Zaraza, polityka, wojna. Władze i ludność Ukrainy zmagają się z niemal wszystkimi plagami, jakie mogą dosięgnąć państwo

Nowy premier jednak nie zdążył pokazać w pełni swych umiejętności, gdy Ukraina, tak jak i reszta świata została ogarnięta epidemią covid-19 a walka z nim stała się najważniejszym wyzwaniem.

Paweł Bobołowicz

Najwięcej zarażonych jest w Kijowie – 134 osoby, żadnego przypadku zarażenia koronawirusem nie odnotowano jedynie w obwodzie mikołajewskim.

Jednak koronawirus to nie jedyna bolączka Ukrainy: wciąż trwa rosyjska okupacja Krymu, a na wschodzie Ukrainy prorosyjskie formacje nie przerywają ostrzału i wojna wciąż zbiera tragiczne żniwo. W tym samym czasie trwa wielkie przemodelowanie ukraińskiej sceny politycznej.

3 marca na Ukrainie został potwierdzony pierwszy przypadek zakażenia covid-19. Pierwszym zarażonym był mieszkaniec Czerniowiec, który przyjechał przez Rumunię z Włoch. Jednak Ukraina w tych dniach żyła innym tematem: od ponad miesiąca powracała sprawa dymisji rządu Ołeksjia Honczaruka. Rządu, który zgodnie z zapowiedziami miał zmienić oblicze Ukrainy: najmłodszy premier w historii tego kraju, najmłodsza średnia wieku ministrów miały wskazywać, że to ludzie spoza układów, że realizowane są zapowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o Ukrainie bez oligarchów, o kraju nowoczesnym – czego hasłem była „Ukraina w smartfonie”. W czasie 6 miesięcy trwania rządu prezydent Zełenski nie tylko stale go chwalił, ale właściwie w pełni brał na siebie odpowiedzialność za funkcjonowanie wszystkich ośrodków władzy: prezydenckiego, parlamentarnego i rządowego, a nawet organów sprawiedliwości. (…)

Dla wielu zatem było szokiem, gdy 4 marca br. w Radzie Najwyższej Wołodymyr Zełenski całkowicie skrytykował rząd Honczaruka, cofając mu swoje poparcie. Własnego premiera obciążył odpowiedzialnością m.in. za spadek produkcji, niezrealizowanie wpływów budżetowych i brak walki z przemytem na granicy. Krytykował rząd nawet ostrzej, niż czyniła to opozycja. Jednocześnie w absolutnie niekonsekwentny sposób zapewniał, że ten rząd zrobił więcej niż wszystkie poprzednie rządy niepodległej Ukrainy. Część obserwatorów uważała, że prawdziwym powodem dymisji Honczaruka jest jego konflikt z oligarchą Ihorem Kołomojskim wokół Privatbanku. Honczaruk nie chciał się zgodzić na powrót banku w ręce Kołomojskiego.

4 marca rząd Honczaruka przeszedł do historii i wbrew zapewnieniem Zełenskiego nie zapisze się wielkimi reformami, czy nawet trwałymi zmianami w życiu politycznym Ukrainy. Oleksij Honczaruk twierdził, że nie zdążył zrealizować planów, niewątpliwie zaś jego następca będzie mógł mówić, że planów nie dane mu było zrealizować, bo przecież epidemii nikt nie mógł przewidzieć.

4 marca nowym premierem został Denis Szmyhal, 44-letni menedżer do niedawana szefujący elektrociepłowni w Bursztynie, należącej do Rinata Achmetowa. Nowy premier odcina się od nazwiska tego oligarchy i twierdzi, że nawet nie utrzymywał z nim osobistych kontaktów.Nowy premier jeszcze nie zdążył pokazać w pełni swych umiejętności, gdy Ukraina, tak jak i reszta świata, została ogarnięta epidemią covid-19, a walka z nim stała się najważniejszym wyzwaniem.

Cały artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Zaraza, polityka, wojna” znajduje się na s. 9 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl.

 


Do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, „Kurier WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, BEZPŁATNIE, pod adresem gratis.kurierwnet.pl.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Zaraza, polityka, wojna” na s. 9 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 70/2020, gratis.kurierwnet.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Na co Ukraińcy mówią NIE w rozmowach z Rosją. „Czerwone linie” – wytyczne opozycji dla prezydenta Zełenskiego

Może prezydent Zełenski nie przekroczył „czerwonych linii” w czasie rozmów normandzkich, ale nie pokazał światu determinacji w walce o interesy Ukrainy ani że ukraińska kapitulacja nie jest możliwa.

Paweł Bobołowicz

Pierwsze spotkanie przywódców Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji odbyło się 6 czerwca 2014 r. (…) po zwycięstwie Petra Poroszenki w pierwszych wyborach prezydenckich po Rewolucji Godności, ale jeszcze przed jego zaprzysiężeniem, gdy nie było wiadomo, czy Rosja w ogóle uzna legalność wyborów prezydenckich na Ukrainie. (…)

To w czasie tego spotkania, gdy Putin udawał, że nie ma wpływu na tzw. separatystów i próbował przerwać ukraińskiemu prezydentowi, Poroszenko powiedział do niego: „Ty po prostu przestań strzelać”.

Atmosfera tego spotkania, uwieczniona na zdjęciach i w tysiącach memów, wskazywała na olbrzymie różnice zdań pomiędzy liderami Ukrainy i Rosji, i jednoznaczne traktowanie przez ukraińskiego prezydenta Putina jako agresora i osobę odpowiedzialną za wojnę przeciwko Ukrainie. (…) W dyplomacji czasów Poroszenki ważne było bowiem, że Ukraina korzysta ze wsparcia zachodnich państw nie tylko jako pośredników, ale strony faktycznie wspierającej jej pozycję w negocjacjach z Rosją.

Fot. Paweł Bobołowicz

W sferze retoryki jednoznaczne używano sformułowań: państwo-agresor w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej, okupacja – w odniesieniu do działań RF na Donbasie i Krymie i jako terrorystyczne określano formacje zbrojne tzw. separatystów. W końcówce rządów ekipy, która do władzy na Ukrainie doszła w wyniku Rewolucji Godności, praktycznie uznano, że jedyną drogą do pokoju jest zwycięstwo. Pomijając może brak pełnej politycznej definicji, co miało ono oznaczać, łączyło się ono z przywróceniem integralności terytorialnej Ukrainy, z siłą ukraińskiej armii i wspieraniem postaw patriotycznych. Taka definicja konfliktu z Rosją umożliwiła też jednoznaczne stanowisko w mobilizacji opinii międzynarodowej i działaniach przed międzynarodowymi instytucjami wymiaru sprawiedliwości w sprawach dotyczących naruszenia ukraińskiej integralności, bezprawnego przetrzymywania w putinowskich więzieniach obywateli Ukrainy, zagarnięcia ukraińskich okrętów, czy nawet w kwestiach sporu z Gazpromem.

Wołodymyr Zełenski już na etapie kampanii wyborczej zastąpił słowo ‘zwycięstwo’ słowem ‘pokój’. Mówiąc o tych, którzy walczą przeciwko Ukrainie, nazywa ich najczęściej „drugą stroną”, termin ten zamiennie stosując w odniesieniu i do działań Federacji Rosyjskiej, i tzw. separatystów.

Ta zdecydowanie bardziej miękka retoryka czasem wprost się wpisuje w obraz konfliktu, który do niedawna tworzyła tylko rosyjska propaganda. Bez jednoznacznego wskazywania Rosji jako odpowiedzialnej za wojnę i sytuację na wschodzie Ukrainy, umożliwia to wprost przedstawianie sytuacji na Donbasie jako konfliktu wewnętrznego.

Na kilka dni przed spotkaniem w Paryżu Wołodymyr Zełenski spotkał się z kilkoma wybranymi dziennikarzami zachodnich mediów (z polskich mediów otoczenie prezydenta Ukrainy wybrało „Gazetę Wyborczą”). Zełenski stwierdził, że „nie pójdzie z wojną na Donbas”. Komentatorzy szybko zwrócili uwagę, że na Donbas z wojną poszedł już dawno Putin. W podobnym duchu wypowiada się Julia Mendel – rzecznik prasowa prezydenta Zełenskiego. Jej główną formą komunikacji są wpisy w mediach społecznościowych. Są one przesycone odmianą słowa ‘pokój’, ciężko też znaleźć tam informację, że wojna toczy się przeciwko Ukrainie (podobnie jak i inne osoby z politycznego środowiska prezydenta, tzw. komandy Ze, używa ona sformułowania „wojna na Donbasie”), a jako odpowiedzialnego za konflikt Mendel wskazuje „siły w środku kraju gotowe podważać wysiłki na rzecz pokoju dla swojej politycznej popularności”.

Analizując wypowiedzi komandy Ze, trudno oprzeć się wrażeniu, że wojna to spadek po prezydenturze Poroszenki, wywołany z pobudek politycznych, którego można się jednak pozbyć w duchu pokoju i dialogu, bez względu na pozycję Rosji. (…) Najbardziej zaskakujące w tej retoryce jest prawie zupełne wyparcie kwestii powrotu do Ukrainy Krymu. (…)

Przed wyjazdem Zełenskiego do Paryża połączone siły opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej (…), szeroki ruch społeczny, ukraińscy intelektualiści, przedstawiciele emigracji ukraińskiej, więźniowie Kremla – zdecydowali się na wspólne zorganizowanie akcji „Czerwone linie dla Zełenskiego”, czyli wyznaczenie granic negocjacyjnych w rozmowach z Rosją.

Ukraińcy nie chcą federalizacji ich kraju, nie zgadzają się na oddanie Krymu, chcą przywrócenia kontroli nad granicą z Rosją, do której przylegają okupowane tereny. Uczestnicy akcji nie chcą też bezwarunkowej amnestii dla tzw. bojowników i nie wierzą, że na okupowanych terenach uda się przeprowadzić wolne wybory. Niepokój budzi też wycofywanie ukraińskich sił zbrojnych i powiększanie strefy między stronami konfliktu, która faktycznie może pozostawać poza kontrolą Ukrainy.

Cały artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Czerwone linie Zełenskiego” znajduje się na s. 8 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Pawła Bobołowicza pt. „Czerwone linie Zełenskiego” na s. 8 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego