Piotr Semka: Największym problemem dzisiejszej UE jest kryzys wzajemnego zaufania [VIDEO]

Zmienia się Europa i ten świat, który budowało pokolenie wprowadzające Polskę do UE, po części pokazał swoje słabości, a po części się on wyczerpuje – mówi Piotr Semka, gość Poranka WNET


Jeszcze 10 lat temu, jakby się ktoś zapytał prawnika specjalizującego się w prawie międzynarodowym czy Trybunał Stanu UE ma prawo ingerować w kształt reform praworządności w danym kraju, powiedziałby oczywiście, że nie – mówi w Poranku WNET Piotr Semka. I dalej: – Minęło 10 lat i mamy do czynienia z Komisją, która bada ile drzew można wyciąć w polskiej puszczy. Mamy do czynienia z Trybunałem, który prorokuje czy Gersdorf jest w dobrej sytuacji czy niedobrej. Mamy też do czynienia z czymś, co nazywane jest pozytywizmem prawniczym, czyli środowiska, organy sądowe, które nie podlegają demokratycznym wyborom, w coraz większym stopniu swoimi decyzjami unieważniają decyzje rządów, które mają za sobą legitymację wyborczą.

Można dojść do takiego gorzkiego wniosku, że po co tak naprawdę wybory w poszczególnych krajach skoro i tak dobry wujek Juncker, z jeszcze lepszym wujkiem Timmermansem, Komisją Wenecką i Trybunałem Sprawiedliwości UE mogą wszystko odkręcić, nakazać, wsadzić jakieś kary. Politycy wnioskują, żeby niegrzecznym obcinać fundusze pomocowe. To jest jakaś taka wyrafinowana forma sterowania UE.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

AK

KE przeszła do II etapu procedury wobec Polski z powodu reformy sądownictwa. Zarzuty: wiek emerytalny i niezawisłość

KE zarzuca Polsce, że ustawą o ustroju sądów powszechnych podważa niezależność sędziów, a do rangi kolosalnego problemu urasta kwestia nierównego traktowania płci tj.odmiennego wieku emerytalnego.

Komisja zdecydowała się na ten krok w niecałe dwa tygodnie po otrzymaniu od polskich władz odpowiedzi na swoje zarzuty. Polskie władze przekonują, że zmiany wprowadzone nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo.

Pomimo odpowiedzi ze strony władz w Warszawie, KE nadal stoi na stanowisku, że ustawa o ustroju sądów powszechnych jest niezgodna z prawem UE z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem Brukseli stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. W ocenie KE jest to sprzeczne z art. 157 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia.

[related id=38060]Komisja ma również zastrzeżenia prawne do uprawnienia ministra sprawiedliwości do uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów. „Podważy to niezależność polskich sądów, co jest niezgodne z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w związku z art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej” – podkreślono w komunikacie KE.

KE już wcześniej wyraziła obawę, że wprowadzane ustawą uprawnienie ministra sprawiedliwości do przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do odwoływania i powoływania prezesów sądów, podważy niezależność polskich sądów.

„Nowe przepisy pozwalają ministrowi sprawiedliwości wywierać wpływ na poszczególnych sędziów, ponieważ przewidują mało precyzyjne kryteria dotyczące przedłużania mandatu sędziowskiego i nie wskazują terminu, w jakim należy podjąć decyzję w sprawie takiego przedłużenia. W konsekwencji podważają zasadę nieusuwalności sędziów. Uznaniowe uprawnienia ministra sprawiedliwości do powoływania i odwoływania prezesów sądów pozwalają mu ponadto wywierać na nich wpływ, gdy rozstrzygają w sprawach dotyczących stosowania prawa UE” – podkreśliła KE.

Wystosowana we wtorek uzasadniona opinia ze strony KE do polskich władz jest drugim etapem formalnego postępowania o naruszenie przez państwo członkowskie prawa UE. Warszawa ma teraz miesiąc na zastosowanie się do przesłanych zaleceń. Jeżeli nie podejmie odpowiednich działań, Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W przekazanej pod koniec sierpnia odpowiedzi polskie władze kwestionowały tezę KE, że nowe przepisy umożliwiają ministrowi sprawiedliwości wywieranie wpływu na poszczególnych sędziów sądów powszechnych, w szczególności poprzez mało precyzyjne kryteria przedłużania ich kadencji, co podważałoby zasadę nieusuwalności sędziów. Rząd uważa, że kryteria są precyzyjne i przypomina, że minister podejmuje decyzję, „mając na względzie racjonalne wykorzystanie kadr sądownictwa powszechnego oraz potrzeby wynikające z obciążenia zadaniami poszczególnych sądów”.

[related id=37895]Warszawa podkreśla, że prawo dopuszcza takie same kryteria, jeśli chodzi np. o przydzielanie poszczególnym sądom nowo tworzonych stanowisk sędziowskich albo zniesienie zwolnionego stanowiska.

Argumentuje przy tym, że dopuszczalność odmowy zgody na dalsze orzekanie przez sędziego, który osiągnął wiek uprawniający do stanu spoczynku, ogranicza się do przypadków, gdy odmowę taką uzasadnia niewielkie obciążenie zadaniami sądu, w którym dany sędzia zajmuje stanowisko. W takim przypadku jego stanowisko byłoby przydzielone innemu, bardziej obciążonemu sądowi.

Komisja Europejska może wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo lub zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia.

[related id=36397] Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: Komisja początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa („wezwanie do usunięcia uchybienia”), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany („uzasadniona opinia”), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

KE może też wnioskować do Trybunału Sprawiedliwości o nałożenie na kraj kary pieniężnej. Komisja wszczęła postępowanie wobec Polski o naruszenie unijnych przepisów w tej sprawie pod koniec lipca.

PAP/MoRo

Profesor Piotr Wawrzyk: Komisji Europejskiej nie chodzi o obłożenie nas sankcjami, ale o zmianę władzy

Rząd polski realizuje cele, które realizują wszystkie inne kraje UE. Ten rząd jako pierwszy stara się to robić, ale dla instytucji unijnych jest to nie do zaakceptowania – powiedział prof. Wawrzyk.

Te słowa Piotra Wawrzyka, politologa, profesora nadzwyczajnego w Instytucie Europeistyki na Wydziale Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowyc UW, to komentarz do zapowiadanego na środę spotkania Angeli Merkel z Jean-Claude Junckerem. Według zapowiedzi szefowej niemieckiego rządu podczas jej środowego spotkania z Junckerem w Berlinie omawiana miała być m.in. kwestia praworządności w Polsce. Merkel mówiła we wtorek dziennikarzom, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz w tej sprawie „nie może trzymać języka za zębami”.

„W Niemczech trwa kampania wyborcza, wchodzi ona w ostatnią fazę. Rywalizują między sobą kandydat socjaldemokratów Martin Schultz i kandydatka chadeków, czyli Angela Merkel. Kandydat socjaldemokratów jest zdecydowanym zwolennikiem nałożenia sankcji na Polskę. Mimo że Merkel w sondażach ma nad nim przewagę, to jednak walczy o każdy głos. Stąd swego rodzaju zmiana retoryki ze strony kanclerz. Wcześniej nie wypowiadała się na ten temat. Zresztą Angela Merkel słynie z ostrożności w doborze słów i w krytykowaniu innych i nie chce zaszkodzić wzajemnym relacjom, ale w tym przypadku bieżąca sytuacja wewnętrzna zmusiła ją do takich, a nie innych działań” – wskazał politolog.

Rozmówca PAP zaznaczył, że działania Komisji Europejskiej wobec Polski nie są bez przyczyny. „Zmieniło się podejście polskiego rządu do UE. Poprzednie rządy raczej stawiały na to, żeby akceptować to, co się w UE pojawiało na zasadzie +jakoś to będzie w kraju+. A teraz mamy rząd, który stara się bronić polskich interesów, niezależnie od tego, czego sprawa dotyczy. W związku z tym naraziliśmy na wstrząs UE, KE, bo nie są do tego przyzwyczajone. Dlatego starają się zmusić nas do powrotu do tego, co było” – podkreślił prof. Wawrzyk.

Dodał, że „gdybyśmy zgodzili się na przyjęcie imigrantów, to w innych kwestiach też okazałoby się, że nie mamy problemów w relacji z UE”.

„Jest jeszcze inny aspekt – polityka gospodarcza, którą prowadzi rząd. Przede wszystkim udało się obłożyć w połowie zagraniczne, a działające w Polsce banki takim podatkiem, jaki jest w innych krajach. Jednak to nie wszystkim się podoba – przede wszystkim tym bankom, które starają się wpływać na swoje rządy, aby doprowadziły do powstania takiego rządu w Polsce, który mógłby wycofać się z tego podatku” – powiedział prof. Piotr Wawrzyk.

Politolog uważa, że „nie tyle chodzi o chęć obłożenia nas sankcjami, ale o doprowadzenie do tego, żeby Polacy odsunęli się od PiS, dzięki czemu doszłoby do zmiany władzy”.

Profesor Wawrzyk wypowiedział się także nt. negatywnych wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona wobec Polski.

„Zwróćmy uwagę, że to, co mówił w kampanii negatywnego o Polsce, w jakimś stopniu dało mu zwycięstwo. On nie ma żadnych sukcesów w polityce krajowej. Jest fatalnie oceniany przez Francuzów. To nie jest polityk z krwi i kości. To jest produkt marketingu politycznego w czystej postaci. Zwykle jest tak, że jeżeli produkt jest reklamowany, a nie ma własnych walorów, to stara się podnieść swoje znaczenie przez dyskredytowanie innych, w tym przypadku Polski. O tyle jest to łatwe, że zaczął to robić w kampanii. Może być postrzegany jako konsekwentny w tym zakresie – mówił ekspert.

I kontynuował: „Druga rzecz jest taka, że działa w pewnym sensie na rzecz swoich obywateli. Gdyby udało mu się przeforsować dyrektywę o pracownikach delegowanych, to wtedy automatycznie wyeliminuje polskich pracowników i polskie firmy z rynku francuskiego, a w to miejsce wejdą firmy i pracownicy francuscy. Jestem pewny, że gdy zaczną mu się poprawiać wyniki notowań we Francji, to zmieni retorykę wobec Polski”.

„Rząd polski realizuje cele, które realizują wszystkie inne kraje UE. Przecież każdy kraj broni swoich interesów. Ten rząd jako pierwszy stara się to robić, ale dla instytucji unijnych i innych państw jest to nie do zaakceptowania” – zaznaczył prof. Wawrzyk.

PAP/MoRo