Romuald Szeremietiew: Widzę obronę terytorialną w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana [VIDEO]

W Poranku WNET były minister obrony narodowej przedstawił ocenę polityki MON. Krytykuje przede wszystkim traktowanie obrony terytorialnej jako elementu pomocniczego wobec wojsk operacyjnych.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku WNET był Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, doktor habilitowany nauk wojskowych, a w czasach PRL działacz ROPCiO, KPN i PPN. Na początku rozmowy odmówił omawiania „komunikatów z wojny wewnętrznej między PiS-em a PiS-em”. Powiedział, że jest zniesmaczony i poirytowany, że w tak ważnej sprawie, jak bezpieczeństwo narodowe, doszło do konfliktu między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej. Nie interesuje go też, kto winien, ale to, jaki jest tego skutek. Nie ma znaczenia, kto zaczął.

Krzysztof Skowroński zapytał zatem o ocenę ministra Antoniego Macierewicza. Na co Romuald Szeremietiew odpowiedział pytaniem, czy można go oceniać. Krytyka MON – jak stwierdził – w części obozu rządzącego jest uznawana za wpisywanie się w ataki opozycji na „najlepszego ministra obrony narodowej w dziejach Rzeczypospolitej”.

Romuald Szeremietiew widzi w MON „pewną nieudolność”. Są rzeczy, które trzeba zrobić, a się ich nie robi. W zamian mamy „różne fajerwerki”. Czego zatem się nie robi? Zdaniem gościa nie ma strategii obrony kraju. Założenia dotychczasowej okazały się fałszywe. Już poprzednia władza, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, orzekła, że nasza armia nie jest w stanie obronić naszych granic. Jednak do tej pory obowiązują dokumenty strategiczne przyjęte jeszcze za „niemiłościwie panującego Bronisława K. i pana, który obecnie jest w Brukseli”.

Czy właściwą odpowiedzią na ten problem nie jest organizowanie właśnie wojsk obrony terytorialnej i stacjonowanie w Polsce wojsk amerykańskich? Na to Romuald Szeremietiew odparł, że skoro prezydent USA wojska wysłał do Polski, to następny może je odesłać z powrotem. Przypomniał też, że w 1939 roku mieliśmy sojusz z Francją, a ta nawet wypowiedziała Niemcom wojnę.

Jeśli chodzi o obronę terytorialną, to gość Poranka widzi ją w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana. Należy odpowiedzieć na pytanie, po co ją budujemy – czy jest to element koncepcji obrony państwa. W strategii, którą proponuje Romuald Szeremietiew, obrona terytorialna byłaby elementem podstawowym. Jej głównym celem powinno być odstraszenie nieprzyjaciela – pokazanie mu, że atak na Polskę i próba jej opanowania będą go bardzo dużo kosztowały. Żeby takie wrażenie wywrzeć na nieprzyjacielu, potrzebna jest masowa i powszechna obrona terytorialna. Jej elementem jest dostęp do broni dla obywateli, który również jest tym, co odstrasza nieprzyjaciela. [related id=40202]

Tymczasem obecnie obrona terytorialna tworzona jest według innej koncepcji, która – zdaniem gościa Poranka – nie przyniesie efektu odstraszania. Obrona terytorialna jest bowiem traktowana jako element pomocniczy wobec wojsk operacyjnych. Działanie wojsk obrony terytorialnej, zgodnie z tym spojrzeniem, ma być częścią operacji obronnej, częścią działań wojennych.

 

Pokazują to wieloletnie plany finansowe MON. Według nich na wojska operacyjne przeznaczone ma zostać 90 procent środków. Zatem na obronę terytorialną pójdzie maksymalnie 10 procent. Jest to według byłego ministra obrony narodowej rozwiązanie dysfunkcjonalne z punktu widzenia celów obronnych Polski. Romuald Szeremietiew mówi o innej sytuacji strategicznej – takiej, w której do działań wojennych się nie prowadzi, bo nieprzyjaciel został skutecznie odstraszony. To zupełnie inny punkt widzenia.

Czy jednak nowoczesne technologie wojskowe, wykorzystanie satelitów, dronów itp. nie dezaktualizuje takiej koncepcji obronności? Romuald Szeremietiew twierdzi, że nie. W praktyce pokazała to wojna w Afganistanie. Działania asymetryczne, wojna partyzancka są według niego skuteczną formą oporu przeciwko silniejszemu nieprzyjacielowi. Jeżeli się do nich nie przygotujemy, nasze wojska operacyjne zostaną szybko rozbite, gdyż nieprzyjaciel będzie w stanie uzyskać potrzebną do tego przewagę trzy do jednego, i będziemy musieli budować konspirację jak w 1939 roku.

Z kolei pojęcie wojny hybrydowej to „nowy, modny termin wymyślony przez gości, którzy żyją z tego, że wypowiadają się publicznie i piszą artykuły”. Zjawiska, które są w ten sposób określane, nie są niczym nowym – były od zawsze, odkąd prowadzono działania wojenne.

Czy zmianie na lepsze uległ sposób dowodzenia i zarządzania armią? Niestety i tutaj Romuald Szeremietiew widzi zaniedbania. System dowodzenia wprowadzony za poprzedniej władzy był dysfunkcjonalny. Mówił o tym sam Antoni Macierewicz. Minęły jednak dwa lata i nadal jest ta sama struktura dowodzenia. Została ona nawet dodatkowo skomplikowana, gdyż dodano do niej dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej, podległego Ministrowi Obrony Narodowej. Gość Poranka zapytuje, dlaczego nie udało się przywrócić normalności, która polega na tym, że na każdym szczeblu dowodzenia powinien być jeden dowódca? Obecnie mamy trzech.

Co z produkcją broni? Romuald Szeremietiew odpowiada pytaniem – jakiej broni i dla jakiej armii? Armia ma wykonywać określone zadania. Jeśli będziemy mieli strategię, to będziemy wiedzieć, jakiej broni będziemy potrzebować.

Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka WNET. Rozmowa z Romualdem Szeremietiewem w części siódmejdziesiątej. A w niej Romuald Szeremietiew wymienia poglądy z redaktor naczelną Śląskiego Kuriera WNET Jadwigą Chmielowską oraz opowiada o tym, jak jego drogi polityczne krzyżowały się z drogami Antoniego Macierewicza.

JS


 Obejrzyj ten wywiad na naszym kanale YouTube!

Marek Jakubiak z Kukiz’15: Nikt nie powinien zwijać parasola kontrwywiadowczego z prezydenta RP [VIDEO]

Nie mam wątpliwości co do tego, że prezydent jest szefem ministra obrony narodowej. Jeśli minister nie chce pracować ze swoim szefem, to szef powinien podjąć odpowiednie decyzje – powiedział Jakubiak.

– Cieszymy się, że wreszcie ktoś z obozu władzy zaczął rozmawiać z opozycją – powiedział gość Poranka WNET Marek Jakubiak z Kukiz’15, pytany o rozmowy w Pałacu Prezydenckim na temat reformy sądownictwa w Polsce. Wyraził swoje zadowolenie z przyjęcia spośród wielu propozycji, jakie przedstawił Kukiz’15, także tej, aby wybór członków KRS zapadał większością 3/5 głosów poselskich. Jego zdaniem tylko Kukiz’15 jest poważną opozycją w Sejmie, bo za takich nie można uznać „awanturników z PO i Nowoczesnej”.

– PO zachowuje się raz tak, raz inaczej w zależności od tego, jak kto wstanie i jaką kawę dostanie – żartował Marek Jakubiak z działań i deklaracji polityków Platformy Obywatelskiej. – Może warto zapraszać ich do Poranka WNET, bo to może być start dnia.

Przyznał, że model wybrany przez prezydenta zdecydowanie popiera Kukiz’15, a zarzuty o niekonstytucyjność niektórych zapisów proponowanych przez prezydenta ustaw są „co najmniej nietrafione”.

– Sędziowie się bronią, jak mogą, i chcą być autonomiczni, co nie znaczy, że zakłócona tu zostanie niezawisłość. Czym innym jest zawisłość, a czym innym autonomiczność działania – zwrócił uwagę Jakubiak, który uważa, że generalnie najlepszą formą rządów jest tak zwana demokracja bezpośrednia, czyli chociażby wybór sędziów w wyborach powszechnych, a nie pośrednio przez przedstawicieli w Sejmie.

Jego zdaniem idea sędziów pokoju jest bardzo ważna, bowiem to odciążyłoby polskie sądy ze spraw dotyczących przysłowiowych 100 złotych. Dlatego uważa, że prawdziwa reforma sądów powszechnych jest dopiero przed nami. Z kolei jeśli chodzi o sędziów SN, zwrócił uwagę na fakt, że kadencja ich kończy się czerwcu przyszłego roku, a więc „trochę cierpliwości i problem sam się rozwiąże”.

– Patologią w polskim sądownictwie jest to, że ludzie sami siebie wybierają do funkcji, które sami sprawują – powiedział Jakubiak. – Sędziowie zapomnieli o podstawowej zasadzie – „nie bądź sędzią we własnej sprawie” – a przecież jest to podstawa państwa prawa.

Marek Jakubiak chciałby jak najszybszego powołania komisji ds. VAT, która zajmie się sprawami o wiele większego kalibru niż Amber Gold, bowiem dotyczących problemu wyprowadzania z państwa setek miliardów złotych, a także odpowiedzialności osobistej „chociażby byłego ministra finansów Jacka Rostockiego”, który „jest przecież osobą inteligentną”, i innych osób odpowiedzialnych za systemowe zubożanie państwa polskiego w okresie rządów PO – PSL. Przypomniał o absurdach ówczesnych rozliczeń, gdy eksport telefonów komórkowych czy zegarków szybował na niebotyczne poziomy, w czasie gdy w Polsce nie powstała żadna fabryka wytwarzająca te dobra.

– Nie sprowadzajmy sprawy do absurdu – odpowiedział na uwagę, że marszałek Terlecki jako problem przy tworzeniu komisji ds. VAT podał brak pomieszczeń w Sejmie. – Dzisiaj w konwencie seniorów będę dopytywał, co z projektem podpisanym przecież także przez posłów PiS w sprawie komisji ds. VAT, żeby uchwała nie trafiła przypadkiem do jakiejś zamrażarki. – To jest prawdopodobne – powiedział Jakubiak pytany, czy będzie wiceprzewodniczącym komisji ds. wyłudzeń VAT, jeśli ona powstanie.

Przyznał, że od pewnego czasu obserwujemy narastający konflikt między ministrem Antonim Macierewiczem i prezydentem Andrzejem Dudą.

– Jest pewien dysonans między tym, co mówi konstytucja, a jak definiuje swoją pozycję minister obrony narodowej. Zwierzchnik sił zbrojnych to jest zwierzchnik, czyli przyłożony, trudno to inaczej interpretować – przekonywał. – Ministerstwo Obrony Narodowej nie chce współpracować z prezydentem, czego najlepszym dowodem jest fakt, że nie odpisuje na urzędowe pisma i zapytania prezydenta RP. To kto ważniejszy dobija się do ministerstwa?

– Uważam, przy całym szacunku dla MON, że jeżeli ktoś od samego początku w stopniu starszego oficera pracował w BBN, a nie powinien tam pracować, to od tego są SKW, żeby prezydenta zawiadomić o tym – podkreślił. – Te wszystkie trzyliterówki (służby specjalne – przyp red.), a przecież to są tysiące ludzi,  powinny uprzedzić prezydenta, że profesor Królikowski ma problemy z prokuraturą, bo nie powinien nawet progu pałacu przekroczyć. A nie trzyma się takie haki i w odpowiednim momencie się je uruchamia. Ja się nie zgadzam na takie traktowanie sprawy.

– Nikt nie powinien zwijać parasola kontrwywiadowczego z prezydenta – powiedział poseł Kukiz’15, przyznając, że teraz to właśnie tak wygląda, jakby głowa państwa nie miała żadnej ochrony służb specjalnych. – Żandarmeria nie jest tylko od tego, żeby chroniła szefa MON, ale również wywiad i kontrwywiad powinien trzymać parasol nad głową państwa polskiego – bez wezwania ani żadnych innych poleceń.

Gość Poranka uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy poparłby dymisję aktualnego szefa MON Antoniego Macierewicza. Jego zdaniem to jest kwestia relacji między szefem MON i prezydentem.

– Nie ja decyduję, kto jest w rządzie, od tego są odpowiednie władze, które powinny oceniać taką sytuację i odpowiednio reagować – powiedział. – Nie mam wątpliwości co do tego, że prezydent jest szefem ministra obrony narodowej i jeśli minister nie chce pracować ze swoim szefem, to szef powinien podjęć odpowiednie decyzje.

[related id=39751]W rozmowie również na temat wyborów samorządowych w Kukiz’15, więcej o sejmowej komisji śledczej w sprawie wyłudzeń VAT i „koordynatach” totalnej opozycji, która ma zamiar na jesieni uruchomić ulicę, oraz o tym, jak „myszy harcują w ruchu”, gdy Paweł Kukiz odzyskuje siły w sanatorium.

MoRo

Poranek WNET

Gościem Łukasza Jankowskiego i Antoniego Opalińskiego w Poranku Wnet był poseł Kukiz’15 Marek Jakubiak, wywiad z nim w części czwartej Poranka WNET

 

Obejrzyj wywiad z posłem Kukiz’15 na YouTube!

Wiceminister obrony narodowej o manewrach Zapad 2017 na terenie Białorusi: To musi budzić zaniepokojenie

W Poranku WNET z Tallina Antoni Opaliński rozmawiał z wiceministrem obrony narodowej Michałem Dworczykiem o nietransparentności ćwiczeń Zapad 2017 oraz o nieporozumieniach między prezydentem a MON.

Zapad 2017

Minister zapewnił, że Ministerstwo Obrony Narodowej i odpowiednie służby monitorują przebieg odbywających się na Białorusi manewrów Zapad 2017. Podobnie NATO i inne kraje Sojuszu. Ich przedstawiciele zwracają uwagę na przynajmniej dwie kwestie.

Ćwiczenia te odbywają się w sposób nietransparentny. Nie wiadomo, ilu żołnierzy w nich uczestniczy. Na pewno jest ich więcej niż oficjalnie deklarowane 12,5 tysiąca. Prawdopodobnie jest ich ok. 100 tysięcy. Drugą rzeczą jest to, że rzekomo ćwiczony jest scenariusz obronny. Jednak wiele wskazuje na to, że ćwiczenia mają charakter ofensywny, gdyż trenowane są przerzuty oddziałów na duże odległości, wykorzystywane są wojska powietrzno-desantowe. „To musi budzić zaniepokojenie” – stwierdził minister. [related id=38779]

Rola państw bałtyckich

Jak powiedział Michał Dworczyk, cała flanka wschodnia NATO zainteresowana jest tym, by Sojusz poważnie traktował zagrożenia płynące ze Wschodu. Rosja jest bowiem krajem nieprzewidywalnym, co pokazała w ostatnich latach w Gruzji i na Ukrainie. Odpowiedzią NATO jest rozmieszczenie jego wojsk w Polsce i krajach bałtyckich. Sytuacja jest jednak daleka od ideału – trzeba zacieśniać współpracę w ramach NATO oraz między Polską a krajami bałtyckimi.

Nieporozumienia między obozem prezydenckim a MON?

Michał Dworczyk oświadczył, że jest ostrożny w formułowaniu opinii o nieporozumieniach na linii prezydent – MON dotyczących modelu dowodzenia armią. Jest pewna różnica zdań. Minister zachęca przy tym do roztropności. Poglądy o nieporozumieniach głoszą bowiem przede wszystkim opozycja i media nieprzychylne rządowi.

Normalne jest, że w różnych ośrodkach są wypracowywane różne stanowiska, które trzeba „dotrzeć”. Jednak problemy i diagnozy dotyczące polskiej obronności są definiowane tak samo przez prezydenta i przez MON.

Wizyta Antoniego Macierewicza we Francji

Minister uważa, że ta wizyta zadaje kłam twierdzeniom, jakoby Polska była izolowana na arenie międzynarodowej i że Francja się na Polskę obraziła za rezygnację z zakupu caracali.

Rolą rządu jest, by siłom zbrojnym dostarczać jak najlepszego sprzętu po dobrej cenie. Francuskie koncerny zbrojeniowe nadal biorą udział w przetargach organizowanych przez MON. Chcą sprzedać Polsce okręty podwodne. MON musi wybrać najlepszą ofertę.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części czwartej Poranka WNET.

JS

 

 

 

Wojciech Buczak: Polscy producenci zbrojeniowi nie powinni wykorzystywać tego, że wojsko bardzo potrzebuje śmigłowców

Dzień 58. z 80 / Rzeszów / Poranek WNET – O tym, jak na Podkarpaciu formuje się obrona terytorialna, o przetargach MON na zakup śmigłowców i o przyczynach szorstkich relacji między prezydentem a MON.

