Dr Li Wenliang, który mówił prawdę o wirusie był wierzącym katolikiem. O. Konior: Nikt nie wie, jakie są prawdziwe dane

O. Jan Konior o Kościele katolickim w Chinach, jego prześladowaniach i podziale, mentalności chińskiej i kłamstwa władzy oraz o wierze i nadziei katolików w Państwie Środka.

 

Jest to Kościół cierpienia i nadziei. Kościół podzielony przez państwo i ten podział nadal trwa.

O. Jan Konior  SJ przybliża obecną sytuację Kościoła w Chinach, który podzielony jest na ten podziemny i na Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich. W tym ostatnim wszystko kontroluje władza. Dla przykładu to dygnitarze wybierają biskupów. Chrześcijanie, którzy nie podporządkowali się władzy, są szykanowani.

Jeden z filozofów chińskich powiedział, że na niebie nie może być dwóch słońc.

Zapewnienia chińskiego rządu, iż ich system zapewnia wolność sumienia i wyznania jest kłamstwem. Nasz gość podkreśla, że „nadal wielu katolików księży, zakonników jest w więzieniach” mimo zapewnień o normalizacji. Podkreśla, że prześladowanym w Chinach braciom w Chrystusie swej siły do wytrwania w wierze udziela Duch Święty.

Ponadto o. Konior przekazuje słuchaczom relacje swoich chińskich znajomych. Dane dotyczące koronawirusa pochodzące z Państwa Środka są niewiarygodne.

Te liczby są zazwyczaj zaniżone. Nikt do końca nie wie i nie będzie wiedział, jakie są prawdziwe dane. Kłamstwo zawsze było i jest czymś normalnym w Chinach.

Sinolog zwraca uwagę na pojęcie „utraty twarzy” (Diūliǎn). Wiąże się ono z chińską cechą charakteru, która karze Chińczykowi iść w zaparte, byle tylko nie przyznać się do błędu, który mógłby kosztować go utratę twarzy. Z tego powodu władzom chińskim tak zależy na pokazaniu, że Chiny poradziły już sobie z epidemią. Jezuita przypomina postać bohaterskiego okulisty Li Wenliang. Ten nazywany męczennikiem lekarz próbował zwrócić uwagę władz i społeczeństwa na problem rozprzestrzeniającej się nowej choroby, ale został uciszony przez władze. Później sam zmarł na koronawirusa. O jego związkach z chrześcijaństwem media pisały już wcześniej. Teraz nasz gość potwierdza, że nazywany męczennikiem dr Li był wierzącym katolikiem. Wiadomo to z informacji przekazanych przez jego rodzinę i znajomych, gdyż nie jest to coś, z czym człowiek chciałby się w ChRL publicznie obnosić.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jan Paweł II ponad 60 razy w oficjalnych wystąpieniach poruszał sprawę Kościoła w Chinach. Pragnął jego jedności

Bano się Jana Pawła II jako tego, który – że tak powiem – rozłożył na łopatki komunizm w Europie. Ale był bardzo szanowany przez intelektualistów chińskich, a kochany przez chińskich chrześcijan.

Antoni Opaliński, ks. Zbigniew Wesołowski

Sprawa Kościoła katolickiego Chinach cieszy się w tej chwili w Kościele powszechnym wielkim zainteresowaniem. Nas interesuje zagadnienie stosunku Jana Pawła II do Kościoła chińskiego.

Papież Franciszek napisał 26 września list do chrześcijan, biskupów, księży w Chinach, a także do całego Kościoła powszechnego, z prośbą o zrozumienie i po prostu zaufanie do polityki, którą w tej sprawie prowadził przez ostatnie lata. Zresztą nie tylko on. Państwo watykańskie zawsze zabiegało o kontakty z Chinami.

Pierwsze spotkanie Jana Pawła II z komunistami, przedstawicielami państwa chińskiego, miało chyba miejsce rok po rozpoczęciu jego pontyfikatu, w ONZ, kiedy Chińczycy przyjechali tam na Forum Pokoju i Sprawiedliwości. Oczywiście oficjalnych kontaktów nie było. Mało kto wie o liście Jana Pawła II do Deng Xiaopinga z 1983 roku. Był to list prywatny i Deng Xiaoping nigdy na niego nie odpowiedział. Tak więc papież podejmował różne zabiegi.

Oczywiście bano się Jana Pawła jako tego, który – że tak powiem – rozłożył na łopatki komunizm w Europie. Ale był bardzo szanowany przez intelektualistów chińskich, a kochany przez chińskich chrześcijan, którzy do niego tęsknili. Byłem kilka razy w Chinach w tym czasie. Modlono się za Jana Pawła II, jakkolwiek w niektórych mszałach za papieża były wykreślone modlitwy.

Były różne tajne porozumienia. Nie zajmowałem się nigdy głębiej tą sprawą, ale w 1987 roku chińskiego pochodzenia kardynał z Manili, Jaime Sin, pojechał do Pekinu i tam spotkał się potajemnie z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej, Li Xiannianem. Od tego czasu datują się wzajemne kontakty. (…)

Ze swojego pobytu na Tajwanie w 1999 roku na Boże Narodzenie pamiętam list Konferencji Biskupów tajwańskich, którzy pisali, że są prowadzone rozmowy między Watykanem a Pekinem i możliwe, że Kościół na Tajwanie nie będzie już czuł się opuszczony, jeśli dojdzie do porozumienia. Ale w roku dwutysięcznym, w święto Trzech Króli, w katedrze Nantang w Pekinie zostało wbrew woli papieża wyświęconych pięciu nowych biskupów – i znowu była rana.

Potem, 1 X 2000 roku, odbyła się kanonizacja stu dwudziestu męczenników. Tego dnia wypada wielkie święto komunistów, rocznica ustanowienia republiki, i komuniści odebrali to, jakby tych stu dwudziestu męczenników, w tym trzydziestu trzech cudzoziemców, ruszyło przeciwko partii komunistycznej. I znowu powstały napięcia.

Papież w oficjalnych wystąpieniach w ciągu całego swego pontyfikatu ponad sześćdziesiąt razy poruszał sprawy Kościoła w Chinach. Z mojego punktu widzenia ważne byłoby, żeby ktoś podjął pracę magisterską, licencjacką czy nawet doktorską na temat stosunku Jana Pawła II do Chin. On pisał na ten temat bardzo dużo. My wiemy tylko o wypowiedziach na Anioł Pański czy o listach skierowanych na przykład do synodu na temat Azji, czy z innych oficjalnych okazji. Ale on tę sprawę miał w sercu i na pewno chciał dokonać tego, co udało się teraz papieżowi Franciszkowi – doprowadzić do jakiego porozumienia. (…)

W Rzymie od początku były trzy stanowiska. Jedno reprezentował kardynał Zen z Hongkongu, który był absolutnie przeciwny porozumiewaniu się z komunistami, bo po prostu im nie ufał. Druga opcja była, można powiedzieć, środkowa: przyglądano się i rozważano, czy można dopuścić porozumienie i zawierzyć komunistom. Wreszcie trzecie stanowisko. którego przedstawicielem jest sekretarz stanu Parolin, ma charakter bardziej pozytywny i jego celem jest porozumienie.

Główny motyw dążenia do porozumienia jest po prostu taki, nie było Kościoła tak zwanego patriotycznego czy państwowego. Nasz Jan Paweł II zawsze powtarzał: jeden Kościół. Szczególnie w latach dziewięćdziesiątych to była jego mantra: jeden Kościół. I zależało mu na tym żeby ten oficjalny i ten podziemny coraz bardziej się zbliżały.

Ksiądz profesor Zbigniew Wesołowski pracuje w Instytucie Monumenta Serica uniwersytetu Sankt Augustin w Nadrenii Północnej-Westfalii – jednym z najważniejszych w Europie ośrodków studiów nad chrześcijaństwem dalekowschodnim.

Cały wywiad Antoniego Opalińskiego z ks. Zbigniewem Wesołowskim pt. „Jan Paweł II i Kościół w Chinach” znajduje się na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 53/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Wywiad Antoniego Opalińskiego z ks. Zbigniewem Wesołowskim pt. „Jan Paweł II i Kościół w Chinach” na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 53/2018Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego