Lodowski: W 2021 roku skończył się wiek XX. Mamy do czynienia z wydarzeniami porównywalnymi do upadku Konstantynopola 

Miłosz Lodowski na antenie Radia Wnet mówił o konsekwencjach cenzury w mediach społecznościowych. Według niego ostatnie wydarzenia są oznaką pewnego przełomu.


Miłosz Lodowski wskazuje na negatywne konsekwencje ograniczenia wolności słowa w Internecie. Przestrzegał, że społeczne emocje, kanalizowane do tej pory w sieci, mogą wybuchnąć ze zdwojoną siłą na ulicach.

W ciągu tych ostatnich  dni dowiedzieliśmy się że być może  podstawy naszego myślenia o ekonomii o nowych technologiach, to może zostać wyłączone w mgnieniu oka.

To, co obserwuję to zawalenie się moich marzeń bo wydawało mi się że mimo wszystkich patologii które możemy obserwować w Internecie, to jednak ta wspólnota (…) dostarcza potężnej wymiany wiedzy i nie powoduje tylko i wyłącznie napięć, ale także je rozładowuje.

Zdaniem gościa „Popołudnia WNET” sytuacja z zawieszeniem kont społecznościowych Donalda Trumpa pokazuje, że z debaty publicznej można wykluczyć każdego, kto prezentuje niewygodne poglądy.

W 2021 roku skończył się wiek XX. Mamy do czynienia z wydarzeniami porównywalnymi do upadku Konstantynopola – konkluduje rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Wracamy do czasów najcięższej komuny – dodał.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Dziambor: dzisiaj triumfują właściciele mediów społecznościowych o lewicowym podejściu do polityki

Czym skończą się obecne triumfy szefów portali społecznościowych? Jak wygląda lobbing w polskim sejmie? Artur Dziambor o tym, jak teoria spiskowa okazała się być prawdą.

Dzisiaj triumfują właściciele tych mediów społecznościowych o lewicowym podejściu do polityki. Za parę lat okaże się, że utracą kontrolę nad tym, co stworzyli.

Poseł Konfederacji wskazuje, że korporacje od dawna rządzą Ameryką. Dotąd jednak mówienie  o ogromnym wpływie szefów portali społecznościowych sprowadzane było do teorii spiskowych. Wyśmiewano skarżącym się na bycie banowanym. Obecnie zaś

Na rozkaz właścicieli tych portali zablokowany został najpotężniejszy człowiek na świecie.

Oznacza to, że żadne konto nie jest bezpieczne. Artur Dziambor mówi także jak wygląda lobbing w polityce. W Stanach Zjednoczonych lobbyści są oficjalnie zarejestrowani. Także przy sejmie są oficjalni lobbyści. Nasz gość nie miał jednak z nimi kontaktu, gdyż nie jest posłem koalicji rządzącej. Dzwonią do niego jednak przedsiębiorcy, których biznesy zostały zamknięte decyzjami rządu. Przypomina niedawną dyskusję nad punktami PKD, wpisanymi do tarczy antykryzysowej. Z ponad 130 zgłoszonych wpisano ok. 70.

Zaczęło się od zbanowania na Facebooku Janusza Korwin-Mikkego.

Przypomina likwidację fanpage’a Janusza Korwin-Mikkego, który miał ponad 800 tys. polubień. Nie spotkało się to z żadnym sprzeciwem społecznym. Wczoraj zablokowany został również profil Rona Paula. Amerykański polityk znany z libertariańskich poglądów został zablokowany, mimo, że dotąd nie miał żadnych zgłoszeń odnośnie łamania regulaminu.

Artur Dziambor przyznaje, że znacjonalizowanie portali społecznościowych nie będzie dobre. Sądzi, iż jednak ono nastąpi.

Dobrze to już było.

Polityk podkreśla, że zablokowane zostało także oficjalne konto prezydenta USA, co stanowi uderzenie już nie w Donalda Trumpa jako konkretną osobę, ale w urząd jaki zajmuje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Karłowicz: System, w którym media społecznościowe decydują o słuszności określonych poglądów, nie jest demokracją

Filozof analizuje zjawiska, które miały największy wpływ na kształt porządku społeczno-politycznego na Zachodzie.

Profesor Dariusz Karłowicz wskazuje, że wolność słowa, którą społeczeństwo oferowały sieci społecznościowe, jest  bardzo pozorna. Widać to bardzo wyraźnie w kontekście zablokowania ont prezydenta USA Donalda Trumpa na najważniejszych portalach społecznościowych:

Okazało się, że użytkownicy Facebooka i Twittera znaleźli się w rzeczywistości, gdzie władza ludu tak naprawdę nie istnieje, i ogranicza się do prawa uczestnictwa w wyborach. Do czego odwołują się ci, którzy wykluczają z tych nowoczesnych polis, jakimi są portale społecznościowe.

Blokując Trumpa zlekceważono głosy 70 milionów wyborców – mówi prof. Karłowicz.

Obecnie funkcjonujący system trudno w ogóle nazwać demokracją – mówi filozof. Władza bowiem w dużej mierze znajduje się w rękach ludzi i struktur, których nikt nie wybierał. Często chodzi o instytucje, które na sztandarach mają społeczeństwo obywatelskie, podczas gdy w istocie służą interesom wielkiego biznesu.

O wolności słowa decydują ludzie, którzy często są drapieżną stroną walki publicznej.

Gość Łukasza Jankowskiego podkreśla przy tym, że swoboda wypowiedzi nie jest wartością samą w sobie, podlega wielu ograniczeniom.  Ubolewa ponadto nad zawłaszczaniem życia społecznego wielu państw przez niekontrolowane przez nikogo organizacje społeczne.

Odnosząc się do protestów organizowanych przez ruch Black Lives Matter, filozof stwierdza, że:

Mamy etap politycznie kontrolowanej kontrrewolucji, tak należy to nazwać w obliczu szybkiego wygaśnięcia tych protestów. Obecnie występuje, skazana na niepowodzenie próba powrotu do status quo ante.

Trwające obecnie na Zachodzie zawirowania społeczne, rozmówca Łukasza Jankowskiego interpretuje jako „wypalanie się” porządku, jaki uformował się po II wojnie światowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Grzywaczewski: Są w społeczeństwie amerykańskim grupy radykalne, które dążą do eskalacji napięcia

Tomasz Grzywaczewski o polaryzacji społeczeństwa amerykańskiego, frustracji, jaka znalazła swój upust w Waszyngtonie i ostrym języku Donalda Trumpa.

Tomasz Grzywaczewski ocenie, że niebezpieczna polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa była szczególnie widoczna w ciągu ostatniego roku. Przypomina wcześniejsze zamieszki związane z  BLM. Stwierdza, iż nie można mówić o zorganizowanej próbie przejęcia władzy.

Są w społeczeństwie amerykańskim grupy radykalne, które dążą do eskalacji napięcia. One niestety tej nocy zwyciężyły i to jest bardzo smutne.

Publicysta wskazuje na presję ze strony nowej lewicy prowadzącej tzw. politykę tożsamościową na rzecz mniejszości. Frustracja z nią związana znalazła upust we wczorajszych wydarzeniach. Przyznaje, że retoryka Donalda Trumpa mogła sprawić, że uczestnicy zamieszek uznali, że mają poparcie prezydenta. Dodaje, że

Potrzeba nam myślę dyskursu opartego właśnie o rzeczowe argumenty o rozum, rozsądek, a nie emocje.

Grzywaczewski przyznaje, że amerykański prezydent znany jest z ostrego języka. Ze swoimi zwolennikami komunikuje się poprzez media społecznościowe. Te ostatnie cenzurują wypowiedzi Trumpa jako „mowę nienawiści”. Zdaniem naszego gościa trudno w tym wypadku postawić jasną granicę poza którą nie można by wykraczać. Zwraca uwagę na zamykanie się ludzi w ich bańkach informacyjnych.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Bartosz Paszcza: Trwa dyskusja na temat tego, jak Twitter moderuje tweety. Potrzebna jest przejrzystość procesu

Twitter faworyzuje kandydata Demokratów? Bartosz Paszcza o niespójności polityki mediów społecznościowych, przesłuchaniu dyrektora Twittera przed komisją senacką i tym, jak poprawić moderację treści.

Cztery lata temu do opinii publicznej dotarło jaką wagę ma kampania w mediach społecznościowych.

Siłę nowych mediów wykorzystywał już prezydent Barack Obama, przypomina Bartosz Paszcza. Wiele się jednak zmieniło od 2016 r. Nie chodzi już o reklamy na Facebooku, ale o zarządzanie przez Twittera publikowanymi nań treściami. Trwa debata na temat moderacji wpisami w mediach społecznościowych. Pytaniem nie jest czy moderować, ale jak moderować.

To, co widzimy na portalach to pewna tablica, która jest dla nas uszeregowana przez algorytm. To też jest moderacja.

W czasie przesłuchanie przed komisją senacką Ted Cruz wskazał na niekonsekwencję polityki Twittera. Jego dyrektor generalny Jack Dorsey tłumaczył, że usunięto wpis na temat związków Huntera Bidena z Ukrainą, dlatego, że był oparty prawdopodobnie o materiały wykradzione.

Senator Cruz szybko zripostował, że nikt w Twitterze nie zabraniał rozpowszechniania artykułu o zeznaniach podatkowych Trumpa, podczas gdy rozpowszechnianie zeznań podatkowych bez zgody autora jest złamaniem prawa.

Ekspert ds. nowych technologii Klubu Jagiellońskiego wskazuje, że operatorzy telefoniczni nie wybierają nam treści. Mediom społecznościowym bliżej pod tym względem tradycyjnych mediów. Nie są to jednak media, w których jest określona redakcja. Każdy może publikować treści.

Potrzebna jest przejrzystość procesu.

Moderacja powinna być w sposób jasny prowadzona, a osoby, którym zablokowano posty powinny mieć możliwość odwołania się od tej decyzji do sądu. Bez tego „platformy zawsze będą sędzią we własnej sprawie”.

Stany Zjednoczone idą tradycyjną ścieżką w duchu antymonopolowym.

Unia Europejska stawia na konkurencyjność. Rozwiązaniem ma być interoperacyjność, czyli umożliwienie platformom komunikacji ze sobą. Chodzi o wykorzystywanie informacji na temat użytkowników mediów społecznościowych za ich zgodą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jastrzębski: Chalifa Haftar ogłasza się jedynym władcą Libii, co jego przeciwnicy uważają za dobrą minę do złej gry

Podczas gdy Marszałek realizuje sny o intronizacji, libański rząd z spogląda na Międzynarodowy Fundusz Walutowy z nadzieją, że ten załata jego tonącą gospodarkę.

Al-Jazeera

  1. Haftar ogłasza się władcą Libii, Rząd Zgody Narodowej uznaje to za przykrywkę dla jego porażek

Marszałek Libijskiej Armii Narodowej (LNA) Chalifa Haftar ogłosił upadek porozumienia politycznego zawartego między przyjazną mu Izbą Reprezentantów (HoR) a Rządem Zgody Narodowej (GNA). W obliczu fiaska tegoż porozumienia, Marszałek Haftar ogłosił się władcą całej Libii.

Wcześniej, to jest 23 kwietnia, Haftar wezwał obywateli Libii, aby porzucili wspomniane porozumienie i wyłonili spośród siebie instytucje, które uważaliby za godne przewodzenia krajowi.

Rada Prezydencka Rządu Zgody Narodowej zareagowała na taki rozwój sytuacji stwierdzeniem, że od chwili oświadczenia ,,żaden kraj nie będzie mógł już zasłaniać się prawowitością Haftara”. Rada dodała, że Marszałek zwrócił się nawet przeciwko tym instytucjom politycznym, które go włożyły mu w dłoń cugle władzy.


Komentarz: Libijska Rada Prezydencka to organ powołany na mocy umowy z 17 grudnia 2015 roku. Jest on uznawany na arenie międzynarodowej jako ciało rządzące Libią i zwierzchnie wobec Rządu Zgody Narodowej w Trypolisie.


To właśnie ten rząd został wezwany przez wspieraną przez Haftara Izbę Reprezentantów w Tobruku do rozpoczęcia kompleksowego dialogu.

Członek Rady Prezydenckiej Muhammad ‘Ammarii ostrzegł przed ,,niszczycielską rolą Zjednoczonych Emiratów Arabskich” zmierzających do ,,podziału Libii”. ‘Ammari dodał, że Rząd Zgody Narodowej będzie kontynuować walkę przeciwko Haftarowi, gdyż ten, roszcząc sobie pretensje do uznania za władcę Libii, nie stanowi partnera w dalszej pracy politycznej.

‘Ammari powiedział Al-Jazeerze, że nie będzie rozwiązania kryzysu politycznego w Libii nim nie zostanie osądzona junta Haftar.


Komentarz: ‘Ammariemu chodzi tu o przewrót dokonany przez Marszałka oraz podległych mu byłych oficerów Kaddafiego przeciwko jednoizbowemu parlamentowii Libii znanemu jako Powszechny Kongres Narodowy (GNC). Haftar dokonał przewrotu 16 maja 2014 roku rozpoczynając Operację Godność (Operation Dignity), po tym jak Kongres jednostronnie przedłużył swoją kadencję. 20 maja 2014 roku Kongres rozpisał nowe wybory parlamentarne, w celu przekazania władzy uznawanej podówczas przez ONZ Izbie Reprezentantów z siedzibą w Tobruku. Ówczesny premier ‘Ali Zeidan został odsunięty od władzy przez Kongres. W odpowiedzi na tę potwarz wraz 40 posłami poparł Chalifę Haftara i Operację Godność.


W 2015 roku Chalifa Haftar został oficjalnie uznany za dowódcę Libijskiej Armii Narodowej (LNA) przez Izbę Reprezentantów. Później w 2015 rok armia podzieliła się na Libijską Armię Narodową i Armię Libijską, z czego ta druga okazała swą lojalność wobec Rządu Zgody Narodowej w Trypolisie.

Od tamtego czasu obie siły walczą ze sobą w ramach Drugiej Libijskiej Wojny Domowej, natomiast od sierpnia 2016 roku ONZ zmieniło front i zaczęło uznawać Rząd Zgody Narodowej za prawowite przedstawicielstwo obywateli Libii. Haftar naturalnie odmówił uznania Rządu Zgody Narodowej, co skłoniło USA i ich sojuszników do twierdzenia, że Marszałek zagrażał stabilności Libii. Dziś, mimo pewnych strat terytorialnych na zachodzie kraju, Haftar kontroluje większość terytorium libijskiego.

Stany Zjednoczone nie uznały samodzielnej ,,intronizacji” Haftara, czemu dała wyraz ambasada USA w Trypolisie. ,,Zmiany w strukturze politycznej Libii nie mogą być narzucane poprzez jednostronne deklaracje,” oznajmiła ambasada.


Komentarz: Z kolei Kreml podkreślił we wtorek, że utrzymuje kontakty z oboma stronami konfliktu libijskiego. Według Moskwy jedyną drogą do pokoju jest polityczna i dyplomatyczna komunikacja. Niemniej rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wyraziło zdziwienie nagłym przejęciem władzy przez Marszałka Chalifę Haftara.


Al-Arabiya

  1. Po ponownym wybuchu niezadowolenia, ulice niektórych miast znów świecą pustkami

Północne libańskie miasta Al-Minaa’ i Trypolis świecą pustkami podczas gdy siły porządkowe doprawadzają je do stanu użyteczności po wtorkowych demonstracjach.

Do starć między demonstrantami a Wojskiejm Libańskim doszło we wtorkowy wieczór. Walki i zaczepne potyczki trwały do północy. W ruch poszły kamienie, fajerwerki, konary drzew. Włamywano się do bankomatów i punktów wymiany walut. Wojsko odpowiedziało ślepą amunicją i granatami łzawiącymi. W walce rannych zostało w sumie 30 osób.

W Sydonie protestujący wtargnęli do budynku telefonii Alfa Company, obrzucili pałac byłego premiera i założyciela firmy telekomunikacyjnej Mikati Nadżiba Miqatiego.


Komentarz: Forbes wycenił Miqatiego na 3,3 miliarda dolarów w kwietniu 2015 roku, co oznaczało, że był wówczas najbogatszym mężczyzną w Libanie. Nic więc dziwnego, że tłum dał upust swemu rozgoryczeniu atakując właśnie jego pałac – symbol znienawidzonego establishmentu.


Libańczycy nie musieli długo czekać aż ich rząd poczuje, jak grunt pali mu się pod nogami. Już dziś, to jest w czwartek 30 kwietnia Premier Libanu Hassan Diab ogłosił plan rozwiązania największego kryzysu trawiącego kraj od końca Libańskiej Wojny Domowej w 1990 roku. „Rozwiązanie kryzysu” to eufemistyczna metafora, znacząca tyle co, „zwrócenie się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) z prośbą o pomoc finansową”.

– Jeśli uzyskamy pomoc, a z bożą pomocą tak się stanie, to umożliwi to nam przetrwać tę trudną fazę gospodarczą, która może potrwać nawet do 5 lat. Jeśli zaś o wysokość pomocy IMF chodzi, to podlega ona negocjacji – powiedział Premier Diab, dodając, że wszyscy ministrowie wyrazili poparcie dla niniejszego pomysłu.

Pomysł najprostszy, acz zdecydowanie nie rewolucyjny. Już ponad tydzień temu Tunezja uzyskała dotację od IMF na ratowanie swojego sektora turystycznego. A fundusz czyni, co ma zapisane w statucie, to jest stabilizuje instytucje finansowe krajów rozwijających, co na papierze ma pomóc im przetrwać. Efektywność tej pomocy jest dyskusyjna, a to ile finansowej pomocy IMF przekaże teraz Libanowi, może okazać się kroplą w morzu 200 miliardów dolarów, które fundusz przekazuje ponad 35 krajom.

BBC Arabic

  1. Egipska szafiarka aresztowana za „naruszanie” moralności publicznej

Dwudziestoletnia Egipska influencerka i instagramerka Hanin Hossam została aresztowana 23 kwietnia za „naruszenie” moralności i „sprzedawanie (własnego) ciała” na mediach społecznościowych, w tym TikToku.


Komentarz: Aresztantka jest studentką Wydziału Archeologii Uniwersytetu Kairskiego specjalizującą się w archeologii Grecji, choć trafniejszym byłoby stwierdzenie, że na codzień pełni rolę egipskiej szafiarki, sama zaś nazywa się „Piramidą Egiptu”.

Hanin ma 770,000 obserwujących na Insta, gdzie reklamuje kosmetyki i elementy damskiej garderoby muzułmańskiej. Na YouTubie 1.5 może pochwalić się 1,5 miliona subskrypcji, na TikToku zaś 1,2 miliona „folołersów”.

Na TikToku można zobaczyć jak Hossam wykonuje podrygi, przez niektórych identyfikowane jako taniec, do najnowszych przypadkowych dźwięków, które niektórzy uznają za utwory muzyczne. Innymi razy dzieli się ze swymi fanami radami co do ubioru i doboru akcesoriów.


BBC informuje, że jej aktywność przyciąga wiele uwagi i pociąga za sobą nieuniknione ryzyko pojawiania się komentarzy o podtekście seksualnym.

Hanin została oskarżona także o podżeganie innych obywateli do popełniania podobnych wykroczeń. Ponadto, prokuratura Egipska jest zdania, że młoda kobieta pojawiła się w klipach wideo, gdzie zachęca obywatelki do rozmów i interakcji z mężczyznami za pieniądze.

Oskarżenie to dotyczy zareklamowania przez Hanin aplikacji Likee firmy Bigo.


Komentarz: Jest to singapurska platforma do tworzenia i udostępniania krótkich filmów oraz relacji na żywo, dostępna dla komórkowych systemów operacyjnych iOS i Android.


W październiku 2019 roku firma wprowadziła nową opcję do swojej aplikacji. Teraz użytkownicy są zachęcani, aby polecać innym Likee, w zamian za co otrzymują pieniądze.

BBC informuje, że od 2017 roku liczba, zwłaszcza azjatyckich, nastolatków promujących aplikacje typu Likee wzrosła geometrycznie. Według BBC wartość chińskiego rynku streamingowego wyniosła pod koniec 2017 roku 5 miliardów dolarów.

Istotnie Hanin stworzyła wideo, w którym informuje o tym, że założyła konto na Likee, ponieważ „to nasze siedzenie po domach nas niszczy. Mnóstwo ludzi straciło pracę. Mnóstwo ludzi ma teraz kłopoty finansowe. Dlatego założyłam konto na Likee.” Ponadto, Hanin zaprosiła swoje fanki, aby też zakładały konta w tejże aplikacji.


Komentarz: W historii tej istotnym jest, że od 2018 roku rząd Egiptu ma wgląd w i prawo do usunięcia każdej grupy na mediach społecznościowych, której liczebność przewyższa 5,000 członków. Jest to prawo prewencyjne. Rząd pamięta jaką rolę mobilizacyjną odegrały media społecznościowe podczas Wiosny Arabskiej. Nie dziwi też, że nie podoba mu się sianie defetyzmu w dobie pandemii koronawirusa.


 

Dr Mazur: Aby poradzić sobie z globalnym kryzysem, musimy działać globalnie. Konieczna jest radykalna zmiana myślenia

Wiceminister rozwoju mówi o rządowej strategii walki z pandemią koronawirusa z Wuhan. Zapewnia, że polskie władze traktują sytuacje bardzo poważnie i mają koncepcję poradzenia sobie z tym wyzwaniem.

 

Dr Krzysztof Mazur wypowiada dię na temat stanu przygotowania państwa polskiego na coraz szybsze rozprzestrzenianie się koronawirusa z Wuhan. mówi, że rząd monitoruje sytuację epidemiologiczną na świecie już od momentu wykrycia pierwszych przypadków zachorowań na COVID-19, a szczególnie od powrotu Polaków z Wuhan.

Kiedy rozpoczynaliśmy prace nad specustawą, opozycja uważała że przesadzamy.

Wskazał, że nastał już moment na wprowadzenie najbardziej  radykalnych środków ostrożności. Codziennie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odbywają się spotkania, na których omawiana jest strategia walki z epidemią. Gość „Popołudnia WNET” uwydatnia rolę ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i szefa KPRM Michała Dworczyka w działaniach rządu przeciwko koronawirusowi.

Póki co, polska służba zdrowia dobrze radzi sobie z tą trudną sytuacją. Naszą przewagą jest to, że jesteśmy zdeterminowani.

Wiceminister rozwoju zwraca uwagę, że jest to pierwsza epidemia w erze mediów społecznościowych. Wiąże się to z koniecznością zwalczania masowo pojawiających się w przestrzeni publicznej fake newsów. Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi, że tak szeroki zasięg epidemii koronawirusa jest między innymi skutkiem procesów globalizacyjnych.

Mamy do czynienia z globalnym kryzysem, i wspólnie musimy z nim sobie poradzić.

Dr Krzysztof Mazur zapewnia również, że w chwili obecnej nie jest potrzebne gwałtowne robienie zakupów na zapas.

Omówiony zostaje również wpływ epidemii na rynek pracy. Dr Krzysztof Mazur ocenia, że obecna sytuacja może przyczynić się do dostrzeżenia rozlicznych zalet przeniesienia części pracy do domów. Wiceszef resortu rozwoju relacjonuje, że częściowe przejście na tryb zdalny, jak do tej pory nie zaburzyło prac ministerstwa.

Przy okazji każdej sytuacji nadzwyczajnej dokonuje się zmiana myślenia. Praca zdalna to gigantyczny potencjał ograniczenia korków i emisji spalin.

Gość „Popołudnia WNET” przedstawia również pomysły rządu na zminimalizowanie negatywnego wpływu epidemii koronawirusa na gospodarkę. Planowane jest złagodzenie obciążeń fiskalnych dla przedsiębiorców.

Naszym priorytetem jest opanowanie sytuacji z perspektywy epidemiologicznej. Potem będziemy mogli zniwelować jej skutki gospodarcze.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Pyffel: W Hongkongu protestuje szczególnie młode pokolenie ludzi, które obawia się o swoją przyszłość

Radosław Pyffel analizuje cztery główne powody protestów antyrządowych, które od tygodni odbywają się na ulicach Hongkongu.


Radosław Pyffel prosto z Chińskiego wybrzeża komentuje milionowe manifestacje, które odbywają się w Hongkongu. Jak się okazuje, z perspektywy Chin nie jest to temat mocno medialny:

Media są pasmem transmisyjnym rządu i tam zamieszki pokazuje się jako chaos. Częste są obrazki, jak manifestanci biją reporterów, czy łamią prawo w inny sposób. Zwykli mieszkańcy zbytnio nie przejmują się samymi protestami. Bardziej martwi ich fakt, że mogą mieć problem z przesiadką podczas wakacyjnego wyjazdu.

Jak dodaje kierownik studiów „Biznes chiński” na Akademii L. Koźmińskiego w Warszawie, Hongkong przez dziesięciolecia był swoistą bramą do Chin, kiedy te były niejako zamknięte. Sytuacja jednak uległa zmianie:

Sytuacja ekonomiczna Hongkongu bardzo się popsuła. Protestuje szczególnie młode pokolenie ludzi, które obawia się o swoją przyszłość. Perspektywy ekonomiczne nie są najlepsze. Zdają oni sobie sprawę choćby z tego, że nie będą w stanie nigdy kupić sobie mieszkania ze względu na wysokie ceny i to jest jedną z przyczyn tych procesów.

Kolejnym punktem zapalnym jest również turystyka. W Hongkongu mieszka lekko ponad 7 milionów osób, natomiast z samych Chin rocznie miejsce to odwiedza kilkadziesiąt milionów obywateli. To powoduje ogromne protesty. Jak jednak dodaje Radosław Pyffel, kolejnym powodem obecnej sytuacji jest to, że:

Ci ludzie chcą demokracji. Chcą decydować o sobie, a jednak według modelu Chińskiego, Pekin dogaduje się z elitami. Czy to z biznesem, czy z mediami. Młodzi ludzie bardzo na tym tracą. Domagają się oni większego współudziału w decydowaniu o sobie i otoczeniu.

System, który pozostawili Brytyjczycy, można nazwać semidemokratycznym. Część rządzących wybierana jest przez głosowanie, jednak cześć ustalana jest przez mianowanie. Ostatnim, czwartym powodem obecnego stanu rzeczy, według rozmówcy „Poranka WNET” jest brak tożsamości:

Ludzie czują się w pewnym stopniu mieszkańcami, obywatelami Hongkongu niż Chin. […] Ludzie nie do końca akceptują układ powstały jeszcze w czasach Margaret Thatcher. […] Dużą rolę w organizacji prostestów odgrywają media społecznościowe, gdyż tradycyjne media są zdominowane przez Chiny.

A.M.K.