Sypanie kopca Marszałka na Sowińcu zjednoczyło Polaków z całego świata / Tadeusz Loster, „Śląski Kurier WNET” 86/2021

Aby ułatwić masowe uczestnictwo w budowie kopca, władze obniżyły opłaty kolejowe do Krakowa. Z 62 miejscowości raz w tygodniu wyruszały specjalne pociągi, niektóre z darmowymi przejazdami.

Tadeusz Loster

Kopiec Marszałka w mojej rodzinie

Każdy naród posiada pomniki, które zawarły w sobie jego cierpienia i radości, jak w jednym ognisku ześrodkowując przeżycia całych pokoleń. Takimi pomnikami są: ruiny, pola bitewne, grody, ulice, na tych ulicach domy, na których widok serca biją goręcej i łzy nabiegają do oczu. Są to świątynie historii, których Polska posiada tak wiele. (Józef Piłsudski, 5 czerwca 1921 r., przemówienie w Toruniu)

Jeszcze przed śmiercią Józefa Piłsudskiego, w 1934 roku, Związek Legionistów Polskich zatwierdził budowę kopca – pomnika walki narodu polskiego o niepodległość. W dwudziestą rocznicę wymarszu z Krakowa I Kompanii Kadrowej Legionów, 6 sierpnia 1934 roku odbyło się uroczyste założenie fundamentów pod sypanie kopca na najwyższym wzniesieniu Pasma Sowińca znajdującego się w Lesie Wolskim, w zachodniej części Krakowa, na terenie dzielnicy Zwierzyniec. 12 maja 1935 roku zmarł Marszałek Polski Józef Piłsudski. Wtedy to zrodził się pomysł, aby kopiec, zwany dotychczas „Kopcem Niepodległości”, nazwać jego imieniem.

Nim rozpoczęły się prace przygotowawcze, na Sowińcu, w miejscu sypania kopca samoistnie ruszyły akcje przywożenia urn z ziemią z miejsc pamięci z różnych zakątków Polski. Lawinowo rosnąca liczba przekazywanych urn zaczęła sprawiać kłopoty organizatorom pracy przy kopcu, którzy postanowili przechowywać nadesłaną ziemię w Domu Marszałka Piłsudskiego w Oleandrach. Po pogrzebie marszałka spotęgowały się prace przy sypaniu kopca.

Ziemię sypali: członkowie rządu, posłowie i senatorowie, przedstawiciele rozmaitych organizacji, wojsko, załogi zakładów pracy, a nawet całe rodziny z dziećmi. Byli też tzw. wyczynowcy, którzy pobierali ziemię ze swoich okolic, np. z Kresów Wschodnich, i pieszo podążali do Krakowa.

Aby ułatwić masowe uczestnictwo w budowie kopca, władze obniżyły opłaty kolejowe do Krakowa. Z 62 miejscowości raz w tygodniu wyruszały specjalne pociągi, niektóre z darmowymi przejazdami.

25 maja Poczta Polska wydała znaczki o nominałach 15 i 25 groszy z nadrukiem „KOPIEC MARSZAŁKA PIŁSUDSKIEGO” oraz otworzyła Urząd Pocztowy na Sowińcu, umożliwiając w ten sposób wysłanie do bliskich i znajomych specjalnej przesyłki opłaconej odpowiednimi znaczkami skasowanymi okolicznościowym datownikiem. Taką pamiątkę – list wysłany 5 października 1935 roku z Sowińca do Lwowa – posiada piszący te słowa, kiedy to jego ojciec po „spełnieniu czynu” wysłał do siebie na pamiątkę prezentowaną przesyłkę.

Duża ilość chętnych do sypania kopca spowodowała, że zabrakło taczek do transportu ziemi. Tabor taczek został powiększony z podziałem na taczki męskie, żeńskie i dziecięce. Ilość ziemi przesyłanej do Sowińca znacznie wzrosła. Na budowę kopca trafiła ziemia z grobów polskich żołnierzy w USA, z grobów zmarłych weteranów powstań polskich oraz z miejsc walk o niepodległość Polski w latach 1905–1918 oraz 1918–1920 roku. Przywieziono ziemię z miejsc szczególnie bliskich sercu marszałka: Jasnej Góry, Ostrej Bramy, z grobów matki i siostry oraz z miejsca jego urodzin.

W końcu 1935 roku organizatorzy informowali, że do Sowińca trafiło około 2 tys. urn z ziemią, a spodziewają się jeszcze tysiąca. Niektóre z urn przedstawiały wartość artystyczną, dlatego 19 marca 1936 roku w budynku odwachu przy Wieży Ratuszowej w Krakowie urządzono ich wystawę.

Czy trafiła na nią urna z ziemią, wieziona na kopiec przez moich krewnych, harcerzy Zbyszka i Jasia Podolskich – tego nie wiem. Zostało rodzinne zdjęcie wykonane w Tarnowie w sierpniu 1935 roku, na którym dwaj chłopcy w mundurkach harcerskich, w otoczeniu najbliższej rodziny trzymają urnę z napisem: „SZCZUCIN ziemię z grobu dziadka POWSTAŃCA z r. 1863 wiozą wnuki Z.J. PODOLSCY”.

Powstaniec Jan Podolski urodził się w Mielcu w 1845 roku, w wieku 18 lat uciekł z domu do tworzącego się w pobliżu Mielca oddziału Dionizego Czachowskiego. Brał udział w bitwie pod Jarkowicami, a będąc w oddziale Rębajły (Karol Kalita), walczył w bitwie o Opatów, gdzie został ranny w nogę. Po wyzdrowieniu wstąpił do partii Denisiewicza, która została rozbita pod wsią Wierzbniki. Przedzierając się w stronę Galicji, dostał się do niewoli moskiewskiej, z której zdołał zbiec i ukrywał się w lasach Tuszowskich koło Mielca. Jak wspominał, „gdy ucichły aresztowania”, powrócił do rodzinnego Mielca, gdzie w wieku 24 lat ożenił się z Julianną Gołuchowską. Po ślubie małżonkowie przenieśli się do Szczucina. Był osobą znaną i szanowaną w mieście: członkiem rady gminnej, wiceburmistrzem, członkiem zarządu kasy Raiffeisena, cechmistrzem, wreszcie w roku 1913 – burmistrzem Szczucina. W 1885 roku założył Ochotniczą Straż Pożarną. Za udział w powstaniu styczniowym otrzymał po wyzwoleniu Polski, w 1920 roku złoty Krzyż Zasługi z Mieczami. Miał dwie córki oraz dwóch synów. Zmarł w Szczucinie w 1932 r.

Jeden z synów, Ignacy Podolski (1885–1971), burmistrz Szczucina, jako wdowiec ożenił się z siostrą mojej babki Zofii, Stefanią Kwiecińską (1901–1976). Mieli dwóch synów, Zbigniewa i Jana, oraz córkę Teresę. Czy patriotyczne wychowanie chłopców przyniosło efekty? Zbigniew Podolski, urodzony w 1922 roku, podczas wojny był żołnierzem ZWZ/AK placówka Szczucin. Zmarł na białaczkę w 1944 roku. Jan Podolski urodził się w 1924 roku, podczas wojny był członkiem Związku Walki Zbrojnej, kolportował podziemne pismo „Odwet”. Aresztowany przez gestapo, od kwietnia do lipca 1941 roku przebywał w więzieniu w Tarnowie. Od sierpnia 1942 roku pod pseudonimami Lis i Bem był informatorem, a następnie agentem wywiadu placówki AK w Szczucinie. W 1944 pod pseudonimem Sosna został łącznikiem Komendanta Obwodu Batalionów Chłopskich. Związał się z ruchem ludowym, w 1945 roku był założycielem ZMW „Wici” w Szczucinie. Jako student Uniwersytetu Jagiellońskiego należał do Akademickiego ZMW „Wici” w Krakowie, od 1945 do 1947 r. był członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, od 1960 roku działaczem w strukturach podziemnych tego Stronnictwa. W 1989 roku został członkiem Rady Naczelnej PSL w Warszawie, Rady Regionalnej na Śląsk i Małopolskę, i Zarządu Wojewódzkiego w Tarnowie. Był adwokatem, mieszkał w Dębicy, z żoną Danutą Torońską miał dwójkę dzieci –Piotra i Ewę. Zmarł w 2006 roku.

Oficjalne zakończenie prac przy budowie kopca ogłoszono na dzień 6 sierpnia 1937 r., w rocznicę wymarszu I Kadrowej.

Kopiec miał wysokość ok. 35 m (393,6 m n.p.m.), średnicę podstawy 111 m, a objętość 130 tys. m3, był największym kopcem w Polsce. Mimo zakończenia prac i zwieńczenia go płytą z krzyżem legionowym, ziemia w urnach napływała w dalszym ciągu.

Podczas okupacji gubernator G.G. Hans Frank, rezydujący na Wawelu, zamierzał zniszczyć dwa górujące nad Krakowem kopce – Tadeusza Kościuszki i Józefa Piłsudskiego – przez wysadzenie ich. Na szczęście do tego nie doszło. Po zakończeniu wojny w 1945 roku jeszcze złożono na kopcu ziemię spod Lenino i Monte Cassino.

Władze PRL dążyły do unicestwienia kopca, doprowadzając do jego dewastacji. W 1953 roku obsadzono go drzewami i krzewami oraz zdarto ze szczytu granitową płytę z legionowym krzyżem. Porośnięty drzewami, w latach 70. stał się prawie niewidoczny w pejzażu Krakowa. W 1980 roku przy towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa powstał Komitet Opieki nad Kopcem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Od tego czasu do 1991 roku kontynuowano prace społeczne przy kopcu. Przyjeżdżające do pracy grupy ochotników pracowały z takim zapałem jak społeczeństwo w najlepszym okresie jego budowy.

W 1992 roku honorowy patronat nad kopcem przejął Sejm RP, a kopiec został odremontowany przez profesjonalne firmy budowlane. Z tego miejsca co roku wyrusza Marsz Szlakiem I Kadrowej, a składanie urn z ziemią z miejsc związanych z polską historią nie ustaje.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Kopiec Marszałka w mojej rodzinie” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Kopiec Marszałka w mojej rodzinie” na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego