkolwiek by nie było, wyjątkowe zainteresowanie Turcji sytuacją polityczną w Libii nie w smak jest tak tunezyjskiemu prezydentowi Saiedowi, jak i Macronowi czy Prezydentowi Egiptu Abd Al-Fattahowi As-Sisiemiu.


Natomiast we wtorek Al-Jazeera napisała, że zdjęcia satelitarne bazy Sidi Barrani, gdzie As-Sisi dokonywał przeglądu wojska, ukazały brak myśliwców. We wtorek baza była zupełnie pusta. Niektórzy komentatorzy, w tym izraelscy wojskowi, uważają, że owe zdjęcia świadczą o tym, iż przemówienie Sisiego przed wojskiem było czczymi pogróżkami, zwyczajnym show bez pokrycia.

Wypowiedź As-Sisiego zbiegła się w czasie także ze skierowaniem prośby przez egipskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do Rady Bezpieczeństwa ONZ o znalezienie rozwiązania dla konfliku egipsko-etiopskiego w związku z budową Tamy Odrodzenia w Etiopii. Egipt i Sudan uważają niemal ukończoną tamę budowaną na Nilu za zagrożenie dla swoich polityk wodnych i bezpieczeństwa narodowego.

 

L’économiste

  1. Marokańczycy marzą o wakacjach

Największy dziennik gospodarczy Maroka pisze, że Marokańczycy spragnieni są wakacji i, co nie powinno dziwić, tego lata optują zwłaszcza z destynacjami krajowymi takimi jak Marakesz, Agadir, Asilah czy Tanger. Według Narodowego Marokańskiego Biura Turystki (Office National Marocain Du Tourisme; ONMT), plebiscyt Narodowej Konfederacji Turystyki (Confédération nationale du tourisme; CNT) na cieszące się największym zainteresowaniem regiony Maroka wyłoniły następujących zwycięzców: Dakhla Oued Eddahab, Tanger-Tétouan-Al Hoceima, Marrakech-Safi i Agadir-Souss Massa.

Wynik ten nie powinien dziwić, albowiem każdy z regionów cechuje się otwartymi przestrzeniami, których łakną Marokańczycy trzymani w izolacji przez wiele tygodni.

Hicham Lahlou, grafik artysta, wykona cztery plakaty dla każdego z regionów, aby zachęcić turystów do odwiedzin.

Ponadto, lokalne biura turystyczne w każdym z 12 regionów Maroka mają przedsięwziąć kampanie reklamowe dedykowane obywatelom Maroka, aby zmaksymalizować ruch turystyczny oparty na lokalnych konsumentach. Według L’economist, Narodowe Marokańskie Biuro Turystki może liczyć na dotację od Konfederacji wysokości 500 000 do 1,5 miliona dirhamów (46 120 – 140 000 euro) w zależności od zainteresowania konkretnym regionem.

Badanie przeprowadzone przez Narodową Konfederację Turystyki ujawniło, że regiony Tanger-Tétouan-Al Hoceima i Marrakech-Safi stoją na czele preferencji potencjalnych marokańskich turystów. Turystyczne marzenia Marokańczyków mogą poddać się pewnym ograniczeniom związanym z faktem, że miasta Marrakech, Tangier, Larache i Asilah wciąż znajdują się w drugiej strefie restrykcyjnej. Oznacza to, że te i wszelkie inne miasta znajdujące się w tej strefie nie dopuszczają działań turystycznych. Obecnie oczekuje się na zmianę klasyfikacji wspomnianych powyżej miast.

Jeśli zaś chodzi o tour operatorów i hotelarzy, obecnie nie tworzą oni stałych ofert, preferując dostosowywać ceny do faktycznego zainteresowania konsumentów. L’economist pisze, że ten rok będzie bogaty w oferty turystyczne. Dziennik dodaje, że oferty nieformalne oraz te proponowane przez AirBNB przyniosą podwójny zysk tego roku z powodu efektu de-izolacji czyli zniesienia obostrzeń koronawirusowych. Marokańczycy odzyskują wolność i chcą z tego skorzystać wypróbowując oferty zamieszczane na AirBNB.

Przeprowadzone badania wykazały, że 70 procent Marokańczyków chce zrealizować letni wypoczynek poprzez Narodowe Marokańskie Biuro Turystki.

 

Rudaw

  1. Waszyngton nakłada sankcje na irańskie naftowce zmierzające do Wenezueli

Próbując wywrzeć mocniejszy nacisk na rząd Prezydenta Nicolasa Maduro, Waszyngton narzucił kary na kapitanów pięciu statków naftowych transportujące surowce z Iranu do Wenezueli.

– Marynarze parający się handlem z Iranem i Wenezuelą zostaną poddani karom nałożonym przez USA – powiedział Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo.

Polityk dodał, że aktywa kapitanów pięciu statków płynących do Wenezueli zostaną zamrożone, a ich kariery i perspektywy zarobkowe ucierpią w wyniku podejmowanych przez nich działań. Pompeo poinformował także, że imiona kapitanów zostaną dodane na czarną listę amerykańskiego skarbca.

Rudaw podaje, że statki naftowe zostałe wysłane przez Iran do Wenezueli w formie wsparcia w walce z trwającym tam kryzysem paliwowym pogłębiającym się w związku z pandemią COVID-19.

Karakas zostało wsparte około 1.5 milionem baryłek ropy naftowej.

W odpowiedzi na oświadczenie Mike’a Pompeo, Minister Spraw Zagranicznych Wenezueli Jorge Ariza napisał na Twitterze, że jest to „przykład anty-wenezuelskiej nienawiści jastrzębi Donalda Trumpa”.

Komentarz: Działania przeciwko kapitanom irańskich statków został podjęte w ramach pakietu wzmocnionych sankcji USA zwanego Ceasar Act, który wszedł w życie w zeszłym tygodniu.

Wołczyk: Maduro ma materiały, dzięki którym może szantażować hiszpański rząd [VIDEO]

Małgorzata Wołczyk o „równouprawnieniu” po hiszpańsku, sojuszu socjalistów z komunistami i powiązaniach tych ostatnich z Wenezuelą, Baskach i Katalończykach i o tym, czego nie wolno mówić w Hiszpanii.


Małgorzata Wołczyk omawia zmiany na hiszpańskiej scenie politycznej. Wbrew zapewnieniom, jakie składał przed wyborami Pedro Sánchez Hiszpanią rządzi koalicja PSOE i Podemos, czyli jak mówi dziennikarka, „socjalistów z komunistami”. Bowiem „Podemos nigdy się nie odżegnywało od komunizmu”, a lider partii, Pablo Iglesias Turrión wyrażał żal z powodu upadku muru berlińskiego, który jego zdaniem upadł, gdyż „świat kapitalistyczny pozazdrościł blokowi wschodniemu równości”. Podemos sympatyzuje z separatystycznymi ruchami baskijskimi i katalońskimi, które także są, jak mówi nasz gość „komunizujące, bardzo postępowe”. Stronnictwa te „nie ukrywają, że dążą do rozbicia Hiszpanii, pogardzają królem i monarchią”.

Pablo Islesias nie ukrywa, że dąży do ustanowienia republiki wielonarodowej.

Wołczyk zauważa, że „Katalonia i Kraj Basków są najbogatszymi regionami”, jednak rządy dalej wspierają je funduszami, żeby uciszyć ich żądania polityczne. Tłumaczy jak w Hiszpanii rozumiane jest „równouprawnienie” kobiet i mężczyzn:

Hiszpania jest jedynym krajem na świecie, w którym istnieje domniemanie winy mężczyzny.

W razie jakiegokolwiek zajścia między kobietą a mężczyzną, ten ostatni jest z góry winny. Kobieta nie potrzebuje świadków żeby udowodnić winę mężczyźnie, lecz „wystarczy, że złoży dwa niesprzeczne zeznania na policji”. Krytyka feministek skupia się jednak tylko na białych mężczyznach:

Nie wolno mówić, że 70% gwałtów jest ze strony imigrantów […] żeby nie stygmatyzować przybyszów.

Ekspertka ds. Hiszpanii mówi o związkach tejże z Wenezuelą, której wiceprezydent nie ma prawa wstępu na terytorium Unii Europejskiej. Mimo to samolot z  Rodríguez i wenezuelskim ministrem ds. turystyki Félixem Plasencią wylądował na lotnisku w Hiszpanii. Na lotnisko pojechał hiszpański minister transportu Jose Luis Abalos. Opozycja oskarża go o spotkanie się z wenezuelską polityk. Partia Ludowa żąda wyjaśnień, a Vox złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Wołczyk zwraca uwagę, że:

PODEMOS przez wiele lat było finansowane przez tę narkodyktaturę w Wenezueli. […] Maduro ma sposób, żeby szantażować hiszpański rząd.

[related id=86157 side=left] Podczas, gdy według UE p.o. prezydenta Wenezueli jest Juan Guaido, to, jak mówi dziennikarka, hiszpański premier rozmawia telefonicznie z zastępczynią nieuznawanego Nicolasa Maduro, a do Madrytu z Wenezueli przywiezione zostaje, bez poddania jakiejkolwiek kontroli, 40 walizek o nieznanej zawartości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Wenezuela AD 2020: droga donikąd? / Venezuela 2020: el camino hacia ninguna parte?

Ubiegły 2019 rok dla wielu Wenezuelczyków wydawał się być przełomowy. Tak się jednak nie stało, zaś reżim Maduro trwa nadal mocno. Czy coś może zmienić się w tym roku? A jeśli tak, to czy pozytywnie?

Nowy, 2020 rok zaczął się w wenezuelskiej polityce mocną wojną nerwów. Spór polityczny pomiędzy reżimem Nicolasa Maduro, a opozycją skupioną wokół Zgromadzenia Narodowego (Asamblea Nacional /AN)wszedł na zupełnie nowy poziom. Jego zwieńczeniem ma być pozbawienie radykalnej opozycji jakichkolwiek resztek władzy, tudzież przesłanek pozwalających jej ubieganie się o władzę.

W ubiegłą niedzielę, 5 stycznia, Asamblea Nacional miała wybrać nowego przewodniczącego. W skutek tak zwanej „Operación Alacrán”, większość wenezuelskich opozycjonistów została pozbawionych dostępu do budynku Zgromadzenia. Dzięki temu nowym przewodniczącym parlamentu został wybrany niejaki Luís Parra, były opozycjonista, uwikłany w afery korupcyjne, związane z systemem CLAP. Zapowiedział on zmianę dotychczasowej polityki na bardziej ugodową i prowadzącą do wyborów parlamentarnych. Tymczasem po południu tego samego dnia opozycjoniści, którym policja i gwardia narodowa zabroniły wstępu do budynku Zgromadzenia, w innej części Caracas ponownie wybrali Juana Guaidó na przewodniczącego Zgromadzenia. Dodać również należy, że Juan Guaidó jako jedyny przewodniczący parlamentu wenezuelskiego jest uznawany m.in. przez USA oraz Unię Europejską.

Jak dalej potoczą się losy Wenezueli? Kto wygra wojnę nerwów na bycie jedynym przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego? Czy reżim Maduro wprowadzi kolejne fazy „Operación Alacrán” i na czym mogłyby one polegać? Czy nadal można liczyć się z prześladowaniami wenezuelskiej opozycji, niekiedy bardzo brutalnymi? Jaką władze realną ma Juan Guaidó? Czy zasadne jest oskarżanie go o nic nie robienie? Czy w Wenezueli możliwa jest zmiana władzy? Czy wojsko rzeczywiście jednogłośnie popiera reżim Nicolása Maduro? Jakie możliwości manewru ma wspólnota międzynarodowa? O tym wszystkim porozmawiamy z naszym gościem – Robertem Saavedrą. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość spróbuje również odpowiedzieć na pytanie, czy w Wenezueli możliwy jest kompromis, który pozwoli na przeprowadzenie prawdziwie wolnych i demokratycznych wyborów parlamentarnych i prezydenckich w najbliższym czasie.

Na rozmowy o sytuacji w Wenezueli zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 13 stycznia , jak zwykle o 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – znamy odpowiednie drogi!

Resumen en castellano: el nuevo año 2020 se comienzó con varias sorpresas en la política venezolana. El régimen de Nicolás Maduro se decidió a cambiar el orden de la Asamblea Nacional, dominada por la oposición. Durante así llamada “Operación Alacrán” el domingo 5 de enero, la mayoría de los diputados de la oposición no fue permitida a entrar al edificio de la AN. Los diputados de la PSUV y un grupo de los diputados corruptos por la régimen, eligieron el nuevo jefe de la AN, Luís Parra. Aquel ya prometió cambiar la política de la oposición hacia el régimen. El resto de los diputados de la oposición venezolana la misma tarde eligió a Juan Guaidó para el presidente de la Asamblea Nacional.

Hoy en República Latina vamos a tocar el tema del futuro de Venezuela. Junto con nuestro invitado – Roberto Saavedra vamos a pensar sobre el futuro de dos presidentes mutuales de la Asamblea Nacional, las posibles próximas fases de la Operación Alacrán, el poder real de Juan Guaidó, el papel del ejército venezolano, la corrupción con el sistema CLAP, posibilidades de comunidad internacional para resolver el conflicto. Finalmente vamos a probar a contestar a la pregunta si unas elecciones libres y demócratas para la Asamblea Nacional y la presidencia del país son posibles en Venezuela.

Les invitamos para escucharnos el lunes, 13 de enero, como siempre a las 21H00UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano!

W Wenezueli trwa polityczny chaos. Zmęczone trudnościami ekonomicznymi społeczeństwo zaczyna uciekać z kraju

Zbigniew Dąbrowski mówi o dualizmie na szczytach władz Wenezueli, aresztowaniach polityków opozycyjnych oraz o bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej Wenezuelczyków.

 

 

Gospodarz programu „Republica Latina” Zbigniew Dąbrowski przedstawia  sytuację polityczną w Wenezueli. W kraju istnieją de facto 2 parlamenty: Zgromadzenie Narodowe zdominowane przez opozycję oraz Narodowe Zgromadzenie Konstytucyjne, złożone niemal wyłącznie ze zwolenników reżimu prezydenta Nicolasa Maduro.  Legalność jego władzy jest otwarcie kwestionowana; 23 stycznia prezydentem kraju obwołał się Juan Guaido. Krok ten uznały Stany Zjednoczone i Unia Europejska.  Popiera go duża część społeczeństwa, z kolei wojsko stoi za sukcesorem Hugo Chaveza, który nie ma zamiaru oddawać władzy:

Ten kto ma armię, ten ma władzę. Można to odnieść do wielu państw Ameryki Łacińskiej.

Gość „Kuriera w samo południe” wylicza sojuszników Hugo Chaveza. W Ameryce Łacińskiej są to: Boliwia, Kuba, Nikaragua i Meksyk. Z państw silniejszych: Rosja, Iran i Turcja.

Reżim Nicolasa Maduro od roku usiłuje uzyskać większość w parlamencie. Część parlamentarzystów opozycyjnych aresztowano i poddano torturom, niektórzy zostali zmuszeni do emigracji. Kilkoro przedstawicieli opozycji udało się skorumpować.

Jak mówi Zbigniew Dąbrowski, reżim czerpie pieniądze m.in. z brutalnej eksploracji wschodniej części kraju w celu wydobywania złota. Ludzie pracują tam w warunkach niewolniczych.

W celu niedopuszczenia wyboru Juana Guaido na przewodniczącego parlamentu nie wpuszczono na obrady najbardziej „twardogłowych” opozycjonistów. Nowym przewodniczącym został Luis Parra, jak mówi Zbigniew Dąbrowski „ciemny, obleśny typ, zamieszany w aferę korupcyjną”.

Rozmówca Adriana Kowarzyka i Jana Gromnickiego mówi o dramatycznej sytuacji wenezuelskiej gospodarki:

Wenezuelską walutą można sobie co najwyżej ściany wykładać.

Gospodarz programu „Republica Latina” zwraca uwagę na zmęczenie społeczeństwa politycznym patem. Wenezuelczycy są rozczarowani nieporadnością Juana Guaido. Równocześnie w kraju trwa kryzys humanitarny. Żywność dostępna na rynku jest bardzo niskiej jakości. Ludność emigruje za chlebem m.in. do Kolumbii, Chile, Ekwadoru i Brazylii:

Ameryka Łacińska jest zalana wenezuelskimi imigrantami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Kolejny dzień demonstracji w Ekwadorze. Prezydent oskarża swego poprzednika i Nicolasa Maduro o inspirowanie protestów

Stan wyjątkowy, brak komunikacji publicznej i „godzina policyjna”. Od poniedziałku w Ekwadorze trwają protesty wznowione po weekendowej przerwie.

Od poniedziałku w Ekwadorze wznowiono protesty po weekendowej przerwie. Seria demonstracji trwających od pierwszego października jest odpowiedzią na likwidację przez prezydenta Lenina Moreno subsydiów na paliwa ciekłe. Dzieki temu państwo zaoszczędzi nawet 1,4 miliarda dolarów rocznie. Dotychczas około połowy ceny paliw sprzedawanych na stacjach benzynowych było dotowane przez państwo. Historia subsydiów w Ekwadorze sięga lat 70. Były one odpowiedzią na rosnące ceny ropy na rynkach światowych. Wobec dolaryzacji gospodarki w 2000 roku stały się ważnym narzędziem przeciwdziałania gwałtownemu zubożeniu społeczeństwa. Oprócz paliw obejmują one między innymi transport czy energię elektryczną.

Po strajku przewoźników w zeszły czwartek i weekendowej przerwie protesty przybrały na sile. Masowe wystąpienia trwają we wszystkich większych miastach, przede wszystkim jednak w Quito i Guayaquil. Zablokowane są główne drogi kraju. Do protestów przyłączyła się ludność indiańska, przybyła masowo do stolicy kraju.

Prezydent Lenin Moreno ogłosił w zeszły czwartek stan wyjątkowy. W związku z brakiem komunikacji publicznej w niektórych miejscach, transport ludności zapewniać mają wojsko i policja. We środę prezydent przeniósł siedzibę rządu do Guayaquil nad Oceanem Spokojnym. Decyzja podyktowana jest prawdopodobnie względami taktycznymi. Zaraz po jej zapadnięciu zablokowane zostały największe mosty miasta, co utrudniło poruszanie się demonstrantom.

Prezydent Moreno wydał także dekret zabraniający przebywania osobom nieuprawnionym w okolicy obiektów o znaczeniu strategicznym, takich jak elektrownie, rafinerie, ujęcia wody w godzinach 20:00-5:00. Indianie określili to „godziną policyjną”. Dekret wydany został w reakcji na akty wandalizmu w całym kraju. Doszło do zniszczenia ujęcia wody w Ambato. Protestujący okupują także elektrownię wodną Pucará w kantonie Píllaro. Doszło do licznych aktów wandalizmów i kradzieży prywatnych sklepów, kawiarni i hoteli. Wiele dróg pozostaje zablokowana. Dekret prezydenta był bezpośrednią reakcją na krótkotrwałe zdobycie przez demonstrantów budynku Parlamentu, z którego jednak szybko zostali wyparci. Według prezydenta Quito Jorge Jundy, tylko pierwszy dzień protestów spowodował w stolicy stratę około 290 milionów dolarów, spowodowaną zastojem w handlu i paraliżem części towarowej portu lotniczego miasta.

Zniesienie subsydiów, a także inne decyzje ekonomiczne, takie jak ograniczenie urlopu funkcjonariuszy publicznych z 30 do 15 dni w roku, wprowadzenie jednego dnia pracy w miesiącu w sektorze budżetowym, z którego wynagrodzenie w całości zasili państwową kasę czy zmniejszenie o 20% wynagrodzenia pracowników publicznych przedłużających umowy na czas określony to efekt porozumienia prezydenta z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Ekwador dostał otwartą linię kredytową na 4 miliardy dolarów amerykańskich na najbliższe trzy lata w zamian za wprowadzenie wyżej wymienionych środków. Z drugiej jednak strony podwyżka stawki VAT (z 12% do 15%), której się obawiano, nie weszła w życie, a prezydent zapewnił, że nie ma takich planów. Zniesiono także cło importowe na wyroby elektroniczne oraz obniżono je na maszyny rolnicze i materiały konstrukcyjne.

Według Moreno za inspirowaniem protestów, czy wręcz namawianiem do przewrotu stoją prezydent Wenezueli Nicolas Maduro (nieuznawany przez wewnętrzną opozycję i wiele państw, w tym USA i Polskę) i były prezydent Ekwadoru Rafael Correa. W jego rządzie w latach 2007-2013 Lenin Moreno pełnił funkcję wiceprezydenta. Obecnie Correa ścigany jest listem gończym, jednak Interpol już dwukrotnie odmówił ścigania go. Przebywa obecnie w Belgii. W sierpniu zasądzono wobec niego w Ekwadorze areszt prewencyjny. Ciążą na nim zarzuty za korupcję w latach 2012-2016 w szeroko zakrojonej sprawie Odebrecht. Wyrok w tej sprawie odsiaduje wiceprezydent Correi, Jorge Glas. We środę 8 października miało rozpocząć się przesłuchanie wstępne w sprawie Correi. Moreno powiedział, że „satrapa Maduro aktywował wspólnie z Correą swój plan destabilizacji”. Nazwał ich „skorumpowanymi, którzy poczuli zbliżające się kroki sprawiedliwości”.

Dotychczas za akty wandalizmu podczas wystąpień zatrzymanych zostało ponad 500 osób. Wiadomo o dwóch ofiarach śmiertelnych protestów. Podczas blokady drogi jeden z uczestników usiłował zatrzymać samochód. Kierowca zignorował mężczyznę i po nim przejechał, zabijając go na miejscu. Drugi mężczyzna zmarł po upadku z mostu podczas demonstracji.

 

Piotr Mateusz Bobołowicz

Źródło: El Comercio, El universo, La Hora, BBC

Zakaz wjazdu do USA dla Raula Castro i jego rodziny

Łamanie praw człowieka i wspieranie rządu Nicolasa Maduro- tak Biały Dom uzasadnia sankcje wobec szefa Komunistycznej Partii Kuby i jego dzieci.

Zgodnie z decyzją Białego Domu 88-letni Raul Castro został objęty zakazem podróży do USA, informuje forsal.pl. To samo dotyczy jego córki Marieli Castro Espin, która w 2012 roku była w Stanach Zjednoczonych. Sankcje obejmują także pozostałą trójkę dzieci przywódcy kubańskiej partii. Komunikat w tej sprawie wydał sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który stwierdzał, że:

Jako zwierzchnik sił zbrojnych Kuby Castro jest odpowiedzialny za działania Kuby, mające na celu wspieranie reżimu Maduro w Wenezueli poprzez przemoc, zastraszanie i represje.

Raul Castro był prezydentem Kuby w latach 2006-2018. W zeszłym roku zastąpił go Miguel Diaz-Canel, a Castro zachował funkcję pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby.

W porozumieniu z oficerami wenezuelskiego wojska i wywiadu członkowie kubańskich sił bezpieczeństwa byli zaangażowani w rażące naruszenia praw człowieka i nadużycia w Wenezueli, w tym tortury.

Dodawał Pompeo. Kuba należy obok m.in. Chin, Iranu, Rosji i Turcji do państw, które uznają Nicolasa Maduro za legalną głowę państwa Wenezueli. USA tak jak m.in. Australia, Izrael, Komisja Europejska i 12 członków UE (w tym  Niemcy, Francja, Hiszpania i Polska) uznaje Juana Guaidó, przewodniczącego wenezuelskiego Zgromadzenia Narodowego za tymczasową głowę państwa.

Poza wsparciem dla władz Wenezueli amerykański sekretarz stanu zarzucił Castro, że „nadzoruje system arbitralnego więzienia tysięcy Kubańczyków, wśród których jest ponad 100 więźniów politycznych”.
A.P.