Zhang: Państwa „robiące biznesy” z Chinami są kolaborantami wspierającymi łamanie przez Pekin praw człowieka [VIDEO]

– Największą zbrodnią władz chińskich jest obecnie pobieranie organów od aresztowanych za praktykowanie Falun Gong. Ubolewam, że wiele państw ignoruje ten fakt – mówi Erping Zhang.

Erping Zhang, członek Global International Studies, mówi o ograniczaniu wolności słowa przez partię komunistyczną w Chinach. Przyczynkiem do dyskusji była konferencja organizowana przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich pt. „Wolność (słowa) kocham i rozumiem”, w której uczestniczył gość Poranka. Rozmowę z Zhangiem tłumaczy Maria Salzman.

Na samym początku członek Global International Studies odnosi się do mającego miejsce w czwartek w Hanoi spotkania pomiędzy prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem a przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. Szczyt zakończył się szybciej niż oczekiwało tego wiele osób, a podczas niego nie zawarto żadnego porozumienia. Gość Poranka informuje, że amerykańska prasa nie krytykuje takiego obrotu spraw – jest zdania, że jeśli umowa nie była korzystna dla stron, nie należało jej podpisywać.

Zhang przybliża następnie funkcjonowanie systemu komunistycznego w Chinach. Wskazuje przy tym na jego podobieństwa z rozwiązaniami ustrojowymi przyjętymi w Polskiej Republice Ludowej. Podkreśla, że w obydwu państwach wszystkie media są lub były kontrolowane przez partię komunistyczną oraz że dochodzi lub dochodziło w nich do regularnych naruszeń praw człowieka. Zaznacza w tym miejscu, że w ChRL z powodu prześladowań zmarło już 60-80 milionów osób, co znacznie przewyższa liczbę ofiar obydwu wojen światowych. Członek Global International Studies mówi, że największą zbrodnią władz chińskich popełnianą obecnie jest pobieranie organów od aresztowanych za praktykowanie Falun Gong – praktyki duchowej czerpiącej swoje inspiracje z buddyzmu i taoizmu. W tym miejscu stwierdza, że państwa robiące interesy biznesowe w Chinach są współwinne tego rodzaju działań.

Gość Poranka komentuje również rozwój relacji chińsko-amerykańskich oraz program Nowego Jedwabnego Szlaku. Inicjatywę tę nazywa pułapką pożyczkową. Wskazuje tu na przykład Kenii i Sri Lanki, które biorąc w niej udział zadłużyły się do tego stopnia, że musiały oddać Chinom porty morskie na 99 lat.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Radosław Pyffel: Świat został postawiony przed wyborem: Chiny lub USA. Chiny są Polsce dalekie [VIDEO]

Stare przypisywane Chińczykom powiedzenie mówi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. O tych ciekawych czasach, które właśnie trwają w Azji opowiada Radosław Pyffel z Centrum Studiów Polska-Azja


Radosław Pyffel opowiada w Poranku WNET o spotkaniu Donalda Trumpa i Kim Dzong Una na szczycie w Wietnamie w dniach 27 i 28 lutego. Szczycie, który zakończył się wczeniej, niż zakładano i bezspornie nie zakończył się sukcesem. Tematami rozmów były m.in. denuklearyzacja i perspektywy normalizacji stosunków dwustronnych. Chociaż jeszcze nie znamy przebiegu konwersacji to Radosław Pyffel już sceptycznie spogląda na ich wynik. Nie sądzi bowiem, aby w najbliższym czasie Korea Północna wszczęła denuklearyzacje swojego kraju. – Nie wierzę, że Kim tak po prostu, po rozmowie w cztery oczy, się rozbroi – mówi Pyffel.

„Na szczycie przywódców USA i KRLD w Hanoi nie osiągnięto porozumienia” – ogłosił Biały Dom. Donald Trump dodał, że założone przez USA sankcje wobec Korei Północnej pozostają w mocy, choć Kim zapewnił go, że nie będzie przeprowadzał testów rakiet i broni jądrowej.

Dalej Pyffel opowiada również o sporze między Pakistanem a Indiami o Kaszmir.  Od wielu lat oba państwa pragną być siłą dominującą na tym azjatyckim terenie. Od 1947 stoczyły już ze sobą trzy wojny o ten region. Wczoraj, tj. w środę, wydarzenia zapoczątkował pakistański nalot na sześć wybranych pozycji po indyjskiej stronie Kaszmiru.

Pyffel ocenia także szanse współpracy między Chinami a Polską w kontekście wykrycia szpiegów Państwa Środka na naszym terytorium i próbą wdrożenia sieci 5G w Europie.

– Relacje z Chinami nam się pogarszają. Myślę, że chyba zrezygnujemy z Huaweia i będziemy po stronie Stanów Zjednoczonych – opowiada i dodaje, że Chiny są dla Polski dalekim krajem, a Polska jest zbyt mocno powiązana z zachodnimi gospodarkami, jak Niemcy czy USA. Dużo bardziej powiązana niż np. Węgry, które mają z Chinami dobre stosunki. – Węgry generalnie mają dobre stosunki ze wszystkimi: z USA, z Chinami, z Rosją, z Izraelem – mówi Pyffel

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

 

 

Kożuszek: Sankcje gospodarcze nie wstrząsnęły gospodarką Korei, Kim nie jest przekonany co do konieczności reform

Dziennikarz Gazety Polskiej opowiada, czego można się spodziewać po rozmowach Trumpa z Kim Dzong Unem na najbliższym szczycie, odnosi się też do najnowszego kryzysu w stosunkach polsko-żydowskich

Maciej Kożuszek opowiada o spotkaniu Donalda Trumpa i Kim Dzong Una, które odbędzie się w Wietnamie 27 i 28 lutego. Będzie to ich drugie spotkanie. Kożuszek mówi w Poranku WNET o możliwych tematach, które będą omawiać prezydent USA oraz przewodniczącego Partii Pracy Korei. Według gościa WNET, sankcje wobec północnokoreańskiego reżimu nie uderzyły tak mocno w gospodarkę, jak oczekiwano, stąd sceptycyzm Kima co do konieczności reform.

Dziennikarz „Gazety Polskiej” pochyla się również nad siecią 5G. Wielokrotnie podczas rozmowy na temat najnowocześniejszej technologii komórkowej cisną się na usta słowa obawy, które wzbudza ta sieć – niektórzy lekarze twierdzą, że 5G ma zły wpływ na zdrowie.

Kożuszek odnosi się też do kryzysu w stosunkach polsko-izraelskich. Kwestionuje tezę, że antypolska retoryka Katza to element kampanii wyborczej, gdyż premier Netanjahu nic na tym nie zyskał. Redaktor Kożuszek podaje też przykład Setha Frantzmanna, szefa działu opinii „Jerusalem Post” jako przyjaciela Polski. Frantzmann, w przeciwieństwie do dziennikarki, która zmanipulowała wypowiedz Netanjahu, jest bardzo propolski, rok temu, podczas afery związanej z nowelizacją ustawy IPN bronił dobrego imienia Polski w izraelskich mediach.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Rodkiewicz: Korea Północna próbuje uwolnić się od Chin. Planowane w Wietnamie spotkanie z Trumpem może to uwypuklić

Dr Witold Rodkiewicz o szczycie w Wietnamie, gdzie mają się spotkać Donald Trump i Dzong Un. Historyk jest przekonany, że zbliżające się spotkanie świadczy o większej sile Chin i USA aniżeli Rosji.

Historyk zauważa, że od kilku lat znaczenie Rosji w polityce dalekowschodniej drastycznie spadła, szczególnie po zwycięstwie Trumpa i wprowadzeniu sankcji. Wcześniej mógł korzystać ze swoich wpływów w Korei Północnej, jednak od ostatniego spotkania Trump-Kim Jong Un stracił on tamtejsze wpływy.

W Korei Północnej wpływy tracą też Chińczycy. Rodkiewicz spekuluje, ile wyniknie z wymuszonej w traktacie denuklearyzacji Korei Północnej. Zauważa, że nowy przywódca jest inny niż jego ojciec i dziadek, ma nieco szersze horyzonty, całkiem możliwe, że planuje szersze otwarcie się na zachodnie rynki i zmiany modelu na „wietnamski”, czyli mieszana gospodarka kontrolowana w większości przez rząd.

Rodkiewicz studzi jednak nadzieje na zjednoczenie. – Nomenklatura boi się, że zjednoczenie Korei skończy się dla niej tak jak dla nomenklatury wschodnioniemieckiej, to znaczy utratą wpływów – mówi. Mimo wszystko, fakt, że Kim zaczyna cokolwiek zmieniać należy uznać za dobry znak.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Shen: Chiny obawiają się wizytą Pompeo w Europie Środkowej. Oznacza to bowiem utratę wpływów, na które pracowali latami

Chiny nie są świętym Mikołajem, który daje za darmo. Daje trudne do spłacenia pożyczki, swoją siłę roboczą, w praktyce zakładają w Europie Środkowej własne przedsiębiorstwa – mówi Hanna Shen

Chińska prasa poświęca dużo miejsca na konferencję, ale skupia się raczej na tym, że jednym z najważniejszych uczestników jest Mike Pompeo – mówi w Poranku WNET Hanna Shen, dziennikarka mieszkająca w Tajwanie – Chińskie media zwracają, że pobyt sekretarza stanu to część podróży po Europie Wschodniej, m.in po Węgrzech i Słowacji. Państwo Środka obawia się wizyty Pompeo w Europie Środkowej – wyjaśnia. – Oznacza to bowiem utratę wpływów, a te Chińczycy budowali w regionie od lat.

Jak zauważa, skutkiem  Chińskich inwestycji jest przede wszystkim zadłużenie. – Chiny nie są świętym Mikołajem, który daje za darmo. Daje trudne do spłacenia pożyczki, swoją siłę roboczą, w praktyce zakładają tutaj własne przedsiębiorstwa – dodaje. Najlepszy wydaje się przykład Czarnogóry, która na chińskich inwestycjach wyszła jak Zabłocki na mydle. Podobnie Wenezuela, która – jako kraj – jest uzależniona od chińskiego kapitału.

Shen wskazuje też na to, że na najbliższym szczycie politycznym w Wietnamie Trump spotka się z Kim Dzong Unem. To symboliczne: – Wietnam zawsze był dość niechętny dominacji Chin, pokazał też, że możliwe jest odejście od gospodarki komunistycznej bez utraty władzy, co może być zachętą dla przywódcy Korei Północnej – opowiada. – Amerykanie nadal jednak stosują zasadę ograniczonego zaufania wobec Korei, nie są na przykład przekonani, że Pyongyang jest gotowy na planowaną denuklearyzację.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy

mf

Kim Dzong Un: reakcja na słowa Trumpa będzie „najostrzejsza w dziejach”

Korea Płn. rozważy stanowczą, „najostrzejszą w dziejach” reakcję na groźbę totalnego zniszczenia KRLD, na jaką pozwolił sobie prezydent USA, Donald Trump podczas wtorkowego wystąpienia na forum ONZ .

[related id =38874]Oświadczenie przywódcy KRLD, w którym nazwał on prezydenta Trumpa „obłąkanym” i „nienadającym się na przywódcę Stanów Zjednoczonych” politykiem, zostało podane do wiadomości publicznej za pośrednictwem Koreańskiej Centralnej Agencji Prasowej, KCNA.

Kim Dzong Un zapowiedział w nim, że Donald Trump „słono zapłaci za swe słowa”. „Jako człowiek reprezentujący KRLD przed światem, odpowiedzialny za godność i honor mego kraju, społeczeństwa i honor własny, uczynię wszystko, co w mej mocy, by człowiek, w którego prerogatywach mieści się naczelne dowództwo w USA, odpowiedział za swą przemowę” – wskazał przywódca Korei Płn.

W ocenie Kim Dzon Una wystąpienie prezydenta Trumpa na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym prezydent USA przedstawił swą koncepcję polityki zagranicznej, ostrzegając równocześnie przywódcę Korei Północnej, że kontynuacja programu nuklearnego byłaby „samobójczą misją” i grożąc, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone „całkowicie zniszczyć” ten kraj, było „najdzikszym sposobem wypowiedzenia wojny, jaki znamy z dziejów”.

„Jego (Trumpa) uwagi nie przeraziły mnie i nie zatrzymają w dążeniu do celu, a tylko pogłębiły przeświadczenie, że wybraliśmy właściwą drogę i że nie wolno mi z niej zbaczać” – podkreślił Kim, którego podczas wystąpienia w ONZ Trump złośliwie nazwał „Rocket Man” – od tytułu słynnego hitu Eltona Johna.

W swym piątkowym oświadczeniu Kim Dzong Un nie odniósł się do informacji o wydaniu przez prezydenta Trumpa w czwartek dekretu przewidującego rozszerzenie możliwości nakładania sankcji na osoby i firmy, w tym banki, które finansują i ułatwiają handel z Koreą Północną.

Zgodnie z dokumentem w gestii resortu finansów leżeć będzie nakładanie sankcji na banki realizujące transakcje powiązane z handlem z Koreą Północną. „Zagraniczne banki będą miały jasny wybór czy chcą prowadzić handel z nami, czy z Koreą Północną” – powiedział Trump dziennikarzom w Nowym Jorku przed spotkaniem z przywódcami Japonii i Korei Południowej.

Według Trumpa celem jest odcięcie źródeł dochodów, „z których finansowane są północnokoreańskie dążenia do opracowania najbardziej śmiercionośnej broni, jaką zna ludzkość”. Powiedział, że USA mogą się skoncentrować na północnokoreańskim przemyśle tekstylnym, rybołówstwie, technologii informacyjnej oraz na przemyśle wytwórczym. Celem będzie też północnokoreańska żegluga. Reuters odnotowuje, że prezydent USA nie wspomniał w tym kontekście o ropie naftowej.

11 września Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie rozszerzyła sankcje wobec Korei Północnej, zakazując jej eksportu tekstyliów i ograniczając jej import ropy naftowej. Była to reakcja na podziemne zdetonowanie w tym państwie 3 września potężnego ładunku nuklearnego i przeprowadzenie w kilkanaście dni później kolejnej próby rakiety balistycznej o znacznym zasięgu.

Prezydent USA Donald Trump przedstawił we wtorek założenia swojej polityki „Ameryka przede wszystkim”, występując na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mówił w nim m.in. o problemie zagrożenia ze strony Korei Płn., o Iranie i Wenezueli. Amerykańska prasa jest podzielona w ocenie wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zwolennicy oceniają je jako bardzo dobre, pewne i przemyślane, według krytyków było mroczne i trąciło autorytaryzmem.

Przemówienie Trumpa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ po przemówieniu w Arabii Saudyjskiej w czerwcu i wystąpieniu w Warszawie w lipcu br. było trzecią ważną prezentacją zasad jego polityki zagranicznej, którą Biały Dom nazywa „pryncypialnym realizmem”.

PAP/MoRo

Korea Płn. dokonała próby międzykontynentalnej rakiety balistycznej. Kim Dzong Un: Całe terytorium USA w naszym zasięgu

Władze Korei Północnej przeprowadziły drugą próbę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM). Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu – powiedział dzisiaj Kim Dzong Un.

Według Pjongjangu unowocześnioną wersję pocisku Hwasong-14 wystrzelono na rozkaz Kim Dzong Una. Przywódca KRLD obserwował przebieg próby i po jej zakończeniu wyraził swoją „wielką satysfakcję”.

Agencja KCNA podała, że rakieta przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Rakieta spadła do morza w pobliżu Japonii.

Pierwszą udaną próbę ICBM Korea Północna przeprowadziła 4 lipca, w dniu święta narodowego Stanów Zjednoczonych. Pocisk przeleciał wtedy 933 km i osiągnął wysokość 2800 tys. km podczas lotu, który trwał 39 minut.

Piątkową próbę potępił m.in. prezydent USA Donald Trump, określając ją jako „lekkomyślną” i „niebezpieczną”. Zapewnił, że Stany Zjednoczone podejmą wszelkie niezbędne działania, aby zapewnić bezpieczeństwo Ameryce i jej sojusznikom w regionie.

Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu – powiedział w sobotę przywódca KRLD Kim Dzong Un.

PAP/MoRo

Niespokojnie na arenie międzynarodowej: Korea Północna po raz kolejny wystrzeliła pocisk balistyczny średniego zasięgu

Pocisk przeleciał ok. 500 km i spadł do Morza Japońskiego – podały władze Korei Południowej, USA i Japonii. Według Białego Domu pocisk miał mniejszy zasięg, niż rakiety testowane w ostatnim czasie.

Południowokoreański sztab generalny podał, że pocisk został wystrzelony w kierunku wschodnim z powiatu Pukch’ang, w prowincji P’yongan Południowy, w środkowej części kraju. To z tego obszaru w kwietniu Pjongjang dokonał innej próby rakietowej, która zakończyła się niepowodzeniem.

Chcący zachować anonimowość przedstawiciel administracji USA zauważył, że pocisk miał mniejszy zasięg, niż rakiety wykorzystywane podczas trzech ostatnich północnokoreańskich testów. Dodał, że po raz ostatni taki pocisk jak w niedzielę testowano w lutym.

[related id=”19352″]

Japoński rząd stanowczo zaprotestował przeciwko próbie z rakietą balistyczną i podkreślił, że nie może tolerować powtarzających się prowokacji północnokoreańskiego reżimu.

Według sekretarza generalnego gabinetu Yoshihide Sugi, rakieta spadła tuż za wyłączną strefą ekonomiczną Japonii, nie powodując żadnych szkód.

W związku z najnowszą próbą prezydent Korei Południowej Mun Dze In zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego.

W ubiegłą niedzielę Pjongjang skutecznie przetestował nowy pocisk balistyczny średniego zasięgu Hwasong-12, który według północnokoreańskiego reżimu byłby zdolny przenosić ładunki jądrowe. Eksperci uznali tę próbę za oznakę postępu w programie rakietowym Korei Północnej. Według analityków, rakieta miała bezprecedensowy zasięg i leciała wyżej, niż jakikolwiek pocisk przetestowany w przeszłości przez reżim. Pocisk pokonał ok. 800 km, po czym wpadł do Morza Japońskiego.

[related id=”13866″ side=”left”]

Jak pisze agencja AFP (Agence France Presse), była to 10. próba rakietowa Korei Północnej od początku tego roku. W 2016 roku Pjongjang przeprowadził ich kilkanaście, a także dokonał dwóch prób jądrowych.

Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe, mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA i przenosić głowicę nuklearną.

Amerykański prezydent Donald Trump zapewnił, że do tego nie dopuści.

Pjongjang od dawna dysponuje pociskami, które mogą dosięgnąć celów w Korei Południowej (np. rakiety Scud o zasięgu 500 km) i w Japonii (rakiety Rodong o zasięgu od 1 tys. do 3 tys. km). Jednak mający zasięg 4,5 tys. km Hwasong-12 mógłby uderzyć w amerykańskie bazy na wyspie Guam na Pacyfiku – zauważa AFP.

PAP/JN

„Sojusz południowokoreańsko-amerykański jest obecnie ważniejszy niż cokolwiek innego” w związku z eskalacją konfliktu

Prezydent USA Donald Trump rozmawiał przez telefon z nowym prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem. Podano, że obaj przywódcy zgodzili się na zacieśnianie współpracy w sprawie Korei Północnej.

Prezydent Trump oświadczył, że problem wokół Korei Płn., choć wymagający, może być rozwiązany – poinformowała strona południowokoreańska.

Obserwatorzy przypominają, że podczas kampanii wyborczej Mun zapowiadał renegocjacje zasad współpracy z amerykańską armią w sprawie instalacji systemu obrony przeciwrakietowej THAAD w południowokoreańskiej bazie w Seongju.

Dziennik „Korea Times” przytoczył w środę wypowiedź eksperta ds. energii atomowej Siegfrieda S. Heckera, według którego prezydent Trump powinien wysłać do Pjongjangu przedstawiciela, by uniknąć katastrofy nuklearnej. „Sądzę, że pierwsze rozmowy powinny być w formacie dwustronnym i nieformalnym i prowadzone za pośrednictwem prezydenckiego wysłannika rozmawiającego bezpośrednio z Kim Dzong Unem” – powiedział naukowiec, mając na myśli przywódcę Korei Płn.

„Nie ma takiej kwestii, jak ograniczona wojna nuklearna. Eksplozja jakiejkolwiek głowicy jądrowej na Półwyspie Koreańskim byłaby katastrofą na nieopisaną skalę” – podkreślił Hecker.

PAP/Moro

Stany Zjednoczone: Prezydent Donald Trump deklaruje gotowość spotkania się z Kim Dzong Unem, „gdyby to było stosowne”

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oświadczył w poniedziałek, że jest otwarty na spotkanie z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem „w odpowiednich okolicznościach”.

Gdyby było dla mnie stosowne spotkać się z nim, zdecydowanie bym to zrobił, byłbym zaszczycony – powiedział Donald Trump w wywiadzie dla agencji Bloomberg. Dodał, że spotkałby się z Kimem „w odpowiednich okolicznościach”.

Sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest wyjątkowo napięta z powodu sygnałów, że komunistyczna Korea Północna może przeprowadzić szóstą próbę nuklearną oraz z powodu ostrzeżeń amerykańskiej administracji, która nie wykluczyła użycia siły, by powstrzymać ambicje atomowe Pjongjangu.

[related id=”15888″]

Rząd Korei Płd. potwierdził w niedzielę, że na Morzu Japońskim trwają ćwiczenia południowokoreańskiej marynarki wojennej z siłami amerykańskimi. W tym dniu USA i Korea Południowa zakończyły inne, doroczne ćwiczenia wojskowe „Foal Eagle”.

W sobotę Donald Trump powiedział na wiecu w Pensylwanii, że Chiny wywierają presję na Koreę Północną, by powstrzymać ją przed dalszymi prowokacjami. Podkreślił, że Pekin pomaga Waszyngtonowi w próbach rozwiązania problemu północnokoreańskiego.

PAP/JN