Zanieczyszczenia w lekach na cukrzycę? Minister zdrowia uspokaja

W lekach na cukrzycę wykryto śladowe ilości silnej trucizny. Eksperci uważają, że chorzy nie powinni przerywać stosowania środków.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski wypowiedział się na temat zanieczyszczeń wykrytych w lekach na cukrzycę zawierających metforminę. Jak podał „Dziennik Gazeta Prawna”, metformina może mieć w swoim składzie silnie trującą substancję, stosowaną do wywoływania nowotworów u szczurów. Minister Szumowski stwierdza, że nie ma powodu do niepokoju:

Powinniśmy mówić nie o zanieczyszczeniu, tylko o rozpoznaniu substancji, która prawdopodobnie powstaje przy procesie produkcji leków z metforminą. I prawdopodobnie znajduje się w tych lekach od zawsze.

Szef resortu zdrowia przestrzega chorych przed rezygnacją z przyjmowania leków z metforminą:

Zgodnie ze stanowiskiem wszystkich konsultantów krajowych i instytucji pacjenci na dzień dzisiejszy powinni brać metforminę. Odstawienie tego leku naprawdę może być groźne.

W środę przed konferencją ministra Szumowskiego doszło do spotkania z udziałem m.in. przedstawicieli resortu zdrowia, Głównego Inspektora Farmaceutycznego, Głównego Inspektora Sanitarnego, Dyrektora Narodowego Instytutu Leków, Wiceprezesa Naczelnej Izby Aptekarskiej. Brali w nim też udział konsultanci krajowi w dziedzinie chorób wewnętrznych, kardiologii, endokrynologii, diabetologii i położnictwa i ginekologii.

A.W.K

Polska na pierwszym miejscu… w nielegalnym przerzucie lekarstw. W Czechach robi się z nich metamfetaminę

Czeska metamfetamina robiona jest ze sprowadzanej z Polski pseudoefedryny, dostępnej m.in. w lekach na kaszel. Dane ECMNiN i Europolu pokazują, ze sytuacja w ciągu ostatnich dwóch lat się pogorszyła.

Metamfetamina jest przeważnie produkowana na terenie Czech w niewielkich laboratoriach. W 2015 r. wykryto 253 takie laboratoria i przejęto z nich 106,9 kg metamfetaminy o czystości wynoszącej średnio 70,4 proc. Substancja do ich produkcji pochodzi przeważnie z dostępnych bez recepty leków z Polski. Ten kraj pozostaje wciąż głównym prekursorem produkcji metamfetaminy.

Tak pisały w 2017 r. czeskie władze do Europolu. Polskie służby obiecywały wówczas zajęcie się tą sprawą.  Jak wynika z najnowszych ustaleń Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, nie udało im się zmniejszyć skali tego zjawiska. Co więcej, jak wykazano w raporcie, w Polsce zorganizowane grupy przestępcze coraz częściej nie tylko skupują i przewożą półprodukt, lecz także zajmują się produkcją gotowego do zażycia narkotyku. Laboratoria w których przestępcy produkują narkotyki stają się coraz bardziej zaawansowane. Wiązać się z tym może fakt, że większą aktywnością wykazują się nie tylko polskie i czeskie grupy przestępcze, ale też te złożone z obywateli Wietnamu. Jak stwierdza prof. Zbigniew Fijałek z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną”:

Nowy raport pokazuje dobitnie, że dotychczas podejmowane działania są nieskuteczne. Bo to, że w Polsce produkuje się amfetaminę, metamfetaminę i wywozi leki z pseudoefedryną – to od dawna nie jest tajemnica.

Dyrektor Narodowego Instytutu Leków w latach 2005–2015  przypomina, że formalnie podjęto w Polsce próbę ograniczenia sprzedaży leków z pseudoefedryną (ograniczenie w jednorazowej sprzedaży w aptece), ale jest ono iluzoryczne:

Nie ma bowiem odpowiedniego systemu monitorowania sprzedaży leków z pseudoefedryną. Przez to jedna osoba może iść do dziesięciu aptek i kupić dziesięć opakowań leku. Nikt nie zapyta, po co jej aż tyle.

Potwierdza to Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Leki z z pseudoefedryną można bez problemu kupić na kilkanaście różnych paragonów, gdyż przejście się po kilkunastu aptekach albo po prostu nabycie kilku tysięcy opakowań prosto z hurtowni leków nie stanowi żadnego kłopotu. Jak mówi:

Dzięki dobrej jakości pseudoefedrynie w lekach bez recepty bez problemu – nawet w domowych warunkach – można uzyskać niezłej jakości narkotyk.

Do wystawiania paragonów przestępcy stworzyli nawet specjalny program komputerowy, dzięki któremu można kupić 3,6 tys. opakowań w ciągu godziny. Wystarczy tylko chętna do współpracy apteka, a tych nie brakuje. W jednym z punktów aptecznych, jak odkrył lubuski inspektorat farmaceutyczny, w którym w ciągu niespełna dwóch miesięcy sprzedano 45 682 opakowania leku na przeziębienie Cirrus oraz 15 922 opakowania Sudafedu, które zawierają pseudoefedrynę. Sprzedana liczba opakowań leku Cirrus – w ciągu dwóch miesięcy – przez tenże punkt apteczny statystycznie powinna by wystarczyć 174 aptekom mieszczącym się w województwie lubuskim na 76,3 lata.

Profesor Zbigniew Fijałek podkreśla, że główną przyczyną dla której Polska stanowi metamfetaminowe zagłębie,jest brak realnego nadzoru organów państwa nad obrotem hurtowym leków bez recepty. Tymczasem przestępcy coraz bardziej idą w hurt, a mniej w detal. Co więcej zgodnie z prawem zakup hurtowej ilości leków z z pseudoefedryną nie jest karalny. Ich wywóz z kraju owszem, ale same kupno i posiadanie już nie.

A.P.

 

Szewczak: W nowej kadencji rząd powinien skupić się na gospodarce. Nie jest tak, że planowanie jest tylko w komunizmie

Janusz Szewczak o tym, co zostało, jest i powinno zostać zrobione przez rząd w gospodarce, imigracji, deficycie budżetowym, planowaniu rozwoju gospodarczego i składkach na ZUS.

Janusz Szewczak popiera zniesienie limitu trzydziestokrotności składek ZUS, stwierdzając, że to nie tylko kwestia wpływów do budżetu, które można oszacować na od 5 do nawet 8 mld zł, ale także sprawiedliwości społecznej. Pyta czemu przedsiębiorcy mają być zwolnieni z płacenia składek skoro „nauczyciel czy ekspedientka muszą płacić składki cały rok”. Odnosząc się do argumentu, że zniesienie limitu będzie oznaczać konieczność dopłacania do emerytur w przyszłości, mówi, iż:

To jakie będą emerytury za najbliższe 20 czy 40 lat, to kwestia dosyć odległa i niepewna.

Nasz gość mówi o coraz większym ściąganiu imigrantów do Polski. Nasz kraj przyjmuje ich bowiem najwięcej w całej Unii. Z danych unijnego urzędu statystycznego wynika, że w Polsce w 2018 roku wydano 635 tysięcy pierwszych pozwoleń na pobyt. Udzielane są osobom, które przyjeżdżają do danego kraju pierwszy raz. Jest to jedna piąta wszystkich decyzji wydanych w całej UE w u biegłym roku. Zdaniem Szewczaka świadczy to o dużym rynku pracy w Polsce. Stwierdza, że:

U nas ludzie, którzy przyjeżdżają, raczej pracują. Zakład Ubezpieczeń Społecznych zyskuje, bo składki płacą. Wolałbym, żeby przyjeżdżali Polacy z Kazachstanu.

W Niemczech tymczasem imigranci jadą głównie dla zasiłku. Dodaje, że „psim obowiązkiem tych, którzy są w wolnej Polsce, jest dać szansę wszystkim Polakom, by wrócili”. Jak mówi, „musimy Polaków ściągnąć płacą i lokalem”. Przyznaje, że „rząd nie ma wielu instrumentów, by wymuszać pewne ruchu płacowe”.

Nie każdy ma takie szczęście jak burmistrz Włoch z Platformy Obywatelskiej, który jedzie samochodem z otwartymi szybami i ktoś mu wrzuca 200 tys. przez okno.

Poseł PiS wskazuje, że „ciężko młodym utrzymać się w dużych miastach” ze względu na „ogromne koszty mieszkaniowe”. Jego zdaniem w nowej kadencji rząd  musi się skupić obecnie na polityce gospodarczej. A konkretnym celem obozu władzy będzie znalezienie nisz gospodarczych dla dużych podmiotów. Odnosi się także do powrotu do zlikwidowanego w 2017 r. resortu Skarbu, stwierdzając, że nigdy nie był zwolennikiem jego likwidacji. Mówi, iż „nowy bodziec dla spółek Skarbu Państwa”, gdyż dotychczas „jeden minister miał 8 spółek, inny 12”, więc dobrze się dzieje, że wracamy do tego.

To nie jest tak, że planowanie jest wyłącznie cechą komunizmu. […] Chińczycy mają wielkie zespoły, które przewidują, co będzie w 2038 r., nie mówiąc już o japońskim MITI, które planuje rozwój gospodarczy.

Jak mówi, „wolny rynek nie jest na świecie dominujący”, wskazując na rolę międzynarodowych korporacji. Następnie odnosi się do budżetu państwa oraz potrzebie przejrzenia ustaw podatkowych.

Niemcy, którzy mają Schwarze Null, budżet konstytucyjnie zrównoważony, widzą, że Polacy mieli chyba jednak trochę racji za rządów PiS i sami się nie zastanawiają czy nie dorzucić do gospodarki 50 mld euro, a może nawet 100.

Ekonomista sceptycznie odnosi się do teorii gospodarczych, podkreślających jak wspaniały jest budżet zrównoważnony lub z niewielkim deficytem, podkreślając rolę wydatków państwa w napędzaniu wzrostu gospodarczego. Przytacza przykład Japonii, „gdzie ludzie dobrze zarabiają i oszczędzają, zamiast wydawać”.

Gość „Poranka WNET” również, że Polska powinna budować fabryki leków, przypominając, że „myśmy byli kiedyś potęgą eksportową w lekach”. Inną dziedziną, w którą należy inwestować, jest przetwórstwo, gdyż już Ukraina rozpoczyna prywatyzację czarnoziemów, co skutkować będzie zwiększeniem produkcji rolnej. Należy więc wykorzystać tę okazję, by przejąć część zysków, które przy naszej bierności trafią do Ukraińców.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wstrzymano sprzedaż jedenastu marek leków na zgagę

Główny Inspektor Farmaceutyczny zadecydował o prewencyjnym wstrzymaniu popularnych leków z obiegu. Wśród wycofanych leków są m.in. Ranigast, Riflux, Solvertyl oraz Ranitydyna.

Jak podaje GIF, w niektórych produktach leczniczych zawierających substancję czynną ranitydynę stwierdzono zanieczyszczenie N-nitrozodimetyloaminą (NDMA). Informację taką rozesłano do europejskich organów nadzoru w poszczególnych państwach w ramach systemu szybkiego powiadamiania Rapid Alert.

N-nitrozodimetyloamina jest to tzw. karcynogen egzogenny. Czyli czynnik rakotwórczy, który przedostaje się do organizmu człowieka z zewnątrz, np. wraz ze spożywanymi produktami. NDMA wywołuje zwykle nowotwory wątroby. Co więcej, może być stosowana także jako trucizna.

Przegląd czystości leków na zgagę zostanie przeprowadzony przez Komitet ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi (CHMP). Dopiero po wydaniu opinii przed CHMP, Komisja Europejska podejmie ostateczną decyzję co do dalszych losów zakwestionowanych leków. Natomiast Europejska Agencja Leków poinformowała, że rozpoczęła ogólnounijny przegląd leków zawierających ranitydynę.

M.N.

Medycyna Hildegardy z Bingen – 11 lipca 2019 r. – prowadzi Elżbieta Ruman

Elżbieta Ruman rozmawia z lek. med. Małgorzatą Stępińską o zdrowotnych właściwościach pigwy i selera w walce z zakwaszeniem organizmu i nie tylko.

Jeśli interesują cię inne audycje z cyklu, zajrzyj tutaj.

Dr Samborska: „Apteka dla aptekarza” ocaliła byt prywatnych, indywidualnych aptek [WIDEO]

O walce z odwróconym łańcuchem dostaw i efektach ustawy „Apteka dla aptekarza” mówi dr Lucyna Samborska – prezes podkarpackiej rady aptekarskiej.

Dr Lucyna Samborska zauważa brak oraz ograniczony dostęp do leków, nawet tych produkowanych w Polsce. Opisuje proceder, w którym leki polskiej produkcji przetrzymywane są w aptekach, a następnie sprzedawane na zachód. Prawo wymaga, iż leki te muszą trafić do aptek w Polsce, jednak nie są w nich sprzedawane, a przygotowywane do eksportu. Insulina, która jest niezbędnym lekiem dla cukrzyków, w Polsce kosztuje 40 złotych, a w Niemczech 400, stąd takie zachowanie producentów i aptekarzy.

Nie możemy powiedzieć, że na 100% się udało, to jest praca naszego ostatniego rządu. […] Ten mechanizm odwróconego łańcucha jest tak rozwinięty, że trudno w krótkim czasie to naprawić.

Jak podkreśla dr Samborska, obecny rząd rozpoznał problem i podjął działania zaradcze, ale ze względu na wieloletnie zaniedbania, minie trochę czasu, zanim uda się zwalczyć tę patologię. Dodaje, że dodatkowym problemem dla polskiego pacjenta jest obecnie brak części składników, które dotychczas importowanych z Chin. Obecnie zaś wraz ze zmianą przepisów chińskich, dostęp do nich jest utrudniony.

Zmiana przepisów „Apteka dla aptekarza” sprawiła, że prywatne apteki indywidualne zachowały swój byt.

Prezes podkarpackiej rady aptekarskiej mówi, że sukcesem zakończyło się wprowadzenie przepisów projektu „Apteka dla aptekarza”. Dzięki ustawie firmy zagraniczne m.in. z Izraela i Holandii nie będą mogły rozwijać swoich sieci kosztem aptek indywidualnych i bez płacenia podatków. Sieci te omijały bowiem płacenie podatków, korzystając z luk prawnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Badacze z UW odkryli substancję 5 tys. razy skuteczniejszą od najsilniejszych środków przeciwbólowych

Naukowcy z Wydziału Chemii UW i Instytutu Farmakologii PAN dokonali odkrycia, które może dokonać rewolucji na rynku farmaceutycznym.

Jak podaje Uniwersytet Warszawski na swojej stronie, zespół pod kierunkiem prof. Aleksandry Misickiej-Kęsik na Wydziale Chemii UW, przy współpracy z prof. Barbarą Przewłocką z Instytutu Farmakologii PAN opracował nową substancję z rodziny peptydomimetyków, wykazującą silne właściwości przeciwbólowe. Wyniki testów na zwierzętach przebiegły pozytywnie, jeśli nowy lek przejdzie także z powodzeniem fazę testów klinicznych, będzie mógł być stosowany w uśmierzaniu bólu o podłożu neuropatycznym, w ostrych stanach urazowych czy w leczeniu paliatywnym, gdzie dotychczasowe środki oparte na opioidach nie wystarczyły.

Odkrycie ma ogromny potencjał komercjalizacyjny. Pomyślne przejście kolejnych faz testów klinicznych pozwoliłoby wyprodukować uniwersalny, niezwykle skuteczny lek, jakiego dotychczas nie było na rynku. W praktyce byłby to ratunek dla wielu ludzi zmagających się z przewlekłymi bólami, na które obecnie nie ma żadnego skutecznego ratunku. Bardzo dobrym prognostykiem jest pozyskanie przez naukowców znacznego dofinansowania na dalsze badania.

W ten sposób o odkryciu mówił dr Robert Dwiliński, Dyrektor Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii UW. Zaznaczył także, że poza środkami pozyskanymi z NCBiR potrzeba na badania jeszcze 5 mln złotych, które, jak ma nadzieję, zostaną uzyskane od inwestorów.

Mieliśmy wielkie szczęście, ponieważ stworzyliśmy związek bifunkcjonalny. […] Innymi słowy, podanie jednego związku powoduje, że organizm jednocześnie wysyła sygnał hamujący i uśmierzający istniejący już ból oraz drugi sygnał wygaszający źródło jego wywoływania. Jest to ogromna przewaga nad dotychczas znanymi środkami przeciwbólowymi, ponieważ wszystkie one działają albo w jeden, albo w drugi sposób, ale żaden z nich nie wykorzystuje naraz obu sposobów.

W tych słowach opisywał działanie odkrytej substancji dr Rafał Wieczorek z Wydziału Chemii UW. Siłą działania cząsteczki polega na tym, że imituje ona hormony, będąc od nich wolniej degradowaną przez enzymy komórkowe. Cząsteczki takie nazywa się peptydomimetykami, czyli imitującymi żywe peptydy, w tym hormony. Dzięki nim, jak informuje komunikat UW, „możliwe jest wdrażanie różnego rodzaju kuracji polegających np. na uregulowaniu gospodarki hormonalnej”.

A.P.