Szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach zakończył się podpisaniem przez wszystkich uczestników pakietu klimatycznego

Trwający od ponad tygodnia szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach zakończył się podpisaniem przez wszystkich jego uczestników reprezentujących 200 państw świata pakietu klimatycznego.

Faktycznie podpisana w Katowicach umowa, określana przez uczestników szczytu jako „mapa drogowa” ma być dokumentem wykonawczym dla Porozumienia Paryskiego z 2015 r., który zakładał działania wszystkich państw świata na rzecz ograniczenia globalnego wzrostu temperatury.

Porozumienie paryskie, było pierwszą globalną umową klimatyczną, w której państwa zobowiązały się do działań na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie dwóch stopni (w razie możliwości 1,5 stopnia) powyżej średniej temperatur sprzed epoki przemysłowej.

Porozumienie nie mówi o redukcji emisji CO2 jako jedynym sposobie przeciwdziałania zmianom klimatu, lecz zakłada również konieczność dbania o lasy, jako naturalne zasoby przyrodnicze redukujące obecność CO2 w atmosferze.

– W naszych staraniach nie chodzi tylko, aby opracować tekst i wyjechać do domu z największymi zyskami dla naszych narodowych i krajowych interesów – mówił ostatniego dnia szczytu Michał Kurtyka, przewodniczący COP24. – Kieruje nami poczucie humanizmu i zaangażowanie w dobrostan Ziemi, która żywi nas i pokolenia, które przyjdą po nas. robiliśmy, co było w naszej mocy, aby wysłuchać i uwzględnić wasze wnioski. Zrobiliśmy, co mogliśmy, aby nikt nie poczuł się pominięty.

I choć w sobotę, po trwających tydzień negocjacjach, wydawało się, że przedstawiciele wszystkich państw doszli do porozumienia, zastrzeżenia do paktu zgłosił przedstawiciel Indii. Choć zaraz się z nich wycofał, uzasadniając to „duchem obrad”. Złożenie głosu odrębnego i uwag zapowiedział już po przyjęciu dokumentu.

Przyjęty jednogłośnie pakt odwołuje się m.in. do ogłoszonego przed katowickim szczytem raportu IPCC dotyczącego globalnego ocieplenia. Wynika z niego, że „wysiłki w celu ograniczenia wzrostu średniej temperatury są obecnie niewystarczające, a dodatkowo należy dążyć do ograniczenia tego wzrostu o 1,5, a nie o 2 stopnie (o czym mówi Porozumienie Paryskie – przyp. red.)”.

O czym mówi podpisany w Katowicach Pakiet Klimatyczny?

Przede wszystkim o pilnej konieczności zwiększenia finansowania, dostępu do technologii i wsparcia przez kraje rozwinięte, tak aby wzmocnić działania podejmowane przez kraje rozwijające się. Co więcej, po 2020 roku wydatki na ograniczenie zanieczyszczenia środowiska naturalnego, mają w globalnej skali wynosić przynajmniej 100 mld. dolarów rocznie.

Do tego czasu wszyscy sygnatariusze mają również przygotować długoterminowe strategie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Nie powstanie jednak – co przewidywało Porozumienie Paryskie – nowy międzynarodowy mechanizm handlu emisjami oparty na sprawozdawczości, co umożliwiać miało podwójne naliczanie tych samych redukcji emisji. Sprzeciw – skuteczny, jak pokazały obrady – przeciwko takim rozwiązaniom wniosła Brazylia, dla której proponowane w Porozumieniu Paryskim rozwiązania były nie do końca korzystne. Po wielogodzinnych negocjacjach z przedstawicielami administracji unijnej Brazylia zgodziła się na podpisanie dokumentu końcowego, sprawę emisji pozostawiając do rozstrzygnięcia do końca przyszłego roku.

Adamczyk: Szczyt klimatyczny w Katowicach nie osiągnie niczego. To walka o pieniądze dla określonej grupy ludzi

– Widząc, kto przyjechał na szczyt sądzę, że nie osiągnie on niczego. W rzeczywistości toczy się walka o pieniądze dla określonej grupy ludzi – mówi Marek Adamczyk, publicysta śląskiego „Kuriera WNET”

Marek Adamczyk, publicysta śląskiego „Kuriera WNET”, komentuje mający miejsce w Katowicach szczyt klimatyczny. Według niego nie przyniesie on znaczących rozwiązań problemu emisji dwutlenku węgla.

„To będzie tzw. status quo, choć pójdzie on w kierunku wypracowania koncepcji, by jak najszybciej stworzyć warunki prawne, żeby corocznie sto miliardów dolarów popłynęło od bogatych krajów świata na Zielony Fundusz Ziemi, bo w rzeczywistości toczy się walka o pieniądze dla określonej grupy ludzi, którzy mają nadzorować ten fundusz”.

Adamczyk uważa, że do niskiej skuteczności szczytu przyczyni się bardzo mały udział przedstawicieli państw i organizacji międzynarodowych. Za wielkiego nieobecnego uznaje prezydenta Chin, będącego przedstawicielem państwa emitującego do atmosfery najwięcej dwutlenku węgla. Obecne na szczycie głowy państw i organizacji reprezentują kraje odpowiedzialne za mniej niż 5% światowej emisji CO2. Według publicysty świadczy to o niskiej randze szczytu.

Adamczyk zaznacza, że działaczom na rzecz klimatu udało się osiągnąć na spotkaniu w Katowicach jeden cel – przekonać większość, że dwutlenek węgla jest gazem trującym. Publicysta podkreśla, że jest to bzdura, bo bez tego gazu nie istniałoby życie na ziemi.

„To jest tragiczne, że niszczymy swoją biosferę, a dwutlenek węgla emitowany przez przemysł ludzki to jest ułamek procenta w tym, co się wydziela w sposób naturalny. To nie dwutlenek węgla jest odpowiedzialny za wzrost temperatury na świecie, wręcz przeciwnie, za wzrost temperatury na świecie odpowiedzialny jest głównie, w krótkim okresie czasu, bo są inne też przyczyny, zmiana aktywności słonecznej, ale również na to ma wpływ zmiana prędkości prądu globalnego na półkuli północnej”

A.K.

Jakubiak: Polityka klimatyczna to wir marketingowy, który wciąga ogromne pieniądze do środka (gość. Cejrowski)

Marek Jakubiak wraz z Wojciechem Cejrowskim rozmawiają o szczycie klimatycznym COP24, który rozpoczął się w niedzielę, 2 grudnia 2018 r. w Katowicach i będzie trwał dwa tygodnie.


Zdaniem posła, polityka dotycząca zmian klimatycznych na świecie stała się intratnym biznesem:

„Wydaje mi się, że mamy do czynienia z wirem marketingowym, który zagarnia wszystkie pieniądze do środka. Widziałem na własne oczy mapę, w której po niemieckiej stronie Odry było dobre powietrze a po polskiej stronie złe (…) nie rozumiem, jak to jest możliwe”. 

Jak przekonuje parlamentarzysta podatki klimatyczne tworzy się po to, aby niektóre z państw były tej reformy beneficjentami. Albowiem one są przystosowane już do tych przemian energetycznych. Wobec czego mogą sprzedawać swoją technologię krajom, które nie były dostosowane do tych zmian, takim jak np. Polska:

„Polska nigdy nie będzie mogła konkurować z Niemcami gospodarczo, przede wszystkim nie mamy własnego kapitału (…) Nawet jeżeli za kilkadziesiąt lat uda nam się ten kapitał uzyskać, to przyjdzie któryś z sąsiadów i ten kapitał zabierze”.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

 

Katowice: Rozpoczął się IX Europejski Kongres Gospodarczy. Obecni będą wicepremierzy Jarosław Gowin i Mateusz Morawiecki

Potrzebny jest nowy pomysł na Europę; dawny porządek już nie działa – mówili uczestnicy kongresu, którego kluczowym tematem są bieżące wyzwania gospodarcze oraz ich wpływ na przedsiębiorczość.

Podczas sesji inauguracyjnej byli premierzy państw centralnej Europy oraz minister ds. europejskich Konrad Szymański rozmawiali głównie o obecnych wyzwaniach politycznych wobec kryzysu Unii Europejskiej.

Były premier i były szef Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek, który od pierwszej edycji kongresu stoi na czele jego rady programowej, podkreślił, że żadne z obecnych zagrożeń dla UE nie zostało dotąd rozwiązane, a przybywa nowych. Jerzy Buzek wskazał przy tym, że sprawy europejskie, nawet omawiane na ogólnym poziomie, w istocie mają duży wpływ na działanie przedsiębiorców, także polskich.

[related id=”17548″]

W tym kontekście były premier podkreślił, że katowicki kongres zawsze był miejscem stawiania trudnych, czasem kontrowersyjnych pytań i szukania na nie odpowiedzi. Zaznaczył, iż tegoroczna dyskusja wpisuje się m.in. w debatę dotyczącą tzw. Białej Księgi Komisji Europejskiej, która ma być próbą odpowiedzi na obecną sytuację Europy. „Chcemy formułować pierwsze odpowiedzi, w jakim kierunku iść, co – w imieniu przedsiębiorców – sugerować politykom” – mówił prof. Buzek.

W liście skierowanym do uczestników kongresu prezydent Andrzej Duda, który m.in. zadeklarował, że zależy mu na tworzeniu w Polsce regulacji prawnych sprzyjających biznesowi, za jeden z atutów katowickiego kongresu uznał fakt, że daje on „wielostronne spojrzenie” na poruszane wspólnie przez polityków, przedsiębiorców i ekspertów kwestie.

Podczas otwierającej sesję debaty Mikuláš Dzurinda – były premier Słowacji, prezes thinktanku Wilfried Martens Centre for European Studies – uznał, że przyszłość Europy będzie realnie wypadkową różnych obecnie rozważanych scenariuszy. Namawiał do zdefiniowania kompetencji instytucji na poziomie europejskim i krajowym, wskazując, że kluczem powinna być silniejsza współpraca, lecz nie centralizacja ani ujednolicanie.

Minister Szymański pytany o pogląd polskiego rządu dotyczący zagrożeń związanych m.in. z „Europą dwóch prędkości” zaznaczył, że to jeden z najważniejszych tematów dyskusji o przyszłości Europy. Podkreślił, że – mimo nieporozumień czy napięć związanych z różnicami politycznymi – Unia z polskiego i środkowoeuropejskiego punktu widzenia pozostaje niezwykle ważnym punktem odniesienia dla naszego dobrobytu i wzrostu gospodarczego, szczególnie w zakresie roli, jaką odgrywa wspólny rynek.

Jego zdaniem to także punkt odniesienia dla dyskusji o przyszłości UE. „Różne systemowe pomysły na dzielenie Europy oznaczają potężne ryzyko dla integralności wspólnego rynku, który reprezentuje 500 mln obywateli, konsumentów, podatników. To olbrzymia siła” – zaakcentował.

– Podziały UE, bez względu na scenariusz podziału, zmierzają do osłabienia Europy. Żadnego europejskiego problemu, czy to w zakresie pozycji w handlu międzynarodowym, czy zdolności do obrony modelu społeczno-gospodarczego, żadnego z ważnych problemów bezpieczeństwa nie rozwiążemy przez dzielenie Europy – przestrzegł minister ds. europejskich. – Podział UE, trwały podział, jest najgorszą z możliwych recept – dodał.

– Będziemy namawiali […], by wszystkie reformy europejskie pisać na bazie zachowania wspólnego rynku – zadeklarował min. Szymański. Stwierdził jednocześnie, że Unia musi udowodnić obywatelom sens swojego istnienia, rozwiązując istotne problemy: bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego oraz trwałości dobrobytu.

Podkreślił, że Europa być może nie rozwiąże każdego problemu, ale powinna pomagać w rozwiązywaniu problemów ponadnarodowych. Zaznaczył, że państwa członkowskie, również centralnej Europy, muszą odgrywać w europejskiej dyskusji rolę podmiotową; jednostronne dostosowywanie się sprzyja nieufności obywateli.

[related id=”15613″ side=”left”]

Odpowiadając na pytanie  Jerzego Buzka, czy polski rząd jest gotowy na dyskusję o wprowadzeniu euro w Polsce, Szymański wskazał, że sprawa powraca na marginesie dyskusji o przyszłości UE – w kontekście głosów, że jednym z rozwiązań jest rozwój i powiększanie integracji strefy euro. Minister wyraził tu sceptycyzm, m.in. wobec problemów fiskalnych części krajów strefy, ale też problemów natury politycznej. Zaznaczył przy tym, że kryzys strefy euro – związany m.in. z jej wewnętrznymi sprzecznościami – nie mija.

Prof. Buzek akcentował, odpowiadając Szymańskiemu, że zagrożenia związane ze strefą euro „mogą stać się nagle mniej ważne, jeśli nie uda nam się obronić sytuacji jednolitej Europy”. Jak zaznaczył, w tej sytuacji polityczna odpowiedzialność za przyszłość Polski w Europie spoczywa na polskim rządzie.

Minister ds. europejskich wyraził jednak wątpliwość, czy euro może być oparciem dla politycznego projektu. Wskazał na przykład, że kraje centralnej i północnej Europy – bez tej waluty – są gospodarczo znacznie silniej związane z jej gospodarczym i politycznym centrum niż posługujące się euro kraje południa.

W tej samej dyskusji Mikuláš Dzurinda namawiał m.in. do kształtowania w Unii poczucia, że kraje członkowskie nie tylko korzystają z członkostwa, ale też dzielą się problemami. Były premier Czech Jan Fischer podkreślał wagę utrzymania w każdym państwie i na każdym szczeblu poczucia odpowiedzialności za 500 milionów obywateli UE.

Były premier Litwy Andrius Kubilius akcentował wagę stabilności, bezpieczeństwa i przewidywalności Europy, a także atrakcyjności jej na zewnątrz – zgodnie z przykładem irlandzkim z lat 90. ubiegłego wieku. Odnosząc się do wątku strefy euro, zdiagnozował, że wspólna waluta jest nie tylko instrumentem monetarnym, ale i kwestią bezpieczeństwa w Europie. Oceniając współczesną kondycję UE, wskazał z kolei, że choć Europa przechodzi kolejne kryzysy, to wychodzi z nich jeszcze bardziej zintegrowana.

Prócz kilkudziesięciu zaplanowanych w ciągu trzech dni katowickiego kongresu debat gospodarczych mają się tam odbyć spotkania wiodących korporacji z innowacyjnymi start-upami.

Organizatorzy podkreślali w środę rekordową, przekraczającą 8 tys. gości, frekwencję tegorocznej edycji imprezy. Udział w niej potwierdzili m.in. wicepremierzy Jarosław Gowin i Mateusz Morawiecki. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, komisarz ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz wygłosi przemówienie otwierające debatę na temat przemysłu energetycznego w Europie. Będą w niej uczestniczyć m.in. ministrowie energii Polski i Litwy.

Podczas uroczystości otwarcia kongresu prezydent Katowic Marcin Krupa zastrzegł, że obecna, dziewiąta edycja imprezy po raz ostatni odbywa się, jak dotychczas, w Katowicach; powiedział, że za rok odbędzie się już „w stolicy dwumilionowej metropolii”. Krupa nawiązał w ten sposób do trwającego procesu tworzenia w regionie metropolii – na gruncie Ustawy o związku metropolitalnym w woj. śląskim, podpisanej przez prezydenta 4 kwietnia br. Katowice będą stolicą tego związku.

PAP/JN