Sławomir Sokołowski: Postać Herberta w pełni pokazuje losy polskie

Sławomir Sokołowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gość Popołudnia Wnet opowiada o koncercie zatytułowanym „Herbert – rekonstrukcja poety”, który odbędzie się w teatrze Palladium.

28 lipca odbędzie się w teatrze Palladium koncert „Herbert – rekonstrukcja poety”, w którym artyści z różnych pokoleń będą prezentowali utwory Zbigniewa Herberta. Wystąpią m.in. Dorota Miśkiewicz, Barbara Wrońska, Tomasz Organek, Marek Piekarczyk.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Agnieszka Trepkowska: Warszawa bez starówki nie istnieje

Mateusz Sora: Sztuka cerkiewna w Polsce rozwijała się w sposób zupełnie odmienny niż w Rosji

Fot. Mikołaj Murkociński 18.07.2023

O międzynarodowych warsztatach ikonopisów odbywających się w Nowicy opowiada Mateusz Sora.

W Muzeum Archidiecezji Warszawskiej trwa wystawa zatytułowana „Spotkanie ze Zmartwychwstałym – wystawa ikon współczesnych”, na której zobaczyć można dzieła powstałe podczas 7. Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisów. Wystawa otwarta do 27 sierpnia 2023 r.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Dr Mikołaj Baliszewski: Na wystawie „Przebudzeni” możemy zobaczyć, jak kształtowała się nasza kultura wizualna

 

Krzysztof Zanussi: Potrzeba opowiadania za pomocą środków audiowizualnych jest niepodważalna/ „Kurier WNET” 108/2022

Magdalena Uchaniuk i Krzysztof Zanussi | Fot. Konrad Tomaszewski

Przekaz audiowizualny jest łatwiejszy do zweryfikowania. Jak widzę kogoś z nieszczerą gębą, to cokolwiek powie, ja patrzę na gębę, a nie na słowa. I to jest właśnie przewaga tego, co wizualne.

Magdalena Uchaniuk, Krzysztof Zanussi

Kino nie zginie na moich oczach

Z Krzysztofem Zanussim – reżyserem, scenarzystą, producentem filmowym – rozmawia Magdalena Uchaniuk

Punktem wyjścia do naszej rozmowy jest Pana najnowszy film – Liczba doskonała. Jest to film trudny, bo bardzo wymagający od odbiorcy, jako że porusza tematy, od których często uciekamy, o których nie chcemy rozmawiać, a one prędzej czy później nas dotykają. Czy Pan się ze mną zgodzi?

Z łatwością. Nie chciałbym, żeby Pani mi odstraszała widzów, mówiąc, że to jest trudne, ale rzeczywiście to jest poważne.

A rzeczy poważne są trudne, więc trzeba to przyznać. Tak to jest, że zastanawianie się nad sensem naszego działania, naszego życia, naszego świata jest obciążające. Jak to powiedział ksiądz profesor Halik, weszliśmy jako cywilizacja w etap pełnego brzucha, a wtedy nie chce się mówić o sprawach ostatecznych. Eschatologia schodzi gdzieś daleko.

Ja z kolei poczułem taką szczerą niechęć, wręcz wrogość ludzi formacji marksistowskiej. Oni dziś rządzą w kulturze – mówię o sprawach metafizycznych. Bo przecież dzięki XIX wiekowi Feuerbachowi, Engelsowi, Renanowi i innym udało się całą metafizykę wypchnąć gdzieś poza horyzont. Tymczasem ja do tego wracam; zresztą nie ja jeden. Myślę, że metafizyka jest naturalną potrzebą człowieka – wyjście poza świat materialny i ten domysł, że tam się jeszcze kryje jakiś sens, dla nas niedostępny.

Mówię górnolotnie, ale spotkały mnie napaści i wyrzuty, że zajmuję się czymś bezprzedmiotowym. Dlatego filmu nie dopuszczono do Gdyni, bo to nie temat na dzisiejsze czasy.

Krytyk „Polityki”, przecież bardzo światłego pisma, wskazuje mi, jakie tematy są słuszne. Tak samo zresztą, jak twórcy Oscarów mówią, że musi być o prześladowaniu mniejszości seksualnych, etnicznych itd. Ale wszelki pomysł na to, co w sztuce być „musi”, jest już pomysłem fałszywym. Nie należy tego podpowiadać.

Wymienił Pan amerykańską nagrodę Oscara. Chyba już parodią są ich wyśrubowane „normy” dopuszczania do konkursu. Bardzo mnie na przykład zdziwiło, że Wołodymyr Zełenski nie mógł wystąpić podczas gali Oscarów, ponieważ podobno wobec tylu konfliktów na świecie nie można wyróżniać tego, co się dzieje w Europie i dlatego prezydent Ukrainy nie został dopuszczony do głosu. Widać, że poprawność polityczna dominuje, ale z drugiej strony ludzie po prostu na nią się godzą i nie ma buntu ani sprzeciwu.

Tak, ale oglądalność spada. Na szczęście to świadczy o tym, że atrakcyjność Oscarów zmalała. Ja oczywiście bardzo chętnie bym dostał Oscara, ale nie dostałem. Natomiast zawsze pytam moich kolegów studentów: czy wy naprawdę sytuujecie w Ameryce źródło dobrego gustu? I wtedy się okazuje, że raczej nie.

Jeżeli powiem damie, że jest ubrana jak Amerykanka, to nie będzie trafiony komplement. Jak ktoś powie, że mam mieszkanie w amerykańskim stylu, to znamy ładniejsze mieszkania. Więc skąd się to wzięło, że nagle w filmie przypisujemy Amerykanom, że są wyrocznią?

Po co robić z nich wyrocznię? Oni mają swojego Oscara dla siebie, a my w Europie mamy inne festiwale, inne kryteria i myślę, że warto przy tym zostać. (…)

Skupmy się na samym filmie. Andrzej Seweryn – zblazowany, dojrzały mężczyzna i młody Jan Marczewski, geniusz matematyczny. Czemu postanowił Pan te dwa światy ze sobą zestawić? I takie światy?

Bo wypatrzyłem kontynuację między tymi pokoleniami. Człowieka, który postawił na świat konsumpcji, osiągnął wszystko, co w nim można osiągnąć, i jest bankrutem dlatego, że tak się – jak się okazuje – nie kocha.

No właśnie.

Okazuje się, że chyba zostaje po nas tylko to, cośmy kochali i tylko to kochanie się liczy, a cała reszta – jego sukces materialny, władza, którą uzyskał, kobiety, które podbił – na koniec życia nie ma znaczenia. I to jest takie dydaktyczne przesłanie, które chciałem zderzyć z programowym egoizmem człowieka, który tak ceni sobie wolność, że nie chce się w nic zaangażować. To jest dość powszechna dzisiaj postawa, bardzo lansowana w tych wszystkich mediach, które wskazują sposób życia za pośrednictwem wielu różnych coachów: trzeba siebie realizować, nie daj Boże się poświęcić, nie daj Boże! To, że tam jest mowa o poświęceniu, wytyka mi „Gazeta Wyborcza” w bardzo negatywnej recenzji. Jakież to poświęcenie!

Kobieta chce wyrwać mojego bohatera z jego egoistycznego zamknięcia. A recenzent wypisuje z ironią, że to jakaś fałszywa Matka Teresa z Kalkuty. Bo kto słyszał się poświęcać dla drugiego człowieka? Przecież to jest sprzeniewierzenie się sobie. Mamy tutaj konflikt światopoglądowy i właściwie cieszę się, że mogę w tym konflikcie swoje słowo powiedzieć.

Jak ludzie zechcą mój film zobaczyć, może zdobędziemy parę argumentów za tym, że pomysł na życie, który jest dzisiaj powszechnie lansowany, nie jest dobry. (…)

Tego dzisiaj nam brakuje w kinach studyjnych – tych spotkań, przeglądów, które gdzieś odeszły, ale są bardzo ważne dla budowania naszej tożsamości narodowej i w ogóle poczucia jedności, wspólnotowości.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby to się trochę bardziej odrodziło. Jest kilka ośrodków, które tak działają w paru miastach Polski. Ja jestem pełen nadziei, że kino nie zginie na moich oczach, ale gwarancji nikt nie dał.

Taka wizja nie napawa optymizmem. Nie, kino przecież nie zginie! Ale może zdominuje nas Netflix, inne duże platformy.

Wielki kapitał może nas trochę przydusić. Ale generalnie potrzeba opowiadania o życiu za pomocą środków audiowizualnych jest niepodważalna.

Czas Gutenberga po prostu już przeminął. Ja przepadam za książką, ale wiem, że drukowana książka będzie raczej marginesem. A cała komunikacja, cały transfer doświadczeń pokoleń, to, na czym oparta jest nasza kultura, będzie teraz bardziej audiowizualne. I ma to swoje zalety i wady.

Ja cieszę się z zalet, bo przekaz audiowizualny jest łatwiejszy do zweryfikowania. Jak widzę kogoś z nieszczerą gębą, to cokolwiek powie, ja patrzę na gębę, a nie na słowa. I to jest właśnie przewaga tego, co wizualne. (…)

Cały wywiad Magdaleny Uchaniuk z Krzysztofem Zanussim pt. „Kino nie zginie na moich oczach” znajduje się na s. 2, 10 i 11 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 108/2023.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Magdaleny Uchaniuk z Krzysztofem Zanussim pt. „Kino nie zginie na moich oczach” na s. 10–11 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 108/2023

„Było trzech kluczników musieli być obecni jednocześnie, aby skarbiec otworzyć” – Dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu

Foto: Danuta Matloch, gov.pl

Dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu Tomasz Łęcki o Srebrach Funduszu Obrony Narodowej ich losach i o ich odkryciu. Srebra FON, które znajdowały się w 61 skrzyniach o łącznej wadze netto 2.403 kg

Fundusz Obrony Narodowej został powołany dekretem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego z 9 kwietnia 1936 roku. Miał za zadanie pozyskać drogą składki społecznej dodatkowe środki na dozbrojenie polskiej armii. Po niemieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 niewykorzystane dary rzeczowe wywieziono za granicę uważając je za dobro państwowe. 24 września 1939 r. dotarły one do Ambasady Polskiej w Bukareszcie. Tu podzielono je na część „srebrną” i „złotą”. Srebra FON, które znajdowały się w 61 skrzyniach o łącznej wadze netto 2.403 kg 540 gr, przewieziono z Rumunii do Francji, gdzie przetrwały II wojnę światową. Składał się z 16.000 obiektów sztuki użytkowej – artystyczne i użytkowe przedmioty ze srebra. „Srebrny” Fundusz Obrony Narodowej Polska odzyskała w 1976 r. W 1978 r. złożono w Muzeum Narodowym w Poznaniu, gdzie w latach 1978 – 1988 zespół pracowników MNP zinwentaryzował zbiór. Z inicjatywy Pana Premiera prof. Piotra Glińskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego zrealizowany jest projekt „Nie zmarnujcie niepodległości”. Srebra Funduszu Obrony Narodowej w ramach którego, w każdym województwie odbywa się pokaz obiektów z tego zbioru, przygotowany przez MNP we współpracy z przyjmującą go instytucją. Projekt został sfinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Rozmowę z Dyrektorem Muzeum Narodowego w Poznaniu Tomaszem Łęckim przeprowadził Redaktor Krzysztof Skowroński.

Rozmowa została zrealizowana przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Joanna Rawik: kultura jest tym, co powinno łączyć ponad podziałami

Joanna Rawik i Piotr Mateusz Bobołowicz | fot. Krzysztof Skowroński

Piosenkarka i prowdząca audycji „Sztuka jest magią” była specjalnym gościem audycji „A może Trójmorze?”

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Dr hab. Pawłowski: integracja północnego Kosowa z resztą państwa nadal sprawia trudność rządowi w Prisztinie

 

 

„Polskie dziedzictwo kulturowe nie ma granic” – Instytut Polonika i Dawny Truskawiec

fot. NAC

dr Karol Guttmejer opowiedział o działalności Narodowego Instytutu Dziedzictwa Kulturowego za granicą „Polonika” i o jednej z publikacji dotyczącej dawnego Truskawca.

Dr hab. Grzegorz Żuk: wspólne tradycje chrześcijańskie będą miały duży wpływ na przyszłość Europy Środkowej

Inicjatywa Trójmorza budowana jest przede wszystkim z myślą o przyszłych pokoleniach – mówi kulturoznawca.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Gontarz: w krajach inicjatywy Trójmorza planowana jest dynamiczna rozbudowa sieci kolejowej

W Sali Lustrzanej Pałacu Staszica o godzinie 19 odbyło się kolejne spotkanie z cyklu Klub Dyplomaty

Tematem minionego Klubu Dyplomaty była muzyczna podróż przez epoki opowiedziana przez znakomitą artystkę, muzykolog oraz profesor dr hab. Akademii Muzycznej w Krakowie Panią Marię Pomianowską.

„Klub Dyplomaty to projekt, który realizowany jest od dwóch lat a więc przybrał trwałą i zinstytucjonalizowaną postać. Dzięki współpracy Polskiej Fundacji Narodowej, Fundacji Kulturalna Polska oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych udało się stworzyć miejsce dialogu i prezentacji polskiej kultury i historii dla korpusu dyplomatycznego rezydującego w Polsce” – powiedział prezes Zarządu Polskiej Fundacji Narodowej dr Marcin Zarzecki.

Tematem minionego Klubu Dyplomaty była muzyczna podróż przez epoki opowiedziana przez znakomitą artystkę, muzykolog oraz profesor dr hab. Akademii Muzycznej w Krakowie Panią Marię Pomianowską. Zaproszonym gościom została przybliżona staropolska tradycja muzyczna, dawne instrumenty oraz historia ich rekonstrukcji. W drugiej części spotkania reprezentanci korpusu dyplomatycznego zapoznali się z polskimi tradycjami Świąt Wielkiej Nocy oraz kuchnią, która towarzyszy przeżywaniu okresu świątecznego w polskich domach.

„Działania Polskiej Fundacji Narodowej skierowane do przedstawicieli placówek dyplomatycznych mają na celu zaprezentowanie Polski w wielowymiarowy sposób, jako kraju o wspaniałej historii, bogatym dziedzictwie narodowym i rozwijającej się gospodarce.” – dodał Michał Góras, wiceprezes Zarządu Polskiej Fundacji Narodowej.

Do tej pory odbyły się cztery spotkania z cyklu Klub Dyplomaty. Pierwsze z nich, dotyczyło historii relacji Polski z Ukrainą. Prelekcję historyczną wygłosił prof. Andrzej Nowak. Tematem kolejnego była światowa geologia i jej twórca Ignacy Domeyko. Wykład historyczny wygłosił prof. dr. hab. Mariusz Ziółkowski Prezes Zarządu Oddziału Polskiego the Explorers Club. W grudniu odbyło się spotkanie prezentujące polskie tradycje, zwyczaje i potrawy bożonarodzeniowe, a w lutym z okazji 277. rocznicy urodzin Tadeusza Kościuszki odbyło się czwarte z cyklu spotkań, tym razem poświęcone polskiemu bohaterowi narodowemu. Wykład historyczny wygłosił dr Krzysztof Jabłonka.

Projekt „Klub Dyplomaty” realizowany jest pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Wystawimy polską sztukę! Felieton Pawła Bobołowicza

Teatr Młodzieży w Zaporożu / Fot. Paweł Bobołowicz

W pracowni krawieckiej Teatru Młodzieży w Zaporożu na manekinach wiszą kamizelki kuloodporne, leżą bele tkanin ze wzorem wojskowego kamuflażu. Jednak to nie przygotowania do kolejnej sztuki.

W pracowni krawieckiej Teatru Młodzieży w Zaporożu na manekinach wiszą kamizelki kuloodporne, leżą bele tkanin ze wzorem wojskowego kamuflażu. Jednak to nie przygotowania do kolejnej sztuki, lecz rzeczywistość wojenna pracowników teatru w mieście położonym praktycznie na linii frontu. W Zaporożu stale słychać wybuchy, walki toczą się w pobliżu miasta, nawet na centrum spadają rakiety.

Żenia, która w zwykłym życiu kieruje pracownią, sama mówi, że miała dodatkową motywację: jej chłopiec poszedł do wojska i sam potrzebował wyposażenia, odzieży, których na początku bardzo brakowało. Pół roku teatralni krawcy szyli ubiory dla żołnierzy. W tym czasie uszyto setki śpiworów, kamizelek, szelek, pasków, noszy. Teraz już nie ma takiej potrzeby, bo jest więcej profesjonalnego wyposażenia, ale też wypaliły się możliwości finansowe teatru.

Żenia, krawcowa Teatru Młodzieży w Zaporożu / Fot. Paweł Bobołowicz

Żenia pracuje w teatrze cztery lata:

 Nigdy się nie spodziewałam, że przyjdzie mi szyć kamizelki dla żołnierzy. Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie 24 lutego przyjaciółka i powiedziała: „wojna”. Wtedy nie wiedziałam co robić, ale minął tydzień i postanowiliśmy, że musimy robić coś, czego potrzebują nasi żołnierze. A potrzebowali odzieży, wyposażenia. Musieliśmy wymyślić jak to robić, bo przecież nie znaliśmy się na tym, musieliśmy przerobić trochę maszyny do szycia, które do tej pory wykorzystywaliśmy tylko do miękkich, lekkich tkanin, ale udało się.

Żenia jest przekonana, że zwycięstwo będzie już niedługo, a wojskowa odzież pozostanie tylko jako element teatralnych kostiumów. Teatr Młodzieży działa pomimo stałego niebezpieczeństwa. Wystawiane są nie tylko sztuki: teatralny hol stał się hubem pomocy dla ludności, która uciekła z okupowanego Berdiańska i okolic. Tu mogą się zarejestrować, otrzymać niezbędne informacje i pomoc materialną. W tym samym czasie aktorzy przygotowują się do kolejnych występów.

Patrząc na te światy rodzi się się pytanie: czy w czasie wojny jest w ogóle miejsce na sztukę. Wątpliwości rozwiewa dyrektor artystyczny Henadij Fortus:

– My też się na początku zastanawialiśmy, czy teatr jest potrzebny w takim czasie. Ale jak zaczęliśmy, na początku jedno przedstawienie, później drugie i faktycznie widzów było niewielu, ale zaczęli przychodzić i teraz mamy pełną salę. Ludzie nam dziękują mówiąc, że robimy bardzo dobrą rzecz, bo teatr pozwala im się oderwać od rzeczywistości, że są zmęczeni wojną, a tu mogą się zająć czymś innym.

Wojna przeciwko Ukrainie zaczęła się 9 lat temu. Felieton Pawła Bobołowicza 

Pod kierownictwem Fortusa teatr przeszedł w pełni na język ukraiński. Nie wywołało to żadnych protestów, teatr podobno zyskał też nowych widzów z terenów okupowanych. Drążę tę sprawę pytając czy zmiana języka to nie kwestia odgórnych nacisków:

-Pozwoli Pan, że odpowiem na to pytanie tak, jak o tym myślę. Do mnie było czterech głównych reżyserów, którzy byli Ukraińcami – Małowatiuk, Denysenko, Korol, Ihor Borys. Ukraińcy, ale teatr był rosyjskojęzyczny, aż przyszedł Żyd i powiedział, że będziemy grać w języku ukraińskim i teraz jesteśmy ukraińskim teatrem. Czy może Pan to pojąć?

W gabinecie dyrektora na ścianie wiszą dziesiątki dyplomów, wśród nich polskie wyróżnienie z 2017 roku. Henadij Fortus chwali się współpracą międzynarodową:

 Przyjeżdżali do nas z Japonii i wystawialiśmy japońską sztukę. Współpracowaliśmy z Niemcami, przyjeżdżała reżyserka z Niemiec i wspólnie pracowaliśmy. Jeździliśmy do Polski, aby zobaczyć jak tam jest. Miałem także osobiste zaproszenie do warszawskiego teatru, ale niestety był taki czas, że nie mogłem pojechać. Mamy też francuską sztukę, z którą jeździliśmy między innymi do Polski i gramy ją już od około 15 lat. Już trzecie pokolenia aktorów ją gra, a sala nadal jest pełna. Gdy powiedziano mi, że przyjedzie do nas dziennikarz z Polski, natychmiast zrodził się pomysł, żeby Pana poprosić o jakiś polski scenariusz! Wystawimy polską sztukę!

Polski wątek pojawia się też w rozmowie z aktorką Młodego Teatru Janą Nowycką:

Co mnie trzyma w ten wojenny czas w Zaporożu? Być może to moje polsko-zaporoskie korzenie. Ja nie mogę opuścić mojej rodzinnej ziemi, mamy tutaj swój front, front kulturalny. Robimy to dla naszych widzów, szczególnie dzieci, którym dajemy radość w przyfrontowym mieście. To możliwość chociaż na chwilę odwrócić ich uwagę od wojny. To takie piękne zobaczyć ich uśmiech, objąć po przedstawieniu, odczuć ich radość.

Jana Nowycka, aktorka Teatru Młodzieży w Zaporożu
Jana Nowycka, aktorka Teatru Młodzieży w Zaporożu / Fot. Paweł Bobołowicz

Kilka dni po moim pobycie w Zaporożu doszło do kolejnego ataku rakietowego na miasto. Ponad 30 osób zostało rannych. Jedna osoba zginęła na miejscu. Informacje o kolejnej ofierze media podały w tym samym czasie, gdy w niedzielne popołudnie piszę dla Państwa ten tekst: w szpitalu zmarł 19-letni mieszkaniec Zaporoża.

Gdyby któryś z lubelskich teatrów chciał podjąć współpracę z teatrem w Zaporożu, może skontaktować się z redakcją „Kuriera Lubelskiego”.

Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Kuriera Lubelskiego”

Groźny zanik duchowości i zaniżanie poziomu filmów na świecie – Sztuka jest magią – 13.02.2023 r.

Joanna Rawik, fot.: Piotr Mateusz Bobołowicz

Gościem Joanny Rawik jest maturzysta z Lublina Maks Wieczorski, uczestnik komitetu Organizacyjnego Europejskiej Stolicy Młodzieży, którą w roku 2023 jest Lublin.

Zachęcamy do wysłuchania poprzednich audycji Joanny Rawik

Zobacz również:

A w Toruniu gra muzyka… symfonicznie – Radiowy Słup Ogłoszeniowy – 10.02.2023 r.