KPCh rozszerzyła grono osób branych na zakładników o chińskich dysydentów z zagranicy oraz nie-Chińczyków z Zachodu

Niektórzy obserwatorzy Chin utrzymują, że gdyby Moskwa bezzasadnie wzięła tak wielu zachodnich zakładników, media głównego nurtu i politycy dostaliby szału. Co sprawia, że Pekin jest tak wyjątkowy?

Peter Zhang

Dyplomacja brania zakładników nie jest nową sztuczką Komunistycznej Partii Chin. W ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci była ona kartą przetargową Pekinu w poszukiwaniu politycznych i ekonomicznych korzyści w krajach zachodnich.

KPCh wypuściła ważnych dysydentów: Wang Dana w 1997 roku i Wei Jingshenga w 1998 roku, rzekomo z powodów medycznych, podczas gdy w rzeczywistości te ruchy były negocjowane za zamkniętymi drzwiami, aby Ameryka wycofała swoje poparcie w Komisji Praw Człowieka ONZ dla rezolucji potępiającej Chiny. Zarówno Wang, jak i Wei byli obywatelami Chin odsiadującymi długie kary więzienia za działania prodemokratyczne. Było to w czasie, gdy zachodni przywódcy aktywnie realizowali tzw. politykę konstruktywnego zaangażowania z Pekinem, mając nadzieję na stopniowe przekształcenie państwa komunistycznego w społeczeństwo obywatelskie podlegające rządom prawa.

W miarę jak gospodarka i wojsko Pekinu rosły w siłę, Chiny zaczęły więzić naturalizowanych obywateli USA urodzonych w Chinach.

W 2003 roku w artykule Walka żony o męża uwięzionego w Chinach, opublikowanym w „The New York Times”, opisano przypadek dra Charlesa Lee, naturalizowanego obywatela USA, który został uwięziony za próbę podnoszenia świadomości społecznej na temat prześladowań przez KPCh duchowego ruchu Falun Gong. Lee dorastał w Chinach, gdzie zdobył wykształcenie medyczne. W 1994 r. uzyskał tytuł magistra neurologii na Uniwersytecie Illinois-Urbana-Champaign. W 1995 r. prowadził badania w Harvard Medical School i zdał egzaminy amerykańskiej komisji lekarskiej. (…)

25 listopada 2018 roku na łamach „The New York Times” doniesiono, że aby zatrzymać Liu Changminga, zbiegłego urzędnika bankowego, Pekin uniemożliwiał dwójce jego dzieci – Victorowi i Cynthii Liu, którzy są obywatelami USA – opuszczenie Chin. (…)

Pomimo poważnych obaw i protestów ze strony Kanady, Stanów Zjednoczonych i społeczności międzynarodowej, Pekin nie ustępuje. Podobno zarówno Stany Zjednoczone, jak i Kanada rozważają możliwość wydania ostrzeżenia o podróży dla osób rozważających wizytę w Chinach. Niektórzy wieloletni obserwatorzy Chin utrzymują, że gdyby Moskwa bezzasadnie wzięła tak wielu zachodnich zakładników, media głównego nurtu i politycy dostaliby szału. Można się zastanawiać, co sprawia, że Pekin jest tak wyjątkowy?

Jeśli kraje zachodnie po cichu dogadują się z Pekinem, aby uwolnić swoich obywateli –w tym przypadku zakładników – to czy negocjują, z prawnego punktu widzenia, z organizacją terrorystyczną?

Wydaje się, że takie wysiłki niewiele różnią się od negocjacji z terrorystami w sprawie porwań na Bliskim Wschodzie. W końcu świat zachodni słynie z wieloletniej strategii nienegocjowania z terrorystami w sprawie zakładników. (…)

Pozostaje decydujące pytanie: Czy społeczności międzynarodowe powinny postrzegać wzięcie zakładników przez Pekin jako akt państwa terrorystycznego? Przez ostatnie lata ogólnoświatowe zaniepokojenie złym traktowaniem przez komunistyczne Chiny ich własnych obywateli może wynikać z jurysdykcji uniwersalnej dotyczącej praw człowieka, a także z międzynarodowych traktatów, których Chiny są stroną. Pekin nie zadowala się już wykorzystywaniem swoich własnych dysydentów do dyplomacji brania zakładników, dlatego zachodnie demokracje zaczynają się martwić, że ich obywatele zostaną wzięci jako zakładnicy przez to partyjne państwo. Inne narody powinny nazywać dyplomację brania zakładników tym, czym ona jest, i należy poważnie podchodzić do aktów państwowego terroryzmu Pekinu. Społeczność międzynarodowa powinna w sposób jednoznaczny wspólnie potępić takie bezprawne zachowanie i nie pozwolić, aby finansowany przez państwo terroryzm stał się czymś normalnym i rządził naszym życiem.

Peter Zhang zajmuje się ekonomią polityczną Chin i Azji Wschodniej. Ukończył Pekiński Uniwersytet Studiów Międzynarodowych, Fletcher School of Law and Diplomacy i Harvard Kennedy School. Oryginalna, angielska wersja tekstu została opublikowana w „The Epoch Times” 28.12.2018 r. Tłum.: polska redakcja „The Epoch Times”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Nowy rodzaj pekińskiej »dyplomacji« brania zakładników” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Petera Zhanga pt. „Nowy rodzaj pekińskiej »dyplomacji« brania zakładników” na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Odkąd USA znormalizowały stosunki z KPCh, Chiny nie doszły do takiego poziomu wolności, na jaki wielu miało nadzieję

Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo wezwał demokratyczne kraje do wspólnej obrony przed ekspansywnymi zagrożeniami ze strony Komunistycznej Partii Chin, nazywając to wyborem pomiędzy wolnością a tyranią.

Cathy He

„My, wolne narody świata, musimy wywołać zmianę w zachowaniu KPCh w bardziej kreatywny i asertywny sposób, ponieważ działania Pekinu zagrażają naszym obywatelom i naszemu dobrobytowi” – powiedział Pompeo podczas przemówienia w Bibliotece Prezydenckiej i Muzeum Richarda Nixona w Kalifornii 23 lipca. Wezwał Amerykanów i kraje partnerskie do uznania, że KPCh jest fundamentalnie reżimem marksistowsko-leninowskim, mówiąc, że „ideologia kształtuje to trwające od dziesięcioleci pragnienie globalnej hegemonii chińskiego komunizmu”. Na tej podstawie Stany Zjednoczone powinny podchodzić do reżimu z pozycji „nie ufaj i sprawdzaj” – powiedział, parafrazując słynne powiedzenie Ronalda Reagana dotyczące negocjacji ze Związkiem Radzieckim: „ufaj, ale sprawdzaj”.

„Jedynym sposobem, aby naprawdę zmienić komunistyczne Chiny, jest działanie nie na podstawie tego, co mówią chińscy przywódcy, ale na podstawie tego, jak się zachowują”.

W ten sposób wystąpienie Pompeo zakończyło serię przemówień wygłoszonych w ostatnich tygodniach przez najwyższych urzędników administracji, próbujących zwrócić uwagę na wrogie działania KPCh w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Nastąpiło to, gdy Waszyngton sprzeciwił się kradzieży technologii, łamaniu praw człowieka i agresji militarnej prowadzonej przez chiński reżim. (…)

Pompeo powiedział, że przez ponad cztery dekady, odkąd Stany Zjednoczone znormalizowały stosunki z KPCh, Chiny nie doszły do takiego poziomu wolności, na jaki wielu miało nadzieję. „Prawda jest taka, że nasza polityka i polityka innych wolnych narodów wskrzesiły upadającą gospodarkę Chin tylko po to, by zobaczyć, jak Pekin kąsa międzynarodowe dłonie, które go karmiły” – oświadczył.

„Prezydent Nixon powiedział kiedyś, że obawia się, iż stworzył Frankensteina, otwierając świat dla KPCh. I oto jesteśmy w takim momencie”.

(…) W tym samym duchu Pompeo stwierdził, że wielu chińskich studentów i pracowników „przybywa tutaj, aby wykraść naszą własność intelektualną i zabrać do swojego kraju”. W maju Trump zabronił wjazdu chińskim absolwentom i studentom powiązanym z chińskimi instytucjami wojskowymi. Zakaz ma na celu przeciwdziałanie kradzieży amerykańskiej własności intelektualnej. (…)

Oryginalna, angielska wersja tekstu została opublikowana w „The Epoch Times” 23.07 br. Tłum.: polska redakcja „The Epoch Times”.

Cały artykuł Cathy He pt. „Stany Zjednoczone przeciw tyranii KPCh” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Cathy He pt. „Stany Zjednoczone przeciw tyranii KPCh” na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Obecny główny przywódca KPCh Xi Jinping, należy do osób, które przeżyły rewolucję kulturalną – faktycznie do jej ofiar

Jeśli ktoś chciałby wiedzieć, czy rewolucja kulturalna naprawdę się skończyła, to niech po prostu sprawdzi, czy portret Mao został zdjęty z Bramy Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen), czy nie.

Peter Zhang

Jeśli mieszkasz w Chinach wystarczająco długo, prawdopodobnie jesteś świadkiem, jak KPCh okresowo rewiduje swoją historię, w zależności od politycznych potrzeb lub zmian nastroju jej przywódców.

Począwszy od semestru wiosennego 2019 r. w szkołach obowiązuje nowy, poprawiony podręcznik. Chińskich ósmoklasistów uczy się teraz nowej narracji o Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej (znanej również jako rewolucja kulturalna), którą zapoczątkował przewodniczący Mao Zedong i dodawał jej mocy w latach 1966–1976. Jest to znacząco odmienna treść od tego, czego uczyli się ósmoklasiści w poprzednich latach. (…)

W treści nowego podręcznika szkolnego wprowadzono trzy główne poprawki. W poprzednim wydaniu istniała pięciostronicowa sekcja zatytułowana 10-letnia rewolucja kulturalna, ale z nowego wydania usunięto ją i połączono opis rewolucji kulturalnej z inną sekcją, jednocześnie zmniejszając połączony tekst do jedynie trzech stron. [W] nowej edycji usunięto słowo ‘błędnie’, próbując uzasadnić motyw Mao zainicjowania rewolucji kulturalnej. Stwierdzono w niej: „W połowie lat 60. Mao Zedong uważał, że partia i kraj stoją w obliczu niebezpieczeństwa odbudowy kapitalistycznej. Zatem podkreślając ideę ‘stosowania walki klas jako zasady’, chciał zapobiec powrotowi kapitalizmu poprzez zainicjowanie Wielkiej Rewolucji Kulturalnej. Latem 1966 roku Wielka Rewolucja Kulturalna została w pełni zainicjowana”.

W nowym wydaniu podręcznika dodano również stwierdzenie: „Historia świata zawsze postępuje naprzód pośród wzlotów i upadków”. Tym samym umniejszono okrucieństwa rewolucji kulturalnej, które były jakoby częścią naturalnego rozwoju historii.

Jaki jest zatem cel zmiany tych podręczników i dlaczego dzieje się to teraz? Wielu członków KPCh, w tym obecny główny przywódca KPCh Xi Jinping, należy do osób, które przeżyły rewolucję kulturalną – faktycznie do jej ofiar.

Jednak w 2013 roku Xi poczynił kilka niezwykłych uwag: „Mao jest wspaniałą postacią, która zmieniła oblicze narodu i poprowadziła Chińczyków ku nowemu przeznaczeniu. […] Sztandaru Myśli Mao Zedonga nie można upuścić, a jego utrata oznacza negację chwalebnej historii partii. Zasada trzymania wysoko sztandaru Myśli Mao Zedonga nie powinna być nigdy podważana i będziemy wysoko trzymać ten sztandar, aby zawsze robić postępy”.

Wielu obserwatorów Chin podejrzewa, że zmieniając rolę Mao w rewolucji kulturalnej, Xi sam próbuje osiągnąć najwyższy status, jaki posiadał Mao. Szczególnie to widać w świetle niedawnego dążenia Xi do zniesienia limitu prezydenckich kadencji, co utorowało mu drogę do pozostania u władzy do końca życia. (…)

Większość chińskich przywódców, na wszystkich szczeblach władz, w tym Xi i Bo, należy do tak zwanego pokolenia rewolucji kulturalnej, znanego również jako „stracone pokolenie”. Możliwe, że doświadczyli jeszcze gorszych rzeczy niż te, które opisał George Orwell w Roku 1984, a ich światopogląd od dzieciństwa kształtowała głównie mała czerwona książeczka Cytaty z przewodniczącego Mao Zedonga.

Pomimo dzisiejszej reformy gospodarczej i globalizacji, w ich umysłach i duszach głęboko zakorzenione są doktryny maoistyczne, które nadal mają znaczenie w epoce cyfrowej. Wydaje się, że tak jest w przypadku wielu ludzi z pokolenia rewolucji kulturalnej. Trudnym zadaniem byłoby myśleć nieszablonowo, szczególnie w zamkniętym społeczeństwie. Jak zauważył kiedyś Carl Jung: „Wino młodości nie zawsze się oczyszcza z upływem lat, czasami mętnieje”. (…)

Od 1949 roku, czyli po tym, jak KPCh przejęła Chiny kontynentalne, tym, którzy żyją poza zasięgiem rządów komunistów, np. na Tajwanie, w Hongkongu i Makao, oszczędzono komunistycznego prania mózgu oraz różnych politycznych kampanii.

W wyniku tego ci Chińczycy, często określani przez mieszkańców Chin kontynentalnych jako „Chińczycy zamorscy”, nadal używają tradycyjnych chińskich znaków i podtrzymują chińskie tradycje liczące 5000 lat, podczas gdy w Chinach kontynentalnych przez ostatnie 69 lat podążano niemal odwrotną ścieżką.

Nie tak jak w otwartych społeczeństwach, gdzie dostępnych jest wiele wersji podręczników, w Chinach istnieje tylko jedna wersja książek szkolnych, a KPCh kontroluje ich zawartość.

Jak zauważył Song Yongyi w artykule w „The New York Times”: „Jeśli ktoś chciałby wiedzieć, czy rewolucja kulturalna naprawdę się skończyła, to niech po prostu sprawdzi, czy portret Mao został zdjęty z Bramy Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen), czy nie”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Powracający upiór rewolucji kulturalnej” znajduje się na s. 9 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Petera Zhanga pt. „Powracający upiór rewolucji kulturalnej” na s. 9 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 74/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pięta achillesowa Pekinu. Marksizm-leninizm jest słabym fundamentem legitymizacji społecznej i politycznej władzy KPCh

Przyczynienie się do legalizacji tak drapieżnego reżimu jest ostatnią rzeczą, jaką mógłby zrobić przyzwoity człowiek. KPCh od zawsze istnieje bezprawnie i nie powinna mieć prawa bytu na tej planecie.

Peter Zhang

Przez 5000 lat historii Chin władcy każdej dynastii starali się uzasadnić swoje panowanie poprzez koncepcję boskiego prawa lub Mandatu Niebios. Cesarze byli postrzegani jako Synowie Nieba aż do 1911 r., kiedy to Sun Yat-sen położył kres cesarskiej dynastii Qing i utworzył Republikę Chińską. W 1949 r. marzenie ludzi z Państwa Środka o demokratycznych Chinach, wzorowanych na Ameryce, zostało rozwiane, gdy partia komunistyczna Mao Zedonga obaliła nacjonalistyczny rząd. Niemniej Mao miał przez całe swoje życie stawiać czoła politycznej legitymizacji władzy. W 1938 r. wypowiedział on słynne słowa: „Każdy komunista musi zrozumieć prawdę, że siła polityczna wyrasta z lufy karabinu”. Mao, zapalony miłośnik historii Chin od czasów, gdy był asystentem bibliotekarza na uniwersytecie w Pekinie w 1918 r., wkrótce zdał sobie sprawę, że po dojściu do władzy będzie potrzebować czegoś więcej niż broni, aby utrzymać się przy sterze. (…)

Rządy sprawowane przez ludzi z pominięciem boskiego prawa lub bez zgody rządzonych udzielonej w głosowaniu powszechnym sprawiły, że Mao czuł się bezbronny. W latach 50. XX w. wymyślił zatem maoizm, znany również jako Myśl Mao Zedonga, aby uzasadnić swoją dyktaturę.

Maoizm charakteryzują głównie tezy postawione przez Mao, że na początkowym etapie socjalizmu rewolucja trwa pod dyktaturą proletariatu. Utrzymywał zatem, że co pewien czas powinna być przeprowadzana walka klas w formie kampanii politycznych. Czyniąc to, Mao był w stanie dzięki rewolucyjnemu zapałowi pozbyć się swoich politycznych rywali i odwrócić uwagę mas od problemów społecznych. Chiny, będąc odizolowanym krajem komunistycznym, działały pod rządami Mao jak społeczeństwo orwellowskie, w którym maoizm stał się ideologią, którą indoktrynowano masy, i dla ochrony został zamknięty w relikwiarzu chińskiej konstytucji jako marksizm-leninizm zastosowany w chińskich realiach. (…)

Globalny trend sprawia, że obecni przywódcy KPCh czują się mniej bezpiecznie w obliczu światowego dążenia do demokratyzacji. Aby zyskać uznanie społeczności międzynarodowej, KPCh zaczęła w 2014 r. organizować doroczne wydarzenie: „KPCh w dialogu ze światowymi partiami politycznymi podczas spotkania na wysokim szczeblu”. Według Guo Yezhou, wiceministra Departamentu Międzynarodowego Komitetu Centralnego KPCh, około 200 partii politycznych z ponad 120 krajów pojawiło się na konferencji w 2017 r. w celu „poprawy wzajemnego zrozumienia i komunikacji”. (…)

Największym wyzwaniem dla politycznej legitymizacji KPCh są jej podstawy teoretyczne: marksizm i leninizm – ten pakiet został zaimportowany z zagranicy i jest powszechnie potępiany na całym świecie ze względu na ogromne cierpienie zadane ludziom przez dyktatury komunistyczne. Inspirowana przez Boga, licząca 5000 lat chińska cywilizacja zasadniczo stoi w sprzeczności z ateistyczną doktryną komunizmu. Podstawą ideologii komunistycznej jest idea „walki klas”, podczas gdy podstawowymi elementami tradycyjnej kultury chińskiej są harmonia, cnota i życzliwość. Mao twierdził: „Komunizm nie jest miłością. Komunizm to młot, którego używamy do miażdżenia wroga”. (…)

Przez kilka ostatnich dziesięcioleci niektórzy zachodni naukowcy, politycy i liderzy przedsiębiorczości beztrosko próbowali i dalej próbują pomóc KPCh w legitymizacji władzy wśród społeczności międzynarodowych, za co Pekin sowicie ich wynagradza.

Próbują tego przy użyciu tak zwanej legitymizacji wykonawczej, niektórych inicjatyw politycznych, a nawet „modelu azjatyckiego”. Głosy te zasadniczo pomogły uratować państwo-partię za pośrednictwem zagranicznych inwestycji bezpośrednich i transferu technologii do Chin.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Pięta achillesowa Pekinu” znajduje się na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Pięta achillesowa Pekinu” na s. 11 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Chmielowska: Rozwija nam się bardzo wielka współpraca z Chinami. ChRL to państwo, które morduje, kontroluje i wyzyskuje

Jadwiga Chmielowska o koronawirusie na Śląsko oraz o rozwoju współpracy z Chinami w cieniu przybyłej z nich epidemii- zakupie środków ochronnych i rozwoju sieci 5G.

Trup nie ścieli się na ulicach, jak nas straszono.

Jadwiga Chmielowska stwierdza, że na Śląsku nie zapanowała panika w związku z pandemią. Redaktorka obawia się, że niebawem wejdzie w życie instalacja technologii 5G. Informuje, że są dwie technologie 5G – chińska i amerykańska. Pierwsza jest nadzorowana przez Komunistyczną Partię Chin. Druga zaś jest szyfrowana. Dziennikarka obawia się, że w Europie zostanie zainstalowana technologia z nienormalnego komunistycznego kraju, jakim są Chiny.

Redaktor naczelna śląskiego wydania „Kuriera WNET” przypomina, że te ostatnie są państwem, które „morduje, kontroluje i wyzyskuje własnych obywateli”. Stwierdza, że amerykańsko- chińska rywalizacja to starcie dwóch światów- tego, w którym obywatele są podmiotowi i tego, gdzie są jedynie trybikami w państwowej machinie.

Czy koronawirus, który wymknął się z Chin nie miał zamydlić ludziom oczu? […] Jeżeli ktoś zaraził cały świat, to ja mam mu jeszcze pchać pieniądze?

Dziennikarka przestrzega przed sprowadzaniem środków ochronnych z Chin, tylko dlatego, że są tańsze. Twierdzenie, że w polityce nie liczy się moralność określa jako kłamstwo mające zwieść ludzi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Mamy prawdziwy wielki post. Trudności weryfikują ludzi i instytucje / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 70/2020

WHO potrzebowała prawie dwóch miesięcy, by ogłosić, że skala zarażeń koronawirusem jest już pandemią; zapewne zajmowała się wytycznymi dla edukacji antydyskryminacyjnej kolejnych 50 nowych płci.

Jadwiga Chmielowska

Kwiecień – miesiąc Wielkiego Postu – oczekiwania na Zmartwychwstanie. Mamy teraz prawdziwy wielki post. Zamilkły dyskoteki i huczne zabawy, świat pogrążył się w zadumie nad sensem, kruchością i marnością życia. Szkoda, że dopiero teraz.

Czasy trudne weryfikują ludzi i instytucje. Światowa Organizacja Zdrowia, która zajmowała się wychowaniem seksualnym przedszkolaków, całkowicie nie zdała egzaminu w walce ze światową epidemią.

Powtórzyła w swoim oświadczeniu 14.01. 2020 r. wersję Pekinu z 31.12. 2019 r. o przypadkach „nieznanej choroby, co do której nie ma przesłanek, że roznosi się z człowieka na człowieka”.

Zamknięto targ rybny w Wuhan jako źródło problemu. Zignorowano władze Tajwanu, które przekazały WHO już 31.12. 2019 r. informację, że wirus jednak może się roznosić między ludźmi. WHO wiedziała, że 13.01. 2020 r. rozpoznany został pierwszy znany przypadek zachorowania na covid-19 poza Chinami, w Tajlandii. Od tego czasu wirus przenikał do kolejnych państw. WHO potrzebowała prawie dwóch miesięcy, by ogłosić, że skala zarażeń koronawirusem jest już pandemią; zapewne zajmowała się wytycznymi dla edukacji antydyskryminacyjnej kolejnych 50 nowych płci.

Według dyrektora ds. kontroli i zapobiegania chorobom w USA, dra Roberta Redfielda, do 25% osób zarażonych nie ma objawów, ale przenosi wirusa na innych. Pobudziło to dyskusje na temat noszenia masek w miejscach publicznych. Szkoda, że polscy eksperci negowali ich używanie. Na ich usprawiedliwienie trzeba dodać, że badanie wirusa mogło nastąpić właściwie dopiero, gdy zaatakował obywateli wolnego świata. Dwie kancelarie adwokackie w USA rozpoczęły śledztwo nad sposobem wydostania się wirusa z laboratorium zbudowanego przy pomocy Francji w Wuhan i podawaniem przez Chiny od początku fałszywych informacji.

Komunistyczne Chiny, Rosja i Kuba wykorzystują pandemię do zwiększenia swoich globalnych wpływów. Wiele krajów z zadowoleniem przyjęło ich pomoc.

Pojawił się jednak sceptycyzm, a nawet odmowa dalszych zakupów sprzętu medycznego po tym, jak Czechy, Holandia, Hiszpania i Turcja zgłosiły w ubiegłym tygodniu, że sprzęt z Chin jest wadliwy. Dziwią więc duże polskie zakupy w Pekinie.

Nie rozumiem, dlaczego Prezydent Duda zwrócił się o pomoc do Prezydenta Chin, a nie do Trumpa, naszego sojusznika. Zszokowana też jestem jego tweetem i spotem, w którym głosi: „Wychodząc naprzeciw wszystkim stęsknionym za sportem, wraz z Ministerstwem Cyfryzacji zapraszamy do turnieju #GrarantannaCup: http://grarantanna.pl. Od dzisiaj znajdziecie mnie także na Tik Toku! Szukajcie pod nazwą: AndrzejDudaNaTikToku. Mrugająca buźka”.

Co robią nasze służby specjalne, które powinny uświadomić Prezydenta RP, czym jest Tik Tok? To firma z Chin kontynentalnych, zobowiązana do przekazywania danych Komunistycznej Partii Chin. Sztuczna inteligencja AI przetwarza je tak, by użyć jako broni; może je również sprzedać swoim sojusznikom, np. Rosji. Zresztą każde media społecznościowe zbierają dane – wszystko o wszystkich.

Gen. Robert Spalding twierdzi, że chiński reżim wykorzystał pandemię jako okazję do rozszerzenia kontroli nad globalnym łańcuchem dostaw. KPCh próbuje też przerzucić na innych odpowiedzialność za wywołanie nieszczęścia. Strategia opracowana przez chińskich urzędników wojskowych pod koniec lat 90., nieograniczona wojna – jak wyjaśnił Spalding w swojej książce Stealth War: How China Took Over While America’s Elite Slept – odnosi się do zastosowania szeregu niekonwencjonalnych taktyk wojennych: jest to wojna bez angażowania się w rzeczywistą walkę. Moim zdaniem oś Moskwa – Pekin wojnę zaczęła w 2007 r. od cyberataku na Estonię.

Czekając na Zmartwychwstanie, dobrem zło zwyciężajmy. Miejmy ufność w Chrystusie, modląc się „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie”.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Represje wobec chińskich uczonych. Autocenzura okazuje się poważnym problemem w akademickich badaniach nad Chinami

Można jakoś zrozumieć, że uczeni w Chinach skłaniają się ku KPCh, ale nie jest rozsądne, aby uczeni spoza Chin zachowywali się jak bojaźliwi kolaboranci reżimu komunistycznego i stosowali autocenzurę.

Peter Zhang

Wielu [uczonym] zakazano odwiedzania Chin, a 9 proc. „podano nawet herbatę”, co jest eufemizmem stosowanym na określenie przesłuchania przez chińskich agentów bezpieczeństwa. (…)

Epidemia autocenzury rozszerzyła się na elitarne uniwersytety w Stanach Zjednoczonych, zgodnie z ostatnim artykułem w „The New Republic”, gdzie nazwano ją „innego typu poprawnością polityczną”. Po przeprowadzeniu wywiadów z ponad 100 profesorami, administracją na uczelniach i studentami, autor stwierdził, że niektóre osoby i instytucje akademickie wydają się nazbyt chętne do zadowalania Pekinu lub zbyt obawiają się urazić państwo-partię. (…)

Jeśli w badaniach nad Chinami brak miejsca na uczciwość, to prawdziwa erudycja zostanie porzucona, umożliwiając różnego rodzaju sofistyce, a nawet kłamstwom, przenikanie prac tej dyscypliny. Być może zrozumiałe jest, że uczeni mieszkający w Chinach skłaniają się ku KPCh, ale nie jest rozsądne, aby uczeni spoza Chin zachowywali się jak bojaźliwi kolaboranci reżimu komunistycznego przez to, że stosują autocenzurę. Tematy szczególnie wrażliwe dla KPCh obejmują Tybet, Tajwan, Falun Gong, masakrę na placu Tiananmen, chrześcijan z Kościoła podziemnego i Sinciang.

Margaret Thatcher, nieżyjąca już była premier Wielkiej Brytanii, powiedziała: „Kiedy odejdę z polityki, będę prowadzić biznes. Będzie się nazywać »wynajem kręgosłupa«”. Niestety Żelaznej Damy już z nami nie ma.

Jednak wielu chińskich uczonych prowadzi swoje badania zgodnie z prawdą, niezależnie od reakcji KPCh oraz w ramach higieny intelektualnej. Teraz mogą figurować na czarnej liście KPCh, a w przyszłości, gdy Chiny staną się otwartym społeczeństwem, może znajdą się na liście honorowej. (…)

W dzisiejszych czasach definicja chińskiej wyjątkowości ma wiele interpretacji w zależności od tego, kto o niej pisze. Chińscy apologeci, znani również jako „przytulacze pand”, bezkrytycznie malują różowy obraz reżimu komunistycznego, do tego stopnia, że wybielają to orwellowskie państwo-partię, przedstawiając je jako alternatywną formę kapitalizmu państwowego lub tzw. „chiński model”, by konkurowało z „wadliwymi” zachodnimi demokracjami na światową skalę. Ci apologeci mogą wywodzić się z ośrodków analitycznych, mediów, środowisk akademickich i grup interesów. Rozmyślnie przeoczają bezwzględne represje wewnętrzne KPCh oraz podaną przez Mao Zedonga docelową misję komunistyczną – „ostateczną emancypację ludzkości jako całości”. Jednocześnie normalizują, racjonalizują i akceptują te zachowania Pekinu w kraju i za granicą, które w rzeczywistości są nienormalne, irracjonalne i niedopuszczalne. Przez lata ci chińscy apologeci skutecznie lobbowali w Waszyngtonie, by powstrzymać konfrontację z Pekinem w szerokim zakresie problemów, tj. nieuczciwego handlu, kradzieży własności intelektualnej, praw człowieka i szpiegostwa na terenie USA. Chcąc ocalić wizerunek KPCh, przekonali decydentów politycznych, aby dialog na temat praw człowieka prowadzili za zamkniętymi drzwiami, zamiast publicznie odnosić się do ponurych dowodów na łamanie praw człowieka przez Pekin, w tym do straszliwej zbrodni polegającej na grabieży organów od więźniów sumienia.

Za każdym razem, gdy Waszyngton robi krok w kierunku sprzedaży Tajwanowi broni do celów obronnych lub podejmuje podobne działania, które denerwują Pekin, apologeci spieszą z powtarzaniem utartej pogróżki KPCh: „Uczucia 1,3 miliarda Chińczyków zostały zranione!”.

Takie powtarzanie komunałów na tyle jednak samo się napędza, że chińscy internauci często czują się zmuszeni do wyjaśniania online przyczyn swojej frustracji. Jeden napisał na Twitterze: „Pozwólcie, że coś wam powiem, jestem członkiem chińskiej społeczności i moje uczucia bynajmniej nie zostały przez was zranione.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Chińscy uczeni pod presją Pekinu” znajduje się na s. 9 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Petera Zhanga pt. „Chińscy uczeni pod presją Pekinu” na s. 9 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Chińscy studenci zawsze pozostają pod kontrolą i wpływem KPCh, nawet jeśli studiują w USA czy innym kraju Zachodu

Powodzenie demokracji zależy od aktywnego udziału obywateli, podczas gdy sukces reżimu komunistycznego zależy od biernej wierności ludu, osiąganej dzięki propagandzie i opanowaniu wszystkich mediów.

Peter Zhang

Ostatnio w mediach powstał lekki szum na temat rzekomego określenia przez prezydenta Donalda Trumpa praktycznie każdego chińskiego studenta studiującego w Stanach Zjednoczonych jako szpiega, mimo że nie wymienił kraju ich pochodzenia z nazwy. Podczas gdy media głównego nurtu mogły uznać jego słowa za zbyt przesadne, Trump w pewnym sensie się nie mylił.

13 lutego 2018 r. dyrektor FBI Christopher Wray zeznał podczas przesłuchania w Senacie, że na uniwersytetach działa ogromna chińska sieć wywiadowcza: „profesorowie, naukowcy, studenci”. „Widzimy [to] w prawie każdym biurze terenowym FBI w całym kraju. Nie tylko w dużych miastach. W małych również” – powiedział. „Myślę, że poziom naiwności ze strony sektora akademickiego co do tej kwestii stwarza własne problemy. Korzystają z bardzo otwartego środowiska badawczo-rozwojowego, które mamy, które wszyscy szanujemy. Przy czym oni je wykorzystują”.

Obecnie do amerykańskich szkół wyższych uczęszcza ok. 350 000 studentów z Chin kontynentalnych (ok. 35 proc. wszystkich studentów z zagranicy w Ameryce). Według Michaela Wessela, komisarza działającej przy Kongresie Komisji Rewizyjnej ds. Ekonomii i Bezpieczeństwa w relacji USA–Chiny, Pekin rekrutuje niektórych z nich w celu zapewnienia sobie technologicznego know-how.

