Przykłady zachowań profesorów Senyszyn, Krzemińskiego i Hartmana dowodzą klęski polskiego systemu edukacji

Na okoliczność Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przedstawiciele elit akademickich opluwają żołnierzy podziemia niepodległościowego stosownie do swego poziomu intelektualnego i moralnego.

Józef Wieczorek

Niezawodna w tej materii jest prof. (…) Profesor ma swój profil na Twitterze, gdzie zaćwierkała 1 marca tego roku: „Wyklęci to nie żołnierze, a bandy wyrzutków społecznych, nierobów i frustratów czekających na III WŚ. Zamordowali 5 tys. cywilów, w tym 187 dzieci, grabili, gwałcili, torturowali, zastraszali Polaków odbudowujących kraj. Ich święto to jawna kpina z obywateli RP. Będzie zniesione”. Nie podaje jednak źródła swoich czy innych badań w tej materii.

„Fronda” w tekście Haniebne słowa o Żołnierzach Wyklętych! „Mordowali Żydów” przytacza wypowiedź znanego profesora socjologii Ireneusza Krzemińskiego: „Ci tak zwani Żołnierze Wyklęci to bardzo często były też oddziały Narodowych Sił Zbrojnych, które walcząc z Niemcami, jednocześnie mordowały np. Żydów albo też nasze mniejszości narodowe”.

(…) Jan Hartman (…) chyba się nie wypowiadał w sprawie żołnierzy wyklętych, ale przed 2–3 laty napluł niemało na swoim blogu w Polityce: „Jak świat długi i szeroki, faszystowska hołota panoszy się na ulicach, siejąc strach i wstręt. Panoszy się i u nas. Wyłażą ze swych nor, bo wiedzą, że ten rząd patrzy na nich łaskawie. Mają z nim wspólny kod. Rozumieją się bez słów.

Hasło »żołnierze wyklęci« zapewnia nietykalność (…) Na terenach, gdzie rozbrzmiewa jeszcze krzyk mordowanych w etnicznych i religijnych waśniach, nienawiść snuje się przez wiele dziesięcioleci. A od czasu do czasu wybucha. Odrażające marsze taki wybuch mogą zapowiadać. Dziś marsz, za rok marsz, a za dwa może już pogrom. Na razie faszyści, poprzebierani za katolików i kibiców, testują wytrzymałość niańczących ich władz”.

(…) Niedawno byłem w szkole podstawowej integracyjnej przy ulicy Topolowej 22 w Krakowie na uroczystości w 66 rocznicę śmierci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, gdzie dzieciaki wykazywały się zupełnie inną wiedzą o wyklętych i mordowanych przez komunistów bohaterach.

Przygotowałem z tej uroczystości materiał edukacyjny (strona Niezłomnym ku Niepodległości) do wykorzystania w szkołach wszystkich poziomów, dedykując dokumentację wszystkim Jasiom (a także Joasiom), którzy zbyt dobrze się nauczyli fałszywej historii i jako Janowie (Joanny) nie zdołali się jej oduczyć. Przytoczone wyżej przykłady profesorów (Jana i Joanny) pokazują klęskę polskiego systemu edukacji.

Uważam, że skierowanie takich „profesorów” po naukę do szkoły podstawowej, najlepiej integracyjnej, aby się zintegrowali z uczniami, jest jak najbardziej społecznie pożądane.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Uniwersytet a Wyklęci” znajduje się na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Uniwersytet a Wyklęci” na s. 17 kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Poznanie historii akademickiej jest możliwe, choć badania nad nią na uczelniach do tej pory są niepożądane.

Do tej pory nie oszacowano, ilu nauczycieli akademickich opuściło uczelnie (zostało wypędzonych) w czasach PRL-u z przyczyn pozamerytorycznych, do jakiego stopnia zniszczono warsztaty ich pracy.

Józef Wieczorek

Od lat piszę, także na łamach „Kuriera WNET”, o trudnościach w poznaniu najnowszej historii polskich uczelni, instytutów naukowych. Nawet uczelniani historycy dziejów najnowszych mają z tym poznaniem trudności, których nie są w stanie/nie mają woli, pokonać. Można odnieść wrażenie, że sfera akademicka weszła w okres post-historii, a zarazem post-prawdy.

A jednak ostatnio ukazała się książka autorstwa Justyny Błażejowskiej Opozycja antyreżimowa w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk w latach 1956–1989 (Oficyna Wydawnicza Volumen, IPN, 2018), która obala ten mit niepoznawalności historii najnowszej polskich instytucji naukowych. Prof. Włodzimierz Bolecki na okładce książki napisał „To mikrohistoria jednego niewielkiego instytutu, w którą wpisana jest makrohistoria inteligenckiej opozycji w PRL”.

[related id=65772]O tym, że historia najnowsza uczelni, instytucji naukowych, jest słabo poznana/albo całkiem nieznana, można się przekonać łatwo przeszukując internet. Na ogół historie instytucji akademickich kończą się na roku 1968, a potem następuje przeskok do III RP, do dnia dzisiejszego. Pomijane są na ogół lata 70., kiedy następowało strukturalne i personalne zastępowanie ostatnich pozostałości „wstecznego” systemu II RP strukturami i osobami „postępowymi”. Bez tego procesu nie da się zrozumieć zapaści akademickiej lat późniejszych, także w III RP. Na podstawie wielu akademickich historii można wątpić, czy dotkliwa społecznie, i to do dnia dzisiejszego, „epoka jaruzelska”, stan wojenny lat 80. w ogóle dotknęły sfery akademickie. (…)

Justyna Błażejowska, której książka jest zarazem doktoratem na temat opozycji antyreżimowej w Instytucie Badań Literackich, zastosowała odmienną od standardowej metodologię badań, wykazując, że najnowsza historia tego instytutu jest poznawalna i zarazem pokazując kolejnym badaczom drogę poznawania akademickich historii. (…)

Niestety w książce brak jest wykazu kadry badawczej IBL w ujęciu historycznym. Jest natomiast spis materiałów osobowych kadr IBL, w których figuruje wiele znanych w domenie publicznej nazwisk, m. in. Michał Głowiński, Maria Janion, Jadwiga Kaczyńska, Jarosław Kaczyński, Jan Józef Lipski, Zdzisław Łapiński, Jerzy Łojek, Henryk Markiewicz, Zdzisław Najder, Witold Nawrocki, Barbara Otwinowska, Andrzej Paczkowski, Jan Prokop, Jarosław Marek Rymkiewicz, Piotr Stasiński, Stefan Treugutt, Jacek Trznadel, Jan Walc, Wiesław Władyka, Kazimierz Wyka, Roman Zimand, Maria Żmigrodzka i in. Z obecnie pracujących w IBL PAN znany jest Włodzimierz Bolecki, recenzent pracy.

Byli to pracownicy o nader złożonych biografiach i poglądach, i nie wszyscy nadawali się do bycia „inżynierami dusz” w służbie socjalistycznego postępu, a wielu należało – jakkolwiek nie od początku – do opozycji antyreżimowej, co jest przedmiotem książki Justyny Błażejowskiej, słusznie tak pozytywnie ocenianej przez obecnego pracownika IBL profesora Włodzimierza Boleckiego, I przewodniczącego Komisji „S” w IBL. Warto zauważyć, że o prof. Włodzimierzu Boleckim, a nawet o istnieniu „S” IBL czy strajku okupacyjnym w Pałacu Staszica 15 grudnia 1981 r. nie ma nawet wzmianki w Encyklopedii Solidarności, a także w źródłowym opracowaniu Spętana akademia. Polska Akademia Nauk w dokumentach władz PRL – IPN. To zastanawiające, ale nie jest wyjątkiem w pisanych dziejach Solidarności akademickiej.

Autorka dokumentuje procesy zachodzące w IBL na przestrzeni dziesięcioleci, które odkreśla słowami „od uległości do niezależności”, wskutek czego IBL, zamiast służyć rozwojowi marksizmu, stał się miejscem pracy osób ze środowisk antysocjalistycznych, stanowiących opozycję antyreżimową sprawiającą kłopoty zarówno przewodniej sile narodu, jak i SB.

Autorka podkreśla, że „do samego końca PRL o obsadzie stanowisk kierowniczych w placówkach badawczych decydował Wydział Nauki i Oświaty/Wydział Nauki, Oświaty i Postępu Technicznego Komitetu Centralnego PZPR. Mimo zmieniających się okoliczności, komuniści nie rezygnowali z wypracowanych i sprawdzonych metod nadzoru”. To samo miało miejsce w innych placowkach akademickich, ale nadworni historycy wbrew faktom nieraz temu przeczą.[related id=68593]

„Pozbawienie etatu lub odebranie możliwości jego otrzymania było jedną z najczęstszych represji stosowanych wobec osób prowadzących działalność »antypaństwową«”. Pisze o weryfikacji kadr z roku 1985, która odbywała się według kryteriów pozanaukowych, w celu usunięcia wytypowanych, niewygodnych pracowników. Ta weryfikacja wpisywała się w przygotowaną, także od strony prawnej, polityczną weryfikację kadr akademickich końca PRL-u, przeprowadzoną w instytutach badawczych i uczelniach, o czym władze akademickie III RP, a także nadworni historycy, nie chcą nawet wiedzieć.

Książkę należy polecać historykom dziejów najnowszych, szczególnie uniwersytetów, które przeszły przez okres Polski Ludowej, a nade wszystko Uniwersytetowi Jagiellońskiemu – wzorcowej uczelni, której historycy do tej pory nie mogą sobie poradzić z poznaniem historii w czasach komunizmu, w tym podczas stanu wojennego.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Poznanie historii akademickiej jest możliwe” znajduje się na s. 11 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Poznanie historii akademickiej jest możliwe” na s. 11 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Profesorowie UJ wolą milczeć o stanie wojennym, bezprawiu lat 80. czy weryfikacji kadr pod kątem konformizmu

Jak to się stało, że mimo obalenia komunizmu, i to przy udziale prawników, to komuniści zostali beneficjentami, a opozycja antykomunistyczna pozostała na marginesie, i to głębokim?

Józef Wieczorek

Jakoś mnie mogę przejść do porządku dziennego nad sesją Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności w Collegium Maius UJ i książką Wkład krakowskiego i ogólnopolskiego środowiska prawniczego w budowę podstaw ustrojowych III Rzeczypospolitej (1980–1994). Projekty i inicjatywy ustawodawcze, ludzie, dokonania i oceny, poświęconą ponoć działaniom środowiska prawniczego na rzecz obalania systemu komunistycznego, co miało być dziełem na miarę Konstytucji 3 maja, („Kurier WNET”, styczeń 2019, Na miarę Konstytucji 3 maja?).[related id=69090]

Mam na ten temat więcej osobistych wspomnień i refleksji, umieszczanych od lat głównie w internecie, na kilku stronach internetowych (głównie na moim blogu akademickiego nonkonformisty, a także w Lustrze Nauki), bo to nie podlega cenzurze, a co najwyżej próbom penalizacji. Mimo powtarzania, że mogę na te tematy napisać więcej i wydać w np. w postaci książki, nikt nie wyraził taką deklaracją zainteresowania, co stawia mnie (a przede wszystkim inne od pożądanych wspomnienia) – w gorszej sytuacji od gremium prawników, którzy mogli się wypowiadać, no i zapisać na łamach sporej książki (na kredzie i w twardej okładce), a niektórzy z nich zostali także uwiecznieni głosowo i wizualnie w Archiwum UJ w ramach realizacji projektu UJ „Pamięć Uniwersytetu”. Ja też byłem kilka lat temu w tym projekcie nagrywany, i to przez wiele godzin, ale widocznie moja pamięć nie była zgodna z tą, którą finansowano w ramach projektu, więc ani jedna sekunda z tej mojej pamięci nie została przekazana do skarbnicy akademickiej wiedzy historycznej.

Nie mam wątpliwości, że moja historia – mimo, że zostałem uznany za Świadka historii (2018) – ani moja prawda – mimo, że zostałem uznany za obrońcę prawdy w mediach (główna nagroda Kongresu Mediów Niezależnych, 2013 r.) – jakoś nie są pożądane, nie tylko dla skarbnicy jagiellońskiej wszechnicy. Zresztą tak samo, jak i moja osoba – persona non grata – od ponad 30 już lat, na tej wiekowej uczelni. (…)

(…) Jednym z bohaterów sesji był prof. Stanisław Waltoś, znany prawnik i pasjonat historii, z którym osobistego kontaktu nie miałem, ale poświęciłem mu kiedyś tekst Historia UJ w ujęciu profesora Stanisława Waltosia i refleksje w tej kwestii, zdumiony najnowszą historią UJ przez niego napisaną i umieszczoną na stronie internetowej wszechnicy (rok 2010). (…) Rzecz jasna, o działaniach środowiska prawników na rzecz obalania komunizmu ani w okresie stanu wojennego, ani przed w tej historii nie było ani słowa. (…)

Profesorowie UJ chyba wolą milczeć, tak jak milczą o bezprawiu lat 80., weryfikacji kadr pod kątem ich konformizmu, zgody na kłamstwa i skłonności do formowania im podobnych, wypędzania z uczelni negatywnie nastawionych do systemu kłamstwa. Dla beneficjentów systemu, zarządzających także pamięcią w III RP, jest to szczególnie niewygodne.

Jak to się stało, że mimo obalenia komunizmu, i to przy udziale prawników, to komuniści zostali beneficjentami, a opozycja antykomunistyczna pozostała na marginesie, i to głębokim? Dlaczego to nie interesuje tak licznych u nas historyków, prawników, socjologów, psychologów i wszelkich etatowych nauczycieli akademickich, pozytywnie, jak można wnioskować z ich etatów i stanowisk – i to nawet wielu– wpływających na młodzież akademicką i całe polskie społeczeństwo, także pozaakademickie?

Prof. Waltoś pracował nad reformą prawa prasowego, które do tej pory jest skamieliną czasów „jaruzelskich” i nawet znowelizowane prawo jakby nie rozróżniało Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, o czym świadczą paragrafy prawne:

USTAWA z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe. Rozdział 1 Przepisy ogólne.

Art. 1. (1) Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej.

Art. 2. Organy państwowe zgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej stwarzają prasie warunki niezbędne do wykonywania jej funkcji i zadań, w tym również umożliwiające działalność redakcjom dzienników i czasopism zróżnicowanych pod względem programu, zakresu tematycznego i prezentowanych postaw.

(…) Ze wspomnień prof. A. Zolla wynika, że prawnicy Centrum kontaktowali się ze stalinowskim prof. Igorem Andrejewem (był jednym z sędziów, którzy w 1952 zatwierdzili wyrok śmierci na generale Fieldorfie „Nilu”), stojącym na czele powołanej przez min. Jerzego Bafię Komisji do spraw Reformy Prawa Karnego. Projekt tej komisji nie różnił się bardzo od tego opracowanego w Centrum. Trudno się temu dziwić, skoro profesor Kazimierz Buchała z Wydziału Prawa i Administracji UJ, pod koniec lat 70. I sekretarz POP PZPR na UJ, mający kontakty z SB (zwerbowany w charakterze właściciela lokalu kontaktowego; LK „Magister”), pracował zarówno w zespole rządowym, jak i później w zespole Centrum.

(…) Natomiast Kazimierz Barczyk mówi (s. 584): elastycznie reagowaliśmy na konieczne i pilne potrzeby budowy zrębów nowej III RP. I wspomina, że na przykład zwrócił się do prof. Jana Widackiego o kierowanie zespołem do spraw ustawy o policji, dla przekształcenia milicji w policję. Równolegle na wieczornych spotkaniach w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych prowadziliśmy jeszcze bardziej skrywane prace nad ustawą likwidującą znienawidzoną tajną policję – Służbę Bezpieczeństwa. Trzeba mieć jednak na uwadze, że prof. Jan Widacki przez opozycję antykomunistyczną nie jest uważany za pogromcę, lecz za obrońcę esbeków.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „O rzekomo demontujących system komunistyczny” znajduje się na s. 10 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „O rzekomo demontujących system komunistyczny” na s. 10 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Żołnierze podziemia niepodległościowego mieliby szanse na piękne życiorysy, ale nie w zniewolonej Polsce

Losy prof. Mariana Mordarskiego, który odcisnął swój ślad w walce i nauce, pokazują, jakich synów miała Polska w lasach. Z nich tylko niektórzy mogli zrealizować, przynajmniej w części, swoje talenty.

Józef Wieczorek

Spośród żołnierzy wyklętych, którzy przetrwali obławy, więzienia, tortury, tylko nieliczni osiągnęli sukces akademicki w komunistycznej Polsce, ale i do dziś nie są powszechnie znani. Przez lata, podobnie jak żołnierze AK, nie ujawniali swojej przeszłości. (…)

Marian Mordarski, urodzony w 1927 r. w Nowym Sączu, podczas wojny ukończył w rodzinnym mieście szkołę podstawową i szkołę zawodową, jednocześnie pracując w warsztatach kolejowych. Jako szesnastolatek na początku 1944 r. związał się z niepodległościową konspiracją kierowaną w Nawojowej pod Nowym Sączem przez Józefa Stadnickiego ze znanej rodziny ziemiańskiej. Został żołnierzem AK, otrzymując pseudonim Orzeł. Poszukiwany przez gestapo, od połowy 1944 r. musiał przenieść się do lasu, działając w oddziale AK pod komendą Adama Czartoryskiego „Szpaka”, a po ogłoszeniu akcji Burza znalazł się w IV batalionie 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK, działającym w Gorcach pod komendą Juliana Zapały „Lamparta”. Był uczestnikiem słynnej bitwy ochotnickiej. Po zajęciu Sądecczyzny przez Armię Czerwoną złożył broń w Nowym Targu i chciał wrócić do życia cywilnego, ale w Nowym Sączu NKWD starała się go pozyskać do współpracy dla zwalczania podziemia. Uniknął jej, uciekając znowu do lasu. Trafił do oddziału Jana Wąchały „Łazika”. Wziął udział w akcji likwidacyjnej w Limanowej gorliwego ubowca Tadeusza Lecyna, który osobiście zastrzelił sanitariuszkę Genowefę Kroczek („Lotte”), zwaną limanowską „Inką” (Dawid Golik, Niezłomna sanitariuszka „Lotte”, „Dziennik Polski” 2017).

Józef Stojek, towarzysz broni M. Mordarskiego, z książką nt. Żołnierzy Wyklętych | Fot. J. Wieczorek

Po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i zapowiedziach amnestii, oddział Mordarskiego złożył broń, ale UB nie pozwoliła partyzantom prowadzić spokojnego życia cywilnego. Wielu z oddziału „Łazika”, także Marian Mordarski, starało się schronić na tzw. Ziemiach Odzyskanych, gdzie w okresie zamieszania przy tworzeniu nowej władzy byli akowcy obsadzali posterunki MO. O pobycie Mariana Mordarskiego w okolicach Kamiennej Góry (Czarnolesie, obecnie Czarny Bór) wspomina Jerzy Wójcik, autor książki Oddział. Historia żołnierzy „Łazika”. Marian Mordarski wrócił niebawem do Nowego Sącza, aby kontynuować naukę w gimnazjum, ale zarazem działał w konspiracji pod dowództwem Stanisława Piszczka „Okrzei”, tworzącego oddział Grom, który zasłynął zburzeniem pomnika chwały Armii Czerwonej w Nowym Sączu. (…)

Mordarski ukończył kursy dla dorosłych w liceum przyrodniczym w Nowym Sączu i mimo przeszłości w podziemiu niepodległościowym, starał się o pracę w Starostwie Powiatowym. Lawirował w kontaktach z bezpieką, kierowaną na Sądecczyźnie przez Stanisława Wałacha, tak że formalnie nie został tajnym współpracownikiem UB i w sierpniu 1948 r. opuścił Nowy Sącz, najpierw starając się o przyjęcie na studia w Poznaniu, a następnie we Wrocławiu, gdzie dostał się na Wydział Przyrodniczy uniwersytetu, zapisując się do Związku Akademickiego Młodzieży Polskiej podporządkowanego ZMP. Maciej Korkuć, analizując dokumenty, wyklucza przynależność Mariana Mordarskiego do PZPR w latach pięćdziesiątych. Jednak były partyzant nie przestał być obiektem zainteresowania bezpieki, która liczyła na wykorzystanie go do współpracy. Mordarski już na studiach został asystentem światowej sławy prof. Ludwika Hirszfelda (Urszula Glensk, Hirszfeldowie. Zrozumieć krew, Universitas 2018), odkrywcy grup krwi, jednego z ojców immunologii. Po ukończeniu studiów został doktorantem w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN, pozostając do końca 1957 r. w zainteresowaniu UB, a następnie SB, która nie zezwoliła na jego wyjazd do NRD.

Po obronie pracy doktorskiej przez M. Mordarskiego w 1958 r. SB zrezygnowała z prowadzenia obserwacji ze względu na brak działalności wrogiej dla Polski Ludowej oraz nieprzydatność do współpracy człowieka prowadzącego samotniczy tryb życia, skoncentrowanego na pracy naukowej.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Żołnierz wyklęty – profesor uznany Marian Mordarski” znajduje się na s. 2 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Żołnierz wyklęty – profesor uznany Marian Mordarski” na s. 2 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dawid wobec Goliata, czyli nokaut koryfeusza. W odpowiedzi na opis przypadku „nawrócenia” marksistowskiego naukowca

Z 10 tezami Goliata rozprawiłem się w 10 rozprawkach – bez reakcji, bez ruchu obronnego Goliata! Wyliczyłem Goliata do 10, a on ani ręką, ani głową nie ruszył, czyli w języku bokserskim – nokaut!

Józef Wieczorek

Przed pięcioma już laty, po zapoznaniu się z tezami prof. Sztompki odnośnie do kryzysu uniwersytetu, co ujawnił po zakończeniu Kongresu Kultury Akademickiej, poważyłem się stanąć w akademickiej debacie wobec tego Goliata. Krok po kroku rozprawiałem się z kolejnymi tezami prof. Sztompki w tej materii kryzysowej, rzecz jasna to rozprawianie przesyłając autorowi tez, z nadzieją na podjęcie walki o swoje racje, bo debata to sens życia akademickiego – tak Dawidów, jak i Goliatów. (…) Przytoczę fragment tekstu, w gruncie rzeczy pochwalnego dla prof. Sztompki, bo zatytułowanego Prof. Sztompka chyba wreszcie coś zrozumiał:[related id=69252]

Prof. Sztompka słusznie pisze: „Banicja środowiskowa musi dotykać winnych plagiatów, fałszowania danych, dopisywania swoich nazwisk do cudzych prac, demaskować trzeba »spółdzielnie cytowań« i »towarzyskie, grzecznościowe recenzje«. Źródłem takich różnorodnych zjawisk patologicznych jest klimat permisywności, który odrzucić musi samo środowisko” – ale nie podaje środków, które pozwolą realizację tych postulatów zapewnić. Do tej pory chyba częściej banicja dotykała tych, którzy plagiaty ujawniali, przeciwko dopisywaniu nazwisk jednych, a pomijaniu drugich protestowali.

