Zatrzymania Polaków na Białorusi. Przydacz: Będziemy wywierać presję na Mińsk. Posiadamy instrumenty sankcyjne

Gościem Poranka WNET był wiceszef MSZ, Marcin Przydacz, który mówił o zatrzymaniach Polaków na Białorusi, reżimie Łukaszenki oraz możliwych sankcjach, które pozwolą wywrzeć presję na Mińsk.


Związek Polaków na Białorusi poinformował dziś rano o rewizjach w mieszkaniach swoich czołowych działaczy, w tym dziennikarza Andrzeja Poczobuta, który został zatrzymany w Grodnie. W Wołkowysku milicja weszła do domu Marii Tiszkowskiej, prezes miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi i członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi.

Na antenie Radia WNET Marcin Przydacz, wiceszef MSZ, zapewniał, że osoby poszkodowane zostały objęte opieką konsularną.

Jak zaznaczył zatrzymania Polaków są częścią budowania wewnętrznej propagandy reżimu Łukaszenki.

Zapewnił, że Polska skorzysta z instrumentów dyplomatycznych i międzynarodowych, by wpłynąć na Mińsk.

Wczoraj minister Rau rozmawiał o tym na spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO. (…) Liczymy na aktywność i presję środowiska międzynarodowego. Jest jeszcze szereg innych możliwości, które będziemy podejmować w najbliższym czasie.

Kwestia wydarzeń na Białorusi zostanie poruszona podczas posiedzenia Rady Europejskiej.

Nasza ambasada w Mińsku została już zadaniowana z MSZ Białorusi. Dziś odbywa się Rada Europejska. (…) Na tym etapie najważniejsze jest to, by przedstawić naszym partnerom europejskim jak wyglądają fakty i co się dzieje na Białorusi. Na tym etapie oczekujemy wysłuchania naszej argumentacji.

Marcin Przydacz odniósł się także do kwestii sankcji:

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Prof. Andrzej Nowak: Polska stoi w poprzek planów ideologicznych, które ma grupa trzymająca władzę w UE

Prof. Andrzej Nowak  o antypolskiej retoryce białoruskich władz, ideologicznym zacietrzewieniu polityków unijnych oraz o demagogicznej krytyce lockdownu.


Prof. Andrzej Nowak komentuje aresztowanie Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, do którego dozło we wtorek w Grodnie. Stwierdza, że Alaksandr Łukaszenka próbuje odzyskać kontrolę nad Białorusinami, którzy chcą być obywatelami, a nie poddanymi.

Wykorzystuje do tego retorykę antypolską.

Wskazuje na plany ogłoszenia przez Mińsk 17 września świętem państwowym. Historyk odnosi się też do położenia naszego kraju w Unii Europejskiej. Zaznacza, że obecny rząd przeciwstawia się dyktatowi politycznej poprawności.

Polskie państwo stoi w poprzek planom ideologicznym, które ma grupa trzymająca władzę w Parlamencie Europejskim.

Główną rolę w tej grupie odgrywają, obok socjalistów i liberałów, politycy nazywający siebie chrześcijańskimi demokratami. W imię obrony mniejszości chce się sterroryzować inaczej myślących.

Unia także przeżywa kłopoty w pewnym sensie podobne do tych prezydenta Białorusi, tzn. ma bardzo słabą legitymację demokratyczną dla tej rewolucji.

Europejczyków jednak nie interesuje walka o prawa 56 płci. Program ideologiczny narzuca się wbrew obywatelom UE i zasadom, na których Wspólnoty Europejskie zostały zbudowane.

Łamane jest tutaj prawo, łamane zasady demokracji i zdrowego rozsądku.

Prof. Nowak zauważa, że Polska odwołała się do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. mechanizmu powiązania funduszy z praworządnością. Odwołanie się do prawa tylko prowokuje ideologów do przyśpieszenia rewolucji, gdyż zdają sobie oni sprawę z bezprawności swych działań.

Gość Poranka Wnet ocenia obecne położenie Polski na mapie politycznej. Scenariusz wyjścia z Unii Europejskiej jest nierealistyczny. Pewniejszym jest próba zreformowania organizacji na modłę polskiej myśli politycznej.

Słyszymy o budowaniu nowej, silniejszej frakcji w Parlamencie Europejskim z udziałem wyrzuconych przez Donalda Tuska z Europejskiej Partii Ludowej […] Węgrów i z udziałem także stosunkowo silnej w Parlamencie Europejskim frakcji włoskich eurorealistów.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się także do krytyki reżimu sanitarnego. Uważa, że przywoływanie przykładu Szwecji jest demagogiczne, gdyż należy ją porównywać z innymi krajami skandynawskimi: Danią, Finlandią i Norwegią. W krajach tych, jak mówi, sytuacja epidemiczna jest lepsza niż w Szwecji dzięki lockdownowi. Prof. Nowak deklaruje przy tym, że rozumienie rozgoryczenie przedsiębiorców. Zaznacza, iż

Rząd powinien robić tyle ile może, ażeby pomagać tym zniszczonym przez pandemię branżom.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Michał Potocki: w Bułgarii rozbito siatkę wysoko postawionych urzędników pracujących na rzecz Rosji

Michał Potocki o wyborach w Związku Polaków na Białorusi, sytuacji w tej ostatniej, wzmocnieniu władzy rządów pod pretekstem walki z pandemią i bułgarskiej siatce rosyjskich szpiegów.


Michał Potocki komentuje sytuację w Związku Polaków na Białorusi. Przewodnicząca mu Andżelika Borys została wybrana na kolejną kadencję. Po raz pierwszy została wybrana na to stanowisku w 2005 r. Białoruskie władze nie uznały jednak jej wyboru, a nowy zjazd wybrał nowego prezesa. Od tego czasu organizacja jest podzielona między zarząd uznawany przez Polskę i zarząd uznawany przez Białoruś.

Pani Andżelika Borys dostała 128 głosów na 135 możliwych. Świadczy to o tym, że cieszy się zaufaniem działaczy Związku.

Jak wyjaśnia dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej”, w  białoruskich relacjach dyplomatycznych obowiązuje stara sowiecka żelazna symetria. Mińsk wydalił polskiego konsula, a Warszawa wydaliła białoruskiego. Nie odpowiedzenie tym samym z naszej strony odebrane zostałoby jako słabość.

Pandemia sprzyja wprowadzaniu zmian, które pod pretekstem walki z pandemią rozszerzają uprawnienia państwa.

Potocki wskazuje na Węgry, gdzie parlament przyznał rządowi nadzwyczajne uprawnienia. Zauważa, że nie wiadomo, czy wiele rozwiązań obecnego reżimu sanitarnego z nami nie zostanie. W przypadku zaś Białorusi mówimy o kraju, który już wcześniej był dyktaturą.

Władze białoruskie bronią swej egzystencji w brutalny sposób.

Ponadto nasz gość opowiada o rozbiciu przez bułgarskie służby specjalnie siatce szpiegowskiej pracującej dla rosyjskiego wywiadu. Siatka miała wnikać w struktury wojska poszukując tajnych informacji odnoszących się do bezpieczeństwa i obronności kraju, ale też współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, UE i NATO.

Wielu bułgarskich polityków tradycyjnie patrzy przychylnie na Rosję.

Jednocześnie Bułgaria jest członkiem Sojuszu i Unii.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Białoruś: Wyrok dwóch lat kolonii karnej dla dziennikarek Biełsatu

Po trzech dniach procesu ogłoszony został wyrok w sprawie dziennikarek: Kaciaryny Andrejewnej i Darii Czulcowej. Sąd w Mińsku uznał je winne organizacji zamieszek i skazał na dwa lata kolonii karnej.

Na sali sądowej w Mińsku, na której przed chwilą odbywał się proces dziennikarek jest obecnych 40 osób publiczności, w tym rodzice oskarżonych i przedstawiciele misji dyplomatycznych na Białorusi. Pod gmachem sądu dyżuruje zaś bus z funkcjonariuszami OMON.

Gdy prowadząca sprawę sędzia zapytała oskarżonych, czy rozumieją one wyrok padły słowa:

Nie, co to jest? – odpowiedziała Andrejewa.

Dlaczego nie 25 lat? – zapytała Czulcowa.

Białoruskie dziennikarki telewizji Biełsat – Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa zostały zatrzymane 15 listopada, podczas prowadzenia przez nich relacji online z mitingu upamiętniającego śmiertelnie pobitego Ramana Bandarenkę. Kobiety zostały oskarżone o „Organizację i przygotowywanie działań rażąco naruszających porządek publiczny” i skazane dziś na karę dwóch lat kolonii karnej. Wyrok zapadł na podstawie Art. 342 pkt 1. białoruskiego Kodeksu Karnego, który za podobne działania przewiduje karę z górnym zagrożeniem ustawowym pozbawienia wolności do lat 3. Miński sąd w pełni dostosował się do wniosku prokuratora, sugerującego wysokość kary. Czas, który dziennikarki spędziły w areszcie ma zostać zaliczony do wyroku.

Sędzia zezwoliła skazanym na zachowanie należących do nich przedmiotów, które zostały skonfiskowane w trakcie przesłuchania: laptopy, pendrive’y,  telefony komórkowe. Dziennikarki zachowają również znalezione na ich kontach środki: 0,72 rubla na koncie Andrejewnej i 0,05 rubla na koncie Czulcowej.

Podczas zatrzymania oskarżonym odebrane zostały przedmioty służące do wykonywania pracy: kamera i statyw. Skonfiskowano również znalezione przy kobietach rzeczy – notatki, zeszyty, wlepki i tkaniny; wszystko to ma zostać zniszczone. Jest to pierwszy tego typu proces na Białorusi, w którym skazuje się dziennikarzy na podstawie przepisów prawa karnego, w związku z protestami przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim.

NN

Źródło: Biełsat

Białoruś: Rusza proces dziennikarek Biełsatu. Andrejewa: jeśli to konieczne, zniosę wszystko

We wtorek 9 lutego rozpoczyna się proces dwóch młodych dziennikarek Biełsatu – 28-letniej Kaciaryny Andrejewej (Bachwaławej) i 24-letniej Darii Czulcowej. Dotychczas spędziły w więzieniu 85 dni.

Zatrzymanie dziennikarek miało miejsce 5 listopada ub.r. w Mińsku, podczas relacjonowania oddolnego protestu po tragicznej śmierci Ramana Bandarenki.

Namierzone przez służby, trafiły do aresztu. Początkowo Andrejewą i Czulcową standardowo skazano na siedem dni aresztu za „udział w nielegalnym zgromadzeniu”, w którym w rzeczywistości, jako dziennikarki, udziału brać nie mogły, skoro relacjonowały je z odległości. Po tygodniu nie zostały jednak wypuszczone. Tym razem usłyszały zarzuty karne. Oskarżono je o organizację działań rażąco naruszających porządek publiczny. Artykuł 342 białoruskiego kodeksu karnego przewiduje za to nawet 3 lata pozbawienia wolności.

Dziennikarkom zarzucono, że prowadząc wideorelację z protestów na żywo, tym samym je koordynowały. W ich wyniku zostało rzekomo zakłócone funkcjonowanie transportu publicznego – 13 linii autobusowych, 3 trolejbusowych i 3 tramwajowych. Państwowe przedsiębiorstwo MinskTrans wyceniło swoje straty na niemal 18 tys. złotych.

Dziennikarki czas przed procesem spędziły w areszcie w podmińskim Żodzinie. Z otrzymanych od nich listów wynika, że są w dobrym stanie. Obydwie zostały już uznane przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

Z listów, które przekazują dziennikarki  wynika, że są w dobrym stanie. Kaciaryna Andrejewa w korespondencji ze swoim mężem, również dziennikarzem Biełsatu Iharem Iliaszem podkreśla, że jest „spokojna o swoje przeznaczenie” i jeśli to konieczne, „zniesie wszystko”.

Ogółem w 2020 roku dziennikarzy Biełsatu zatrzymywano 162 razy. Zatrzymaniom regularnie towarzyszyła konfiskata sprzętu. 26 dziennikarzy aresztowano, z czego 6 dwukrotnie, a 1 trzykrotnie, co daje łącznie 34 areszty administracyjne. Za kratami spędzili 392 dni oraz zapłacili grzywny w wysokości prawie 100 tys. zł. 7 spośród aresztowanych padło ofiarą przemocy fizycznej z rąk służb bezpieczeństwa, a 7 w następstwie zatrzymania wymagało hospitalizacji. Podczas brutalnego rozpędzania powyborczych demonstracji 2 fotoreporterki doznały obrażeń od broni gładkolufowej oraz w wyniku wybuchu granatu hukowego.

Źródło: Biełsat

A.N.

 

„Marsz Sąsiadów” na Białorusi. Co najmniej 230 zatrzymanych, milicja używa gazu i granatów hukowych

Mieszkańcy zebrali się w kilku dzielnicach Mińska oraz innych dużych miastach, aby kolejny raz wyrazić swoje niezadowolenie z powodu sfałszowania wyników wyborczych.

Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” na bieżąco aktualizuje listę zatrzymanych osób. Obecnie znajduje się na niej 230 nazwisk. Do zatrzymań dochodzi w Mińsku, Grodnie, Witebsku i Borowlanach pod Mińskiem.

Wśród zatrzymanych jest dwóch dziennikarzy oraz członek opozycyjnej Rady Koordynacyjnej Dzmitry Kruk.

Jak informuje serwis Tut.by, mieszkańcy Mińska maszerowali kolumnami i „tworzyli żywe łańcuchy”. Według Telewizji Biełsat w stolicy kraju udało się uformować ok 20 takich łańcuchów. Wobec demonstrantów milicja użyła gazu łzawiącego oraz granatów hukowych. W stolicy przez kilka godzin zamknięte było metro, mieszkańcy informowali również o problemach z łącznością przez Internet mobilny.

Dodatkowe siły milicji zostały rozmieszczone w pobliżu budynku rządu.

Akcje wsparcia protestujących na Białorusi odbyły się też w Polsce. pod pałacem kultury i nauki w warszawie zebrało się kilkanaście osób.

Zmicier Mickiewicz: Widać, że milicjanci są już zmęczeni. Zimą możemy zobaczyć duże problemy ekonomiczne

Zmicier Mickiewicz o protestach na Białorusi po inauguracji Aleksandra Łukaszenki na prezydenta: zmęczeniu funkcjonariuszy, narracji państwowych mediów i problemach finansowych reżimu.

Było widać po działaniu tzw. policji antyterrorystycznej, że są już zmęczeni- nie byli gotowi na nawet małą liczbę osób. Działają trochę spontanicznie.

Zmicier Mickiewicz  wskazuje, że przy okazji protestów po zaprzysiężeniu pierwszego prezydenta Białorusi na kolejną kadencję, widać było zmęczenie sił porządkowych. Funkcjonariusze wyrażają swoje zmęczenie w rozmowach między sobą.

W zeszłą sobotę mój kumpel został zatrzymany i dostał 15 dni aresztu za to, że tylko przejeżdżał obok protestu.

Władze nie mają innego pomysłu na zakończenie protestów niż zastraszanie ludzi. Tymczasem reżimem zachwiać mogą problemy finansowe. Łukaszenka bowiem nie dostał od swojego rosyjskiego odpowiednika pieniędzy, które mógłby wydać na Białorusi. Półtora miliarda dolarów, które Kreml przekazał Mińskowi pójdą na spłatę długu białoruskiego wobec Rosji i refinansowanie rosyjskich pożyczek.

Łukaszenka teraz nie ma skąd liczyć na wsparcie. Zimą możemy zobaczyć duże problemy ekonomiczne.

Dziennikarz telewizji Biełsat wskazuje, że w Wenezueli Nicolas Maduro utrzymuje się u władzy już mimo, że protesty trwają tam już „więcej niż trzy lata”. Białorusini, którzy protestują 40 dni muszą więc uzbroić się w cierpliwość. Tymczasem białoruscy hakerzy zaczęli przedstawiać wszelkie informacje na temat najbardziej brutalnych milicjantów.

Mickiewicz informuje, że według białoruskich mediów publicznych w przypadku akcji ujawniania milicjantów mamy do czynienia z dezinformacją. Twierdzą one, że skala protestów jest mała.

MSW Białorusi opublikowało na swojej stronie telefony od ludzi, którzy chwalą służby za poradzenie sobie z protestami. Nasz gość zwraca uwagę, że wśród nagrań jest telefon od człowieka, który

Mówi, że niech już policja strzela do protestujących- niech strzela im w głowę.

Podkreśla, że rozmowę tą ministerstwo opublikowało na swej stronie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Poczobut: Po udzieleniu Łukaszence kredytu, prorosyjskie społeczeństwo białoruskie przeżywa zderzenie z rzeczywistością

Andrzej Poczobut podkreśla, że po udzieleniu przez Putina pożyczki białoruskiemu dyktatorowi, w białoruskim społeczeństwie zaczynają się pojawiać dyskusje, co może zmienić ich prorosyjskie nastawienie


Polsko-białoruski dziennikarz, Andrzej Poczobut ocenia, że 36-letni Białorusin, który dokonał samospalenia przed komisariatem policji ma niewielkie szanse na przeżycie. Na Białorusi nadal trwają rozproszone protesty, a największe demonstracje odbywają się w weekendy. W sobotę planowany jest następny marsz kobiet, a w niedziele „ogólnokrajowa mocna akcja”. Wtedy będzie można ocenić, na ile motywacja społeczeństwa do wyrażania sprzeciwu wciąż jest silna.

Poprzednia niedziela pokazała, że spadek aktywności, który się zarysował-zatrzymał się […] OMON dostał rozkaz, że należy dać wycisk i on ten wycisk dał. Spodziewali się, że to spowoduje, że w niedziele przed spotkaniem Łukaszenki z Putinem będzie mniej ludzi, ale tak się nie stało. Było setki tysięcy w Mińsku i dziesiątki tysięcy w całym kraju.

Odnosząc się do sprawy kredytu Rosji dla Łukaszenki, redaktor Poczobut wskazuje, że był to kredyt na spłacenie innych kredytów, a białoruskie społeczeństwo powoli dostrzega, że Putin wspiera Łukaszenkę, co jest dla nich pewnego rodzaju zderzeniem z rzeczywistością i być może doprowadzi do zmiany nastrojów prorosyjskich u naszych wschodnich sąsiadów.

To pokazuje, że ten kredyt nie będzie zastrzykiem gotówki, który potrzebowałby Łukaszenka i gospodarka. Gest Putina nie podoba się białoruskiemu społeczeństwu, które jest w większości z sympatią nastawione do Rosji. Teraz obserwujemy zderzenie się ich z rzeczywistością. Dla prozachodnich zachowanie Putina jest oczywiste, że będzie on wspierał Łukaszenkę, ale dla ludzi o prorosyjskich poglądach […] następuje zderzenie, które powoduje, że pojawiają się dyskusje.

Gość Radia Wnet wyraża nadzieje, że polsko-litewski sojusz w sprawie Białorusi poszerzy się o Łotwę i Ukrainę, by te państwa wspólnie zaczęły prowadzić wspólną politykę wobec Mińska. Dzięki temu Łukaszenka nie mógłby używać swojej niespójnej retoryki do rozgrywania sąsiednich państw.

Jeżeli była zła Polska, to dobra stawała się Litwa. Jeżeli zła była Litwa, to dobra była Polska. W ten sposób próbowano narzucić swoją narracje i wciągnąć w dyskusję, by wpłynąć na politykę państw sąsiednich.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Kuczyński: Putin będzie wspierał ekonomicznie Łukaszenkę do momentu, gdy uda się bezpiecznie zmienić władzę w Mińsku

Grzegorz Kuczyński uważa, że Rosja nie będzie wiecznie dotowała Białorusi i z czasem może przeprowadzić alternatywny scenariusz zmiany władzy. Szczyt w Soczi nie był aktem wasalizacji Łukaszenki.


Analityk i dziennikarz zajmujący się polityką wschodnią, Grzegorz Kuczyński ocenia, że wczorajsze czterogodzinne spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem nie było przełomowe, dlatego też przedwczesne są twierdzenia o wasalizacji prezydenta Białorusi względem Kremla.

Pamiętajmy, że jest to sprytny gracz, który jest prezydentem Białorusi od ćwierćwiecza, cały czas musi grać między wschodem a zachodem i dotychczas mu się to udawało […] To nie jest tak, że w jest 100% zdany na łaskę Rosji, bo może w jakiś sposób grozić Kremlowi, że jeśli upadnie, to Rosjanie nie mają gwarancji, że jego następcy będą prowadzić tak samo prorosyjską politykę. Moim zdaniem jest to główny argument w rozmowach Łukaszenki z Kremlem.

Dodaje, że gdyby Rosja miała pewność co do tego, jak rozwinie się sytuacja na Białorusi, to nie wspierałaby Łukaszenki udzielając mu kredytów. Twierdzi, że nie będzie to trwało w nieskończoność i Kreml będzie przygotować „alternatywny scenariusz zmiany władzy” w Mińsku.

Tak naprawdę w tym momencie to Łukaszenka zyskał taką korzyść, że ta pomoc ekonomiczna płynąca z Rosji przez lata dla Białorusi, która została wstrzymana w ciągu ostatniego roku czy dwóch, to teraz ta rewolucja spowodowała, że została ona wznowiona, bo dla Moskwy jest najważniejsze, aby ten reżim wciąż trwał.

Odnosząc się do sprawy otrucia Aleksieja Nawalnego, redaktor Kuczyński uważa, że podana mu trucizna była dawkowana tak, by go unieszkodliwić na pokładzie samolotu, a nie w celu postraszenia opozycjonisty.

Gdyby Nawalny zmarł na pokładzie samolotu czy w szpitalu, to jestem pewien, że do tej pory byśmy się nie dowiedzieli, jaka była tego przyczyna. Postraszyć Nawalnego można było innymi środkami, a nie środkiem takim, który wywołał poważny kryzys Rosji z Zachodem. Użycie takiego środka byłoby niewspółmierne do zamierzonego efektu, czyli jedynie postraszenia i czasowego wyeliminowania Nawalnego. Celem była fizyczna eliminacja tego opozycjonisty.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Korwin-Mikke o otruciu Nawalnego: Absolutnie nie wierzę, że zrobili to Rosjanie. Twórca nowiczoka jest w USA

W jaki sposób rząd Mateusza Morawieckiego szkodzi interesom Polski? Czym skończyłoby się wprowadzenie demokracji na Białorusi? Janusz Korwin-Mikke o Swiatłanie Cichanouskiej i Aleksieju Nawalnym.


Poseł odpowiada na pytanie o otrucie Aleksieja Nawalnego. Rosyjskim zamachem było zabójstwa Aleksandra Litwinienki, jednak w przypadku rosyjskiego opozycjonisty, a wcześniej Siergieja Skripala, sądzi, że mamy do czynienia z operacją fałszywej flagi. Mówi, że obecnie 20 krajów na świecie, w tym Stany Zjednoczone i inne państwa NATO, potrafią robić nowiczok.

Jaka jest różnica między otruciem Litwinienki,  a otruciem Juszczenki, Srkipala i w tej chwili Nawalnego? […] Taka, że Litwinienko nie żyje, a tamci żyją. Czy pan wierzy, że agenci pana Putina mają obecnie najsilniejszą truciznę świata, a nie potrafili otruć trzech facetów?

Nie sądzi by Nawalnego mogli zabić Chińczycy, gdyż oni nie chcą teraz ingerować w sytuację na Białorusi. Przypomina zabicie Bin Ladena przez amerykańskie służby, które jego zdaniem było mistifikacją. Przywódca Al-Kaidy miał bowiem, jak twierdzi, nie żyć już od 10 lat.

Proszę sobie wyobrazić, iż po oświadczeniu pana Jacka Kurskiego, że to dzięki telewizji TVP JE Andrzej Duda wygrał wybory. Po tym oświadczeniu Republika Federalna Niemiec i cała Unia Europejska uznaje że wybory są nieważne i zaprasza przedstawiciela Konfederacji pana Bosaka do Berlina gdzie […] wręcza mu klucze do domu polskiego i uznaje pana Bosaka za prezydenta Polski.

Prezes partii KORWiN komentuje wręczenie przez premiera Mateusza Morawieckiego kluczy do Domu Białoruskiego Swiatłanie Cichanouskiej. Ocenia gest szefa polskiego rządu jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Białorusi. Podkreśla, że działania takie jedynie umacniają poparcie dla białoruskiej głowy państwa:

Mit dobrego Baćki się skończył. Im bardziej Unia Europejska atakuje Łukaszenkę, tym bardziej rośnie mu poparcie.

Wskazuje, że nieuznawanie prezydenta Białorusi zmusza go do godzenia się na warunki, jakie dyktuje mu rosyjska głowa państwa. Z tego powodu rząd Mateusza Morawieckiego działa w jego ocenie wbrew interesowi Polski. Odnosząc się do opuszczenia przez byłą kandydatkę na prezydenta Białorusi swojego kraju były działacz opozycji antykomunistycznej stwierdza, że

Ja sobie przypominam, że jak był rok 82 i stan wojenny, proponowano ludziom internowanym żeby wyjechali i oni odmawiali i dalej siedzieli siedzieli internowani. […] Moi koledzy internowani odmawiali. Propozycję nie do odrzucenia.

Janusz Korwin-Mikke ocenia, że sto tys. protestujących w Mińsku nie jest aż tak dużą liczbą biorąc pod uwagę, że mieście tym mieszkają dwa miliony ludzi. Podkreśla, że nie jest miłośnikiem Łukaszenki, który jest „byłym dyrektorem PGR-u i ma poglądy socjalistyczne”. Zaznacza przy tym, że

Jego Ekscelencja Aleksander Łukaszenka zdał egzamin. Przez dwadzieścia parę lat udało mu się oprzeć zakusom Rosji przyłączenia Białorusi do Rosji i to dość sprawnie, mimo, że robiliśmy wszystko by wepchnąć Łukaszenkę do Moskwy.

Jeden z liderów Konfederacji zwraca uwagę na dominację kultury rosyjskiej u naszych wschodnich sąsiadów. Wyraża obawę, że w przypadku wprowadzenia demokracji na Białorusi jej mieszkańcy przegłosują przyłączenie swego kraju do Federacji Rosyjskiej. Dodaje, że nie po raz pierwszy w historii polskie władze działają wbrew interesowi swego kraju:

Jeżeli ktoś np. by mówił że gdyby Rosja chciała zająć Białoruś, to my będziemy mogli zająć Grodno […] to jest tak, jak „Hitler może zająć Czechosłowację, a my se weźmiemy Zaolzie”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.