Przypadki takie jak Liu Ruopenga, byłego doktoranta na Uniwersytecie Duke’a, oskarżonego o przekazywanie Chinom wrażliwej technologii, nie są rzadkością, choć zazwyczaj nie są tak sensacyjnie opisywane w prasie, jak historia rosyjskiego szpiegostwa.

Chińskie stowarzyszenia studentów i naukowców (CSSA) funkcjonują w USA na praktycznie wszystkich uniwersytetach, które przyjęły chińskich studentów. Często stowarzyszenia te finansują i wywierają na nie wpływ lokalne chińskie konsulaty. To nie są typowe kluby studenckie; służą raczej monitorowaniu chińskich studentów i przeprowadzaniu różnych misji państwowych. (…)

W wywiadzie dla „Foreign Policy” student z komórki KPCh na Uniwersytecie Illinois powiedział: „Po powrocie do Chin odbyliśmy indywidualne spotkania z naszymi nauczycielami. Rozmawialiśmy o naszym zachowaniu i zachowaniu innych za granicą. […] Musieliśmy powiedzieć, czy inni studenci mieli jakieś przemyślenia antypartyjne”. Takie komórki KPCh działają w Kalifornii, Ohio, Nowym Jorku, Connecticut, Dakocie Północnej i Wirginii Zachodniej.

Panujący wśród studentów nawyk wzajemnego szpiegowania się nie jest czymś wyjątkowym w społeczeństwie orwellowskim. Studenci są zachęcani także do donoszenia na swoich profesorów. W następstwie donosów ze strony studentów profesor You Shengdong z Uniwersytetu Xiamen, profesor Zhai Juhong z Uniwersytetu Ekonomii i Prawa Zhongnan oraz profesor Tan Song z Chongqing Normal University zostali zawieszeni w nauczaniu za publiczne wygłaszanie na zajęciach komentarzy niepoprawnych politycznie.

Niewiele reżimów wykonało lepszą robotę niż KPCh, izolując swoich obywateli, aby lepiej manipulować i kontrolować ich sposób myślenia i zachowania.

Wieloletnie ofiary syndromu sztokholmskiego często mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że ich myślenie jest zniekształcone lub że są ofiarami. Chińczycy od najmłodszych lat nie są kształceni w oparciu o obiektywne fakty, ale indoktrynowani ideami, w które mają wierzyć, ponieważ tak chcą władze. Jest to niebezpieczne zarówno dla Chińczyków, jak i dla osób mieszkających poza granicami Chin.

Nie oznacza to, że demokratyczny rząd jest całkowicie wolny od ideologicznych manipulacji, ale istnieje duża różnica: powodzenie demokracji zależy od aktywnego udziału jej obywateli, podczas gdy sukces reżimu komunistycznego zależy od biernej wierności ludu, którą można osiągnąć jedynie na skutek stosowania nieustępliwej propagandy i poprzez drakońskie opanowanie wszystkich mediów, w tym dobrze izolowanego intranetu dla 600 mln użytkowników internetu. Dlatego jedynym sposobem na uleczenie całego narodu, będącego zakładnikiem monstrualnego systemu autorytarnego, jest wolne społeczeństwo. Przezwyciężenie skutków syndromu sztokholmskiego lub innych rodzajów kontroli umysłu po latach edukacji komunistycznej jest być może jednym z najbardziej zniechęcających zadań, przed jakimi stoją wszyscy Chińczycy, zwłaszcza studiujący za granicą, którzy mają dobrą okazję przekształcić się w wolne społeczeństwo. George Orwell napisał w Roku 1984: „Dopóki nie staną się świadomi, nigdy się nie zbuntują i dopóki się nie zbuntują, nie mogą stać się świadomi”.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Zawsze pod kontrolą. Chińscy studenci w USA” znajduje się na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Petera Zhanga pt. „Zawsze pod kontrolą. Chińscy studenci w USA” na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Waszyngton stara się wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby wyrównać szanse w obecnej wojnie handlowej z Pekinem

Wojna ta dotyczy w szczególności deficytu handlowego USA z Chinami, który według amerykańskiego urzędu statystycznego osiągnął poziom 152,2 mld dolarów. Ale tak naprawdę chodzi o wiele więcej.

Peter Zhang

Chińska kradzież amerykańskiej własności intelektualnej kosztuje obecnie od 225 do 600 mld dolarów rocznie.  (…) Co więcej, dziesięciolecia zachodnich wysiłków na rzecz demokratyzacji komunistycznego Państwa Środka – przyznanie mu statusu stałych, normalnych stosunków handlowych, umożliwienie wejścia do Światowej Organizacji Handlu oraz pełnej integracji Pekinu z rynkiem globalnym – okazały się próżnym trudem. Niezrównoważony handel z Chinami jest tylko objawem drapieżnego charakteru chińskiego reżimu. Stany Zjednoczone, opowiadając się za wolnym i uczciwym handlem z Chinami, muszą posłużyć się inną bronią. (…)

Należy pamiętać, że Chiny, które mają 1,3 mld mieszkańców, a Komunistyczna Partia Chin (KPCh), licząca zaledwie 80 mln członków, to nie to samo. KPCh zaimportowała komunizm w latach dwudziestych XX w. i od 1949 roku narzuciła go całemu narodowi. (…)

Politolodzy na ogół zgadzają się, że wszystkie zamknięte społeczeństwa, aby przetrwać, bazują na trzech kluczowych warunkach: 1. kontrolowaniu informacji – w tym rozpowszechnianiu dezinformacji, 2. stosowaniu przemocy w celu utrzymania władzy, a także 3. zmuszaniu mas do zaakceptowania ideologii sprzyjającej władcom. Te trzy warunki okazują się kluczowe dla przetrwania KPCh. (…)

600 mln chińskich internautów żyje wewnątrz internetu sztucznie kontrolowanego chińskim „Wielkim Firewallem”. KPCh wydaje miliardy dolarów na wzmocnienie technologii nadzoru, w tym na skradzione z Ameryki know-how do rozpoznawania twarzy i głosu. Teraz Pekin zmusza Apple Inc. do budowy centrum danych w chmurze w Chinach, aby reżim miał dostęp do informacji o użytkownikach. (…)

W niedawnym zeznaniu przed Senatem USA były urzędnik Departamentu Stanu Ely Ratner zaproponował, aby „Kongres zapewnił środki i nakazał Departamentowi Obrony opracowanie narzędzi umożliwiających obejście chińskiego Wielkiego Firewalla i ułatwienie chińskim obywatelom dostępu do globalnego internetu”. (…) Tego najbardziej obawia się KPCh, ponieważ wolność informacji oznaczać będzie koniec zamkniętego społeczeństwa. (…)

Amerykańska ustawa Magnitskiego z 2016 roku, która zezwala na zastosowanie sankcji wobec obywateli innych krajów, którzy łamali prawa człowieka, także daje Waszyngtonowi pewną przewagę.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wielu urzędników KPCh przeniosło zarówno swoje aktywa, jak i członków rodziny za granicę, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych.

Wiadomo również, że wielu z tych urzędników KPCh bezpośrednio lub pośrednio uczestniczyło w łamaniu praw człowieka wobec podziemnych wspólnot chrześcijańskich, wobec praktykujących Falun Gong, Tybetańczyków, prawników broniących praw człowieka oraz znanych intelektualistów. Odmawianie tym osobom wjazdu do Ameryki i zamrożenie ich aktywów w Stanach Zjednoczonych za ich zbrodnie byłoby nie tylko rozsądne; byłoby również słuszne w myśl ustawy Magnitskiego. (…)

Być może bardziej skuteczną strategią byłoby ukierunkowanie się na najsłabsze punkty KPCh: strach przed uświadomieniem obywateli poprzez nieocenzurowany internet i sprawiedliwa kara za łamanie praw człowieka zgodnie z amerykańską ustawą Magnitskiego, obejmującą cały świat. W końcu nie chodzi tu o potyczkę z KPCh z powodu samego handlu, lecz o wojnę, która ma zakończyć ustawiczne zdradzanie ludzkości.

Cały artykuł Petera Zhanga pt. „Oswajanie Czerwonego Smoka” można przeczytać na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Petera Zhanga pt. „Oswajanie Czerwonego Smoka” na s. 9 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Generał Robert Spalding: KPCh chce kontrolować twoje życie / Agnieszka Iwaszkiewicz, „Śląski Kurier WNET” nr 65/2019

Znają twoje zamiary, pragnienia, zainteresowania, także słabości. Te dane można wykorzystać w taki sposób, by powoli skłonić cię do dobrowolnego porzucenia wolności i nigdy nie zostać na tym złapanym.

KPCh chce kontrolować twoje życie

Agnieszka Iwaszkiewicz, Robert Spalding

Generała brygady Sił Powietrznych USA w stanie spoczynku Roberta Spaldinga trudno przedstawić w kilku słowach. Od ponad 26 lat pełni wysokie funkcje strategiczne i dyplomatyczne w Departamencie Obrony i Departamencie Stanu USA. Jest uznawany za znakomitego stratega polityki bezpieczeństwa. W Pentagonie był głównym strategiem ds. Chin przy Przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. W rządzie jest ceniony za innowacyjność rozwiązań, umiejętność przewidywania globalnych trendów i unikalną wiedzę na temat chińskiej konkurencji gospodarczej, wojny cybernetycznej i wpływów politycznych. To on odpowiadał za tworzenie krajowych ram konkurencji w strategii bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Donalda Trumpa. Jako dowódca wojskowy ma na swoim koncie wiele sukcesów operacyjnych. Obecnie jest Senior Fellow w waszyngtońskim Hudson Institute.

W rozmowie z „The Epoch Times” wyjaśnia m.in., dlaczego tak istotne jest łączenie ekonomii z zasadami demokratycznymi oraz co możemy stracić, wchodząc w interesy z totalitarnym reżimem. Mówi o pasożytniczej naturze gospodarki Chin. Wyjawia, z kim Stany Zjednoczone będą utrzymywać sojusze i gdzie zamierzają inwestować. Dzieli się także przemyśleniami na temat sytuacji w Hongkongu.

Agnieszka Iwaszkiewicz, „The Epoch Times”: Czy silna Europa to według Pana Europa kierująca się zasadami i wartościami?

Robert Spalding: Przede wszystkim uważam, że należy przyjąć, że Unia Europejska jest instytucją wielostronną i uznać, że nie zawsze reprezentuje wartości istotne dla obywateli krajów reprezentowanych przez Unię. Tak więc bardzo trudno jest mówić z punktu widzenia zasad demokracji i praw człowieka, zwłaszcza gdy UE jako instytucja nie jest zdolna powstrzymać reżimów totalitarnych od wykorzystywania poszczególnych krajów członkowskich. A ponieważ UE działa jako kolektyw, zasadniczo reżimy są w stanie przejąć kontrolę nad całą instytucją. Mówię w szczególności o głosowaniu za niesankcjonowaniem łamania praw człowieka, a raczej za niepodnoszeniem tego tematu. Właściwie po raz pierwszy UE nie zagłosowała za zwróceniem uwagi na łamanie praw człowieka w Chinach podczas [obrad] Komisji Praw Człowieka ONZ; było to latem 2017 roku. Stało się tak dlatego, że Chiny w zasadzie przejęły stery w Grecji i na Węgrzech, a następnie uwiodły UE.

Próbuję wyjaśnić światu, że w Stanach Zjednoczonych staramy się współpracować indywidualnie z krajami demokratycznymi, aby powiedzieć: Jeśli chcesz promować wolny świat, będziesz musiał zacząć odzwyczajać się od ekonomicznych i finansowych, a zwłaszcza internetowych relacji z Chinami, ponieważ w przeciwnym razie nadal będziesz osłabiany od wewnątrz.

W związku z tym naszą strategią bezpieczeństwa narodowego – nas jako kraju promującego zasady nie tylko otwartych rynków, lecz otwartych rynków i zasad demokratycznych łącznie – jest wypracowanie nowego konsensusu w sprawie tych wspólnych zasad demokracji i wolnych rynków, a następnie chronienie naszego społeczeństwa przed totalitarnymi reżimami. Świetnie, jeśli kraje chcą z nami współpracować w tym zakresie. Jednak jeśli chcą jednocześnie współpracować z nami i reżimami totalitarnymi, takim partnerstwem nie jesteśmy zainteresowani. Interesuje nas partnerstwo polegające na wspólnym promowaniu zasad demokracji, a nie takie, które podważa demokratyczne zasady.

Ludzie słyszą o wojnie handlowej między USA i Chinami, ale także prezydent Trump mówi o możliwości zawarcia najkorzystniejszej w historii umowy z Chinami. Wiele osób może czuć się nieco zdezorientowanych. Informacje, które docierają do społeczeństwa, mogą różnić się od strategii dyplomatycznej Może Pan jakoś rozjaśnić tę sytuację?

Myślę, że to, co media publikują, jest głównie związane z tweetami prezydenta. Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby media przekazywały, że ktoś w Departamencie Stanu lub w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego współpracuje z sojusznikami i partnerami, aby ograniczyć pole działania Komunistycznej Partii Chin i zacieśnić sojusz państw demokratycznych. To są nasze informacje dyplomatyczne oraz wysiłki ekonomiczne Stanów Zjednoczonych i krajów współpracujących. Media nigdy tego nie promowały ani o tym nie informowały, głównie dlatego, że dziennikarstwo stało się bardzo leniwe. Nie idą głębiej, nie drążą tematu, nie usłyszymy więcej niż to, co było w tweecie. W rządzie federalnym Stanów Zjednoczonych dzieje się też wiele innych rzeczy. To przecież duża organizacja, w której pracuje wiele osób odpowiedzialnych za różne sprawy. Większość z nich nie jest relacjonowana.

Wiedza o łamaniu praw człowieka w Chinach, prześladowaniach Falun Gong i innych jest dla rządów państw niewygodna, bo chcą prowadzić interesy z Chinami. Europa, w tym Polska, angażuje się m.in. w przedsięwzięcie Nowego Jedwabnego Szlaku („Jeden pas, jedna droga”). Dlaczego świat udaje, że nie widzi tego wszystkiego, co dzieje się w Chinach, i uważa je za partnera w interesach?

Z pewnością ze strony chińskiej, a także ze strony zachodniej na każdym poziomie motywacją jest czerpanie korzyści: jeśli jest to transakcja finansowa, w której zarabia się pieniądze, jeśli handel oferuje tańsze produkty, jeśli jakaś firma sprzedaje Chińczykom np. technologię.

Jeśli chodzi o imigrację, to działa w USA EB-5 (ang. the EB-5 Immigrant Investor Program – przyp. redakcji) czy inne znane programy, gdzie wpłaca się pieniądze w zamian za emigrację do Stanów Zjednoczonych; czasem nielegalnie. Bo Chińczycy doszli do wniosku: dlaczego mielibyśmy tworzyć duże wojsko i walczyć, kiedy możemy po prostu zapłacić za wejście?

I oczywiście wszyscy są gotowi brać pieniądze, ponieważ nie widzą, że jest to tak naprawdę korupcja, niezależnie od tego, czy jest to działalność przestępcza, czy reżim totalitarny, który stara się kupić twoją wolność, bo zbytnio lubisz pieniądze.

Kiedy Erping Zhang, ekspert zajmujący się polityką i gospodarką regionu Azji Wschodniej, przyjechał do Polski, na jednym ze spotkań przypomniał słowa Friedmana, iż nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. Robiąc interesy z Chinami, niczego nie dostajemy za darmo i zwykle trzeba będzie oddać dużo więcej, niż się spodziewaliśmy.

Zgadza się, tak czy inaczej, ale zapłacisz.

Sri Lanka czy kraje Afryki straciły więcej, niż zyskały na inwestycji Chin. Europa mimo to zacieśnia współpracę. Nawet po ujawnieniu kolejnych faktów dotyczących Huawei, pomimo ostrzeżeń przed możliwością inwigilacji, szpiegostwa, kradzieży danych, firma nie zniknęła z Europy. Dlaczego się na to pozwala?

Myślę, że częścią tego problemu jest to, że ludzie przestali reagować na fakt, że nie wiedzą, co dzieje się z ich danymi. Są bardziej niż skłonni przekazać dane do Google lub Facebooka i nie zdają sobie sprawy, że z biegiem czasu będą następstwa tej decyzji, poważne konsekwencje, zwłaszcza jeśli dane przejmą Chiny. A więc po pierwsze, ludzie nie sądzą, że mogą zabezpieczyć swoje dane. Po drugie, firmy telekomunikacyjne lubią bezpłatny sprzęt, więc jest to kombinacja kilku problemów.

W miarę upływu czasu wszystko łączy się z tym, co robisz w internecie. Im więcej w nim jesteś, tym bardziej twoja wolność ulega ograniczeniu. Poszliśmy tą ścieżką, pozwoliliśmy na to i to się dzieje.

Jeśli wrócimy do założenia Stanów Zjednoczonych, to zobaczymy, że bardzo rozważnie zastanawiano się, jak zorganizować rząd USA. W jaki sposób projektujemy rząd, w którym nikt, żadna osoba, żadna partia, żadna grupa nie może zdobyć władzy absolutnej, ponieważ władza absolutna demoralizuje i prowadzi do korupcji. I tak stworzono rząd, w którym występuje trójpodział władzy. Przyjęto też drugą poprawkę, mianowicie: nawet jeśli nam się nie uda, upewnimy się, że ludzie będą w stanie oprzeć się represyjnemu rządowi.

Teraz, gdy technologia ewoluowała, szczególnie wraz z rozwojem internetu i globalizacji, tracimy możliwość zapewnienia, że żadna osoba, grupa nie pozyska władzy absolutnej, ponieważ posiadanie wszystkich danych o każdym z nas jest niesamowicie potężnym narzędziem. W połączeniu z big data, analizą sztucznej inteligencji, sieciami społecznościowymi i handlem elektronicznym nie tylko mogą teraz wiedzieć, jaką osobą jesteś, znają twoje zamiary, pragnienia czy zainteresowania, lecz także twoje słabości. Te dane można wykorzystać w taki sposób, by powoli skłonić cię do dobrowolnego porzucenia twojej wolności, i nigdy nie zostać na tym złapanym.

Na tym polega przemyślność KPCh. Na umiejętności społecznego projektowania naszego zachowania za pomocą technologii, biznesów i finansów w sposób, w jaki robi to Amazon. Ale Amazon tylko stara się zarobić, nie próbuje kontrolować twojego życia. KPCh zaś chce kontrolować twoje życie, twoje pragnienie bycia wolnym i gotowość do obrony tej wolności.

Chyba lepiej nie da się tego ująć. Mówi się o wojnie handlowej, ale to jest wojna między dwoma systemami – demokratycznym i totalitarnym, między wartościami i ich brakiem. Ekonomia i wartości; nie wszyscy pewnie to łączą i rozumieją?

Pomysł robienia zakupów, stworzenia wolności gospodarczej, ale tylko wolności gospodarczej, wywołuje wrażenie wolności. Jeśli pojedziesz do Chin, możesz nawet pomyśleć, że wszyscy ci ludzie robią, co chcą. Nie, oni robią wszystko, co chcą, w ściśle określony, narzucony sposób.

Przyjmując wolność gospodarczą oferowaną jako umowę społeczną, oddaje się w ręce rządu wszystkie inne swobody, wolność. Aby mógł on zachować kontrolę i pozostać prawomocny, sprzedaje to jako fałszywą wolność. Tylko wtedy, gdy myślisz szerzej i chcesz wyjść poza ten bardzo wąski, określony schemat, zdajesz sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę handlujesz w tym systemie. Szczerze mówiąc, większości ludzi to nie obchodzi. Chcą domu, samochodu, chcą wysłać swoje dzieci do szkoły. Więc im to nie przeszkadza. Dostrzegają to dopiero wtedy, gdy sami są zagrożeni lub gdy chcą czegoś więcej od życia, np. wyrażać siebie w dowolny sposób. Właśnie wtedy chcą czcić swojego Boga, jakiegokolwiek Boga, kiedy dowiadują się, że tego im zabroniono.

Rok temu pewien gimnazjalista w Chinach powiedział: „Ja nie chcę się wzbogacić, żeby uciec od bezsensowności życia”. Chciał przez to powiedzieć, że w Chinach poza pieniędzmi i władzą życie nie ma znaczenia. Nie ma w nim nic więcej. To naprawdę puste życie dla człowieka i nie zdajesz sobie z tego sprawy, dopóki nie skonfrontujesz się z faktem, że to wszystko, co możesz mieć.

Wielu z nas pewnie nie wyobraża sobie, co znaczy żyć w zamkniętym, totalitarnym systemie, bez prawa do wolności. Czy Pana zdaniem Chiny chcą zawrzeć umowę z USA, czy jest to rodzaj spektaklu na arenie międzynarodowej?

Jeśli przejrzy się ich oświadczenia, szczególnie po tym, jak odstąpili od umowy, kiedy wynegocjowali 150-stronicowy dokument – to nie my od tego odstąpiliśmy, a oni – to widać, że Chińczycy nigdy nie powiedzieli, że chcą umowy. Powiedzieli, że będą negocjować w dobrej wierze, dopóki USA ich nie zastraszą. Nie powiedzieli, że chcą umowy. Uważam, że nie chcą umowy, ponieważ nie chcą żadnego mechanizmu egzekwowania, nie chcą zmienić struktury swojej gospodarki.

Myślę, że Chiny zdają sobie sprawę, że nawet jeśli to demokrata zostanie wybrany w 2020 roku, to nie mają szans na umowę, ponieważ wysiłki przeciw strategii Chin wobec USA są coraz bardziej dwupartyjne.

Chiny są przygotowane, by zamiast ze Stanami Zjednoczonymi połączyć się z Europą, ponieważ myślą, że są w stanie sprawić, że Europa zgodzi się sprzedać siebie, sprzedać swoją wolność.

Jeśli dobrze rozumiem, w Pana opinii lepiej, żeby do tej współpracy nie doszło, bo wchodzenie w interesy z chińskim reżimem, to jak nawiązywanie współpracy z mafią?

To jest jak współpraca z Hitlerem. Niepodejmowanie współpracy z Chinami nie tylko będzie dobre w aspekcie zasad demokracji obowiązujących w Stanach Zjednoczonych, lecz także przyczyni się do wzmocnienia naszej gospodarki. Komunistyczna Partia Chin ma bardzo pasożytniczą gospodarkę i zabiera ze Stanów Zjednoczonych, szacuję, od 1 do 3 proc. PKB. Jak tylko ten procent spadnie, nasza gospodarka zacznie rosnąć bardziej niż obecnie, ponieważ jest to przede wszystkim gospodarka napędzana konsumpcją krajową, a nie eksportową. Zamiast produktów dostarczanych przez Chińczyków do Stanów Zjednoczonych, amerykańskie firmy mogą stworzyć lepszą produkcję w USA, a inne kraje demokratyczne mogą dostarczać to, czego potrzebujemy.

Jeśli amerykańskie firmy przestaną produkować w Chinach, będą pewnie przenosić fabryki w inne miejsca. Prawdopodobnie zainwestujecie m.in. w Amerykę Łacińską, Europę. Co zatem, według Pana, mogłaby zrobić Polska, żeby mieć szansę na taką współpracę?

Myślę, że należy skoncentrować się na tym, aby Chiny nie mogły wykorzystać Polski – tak jak Stany Zjednoczone nie pozwalają się Chinom wykorzystywać. Jednym z wyzwań, przed którymi stoimy, jest to, że Chiny wykorzystują naszych sojuszników i partnerów. Jeśli odcinamy Chinom dostęp do naszej gospodarki, wówczas produkty przechodzą przez stronę trzecią – w celu przeładunku towarów. Chiny robią wszelkiego rodzaju rzeczy sprzeczne z regułami systemu międzynarodowego. Szukamy więc sojuszników i partnerów, którzy nie pozwolą na to, by Chiny wykorzystywały ich w celu zaszkodzenia naszej gospodarce. Tak postępując, możemy mieć znacznie silniejsze relacje.

Myślę, że na ile inne kraje pozwalają, by Chiny wykorzystywały je do wywierania wpływu na naszą gospodarkę, na tyle my będziemy musieli odciąć tych sojuszników, ponieważ nie są naszymi prawdziwymi sojusznikami. Nawet jeśli mamy zawarty sojusz bezpieczeństwa, jeśli takie kraje utrzymują stosunki gospodarcze, które podważają nasze zbiorowe bezpieczeństwo, o wiele lepiej jest mieć sojusze tylko z tymi państwami, które chcą mieć silny ekonomicznie i finansowo handel oraz stosunki wojskowe ze Stanami Zjednoczonymi.

Zatem powinniśmy przyjąć nasze cła dla Chin na stałe. To z kolei musi być powielone przez naszych sojuszników i partnerów. Nie chcemy, by Chińczycy np. przewozili stal do Polski, aby podstemplowano ją „wyprodukowane w Polsce” i wysłano do Stanów Zjednoczonych. Chińczycy często omijają w ten sposób zakazy. Wiele chińskich firm wysyła towary przez Wietnam, Hongkong lub inne kraje. Chociaż mają oznaczenie, że zrobiono je w jednym z tych państw, wiadomo, że zostały wyprodukowane w Chinach.

Kiedy więc już to stwierdzimy, zaczynamy odcinać także te inne kraje. Mam na myśli to, że będąc w grupie, trzeba wybrać, z kim wolisz utrzymywać relacje, ponieważ jeśli dany kraj ma stosunki gospodarcze z Chinami, to równie dobrze później może nawiązać z nimi stosunki dotyczące bezpieczeństwa. Będą mogli sprzedać mu samoloty i czołgi.

Dlatego nie zamierzamy współpracować z takimi państwami, ponieważ podważają nasze zbiorowe bezpieczeństwo.

Przejdźmy do sytuacji w Hongkongu, gdzie od ponad trzech miesięcy mieszkańcy tłumnie wychodzą na ulice, by sprzeciwić się projektowi ustawy ekstradycyjnej do Chin kontynentalnych. Polacy wielokrotnie musieli odzyskiwać wolność, żyliśmy też w totalitarnym systemie. Dlatego Polakom łatwiej jest zrozumieć, co przeżywają Hongkończycy. Do świata docierają informacje, że próbuje się oczernić protestujących. Wygląda na to, że KPCh rozpoczęła akcję propagandową przeciwko nim. Co KPCh chce osiągnąć swoimi działaniami w Hongkongu i dlaczego jest aż tak zdeterminowana?

Przede wszystkim partia komunistyczna zawsze miała zamiar przejść z doktryny „jeden kraj, dwa systemy” do „jeden kraj, jeden system”. Partia chce, aby do 2047 roku Hongkong nie różnił się od Szanghaju lub Pekinu. I myślę, że oni pragną, żeby to samo stało się z Tajwanem.

Jeśli chodzi o ustawę ekstradycyjną, to wydaje mi się, że przywódcy Hongkongu nie zdawali sobie sprawy z tego, jak wielu Hongkończyków nie poparłoby tego prawa ekstradycyjnego. A zatem nawet jeśli czuli, że mają wystarczającą większość w parlamencie, żeby przegłosować to prawo, to nie zdawali sobie sprawy z tego, że ludzie będą z tym walczyć. Ludność Hongkongu uświadomiła sobie, co się dzieje. Powinni byli zawsze o tym wiedzieć, a wtedy protesty, takie jak rewolucja parasolek z 2014 roku, trwałyby przez cały czas.

Według mnie protesty odbywają się dzięki milenialsom. Milenialsi dorośli i doszli do wniosku: jestem przypisany do totalitarnej przyszłości i jeśli jej nie chcę, teraz jest czas się temu sprzeciwić, a jeśli nie zaprotestuję, będę się tego wstydził. Myślę, że zdecydowali, że nie chcą żyć pod rządami Komunistycznej Partii Chin, a KPCh zdecydowała, że muszą żyć zgodnie z regułami przez nią wyznaczonymi.

Jesteśmy więc w impasie, który, jak sądzę, skończy się tym, że partia komunistyczna dostanie to, czego chce. Jednak ostatecznie będzie to bardzo szkodliwe, ponieważ Hongkong jest finansowym oknem na Zachód.

Jak długo ludzie w Hongkongu będą wychodzić na ulice i protestować? Czy KPCh może się obawiać, że protesty przeniosą się do Chin kontynentalnych?

Odkąd Hongkong wrócił do chińskiego rządu, zdolność skutecznego wywierania nacisku przez innych jest bardzo niewielka. Jakieś znaczenie mógł mieć jedynie fakt, że dla Chin jest to okno finansowe na Zachód. Hongkong to terytorium chińskie i myślę, że musimy jedynie lepiej zrozumieć, czym są Chiny. Czy Chiny to Chińczycy, czy Chiny to chińska partia komunistyczna? Jeśli Chiny to Chińczycy, to kto zabiera głos w imieniu ludzi? Czy jest to Komunistyczna Partia Chin? Jeśli tak, wówczas nie ma nadziei dla Hongkongu.

Czy kiedykolwiek Chińczycy będą przemawiać w imieniu Chińczyków? To zbyt trudne, by to wiedzieć.

A w jakiej kondycji jest według Pana obecnie KPCh?

Gospodarka chińska jest bardzo głęboko zadłużona. Mają 3 proc. PKB długu. W obiegu jest 20 bln renminbi (juanów – przyp. redakcji) i 2 bln aktywów. Można więc powiedzieć, że ich finanse stoją na głowie. A jedynym powodem, że w tej chwili nie upadają, jest to, że pozwoliliśmy im mieć walutę niewymienialną w warunkach ścisłej kontroli kapitału i nadal mają dostęp do międzynarodowych rynków finansowych.

Nigdy nie powinni mieli mieć specjalnych praw ciągnienia w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Nigdy nie powinno im się zezwalać na sprzedawanie akcji spółek na naszych giełdach, jeśli nie pozwalają one na przeprowadzenie audytu, nie działają transparentnie i nie stosują jakichkolwiek innych zasad, których muszą przestrzegać amerykańskie firmy. Z naszej strony jest to całkowicie niedorzeczne, że dopuszczamy takie zachowanie. Dopóki będziemy pomagać Chinom, dając im pieniądze, technologię, innowacje, będą miały problem z ciągłością [własnego rozwoju gospodarczego].

Tylko wtedy, gdy staniemy w obronie nas samych i przestaniemy dawać im wszystko, czego chcą, zapobiegając wykorzystaniu przez nich naszych innowacji, kapitału, talentu, technologii, Chiny będą musiały stanąć na własnych nogach. A kiedy będą musiały nazbyt długo i nazbyt stabilnie trzymać się prosto, to nie będą mieć środków, żeby tego dokonać.

Zatem co by Pan doradził Europie, Stanom Zjednoczonym, żeby nie pozwolić na takie działanie KPCh? Czy to w ogóle jest realne?

Tak. Numer jeden – skoncentrować się na połączeniu zasad demokratycznych i zasad wolnego handlu. Nie wolno patrzeć tylko na zasadę wolnego handlu. Musimy bronić swoich finansów, handlu, inwestycji, imigracji, mediów, polityki, internetu i wszystkich innych rzeczy. Chroń swój kraj, inwestuj w swoim kraju w infrastrukturę, bazę przemysłową, badania naukowe i rozwój edukacji STEM (nauki, technologii, inżynierii i matematyki, ang. Science, Technology, Engineering, Mathematics – przyp. redakcji). Kiedy do tego doprowadzimy, gospodarka zacznie znów rosnąć, a świat spojrzy na Amerykanów i powie: O, właśnie tak kraj powinien się rozwijać: dumny, wolny i silny! Jeśli będziemy tak rosnąć, będziemy dumni, wolni i silni. Chodzi o to, aby naprawdę wrócić do naszych korzeni i stać się latarnią morską, pokazując światu, jak można być wolnym, silnym i zamożnym.

Obywatele innych narodów, czy to z Chin, z Polski, czy z jakiegokolwiek innego kraju, spojrzą na swoje rządy i powiedzą im: Dlaczego my tego nie mamy? To jest wizja – tworzenie możliwości dla naszych obywateli i wskazywanie innym krajom sposobów tworzenia możliwości dla ich obywateli.

Rządy ludzi, przez ludzi, dla ludzi.

Wywiad pierwotnie został opublikowany 3.10 br. w polskiej edycji „The Epoch Times”.

Wywiad Agnieszki Iwaszkiewicz z Robertem Spaldingiem pt. „KPCh chce kontrolować twoje życie” można przeczytać na s. 1 i 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Wywiad Agnieszki Iwaszkiewicz z Robertem Spaldingiem pt. „KPCh chce kontrolować twoje życie” na s. 1 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego