Nigdy Michel Legrand nie był we Francji bardziej wielbiony jak po śmierci. Za życia czuł się zmuszony do emigracji

1 lutego w katedrze prawosławnej Aleksandra Newskiego przy rue Daru w Paryżu odbyły się uroczystości pogrzebowe Michela Legranda, który został następnie pochowany na cmentarzu Père-Lachaise.

Piotr Witt

Z autorem Parasolek z Cherbourga miałem okazję rozmawiać 14 maja 2016 roku w Ameryce. W Kalamazoo w stanie Michigan, w pobliżu Chicago, miał miejsce tego dnia koncert finałowy słynnego festiwalu Gilmore. Pojechaliśmy tam z Chicago w silnej polskiej grupie, żeby usłyszeć Rafała Blechacza, przedmówcę mojej książki o Chopinie. Genialny polski pianista grał Drugi koncert fortepianowy Beethovena z towarzyszeniem Kalamazoo Symphony Orchestra pod batutą Richarda Harveya. W drugiej części wieczoru słynny Francuz, trzykrotny laureat Oscara, dał prawykonanie swego koncertu fortepianowego napisanego na zamówienie orkiestry Kalamazoo: Concerto for Piano and Orchestra. (…)

Maria i Piotr Wittowie w rozmowie z Michelem Legrandem, Kalamazoo, 14.05.2016 r.

Koncert rzeczywiście wymagał dużego wysiłku fizycznego, a pianista miał wówczas 84 lata. Nad jego głową od kilku lat na nowo rozbiła się bania z muzyką. Jego inny świeży koncert na wiolonczelę i orkiestrę wzbudził jednomyślny zachwyt krytyki.

– Pański koncert fortepianowy wydał mi się bardzo amerykański – zauważyłem.

– To naturalne – odparł. Przecież ja jestem Amerykaninem!

– Nigdy o tym nie słyszałem!

– Od wielu lat żyję w Ameryce, tutaj pracuję i tutaj czuję się u siebie – wyjaśnił kompozytor.

Po czasie zdałem sobie sprawę, że nie wszystko w jego wypowiedzi były przekornym żartem. W 1966 roku Legrand przeniósł się do Hollywoodu, poprzedzony legendą swojego musicalu Parasolki z Cherbourga (1964). We Francji panował wówczas kult „nowoczesności” i „postępu”: burzono starą architekturę, stare malarstwo chowano po magazynach muzealnych, w salach koncertowych grano muzykę serialną i aleatoaryczną. Apostołem modernizmu w muzyce był Pierre Boulez, który wkrótce konsekrowany oficjalnie, jako dyrektor IRCAM – rządowego instytutu muzycznego zdołał zatruć życie wielu artystom.

„Na czterdzieści lat – powiedział Michel Legrand – Boulez i jego rodzina zamknęli wszystkim kompozytorom możliwość występów. Boulez zadecydował, że zapomni się całą przeszłość muzyki aż do dzisiaj i rozpocznie się wszystko od zera. Zamknął drzwi przed wszystkimi innymi kompozytorami. Kompozytorzy tacy jak ja nie mogli żyć, ponieważ nie mieli dostępu do sal koncertowych”.

Legrand od dziecka związany był z Paryżem i z muzyką. Syn dyrygenta (katolika) i śpiewaczki (wyznania prawosławnego) – wykształcenie muzyczne zdobył u słynnej Nadii Boulanger. „Była tak surowa, że o mało nie ogarnęło mnie zniechęcenie do muzyki” – mówił o swojej mistrzyni. I zaraz potem dodawał „Ona mnie zrobiła, ona mnie ukształtowała, wszystko jej zawdzięczam”. Rzadko się o tym mówi, ale może nie będzie od rzeczy wspomnieć w tym miejscu, że Nadia Boulanger, która ukształtowała blisko 2000 muzyków, wśród nich wiele sław, jak George Gershwin i Daniel Barenboim, była żarliwie wierzącą i praktykującą katoliczką.

Wygnanie amerykańskie, chociaż bolesne, nie wyszło Legrandowi na złe. Skomponował muzykę do dwustu filmów, otrzymał trzy Oscary (Thomas Crown 1964, Lato 1942 w roku 1972, Yentl 1984), jego muzykę grali i śpiewali najwięksi – od Franka Sinatry i Elli Fitzgerald do Michela Jacksona poprzez Barbrę Streisand. Ale nigdy kompozytor nie mógł wybaczyć Francji, że pozwoliła awangardziście, który administrował muzyką, zmusić go do emigracji.

Tekst „Amerykanin Michel Legrand” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lutowym „Kurierze WNET” nr 56/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

 


Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Amerykanin Michel Legrand” na s. 3 „Wolna Europa” lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego