Podobno komunizm w Europie upadł. Wygodne kłamstwo usypia czujność. Rewolucja bolszewicka trwa. Także i w Niemczech

Niemiecka gazeta „Bild” pisze o interwencji policji przeciw „pokojowemu protestowi zwolenników aborcji w świątyni”. Łatwo sobie wyobrazić reakcję niemieckiej policji na „pokojowy protest” w synagodze.

Jan Bogatko

Komunizm siermiężny typu moskiewskiego, panujący do niedawna w sowieckiej Europie („Europa Wschodnia”), przeobraził się w komunizm salonowy parysko-brukselsko-frankfurcki.

Komunizm zachodni nie jest ubogi i jeśli tam nie je się mięsa, to nie z powodu fatalnej gospodarki (bezmięsny poniedziałek w PRL), lecz w wyniku rozważań nad nowym dekalogiem. (…)

O tym, że Zachód jest czerwony, dowiedziałem się ku mojemu zaskoczeniu w roku 1978, kiedy przyjechałem do Niemiec. Mieszkając w kolońskiej dzielnicy Südstadt, w knajpianych rozmowach nie tylko w barze „Köln Rouge“ (Czerwona Kolonia), ale także i winiarni na Ubierringu, mogłem się dowiedzieć o „polskim antysemityzmie”, „katolickim zacofaniu” oraz o zbrodniach popełnianych na Niemcach przez Polaków („byli gorsi od Rosjan”!) podczas wypędzania z ich ojczyzny na wschodzie. O związku przyczynowo-skutkowym jakoś nie wspominano, to już były narodziny nowej, lewicowej niemieckiej polityki historycznej. Młodzi kolończycy tłumnie brali udział w prosowieckich i antyamerykańskich „Marszach Wielkanocnych”, lewackich koncertach i demonstracjach (na przykład przed katedrą kolońską, na rzecz legalizacji pedofilii). Te marsze wielkanocne nieco straciły rozmach po upadku ZSSR, ale tym niemniej uważa się je dziś za nową, niemiecką świecką tradycję. Kto nie był czerwony, ten był „faszystą” – bardzo prosty był podział na „dobrych” i „złych” w Kolonii, jak i w wielu innych niemieckich miastach. (…)

W Niemczech terminem „prawica” określa się nacjonalistyczną lewicę, wymierających bez większego rozgłosu pogrobowców NSDAP. Na tę walkę – bój to jest nasz ostatni – państwo, kraje związkowe, gminy i fundacje wydały dotąd pół miliarda euro. Jest to w przybliżeniu 50 razy więcej (słownie pięćdziesiąt) niż na zwalczanie lewackiej ekstremy. Środowisko lewicy wzrasta w siłę. Pomagają mu w tym niemieccy dziennikarze. Nie ma obecnie w Niemczech stacji telewizyjnej, rozgłośni radiowej czy gazety, w których wyborcy lewicowych partii politycznych nie byliby w zdecydowanej większości. To oni kształtują opinię publiczną, narzucając im swą ideologię.

Jest możliwe, że niemiecki kapitał czuje się niezagrożony przez lewicę: nie głosi ona dziś hasła uspołecznienia środków produkcji. Ona je dziś posiada!

Polskie lewackie bojówki mają sojuszników w Niemczech. Należy do nich niewątpliwie korespondentka ultralewackiej gazety TAZ w Warszawie, Gabriele Lesser. Bierze udział w walce z rządem w Warszawie, bo doskonale wie, że jej za to z jego strony nic nie grozi. Ta walka jest populistyczna, nieporadna, daleka od wymiany argumentów. Popiera ona protesty lewackie przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niezgodności aborcji eugenicznej z konstytucją. Ale to przecież nie orzeczenie zmienia jakoby zgodność tej aborcji z konstytucją, tylko wskazuje na to, że ona nie istnieje od samego początku. A zatem protestanci powinni domagać się nowelizacji konstytucji, której jakoby zawsze podobno bronili, a nie uchylenia orzeczenia Trybunału, bo to formalnie niemożliwe!

Niemiecka gazeta „BILD” pisze o interwencji policji przeciwko „pokojowemu protestowi zwolenników aborcji w świątyni”. Łatwo sobie wyobrazić reakcję niemieckiej policji na „pokojowy protest” w synagodze. Ale w tej wojnie nie chodzi wcale o aborcję, lecz o obalenie rządu.

Czy majdan się powiedzie? Tak, wszelkie nieszczęścia są zawsze i wszędzie możliwe. Zwłaszcza, jeśli państwo jest słabe i boi się użyć siły. Przewrót październikowy w Rosji dokonał się właśnie w takich okolicznościach ze znanymi skutkami.

Cały felieton Jana Bogatki pt. „Rewolucja bolszewicka trwa” znajduje się na s. 3 listopadowego „Kuriera WNET” numer 77/2020.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Jana Bogatki pt. „Rewolucja bolszewicka trwa” na s. 3 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Często mam wrażenie, czytając w niemieckiej prasie o sytuacji w Polsce, że przeglądam gazety z lat 30. ubiegłego wieku

A tu nagle – tytuł na łamach gazety „Deutschland Kurier”: „Patrioci wygrywają pełną napięcia bitwę wyborczą w Warszawie – Jeszcze Polska nie zginęła!” Nie cała prasa niemiecka jest lewacka!

Jan Bogatko

W Niemczech reakcje na wynik wyborów w Polsce w noc wyborczą były oszczędne. Rozczarowanie było powszechne. Po I turze wyborów prezydenckich za Odrą i Nysą mówiono, że Rafał Trzaskowski nie ma szans, nie będzie bowiem w stanie skupić przy sobie zwolenników skrajnej lewicy i skrajnej prawicy, jako że w I turze uzyskał zaledwie nieco ponad 30% głosów wobec ponad 43% prezydenta ubiegającego się o reelekcję, co przesądza o snach o zwycięstwie burmistrza Warszawy.

Niemieccy dziennikarze nie przewidzieli jednakże „elastyczności” Rafała Trzaskowskiego, który prezentował się i jako zwolennik lewicy (nie wymieniając skrótu LGBT), i zauważający „wiele wspólnego” z Konfederacją. W Niemczech taki slalom przyniósłby odmienne skutki od wywołanych w Polsce: kandydat, jako niewiarygodny, przepadłby z kretesem.

Kurtuazyjnie niemieccy komentatorzy pomijają ten zagadkowy „efekt Trzaska”, co tylko dowodzi nieznajomości mechanizmów politycznych niemieckich obserwatorów sceny politycznej w sąsiedzkiej Polsce.

To wcale nie nowość. Przypominam sobie reakcje niemieckich mediów na wybuch Solidarności czy stan wojenny: zawsze spóźnione, zawsze błędne. Potem zaczęły pojawiać się sondaże, wskazujące na wzrost poparcia dla kandydata Platformy Obywatelskiej i wraz z nimi wzrosła nadzieja na zmiany nad Wisłą (schemat: najpierw zmiana w fotelu prezydenckim, potem przedterminowe – a jakże, zwycięskie dla lewicowej koalicji – wybory do Sejmu i potem zwycięstwo socjalizmu (nowomowa: liberalizmu). Hulaj dusza, piekła nie ma!

Ultralewicowa, monachijska gazeta „Süddeutsche Zeitung” nazajutrz po wyborach (13 lipca) krzyczy: Zwycięstwo Dudy odzwierciedla rozdarcie Polski!. Oczywiście gdyby identyczną, a nawet mniejszą różnicą głosów zwyciężył Trzaskowski – idę o zakład – tytuł agitki Viktorii Großmann brzmiałby: Zwycięstwo Trzaskowskiego odzwierciedla jedność Polski. Ach, gdzie te czasy, kiedy nawet w monachijskiej „Süddeutsche Zeitung” można było znaleźć informacje, a nie propagandę! Były. Minęły… (…)

Czasem mam wrażenie, czytając o relacjach polsko-niemieckich i o sytuacji w Polsce, że przeglądam w bibliotece stare numery niemieckich gazet z lat 30. ubiegłego wieku. A tu nagle: przecieram oczy ze zdziwienia – brutalnie razi mnie tytuł na łamach gazety „Deutschland Kurier”: Patrioci wygrywają pełną napięcia bitwę wyborczą w Warszawie – Jeszcze Polska nie zginęła! Tak, wiem – „Deutschland Kurier” to nie „Bild Zeitung” i swym zasięgiem nie ogarnia całej Republiki. Otóż okazuje się, że muszę połknąć żabę: nieprawdziwe jest moje stwierdzenie, że cała niemiecka prasa jest lewacka! Otóż jest (na szczęście) „Deutschland Kurier!”

Polska prawica medialna też (w większości!) nie rozumie niemieckiej prawicy i dokleja jej lewackie łatki w rodzaju „prawicowy populizm” (konserwatywna AfD), tak samo, jak lewacka „Süddeutsche Zeitung” stara się ośmieszyć chrześcijańsko-socjalny PiS!

Tomasz M. Froelich, autor artykułu o wynikach wyborów w Polsce, zasługuje na zacytowanie: „Prezydent Trzaskowski to byłby horror, ponieważ był on kandydatem elit lewicowo-globalistycznych. Elity te przez dziesięciolecia pozbawiły całe połacie Zachodu instynktu samozachowawczego wskutek pogardy wobec tego, co jest dla niego podstawowym warunkiem: wiary chrześcijańskiej, tradycji, miłości ojczyzny, tożsamości, gospodarki rynkowej, rodziny. Ten program o uniwersalnym roszczeniu nie miał się zatrzymać u granic Polski. Ale na szczęście zatrzymał się. Na razie. Na Zachodzie wielu nie jest w stanie zrozumieć rozumowania Polaków, z których większość wybrała Dudę. Ale to raczej problem Zachodu, a nie Polski. W Polsce nadal idzie się raczej na niedzielną Mszę Świętą, niż na Christopher Street Day (Paradę LGBT). I to chyba dobrze”.

Cały felieton Jana Bogatki pt. „Po wyborach, przed wyborami” znajduje się na s. 3 sierpniowego „Kuriera WNET” numer 74/2020.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Bogatki pt. „Po wyborach, przed wyborami” na s. 3 „Wolna Europa” sierpniowego „Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wywiad ministra Szumowskiego dla „Die Welt”. Otwieranie sklepów i dziki na ulicach Berlina

Jan Bogatko o sytuacji epidemicznej w Niemczech, planowanym znoszeniu części ograniczeń, tym jak z tych ostatnich korzystają zwierzęta oraz o wywiadzie prof. Szumowskiego dla niemieckiej gazety.

Sklepy otwarte mają być podobno od 3 maja. Nie wiadomo, jak to do końca będzie wyglądać

Jan Bogatko informuje, że rząd federalny chce otworzyć niektóre sklepy. Decyzja co do zarządzeń mających przeciwdziałać rozprzestrzenieniu się choroby należy także do rządów poszczególnych krajów związkowych. Niemcy spoglądają na inne kraje. Są ciekawi jak inni sobie radzą z pandemią. Dziennik „Die Welt” przeprowadził wywiad z prof. Łukaszem Szumowskim. Nasz korespondent zwraca uwagę, że w artykule tytuł naukowy ministra zdrowia jest wspomniany, ale nie występuje przed nazwiskiem w tekście, choć u naszych zachodnich sąsiadów zwraca się na takie rzeczy uwagę. Niemieccy dziennikarze pytali ministra zdrowia, dlaczego Polacy o wiele lepiej sobie radzą z zarazą aniżeli Niemcy. Ten tłumaczył, że

Pierwszy chorzy pojawili się w naszym kraju później. Znajdujemy się więc na wcześniejszym stadium epidemii.

Podkreślił wagę szybkiego i zdecydowanego wdrożenia działań mających na celu ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Dziennik przyznaje, że Polska znacznie wcześniej zareagowała aniżeli rząd federalny Niemiec. Prof. Szumowski zauważył, że RFN ma zdecentralizowany system opieki zdrowotnej, w przeciwieństwie do Polski. Centralizacja polskiego systemu ułatwiła rządowi wprowadzanie szybkich zmian. Odniósł się do tezy, że różnica między oboma krajami w liczbie wykrytych zarażeń wynika z małej ilości testów. Podkreślił, że to nieprawda, gdyż Polska wykonuje więcej testów niż inne kraje wykonywały będąc na podobnym etapie epidemii. Odpowiadając na pytanie o sprzeczność zawartą w tym, że obywatele mają siedzieć w domach, a jednocześnie pójść na wybory 10 maja odpowiedział:

Już ogłosiłem, że w połowie kwietnia wydam medyczne zalecenie, czy ma to sens i czy można przeprowadzić wybory zgodnie z planem.  Jest jednak jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Najpierw potrzebuję wiarygodnych danych i pełnych szacunków, przewidujących jak może zmienić się liczba przypadków. Do połowy kwietnia będziemy mogli lepiej ocenić sytuację epidemiologiczną w Polsce.

Zaznaczył, że z medycznego punktu widzenia każde możliwe ograniczenie kontaktów między ludźmi jest teraz pożądane.

Tymczasem na ulice Berlina, jak informuje Jan Bogatko, wyszły dzikie zwierzęta- jelenie i dziki.

Dzikie świnie zasuwają alejami.

K.T./A.P.

Krytyka sankcji na Nord Stream II w RFN. Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki: USA dokonały ataku na suwerenność UE

Jan Bogatko o niemieckiej krytyce amerykańskich sankcji wobec Nord Stream II i o tym czemu zdaniem niemieckich mediów Polska przechodzi do dwójpodziału władzy.

Jan Bogatko o wspólnym proteście Rosji i Niemiec przeciwko umożliwieniu przez Senat USA nałożenia sankcji na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Rząd Niemiec podkreśla, że jest przeciwko eksterytorialnym sankcjom. Rosja zaś, ustami rzecznika prezydenta Rosji, Dmitrija Pieskowa oświadcza, że projekt NS2 zostanie zrealizowany. Sankcje krytykują instytucje niemieckie. Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki uważa, że:

Stany Zjednoczone dokonały ataku na suwerenność Unii Europejskiej.

Tak wypowiadał się stojący na jej czele Oliver Hermes. Korespondent podkreśla, że Komisja [działająca od 1952 r.] zawsze była proradziecka, a później prorosyjska. Przeciwko sankcjom wystąpił też potężny związek producentów VDMA, który wzywał do ochrony europejskich przedsiębiorstw (czyli, jak komentuje Bogatko, swoich własnych). Także politycy wypowiadają się przeciwko decyzji USA. poseł Zielonych uznawał sankcje amerykańskie za agresywny środek wzywając kanclerz by wyraźnie odpowiedziała. Angela Merkel, jak stwierdza korespondent, „odpowiedziała niewyraźnie”. Do głosów krytyki dołączyła się także Manuela Schwesig z SPD, premier kraju związkowego Meklemburgia- Pomorze Przednie, w którym kończy się niemiecki koniec gazociągu.

Natomiast z niemieckich gazet można wyczytać, iż w Polsce z trójpodziału przechodzi się do dwójpodziału władzy, gdyż rząd chce w całości podporządkować sobie sędziów. Relacjonują one protesty w obronie sądów.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.