„W polityce liczą się nie miny – liczą się fakty”. List otwarty Krzysztofa Gosiewskiego do Jerzego Buzka

Faktem jest, że celem zawiązywanej koalicji jest między innymi ułatwienie wielu komunistom wejścia do Parlamentu Europejskiego i wywierania przez nich wpływu na przyszły kształt Unii Europejskiej.

Szanowny Kolego z Podziemia!

W godzinach porannych 1 lutego 2019 r. zostałem zaszokowany pokazaną w telewizji uroczystością zawiązania Koalicji Europejskiej, której celem (jak zrozumiałem) będzie ułatwienie wejścia do Parlamentu Europejskiego większej ilości euro-entuzjastycznych posłów z Polski. Przed wyborami zawiera się różne koalicje i nie warto byłoby tej właśnie koalicji poświęcać większej uwagi, gdyby nie skład porozumiewających się stron, w którym ujrzałem, wprawdzie z niezbyt pewną siebie miną, mojego dawnego szefa w tworzonej przez niego podziemnej strukturze Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. W polityce nie liczą się miny – liczą się fakty. Otóż faktem jest, że celem zawiązywanej koalicji jest między innymi ułatwienie wielu komunistom wejścia do PE i wywierania przez nich wpływu na przyszły kształt Unii Europejskiej.

Wrócę wspomnieniami do lat osiemdziesiątych, kiedy razem w strukturach wspomnianej RKW staraliśmy się w miarę skromnych możliwości walczyć właśnie z komunizmem. I teraz, kiedy widzę Ciebie, jak podpisujesz porozumienie, którego skutkiem może być przyspieszona komunizacja Europy – trudno się dziwić, że doznałem szoku. Czyż stojący obok: Włodzimierz Cimoszewicz (w PZPR od 1971 r. do rozwiązania partii), Leszek Miller (wiadomo! w ostatniej kadencji PZPR członek Biura Politycznego KC PZPR), Marek Belka (sekretarz komitetu uczelnianego PZPR na Uniwersytecie Łódzkim) to nie komuniści? Gdy drukowaliśmy gazetki, oni wszyscy pełnili funkcje partyjne i popierali stan wojenny. Notabene: porozumienie zapewne przewiduje wstawienie na „biorących miejscach” list wyborczych jeszcze wielu innych komuchów.

Od sejmowej „awantury Tomasza Karwowskiego” w maju roku 1999 nieustannie byłem nagabywany o wystawianie „świadectwa niewinności” Jerzemu Buzkowi, gdyż różne insynuacje krążą wśród wielu, a wykazanie czegokolwiek jest trudne, bo w IPN brak jest jakichkolwiek dokumentów na temat „naszego” RKW – co swoją drogą jest dość ciekawym casusem.

Czy Szanowny Profesor zdaje sobie sprawę, jaką strawę podpisanym porozumieniem daje niechętnym mu przeciwnikom, a przede wszystkim – jak bardzo krok ten szkodzi idei wolności i dobremu imieniu całej „Solidarności” sprzed lat, którym to wartościom tysiące uczciwych Polaków poświęciło całe swoje życie i nadal wiernie im służy?

Życząc głębokiego przemyślenia sprawy,

Krzysztof Gosiewski – kolega z podziemia

Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy! Podobnie jak Krzysztof Gosiewski byłem członkiem Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. W pełni identyfikuję się z treścią listu Krzysztofa.

Z poważaniem

Grzegorz Opala

List otwarty Krzysztofa Gosiewskiego do Jerzego Buzka znajduje się na s. 5 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List otwarty Krzysztofa Gosiewskiego do Jerzego Buzka na s. 5 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pojawiły się przypuszczenia, że w piaskowni w Godowie ktoś zamierza odpłatnie lokować niebezpieczne odpady

Zająłem się sprawą jako rzecznik dyscyplinarny oddziału SDP, choć interwencje w takich przypadkach do mnie nie należą, gdyż jest symptomatyczna dla środowisk lokalnych w podobnych do Godowa gminach.

Krzysztof Gosiewski

Najpierw w wielkim skrócie, o co chodzi w Godowie. Ludność gminy położonej tuż przy czeskiej granicy, po przeżyciu horroru, kiedy to w latach 2007–2012 olbrzymie ciężarówki demolowały gminę, wożąc piasek na budowę autostrady A1, postanowiła powiedzieć „basta!” podobnej kawalkadzie, wożącej teraz „materiał” do zasypania dziury po dawnej piaskowni. Zwłaszcza, iż istnieje graniczące z pewnością podejrzenie, że ujęty w cudzysłów „materiał” może zawierać niebezpieczne odpady.

Oczekiwano od lokalnej prasy przede wszystkim pełnej informacji, ale również wsparcia w walce o swoje dobrze rozumiane interesy, a także o swoje bezpieczeństwo. Prasa lokalna, jak często w takich przypadkach, przyjmuje postawę: po co babcię denerwować? (…)

Lokalne gazety stosują 2 ulubione techniki dziennikarskie, służące do opisu relacji kontaktów z miejscową władzą. Pierwsza to relacja z rozmowy (wywiad), a druga – omówienie publicznych wystąpień władzy. W obu przypadkach informacyjna strona tekstu polega na wiernym podaniu tego, co władza ma do przekazania ludowi. Zwykle z nieliczną ilością komentarzy. W rozmowach natomiast – żadnych trudnych pytań i wymuszania konkretnych odpowiedzi. Po prostu dokładna rejestracja – zwykle długiego – kazania, jakie władza lubi wygłaszać do ludu. Pełnego ogólników, obietnic i dyrdymałów. Czyż na tym ma polegać dobre dziennikarstwo? (…)

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… A chodzić może o kwoty milionowe. Wspomniane publikacje szacują wartość piaskowni na 5,3 mln, ale nawet aż do 12 mln zł. Sprawa, z inicjatywy obecnego właściciela, wylądowała w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Powołano również komisję ds. piaskowni. (…)

Czas leci, a mieszkańcy się stresują. Pojawiają się przypuszczenia, że „interes” polegałby na odpłatnym lokowaniu w piaskowni odpadów niebezpiecznych, a to interes niemały, bo najczęściej nielegalny. Natomiast zagrożenie dla ludności duże.

Podejrzewa się, że na tej piaskowni ktoś zamierza kręcić przysłowiowe „lody”. Nie wiadomo kto, nie wiadomo, jakie „lody”, ale generalnie trudno je wykluczyć.

Cały artykuł Krzysztofa Gosiewskiego pt. „Po co w Godowie babcię denerwować?” można przeczytać na s. 10 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Krzysztofa Gosiewskiego pt. „Po co w Godowie babcię denerwować?” na s. 10 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl