Bunt francuskiego społeczeństwa rozlewa się na kolejne kraje Zachodniej Europy. Przykład Francji staje się zaraźliwy

Prezydent Francji Emmanuel Macron ugiął się pod ogromną presją manifestujących od miesiąca rodaków i przemówił pojednawczo do swojego narodu. Jednak odbiór społeczny jego wolty jest negatywny.

W powszechnym odczuciu społecznym było to wystąpienie mocno spóźnione i wymuszone gwałtownością protestów ulicznych, a więc niewiarygodne. Prezydent stracił zaufanie swojego społeczeństwa i będzie mu niezwykle trudno sprawować dalej swój urząd. Ludzie nie mają przekonania, że reprezentuje on ich interesy, a deklarowane wobec narodu ustępstwa odbierają jako chęć przypodobania się i utrzymania za wszelką cenę władzy.

Francuzi nie wybaczą swojemu prezydentowi, że ich słuszne protesty spotkały się z niebywałą wręcz brutalnością policji i deklaracją Macrona, że jeśli ta nie poradzi sobie z manifestantami, to „porządek” w państwie zaprowadzi wojsko; armia miała rozprawić się z „chuliganami” naruszającymi porządek publiczny. Buńczuczne zapowiedzi prezydenta tylko dolały oliwy do ognia i rozsierdziły protestujących ludzi walczących o godne warunki życia i poszanowanie ich jako obywateli.

Macron zupełnie nie przewidział w swoich posunięciach, że wezwane do pacyfikacji społeczeństwa wojsko wyrazi ustami przedstawicieli generalicji sprzeciw wobec polityki władz państwa, które – jak określiło to w liście otwartym kilku generałów – prowadzi nieodpowiedzialną politykę migracyjną prowadząc do podważenia podstaw bezpieczeństwa państwa. Publiczne wystąpienie najwyższych rangą wojskowych odbiło się szerokim echem społecznym, gdyż armia niezwykle rzadko występuje w podobnej roli. Widać społeczne napięcia mają także swój wydźwięk we francuskich siłach zbrojnych, a absurdalność sytuacji, kiedy wojsko zamiast strzec bezpieczeństwa państwa i obywateli stawia się na szali rozgrywki prezydenta z własnym narodem musiała przynieść podobne skutki.

List generałów zbiegł się w czasie z zamachem terrorystycznym w Strasburgu, w którym zginęło pięć niewinnych osób, a kilkanaście zostało rannych. Atak ten przypomniał Europie Zachodniej, że poprzez błędną politykę migracyjną „siedzi dzisiaj na beczce prochu”. Poszczególne państwa UE, które borykają się z problemem niekontrolowanej migracji, zbyt późno zdały sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie masowy napływ przybyszów obcych kulturowo naszemu kontynentowi.

Koniec końców społeczeństwa Zachodniej Europy zaczynają się buntować; mają dość liberalnych establishmentów, które zamiast reprezentować interesy swoich społeczeństw, gardzą własnymi obywatelami – bunt  francuskich „żółtych kamizelek” staje się zaraźliwy. Znalazł już swoich naśladowców w Belgii, Holandii i Włoszech. Z drugiej zaś strony społeczeństwa mają dość błędnej polityki migracyjnej, która doprowadziła do sytuacji, że nie mogą czuć się bezpiecznie na własnej ziemi, a zagrożenie terrorystyczne wydaje się być niemożliwe do opanowania dla wyspecjalizowanych służb.

Te dwa zasadnicze elementy będą zarzewiem kolejnych niepokojów społecznych, które mogą wstrząsnąć Zachodnią Europą i doprowadzić do spektakularnych przemian polityczno-społeczno-gospodarczych.

 

Anna Tokarska

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk w Poranku WNET: Macron powinien wzorować się na Polsce

To nie my powinniśmy być pouczani przez takich przywódców jak Macron, tylko dobrze byłoby, gdyby prezydent Francji skorzystał z rozwiązań, które są stosowane m.in. w Polsce – komentuje dr Kuźmiuk.


Sprawa dotyczy uzgadniania najbliższego budżetu UE. Jak dodaje gość Poranka Wnet „wszystko wskazuje na to, że ten budżet przyjmie już następny parlament, najprawdopodobniej następna komisja”.

Pojawiająca się luka po Wielkiej Brytanii, generuje nowe potrzeby jak np. zabezpieczenie wschodnich granic przed migracjami. Potrzebne są dodatkowe środki finansowe, a zatem planowane są cięcia w innych prowadzonych politykach.

A te dwie najważniejsze pochłaniające 70 proc. środków to polityka spójności i wspólna polityka rolna. Komisja Europejska zaproponowała cięcia w obydwu tych politykach i co tu się dłużej oszukiwać, ponieważ w dużej mierze z obu korzystają kraje Europy Wschodniej, koniec końców doszło do tego, że wspomaganie krajów południa, starych krajów unijnych, miałoby pochodzić ze środków krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Jak informuje gość Poranka WNET, gospodarki  krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w większości, rozwijają się dużo szybciej niż w krajach strefy euro.

Nasz wzrost gospodarczy w tym roku będzie 3 razy szybszy niż w krajach strefy euro. To też jest odpowiedź na postulaty naszej opozycji m.in. Grzegorza Schetyny, Nowoczesnej czy partii Petru. Wszyscy oni twierdzą, że jak najszybciej powinniśmy przyjąć tę walutę. To, co się dzieje przez cały rok 2018, tylko potwierdza, że powinniśmy pozostawać jak najdłużej przy własnym pieniądzu, bo pozwala nam on się rozwijać znacznie szybciej niż w tych krajach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

AK

Emmanuel Macron zapowiada szczyt ws. Ukrainy w składzie Francja, Niemcy, Rosja i Ukraina przed spotkaniem G20 w Hamburgu

Prezydent Macron zapowiedział w wywiadzie dla ośmiu wydawanych w Europie gazet, że spotkanie w sprawie sytuacji w Donbasie powinno odbyć się przed szczytem G20 zaplanowanym na 7 i 8 lipca.

„Przed szczytem G20 będziemy mieli spotkanie w tym formacie” – powiedział Macron, cytowany przez Reutersa. Prezydent zaznaczył, że jest za wcześnie na przedstawienie jego poglądu na kryzys we wschodniej Ukrainie, dodał jednak, że obowiązkiem jest ochrona Europy i sojuszników w tym regionie.

Czterostronne rozmowy w formacie normandzkim toczą się od czerwca 2014 roku. W lutym 2015 roku podpisano porozumienie mińskie przewidujące pokojowe rozwiązanie kryzysu, jednak jego postanowienia nie są przestrzegane.

 

pap/aa

Między wszechwładnym Macronem a niestabilną władzą. Francja w przeddzień drugiej tury wyborów parlamentarnych

Poparcie dla Macrona nie jest wysokie – znajduje się na poziomie notowań Hollande’a po jego elekcji. Jego konkurencja jest jednak słaba i mało wiarygodna – w Popołudniu Wnet mówił Zbigniew Stefanik.

Jedynie w pięciu spośród 577 okręgów wyborczych we Francji pierwsza tura wyborów parlamentarnych przyniosła ostateczne rozstrzygnięcie (przypomnijmy, że nad Sekwaną obowiązuje system jednomandatowych okręgów wyborczych). Jednak przed niedzielnym głosowaniem wszystko wskazuje na to, że ruch skupiony wokół prezydenta Emmanuela Macrona bez trudności uzyska parlamentarną większość. O perspektywach wyborczych we Francji rozmawialiśmy w popołudniowej audycji Wnet z mieszkającym w Strasburgu politologiem Zbigniewem Stefanikiem.

– Znamienna jest frekwencja w pierwszej turze wyborów parlamentarnych. Była ona najniższa w historii. Poparcie dla Macrona nie jest więc szczególnie mocne, jego sukces opiera się raczej na głosach dyktowanych zdrowym rozsądkiem, chęcią utrzymania stabilności politycznej kraju – konstatował nasz rozmówca.

Jeśli wyniki sondaży znajdą swoje potwierdzenie w głosowaniu 18 czerwca, największymi przegranymi wyborów będą komunizujący Jean-Luc Mélenchon oraz Marine Le Pen i jej Front Narodowy. Zdaniem naszego rozmówcy w obu przypadkach nie można jednak mówić o katastrofie, ponieważ przywódcy ci swe ambicje wiążą już z następnym cyklem wyborczym i to jemu podporządkowują swoje obecne działania.

Zbigniew Stefanik opowiedział też o znamiennym zdarzeniu, do jakiego doszło podczas czwartkowego wiecu wyborczego partii Republikanie, kiedy była minister ds. środowiska została zaatakowana przez sfrustrowanego mężczyznę. – Ten incydent pokazuje, jak bardzo debata polityczna nad Sekwaną się zaogniła – zauważył Zbigniew Stefanik.

 

aa

Kamaryla bankowa za 13 mln euro osadziła niezidentyfikowany obiekt latający francuskiej polityki w Pałacu Elizejskim

Demokracja jest bezcenna, ale ma swój koszt – mówił w „Poranku Wnet” Piotr Witt, opisując kulisy finansowania kampanii wyborczej prezydenta Francji, którą finansowo wsparł sektor bankowy i korporacje.

Dla sfinansowania swojej kampanii między kwietniem 2016 a kwietniem 2017 Emanuel Macron zgromadził 13 milionów euro. Skąd w rekordowym tempie wziął pieniądze? W poprzednich kronikach wysunąłem przypuszczenie, że to banksterzy zainwestowali w nadziei na przyszłe korzyści. Sztab kandydata z oburzeniem odrzucał podobne insynuacje.

Dzisiaj wiadomo, że podejrzenia były trafne. Dziennikarze dotarli do poufnych dokumentów kampanii. Można podać nazwiska i szczegóły nieprawdopodobnej machinacji finansowej, która wyniosła Macrona, produkt marketingu, na stanowisko prezydenta Republiki. Nie było spontanicznego ruchu ludowego, w rzeczywistości doskonale zorganizowana kamaryla bankowa wzięła sprawę w swoje ręce, dostarczając fundusze zielonemu ludzikowi, którego część ludzi nazywa niezidentyfikowanym obiektem latającym polityki francuskiej. Ta historia więcej mówi o stanie naszej demokracji niż tomy doktoratów na wydziale Sciences Po. Akcją kierował dyrektor naczelny banku PNB Paribas, od kwietnia 2016 – Christian Dargnat.

W ciągu kilkunastu miesięcy zorganizowano szereg kolacji z potencjalnymi donatorami, w których uczestniczył często sam kandydat. W połowie kwietnia 2016 r., jedna tylko kolacja w Londynie w prywatnym apartamencie dyrektor finansowej pozwoliła na zebranie 281 250 euro. Dwa tygodnie później koktajl w Paryżu przyniósł 78 tysięcy euro w ciągu zaledwie 1,5 godziny. Na spotkanie zostało zaproszonych 30 przedstawicieli kadry kierowniczej firmy Kak-Karant.

Bank Rothschilda, gdzie Macron pracował przez cztery lata, dostarczył mu bezwarunkowego poparcia. Dyrektor naczelny zorganizował na Champs Élysées owocne spotkanie potencjalnych donatorów. Pozostałych pięciu stowarzyszonych dyrektorów należało do grupy pierwszych ofiarodawców. W ślad za nimi pospieszyli inni bankierzy, inni przedsiębiorcy i inni inwestorzy budowlani.

Kiedy powiedziałem znajomemu Francuzowi, że to bankierzy sfinansowali kampanię Macrona, to mój rozmówca popatrzył na mnie ze zdumieniem, mówiąc -„a czy pan sądził, że będzie szukał pieniędzy u biedaków?” – i dodał – „zrobi to dopiero jako prezydent poprzez podatki”.

