Program Wschodni 23.03.24: Atak terrorystyczny w Rosji. Audycja specjalna

Audycję specjalną prowadzili Paweł Bobołowicz, Józef Skowroński, Adrian Grałek i Wojciech Jankowski w Warszawie, Artur Żak we Lwowie i Dmytro Antoniuk z Kijowa.

Gośćmi byli:

Witold Repetowicz – Akademia Sztuki Wojennej (Warszawa)

Marek Budzisz – Strategy & Future (Warszawa)

Wojciech Konończuk –  dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich (Warszawa)

dr Jakub Olchowski – Instytut Europy Środkowej (Lublin)


Audycję realizował Jan Jagodziński, prowadził Wojciech Metody Jankowski i Paweł Bobołowicz.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 16.03.24: Coś na kształt wyborów w Rosji

Władimir Putin i pracownicy zakładu przemysłu zbrojeniowego, fot kremlin.ru

W Federacji Rosyjskiej trwa coś na kształt wyborów, czy może raczej wybory Putina na Putina.

prof. Agnieszka Legucka, PISM, Akademia Vistula opisała coś na kształt wyborów w Rosji:

Już od końca lutego do 14 marca można było głosować w Rosji, w tak zwanych trudnych regionach albo oddalonych regionach, do którego załączono między innymi tereny okupowane przez Federację Rosyjską. I tam urny przyjeżdżały do wyborców i próbowano w ten sposób zwiększyć frekwencję w tym wyborach, a jednocześnie zabrać, dać taki sygnał, że Rosja czy tam, że Ukraińcy popierają Rosję w tamtym regionie. To jest bardzo niedobry sygnał, a jednocześnie pokazujący, że te wybory nie powinny być uznane przez społeczność międzynarodową ze względu na chociażby fakt głosowania na terytorium innego państwa. Natomiast rzeczywiście same wybory jest takie, są takim momentem przełomowym, takim crash testem całego systemu, który, no właśnie, przeżywam pewne trudności związane z wojną, związane z trudnościami życia codziennego dla obywateli rosyjskich. No i właściwie Władimir Putin potrzebuje dwóch rzeczy. Po pierwsze rzecz to jest wzmocnienie systemu, czyli pokazanie, że każdy ten element machiny wyborczej w ramach tego systemu zadziała. . A druga rzecz, żeby pokazać, że Rosjanie popierają wojnę i jego działania, w związku z czym można by było tak powiedzieć, że Władimir Putin stał się prezydentem wojny, takiej, która może być prowadzona w Ukrainie, ale też w innych miejscach, bo on wykorzystuje to na mobilizację wojenną do tego, żeby właśnie przekształcać obecny system z takiego twardego autorytaryzmu na neo-totalitarny system


Artur Żak opowiedział o trwającym czymś na kształt wyborów na terenach okupowanych Ukrainy, o atakach dronowych na rosyjskie rafinerie i rosyjskich formacjach walczących po stronie Ukrainy, który przyszły do Rosji by… głosować. Ponadto Artur Żak wytłumaczy, czemu nie warto palić…


Olga Siemaszko, szef białoruskiej redakcji Radia Wnet przybliżyła wiadomości białoruskie i opowiedziała o sytuacji białoruskiej redakcji Radia Unet, której MSZ nie przedłużył finansowania. Ponadto Olga Siemaszko opowiedziała, jak białoruska propaganda cieszy się z Sytuacji TV Belsat i Radia Unet.


Audycję realizował Jan Jagodziński, prowadził Wojciech Metody Jankowski.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

Program Wschodni 09.03.24: Dziesięć lat temu Rosjanie bezprawnie anektowali Krym

Agnieszka Lichnerowicz i Ernest Sulejmanow – Program Wschodni, Warszawa 10.03.2024 r., fot.: Chrystyna Nikołajczuk.

Jak było 10 lat temu na Krymie? Jak Rosjanie traktowali przeciwników aneksji? Czy była to rosyjska operacja specjalna?

Ernest Sulejmanow był liderem protestów, które odbywały się w parku pod pomnikiem Tarasa Szewczenki w Symferopolu. Musiał ukrywać się w marcu 2014 roku, gdyż był poszukiwany przez prorosyjskich działaczy (czy raczej bojówkarzy). Dwa tygodnie po „referendum” opuścił półwysep.

Jak przyjechałem na Krym, od razu od dworcu zobaczyłem dużo obcych ludzi (bo mieszkańcy Krymu mają taki zrelaksowany wygląd). Duży takich ludzi i były kobiety starsze i oni byli taki bardzo agresywni od razu. I jak wyszedłem z pociągu, szedłem po ulicach Symferopolu. Pamiętam, że było dużo ludzi, który był już taki bardzo podnieceni,  bardzo agresywni. Nie mogę zrozumieć, skąd tu tylu tych ludzi – wspomina przyjazd z Kijowa na Krym Ernest Sulejmanow.

Agnieszka Lichnerowicz (Tok FM) była w tym okresie na Krymie, tak między innymi wspomina marzec 2014 roku:

Rozmawialiśmy wtedy pod pomnikiem Tarasa Szewczenki. To był chyba jeden z ostatnich manifestacji Czy był sens w ogóle wyjść i zaprotestować, Chociaż wtedy właśnie wszyscy się bali schodzić z tego placu. Nie było wiadomo, kto i jak  zaginie. Pamiętam taką manifestację prorosyjską na Placu Lenina i taką nieprawdopodobną histerię, że ja nie wiedziałam, czy te kobiety żartują, czy one naprawdę myślą, że ukraińscy faszyści są za krzakiem. To były zupełnie surrealistyczne hasła o takim poczuciu zagrożenia ze strony. To siły idą na Krym i trzeba tego Krymu bronić. Z jednej strony chyba o sile rosyjskiej propagandy to świadczy, która jest w stanie rozkręcić tak nieprawdopodobne emocje. Przypuszczam, że część tych ludzi była podstawiona, którzy opowiadali o tym zagrożeniu, ale brzmiało to zupełnie kosmicznie. To znaczy one twierdziły, że zaraz po prostu tutaj jacyś faszyści, naziści przyjadą. I to był zupełnie surrealizm.

Konrad Zasztowt (Wydział Orientalistyczny UW) opisał sytuację polityczną dziesięć lat temu i obecną sytuację Tatarów krymskich.


Najciekawsze fragmenty są do odsłuchania. Polecamy


Audycja została nadana w restauracji Krym, przy ul. Belwederskiej 44.  Uczestnicy umówili się na kolejne spotkanie z okazjo rocznicy deportacji Tatarów krymskich w 1944 roku


Audycję prowadził Wojciech Metody Jankowski, fot. restauracja Krym.


Wspieraj Autora na Patronite


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

 

30 marca i… nie było Brexitu. Wciąż nie wiadomo, kiedy nastąpi, o ile w ogóle Brytyjczycy z UE wyjdą

30 marca 2019 roku miał być pierwszym dniem upragnionej przez Brytyjczyków (przynajmniej przez większość z nich) wolności od Unii Europejskiej. Nie jest. I nie wiadomo, czy w ogóle będzie.

W piątek, nie po raz pierwszy, Izba Gmin odrzuciła rządowy projekt umowy ws. Brexitu, który – jako ostatnią szansę rychłego rozwodu z Brukselą – promowała brytyjska premier Theresa May.

Głosowanie odbywało się w symbolicznym dniu – dniu wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej. I, co tak naprawdę nie zaskoczyło nikogo na Wyspach, porozumienie z Unią poniosło kolejną, sromotną klęskę – za umową opowiedziało się jedynie 286 posłów, przeciwko było 344. – Jeżeli przegłosujecie umowę, podam się do dymisji – obiecywała brytyjska premier. Nie przekonało to posłów. Zresztą i tak wiedzą, że Theresa May już niedługo będzie gospodarzem siedziby rządu przy Downing Street w Londynie.

Co piątkowe głosowanie oznacza? Dla Wielkiej Brytanii niecałe dwa tygodnie do bezumownego opuszczenia Unii Europejskiej zgodnie z decyzją sprzed dwóch lat. Unia zgodziła się przedłużyć Brexit jedynie do 12 kwietnia tego roku. Chyba, że brytyjski parlament poprze porozumienie – wtedy rozstanie może nastąpić nawet w II połowie maja. Jest także jeszcze jeden wyjątek: Brytyjczycy wycofają się z Brexitu w ogóle, albo jeszcze raz poproszą o przedłużenie terminu. W drugim przypadku zorganizują u siebie wybory do Europarlamentu, wpłacą składki do unijnej kasy i pozwolą obywatelom krajów unijnych na mieszkanie, pracowanie i branie zasiłków na Wyspach.

Rzecznik brytyjskiej premier Theresy May niedługo po piątkowym głosowaniu zapowiedział prowadzenie dalszych rozmów z północnoirlandzką Demokratyczną Partią Unionistów na temat uzyskania jej poparcia dla rządowego projektu umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

– Szefowa rządu chce wypracować porozumienie, które pozwoli nam na tak szybkie opuszczenie , jak to możliwe i będzie dalej na to naciskać – komunikował lakonicznie.

– Wasza decyzja jest dla mnie olbrzymim zawodem. Jest absolutnie niezgodna z interesem narodowym Zjednoczonego Królestwa – mówił do posłów Chris Grayling, minister transportu UK. I wyliczał: – To głosowanie to doprowadzenie do tego, że albo wyjdziemy 12 kwietnia z Unii Europejskiej bez umowy, całkowicie cofniemy Brexit albo znacząco go opóźnimy. A nie jest to, czego chce większość obywateli.