Pogmatwane losy transferu Roberta Lewandowskiego

Fot.: Sven Mandel - CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=112212277

Klub z Katalonii złożył Bayernowi trzy oferty transferowe. Zdaniem Hiszpanów ta ostatnia powinna zadowolić giganta z Monachium. Według dziennikarzy Bilda, Barca nie myśli już o czwartej ofercie.

Bardzo pogmatwane są losy transferu Roberta Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony. Kiedy wydaje się, że już jest blisko, pojawiają się czynniki, które oddalają RL9 od spełnienia swojego marzenia.

Klub z Katalonii złożył trzy oficjalne oferty transferowe Bayernowi. Ta trzecia była już taka, że zdaniem Hiszpanów, powinna zadowolić giganta z Monachium. 40 mln euro plus bonusy, z których można uzyskać dodatkowe 5-6 milionów. Bayern twardo stoi przy stanowisku, że rozmowy zaczynamy od 50 milionów euro, płatnych od razu. Ostatnio pojawiła się w niemieckich mediach informacja, że 60 milionów euro ostatecznie sfinalizowałoby umowę. I tu pojawia się problem. Zdaniem dziennikarzy Bilda, Barca nie zamierza przedstawiać już oferty nr 4. To co jest w propozycji nr 3 zupełnie wystarczy.

Niemcy nie chcą nawet o tym słyszeć, ich stanowisko jest jasne. Może dziwić postawa Katalończyków, którzy ostatnio uzyskali płynność finansową, sprzedając prawa telewizyjne za ponad 200 mln euro. Dlaczego zatem nie położą na stole tych mitycznych 50 mln., skoro tak bardzo chcą Lewego mieć u siebie?! Na tym wszystkim cierpi kapitan reprezentacji Polski. Nie wie na czym stoi. Jego menager Pini Zahavi co chwilę dzwoni do Joana Lapory, sternika Barcy, z zapytaniem i ponaglaniem, by wreszcie transfer stał się faktem, a nie był wirtualny.

Robert ostatnio spotkał się z trenerem bordowo-granatowych – Xavim. Panowie spotkali się w restauracji na Ibizie. Temat był pewnie jeden – rola Roberta w jedenastce Barcy. Xavi chce budować skład w nowym sezonie od Lewego. Jest pewny, że RL9 będzie jego najważniejszym graczem. Nie wyobraża sobie, że na tournée po USA 15 lipca poleci bez Roberta. Ba, nawet „Marca” napisała, że dwa dni wcześniej odbędzie się prezentacja nowego piłkarza na Camp Nou.

Bawarczycy mówią jednak wprost, 12 lipca Lewandowski musi stawić się na pierwszym treningu Bayernu.

Mam zamiar pojawić się w Monachium, tylko po to, by pożegnać się z kolegami z drużyny – powiedział ostatnio R. Lewandowski.

Czytaj także:

Historyczna decyzja PLS – siatkarski klub ze Lwowa dołączy do rozgrywek polskiej ligi

Oliver Kahn – prezydent Bayernu – mówi jasno, że Robert ma kontrakt z Monachium jeszcze na rok i musi go wypełnić.  Można zastanowić się, dlaczego Bayern jest taki uparty. Jeśli postawi na swoim, to będzie miał w klubie sfrustrowanego piłkarza na bardzo wysokiej pensji, którego już nikt w Monachium nie chce widzieć, łącznie z zawodnikami Die Roten. Pojawiłby się syndrom Garetha Bale z ostatniego okresu w Realu Madryt, zgorzkniałego gracza, który nawet, gdy siedział na ławce rezerwowych, ostentacyjnie nie oglądał meczu, tylko rozglądał się po trybunach.

Przecież Bayern ostatnio też stracił sporo kasy, odpadając na wczesnym etapie Ligi Mistrzów. Dlaczego nie zainkasować od Barcy 40 mln euro plus bonusów?! Zawsze lepsze to niż nie zarobić nic za rok, kiedy Lewemu skończy się kontrakt. Odpowiedź dał jeden z dziennikarzy związany z Bawarczykami, bo dla Bayernu najważniejszy jest klub, a nie pojedynczy piłkarz, nawet taki, który w ostatnich latach tyle dał Bayernowi. „Ordnung” (porządek), ten słynny niemiecki, aż się ulewa w całej tej sytuacji.

Robert przebywa w swoim domu na Majorce, można śledzić jego wypoczynek na Instagramie, gdzie chętnie wstawia swoje zdjęcia. I czeka. Ale już jest niemiło, już jest niepokój. I co jak się nie dogadają? Strajkować? Ale przecież na horyzoncie są Mistrzostwa Świata  w Katarze, turniej o który marzy nasz kapitan – marzy, że poprowadzi biało-czerwonych do sukcesu. Wtedy nikt już mu nie powie: „jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii, ale bez sukcesu z Polską, tylko z Bayernem”.

Tak szczerze, to szkoda mi Roberta, że w ogóle znalazł się w tej patowej sytuacji, że rozmienił swoją legendę w Bayernie, na drobne. Ostatnio oficjalnie poinformował, że nie zamierza przejść do Paris St Germain, by skupić się na Barcelonie. Czyli zobaczmy, jak bardzo zależy mu na założeniu koszulki Dumy Katalonii. Życzę jemu, by spełnił swoje marzenie, bo na to zasłużył. Tyle że jest tak blisko, ale jednak wciąż daleko…

GM