Nowym szefem Interpolu został przedstawiciel Korei Południowej Kim Dzong Jang. Na to stanowisko bardzo liczyła Rosja

Wczoraj podczas 87. Zgromadzenia Ogólnego Interpolu w Dubaju na dwuletnią kadencję wybrano nowego szefa Interpolu. Z Kim Dzong Jangiem przegrał lobbowany przez Rosję Aleksander Prokopczuk.

 

Głównym kontrkandydatem na stanowisko  przewodniczącego największej organizacji policyjnej o zasięgu międzynarodowym był Aleksandr Prokopczuk. Wywołał on spore zamieszanie wśród części państw członkowskich organizacji. Przeciwko jego kandydaturze ostro opowiedziały się Ukraina oraz Litwa. Państwa zagroziły nawet wyjściem z organizacji.

Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow umieścił na swoim Twitterze informację, jakoby możliwy wybór kandydata rosyjskiego na stanowisko szefa Interpolu „był absurdem i przeczył duchowi oraz celom organizacji jaką jest Interpol”.

Natomiast  rzeczniczka MSW Rosji Irina Wołk oświadczyła wczoraj, że „próby wpływania na wybór szefa Interpolu oraz upolitycznienie tego procesu są niedopuszczalne”.

Poprzedni szef Interpolu, Chińczyk Meng Hongwei w październiku podał się do dymisji.  Jest on podejrzany o przyjmowaniu korzyści majątkowych, obecnie toczy się przeciwko niemu śledztwo.

jn

Oskar Pietrewicz w Południu WNET: Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków

W związku z rocznicą wybuchu wojny koreańskiej Antoni Opaliński rozmawiał z ekspertem Centrum Studiów Polska-Azja o przyczynach podziału Korei i o perspektywach jej zjednoczenia.

W południowej audycji Radia WNET Antoni Opaliński, kontynuując poruszony w Poranku Wnet temat historii i współczesności Półwyspu Koreańskiego, zadzwonił do Oskara Pietrewicza z Centrum Studiów Polska-Azja.

Wczoraj (25 czerwca) była 67 rocznica wybuchu wojny w Korei (1950-53), w wyniku której doszło do trwającego do dziś podziału politycznego półwyspu na komunistyczną północ i kapitalistyczne południe. Oskar Pietrewicz opowiadał o tym, dlaczego podział ten okazał się tak trwały.

Wojna koreańska wybuchła w wyniku sprzęgnięcia się czynników wewnętrznych (wewnątrzkoreańskich) i zewnętrznych (międzynarodowych). Wewnętrzne to motywacja Kim Ir Sena do wywołania konfliktu. Zewnętrzne to uwarunkowania polityki międzynarodowej – gra wielkich mocarstw po zakończeniu II wojny światowej, przede wszystkim w relacjach między ZSRR a USA.

Wojna w Korei była pierwszym „gorącym” konfliktem między zimnowojennymi mocarstwami. Stany Zjednoczone potraktowały go bardzo poważnie. Zmienił on sposób patrzenia przywódców USA na Azję. Początkowo chcieli się z Korei wycofać, spodziewając się, że głównym przedmiotem  światowej rywalizacji będzie będzie Europa, ale wojna koreańska uświadomiła im, że USA muszą być militarnie obecne w Azji. Skomunizowanie całej Korei podważyłoby pozycję USA w Azji.

Wojna była też spowodowana rozgrywką, rozpoczętą przez Kim Ir Sena, który okazał się bardzo sprytnym politykiem. Chciał wykorzystać zapowiadane przez USA wycofanie się z Półwyspu i zjednoczyć go pod sobą. Udało mu się wciągnąć w konflikt Stalina, który początkowo obawiał się globalnego konfliktu z USA, nie będąc pewnym swej siły. ZSRR oficjalnie jednak nie wziął udziału w wojnie, a jedynie „podjudził” Mao, żeby Chiny w kluczowym momencie wsparły militarnie Kim Ir Sena. Dzięki temu Kim przetrwał ofensywę amerykańską, a następnie potrafił rozgrywać różnice między ZSRR a Chinami, wzmacniając swoją pozycję w polityce międzynarodowej, a także mógł skonsolidować władzę wokół siebie, przedstawiając w swojej propagandzie USA jako głównego wroga Korei. To istotnie przyczyniło się do utrwalenia reżimu Kim Ir Sena i podziału półwyspu po zakończeniu wojny w 1953 r.

Podział ten jest bardzo mocny. Traktowany jest obecnie w Korei Południowej jako trwały, jej władze nie myślą o zjednoczeniu, ale o jakiejś formie pojednania i ułożenia sobie stosunków i pokojowego współistnienia z północnym sąsiadem, a dopiero w długiej perspektywie zjednoczenia.

Tym, co aktualnie uniemożliwia zjednoczenie Korei, nie jest jednak wojna z lat 50., ale to, że północ i południe postawiły na zupełnie inne drogi społecznego i gospodarczego rozwoju oraz totalna izolacja, której poddała się północ. To być może utrwaliło podział dużo bardziej niż krwawa wojna sprzed ponad 60 lat.

Oskar Pietrewicz uważa, że dzisiaj niewiele wskazuje, żeby ten podział można było przezwyciężyć. Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków. Decydują o tym tak samo jak 50 lat temu czynniki wewnętrzne, koreańskie, jak i międzynarodowe.

Zapraszamy do słuchania.

JS

 

Korea Południowa / Sojusz państwa z wielkimi firmami prowadzi do licznych problemów z korupcją i brakiem klarowności

O sytuacji gospodarczej i politycznej na Półwyspie Koreańskim w Poranku Wnet (26 czerwca) Aleksander Wierzejski rozmawiał z Romanem Husarskim, ekspertem z Centrum Studiów Polska-Azja.

Republika Korei (czyli Korea Południowa) żyje w cieniu wojny koreańskiej (1950-53 r.), która nie została oficjalnie zakończona. Komunistyczna Korea Północna co jakiś czas daje znać o sobie, tak że mieszkańcy Korei Południowej nie mogą być spokojni, choć w pewien sposób się do groźby wojny przyzwyczaili, udało im się ją zneutralizować czy też oswoić. Niepokój daje jednak o sobie znać w życiu codziennym – znajoma Romana Husarskiego miewa „nuklearne sny”. Zagrożenia nuklearnego nie da się nie zauważyć, choćby metro jest jednocześnie schronem atomowym.

Korea Południowa jest dziś  jednym z najbogatszych państw świata, pomimo tego, że gdy wychodziła z okupacji japońskiej po II wojnie światowej, była krajem bardzo biednym, praktycznie bez przemysłu. Pomoc humanitarną otrzymywała m.in. z Etiopii i Somalii. Tym, co wyróżnia system gospodarczy Korei Południowej, jest, jak to ujął Roman Husarski, sojusz państwa z wielkimi firmami. Poszczególne czebole, państwowo-prywatne konglomeraty gospodarcze, np. Samsung, wypracowują nawet kilkanaście procent PKB. Prowadzi to do licznych problemów z korupcją i brakiem klarowności w relacjach z politykami. Partie, wygrywające wybory, głoszą postulaty zmiany tego stanu. Do tej pory jednak to się nie udało.

Relacje mieszkańców Korei Południowej z Koreą Północną są bardzo ograniczone. Przekazy medialne nie przenikają się. Media północnokoreańskie traktowane są jak wroga propaganda, a korzystanie z nich obarczane restrykcjami (np. wymagane na to są pozwolenia).

Blokada informacyjna i komunikacyjna między oboma państwami na Półwyspie Koreańskim, nie jest jednak już tak szczelna jak dawniej. Niektórym podzielonym granicą rodzinom udaje się komunikować za pomocą przekazywanych przez granicę pendrive’ów lub chińskich sieci telefonicznych działających po obu stronach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, w której także między innymi o tym, czy w Korei Północnej nadal panuje głód i czy północnokoreański reżim panuje nad sytuacją w kraju.

JS

Niespokojnie na arenie międzynarodowej: Korea Północna po raz kolejny wystrzeliła pocisk balistyczny średniego zasięgu

Pocisk przeleciał ok. 500 km i spadł do Morza Japońskiego – podały władze Korei Południowej, USA i Japonii. Według Białego Domu pocisk miał mniejszy zasięg, niż rakiety testowane w ostatnim czasie.

Południowokoreański sztab generalny podał, że pocisk został wystrzelony w kierunku wschodnim z powiatu Pukch’ang, w prowincji P’yongan Południowy, w środkowej części kraju. To z tego obszaru w kwietniu Pjongjang dokonał innej próby rakietowej, która zakończyła się niepowodzeniem.

Chcący zachować anonimowość przedstawiciel administracji USA zauważył, że pocisk miał mniejszy zasięg, niż rakiety wykorzystywane podczas trzech ostatnich północnokoreańskich testów. Dodał, że po raz ostatni taki pocisk jak w niedzielę testowano w lutym.

[related id=”19352″]

Japoński rząd stanowczo zaprotestował przeciwko próbie z rakietą balistyczną i podkreślił, że nie może tolerować powtarzających się prowokacji północnokoreańskiego reżimu.

Według sekretarza generalnego gabinetu Yoshihide Sugi, rakieta spadła tuż za wyłączną strefą ekonomiczną Japonii, nie powodując żadnych szkód.

W związku z najnowszą próbą prezydent Korei Południowej Mun Dze In zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego.

W ubiegłą niedzielę Pjongjang skutecznie przetestował nowy pocisk balistyczny średniego zasięgu Hwasong-12, który według północnokoreańskiego reżimu byłby zdolny przenosić ładunki jądrowe. Eksperci uznali tę próbę za oznakę postępu w programie rakietowym Korei Północnej. Według analityków, rakieta miała bezprecedensowy zasięg i leciała wyżej, niż jakikolwiek pocisk przetestowany w przeszłości przez reżim. Pocisk pokonał ok. 800 km, po czym wpadł do Morza Japońskiego.

[related id=”13866″ side=”left”]

Jak pisze agencja AFP (Agence France Presse), była to 10. próba rakietowa Korei Północnej od początku tego roku. W 2016 roku Pjongjang przeprowadził ich kilkanaście, a także dokonał dwóch prób jądrowych.

Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe, mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA i przenosić głowicę nuklearną.

Amerykański prezydent Donald Trump zapewnił, że do tego nie dopuści.

Pjongjang od dawna dysponuje pociskami, które mogą dosięgnąć celów w Korei Południowej (np. rakiety Scud o zasięgu 500 km) i w Japonii (rakiety Rodong o zasięgu od 1 tys. do 3 tys. km). Jednak mający zasięg 4,5 tys. km Hwasong-12 mógłby uderzyć w amerykańskie bazy na wyspie Guam na Pacyfiku – zauważa AFP.

PAP/JN

Korea Południowa: Prezydent Mun Dze In potępił północnokoreańską próbę rakietową podczas wizyty w ministerstwie obrony

Mun Dze In ocenił w środę, że ostatnia próba rakietowa Korei Północnej stanowi poważne zagrożenie dla światowego pokoju. Tego typu działania nigdy nie mogą być tolerowane – podkreślił.

„Korea Północna wystrzeliła pocisk rakietowy cztery dnu temu i przekonuje, że próba z bronią balistyczną średniego zasięgu zakończyła się powodzeniem. (…) Wystrzeliwanie rakiet balistycznych to poważna prowokacja i naruszenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, a także stanowi poważne wyzwanie dla światowego pokoju i stabilizacji. Nigdy nie będziemy tolerować takich prowokacji i gróźb ze strony Korei Północnej” – oświadczył Mun.

Południowokoreański prezydent zapowiedział, że razem ze społecznością międzynarodową Seul „stanowczo zajmie się Północą”. Dodał, że wojska Korei Południowej są przygotowane, aby odeprzeć wszelką prowokację zbrojną ze strony Pjongjangu.

[related id=”17456″]

„W ciągu ostatnich kilku miesięcy nasz polityczny krajobraz znacząco się zmienił. Wierzę, że te zmiany przebiegły w sposób pokojowy i demokratyczny, ponieważ wojsko strzegło naszego bezpieczeństwa” – tłumaczył Mun. Podtrzymał przy okazji swoje wcześniejsze zapowiedzi dotyczące zwiększenia budżetu na obronność i modernizacji uzbrojenia.

Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA.

Pocisk balistyczny, jaki Korea Płn. wystrzeliła w niedzielę rano czasu lokalnego, pokonał ok. 800 km, po czym wpadł do Morza Japońskiego; według źródeł amerykańskich nie był to pocisk międzykontynentalny.

