W Sztokholmie nie ma już testów na koronawirusa dla lekarzy i pielęgniarek. Szkoły i przedszkola są otwarte

Na kim zdaniem szwedzkiego rządu spoczywa główna odpowiedzialność za przeciwdziałanie epidemii? Co ludzie robią, by nie posłać swych dzieci do szkoły? Odpowiada Klaudia Guzi.


Klaudia Guzi o podejściu władz Szwecji do walki z koronawirusem. Rząd tego skandynawskiego kraju zamkną jedynie szkoły i uczelnie wyższe.

Ludzie zastanawiają się, czy puścić dziecko do szkoły.

Ludzie protestują w Internecie, ale ich komentarze znikają. Domagają się zamknięcia szkół podstawowych i przedszkoli. Nasza rozmówczyni jest przerażoną taką taktyką rządu premiera Stefana Löfvena. W publicznym wystąpieniu ogłosił, że odpowiedzialność spoczywa na samych obywatelach. Część z tych ostatnich wynajduje preteksty, by nie posyłać swych pociech do placówek edukacyjnych.

Wyszła informacja do prasy, że już nie ma testów dla lekarzy i pielęgniarek w okolicy Sztokholmu.

Tymczasem od 9 dni nie robi się już testów. [Gazeta Prawna podaje, że Szwecja planuje przeprowadzić tysiąc testów na losowej grupie obywateli- przyp. red.] W stolicy naszego zamorskiego sąsiada „nie będzie pacjent miał pewności czy nie zarazi się od lekarzy”. W rezultacie, jak mówi  Guzi, oficjalne dane na temat zarażonych  w Szwecji (w poniedziałek 2016) obejmują tylko ciężkie, hospitalizowane przypadki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.