Przedsiębiorca: Jeśli kwarantanna miałaby trwać dłużej, to ta tarcza nie pomoże przedsiębiorcom

Andrzej Nasiadek o rządowej tarczy antykryzysowej, jej mankamentach, uzależnieniu od instytucji finansowych i skutkach przedłużenia izolacji.


Andrzej Nasiadek zwraca uwagę, że obecnie trwający kryzys w zw. z koronawirusem oddziałuje też rynki zagraniczne, co może wpłynąć na popyt zagraniczny. Ocenia rządową tarczę antykryzysową. Sceptycznie na nią spogląda:

Pytanie, ile spowolnienie i kwarantanna będą trwać. Jeżeli miałoby to trwać dłużej, to ta tarcza nie pomoże przedsiębiorcom, gdy cały świat stanie.

Przedsiębiorca stwierdza, że jeżeli zgodnie z zapowiedziami zaczniemy odmrażanie gospodarki, to tarcza może się sprawdzić. Jednak przy przedłużeniu się obecnych restrykcji nie spełni swojej roli. Wskazuje na rolę banków w rządowym projekcie:

Nie powinniśmy być na łasce instytucji finansowych.

Chodzi o to, jak tłumaczy nasz gość, „żeby nie było sytuacji, że właściciele nieruchomości nie mają na spłatę kredytów”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Krzysztof Tchórzewski: Nasza gospodarka będzie osłabiona, ale mniej niż innych państw

„Jesteśmy cały czas na stanowisku, że obecne przepisy są wystarczające”. Krzysztof Tchórzewski o aborcji oraz o stratach w polskiej gospodarce przez koronawirusa i roszczeniach żydowskich.

Te straty nie są takie, żeby powalić nasz kraj […] Gospodarka będzie osłabiona, ale mniej niż w innych państwach.

Krzysztof Tchórzewski mówi, że starty gospodarcze można wykazać na podstawie zużycia prądu. W porównaniu do marca 2019 r. w analogicznym miesiącu w tym roku można zaobserwować ogólne zmniejszone zużycie prądu o cztery procent (w przemyśle pięć procent). Zauważa przy tym, że

Przy niskich cenach emisji zakupu, nasza produkcja energii elektrycznej robi się opłacalna.

Trzeba zaś korzystać z tego, co mamy. Podkreśla, że należy odmrażać gospodarkę, aby kraj mógł normalnie funkcjonować. Ujawnia, że restrykcje rządowe w strefie publicznej będą etapowo usuwane.

Parlament nie zamierza wprowadzać nowych ograniczeń na obecnej sesji Sejmu.

Ponadto nasz gość odnosi się do obywatelskiego projektu ustawy „anty-447”. Chodzi o odpowiedź na amerykańską ustawę JUST, która mówi o wspieraniu ze strony USA roszczeń w zakresie pozostawionego po wojnie mienia bezspadkowego. Jego pierwsze czytanie w Sejmie odbędzie się w środę. Tchórzewski komentuje: „Stanowczy odpór wobec tych spraw”. Odnośnie projektu usuwającego przesłankę eugeniczną aborcji mówi:

Jestem praktykującym katolikiem, więc jestem za tym, żeby chronić życie w pełnym zakresie.

Jednocześnie stwierdza, że jako Prawo i Sprawiedliwość „Jesteśmy cały czas na stanowisku, że obecne przepisy są wystarczające”. Obecnie zaś, jak zaznacza, nie czas by zajmować się tak kontrowersyjnymi społecznie tematami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Aplikacja rejestrująca nasze kontakty z innymi. Minister Cyfryzacji: Wszystkie wdrażane przepisy dotyczą czasów pandemii

Marek Zagórski  o opracowywanej przez resort cyfryzacji aplikacji rejestrującej w pobliżu kogo przebywamy, cyberbezpieczeństwie i komunikacji z urzędami on-line.


Marek Zagórski mówi, że nowoczesna technologia pozwala nam żyć na co dzień w miarę efektywnie. Pragnie, aby nowa technologia pozwoliła precyzyjniej walczyć z koronawirusem. Polska pracuje nad mobilnymi aplikacjami, dzięki którym będziemy znali historię fizycznych kontaktów międzyludzkich pojedynczych osób. Aplikacja będzie rejestrowała kontakty z osobami, które stoją obok siebie bliżej niż dwa metry i nie krócej niż 15 minut. Historia kontaktów będzie zachowywana jedynie w pamięci smartfona użytkownika przez 14 dni. Potem będzie automatycznie kasowana:

Myślę, że za dwa tygodnie będą dojrzałe produkcyjne i będą zdatne do użycia.

Aplikacja nie będzie obowiązkowa. Ministerstwo Cyfryzacji jednak będzie przekonywać Polaków, aby korzystali z nowoczesnego narzędzia. Minister wskazuje, że Korea Płd., Singapur, Tajwan wdrożyły podobnego typu narzędzia są używane jako część systemu. Odpowiadając na pytanie o cyberbezpieczeństwo, stwierdza, że troska o nie jest równie ważna co dbanie o sieć jako taką. Odnosząc się do zastrzeżeń, że dzięki nowym technologiom, takim jak 5G, będzie możliwe wdrożenie aparatu totalnej kontroli, takiej jak w ChRL, mówi:

Wszystkie wdrażane przepisy dotyczą czasów pandemii.

Informuje, że wdrażany jest projekt komunikacji z urzędami drogą tylko elektroniczną.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Krasnodębski: Polska nie narusza wartości europejskich. To UE stosuje podwójne standardy

Nie ma silnej wspólnoty między narodami europejskimi. Nie znaczy to jednak, że są one całkowicie sobie obce – stwierdza socjolog, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, prof. Zdzisław Krasnodębski.

Przy okazji pandemii koronawirusa większość polityków w Parlamencie Europejskim jeszcze mocniej będzie głosić przesłanie federalistyczne.

Profesor Zdzisław Krasnodębski omawia stan Unii Europejskiej w dobie pandemii koronawirusa. Jego zdaniem, aktualny kryzys obnażył słabość Wspólnoty i daleko idącą rozbieżność interesów państw członkowskich.

Nie ma silnej wspólnoty między narodami europejskimi. Nie znaczy to jednak, że są one całkowicie sobie obce.

„Bezczelnością” nazywa eurodeputowany PiS reakcję Komisji Europejskiej na podjęte w związku z epidemią przez Polskę i Węgry kroki prawne. Socjolog wyraża obawę, że UE będzie dążyć do dalszego rozszerzania swoich kompetencji. Ubolewa nad faktem, że nie jest rozważane zawieszenie wdrażania polityki Nowego Zielonego Ładu.

Niektórzy z epidemii wyciągają takie wnioski, że konieczne jest zacieśnienie współpracy w ramach Unii Europejskiej, także w sprawach służby zdrowia.

Prof. Krasnodębski apeluje do wszystkich zwolenników idei „Europy ojczyzn” o „bardziej ofensywne” działanie na rzecz tej koncepcji.

Nie ma czegoś takiego, jak „naród europejski”. Filozofowie głoszący takie tezy się mylili.

Postuluje, by Unię Europejską budować „od dołu, a nie od góry”. Rozmówca Łukasza Jankowskiego ocenia,  że unijni przywódcy pod płaszczykiem obrony wartości europejskich w istocie chronią własne partykularne interesy.

To że Polska chce przeprowadzać wybory i kontroluje granice, nie jest naruszeniem wartości europejskich. Dzisiaj nikt nie stosuje tych samych kryteriów do siebie i do innych. Jest to przejaw rasizmu i starego wewnątrzeuropejskiego imperializmu.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada o inicjatywie współpracy państw Europy Środkowej, tzw. Europie Karpat, której propagatorem jest były marszałek Sejmu Marek Kuchciński.  Apeluje o większe wsparcie dla silnie dotkniętych epidemią koronawirusa Hiszpanii i Włoch ze strony bogatych państw Północy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

KPCh może osłabić atrakcyjność demokracji i kapitalizmu, jeśli pokaże światu, że chiński reżim radzi sobie z kryzysem

Kierując propagandę na Stany Zjednoczone, KPCh odciąga uwagę od siebie, co umożliwia jej złamanie niektórych z ostatnich umów z Waszyngtonem w sprawie inwestycji handlowych i własności intelektualnej.

Bowen Xiao

Otrzymane przez „The Epoch Times” wewnętrzne dokumenty chińskich władz zwracają uwagę na to, w jaki sposób reżim celowo zaniżał liczbę przypadków wirusa KPCh i cenzurował dyskusje o wybuchu epidemii, czym przyczynił się do rozprzestrzeniania się choroby, która, jak obecnie potwierdzono, zainfekowała ponad 715 000 osób na całym świecie [w dniu publikacji artykułu w języku polskim – przyp. redakcji].

Podporządkowane władzy komunistycznej media i chińscy urzędnicy wzmacniali teorie spiskowe popularyzowane w mediach społecznościowych takich jak Twitter, w których twierdzono ostatnio, że pochodzenie wirusa nie jest znane lub że pochodzi od wojska USA, lub że wysiłki KPCh na rzecz powstrzymania wirusa dały reszcie świata czas i pozwoliły się przygotować.

Media będące tubą reżimu, z których wiele ma anglojęzyczne strony internetowe, rozpowszechniały te teorie niemal codziennie, a w niektórych artykułach nawet grożono bezpośrednio Stanom Zjednoczonym, np. w artykule redakcyjnym w Xinhua z 17 marca, w którym stwierdzono: „Strona amerykańska winna natychmiast poprawić swoje niewłaściwe zachowanie […] nim będzie za późno”. Chociaż chińskim obywatelom nie wolno korzystać z Twittera, to na tej platformie aż roi się od botów, które szerzą propagandę broniącą reżimu komunistycznego oraz atakującą Stany Zjednoczone. Rzecznik Twittera nie odpowiedział na prośbę o komentarz na temat tego, czy firma wie o botach i czy planuje je usunąć.

Kolejna narracja zyskująca popularność w amerykańskich mediach podtrzymuje, że nazywanie patogenu „wirusem z Wuhan” jest rasistowskie, pomimo faktu, że media władzy komunistycznej same używały tego terminu, np. Xinhua, „Global Times” i nie tylko.

Wcześniejsze choroby, takie jak ebola, zika, wirus zachodniego Nilu, choroba z Lyme (w polskim piśmiennictwie częściej nazywana boreliozą – przyp. redakcji) i grypa hiszpanka zostały nazwane od miejsca pojawienia się wirusa. (…)

Chiny chcą być postrzegane jako odpowiedzialny gracz na arenie międzynarodowej, który może skutecznie przyczynić się do rozwiązania problemów światowych. Wykazując skuteczność krajowego systemu zarządzania, Pekin może osiągnąć swój cel, polegający na zmianie światowego ładu, i promować chiński model jako warty naśladowania przez kraje rozwijające się. Jeśli reżim z powodzeniem zaprezentuje się jako ten, który skutecznie radzi sobie z kryzysem, to „KPCh może jeszcze bardziej osłabić atrakcyjność demokracji i kapitalizmu na całym świecie.

Władze Chin aktywnie szerzą wśród własnych obywateli propagandę na temat wirusa. 11 marca amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien powiedział podczas przemówienia w waszyngtońskim think tanku Heritage Foundation, że reżim początkowo usiłował cenzurować lekarzy, którzy próbowali mówić o wybuchu epidemii, „aby wiadomości na temat wirusa nie zostały ujawnione”. Prawdopodobnie kosztowało to społeczność świata dwa miesiące [które można było przeznaczyć] na reakcję.

Cały artykuł Bowen Xiao pt. „Globalna kampania dezinformacyjna” znajduje się na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Bowen Xiao pt. „Globalna kampania dezinformacyjna” na s. 12 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Romaszewska-Guzy: Państwa autorytarne zmyślają dane. To kwestia biologii. Wirus się roznosi, jak nie jest hamowany

Agnieszka Romaszewska-Guzy o koronawirusie na Białorusi, bierności i kłamstwach jej władz oraz o mentalności białoruskiej.

 

Agnieszka Romaszewska  opowiada, jak wygląda walka z Covid-19 na Białorusi, czy raczej brak tejże. Łukaszenka bowiem nie podjął prawie żadnych środków zapobiegawczych w obliczu choroby. Zwraca uwagę, iż „ludzie chętnie wierzą Łukaszence”, że może będzie spokojnie i  choroba przejdzie bokiem.  Podkreśla, że takie myślenie jest błędne, gdyż na Białorusi prawa natury nie działają inaczej niż w innych krajach.

To kwestia biologii. Wirus się roznosi, jak nie jest hamowany.

Przyznaje, że różne kraje stosują różne metodologie i w odmienny sposób podają dane, jednak „jest zasadnicza różnica między prawdą a kłamstwem”. Dyrektorka Biełsatu przytacza przykład jednego z pracowników telewizji, który zmarł cierpiąc na „ewidentne symptomy Covidu”. Przyczyn śmierci nie podano. Jego syna wysłano z testem na kwarantannę, jednak nie wiadomo, co dalej się stało z tym testem. Może on mieć chorobę, a może jej nie mieć.

Państwa autorytarne zmyślają dane.

Rozmówczyni Jana Olendzkiego stwierdza, że testy mogą równie dobrze wyrzucać do śmieci, bo nikt tego nie skontroluje. Zwraca uwagę na skłonność Białorusinów do przyzwyczajania się do tego, co jest. Sądzi, że tak będzie i w tej sytuacji. Wyjaśnia, że Łukaszenka nie ma specjalnie narzędzi, by walczyć z epidemią. Jako że nie mierzyl się nigdy z taką epidemią, to, „zdroworozsądkowo ocenił”,  że trzeba wódki się napić, do sauny pójść, na traktor. Takie podejście jednak „nie sprawdza się w żaden sposób”.

Romaszewska opowiada także o negocjacjach Mińska z Moskwą odnośnie cen gazu. Łukaszenka, kupując taniej od innych, chciałby, by ceny dla Białorusi były jeszcze niższe, takie jak dla firm rosyjskich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

We Włoszech będzie można pójść do księgarni, ale nie do kościoła. Ks. Jochemczyk: Widać tu działanie masońskiego rządu

Ks. Tomasz Jochemczyk o świętach wielkanocnych we Włoszech, przerywaniu mszy św. przez służby porządkowe, otwieraniu sklepów i mandatach dla księży.


Ks. Tomasz Jochemczyk mówi, że kościoły w Italii są wciąż nie są otwarte dla wiernych. Co więcej, pójść do kościoła można, jak mówi, tylko jeśli jest on po drodze do apteki, lekarza czy sklepu. Na dodatek zgodnie z przepisami drzwi główne muszą być zamknięte w czasie odprawiania nabożeństw. Ci, którzy nie przestrzegają tego prawa, muszą płacić mandaty.

Bp Frascati odprawiał mszę Niedzieli Palmowej przy otwartych drzwiach. Policjanci poczekali aż biskup skończy mszę i wtedy wystawili mandat.

W jednej z rzymskich parafii służby mundurowe nawet nie poczekały na koniec nabożeństwa, ale przerwały mszę świętą, co jak podkreśla nasz gość nie zdarzało się nawet w czasie wojny. Kościoły są chronione umowami konkordatowymi, a przerywanie mszy  to praktyka, której unikały nawet władze komunistycznej Polski.

Pod płaszczykiem koronawirusa, jest bardziej lub mniej ukryte prześladowanie Kościoła. […] Rząd działa na szkodę dla ludzi  i Kościoła.

Sklepy we Włoszech powoli są otwierane. Od dzisiaj można zrobić zakupy w papierniczym, księgarni, kiosku czy sklepie ze sprzętem elektronicznym. Kościoły nadal jednak będą zamknięte.

Widać, jakie jest tu działanie masońskiego włoskiego rządu.

Duchowny krytykuje również polskie regulacje ograniczające liczbę wiernych w kościele do pięciu osób. Podkreśla, że powinna zostać wzięta pod uwagę wielkość danego kościoła.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.

Nasze wybory i życiowe priorytety zostaną przeorientowane / Piotr Czauderna, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 70/2020

Nie wiemy jeszcze, jak mocno przeorana zostanie ludzka świadomość i postrzeganie świata, stosunki społeczne i ekonomiczne. świat, w którym się niedługo znajdziemy, nie będzie już taki sam.

Piotr Czauderna

Czas zarazy

„Zarazy są w istocie sprawą zwyczajną, ale z trudem się w nie wierzy, kiedy się na nas walą. Na świecie było tyle dżum, co wojen. Mimo to dżumy i wojny zastają ludzi zawsze tak samo zaskoczonych”.
Albert Camus, „Dżuma”

Nie zdajemy jeszcze sobie dziś sprawy z dalekosiężnych konsekwencji nadejścia epidemii koronawirusa, zwanego prawidłowo SARS-CoV-2, bo w rzeczywistości koronawirusów jest wiele. Nie wiemy jeszcze, jak mocno przeorana zostanie ludzka świadomość i postrzeganie świata, stosunki społeczne i ekonomiczne.

Może niektórzy z nas już to przeczuwają, że świat, w którym się znajdziemy za kilka – kilkanaście miesięcy, bo tyle potrwa pewnie epidemia, nie będzie już taki sam.

Epidemia pokazała, że choć wydaje nam się, iż jesteśmy panami świata i panami własnego losu, to przecież niewiele potrzeba, by tym poczuciem zachwiać. Wystarczył jeden mały wirus, by zaburzyć porządek światowy. To przypomina, jak ograniczony jest człowiek wobec wyroków Opatrzności. Jak napisał ks. Ryszard Winiarski „wirus zmieni wszystko, a przecież wirus, by przeżyć, wymaga nieporównanie mniej niż ludzie. Wystarcza mu wydychane przez nas powietrze, katar i kaszel. Wirus nie ma ludzkich doznań, zwłaszcza naszych lęków. Straty finansowe i bankructwa, które są nieuchronne i których skala będzie nieporównywalna z żadną klęską w historii, dla wielu okażą się nie do zniesienia”. Zachwiane zostało bowiem nasze poczucie bezpieczeństwa. Okazało się, że jeżeli gwałtownie przyrasta liczba zachorowań, to najlepsze nawet systemy opieki zdrowotnej sobie z tym nie radzą. Widać to we Włoszech, gdzie zaczyna brakować respiratorów i łóżek do intensywnej terapii. Tam naprawdę trzeba podejmować drastyczne decyzje – kogo intensywnie leczyć, a kogo nie.

By temu zaradzić, polityków czekają bardzo trudne i z pewnością niepopularne decyzje. Właśnie teraz okaże się, kto jest prawdziwym mężem stanu i przywódcą na trudne czasy, a kto jedynie medialną wydmuszką. Trwale zmieni to sposób, w jaki ludzie patrzą na władze publiczne. Konkurs piękności i medialności, który obserwowaliśmy w ostatnich latach, odejdzie w przeszłość. Pojawią się przywódcy z krwi i kości, którzy będą mieli odwagę otwarcie ogłosić, jak niegdyś Winston Churchill: „Obiecuję Wam jedynie krew, pot i łzy”.

Przeorientowane zostaną z pewnością nasze życiowe wybory i priorytety. Świat, który pławił się w rozpasanej konsumpcji i demokracji hedonizmu, pędząc za zaspokojeniem najbardziej ekstrawaganckich ludzkich zachcianek i pomysłów, świat oparty na nieograniczonej niczym ludzkiej wolności, wolności od wszelkich ograniczeń, nawet tych, zdawałoby się, najbardziej nieusuwalnych, bo biologicznych, zdaje się odchodzić w przeszłość. Przyzwyczailiśmy się do tego, iż nowoczesny świat ma na celu ciągły wzrost gospodarczy wspierany fundamentami wolnego rynku. Nie istnieje on jednak bez masowej, nieprzerwanej konsumpcji, którą napędza z kolei ciągłe dążenie do wzrostu poziomu życia, prowadzące do demokratyzacji hedonizmu, jak to świetnie określił Dariusz Gawin. Wygodne czasy, w których dotąd żyliśmy, nie były dobrą szkołą dla ludzkich charakterów, bo nadto kochaliśmy samych siebie. Obywatelskie cnoty i republikańskie przymioty, zdolność do samokontroli i powściągania własnych pożądań i emocji, a także samoograniczania się na rzecz służenia wyższym wartościom zostały zastąpione nieokiełznaną żądzą samorealizacji i wybujałemu indywidualizmowi oraz chęcią kreacji siebie wciąż od nowa – w świecie, w którym nie ma żadnych stałych wartości i elementów. Żyliśmy w poczuciu własnej samowystarczalności, zagłuszyliśmy w sobie świadomość wielkiej tajemnicy życia, nie zadawaliśmy kluczowych, egzystencjalnych pytań. Nie zastanawialiśmy się nad własną nietrwałością i przemijalnością. Pozbyliśmy się egzystencjalnego lęku i poczucia ciągłego obcowania ze śmiercią, która jest przecież nieusuwalnym elementem ludzkiego życia. Przypomniała nam o tym boleśnie obecna epidemia. Postawiła nam na nowo wprost przed oczami ból, cierpienie, chorobę i śmierć, a dla wierzących – Sąd Boży, niebo albo piekło, a więc rzeczy ostateczne.

Jeden z hiszpańskich lekarzy walczących z epidemią, który sam zachorował, napisał do mnie ostatnio: „Solidarność jest słowem, którego należy teraz używać. Wy w Polsce wiecie to bardzo dobrze”. A przecież i myśmy o tym w ostatnich dekadach zapomnieli.

Dopiero teraz, w sytuacji kryzysu i zagrożenia, najważniejsze okazały się więzy rodzinne, międzypokoleniowe, przyjacielskie czy narodowe. Unia Europejska wobec epidemii zdaje się być całkowicie bezradna i zadziwiająco bierna. Okazuje się, że władza i rzeczywiste instrumenty przeciwdziałania temu niezwykłemu wrogowi są jedynie w rękach państw narodowych, podczas gdy postępująca gwałtownie w ostatniej dekadzie hiperglobalizacja była w rzeczywistości nie do pogodzenia nie tylko z istnieniem suwerennych państw narodowych i z państwową niezależnością, ale także z samą demokracją. Nie chcieliśmy tego widzieć. Nie można się dalej okłamywać: hiperglobalizacja, z którą mamy dziś do czynienia, oraz niezależne państwa narodowe i demokracja pozostają we wzajemnej sprzeczności. Wskazywał na to wybitny amerykański ekonomista z Harvardu, Dani Rodrik. Jeśli chcemy obronić demokrację, musimy oprzeć się pokusom globalizacji i przyjąć jej bardziej powierzchowny model. Dlatego trzeba zacząć myśleć o przeprojektowaniu liberalnego kapitalizmu, aby stał się bardziej inkluzywny i sprawiedliwy. Konieczne jest wytworzenie nowych mechanizmów poszerzających krąg beneficjentów zmian technologiczno-gospodarczych i promujących solidaryzm społeczny w miejsce wolnej konkurencji i niczym nieograniczonej przewagi silniejszych nad słabszymi.

A to wszystko sprawił jeden mały wirus, choć może niektórzy powiedzą, że to Bóg postanowił przywołać świat i ludzi do porządku, i zesłać na nich opamiętanie. Kiedyś, jeszcze w XIX, a pewnie i na początku XX wieku, postrzegano by obecne zdarzenia jako karę Bożą. Dziś to nawet nikomu nie przychodzi do głowy, mimo wielu apokaliptycznych wizji i objawień maryjnych w ostatnich 100 latach.

Jak to możliwe, że tego nie przewidzieliśmy? Jak to możliwe, że prawie nikt szansy pojawienia się globalnej epidemii nie brał pod uwagę? No może nie do końca. W 2015 roku Bill Gates w swoim miniwykładzie dla organizacji pożytku publicznego TED powiedział: „Jeśli cokolwiek zabije ponad 10 milionów ludzi w kilku następnych dekadach, będzie to najpewniej wysoce zakaźny wirus, a nie wojna. […] Nie jesteśmy gotowi na taką epidemię”.

Wszystkich gnębi pytanie: czy z tej wielkiej epidemii wyjdziemy? Jak przewiduje ks. Winiarski:

„Wirus zniknie, ale strach prawdopodobnie pozostanie. Czy potrafimy żyć z takim niewypałem w pamięci? Czy nastąpi powrót oddalonych i lawina nawróceń, czy też proces zwątpienia i apostazji będzie się tylko pogłębiał?”

A może odpowiedzią na to pytanie jest kolejny cytat z Dżumy Alberta Camusa: „Jedyny sposób, żeby ludzie byli razem, to zesłać im dżumę. […] Świat bez miłości jest martwym światem i zawsze przychodzi godzina, kiedy człowiek zmęczony błaga o twarz jakiejś istoty i o serce olśnione miłością”.

Prof. dr hab. Piotr Czauderna jest koordynatorem Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju. Był pierwszym przewodniczącym Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Gdańsku.

Artykuł Piotra Czauderny pt. „Czas zarazy” znajduje się na s. 1 i 2 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Piotra Czauderny pt. „Czas zarazy” na s. 1 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Cieszę się, że Polska kontynuuje politykę L. Kaczyńskiego – wiceminister Wasyl Bodnar w Programie Wschodnim

O Świętach Wielkanocnych w czasie epidemii i wojny, 80. rocznicy zbrodni katyńskiej oraz 10. rocznicy tragedii smoleńskiej – goście Pawła Bobołowicza w Programie Wschodnim z Kijowa

Goście Programu Wschodniego:

Ksiądz dk. dr Jacek Jan Pawłowicz – Duszpasterz Polaków przy parafii konkatedralnej pw. św. Aleksandra w Kijowie;

Wasyl Bodnar – wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy;

Eliza Dzwonkiewicz – Konsul Generalny RP w Kijowie;

Ojciec Serhij Dmitriejew – kapelan wojskowy, szef Eleos Ukraine, zwierzchnik służby medycznej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy.

W Programie wykorzystano materiały: Wojciecha Jankowskiego, Adriana Kowarzyka, Eugeniusza Sało (Kurier Galicyjski) oraz Piotra Bobołowicza.


Prowadzący: Paweł Bobołowicz

Realizator: Franciszek Żyła


Raport o koronawirusie w krajach obszaru postsowieckiego. 

Na Ukrainie  odnotowano 2511 zachorowań na koronawirusa, zmarły 73 osoby, a 79 osób wyzdrowiało.

W Rosji zakażeń odnotowano 11917. 94 osoby zmarły. Po ponownym otwarciu granic władze Rosji planują wdrożyć śledzenie lokalizacji wszystkich zagranicznych turystów w związku z prewencją epidemiczną. Wygląda to na próbę wprowadzenia bardzo głęboko ingerujących w wolności obywatelskie przepisów pod przykrywką działania prozdrowotnego.

W Gruzji odnotowano 234 zakażeń koronawirusa. 3 osoby umarły. Prezydent Gruzji Salome Zurabishvili ogłosiła, że nie weźmie udziału we Mszy wielkanocnej

Na Białorusi odnotowano 1981 przypadków koronawirusa. Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa ogłosił, że UE przekaże Białorusi 60 milionów euro. Pieniądze przeznaczone będą na zakup środków medycznych, a także na łagodzenie skutków kryzysu ekonomicznego.


Ksiądz dk. dr Jacek Jan Pawłowicz opowiada o zadaniach duszpasterzy w parafii konkatedralnej pw. św. Aleksandra w Kijowie.

Wypełniamy swoje obowiązki tak, jak było to czynione wcześniej. Zachowujemy wszystkie przepisy dotyczące koronawirusa. Wszystko odbywa się normalnie. Mamy jednak więcej pracy. Kościół otwierany jest codziennie i każdy może wejść i się pomodlić. We Mszach świętych pierwszeństwo mają jednak ci, którzy zamówili wcześniej intencje – mówi gość „Programu Wschodniego”.

Jak dodaje: W Wielką Sobotę nie będzie możliwość święcenia pokarmów. W tym roku cofniemy się do czasów pierwszych wieków chrześcijaństwa. Ojciec bądź inna godna osoba poświęci pokarmy w domu. 

Powinniśmy życzyć sobie przede wszystkim radości. Życzę, aby jak najszybciej spełniły się słowa św. Pawła. Chrystus zmartwychwstając dał pokój i nadzieję. Życzę, aby ludzka życzliwość, wzajemny szacunek pozostały w nas na każdy czas – mówi ks. Jacek Jan Pawłowicz.

Ojciec Serhij Dmitriejew mówi o wojnie w czasach zarazy.

Żołnierze na wojnie żyją w zamkniętej społeczności, zamkniętej także dla mediów i informacji. Dla nich to trochę inny świat. W miejscu, gdzie jest zlokalizowana nasza brygada, to rejon Zołotego, Popasnej, gdzie jest punkt przepustkowy. Pierwszego dnia, jak tylko przyjechałem był jeden ranny, strzelali snajperzy, ciągłe walki, ostrzały moździerzowe. Sytuacja bardzo niebezpieczna. Drugiego dnia w polu podpalili słomę. Rosyjscy bojownicy podeszli na odległość 200 metrów do naszej pozycji, ponieważ gdy płonie ogień w polu, to przez termowizor nie widać człowieka. Dla żołnierzy największym niebezpieczeństwem jest wróg. Stale walczą, stale strzelają. Do kwarantanny w tamtym momencie odnosili się z humorem. Niestety w sytuacji z koronawirusem, sytuacją polityczną w kraju, środki masowej informacji są na tyle przeciążone nową informacją, wciąż nowymi wiadomościami, że informacje z frontu odchodzą na drugi plan – opowiada ojciec Serhij Dmitriejew.

Jak zaznacza: Tak, jak wcześniej, tak i teraz będziemy świętować Paschę. Będą maksymalnie ograniczone kontakty kapłana z wojskowymi. Modlitwę zawsze można odmówić z odległości 3 metrów, nie będzie ściskania rąk. Komunia będzie ograniczona a komunikant będzie przekazywany w opakowaniu na ręce dla tych, którzy będą chcieli przystąpić do komunii. W pewnym sensie wojskowi maja nawet więcej szczęścia, jeśli chodzi o możliwość spotkania z kapłanem niż inni. Wojskowi mogą liczyć na uwagę i kontakt z kapelanami.

Chcę życzyć żebyśmy się nie zamykali. Ludzkość przeżywała wiele epidemii, kataklizmów, finansowych kryzysów. Ludzkość wyżyje. We wszystkich kryzysach potrafimy się łączyć, wymyślać sposoby wzajemnej pomocy. Niech ci, którzy dzisiaj pozostają w domu, znajdą możliwość rozwoju, niech przeczytają książkę, napiszą list do przyjaciół, będą więcej z rodziną, pomedytują. Mimo wszystko to jest dla nas dobry czas próby – podkreśla.

Wasyl Bodnar mówi o prawdzie zbrodni katyńskiej.

„Był to straszny dzień. Wróciliśmy wszyscy do pracy i staraliśmy się pomóc w komunikacji. Pamiętam wszystkie pogrzeby. Widziałem jaką solidarnością i szacunkiem polskie społeczeństwo przyjęło tą wiadomość. Gdyby Lech Kaczyński nie zginął w katastrofie wierzę, że Ukraina dostawałaby duże wsparcie od Polski. Cieszę się, że Polska kontynuuje politykę Lecha Kaczyńskiego” – opowiada.

Polska i Ukraina mają wspólny interes w przeciwdziałaniu fałszywej narracji politycznej. Musimy nagłaśniać te wydarzenia, aby już nigdy się nie powtórzyły – podkreśla Wasyl Bodnar.

Eliza Dzwonkiewicz mówi o uczczeniu rocznicy 10. rocznicy zbrodni smoleńskiej.

Było dla nas oczywiste, że musimy uczcić 10. rocznicę zbrodni smoleńskiej. Czujemy niedosyt, gdyż nie znamy całej prawdy związanej z wydarzeniem katastrofy. Dla Polaków świat na chwilę się zatrzymał. Jest to jedno z najsilniejszych przeżyć polskiego narodu. Jestem pewna, że wielu z nas pamięta o ludziach, którzy wtedy zginęli – mówi Eliza Dzwonkiewicz.

Jak dodaje: Każdy z nas musi nauczyć się funkcjonować w tej rzeczywistości. Mimo tego, że jest inaczej życzę pokonania trudności.  

Adrian Kowarzyk mówi o chaosie informacyjnym trwającym tuż po katastrofie smoleńskiej.

Propaganda mówiła o tym, że samolot cztery razy pochodził do lądowania i za czwartym razem piloci podjęli próbę podejścia, żeby się zniżać, a wcześniej krążyli nad lotniskiem. Tymczasem podjął on próbę tylko raz. Wiele innych informacji można wysłuchać w całej audycji Programu Wschodniego.


Posłuchaj całego „Programu Wschodniego” już teraz!


 

Jak Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas został głową polskiego Kościoła/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Nieograniczona władza nad polskim Kościołem dla Jarosława Pinkasa. A jeśli już na zawsze zamknie kościoły, bo można się w nich zarazić każdym syfem? Katarem, odrą, świnką, czymkolwiek.

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. (Mt 5, 13) Z taką przestrogą zwrócił się do swoich uczniów Jezus, czyniąc z nich kapłanów swojego Kościoła. Kościoła, który trwa do dziś i o którym wiemy, również z ust Pana Jezusa, że moce piekielne go nie przemogą.

Pan Jezus mówił tylko prawdę, dlatego wierzę we wszystkie Jego zapewnienia. Również w te powyżej. A jeśli sól utraci swój smak?

15 marca, w drodze na narty, byłem ostatni raz w kościele na mszy św. Już po obostrzeniach do 50 osób i wszelakich biskupich dyspensach. W moim ulubionym kościele klasztornym w Łagiewnikach. Może dlatego, że 8.30 to jednak dla większości krakusów głęboka noc, było nas raptem 40 osób. Jak najbardziej przepisowo od siebie oddalonych. Jednak w moim odczuciu to właśnie dyspensa była dla większości z wiernych wystarczającym powodem do pozostania w domu. I nie były tu potrzebne żadne dodatkowe obostrzenia.

Nie upłynęły dwa tygodnie i takie się jednak pojawiły. Połowa miejsc siedzących w autobusie, tramwaju czy pociągu.

Możliwość pójścia codziennie na zakupy do supermarketu, apteki, nawet do hipermarketu budowlanego. Ale na mszę do kościoła tylko do 5 osób (do dnia 10 kwietnia włącznie).

Zdziwiłem się trochę tą decyzją rządu i czekałem na ostrą reakcję władz polskiego Kościoła. Doczekałem się kompletnie wiernopoddańczej deklaracji prymasa Polaka o bezdyskusyjnym podporządkowaniu się decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego.

Prymas prymasem, pomyślałem, przecież mamy jeszcze Konferencję Episkopatu Polski. Może polscy biskupi  uderzą pięścią w stół, powołując się przynajmniej na konkordat. I doczekałem się… podobnego w tonie oświadczenia przewodniczącego KEP, biskupa Gądeckiego.

Czas płynął, a ja chcąc nie chcąc (się przepychać), kolejną niedzielną mszę świętą spędziłem wirtualnie; w przezłoconym sanktuarium licheńskim. Uczestniczenie we mszy świętej to jedno, ale wysłuchanie w spokoju ducha kazania to drugie. I nie takie proste, jak miało się okazać. W Palmową Niedzielę poznałem zgodną z najnowszymi kościelnymi trendami i w pełni heretycką wykładnię naszej wiary. Według słów kaznodziei, największym bożym darem dla człowieka jest jego doczesne życie. Życie i zdrowie.

Po co zatem Jezus Chrystus, nasz Pan, poświęcił swoje życie? Zamiast je chronić, lekkomyślnie i dobrowolnie oddał się w ręce oprawców. Mógł przynajmniej gdzieś się schować, przeczekać. Czmychnąć do Samarii. Gdyby życie ludzkie tu na ziemi było najważniejsze, to ofiara Pana Jezusa nie miałaby najmniejszego sensu. A te męczeńskie śmierci jego apostołów i uczniów? Komu były potrzebne?

Jakiś tam Licheń. Do Wielkiego Czwartku, do wczoraj, czekałem na uchylenie 5-osobowego ograniczenia liczby uczestników mszy. Ale już we wtorek wszystko stało się jasne. Po wypowiedzi biskupa Polaka, niby-prymasa – tytularnego i bez żadnej władzy w Kościele – który zapowiedział, że nawet jak GIS cofnie restrykcje na czas Wielkanocy i pozwoli na wejście do kościoła 50 osób, to polski Kościół pozostanie przy ostrzejszych rozporządzeniach. A potem potwierdził to jeszcze sekretarz Episkopatu. Zatem jeszcze większa podległość w strachu i nieograniczona władza nad polskim Kościołem dla Jarosława Pinkasa. A jeśli już na zawsze zamknie kościoły, bo można się w nich zarazić każdym syfem? Katarem, odrą, świnką, czymkolwiek. Maczać tysiące palców w misce z wodą i brać z jednych rąk (może chorych) tysiące wafelków i to najczęściej do ust? W skali kraju miliony palców i miliony wafelków. Przecież to największe zagrożenie epidemiologiczne dla naszego narodu! I chyba to przypadek, że jeszcze istniejemy.

Dlatego bardzo ucieszyła mnie rozmowa telefoniczna naszej koleżanki Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej z księdzem profesorem Dariuszem Oko, w czwartkowym Poranku Radia Wnet. Ks. Oko w prosty sposób wytłumaczył, że misją Kościoła nie jest ratowanie ludzkiego życia i przedłużanie go o kilka miesięcy czy lat.

Misją Kościoła jest praca dla zbawienia człowieka. A człowiek bardziej niż utratą życia doczesnego powinien przejmować się możliwością utraty życia wiecznego.

Ucieszyło mnie również to, że dla księdza profesora to mechaniczne ograniczenie liczby wiernych do 5, w porównaniu do skali innych ograniczeń społecznych, jest absurdalne i kompletnie nielogiczne.

Dwa tysiące lat minęło od wygłoszenia przez Jezusa słów przestrogi do swoich uczniów – pierwszych kapłanów Kościoła. Jeszcze kilka lat temu uważałem, że liczba wierzących polskich księży jest co najmniej równa liczbie księży niewierzących. Teraz, pomimo pięknej postawy ks. Oko, księdza Małkowskiego, biskupa Lengi i kilku innych, będę chyba musiał swoje stanowisko co nieco zrewidować. Przynajmniej w stosunku do hierarchów.

My, członkowie Kościoła utworzonego przez Chrystusa, nie powinniśmy rozpaczać. Może to jest właśnie czas prawdziwej próby nie tylko dla nas, ale i dla osób, które mianują się naszymi kapłanami. Czy jeszcze są solą tej ziemi? Czy urząd prymasa i Konferencja Episkopatu Polski są jeszcze potrzebne, skoro mamy Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa?

Jan Azja Kowalski

PS. Jednak Zdrowych i Wesołych świąt Zmartwychwstania Pańskiego! I pamiętajcie: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je”. (Mt 16, 24-25).