Dla demaskatorów rozlicznych patologii akademickich drzwi uniwersytetów (i nie tylko uniwersytetów) są zamknięte od lat i Prof. Sztompka/uczestnicy Kongresu jakoś nie przedstawili projektu, aby takim demaskatorom drzwi otworzyć.

(…) Środowisko akademickie zostało uformowane wg kryteriów patologicznych i w swych patologiach chce być autonomiczne, więc niby kto je zmusi do działań antypatologicznych? Prof. Sztompka zauważa: „Dominuje zgoda na totalną, powszechną bylejakość”, ale nie zauważył, że ci, którzy na powszechną bylejakość, i to szczególnie profesorów, zgody nie wyrażali, znaleźli się poza uniwersytetem. Co prof. Sztompka (i jego koledzy) zrobił, aby było inaczej? Dlaczego wyraża/wyrażał zgodę i do dominacji tej bylejakości chyba się przyczynił, z czego zdaje sobie sprawę?…

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Dawid wobec Goliata, czyli nokaut koryfeusza” znajduje się na s. 3 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Dawid wobec Goliata, czyli nokaut koryfeusza” na s. 3 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Procesy cywilne przeciw osobom i instytucjom zniesławiającym Polaków i przeszłość Polski okazują się skuteczne

Kpt. Zbigniew Radłowski, żołnierz AK: „Róbcie, co możecie, żeby obronić prawdę, żebyście nie musieli wstydzić się i przepraszać za winy niepopełnione przez waszych ojców, dziadów czy pradziadów”.

Józef Wieczorek

Karol Tendera, 96-letni były więzień KL Auschwitz numer 1000430 i KL Birkenau, od wielu lat prowadzi batalię z niemiecką publiczną telewizją ZDF, która na swojej stronie internetowej umieściła określenie „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”. Ofiara niemieckich zbrodni domaga się zakazania stronie pozwanej rozpowszechniania określeń „polski obóz zagłady” lub „polski obóz koncentracyjny”, a także przeprosin wraz z ogłoszeniem ich w prasie i na portalu.

Karol Tendera Świadkiem Historii. 30 listopada 2017 r. | Fot. J. Wieczorek

Sąd Okręgowy w Krakowie oddalił powództwo Karola Tendery reprezentowanego przez mec. Lecha Obarę. Sąd Apelacyjny zmienił jednak wyrok, nakazując stronie pozwanej przeprosić naród polski i Karola Tenderę. Ponieważ ZDF uchylała się od wykonania wyroku, sprawa trafiła pod Wyższy Sąd Krajowy w Koblencji, który przyznał rację Karolowi Tenderze. Według mec. Obary to postanowienie niemieckiego sądu jest przełomowe, gdyż otwiera Polsce możliwość dochodzenia prawdy historycznej na terenie Niemiec. Możliwość została otwarta, ale realizacja tej możliwości jeszcze nie . Po stronie ZDF stanął niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości, twierdząc, że wyrok sądu w Koblencji nie może być egzekwowany w Niemczech, bo naruszałby fundamentalne prawo wolności opinii oraz mediów. Została więc złożona skarga do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego i można sądzić, że w końcu skarga Karola Tendery trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. (…)

Kpt. Zbigniew Radłowski, 94-letni kombatant, wraz ze Światowym Związkiem AK pozwał twórców serialu za naruszenie dóbr osobistych. (…) Po niemal trzech latach trwania procesu, przesłuchaniach świadków, odtworzeniu całego serialu na sali sądowej, zapadł wyrok korzystny dla strony polskiej. Kancelaria Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy tak informuje o wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie: „W piątek 28.12.2018 r. w krakowskim sądzie okręgowym zapadł precedensowy wyrok w sprawie przeciwko producentom serialu Nasze matki, nasi ojcowie. Sąd podzielił argumentację Powodów – kapitana Z. Radłowskiego oraz Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – którzy domagali się przeproszenia, zaniechania dalszych naruszeń oraz zadośćuczynienia. Sąd nakazał producentom serialu, tj. niemieckiej telewizji oraz firmie UFA-Fiction przeproszenie w polskiej telewizji, na kilku kanałach telewizji niemieckiej oraz na stronach internetowych producentów”. (…) Wyrok w sprawie serialu nie jest prawomocny, a telewizja zapowiedziała odwołanie się od tego wyroku, jako że krakowski sąd podobno nie uwzględnił w należytym zakresie wolności twórczości artystycznej. Sąd określił rzeczywiście, że wolność dowolnego fałszowania historii, naruszania dóbr osobistych ma swoje granice. Ten serial nie był filmem kategorii science fiction, lecz filmowym środkiem do realizacji określonej polityki historycznej, przeznaczonym dla młodego pokolenia Niemców, aby ci nie czuli wyrzutów z powodu czynów swoich matek i ojców.

Krystian Brodacki ze zniesławiającym zdjęciem. Rozprawa 7 grudnia 2017 r.

Z grupy procesów w ramach walki o prawdę historyczną trzeba przypomnieć także proces Krystiana Brodackiego z polskojęzycznym portalem onet.pl kontrolowanym przez niemiecko-szwajcarski koncern Ringier Axel Springer Polska. Sprawa dotyczyła zdjęcia jako ilustracji tekstu o prostytucji kobiet podczas okupacji, opublikowanego 15 marca 2016 roku na stronie tego portalu. Jedną z tych kobiet, prowadzonych na egzekucję w Palmirach, była rozpoznana na zdjęciu matka Krystiana Brodackiego – konspiratorka Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, która została rozstrzelana przez Niemców w Palmirach wiosną 1940 r. Maria Brodacka pomagała w ucieczce żydowskiemu oficerowi PLAN i została wydana gestapo przez nianię jej 2,5-letniego syna Krystiana Brodackiego, który jako 2,5 letnie dziecko został sierotą. Sprawa została wygrana i onet.pl musi przeprosić za zniesławienie matki Krystiana Brodackiego i naruszenie jego dóbr osobistych.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Polityka historyczna Niemiec przegrywa w polskich sądach” znajduje się na s. 2 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Polityka historyczna Niemiec przegrywa w polskich sądach” na s. 2 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy elity prawnicze, które tworzyły ustrój i prawo III Rzeczypospolitej, chciały obalić system komunistyczny?

Kiedy tworzono zręby prawne II RP, zerwano z systemami prawnymi państw zaborczych, ale przy tworzeniu prawa III RP nie zerwano z systemem prawnym PRL. Zbudowano PRL-bis, która funkcjonuje do dziś.

Józef Wieczorek

11 grudnia 2018 r., przed 37 rocznicą wprowadzenia stanu wojennego, w Libraria Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego zgromadzili się uczestnicy prac Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności, które przerwał – choć nie do końca – stan wojenny. (…) Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności, powstałe w Krakowie 17 stycznia 1981 roku, tworzył zespół ekspertów prawniczych NSZZ Solidarność, w skład którego weszło ponad 100 specjalistów z różnych dziedzin prawa i 200 współpracowników z całej Polski. Prawnicy Centrum przygotowali kilkaset projektów ustaw. (…) Stan wojenny odsunął na całe dziesięciolecie prace nad reformą ustroju. Nie powiodło się jednak „partyjnemu betonowi” PZPR obalenie wielkiego dorobku lat 1980–1981. Jako do gotowego i cennego materiału sięgano doń po zmianie ustroju 1989 roku. Służył on reformie w całym okresie przemian, który zakończyło uchwalenie Konstytucji III Rzeczypospolitej z 2 kwietnia 1997 roku.

Według oceny wybitnego historyka prawa prof. Stanisława Grodziskiego, działania podjęte przez Centrum dla naprawy Rzeczypospolitej były największym społecznym wysiłkiem prawników od czasu Konstytucji 3 maja.

Adwokat Kazimierz Barczyk, wiodąca postać prac Centrum, deklarował: „Chcieliśmy obalić system komunistyczny poprzez przygotowanie zrębów państwa demokratycznego”, w co jednak można wątpić choćby na podstawie wspomnień Prof. Andrzeja Zolla (s. 579): „Zdawaliśmy sobie sprawę z układu geopolitycznego, przecież Związek Radziecki trzymał się jeszcze mocno, do tego pamiętaliśmy całkiem przecież niedawne doświadczenie czechosłowackie. Dla ludzi, którzy nie bujali w obłokach, oznaczało to, że należy raczej mówić o poprawianiu istniejącego systemu, czynieniu go bardziej ludzkim. Raczej myśleliśmy o ewolucji niż rewolucji. Owszem, pracowaliśmy w ramach Centrum nad propozycjami zmian w prawie konstytucyjnym, ale dotyczyło to bardziej takich spraw, jak reforma sądownictwa, wzmocnienie niezawisłości sędziowskiej, gwarancji procesowych, usunięcia pewnych przepisów, które pozwalały zwolnić sędziego ze stanowiska, bo nie dawał tzw. rękojmi orzekania zgodnie z linią partii. Chodziło więc bardziej o tego typu rzeczy niż wywracanie ustroju PRL”. Ustrój i prawo III Rzeczypospolitej tworzyły siły solidarnościowe wspólnie z aparatem komunistycznym i mimo zmian, prawo zachowało ciągłość z prawem PRL-u, a nie było woli nawiązania do stanu prawnego sprzed 1 września 1939. (…)

Obalenie komunizmu nie do końca się prawnikom udało, bo dekomunizacji w III RP tak naprawdę nie było, nawet zbrodniarzy komunistycznych nie ukarano, a często byli honorowani i nieraz spoczywają w alejach zasłużonych. Za stan wojenny ukarano więzieniem chyba tylko Adama Słomkę i Zygmunta Miernika – protestujących przeciwko niekaraniu zbrodniarzy.

Jednakże ostatnio Trybunał w Strasburgu uniewinnił Adama Słomkę, podważając haniebne poczynania polskiego wymiaru, zwanego przez obywateli – nie bez przyczyny – wymiarem niesprawiedliwości. Także próby dekomunizacji przestrzeni publicznej – mimo wprowadzenia stosownych ustaw – nie zawsze kończą się sukcesem. Karani są nie ci, którzy dekomunizacji nie wprowadzają, tylko ci, którzy protestują przeciwko lekceważeniu ustaw dekomunizacyjnych. Co więcej, np. w Warszawie spotykamy się wręcz z rekomunizacją przestrzeni publicznej i ulice zamiast nosić nazwy działaczy niepodległościowych, mają propagować działaczy komunistycznych. Czyli ma być tak jak było, jak chcą działacze KOD-u, wspierani przez „solidarnościowych” prawników.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Na miarę Konstytucji 3 maja?” znajduje się na s. 15 styczniowego „Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Na miarę Konstytucji 3 maja?” na s. 15 styczniowego „Kuriera WNET”, nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polityczna weryfikacja kadr w latach 80. XX wieku doprowadziła do akademickiej luki pokoleniowej u zarania III RP

O czystce roku 1968 „pamiętają” ci, których jeszcze nie było na świecie lub chodzili wówczas w krótkich spodenkach, a nie bada się strat na froncie akademickim podczas wojny jaruzelsko-polskiej.

Józef Wieczorek

Przeminął rok, w którym rozpoczęto wdrażanie w życie innowacyjnej Konstytucji dla nauki. Nad ustawą debatowano wiele, ale nie podjęto nawet próby odpowiedzi na pytanie, skąd się wzięły obecne kadry akademickie, koncentrując się na tym, aby tym obecnym kadrom było lepiej, niż jest.

Nie ma żadnych dowodów, że te kadry są najlepsze, jakie możemy mieć – jakkolwiek tak się je traktuje, nie tylko w ustawach, a wiele wskazuje na to, że te kadry są znacznie słabsze od polskich możliwości.

Nie bez przyczyny, skoro kadry akademickie przez lata komunizmu formowano w warunkach negatywnej selekcji i ten sposób wiele się nie zmienił w III RP. W PRL-u zarządzający nauką na wyższych szczeblach podlegali nomenklaturze, a na szczeblach niższych preferowano spolegliwych wobec systemu, eliminując tych, którzy stanowili zagrożenie – rzeczywiste czy urojone – dla przewodniej siły narodu. Trzeba też pamiętać, że ok. 1/3 polskiego potencjału akademickiego znajduje się poza granicami kraju i dla nauki uprawianej w Polsce ten potencjał jest wykorzystywany w znikomym stopniu.

W roku 2018 minęło 50 lat od znamiennego roku 1968, kiedy z systemu akademickiego odeszło wielu naukowców pochodzenia żydowskiego. Ta pozamerytoryczna czystka jest nadal znana w przestrzeni publicznej i nawet eksponowana na wysokich szczeblach. (…) Fakt, że wielu naukowców, i to utytułowanych, odeszło wówczas z polskich uczelni, ale wielu z nich na tych uczelniach nie powinno być zatrudnionych ze względu na swoje poczynania u zarania instalacji systemu komunistycznego w Polsce, ze względu na współpracę z aparatem terroru (jak np. czołowe postaci tych „wypędzonych” – Zygmunt Bauman czy Włodzimierz Brus), w tym udział w czystkach akademickich okresu stalinowskiego. (…)

Wśród opozycji antykomunistycznej nieraz mówi się o braku oczyszczenia kadr akademickich u zarania III RP, ale niemal nie mówi się o oczyszczeniu kadr akademickich u schyłku PRL-u, pod batutą SB-PZPR, przez nomenklaturowe władze uczelni!

Oczyszczenia z elementu niewygodnego, wrogo czy choćby krytycznie nastawionego do systemu komunistycznego; z elementu stanowiącego zagrożenie dla „przewodniej siły narodu” i dla komunistycznego systemu wychowywania młodzieży akademickiej. Nad tą czystką rozciągnięto zasłonę milczenia i nie ma woli żadnej opcji, aby poznać jej zakres, przebieg i skutki.

Nie bada się strat wojennych na froncie akademickim podczas wojny jaruzelsko-polskiej, mimo że te straty doprowadziły do akademickiej luki pokoleniowej u zarania III RP. System opuściło wtedy wielokrotnie więcej ludzi nauki i studentów, niż w znamiennym roku ’68, i to tych, którzy nie mieli grzechów kolaboracji z systemem komunistycznym, tylko często stawiali opór antykomunistyczny. W wyniku tej lustracji/weryfikacji nie usuwano tych, którzy byli/współpracowali z tajnymi/jawnymi współpracownikami systemu komunistycznego, tylko tych, którzy nie byli/współpracować nie chcieli z budowniczymi systemu komunistycznego i do budowy tego systemu się nie nadawali! Nie respektowali wartości/etyki na opak tego przestępczego (także dla nauki i edukacji) systemu. (…)

Ustawa o szkolnictwie wyższym wprowadzona w 1982 r., przygotowana przy pewnym udziale sił solidarnościowych, ale wprowadzana w życie w warunkach terroru, bynajmniej nie uchroniła niepokornych kadr akademickich od strat. Usunięto wówczas ze stanowisk wielu rektorów, prorektorów, dziekanów pochodzących z wyborów roku 1981. Wielu młodszych pracowników pozbawiano etatów na uczelniach. Łukasz Kamiński w 2001 r („Rzeczpospolita”) nazwał to wielką czystką, bo „wnioski kadrowe” podjęto wobec 11% nauczycieli akademickich!

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Zapomniana wielka czystka akademicka” znajduje się na s. 11 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Zapomniana wielka czystka akademicka” na s. 11 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W jubileuszowej publikacji „Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego” nie ma nawet wzmianki o stanie wojennym 1981 roku!

Co więcej, czytamy w tym dziele: „Przełom październikowy w 1956 r. otworzył nowy rozdział w dziejach uczelni, trwający do r. 1989. Można go nazwać okresem stopniowej liberalizacji” [sic!].

Józef Wieczorek

Stan wojenny został wprowadzony na terytorium całego kraju, ale w historii najstarszej polskiej uczelni – Krzysztof Stopka, Andrzej Kazimierz Banach, Julian Dybiec, „Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego”, Kraków 2000 – wydanej na 600-lecie odnowienia uniwersytetu w jubileuszowym roku 2000, takiego stanu historycy nie „rozpoznali” [?], czyli – jak można sądzić – albo stan ten nie został na terytorium UJ wprowadzony, albo było to tak nieistotne wydarzenie, że nie było potrzeby o nim wspominać.

W „Dziejach Uniwersytetu Jagiellońskiego” nie ma na ten temat ani jednego zdania! Co więcej, czytamy w tym dziele: „Przełom październikowy w 1956 r. otworzył nowy rozdział w dziejach uczelni, trwający do r. 1989. Można go nazwać okresem stopniowej liberalizacji” [sic!].

Czyli co? Stan wojenny został wprowadzony w Polsce w ramach stopniowej liberalizacji systemu? Niestety skutki tej „liberalizacji” trwają do dziś i widać to także, a nawet bardziej, w sektorze akademickim, a na Uniwersytecie Jagiellońskim – wzorcowym dla innych uczelni – w szczególności.

Ta historia UJ stanowi do dziś lekturę obowiązkową w konkursie wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim! Jak czytamy w informacjach o już XXIII edycji tego konkursu (serwis UJ):

„Biorący udział w Konkursie uczestnicy walczą o możliwość studiowania na wybranych przez siebie kierunkach studiów”. I dalej: „Konkurs Wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim jest jedyną tego rodzaju inicjatywą propagującą nie tylko wiedzę o Wszechnicy Krakowskiej i ofercie edukacyjnej UJ, ale również wiedzę o historii edukacji polskiej i europejskiej (…) Wychowuje dużą grupę młodzieży znającej, dzięki starannie dobranej lekturze konkursowej, znaczenie i siłę polskiej kultury i nauki. Finaliści Konkursu są dobrymi studentami, znającymi historię swojej uczelni, a poprzez to historię swojego kraju”.

A w zarysie historii UJ objaśniającym XXIII edycję konkursu Wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim czytamy: „Z początkiem lat 80. nastąpiła częściowa demokratyzacja uczelni, która wzięła czynny udział w opracowaniu ustawy o szkołach wyższych z roku 1981. Pełna demokratyzacja struktur uniwersyteckich nastąpiła po przemianach ustrojowych Polski z początkiem lat dziewięćdziesiątych”.

Widać stan wojenny na UJ (jeśli był wprowadzony?) nie zakłócił tych dążeń do pełnej demokratyzacji uczelni. Ma to swoją wymowę. Kto opanuje taką fałszywą historię UJ, ma uniwersytecki indeks zapewniony, jest dobrym studentem, należycie wychowanym oraz jest uznany za znawcę historii swojej uczelni i swojego kraju.

Ja mam całkiem odmienne zdanie i w sprawie wycofania z obiegu edukacyjnego tego dzieła napisałem wiele listów zarówno do władz UJ, historyków, jak i do Polskiej Akademii Umiejętności (opublikowane na moim Blogu Akademickiego Nonkonformisty), ale bez skutków. Weryfikacji fałszywej historii UJ i zakazu jej rozpowszechniania jak nie było, tak nie ma.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Czy na terytorium Uniwersytetu Jagiellońskiego wprowadzono stan wojenny?” znajduje się na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Czy na terytorium Uniwersytetu Jagiellońskiego wprowadzono stan wojenny?” na s. 8 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Co oznaczał dziwny parytet flagowy na budynkach Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas obchodów 100-lecia niepodległości?

Flaga narodowa skromnie w środku, wcale się nie rzucająca w oczy, bo z profilu zasłaniana, rzecz jasna – unijną i uczelnianą. Tym razem nie kolor czerwony, ale niebieski dominuje nad biało-czerwonym.

Józef Wieczorek

Parytet flagowy zachowany został nie tylko na Collegium Novum, ale także na Collegium Maius, a nawet na Collegium Minus – czyżby dla podkreślenia, że ten parytet to jest minus dla UJ? – oraz na budynku historyków (Collegium Witkowskiego) – może dla podkreślenia mocy historycznej tego parytetu? – a nawet na budynku dawnego Gabinetu Geologicznego (św. Anny 6) – tam, gdzie „Wyrwa” Furgalski przed ponad 100 laty w gorączce niepodległościowej sposobił się do działań legionowych – oraz na Collegium Medicum, co raczej wskazuje, że i medycy tego parytetu za stan chorobowy uniwersytetu nie uważają i leczyć go nie mają zamiaru – wręcz przeciwnie.

Dlaczego taki parytet flagowy? Chyba żeby podkreślić podległość, bo niepodległości taki stan rzeczy nie podkreśla. Uniwersytet jest autonomiczny, autonomię sobie wywalczył i utrzymał, więc i podległość chyba też jest autonomiczna.

W uroczystym Marszu Niepodległości ze Wzgórza Wawelskiego na plac Matejki, w którym brały udział tysiące krakowian z biało-czerwonymi flagami, nie widać było rektorów uczelni krakowskich, choć powitano ich (nieobecnych?) na placu Matejki. Na co dzień i na wielu uroczystościach wyróżniają się spośród zwykłych mieszkańców, ale na uroczystości 11 listopada ich nie zauważyłem. Jakby dokumentowali swoją nieobecnością, że niepodległość nie jest ich domeną (Gdyby było jednak inaczej i ktoś zauważył/udokumentował obecność rektorów na tej uroczystości– z wyjątkiem b. rektora, ministra nauki i szkolnictwa wyższego, obecnego służbowo na placu Matejki – to proszę o informację i sprostowanie).

Na Marszu w Krakowie widoczny był las flag biało-czerwonych bez zachowania parytetu flagowego widocznego na murach Uniwersytetu Jagiellońskiego, bo polska flaga jest jedna – biało-czerwona! Tak też było, a nawet jeszcze bardziej, na Marszu Niepodległości w Warszawie. Dla Polaków niepodległość jest biało-czerwona, a nie niebieska z biało-czerwonym dodatkiem.

Polacy wiedzą, pod jakimi kolorami Polska odzyskała niepodległość; akademicy, zdaje się, taką pamięć i tożsamość utracili. Widać, jak drogi polskiego społeczeństwa i drogi akademickie się rozchodzą i jest to groźne. Coraz większa część społeczeństwa ma wykształcenie akademickie, choć nie zawsze wyższe od wykształcenia przyzwoitego. Jeśli większa część społeczeństwa przejmie obecne standardy akademickie, to Polska się rozpłynie w niebieskim morzu.

Cały artykuł Józefa Wieczorka pt. „Autonomiczny (?) parytet flagowy w 100-lecie odzyskania niepodległości” znajduje się na s. 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Józefa Wieczorka pt. „Autonomiczny (?) parytet flagowy w 100-lecie odzyskania niepodległości” na s. 2 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego