Czy marszałek Grodzki kłamie? Polacy są podzieleni

Elżbieta Radziszewska, Tomasz Grodzki i Lidia Gądek w Sejmie, 2016/ Foto. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 PL

Pracownia Social Changes przeprowadziła sondaż, w którym spytała Polaków, czy wierzą słowom Tomasza Grodzkiego, w których zapewnia, że nigdy nie przyjął łapówki będąc dyrektorem szpitala w Szczecinie.

W grudniu ubiegłego roku Prokuratora Regionalna w Szczecinie złożyła kolejny wniosek w sprawie uchylenia immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu, w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych od pacjentów, w okresie gdy pełnił on funkcję dyrektora w jednym ze szczecińskich szpitali. Na taki stan rzeczy nie zgodził się senat. W zeszłotygodniowym głosowaniu odrzucił on wniosek o uchylenie immunitetu przewodniczącemu Izby Wyższej Polskiego Parlamentu.

Pracownia Social Changes postanowiła zapytać Polaków, czy wierzą w niewinność  Tomasza Grodzkiego. 20% procent respondentów uważa, że marszałek senatu nie przyjmował nigdy łapówek, 49% jest zdania, że uczestniczył w tym procederze. Pozostała część ankietowanych nie ma tym temacie jasno wyrobionej opinii.

K.B.

Źródło: DoRzeczy

Korupcja w szpitalu. Policja aresztowała ośmiu pracowników firm farmaceutycznych

Łapówki od kilkudziesięciu do kilkuset złotych były wręczane, jak podaje policja, członkom komisji przetargowych przez ludzi związanych z dystrybucją produktów medycznych.

Jak informuje Prokuratura Krajowa, 8 osób – byłych i obecnych przedstawicieli handlowych dystrybutora produktów medycznych zostało zatrzymanych przez policję. Według niej, udzielali oni „korzyści majątkowych członkom komisji przetargowych w jednostkach służby zdrowia polegających na sponsorowaniu uczestnictwa w konferencjach i zjazdach”. Poszczególne łapówki wynosiły od kilkudziesięciu do kilkuset złotych

Podlaski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Białymstoku prowadzi śledztwo ws. stu szpitalu i ponad dwustu przetargów w latach 2011 – 2014.

Wobec podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci  poręczeń majątkowych w wysokości od 5 do 50 tysięcy złotych, dozorów Policji i zakazu kontaktowania się ze sobą.

A.P.

Symboliczna kara dla Microsoftu za liczne oszustwa, korupcje i łapówki. Zapłacą jedynie 26 milionów dolarów

Za podobne przestępstwo, jeszcze miesiąc temu Walmart, zapłacił karę 282 milionów dolarów. Co spowodowało, że wysokość kary dla Microsoftu jest tak niska?

Jak podaje techspot.com, wysoko postawieni pracownicy Microsoftu na Węgrzech dopuścili się licznych oszustw. Doszło do korupcji wobec rządowych oficjeli, w wyniku czego w latach 2013-2015 pracownicy mogli realizować swoje nielegalne interesy. Sprzedawali oni lokalnym dystrybutorom oprogramowania z 30% zniżką, a ci następnie odsprzedawali je podmiotom rządowym. Cena ta jednak była znacznie wyższa, zbliżona do ceny oficjalnej:

Różnice w cenach wykorzystywano do wręczania przedstawicielom rządu łapówek, które nakłaniały ich do kolejnych zamówień i marnowania pieniędzy publicznych.

Te nielegalne działania sprawiły, że  Microsoft zarobił dodatkowo, aż 13,78 miliona dolarów. Gdy sprawa wyszła na jaw, szefostwo od razu zwolniło pracowników zamieszanych w oszustwa. Ponadto doszło do zerwania kontraktów z czterema dystrybutorami oprogramowania.

Kwota ugody jest symboliczna i wynosi zaledwie 26 milionów dolarów. Natomiast wysokość kary nałożona na Walmart za podobne przestępstwa wyniosła w zeszłym miesiącu 282 miliony dolarów.

Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd oświadczyła, że podczas audytu w Turcji, Tajlandii i Arabii Saudyjskiej również wykryto pewne istotne nieprawidłowości. Na przykład w  Arabii Saudyjskiej wszystkie koszty podróży i  prezentów wręczanych członkom saudyjskiego rządu, pokrywano z nielegalnego funduszu opiewającego na 400 000 dolarów:

Kupowano prezenty w postaci mebli, laptopów i tabletów i innego sprzętu wykorzystywanego przez agencje rządowe.

M.K.