Jan Bogatko: o azyl polityczny w Niemczech do końca roku wystąpi ponad 300 tysięcy nowych osadników.

Publicysta mówi o kontroli granic w Niemczech oraz rosnący antysemityzm w niemieckim społeczeństwie.

 Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Istnieje zaniepokojenie, że sytuacja w Gazie może spowodować wzrost napięcia, zwłaszcza w berlińskiej dzielnicy Neukölln, gdzie większość mieszkańców pochodzi z Palestyny. Ponadto, istnieje obawa, że wojna na Bliskim Wschodzie może przenieść się na terytorium Niemiec, ze względu na aktywność muzułmańskich skrajnych radykałów i sojusz lewicowych ugrupowań z Palestyńczykami – podaje gospodarz Studia Za Nysą.

Zobacz także:

Dmytro Antoniuk: Skandale korupcyjne są związane z najbliższym otoczeniem Zełeńskiego

Marek Budzisz: napięcie między Palestyną a Izraelem wpływa na relacje Izraela z krajami regionu

Marek Budzisz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ekspert Strategy & Future tłumaczy, że Palestyna może liczyć na poparcie Libanu i Hezbollahu, jednak Hezbollah jeszcze się nie przyłączył do konfliktu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest we wczesnej fazie konfliktu, który prawdopodobnie potrwa jeszcze kilka miesięcy. Wpływ tej sytuacji na Ukrainę jest trudny do przewidzenia – mówi gość „Poranka Wnet”.

Posłuchaj także:

Dr Pliszka: Izrael zburzył swój wizerunek państwa cywilizowanego. Minister obrony cytuje Himmlera

Michał Bruszewski: wojna na Bliskim Wschodzie jest zmorą Ukrainy

Jeżeli ta wojna by się przedłużała, z perspektywy Ukrainy to jest, to jest zawsze ryzyko tego osamotnienia, które w tak straszliwej wojnie, niestety miesza szyki – zauważa korespondent wojenny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Dmytro Antoniuk: W Awdijiwce trwa intensywna obrona. Rosjanie usiłują odciąć drogę zaopatrzenia

Izrael chce przekuć konflikt w szerszą wojnę? Komentarz Pawła Rakowskiego

Featured Video Play Icon

Ekspert ds. Bliskiego Wschodu odpowiada na pytania dotyczące charakteru tej wojny i możliwych konsekwencji eskalacji konfliktu.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

 Obecnie trwają walki na granicy izraelsko-libańskiej, a istnieje obawa, że ta sytuacja może rozprzestrzenić się na cały region Bliskiego Wschodu. Sytuacja przypomina regularną wojnę, z wieloma ofiarami po obu stronach. Izrael musi działać już po swojej stronie granicy, co ma duże znaczenie propagandowe. Media arabskie pokazują więcej drastycznych obrazów z bombardowań i ofiar, niż media zachodnie

Zobacz także:

Apel Ambasadora Palestyny w Polsce. Sytuacja w Strefie Gazy i pomoc międzynarodowa

Program Wschodni 07.10.23: Górski Karabach. Koniec historii?

Na zdjęciu Górski Karabach, Klasztor Gandzasar. Fot: Marcin Konsek / Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0

Na naszych oczach państwo nieuznawane Górski Karabach przestało istnieć.

Gośćmi Programu Wschodniego byli dr Konrad Zasztowt, dr Tomasz Lachowski, Tomasz Grzywaczewskich i prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

 

Dr Konrad Zasztowt, Wydział Orientalistyczny UW omówił trwający ponad 30 lat konflikt o Górski Karabach:

To, co się w tej chwili wydarzyło to jest oczywiście dramatyczna sytuacja, czyli wyjazd tych stu tysięcy Ormian, bo nie wiemy, ile dokładnie wyjechało. Rząd Armenii mówi o 100 tysiącach, czyli praktycznie o wszystkich mieszkańców ormiańskich Karabachu, No ale trzeba też pamiętać, że kilkaset tysięcy Azerów, a także Kurdów musiało opuścić region Karabachu i sąsiadujące regiony z Karabachu w wyniku tej pierwszej wojny na początku lat 90 tych i zajęcia tych terytoriów przez Ormian. To oni byli ofiarami i musieli ten region opuścić. Tutaj nie ma biało czarnej sytuacji. Winy są po obu stronach, ofiary są po obu stronach, sprawcy nieszczęść też są po obu stronach. Dlatego mówię, że to jest temat, który jest dla mediów bardzo trudny do zrozumienia i do przedstawienia.

Dr Tomasz Lachowski, Katedra Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ, odniósł się do ratyfikowania przez Armenię Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego:

Faktycznie ten proces ratyfikacji Statutu Rzymskiego Trybunału Karnego w Hadze bardzo przyspieszył. W zasadzie można rzec, że Armenia podpisała ten statut jeszcze w latach 90. Natomiast przez dwadzieścia kilka lat proces był zablokowany przez problemy natury konstytucyjnej. Sąd Konstytucyjny stwierdził Armenii, że rozwiązania, które Trybunał Karny w Hadze posiada, np. to, że właśnie może osądzać sprawców zbrodni, będzie niezgodny z konstytucją Armenii. To było myślenie bardzo błędne z perspektywy prawnej, ale także i politycznej. Dopiero właśnie wydarzenia tej drugiej wojny karabaskiej spowodowały, że władze Armenii, a zwłaszcza premier Paszynian, nie dostrzegły, że ten instrument w postaci bycia członkiem Trybunału będzie bardzo korzystny dla właśnie Erywania. I faktycznie do tego doszło.

Tomasz Grzywaczeski, dziennikarz, korespondent wojenny, autor reportaży opisał sytuację mieszkańców Górskiego Karabachu:

Ten exodus był masowy, że dziesiątki tysięcy ludzi próbowały wydostać się z Karabachu, a tak de facto tam jest tylko jedna droga, którą da się w tym momencie wyjechać. To jest tzw. Korytarz katyński. To jest jedyna droga łącząca terytorium Karabachu z Armenią. Ponadto wszędzie było bardzo dużo azerskiego wojska. Ogromny chaos Tłok, przerażenie, ludzie w ciągu dosłownie kilkudziesięciu godzin musieli zabrać cały swój dobytek, to, co można było unieść i próbowali się stamtąd wydostać.

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, Uniwersytet Łódzki, dokonał analizy rozkładu sił w regionie:

Jest to odwrócenie, jeśli chodzi o pewien wizerunek rozkładu sił w regionie sytuacji wytworzonej w 2008 roku przez inwazję rosyjską na Gruzję, gdzie okazało się, że ówczesne bliskie związki Gruzji ze Stanami Zjednoczonymi nie uratowały tego państwa. To teraz jest odwrotnie bliskie związki Armenii z Rosją też nic jej nie pomogły. A zatem Rosja jako sojusznik zresztą niczyim innym sojusznikiem w regionie nie była, straciła ów prestiż skutecznej tarczy przed zagrożeniem bez względu na literę traktatów. Bo oczywiście w sensie czysto prawniczym Rosja nie udzielała gwarancji Armenii obejmujących obronę Górskiego Karabachu, który w świetle prawa międzynarodowego, włącznie z tą jego wykładnią, jaką przyjęła Rosja, nie był częścią terytorium państwowego Armenii, tylko częścią terytorium państwowego Azerbejdżanu. Zatem fakt prowadzenia operacji wojennych na tym obszarze przez wojsko azerbejdżańskie nie był casus belli, nie było zapisanym w traktacie przypadkiem, w którym uruchomiony powinien być sojusz ormiański-rosyjski. Niemniej jednak zapisy prawnicze to jeden wymiar, a odbiór społeczny i wymiar polityczny to drugi. I w tym zakresie oczywiście Rosja bardzo mocno straciła, jeśli chodzi o prestiż i o wpływy w regionie.


Olga Siemaszko przedstawiła skrót wydarzeń białoruskich.


Audycję prowadził Wojciech Metody Jankowski.


Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Kto rządzi w Ukrainie? Andrzej Talaga: najbardziej zaufanym partnerem państw zachodnich jest szef sztabu gen. Załużny

Featured Video Play Icon

Dziennikarz WEI zauważa, że po zawarciu rozejmu istnieje wiele możliwości dla przyszłości Ukrainy, takich jak budowa rządów demokratycznych czy utrwalenie rządów wojskowych.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Rozmówca Łukasza Jankowskiego jest przekonany, że nacisk instytucji międzynarodowych i państw zachodnich mógłby wymusić reformy i przekazywać wsparcie finansowe tylko w zamian za spełnienie określonych warunków.

Andrzej Talaga mówi także o tym, jak w obecnej sytuacji politycznej powinna wyglądać polityka Polski wobec państwa ukraińskiego:

Pomogliśmy im sprzętem wojskowym, ale także udostępnialiśmy terytorium dla sprzętu wojskowego z innych państw, obronić się. Obronić się. Ukraina się obroniła. To jest już wielki sukces. I teraz państwo polskie, jak mi się wydaje, powinno zacząć pomagać warunkowo, czyli pomagamy, ale w zamian za to, tamto i owamto.

Posłuchaj także:

Prof. Zbigniew Rau: zamach na Prigożyna jest przestrogą przed próbami nawiązywania normalnych relacji z Rosją

Prof. Konrad Pawłowski o napięciach między Serbią a Kosowem: nie dopatruję się w tej sytuacji wpływów Rosji

Konflikt między Serbią a Kosowem dotyczy statusu międzynarodowego Kosowa. Wszystko, co jest związane z tą kwestią, budzi kontrowersje. Rosji nie udaje się skutecznie podsycić konfliktu.

Prof. Konrad Pawłowski z Instytutu Europy Środkowej komentuje kolejne napięcia między Kosowem a Serbią. Konflikt dotyczy statusu międzynarodowego Kosowa. Serbia uważa teren tego państwa za swoje autonomiczne terytorium. Kosowo ogłosiło niepodległość i niezależność od Serbii w 2008 roku. Jest uznawane przez około 100 państw.

Jest to konflikt polityczny dotyczący statusu terytorium. Wszystko, co jest związane z tą kwestią, budzi kontrowersje. Jeśli coś się dzieje, to w północnym Kosowie. Tam jurysdykcja państwa zawsze była ograniczona – mówi prof. Pawłowski.

Formalnie 4 gminy na północy są wpisane do administracji Kosowa. Problemem polega na tym, że władze Kosowa uznały już wiele lat temu, że nie można wydawać serbskich rejestracji samochodowych. Serbowie żyjący w północnym Kosowie po prostu to ignorowali. Władze serbskie wydawały rejestracje z kosowskimi miastami z wypisaną przynależnością serbską.

29 czerwca władze Kosowa podjęły decyzję dotyczącą omawianych rejestracji. Wskazano Serbom z północnego Kosowa ostatni termin, kiedy mają przerejestrować swoje samochody na symbol państwowy Kosowa – RKS. Ostateczny data to 30 września. Premier Serbii zinterpretował to tak, że od 1 października Serbowie będą wyrzucani z północnego Kosowa. W tym regionie znajduje się około 20% serbskich rejestracji.

Prezydent Kosowa oskarżył prezydenta Serbii o związki z Putinem. Aleksandar Vučić odpowiedział równie prowokacyjnie. Konrad Pawłowski nie dopatruje się jednak w tej sytuacji wpływów Rosji. Prezydentowi Vučiciowi zarzuca się, że władzę sprawuje w sposób autorytarny. Rosji zależałoby na intensyfikacji konfliktu wokół Kosowa oraz odwróceniu uwagi od Ukrainy. To pewnie zatrzymałoby proces dołączania państw bałkańskich do UE.

Rosji się to dotychczas nie udaje, bo prezydent Vučić jest poliutykiem racjonalnym, mimo że często udziela kontrowersyjnych i ostrych wypowiedzi – twierdzi gość Poranka Wnet.

Społeczeństwo serbskie jest prorosyjskie, sympatyzują z Rosją oraz odwołują się do nalotu wojsk NATO na Serbię w 1999 roku. Dość łatwo przyjmują narracje rosyjskie, sprzyjają temu także kwestie kulturowe, czy traumy powojenne.

Według Pawłowskiego Zachód jest w jakimś sensie kojarzony jako wróg Serbii, który utrudnia jej zdobywanie pozycji na Bałkanach. Formalnie polityka Serbii względem wojny na Ukrainie jest neutralna. Krytycy twierdzą, że ta neutralność jest prorosyjska i nie do utrzymania na dłuższą metę.

Ja jednak nie wierzę w prorosyjskość prezydentaVučicia. To doświadczony polityk, który dba o interesy Serbii. Rozumie ograniczenia z jakimi musi się mierzyć.

Serdecznie zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

Bałkany: strzały na granicy między Serbią a Kosowem

Zełenski: Rosja może zająć Charków. Będzie to początek wojny na dużą skalę

Wołodymir Zełenski udzielił wywiadu dla Washington post, w którym wspomniał, że Rosja może próbować zająć terytoria ukraińskie pod pretekstem „ochrony” ludności rosyjskojęzycznej.

Jak donosi dziennikarka Olga Siamaszko, prezydent Wołodymir Zełenski w wywiadzie dla Washington Post stwierdził, że Rosja może zająć Charków.

To początek wojny na dużą skalę. Rosja może próbować zająć terytoria ukraińskie pod pretekstem „ochrony” ludności rosyjskojęzycznej.

Jeśli Federacja Rosyjska będzie chciała nasilić eskalację, to spróbuje to zrobić na tych terytoriach, na których historycznie mieszkają ludzie, którzy mają powiązania rodzinne z Rosją.

Źródło: Washington Post

P.K.

Grzywaczewski: nie jest wykluczone, że zostanie niedługo wykorzystana ostra amunicja na granicy

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Tomasz Grzywaczewski – pisarz, podróżnik, który mówi o bieżącej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

 Tomasz Grzywaczewski komentuje bieżącą sytuację na granicy polsko-białoruskiej, gdzie zwożone są kolejne grupy migrantów oraz dochodzi do kolejnych prowokacji ze strony białoruskiej. Zdaniem podróżnika warto poświęcić więcej uwagi kwestii akredytacji dla wybranych dziennikarzy, którzy powinni być na miejscu obecni.

Konieczne jest dopuszczenie dziennikarzy, którzy przejdą odpowiednią procedurę. Podobne rozwiązania wprowadziła Litwa.

Zaznacza, że będzie to w interesie opinii publicznej oraz całego państwa.

Polska nie ma tam nic do ukrycia, dziennikarze mogliby się tam pojawić.

Gość „Kuriera w samo południe” dodaje, że w obliczu kolejnych prowokacji trzeba poświęcić więcej środków na dalsze uszczelnianie granic oraz działalność wywiadowczą.

Rośnie ryzyko kolejnych prowokacji, strona białoruska sięga po coraz bardziej agresywne metody. Podjęcie działań wywiadowczych jest konieczne.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Jakuć: Nie dziwię się, że polskie władze nie chcą wpuścić dziennikarzy na teren stanu wyjątkowego

Redaktor naczelny białostockiego „Kuriera Porannego” komentuje wydarzenia na wschodniej granicy. Jak podkreśla, nie dziwi go decyzja władz o niedopuszczaniu mediów na teren stanu wyjątkowego.


W piątkowym „Poranku WNET” redaktor naczelny „Kuriera Porannego” Adam Jakuć, który przybliża słuchaczom perspektywę białostoczan na konflikt przy polsko-białoruskiej granicy. Jak podkreśla redaktor, sytuacja na Podlasiu jest opanowana, co nie znaczy, że nie wydarzają się tu sytuacje dramatyczne. Dziennikarz mówi o rozbudowywaniu ochrony na wschodniej granicy, o kolportowaniu przez niektórych lokalnych dziennikarzy białoruskiego przekazu dotyczącego obecnego kryzysu, a także o aresztowanych kurierach, którzy próbowali pomóc migrantom dostać się na teren Polski:

Każdego dnia mamy około pięciuset, a czasem nawet więcej, prób nielegalnego przekroczenia granicy. Czasem obserwujemy nawet dramatyczne pościgi za kurierami, którzy próbują przewozić nielegalnych migrantów – przytacza Adam Jakuć.

Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego celem migrantów przebywających na wschodniej granicy nie jest osiedlenie się w Polsce. Według Adama Jakucia preferowaną przez nich opcją jest przedostanie się na teren Europy Zachodniej:

Trzeba jasno podkreślić, że migranci nie są zainteresowani pobytem w Polsce. Chcą iść na Zachód – zaznacza redaktor.

Dziennikarz opowiada także o spotkaniach mieszkańców Podlasia z migrantami. Przytacza m.in. historię rolnika z przygranicznych Krynek, któremu mężczyzna przedstawiający się jako Kurd zaproponował tysiąc dolarów w zamian za pomoc w przedostaniu się na Zachód:

Opowiadał mi, że spotkał młodego człowieka, który przedstawiał się jako Kurd iracki i proponował temu mieszkańcowi tysiąc dolarów żeby pomógł mu przedostać się na Zachód – wspomina Adam Jakuć.

[related id=155676 side=left]Nasz gość pochyla się również nad zmianami, które nastąpiły w regionie od początku kryzysu. Według Adama Jakucia życie Podlasian jest teraz odrobinę bardziej uciążliwe, lecz mieszkańcy nie sprzeciwiali się wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Trudnością mogą być natomiast kontrole czekające na wjeżdżających i wyjeżdżających z obszaru objętego stanem wyjątkowym.

Mieszkańcy mają różne nastroje. Jedni cieszą się m.in. z tego, że przy wschodniej granicy powstały bunkry dla polskich żołnierzy – stwierdza Adam Jakuć.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.