Nałęcz-Niesiołowski: Chcemy by przyjście do opery było naprawdę wydarzeniem, a nie tylko wypełnieniem czasu

O nurcie familijnym opery, balecie barokowym oraz o tym, jak i za co działa Opera Wrocławska opowiada jej dyrektor, Marcin Nałęcz-Niesiołowski.

W naszym myśleniu od zawsze jest 51% jako edukacja, 49% jako prezentowanie premier.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski zdradza, jakie są dwie główne kierunki działania Opery Wrocławskiej. Jak mówi, „cały czas staramy się proponować nowe programy edukacyjne”. Jednym z nich jest półprofesjonalny chór Amanti dell’Opera.

Staramy się, by kolejne premiery pokazywały dzieła, osadzając je w tradycji, ale oczywiście także otwierając je na współczesność na nowe trendy. Tutaj głównie myślę o wszystkim tym, co jest związane z multimediami.

Obok najbardziej znanych dzieł takich jak  „Carmen”, „Traviata”, „Zemsta nietoperza” prezentowane są także opery mniej znane jak „Jaś i Małgosia” Engelberta Humperdincka. Ta ostatnia należy do nurtu familijnego opery, który Wrocław pragnie rozwijać. W nurt ten wpisują się także: operowa bajka „Karnawał zwierząt”  i „Najdzielniejszy z rycerzy” Krzysztofa Pendereckiego.

W ostatnim czasie jesteśmy teatrem, który prezentuje do 10, a nawet więcej premier w sezonie.

W przyszłym sezonie odbyć  się ma 140 spektakli, a także wydarzenia dodatkowe i edukacyjne. Działalność Opery w 20% finansowana jest ze sprzedaży biletów. Pozostałą część środków zapewnia urząd marszałkowski oraz sponsorzy, w tym KGHM Polska Miedź i PKN Orlen.

Tylko Warszawska Opera Kameralna dysponuje stałym zespołem operowym.

Projektem, jaki ostatnio Opera Wrocławska realizuje, jest premiera barokowego baletu — Baroque, mon amour. Dyrektor zwraca uwagę, że przy wystawianiu oper i baletów barokowych potrzebne są instrumenty dawne, które nie każdy zespół posiada.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.