W Poranku WNET nadawanym z Rzeszowa Tomasz Wybranowski i Łukasz Jankowski rozmawiali z Wojciechem Buczakiem, posłem PiS z Podkarpacia, członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Poseł mówił o tym, jak na Podkarpaciu formują się Wojska Obrony Terytorialnej. Przebiega to tutaj bardzo dobrze. Jest to specjalna, niezawodowa formacja tworzona przez ludzi na co dzień pracujących w swoich zawodach. Są oni bardzo dobrze wyposażeni i profesjonalnie szkoleni, a także – co podkreślił gość Poranka – pośród nich jest bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem, w tym z wykształceniem technicznym. Na Podkarpaciu obrona terytorialna ma już 2000 żołnierzy, a według zamierzeń ma ich tu być 3000 lub jeszcze więcej.

Dlaczego MON wciąż zwleka z zamówieniem śmigłowców dla wojska po tym, jak wycofał się z zakupu caracali z Francji? Poseł uważa, że zniecierpliwienie pracowników przedsiębiorstw branży zbrojeniowej jest uzasadnione. Obecnie pozostaje otwarty przetarg na śmigłowiec dla wojsk specjalnych. PZL Mielec ma dużą szansę na wygranie go ze śmigłowcem Black Hawk. Poseł zwrócił jednak uwagę na to, że producenci krajowi nie powinni wykorzystywać tego, że wojsko bardzo potrzebuje śmigłowców. MON nie będzie ich zamawiać „za każdą cenę i na każdych warunkach”.

Na podstawie tego, co jest przekazywane sejmowej Komisji Obrony Narodowej, poseł twierdzi, że MON ma wolę kupować sprzęt dla armii w polskich zakładach. Musi to się jednak odbywać zgodnie z procedurami przetargowymi obowiązującymi przy zamówieniach publicznych. [related id=35399]

Zdaniem Wojciecha Buczaka nie ma konfliktu między Antonim Macierewiczem a Andrzejem Dudą. Przy dokonywaniu dużych zmian, w tym w wojsku, muszą pojawiać się nieścisłości, niedomówienia, brak czasu na rozmowę. Stąd się biorą różne problemy, jak ten z awansami generalskimi. Podobna sytuacja miała miejsce na Podkarpaciu w związku z planowanym poświęceniem sztandaru Obrony Terytorialnej, do którego w końcu nie doszło. Nie był to wynik konfliktu, a braku doświadczenia niektórych osób i braku rozmowy.

Tarcia biorą się też stąd, że zmiany są bardzo duże i wprowadzane w bardzo szybkim tempie, jak na przykład reforma sądownictwa. W samym klubie nie było debaty na temat działań prezydenta. Poseł uważa, że skorzystał on po prostu z przysługujących mu uprawnień w ramach obowiązujących procedur.

Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to poseł jest przekonany, że możliwe będzie pokonanie dotychczasowego prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca z SLD. Rządzi on już trzecią kadencję, a wybory wygrywa w pierwszej kadencji z poparciem 70 procent. Wystarczy przedstawić „dobrą ofertę, lepszy pomysł programowy”.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET z Rzeszowa. Rozmowa z posłem Wojciechem Buczakiem w części szóstej.

JS

 

 

Min. Dworczyk: Nie wszystkie zmiany w wojsku można wprowadzać z dnia na dzień. Efekty będzie widać dopiero za kilka lat

Dzień 56. z 80 / Tarnów / Poranek WNET – W rozmowie w wiceministrem MON o tym, czy reformy przeprowadzane w wojsku postępują we właściwym tempie i o sporze, czy też dialogu na linii prezydent-MON.

 

W Poranku WNET nadawanym z Tarnowa Tomasz Wybranowski rozmawiał z wiceministrem MON Michałem Dworczykiem. Tematem był stan zmian w siłach zbrojnych oraz relacje między prezydentem a MON.

Zdaniem wiceministra budowanie tożsamości Polaków zarówno w kontekście całego kraju, jak i tożsamości regionalnych, jest bardzo istotne. Na tym między innymi opiera się idea budowy piątego rodzaju sił zbrojnych, wojsk obrony terytorialnej – na poczuciu odpowiedzialności za ojczyznę i za lokalne społeczności.

Minister Dworczyk nie zgadza się z tezą, że zmiany w siłach zbrojnych postępują wolno. Odkąd ministrem został Antoni Macierewicz, z bardzo dużą determinacją zmiany są wprowadzane. Wojsko jest jednak olbrzymim organizmem i wiele rzeczy nie może zmienić się z dnia na dzień. Jako przykład gość Poranka podał system kształcenia kadr, jak mówi – zaniedbany przez lata.

Rocznie na wyższe uczelnie wojskowe wstępowało około 500 podchorążych. Jeśli armia ma się rozwijać również pod względem ilościowym, to potrzebuje kadr oficerskich. Kształcenie oficera trwa pięć lat. W ciągu ostatniego półtora roku liczna podchorążych wzrosła o 100 procent. Efekty tych działań będzie widać dopiero za kilka lat, po tym, jak nowe roczniki podchorążych skończą studia i uzyskają promocje na pierwszy stopień oficerski. [related id=35197]

Pewne rzeczy można zrobić szybko i to MON robi. Na przykład wycofał ograniczenie długości służby zawodowych szeregowych. Dotychczas po 12 latach służby szeregowi, w których szkolenie bardzo wiele włożono, musieli odchodzić z wojska tylko dlatego, żeby nie nabyli uprawnień emerytalnych. Jednak takie kwestie, jak kształcenie oficerów, modernizacja sprzętowa, rozbudowa ilościowa sił zbrojnych wymagają czasu.

Co ze znakami zapytania dotyczącymi relacji między MON a prezydentem? Minister Dworczyk jest przekonany, że dialog między nimi zostanie doprowadzony do szczęśliwego zakończenia.

– Sporo osób wyolbrzymia tę sytuację, budując tezę, że jest jakiś bardzo poważny konflikt między panem prezydentem a ministrem obrony narodowej. Trwa oczywiście dialog, są różne oceny czy różne spojrzenia na kwestie związane np. ze SKiD-em, czyli Systemem Kierowania i Dowodzenia polskimi siłami zbrojnymi. To dobrze, że jest dyskusja, że uciera się i wypracowuje wspólnie jakiś pogląd. Ja wierzę, że to się przyczyni do znalezienia najlepszego rozwiązania, dzięki któremu polskie siły zbrojne będą zarządzane i dowodzone w sposób skuteczny i sprawny.

Minister zwrócił uwagę, że przytłaczająca większość ekspertów jednogłośnie twierdzi, że dzisiejszy system dowodzenia ma olbrzymie  mankamenty. Istnieje między innymi problem dotyczący podziału kompetencji.

– Jestem przekonany, że dla dobra państwa ten spór, ten dialog, sprawy sporne zostaną omówione, rozwiązane, nowy System Kierowania i Dowodzenia siłami zbrojnymi wejdzie w życie – twierdzi Michał Dworczyk.

W tej chwili trwa dialog, prowadzony ze strony MON przez wiceministra Szatkowskiego i ministra Pawła Solocha z kancelarii prezydenta. Wypracowują stanowiska w poszczególnych kwestiach. Według Michała Dworczyka pośpiech tu nie jest wskazany. Nie ma co rozbudzać emocji i kreować nieprawdziwego obrazu sytuacji.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z wiceministrem MON w piątej części Poranka WNET z Tarnowa. A w rozmowie także o planach MON wprowadzenie nowego przedmiotu: wychowania proobronnego (w miejsce dawnego przysposobienia obronnego) oraz klas wojskowych w szkołach średnich.

JS

 

MON: przebudowa armii wymaga zmian kadrowych, reforma była konsultowana. BBN: Bez nominacji generalskich w dzień WP

BBN: Trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP przyczyną braku nominacji. MON: Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko .

BBN poinformowało we wtorek, że prezydent Andrzej Duda zdecydował, iż 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich.

„W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – argumentowało BBN.

Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko do nowych wyzwań– oświadczyła rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. W przesłanym PAP komunikacie Pęzioł-Wójtowicz zaznaczyła, że „konieczność przywrócenia jednolitego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP była i jest priorytetem rządu Premier Beaty Szydło, w tym ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który podnosił tę kwestię począwszy od 2014 r.”; projekt takich zmian został wypracowany w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego, a wyniki zostały przekazane BBN.

„W pracach nad nowym modelem systemu dowodzenia brali udział przedstawiciele Prezydenta RP (konkretnie Biura Bezpieczeństwa Narodowego)” – podkreśliło MON.

Jak zaznaczono, zaproponowany w SPO model systemu kierowania i dowodzenia poddano weryfikacji w ramach ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zima ’17, w którym także brali udział przedstawiciele prezydenta RP.

Rzeczniczka dodała, że na prośbę szefa BBN Pawła Solocha odbył się cykl spotkań konsultacyjnych z udziałem wiceministra obrony Tomasza Szatkowskiego, „mających na celu wymianę poglądów oraz udzielenie niezbędnych wyjaśnień Szefowi BBN”. „Dodatkowo w maju br. do konsultacji Prezydenta RP został przesłany przez MON projekt nowelizacji ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej oraz niektórych innych ustaw w zakresie reformy SKiD (systemu kierowania i dowodzenia – PAP)”.

„Proponowany projekt przywraca jednolitość dowodzenia armią, znacznie poszerza kompetencje Prezydenta RP, na ile pozwalają na to przepisy obowiązującej Konstytucji RP, oraz dostosowuje cały system do współdziałania z sojuszniczymi siłami NATO, uwzględniając wymogi narodowego bezpieczeństwa Polski” – zapewnił resort.

„Trzeba podkreślić, że decyzje personalne, kluczowe dla nowego systemu kierowania i dowodzenia zostały, na wniosek Pani Premier i MON, podjęte przez Prezydenta RP w ciągu ubiegłych 12 miesięcy. Kwestie będące wciąż jeszcze przedmiotem dyskusji nie mają znaczenia zasadniczego i mogą zostać uzgodnione w toku dalszych konsultacji” – dodało MON.

Wg resortu „zmiany zaprojektowane w ramach realizacji Strategicznego Przeglądu Obronnego mają na celu dostosowanie armii do nowych wyzwań wynikających z narastającego zagrożenia zewnętrznego oraz z wieloletnich zaniedbań organizacyjnych, personalnych, strategicznych i dotyczących kierunków modernizacji technicznej armii”.

„Kluczowym czynnikiem tych zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone. Świadczą o tym dobitnie błędy, jakie popełniono w ciągu ubiegłych 27 lat, a które z trudem są obecnie naprawiane” – oświadczyła mjr Pęzioł-Wójtowicz.

Informując o decyzji prezydenta, by nie wręczać w Święto Wojska Polskiego generalskich i admiralskich nominacji, BBN podkreśliło, że „w ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” –

Jak zaznaczyło BBN, prezydent „oczekuje, że w ramach współpracy Biura Bezpieczeństwa Narodowego z Ministerstwem Obrony Narodowej rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia zostaną wypracowane w najbliższym czasie, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych”.

Do sprawy odniósł się we wtorek szef gabinetu politycznego MON Dominik Smyrgała. „Te nominacje były częścią reformy naszych sił zbrojnych, one były konsekwencją SPO” – powiedział Smyrgała w TVP Info. Dodał, że „większość tych rzeczy już była uzgadniana”, a prezydent mówił na dorocznej odprawie kierownictwa MON i sił zbrojnych, „że trzeba zreformować potencjał naszych sił zbrojnych, również przez zmiany kadrowe”. „Cały czas jesteśmy w dialogu, myślę, że wypracujemy jakieś rozwiązanie” – powiedział Smyrgała.

Zapowiedziana przez ministra obrony Antoniego Macierewicza zmiana systemu kierowania i dowodzenia była przedmiotem rozmów prezydenta z ministrem obrony, szefem Sztabu Generalnego i najwyższymi dowódcami. Prezydent przedstawił swoje oczekiwania wobec systemu dowódczego w kwietniu na odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych.

Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia przyszłego połączonego dowództwa operacyjnego. Jak mówił szef BBN Paweł Soloch, BBN skłania się ku wydzieleniu do tej roli osobnej instytucji, zaś MON – ku strukturze w ramach SG WP.

Zmiany w obowiązującym od początku 2014 roku systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi to jeden z priorytetów obecnego kierownictwa MON. Modyfikację systemu dowódczego Macierewicz zapowiadał tuż po objęciu funkcji szefa MON jesienią 2015 r.

W obowiązującym od 2014 r. systemie powstały dwa główne dowództwa (generalne i operacyjne) w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny stał się ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia. Według Macierewicza powoduje to niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia

MoRo/PAP

Poranek Wnet/Dworczyk: Sojusz Północnoatlantycki to podstawa naszej polityki obronnej. Nie istnieje alternatywa dla NATO

Przekazanie najnowszych technologii świadczy o randze naszej współpracy. Do tej pory na tego typu wsparcie mógł liczyć tylko Izrael. Wchodzimy do I ligi w pozyskiwaniu nowoczesnego uzbrojenia.

– 4 lipca Polska Grupa Zbrojeniowa podjęła decyzję o zakupieniu systemów rakietowych Homar Lockheed Martin o zasięgu od 70 do 300 kilometrów.[related id=”28076″] To jest sprzęt, którego w Polsce do tej pory nie mieliśmy – powiedział wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Przypomniał, że systemy rakietowe, takie jak „Toczka”, które raziły na odległość 70 kilometrów, zostały wycofane już na początku tego stulecia. Sprzęt jaki otrzymamy zdecydowanie poprawi nasze możliwości obronne.

– Podpisaliśmy dziś memorandum intencyjne w sprawie Patriot w najnowszej konfiguracji, to będzie dokładnie taki sam sprzęt, który wchodzi do uzbrojenia armii Stanów Zjednoczonych – powiedział minister Dworczyk, uchylając się od odpowiedzi na temat samych negocjacji.

– Przekazanie najnowszych technologii świadczy o randze naszej współpracy. Do tej pory na tego typu wsparcie mógł liczyć tylko Izrael. Wchodzimy do I ligi w pozyskiwaniu nowoczesnego uzbrojenia – powiedział wiceszef MON. Jego zdaniem jest to fundament przyszłej polityki zbrojeniowej państwa polskiego.

– To nie jest sprzęt, który leży na półce sklepowej, tak że można wejść i go kupić – powiedział zapytany, kiedy możemy się spodziewać, że Patrioty trafią do Polski. Zaznaczył przy tym, że nie cała technologia zostanie Polsce przekazana, ale jej część wykorzystywana w systemach Patriot.

– W sposób zasadniczy zmienia się sytuacja w Polsce, jeśli chodzi o obronę przeciwlotniczą – powiedział gość Poranka. Rozbudowa i modernizacja Polskich Sił Zbrojnych ma wiązać się bezpośrednio z modernizacją polskiego przemysłu zbrojeniowego. Dla MON absolutnym priorytetem jest to, aby polska armia była wyposażana przez polską gospodarkę, do której trafiają najnowocześniejsze technologie.

– To są miliardy wpompowywane w gospodarkę i ma to zasadnicze przełożenie na rynek pracy – powiedział Dworczyk.

Wiceminister zwrócił uwagę na to, że traktat waszyngtoński to nie tylko jego piąty artykuł, mówiący o pomocy sprzymierzonych NATO krajowi zaatakowanemu, ale również artykuł trzeci, który nakłada na państwo członkowskie konieczność budowania swoich zdolności obronnych.

– Pozyskiwanie nowych technologii i rozbudowa systemu obronnego jest dziś koniecznością – podkreślił. Przypomniał, że niedawno rząd Platformy Obywatelskiej planował przekazanie aportem Polskiej Grupy Zbrojeniowej do europejskiego konsorcjum obronnego, które miało powstać „z przyzwoleniem na to, żeby część polskiego przemysłu obronnego została zlikwidowana”.

– Podejście do polityki obronnej zostało diametralnie zmienione przez ministra Antoniego Macierewicza – stwierdził wiceszef MON.

– Sojusz Północnoatlantycki jest podstawą naszej polityki obronnej i nie ma na świecie alternatywy dla niego – zadeklarował. Ma on pierwszeństwo przed ewentualnymi sojuszami, które będą chcieli tworzyć Niemcy w ramach Unii Europejskiej. Wiceminister wyraził też nadzieję, że ewentualne powstanie unijnej armii nigdy nie będzie tworzone w opozycji do NATO.

Wiceszef MON zaprosił słuchaczy Poranka Wnet na błonia Stadionu Narodowego w Warszawie na piknik polsko-amerykański organizowany przez jego resort.

MoRo

USA / Wiceszef MON: Polska będzie mogła kupić system Patriot równocześnie z jego zakupem przez wojska amerykańskie

Tomasz Szatkowski podczas wizyty w Pentagonie: „Wnioski wynikające z przeglądu strategicznej koncepcji obronnej Polski są bardzo komplementarne z myśleniem nowej administracji w Pentagonie”.

Tomasz Szatkowski podczas spotkania z korespondentami polskich mediów w Waszyngtonie w piątek powiedział, że „Polska chciałaby zakupić system, który mógłby służyć przez dziesiątki lat i który mógłby współdziałać z systemami naszych sojuszników w ciągu najbliższych dekad. Obecnie wprowadzany jest nowy system dowodzenia i łączności. Amerykanie planują także wymianę radarów na radary oparte na nowej technologii. Tymczasem my chcielibyśmy kupić już w tym momencie coś, co jest kwestią przyszłości” – powiedział wiceminister.

[related id=”20723″]

Wiceszef MON poinformował, że wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki, który w ubiegłym tygodniu prowadził w Waszyngtonie negocjacje w sprawie zakupu systemu Patriot, otrzymał potwierdzenie, iż Polska będzie pierwszym sojusznikiem, który będzie mógł zakupić nowy system dowodzenia i łączności równocześnie z ich zakupem przez wojska amerykańskie.

Jak dodał, Polska chciałaby zakupić system Patriot w sposób, który byłby zadowalający dla naszych sił zbrojnych i przemysłu obronnego, bo chcemy, aby polski przemysł zbrojeniowy brał udział w tym projekcie, co zajmuje (w negocjacjach) trochę czasu.

Podczas swojej wizyty w Waszyngtonie Tomasz Szatkowski omówił z przedstawicielami władz USA zaplanowane na przyszły tydzień w Brukseli spotkanie ministra obrony Antoniego Macierewicza z szefem Pentagonu Jamesem Mattisem oraz lipcową wizytę prezydenta Donalda Trumpa w Polsce.

Pytany o polskie oczekiwania w dziedzinie bezpieczeństwa związane z wizytą Donalda Trumpa, wiceszef MON oświadczył, iż polskie władze oczekują, że zostanie podkreślona nasza sojusznicza rola.[related id=”22111″side=”left”]

Polska, jak powiedział, spełnia obecnie ważną rolę i jest „amerykańskim hubem” na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Obecność wojsk amerykańskich w Polsce stale się zwiększa i utrzymanie obecnej dynamiki będzie naprawdę bardzo pozytywne. Chodzi nam o utrzymanie dalszej, bardziej stabilnej perspektywy dla tej obecności – powiedział wiceminister.

Podczas spotkań w Pentagonie wiceszef MON przedstawił swoim amerykańskim rozmówcom Koncepcję Obronną RP, którą MON opublikował w ubiegłym miesiącu.

– Muszę stwierdzić, że wnioski wynikające z przeglądu strategicznej koncepcji obronnej Polski są bardzo komplementarne z myśleniem nowej administracji w Pentagonie – powiedział zastępca ministra obrony RP.

Tomasz Szatkowski powiedział, że jego rozmówcy pochwalili nacisk, jaki autorzy Koncepcji Obronnej RP położyli na artykuł 3 Traktatu Północnoatlantyckiego, w którym jest mowa, że strony „będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści”. W tym kontekście wiceminister mówił o polskich planach „rozwijania własnych zdolności obrony terytorialnej”.

Nową Koncepcję Obronną RP, obok polskich inicjatyw regionalnych, takich jak koncepcja Trójmorza, Tomasz Szatkowski omówił także podczas spotkania z ekspertami w dziedzinie bezpieczeństwa w waszyngtońskiej siedzibie think tanku German Marshall Fund.

PAP/JN

Sojusz polsko-amerykański jest fundamentem bezpieczeństwa europejskiego, a wizyta Trumpa to sukces dyplomatyczny Polski

Prezydent Donald Trump odwiedzi Polskę 6 lipca, przed przypadającym w lipcu szczycie G20 w Niemczech – potwierdził w piątek Biały Dom. Wizyta odbędzie się na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy.

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce podkreśli znaczenie naszego kraju dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO – ocenił szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski w wywiadzie dla portalu wPolityce. Według niego Trump będzie rozmawiał o „faktach”, a nie o „ideologiach czy uprzedzeniach”.  Szczerski mówił o kulisach starań o wizytę prezydenta USA Donalda Trumpa. Jak podkreślił, była to „wielomiesięczna praca całego sztabu ludzi”.

– Najpierw udało się doprowadzić do rozmowy telefonicznej pana prezydenta Dudy z prezydentem Trumpem, do której doszło po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Trump zareagował pozastandardowo, powiedział, że ma świadomość roli Polaków w jego wyborze (…). Podczas rozmowy prezydent Duda po raz pierwszy zaprosił prezydenta Trumpa do odwiedzenia Polski – powiedział Szczerski.

W lutym – jak poinformował szef gabinetu prezydenta – przekazał on w Białym Domu oficjalne zaproszenie na szczyt Trójmorza, które wystosowali prezydent Duda i prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarovic. – O zaproszeniu przypomniałem podczas mojej kolejnej wizyty w Białym Domu, kiedy spotkałem się z generałem (Herbertem R.) McMasterem, szefem NCI. Elementem decydującym była bezpośrednia rozmowa prezydenta Dudy z prezydentem Trumpem podczas spotkania przywódców NATO w Brukseli – powiedział.

– To był prawdopodobnie moment przełomowy, bo prezydent Trump, żegnając się z naszą delegacją, powiedział, że chciałby niedługo przyjechać do Polski. W piątek w Waszyngtonie na uroczystościach pogrzebowych Zbigniewa Brzezińskiego ponownie spotkałem się z generałem McMasterem, który powiedział, że prezydent Trump jest bardzo podekscytowany przyjazdem do Polski – relacjonował Szczerski.

Zapytany przez portal, czy od początku zakładano, że prezydent Trump zostanie zaproszony do Polski na spotkanie państw Trójmorza, Szczerski zaznaczył, że celowo chciano „wzmocnić” zaproszenie, wiążąc je ze spotkaniem z liderami naszego regionu. – Chcieliśmy, żeby prezydent Trump odwiedził Polskę, a jednocześnie zależało nam na tym, żeby to była wizyta w państwie, który jest zwornikiem całego regionu – podkreślił.

– Początkowo nasz pomysł spotkał się z wieloma drwinami i niedowierzaniem. Wydawało się niemożliwe, że uda się przekonać prezydenta Stanów Zjednoczonych, że Polska jest jednym z krajów, które powinien odwiedzić przed wizytą w największych państwach europejskich. Prezydent Trump nie był jeszcze w Berlinie, Paryżu ani w Londynie, a odwiedzi Warszawę – zwrócił uwagę w rozmowie z wPolityce Szczerski.

Wyjaśnił, że data spotkania Trójmorza została tak wybrana, żeby poprzedzała szczyt G-20. – Udało się. To efekt pracy dobrze zaprogramowanego zespołu. Teraz możemy pracować nad kolejnym etapem – jak wspólnie z prezydentami naszego regionu spożytkować wizytę prezydenta Trumpa – podkreślił szef gabinetu prezydenta.

Według Szczerskiego wizyta Trumpa podkreśli przede wszystkim rolę i znaczenie Polski dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Po drugie – jak stwierdził – podkreśli fakt, że Polska jest gospodarzem wojsk amerykańskich.

Szef gabinetu prezydenta ocenił, że dzięki decyzjom szczytu NATO w Warszawie została zbudowana „pozycja” Polski. Teraz – jak mówił – można dyskutować o roli naszego kraju jako odbiorcy bezpieczeństwa, jako gospodarza wojsk amerykańskich na terenie Polski, ale też jako kraju integrującego nasz region.

– Pokazujemy również, że projekt polityczny Międzymorza, wyśmiewany jako abstrakcyjny, jest poważną sprawą przez to, że Polska razem z Chorwacją potrafi zintegrować wokół siebie państwa naszego regionu. To pokazuje, że możemy być partnerem dla najważniejszych polityków na świecie, atrakcyjnym partnerem do rozmów i dyskusji, ale także do realizowania wspólnych projektów – zaznaczył Szczerski.

Z kolei szef MON Antoni Macierewicz, pytany w niedzielę na antenie TVP Info o wizytę Trumpa, ocenił, że jest ona „olbrzymim” sukcesem polskiej dyplomacji i tych wszystkich – począwszy od urzędu prezydenckiego – którzy o to zabiegali i do tego dążyli.

– Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce to olbrzymi sukces; to wydarzenie pokazujące, jak bardzo zmieniło się miejsce Polski w geopolityce i polityce światowej w ciągu ostatnich 16-18 miesięcy – ocenił Antoni Macierewicz. Według niego przyczyniło się do tego m.in. zwiększenie armii polskiej i to, że nasz kraj przeznacza 2 proc. PKB na obronność.

„Olbrzymie” znaczenie – jak mówił – ma też rozbudowa Obrony Terytorialnej. – Amerykanie przywiązują do tego olbrzymią wagę i mają rację – powiedział.

Macierewicz był też poproszony o skomentowanie słów przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonia Tajaniego, który w wywiadzie dla rzymskiego dziennika „Il Messaggero” stwierdził, że Europa nie potrzebuje więcej „Wuja Sama” w sprawach klimatu, ale także polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Odniósł się tym samym do decyzji prezydenta Trumpa o wyjściu USA z paryskiego porozumienia klimatycznego.

Zdaniem szefa MON jest to wypowiedź „nieroztropna”. – Można powiedzieć, że gdyby zachodnia Europa nie była chroniona przez „Wuja Sama” przez poprzednich kilkadziesiąt lat, to dawno w szkołach Luksemburga mieliby obowiązkowy rosyjski. Być może wolą rosyjski od francuskiego, angielskiego czy niemieckiego – tego nie wiem, ale my mamy doświadczenie okupacji sowieckiej i wiemy, jakie to miało swoje konsekwencje przede wszystkim dla poziomu życia. Myślę, że oni są szczęśliwi, że tego nie wypraktykowali – powiedział Macierewicz.

Przekonywał, że ochrona i wsparcie amerykańskiej armii dla całej Europy jest „absolutnie niezbędne”. – Polska mówi to otwarcie, bo sojusz polsko-amerykański jest fundamentem bezpieczeństwa europejskiego – zaznaczył Macierewicz.

 

PAP/MoRo

 

Szef MON: Jedenastu więźniów przetrzymywanych przez talibów odbito przy współudziale polskich wojsk specjalnych

Czterech policjantów, dwóch żołnierzy i pięciu cywili przez cztery miesiące było więzionych, torturowanych, bitych, traktowanych nieludzko – powiedział Antoni Macierewicz podczas konferencji prasowej.

„W ostatnich dniach w Afganistanie w prowincji Helmand jednostki specjalne afgańskich sił, tzw. trzy czwórki, po długim szkoleniu przez polskie wojska specjalne i przy ich współudziale i wsparciu uwolniły 11 więźniów przetrzymywanych przez talibów” – powiedział minister obrony.

Jak zaznaczył Antoni Macierewicz, trzeba sobie zdawać sprawę, że w prowincji Helmand wpływy talibów są największe, a operacja, o której mowa, dotyczyła  zdobycia więzienia talibskiego w miejscowości w pełni opanowanej przez tych terrorystów.

Dziękując polskim żołnierzom, minister podkreślił, że wkład polskich sił specjalnych w przywracanie pokoju i bezpieczeństwa w Afganistanie ma olbrzymie znaczenie dla bezpieczeństwa tego kraju i  dla wizerunku i miejsca polskich sił specjalnych wśród wojsk sojuszniczych.

Antoni Macierewicz wyjaśnił, że polscy żołnierze, „sami nie podejmując walki, pokazali, iż można doprowadzić do działań na rzecz pokoju i spychania do defensywy terrorystów, ratowania ludności cywilnej, przeciwstawiania się fali terroru, która dzisiaj przewala się przez cały świat, a która ma swoje źródło m.in. w Afganistanie”.

Poinformował także, że akcja została przeprowadzona dzięki współpracy ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego i przy zaangażowaniu sił USA, które udzieliły wsparcia z powietrza. Dodał, że akcja była przedmiotem osobnej konferencji dowódcy sojuszniczych sił specjalnych w Afganistanie, gen. Jamesa Lindera, a afgańska prasa szeroko ją komentowała.

PAP/LK