Wybory prezydenckie we Francji: Formalne śledztwo i zarzuty karne przeciwko kandydatowi prawicy François Fillonowi

François Fillonowi postawiono dziś rano zarzuty sprzeniewierzenia środków publicznych poprzez fikcyjne zatrudnianie żony i dzieci z budżetu parlamentu, i otwarto formalne śledztwo przeciwko niemu.

Informację tę podał tygodnik satyryczny „Le Canard Enchaîné” na Twitterze. Została ona potwierdzona przez prokuratorów i obrońców Fillona.

Początkowo wyczekiwane przez media przesłuchanie Fillona przez sędziów śledczych planowano na środę, zostało ono jednak przyspieszone, by – jak wyjaśnił mecenas Antonin Lévy – „mogło przebiec w spokojnych warunkach”.

Według AFP po raz pierwszy zdarza się, że o prezydenturę we Francji ubiega się poważny kandydat, przeciwko któremu postawiono formalne zarzuty.

We francuskim systemie wymiaru sprawiedliwości postawienie zarzutów i wszczęcie formalnego śledztwa oznacza, że zdaniem organów ścigania istnieją „poważne i spójne dowody wskazujące na prawdopodobny udział osoby podejrzanej w przestępstwie. Jest to krok w kierunku procesu, ale równie dobrze śledztwo może zostać umorzone bez kierowania sprawy do sądu.

Według informacji „Le Canard Enchaîné” z 25 stycznia, Penelope Fillon zarobiła ponad 830 tys. euro za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna męża, a potem jego następcy na stanowisku premiera, oraz za współpracę z pewnym pismem literackim. Na rzeczywiste świadczenie tej pracy nie ma dowodów. Potem poinformowano, że na podobnej zasadzie zatrudnionych było dwoje dzieci Fillona.

Fillon, były premier, początkowo głosił, że zrezygnuje z kandydowania, jeśli zostaną mu postawione zarzuty; potem jednak zmienił zdanie i zapowiedział, że nie wycofa się z kampanii. Zaprzeczył, jakoby działał niezgodnie z prawem, i przeprosił Francuzów za zatrudnianie członków rodziny.

Zatrudnianie rodzin polityków jest we Francji legalne i praktykowane przez wielu parlamentarzystów – zarówno lewicowych, jak i prawicowych. Nie może być to jednak praca fikcyjna; tymczasem francuskie media przypominają, że Penelope Fillon była dotąd przedstawiana jako niepracująca zawodowo gospodyni domowa. Penelope Fillon ma stawić się na przesłuchanie przez sędziów śledczych 28 marca.

Skandal poważnie zaszkodził 63-letniemu kandydatowi prawicy i osłabił jego szanse na prezydenturę; obecnie za faworyta uchodzi centrysta Emmanuel Macron, który według najnowszych sondaży ma w drugiej turze pokonać kandydatkę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen.

Wybory odbędą się na przełomie kwietnia i maja bieżącego roku.

PAP/jn

– Jeśli wygram, podejmę współpracę z Kaczyńskim w demontażu UE – powiedziała Marine Le Pen. PiS nie przyjmie propozycji

Marine Le Pen, kandydatka skrajnej prawicy w wyborach prezydenckich we Francji zapowiada, że aby zniszczyć Unię Europejską, podejmie się sojuszu m.in z Victorem Orbánem oraz Jarosławem Kaczyńskim.

Sądzę, że możemy współpracować w wielu punktach. Jeśli jutro będę prezydentem, podejmę debatę z panem Orbánem nad tym, co wydaje nam się w Unii niedopuszczalne, co jest nie do tolerowania w dzisiejszym sposobie działania UE. Taką samą ofertę złożę panu Kaczyńskiemu. Z pewnością nie będziemy we wszystkim zgodni. Ale przecież po to każdy kraj jest wolny i suwerenny, aby bronić własnych interesów – powiedziała „Rzeczpospolitej” liderka Frontu Narodowego. Jej zdaniem partnerem w rozmontowaniu Wspólnoty może też być premier Wielkiej Brytanii Theresa May.

W czasie spotkania w Paryżu z dziennikarzami różnych mediów europejskich, w tym „Rzeczpospolitej”, Marine Le Pen wymieniła przynajmniej dwa punkty, w których może na początek porozumieć się z polskim rządem. Pierwszy to spór z Brukselą o Trybunał Konstytucyjny. – Krytyki, którą formułuje się wobec Polski, trudno nie uznać za ingerencję polityczną w wewnętrzne sprawy kraju – uważa liderka Frontu Narodowego.

O porozumienie będzie też jej zdaniem łatwo w sprawie wstrzymania podziału uchodźców między kraje Unii, czemu sprzeciwia się Polska i inne kraje Grupy Wyszehradzkiej. – Unia chce sankcji wobec krajów, które nie zaakceptowały uchodźców, ich rozdziału (między państwa UE – red.). Pada nawet kwota 250 tys. euro za każdego imigranta. To jest szaleństwo, to musi się skończyć – powiedziała Le Pen.

Marine Le Pen jest właściwie pewna przejścia do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji, która odbędzie się 7 maja. Tu sondaże dają jej na razie maksymalnie 45% głosów. Ale zdaniem wielu ekspertów to może się zmienić, jeśli wielu wyborców zawiedzionych jej kontrkandydatem nie pójdzie głosować i frekwencja spadnie do ok. 50% – pisze  „Rzeczpospolita”.

PiS dementuje plotki o rzekomym sojuszu i  nie zamierza wspierać Marine Le Pen.

Propozycje Marine Le Pen wobec PiS-u skomentował dziś dla Programu Trzeciego Radia  europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski:

Jarosław Kaczyński nie poprze Marine Le Pen, Prawo i Sprawiedliwość nie ma strategii wyjścia z Unii Europejskiej. To są projekty Marine Le Pen, która chce demontażu Unii Europejskiej, nie tylko w tym kształcie, ale demontażu radykalnego. Nie sądzę, by prezes Jarosław Kaczyński podjął tę ofertę – podkreślił Ujazdowski.

Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość nie ma strategii wyjścia z Unii Europejskiej, ponieważ rozpad Unii oznacza dla Polski znalezienie się w strefie rosyjskiej; to Rosjanie cieszą się najbardziej z izolacji Polski.

Nie sądzę, żeby na słowa Marine Le Pen otrzymała pozytywną odpowiedź. W interesie Rzeczypospolitej jest zwycięstwo innego kandydata, tego, który podtrzyma obecność Francji wewnątrz Unii – dodał Ujazdowski.

Europoseł odniósł się również do ostatnich wydarzeń związanych z wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej i sporu opozycji z rządem.

– Spor polityczny w Polsce jest toksyczny i nigdy nie popierałem działań opozycji, które przenosiły spór wewnętrzny na arenę międzynarodową. Każda ze stron popełnia błąd mieszania aktywności wewnętrznej z zewnętrzną. Trzeba tłumić emocje, redukować konflikt i unikać izolacji Polski. 

 

PAP/jn

 

– Nie będę startował w wyborach prezydenckich – oświadczył dziś rano były rywal Fillona, premier Francji Alain Juppe

W związku ze skandalem wokół kandydata centroprawicy Francois Fillona pojawiały się pogłoski, iż mógłby go zastąpić właśnie Alain Juppe. Dziś rano były premier stanowczo zaprzeczył tym informacjom.

 

– Potwierdzam (to) raz na zawsze: nie będę kandydatem na prezydenta Republiki – powiedział Juppe na konferencji prasowej w Bordeaux, gdzie pełni urząd mera. Juppe w wewnątrzpartyjnych listopadowych prawyborach był rywalem Fillona.

Jak ocenił, jest już „za późno” dla niego, by „zgromadzić (wyborców) wokół jednoczącego projektu. Dla mnie jest za późno, ale z pewnością nie jest za późno dla Francji” – podkreślił.

Kandydat Republikanów Fillon jest oskarżany o fikcyjne zatrudnianie żony i dzieci za publiczne pieniądze, za co grożą mu formalne zarzuty karne. W związku ze skandalem wiele osobistości w jego partii mniej lub bardziej otwarcie opowiedziało się za tym, by jako kandydat partii w zaplanowanych na przełom kwietnia i maja wyborach zastąpił go Juppe. W niedzielę Fillon odmówił poddania się naciskom partii na rezygnację z kandydowania.

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Juppe skrytykował Fillona, oceniając: – Wszczęcie dochodzenia w jego sprawie oraz jego sposób obrony polegający na oskarżaniu o spisek (…) doprowadziły go do politycznego impasu.

Według opublikowanego w poniedziałek sondażu dla „Le Figaro”, poparcie Fillona spadło prawie do poziomu jego socjalistycznego konkurenta Benoît Hamona, od początku uważanego za outsidera. Z tego samego badania wynika, że Juppe przeszedłby do drugiej tury wyborów prezydenckich.

Komentatorzy wskazują, że problemy na francuskiej centroprawicy spowodują przede wszystkim odejście wyborców do kandydatki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen.

 

PAP/ jn

Za 65 dni we Francji rozstrzygnie się przyszłość Unii Europejskiej – podaje niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”

Zbliżające się wybory prezydenckie we Francji będą miały rozstrzygające znaczenie dla dalszych losów Unii Europejskiej. Tylko Emmanuel Macron może pokonać Marine Le Pen – uważa „Sueddeutsche Zeitung”.

Pojawiła się silna konkurencja dla startującej w wyborach prezydenckich liderki Frontu Narodowego, Marine Le Pen. Jest nią Emmanuel Macron – bankowiec, były minister i liberalny socjalista.

„We Francji pojawił się człowiek, który potrafi nawet spacerować po wodzie – to cudowne dziecko nazywa się Emmanuel Macron” – podaje „Sueddeutsche Zeitung” – największa opiniotwórcza gazeta niemiecka. – „Ten 39-letni były bankowiec i były minister jest nową gwiazdą Paryża i równocześnie ostatnią szansą Europy” – dodaje dziennik.

Macronowi przypadnie w udziale historyczna rola uratowania Unii Europejskiej przed jej największym wrogiem – Le Pen. „Narodowa populistka chce zdobyć 7 maja stanowisko prezydenta, by następnie – jak zapowiedziała – rozbić zintegrowaną Europę wraz z walutą euro i (programem wymiany studentów) Erasmus. Frexit oznaczałby śmierć Europy” – pisze autor artykułu Wernicke.

Zdaniem gazety, przeciwnik Marie Le Pen zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą start w wyborach. „Jego siła polega w dużej mierze na słabości jego przeciwników” – zauważa Wernicke. Jak komentuje dalej –  „Rządzący Francją socjaliści  dryfują na własne życzenie na aut, a ich lewicowa alternatywa – Benoit Hamon- prowadzi Partię Socjalistyczną na manowce”.

Afera z kandydatem prawicy  Francoisem Fillonem , związana z zatrudnieniem żony i dzieci na koszt państwa, uczyniła go słabym konkurentem w wyborach.  „Fillon pozostaje kandydatem tylko dlatego, że Alain Juppe i Nicolas Sarkozy nie potrafią porozumieć się w sprawie zastępczego kandydata” – tłumaczy autor.

Wernicke zwraca uwagę, że Le Pen także jest uwikłana w skandale. Szefowa Frontu Narodowego potrafi jednak przedstawić działania państwa prawa wobec niej jako represje ze strony tzw. systemu.

„Prawicowa populistka wykorzystuje każde wezwanie na przesłuchanie do przedstawiania się jako Joanna d’Arc prześladowanych. Jej zwolennicy interpretują to jako prześladowania, ba, wręcz jako jej namaszczenie” – zauważa komentator.

„Przyszłość Europy rozstrzygnie się za 65 dni. Francja nie potrzebuje cudu, lecz – tylko – wystarczającej liczby demokratów. W przeciwnym razie całemu kontynentowi grozi francuska ruletka”  dodaje na zakończenie Wernicke.

PAP/jn