Reżim północnokoreański twierdzi, że wystrzelony pocisk to nowa rakieta średniego zasięgu Hwasong-12. W oświadczeniu wydanym w języku angielskim zaznaczono, że „test miał na celu sprawdzenie taktycznych i technologicznych specyfikacji opracowanego właśnie pocisku balistycznego zdolnego do przenoszenia głowic nuklearnych”.

PAP/JN

Pentagon: System obrony THAAD osiągnął wstępną zdolność operacyjną; jest w stanie przechwycić północnokoreańskie rakiety

Rzecznik Pentagonu Jeff Davis powiedział w poniedziałek, że system obrony THAAD, instalowany w ostatnich tygodniach na terenie Korei Płd., jest w stanie przechwycić rakiety z Korei Północnej.

„Zakończyliśmy niedawno rozmieszczanie tam (w południowokoreańskiej bazie Seongju) pierwszej baterii. Osiągnęła wstępną zdolność operacyjną. To nie jest pełna zdolność operacyjna, ale chcemy, by miała wstępną zdolność, by pokonywać północnokoreańskie rakiety” – dodał przedstawiciel Pentagonu.

Davis dodał, że chiński sprzeciw wobec rozmieszczania systemu „wprawia w osłupienie”, i powiedział: „To system, który z natury jest w 100 proc. obronny. Nie ma zdolności ofensywnej. Jego celem jest obrona przed rakietami Korei Północnej. To, że przez innych może być odbierany jako czynnik destabilizujący, jest zaskakujące i niezrozumiałe z mojego punktu widzenia” – wyjaśniał rzecznik.

[related id=”15888″]

Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła w poniedziałek Pjongjang za ostatnią, niedzielną próbę rakietową, ostrzegając przed wprowadzeniem dalszych sankcji za takie prowokacje. W jednogłośnie przyjętym oświadczeniu 15-osobowa RB ponagliła reżim do okazania „szczerego zaangażowania na rzecz nuklearnego rozbrojenia poprzez podjęcie konkretnych działań”.

Władze Korei Północnej oświadczyły w poniedziałek, że niedzielna próba odpalenia pocisku balistycznego została zakończona powodzeniem i że była to rakieta nowego typu, zdolna dosięgnąć terytorium USA.

Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA poinformowała, iż pocisk wystrzelony w niedzielę to rakieta typu Hwasong-12. Według Pjongjangu pocisk osiągnął wysokość 2115,5 km i pokonał 787 km.

Pocisk wystrzelono z bazy wojskowej w Kusong, w prowincji Pjongan Północny, położonej na północny zachód od stolicy Korei Północnej – Pjongjangu. W tym samym miejscu przeprowadzono 12 lutego br. próbę z rakietą Pukguksong-2 (KN-15).

W oświadczeniu wydanym w języku angielskim zaznaczono, że „test miał na celu sprawdzenie taktycznych i technologicznych specyfikacji opracowanego właśnie pocisku balistycznego zdolnego do przenoszenia głowic nuklearnych”.

[related id=”13866″ side=”left”]

W oświadczeniu dodano także, iż przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un był osobiście obecny przy wystrzeleniu pocisku typu „ziemia-ziemia” i „nadzorował cały proces”.

Lider komunistycznego państwa ostrzegł przy tej okazji USA, by przestały ulegać iluzjom i wreszcie zrozumiały, że terytorium USA oraz obszar działań Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku znajdują się w „zasięgu uderzenia i że (Korea Północna) dysponuje wszelkimi środkami, aby uskutecznić uderzenie odwetowe”, gdyby była zagrożona.

Jeżeli informacje podawane przez Koreę Północną się potwierdzą, będzie to oznaczać, że Pjongjang może być coraz bliżej opracowania międzykontynentalnego pocisku balistycznego zdolnego uderzać w cele na terytorium USA.

PAP/JN

Korea Północna: Parlament wysłał do Kongresu USA list potępiający sankcje nałożone na reżim w Pjongjangu

Północnokoreański parlament wysłał list do Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu, żeby zaprotestować przeciwko nowemu pakietowi sankcji nałożonych na reżim w Pjongjangu.

Komisja spraw zagranicznych Najwyższego Zgromadzenia Ludowego, parlamentu Korei Północnej, potępiła sankcje, nazywając je „ohydnym działaniem przeciwko ludzkości” – podała w piątek północnokoreańska agencja prasowa KCNA.

Amerykańska agencja prasowa Associated Press zwraca uwagę, że krytykowanie przez Pjongjang działań Waszyngtonu wymierzonych w reżim Korei Północnej nie należy do rzadkości, ale bezpośredni protest, jak w tym wypadku, już tak.

[related id=”15888″]

Na razie nie jest jasne, w jaki sposób list został przekazany, skoro Korea Północna i Stany Zjednoczone nie utrzymują stosunków dyplomatycznych i praktycznie nie mają żadnych oficjalnych kanałów komunikacji.

KCNA informuje jedynie, ze list protestacyjny wysłano w piątek.

4 maja Izba Reprezentantów przyjęła ustawę o kolejnym pakiecie sankcji nałożonych na Koreę Północną.

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa deklarowała jak dotąd, że wobec Korei Północnej „wszystkie opcje są na stole”, łącznie z atakiem militarnym. Jednak oficjalne źródła w Waszyngtonie oceniają, że uprzedzający atak jest mało prawdopodobny. Strategia USA wobec Pjongjangu opiera się obecnie na wywieraniu nacisków na reżim przy współdziałaniu z Chinami

PAP/JN

„Sojusz południowokoreańsko-amerykański jest obecnie ważniejszy niż cokolwiek innego” w związku z eskalacją konfliktu

Prezydent USA Donald Trump rozmawiał przez telefon z nowym prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem. Podano, że obaj przywódcy zgodzili się na zacieśnianie współpracy w sprawie Korei Północnej.

Prezydent Trump oświadczył, że problem wokół Korei Płn., choć wymagający, może być rozwiązany – poinformowała strona południowokoreańska.

Obserwatorzy przypominają, że podczas kampanii wyborczej Mun zapowiadał renegocjacje zasad współpracy z amerykańską armią w sprawie instalacji systemu obrony przeciwrakietowej THAAD w południowokoreańskiej bazie w Seongju.

Dziennik „Korea Times” przytoczył w środę wypowiedź eksperta ds. energii atomowej Siegfrieda S. Heckera, według którego prezydent Trump powinien wysłać do Pjongjangu przedstawiciela, by uniknąć katastrofy nuklearnej. „Sądzę, że pierwsze rozmowy powinny być w formacie dwustronnym i nieformalnym i prowadzone za pośrednictwem prezydenckiego wysłannika rozmawiającego bezpośrednio z Kim Dzong Unem” – powiedział naukowiec, mając na myśli przywódcę Korei Płn.

„Nie ma takiej kwestii, jak ograniczona wojna nuklearna. Eksplozja jakiejkolwiek głowicy jądrowej na Półwyspie Koreańskim byłaby katastrofą na nieopisaną skalę” – podkreślił Hecker.

PAP/Moro

Korea Południowa: Komisja wyborcza potwierdziła wygraną Mun Dze Ina. Został on już zaprzysiężony na prezydenta

Zwycięzca wyborów prezydenckich Mun Dze In oficjalnie objął dziś urząd. Jego pięcioletnia kadencja rozpoczęła się o godz. 8:09 czasu lokalnego, po potwierdzeniu wygranej przez komisję wyborczą.

Liberalny kandydat Demokratycznej Partii Razem zdobył we wtorkowym głosowaniu 41,08 proc. głosów od 13 mln 423 tys. 800 wyborców. Uprawnionych do głosowania było 32 mln 807 tys. 908 osób.

[related id=”17767″]

Pierwszą aktywnością nowego prezydenta była rozmowa telefoniczna z przewodniczącym połączonych sztabów, Li Sun Dzinem, który poinformował Mun Dze Ina o sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa kraju i możliwych ruchach wojsk Korei Północnej.

Następnie Mun Dze In udał się z wizytą na narodowy cmentarz w Seulu, gdzie złożył hołd swoim poprzednikom i bohaterom wojennym.

W środę spodziewane są rozmowy nowo wybranego prezydenta z przedstawicielami parlamentu, opozycji oraz nominacje premiera i doradców prezydenta.

PAP/JN

Wynik sondaży exit poll: Centrolewicowy Mun Dze In został zwycięzcą wyborów prezydenckich w Korei Południowej

Były adwokat specjalizujący się w obronie praw człowieka i kandydat centrolewicowej Demokratycznej Partii Razem Mun Dze In zwyciężył w przedterminowych wyborach prezydenckich w Korei Południowej.

Mun Dze In opowiada się za powrotem do dialogu z Koreą Płn. i deklaruje dążenie do zjednoczenia obu państw.Wybory rozpisano po usunięciu z najwyższego urzędu w państwie Park Geun Hie, która w areszcie czeka na proces w sprawie korupcji.

Według sondaży exit poll Mun Dze In zdobył 41,4 proc. głosów. Konserwatysta Hong Dzun Pio uzyskał 23,3 proc. głosów, a centrysta i przedsiębiorca An Czol Su – 21,8 procent.

[related id=”13866″]

Szacunki frekwencji na godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych, czyli godz. 19 czasu koreańskiego (godz. 12 czasu polskiego), wynosiły 75,1 proc. Agencja Yonhap, powołując się na organizację czuwającą nad poprawnością wyborów, informuje, że frekwencja może sięgnąć 77,2 proc.

Podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2012 r. głosy oddało 75,8 proc. uprawnionych, a w 2007 r. frekwencja wyniosła 63 proc.

Według zapewnień komisji wyborczej ogłoszenie zwycięzcy będzie możliwe w nocy z wtorku na środę, czyli wieczorem czasu polskiego. Wówczas przeliczone zostanie od 60 do 65 proc. wszystkich oddanych głosów.

Ostateczne wyniki mają zostać podane rano w środę czasu koreańskiego. Jeżeli komisja wyborcza nie stwierdzi nieprawidłowości, poznamy nazwisko nowego prezydenta. Według dziennika „Korea Times” zostanie on natychmiast zaprzysiężony, bez okresu przejściowego.

Kampania wyborcza trwała 22 dni i zakończyła się w poniedziałek. Komentatorzy zwracają uwagę, iż nowy prezydent będzie miał do rozwiązania liczne problemy. Chodzi m.in. o decyzję o dalszym kształcie współpracy z USA, budowie systemu obrony przeciwrakietowej THAAD mającego strzec Korei Płd. przed możliwym atakiem rakietowym ze strony Korei Płn., ewentualny powrót do negocjacji z Pjongjangiem czy rozwiązanie problemu nieformalnych ekonomicznych sankcji wobec południowokoreańskich produktów w Chinach, które mszczą się za rozpoczęcie montażu THAAD na terenie Korei Płd.

Lokalne media podkreślają, że nowy prezydent stanie także wobec wyzwań dotyczących niskiego przyrostu naturalnego w kraju, braku perspektyw zawodowych dla młodych ludzi oraz wszechobecnej korupcji.

We wtorek rządowe media w Korei Północnej zaapelowały do mieszkańców Korei Południowej, by nie udzielali poparcia kandydatom konserwatywnym. Pjongjang zachęcał Seul do ocieplenia stosunków.

Komentarz pojawił się w oficjalnym dzienniku Partii Pracy Korei „Rodong Sinmun”. Napisano w nim, iż odsunięcie od władzy grupy polityków konserwatywnych utorowałoby drogę do nowej polityki i nowego życia w Korei Płd.

„Koreańczycy z Południa powinni w tych wyborach osądzić grupę konserwatywnych marionetek, wspólników Park Geun Hie, tak samo jak ukarali Park” – czytamy.

Ujawniony w październiku 2016 roku wielki skandal korupcyjny doprowadził do odsunięcia od władzy prezydent Park, sparaliżował prace rządu w Seulu oraz wyprowadził na ulice miliony ludzi, którzy domagali się odejścia szefowej państwa.

Południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia ostrzegało wcześniej, że Pjongjang będzie starał się zwodzić obywateli Południa i podsycać nastroje prowadzące do skłócania społeczeństwa. „To nic nowego, że Korea Płn. chce wpływać na politykę Korei Płd.” – powiedział w połowie kwietnia rzecznik ministerstwa Li Duk Heng dodając, iż „Korea Płn. powinna skończyć z tym anachronicznym zachowaniem”.

PAP/JN