 

ŁAJ

Wojciech Cejrowski o spóźnieniu się Putina na spotkanie z Macronem: To znak, że Europa nie jest suwerenna wobec Rosji

Przywódcy państw europejskich, jak np. Merkel, potrafią złościć się na Trumpa w nieistotnych sprawach, a jednocześnie grzecznie czekać na spóźniającego się Putina – powiedział podróżnik w Radiu Wnet.

Continue reading

Putina we Francji przyjęto po królewsku. Przebieg jego rozmowy z Macronem pozostał jednak ukryty przed opinią publiczną

Dla Władimira Władimirowicza rozwinięto czerwony dywan do połowy dziedzińca wersalskiego, żeby nie zdzierał butów i nie wykręcał kostek na pałacowych kocich łbach – w „Poranku Wnet” mówił Piotr Witt.

– W najnowszych czasach Wersal bywał rzadko używany. W uroczystych przypadkach prezydenci przyjmowali tutaj wybitne osobistości. Zachowało się wspomnienie o generale de Gaulle’u przyjmującym prezydenta Kennedy’ego. Pamiętając, że prezydent Mitterand kazał wpuścić prezydenta generała Jaruzelskiego tylną bramą i przyjął go na stojąco w korytarzu Pałacu Elizejskiego, możemy ocenić, jak Republika potrafi stopniować swoje względy – mówił korespondent Radia Wnet w Paryżu. [related id=”21776″]

– Na konferencji prasowej po spotkaniu powiedziano, że „zostały poruszone główne problemy światowe”. Informowano też, że będzie się dążyć do zacieśnienia, zbliżenia oraz do szczęścia i pomyślności – relacjonował Piotr Witt.

– Poruszamy się więc wśród tajemnic, po omacku. Możemy się domyślać, że jako ludzie dobrze wychowani, Putin i Macron nie mówili przy stole o pieniądzach. W Wersalu się nie umiera – powiadano za ancien regime’u – i nie mówi się o śmierci – zauważył paryski komentator.

– Nie wspominali zatem między zakąską i deserem o handlu rewolwerami, armatami i czołgami ani żadnym innym przyrządem służącym do zabijania. Słowem nawet nie wspomnieli o kanonierkach za 2 mld dolarów zamówionych przez Putina – powiedział Piotr Witt. Zauważył, że transakcja ta dotyczyła sprzętu, którego zabronił sprzedawać gabinet  Hollande’a .

Zapraszamy do wysłuchania audycji.

AA

Popołudnie Radia Wnet 26 maja 2017. Naszymi gośćmi byli: Michał Król, Tomasz Wójtowicz, Marcin Kwaśny, Zbigniew Stefanik

Zapraszamy do wysłuchania audycji o prześladowaniach koptyjskich katolików w Egipcie, szczycie NATO i obecności wojsk Sojuszu w Polsce, spektaklu „Mój syn Maksymilian” i spotkaniu Macrona z Trumpem.

Michał Król – współautor filmu „Być Koptem”;

Dr Tomasz Wójtowicz – ekspert ds. bezpieczeństwa Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego;

Marcin Kwaśny – aktor, reżyser;

Zbigniew Stefanik – politolog.


Prowadzący: Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk


Michał Król 0 piątkowym ataku na autokar koptyjskich pielgrzymów w Egipcie, w którym zginęło co najmniej 26 osób.

Zbigniew Stefanik o czwartkowym spotkaniu Emmanuela Macrona z Donaldem Trumpem, zaplanowanej na poniedziałek wizycie Vladimira Putina w Paryżu, a także koncepcji stworzenia zintegrowanych sił obronnych Unii Europejskiej.

Marcin Kwaśny o reżyserowanym przez siebie spektaklu „Mój syn Maksymilian” poświęconym św. Maksymilianowi Kolbemu. Autorem tekstu jest Kazimierz Braun.

Dr Tomasz Wójtowicz o czwartkowym szczycie NATO w Brukseli, a także o perspektywie zmian finansowania Sojuszu i o jego przyszłej obecności w regionie Polski.

Macron nie będzie tracił czasu na szamotanie się z bogaczami. Pieniędzy na reformy poszuka w kieszeniach biedoty

Pan Arnault, najbogatszy Francuz, gorąco poparł Macrona jako kandydata na prezydenta. Jego koledzy przyklasnęli tej idei w myśl hasła „miliarderzy łączcie się” – w Poranku Wnet mówił Piotr Witt.

Korespondent Radia Wnet w Paryżu, Piotr Witt mówił o poparciu, jakiego finansowe elity Francji gremialnie udzieliły byłemu ministrowi gospodarki w rządzie socjalistów. Ich motywacje nie były czysto ideowe – miliarderzy wyrazili wiarę w potęgę biedaków, którzy udźwigną związane z reformami wydatki. [related id=”20387″]

-Ze ściągalnością podatków jest najgorzej w przypadku obywateli najbogatszych. Koszt kolosalny – w honorariach adwokatów i procesach sądowych, a wyniki – mierne – zauważał rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, swoje spostrzeżenia ilustrując wymownym przykładem działalności Bernarda Arnaulta, najbogatszego człowieka w Europie, którego jedna z „belgijskich spółek zarobiła w 2015 r. 101 mln euro, a podatku zapłaciła 2 euro”.

Nic zatem dziwnego, że stale rosnąca liczebnie grupa słabo zarabiających obywateli ze swoich pensji pokryje wydatki budżetowe. – Ze średniaka udaje się ściągnąć nawet ponad 50 procent jego dochodów, poprzez podatki pośrednie i bezpośrednie, taksy i opłaty dodatkowe – konstatował Piotr Witt.

Zapraszamy do wysłuchania całości.

aa

Przygotowania do kolejnej politycznej potyczki we Francji rozpoczynamy od przemalowania szyldów, od kamuflażu

Niedobitki socjalizmu wstępują do Republiki w Marszu Macrona. Republikanie zamierzają startować pod nową nazwą. Marina Le Pen także przemyśliwa o nowej etykiecie – mówił w Poranku Wnet Piotr Witt.

Rozmówca Witolda Gadowskiego opisywał zmiany na francuskiej scenie politycznej po wyborach prezydenckich. Spektakularna porażka dwóch najważniejszych formacji ostatnich dziesięcioleci, socjalistów i republikanów, wywołała lawinę zmian i migracji politycznych.

Na tej rewolucyjnej fali wypłynął mianowany w poniedziałek nowy premier, Édouard Philippe.

Korespondent Radia Wnet w Paryżu przedstawił sylwetkę szefa francuskiego rządu. – Philippe jest premierem przejściowym. Co do mnie, sądzę, że Philippe pozostanie na stanowisku także po czerwcowych wyborach. Do urzędu predysponują byłego mera Hawru nie tylko młodość, 46 lat, i dotychczasowa kariera polityczna, którą prowadził, nie krępując się ani lojalnością, ani przekonaniami – z lewa przechodził na prawo i z prawa na lewo, stosownie do aktualnych potrzeb.

– Wielką zaletą premiera jest także profil jego wykształcenia. Ukończył, jak inni politycy francuscy, elitarny instytut Sciences Po i równie elitarną École nationale d’administration. Ze szkoły średniej i życia w Bonn wyniósł doskonałą znajomość języka niemieckiego – kontynuował Piotr Witt.

Korespondent Radia Wnet opowiedział także o pożegnalnym wystąpieniu prezydenta Hollade’a. Spodziewałem się usłyszeć w mowie pożegnalnej odchodzącego prezydenta jakieś przyznanie się do błędów. Zamiast tego powiedział „zostawiam kraj w lepszym stanie, niż kiedy go objąłem”.

Komentatorzy natychmiast skorygowali jego stwierdzenie, powołując się na statystyki: liczbę bezdomnych, stan zadłużenia państwa, edukację, poziom bezpieczeństwa – mówił Piotr Witt.

aa