Wolność słowa dla dziennikarzy w Polsce. Sąd odmówił przyjęcia opinii CMWP SDP ws. nabycia Polska Press przez Orlen

CMWP SDP wielokrotnie przedstawiało swoje stanowisko w licznych sprawach przed różnymi sądami. Nigdy jednak nie zostało potraktowane tak, jak przez sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie.

Jolanta Hajdasz

Wybrane sprawy z działalności CMWP SDP w czerwcu 2021 r.

1 czerwca 2021

„Ukochana praca stała się największym koszmarem w moim życiu” – raport CMWP SDP i „Kuriera WNET” na temat pracy dziennikarzy w Polska Press w cytatach z mediów

– Pomyśleliśmy, że trzeba zrobić coś w rodzaju bilansu zamknięcia Polska Press. Nie przypuszczaliśmy, że warunki pracy były aż tak złe. Oto pierwsza wypowiedź z ankiety: „Ukochana praca w czasie, gdy gazeta została sprzedana, stała się największym koszmarem w moim życiu. Miałam myśli samobójcze”. Takie cytaty pokazują, jak była stosowana zasada pluralizmu i w jakich warunkach pracowali dziennikarze. W raporcie udało się pokazać mechanizm sterowania dziennikarzami w wolnej Polsce – powiedziała dr Jolanta Hajdasz w audycji na żywo z telefonicznym udziałem widzów i słuchaczy, pt. Rozmowy niedokończone na antenie TV Trwam (1 godz. 15’) i w Radiu Maryja (2 godziny). Audycja odbyła się 29 maja 2021 r. W sumie na przełomie maja i czerwca raport cytowany był m.in. przez Polskie Radio, TVP Info, Radio Maryja, Radio Szczecin i Radio Poznań, telewizję Wpolsce.pl i TV Republika oraz portale wpolityce.pl, wirtualnemedia.pl i press.pl oraz sdp.pl. Obszernie jego fragmenty opublikował „Kurier WNET”. „Porażający raport! Jak wyglądały media Polska Press za niemieckiego kapitału?” „Dziennikarz stał się niewolnikiem za coraz mniejsze pieniądze”, „Bezdyskusyjna wartość raportu”, „To, o czym dziennikarze mówili po cichu, zostało powiedziane głośno” – to nagłówki informacji w mediach tradycyjnych i społecznościowych na temat raportu z projektu badawczego dotyczącego warunków pracy dziennikarzy, wolności słowa oraz stosunków redakcyjnych w grupie medialnej Polska Press przygotowanego przez CMWP SDP i „Kurier WNET”. (…)

23 czerwca 2021

Zaskakująca decyzja Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie – CMWP SDP odmówiono prawa do wystąpienia przed sądem w charakterze amicus curiae w sprawie dotyczącej nabycia spółki Polska Press przez PKN Orlen. Zapowiedź odwołania

Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (Sąd Okręgowy w Warszawie, XVII Wydział) przesłał do CMWP SDP pismo, w którym odmawia Centrum prawa do występowania przed sądem w charakterze amicus curiae w sprawie dotyczącej nabycia spółki Polska Press przez PKN Orlen. W ciągu 25 lat istnienia i działalności CMWP SDP nie zdarzyło się jeszcze, by odmówiono Centrum prawa do przedstawienia swojej opinii w sprawach dotyczących mediów i dziennikarzy.

24 czerwca 2021

Odpowiedź CMWP SDP na odmowę przyjęcia opinii amicus curiae przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie Polska Press

W odpowiedzi na odmowę przyjęcia opinii Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP jako amicus curiae przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie w sprawie dotyczącej nabycia spółki Polska Press przez PKN Orlen, CMWP SDP ponownie przesłało tę opinię z wnioskiem o pozostawienie jej w aktach sprawy.

CMWP SDP przedstawia swoją opinię w tej sprawie ze względu na jej wagę dla ładu medialnego w Polsce. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP nie domagało się przystąpienia do toczącego się postępowania, jak wskazuje przepis art. 61 kpc, czym ww. sąd uzasadnił swoją decyzję. CMWP SDP przedstawiło jedynie opinię prawną, mając nadzieję, że może być ona przydatna przy wydawaniu końcowego orzeczenia w sprawie. Nie domagano się i nie wskazywano, że taka opinia ma być dla sądu wiążąca. Decyzja Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie jest więc niezrozumiała i całkowicie sprzeczna z dotychczasową praktyką sądów w Polsce. (…)

2 lipca 2021

Początek procesu Watchdog Polska przeciwko Fundacji Lux Veritatis, nadawcy TV Trwam. Sprawa objęta jest monitoringiem CMWP SDP

30 czerwca przed Sądem Rejonowym Warszawa-Wola formalnie ruszył proces karny, który Stowarzyszenie Watchdog Polska wytoczyło Fundacji Lux Veritatis w związku z rzekomym nieujawnieniem informacji publicznej. Sąd postanowił, iż nie będzie przeszukania Fundacji Lux Veritatis, zabezpieczenia dokumentów, odebrania telefonów komórkowych i odebrania umów o obsługę prawną. Wciąż nie wiadomo, czy sąd zażąda dostępu do korespondencji e-elektronicznej Fundacji oraz nie zrealizuje innych, obszernych i szczegółowych żądań Stowarzyszenia Watchdog Polska w stosunku do Fundacji Lux Veritatis. Zeznania w sprawie absurdalnych zarzutów o rzekome nieudostępnienie informacji publicznej złożyli założyciel i dyrektor Radia Maryja, o. Tadeusz Rydzyk CSsR, oraz zasiadający w zarządzie Fundacji Lux Veritatis o. Jan Król CSsR i Lidia Kochanowicz-Mańk. Sprawa ma charakter karny, a nie cywilny, co jest ewenementem w tego typu sprawach.

W ocenie CMWP SDP w tej sprawie zachodzi zagrożenie naruszenia praw obywatelskich o. Tadeusza Rydzyka, o. Jana Króla i dyr. Lidii Kochanowicz-Mańk. W związku z powyższym CMWP podjęło monitoring sprawy w celu obrony wolności słowa zgodnie z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i innymi przepisami prawa.

27 lipca 2021

Bezterminowe zawieszenie wykonania kary więzienia dla red. Sławomira Matusza z Sosnowca. Postanowienie Sądu zbieżne ze stanowiskiem CMWP SDP

Sąd Rejonowy w Sosnowcu zawiesił bezterminowo wykonanie kary wyroku więzienia dla red. Sławomira Matusza i jednocześnie zarządził, iż red. Matusz będzie podlegał systematycznym badaniom zdrowotnym, by stwierdzić, czy jest w stanie odbyć tę karę. Obecnie skazany red. Matusz przedstawił zaświadczenie lekarskie, iż nie jest w stanie odbyć kary więzienia. Redaktorowi Matuszowi grozi kara bezwzględnego więzienia, ponieważ nie stać go było na zapłacenie zasądzonej prawomocnie w procesie z art. 212 kk grzywny, a stan zdrowia nie pozwalał mu na odbycie zastępczych prac społecznych. CMWP SDP wspierało dziennikarza w tym procesie, apelując do sądu o powstrzymanie wykonywania tak drastycznej kary za publikacje opinii, oraz poprzez apel do Prezydenta RP o ułaskawienie red. Matusza. Stosowne pismo do Kancelarii Prezydenta RP w tej sprawie zostało wysłane w kwietniu br.

Pan Sławomir Matusz procesował się z władzami i instytucjami samorządowymi Sosnowca od 2016 roku. Sprawy przed Sądem Rejonowym w Sosnowcu toczyły się w trybie karnym o zniesławienia (art. 212 kk), których p. Matusz rzekomo dopuszczał się w pismach oraz w e-mailach kierowanych wyłącznie do tych instytucji i ich przedstawicieli. W inkryminowanych pismach i e-mailach p. Matusz zwracał uwagę na nieprawidłowości w działaniach instytucji, do których pisał. Przykładowo zarzucał wady prawne statutów instytucji kultury w Sosnowcu. Mimo że Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał 5 wyroków, w których potwierdził błędy w ww. statutach, przyznając tym samym rację p. Matuszowi, wyrok skazujący dla p. Matusza został utrzymany.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2021. Czerwiec-lipiec” znajduje się na s. 3 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Wolność słowa AD 2021. Czerwiec-lipiec” na s. 3 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Propaganda szczepień to nie jest zadanie dla Kościoła/ Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 86/2021

Rządowy ekspert apelował o nawołujący wiernych do szczepień list pasterski Episkopatu, odczytany „w małych miejscowościach, gdzie ludzie chodzą do kościoła”, bo taki list byłby „skuteczny i pomocny”.

Jolanta Hajdasz

Z analiz i prognoz wynika, że na przełomie września i października możemy mieć do czynienia z ponownym przyspieszeniem zakażeń i trzeba traktować to jako najbardziej prawdopodobny scenariusz – zapowiada minister zdrowia i trudno być obojętnym wobec tego typu twierdzeń. Spustoszenia, jakich w naszym życiu dokonała pandemia koronawirusa, są zbyt wielkie, by przestać się obawiać ich dalszego ciągu. Ale nieustanne budzenie strachu i przypominanie o zagrożeniu może okazać się przeciwskuteczne, szczególnie w sytuacji, gdy jedynym promowanym publicznie sposobem na radzenie sobie z zagrożeniem mają być masowe i coraz bardziej obligatoryjne szczepienia.

W ostatnich dniach szczególny niepokój może budzić chęć zaangażowania do promocji tych szczepionek Kościoła i Episkopatu.

Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział, że „Kościół mógłby bardziej pomóc” w zachęcaniu wiernych do przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19, a rządowy doradca do spraw pandemii koronawirusa, prof. Andrzej Horban, powiedział wprost, iż spadające tempo szczepień powoduje chęć nadania „nowego impulsu” całemu procesowi, cytuję – „taki bodziec rządzący upatrują w zaangażowaniu Kościoła”, bo „to jest element, którego nam brakuje; jasnego głosu Kościoła”.

Te słowa padły w wywiadzie profesora Horbana dla TVN 24 na początku lipca. Dla rządowego eksperta tym brakującym elementem miałby być list pasterski Episkopatu, odczytany – tu też cytat – „w małych miejscowościach, gdzie ludzie chodzą do kościoła”, bo taki list byłby „na pewno skuteczny i pomocny” i o taki list on gorąco apeluje. Z informacji przekazanych przez profesora wynika, że rząd już podjął w tym celu odpowiednie rozmowy na poziomie episkopatu. W archidiecezji warszawskiej taki list z tą specyficzną promocją szczepień został w lipcu wysłany do wszystkich proboszczów.

Należy wątpić, czy duchowni są najbardziej właściwą grupą do wypowiadania się o szczepieniach i czy na pewno należy angażować księży do akcji promocyjnej tego typu, szczególnie że coraz częściej przekonuje się nas do konieczności szczepienia dzieci, a przecież jest to działanie wysoce ryzykowne.

Szczepionki przeciwko koronawirusowi to nowy wynalazek, który nie został jeszcze dokładnie przetestowany, a już na pewno nie są znane jego długofalowe skutki, bo te będą widoczne dopiero po kilku latach. Do zachęt tego typu trzeba więc podejść bardzo ostrożnie, tym bardziej że ochrona zdrowia w naszych czasach to domena przemysłu farmaceutycznego i gigantyczne zyski jedynie kilku międzynarodowych koncernów. Nie mamy narzędzi, by weryfikować ich informacje i mieć pewność, że maksymalizacja zysku nie jest ich główną, a może nawet jedyną motywacją.

Kościół nie może i nie powinien stać się elementem strategii marketingowej żadnego farmaceutycznego koncernu.

W tle jest przecież jeszcze otwarty i jakże ważny problem moralny wykorzystywania materiału genetycznego abortowanych dzieci do produkcji szczepionek. Co najmniej dwa koncerny wprowadziły na rynek takie szczepionki i są one dostępne i używane także w Polsce. W grudniu ubiegłego roku Zespół Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski wypowiedział się negatywnie o ich stosowaniu, dopuszczając jedynie warunkowo akceptację takiej szczepionki, gdy nie ma możliwości skorzystania z innego preparatu.

Jeśli więc Kościół chciałby promować odpowiedzialnie szczepienia przeciwko koronawirusowi, powinien jasno wskazać, które szczepionki są moralnie w porządku, a które nie. Pojawia się więc kolejny trudny problem – kryptoreklama, czyli ukryta przed zmysłami odbiorcy reklama jakiegoś produktu czy usługi. Podsumowując – promocja szczepień to jednak nie jest zadanie dla Kościoła. Jeszcze nie teraz.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dzieje prasy regionalnej w Wielkopolsce po 1989 r. – modelowy przykład stopniowej likwidacji mediów opiniotwórczych

Następował proces – od niemal całkowitej swobody na początku funkcjonowania redakcji „Gazety Poznańskiej” i „Głosu Wielkopolskiego” – po niemal całkowitą kontrolę po przejęciu przez Polska Presse.

Jolanta Hajdasz

Dzieje prasy regionalnej w Wielkopolsce po 1989 r. to modelowy wręcz przykład rozłożonej w czasie likwidacji mediów opiniotwórczych, pełniących w swoim regionie funkcje inne niż komercyjna, tzn. przede wszystkim funkcję informacyjną oraz kontrolną w stosunku do władz samorządowych.

Do 1990 r. w Poznaniu ukazywały się 3 dzienniki: „Głos Wielkopolski”, „Gazeta Poznańska” i popołudniówka „Express Poznański”. Były one własnością Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch”. 22 marca 1990 r. w stan likwidacji postawiono RSW „Prasa-Książka-Ruch”, a więc także należące do niego Wielkopolskie Wydawnictwo Prasowe. Trzy tygodnie później, 11 kwietnia 1990 r., został rozwiązany Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk wraz z jego terenowymi przedstawicielstwami.

W tym czasie Poznań należał do kilku miast w Polsce z najsilniej rozwiniętą prasą drukowaną oraz dobrze działającymi ośrodkami państwowego radia i telewizji, biorąc pod uwagę realia ukształtowane w czasach PRL-u. W poznańskich mediach zatrudnionych było około 300 dziennikarzy, dalszych 100 pracowało w ościennych województwach Wielkopolski.

Znamienne są dzieje zmian własnościowych zachodzących w wielkopolskiej prasie; tzw. rys historyczny jest w tym wypadku wyjątkowo wymowny. Szczegółowo opisywał to na bieżąco m.in. były sekretarz redakcji „Expressu Poznańskiego”, dr Jan Załubski, pracownik naukowy Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, z którego opracowań pochodzą m.in. dane liczbowe cytowane w niniejszym opracowaniu.

Po burzliwym okresie zmian własnościowych w latach 90., w Poznaniu, w roku 2000, rynek codziennej prasy drukowanej zdominowany był już przez 2 podmioty: Oficynę Wydawniczą „Głos Wielkopolski” oraz spółkę Polskapresse, będącą własnością niemieckiego wydawnictwa Passauer Neue Presse, którego oddział regionalny w Wielkopolsce nosił nazwę „Prasa Poznańska”. Oficyna Wydawnicza „Głos Wielkopolski” była wówczas spółką następujących podmiotów: Centrax Press Holandia (46%), Piotr Voelkel (30%), Marian Marek Przybylski (16%) i Spółdzielnia Pracy Dziennikarzy, której Prezesem był też M.M. Przybylski (8%).

Spółkę utworzono w marcu 1991 r. Wówczas jej największym współwłaścicielem była firma zagraniczna, szwajcarska Lako Industrie Consulting (30%), ale tylko nieco mniej posiadali: spółka Kora, reprezentująca Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność” (25%), i Czytelnik, który odzyskał cześć utraconego majątku w postaci 22% udziałów w Oficynie. Pozostali członkowie ówczesnej spółki to Spółdzielnia Pracy Dziennikarzy (18%) i Piotr Voelkel (5%). Koral i Czytelnik sprzedali później wszystkie swoje udziały, podobnie postąpiła spółdzielnia dziennikarska. Jeszcze wrócimy do tego, w jaki sposób odbywało się przejmowanie tych udziałów w wydawnictwie.

Tak więc 10 lat po utworzeniu Oficyny Wydawniczej „Głos Wielkopolski” większość udziałów w spółce mieli jeszcze polscy udziałowcy, ale ich stan posiadania zmniejszył się z 70% do 54%.

Marian Marek Przybylski, pytany w 1998 r. o to, jak długo będzie opierał się m.in. zakusom Passauer Neue Presse na zakup wielkopolskich gazet, jednoznacznie określił swoją strategię słowami: „długo, a może nawet zawsze”. To samo powtarzał na zebraniach redakcyjnych dziennikarzom, co potwierdzili rozmówcy wypełniający ankiety na potrzeby niniejszego opracowania. Nie dotrzymał słowa, późniejsze fakty to potwierdziły.

Passauer Neue Presse działający wówczas w Polsce jako spółka Polskapresse, wykupił w lipcu 1996 r. swoją pierwszą gazetę w regionie – „Gazetę Poznańską”. Niemieckie wydawnictwo nabyło ją od jej pierwszego prywatnego właściciela, Wojciecha Fibaka. Początkowo miał 95%, a wkrótce 100% udziałów. W późniejszym czasie stał się właścicielem popularnej wówczas w Poznaniu popołudniówki „Express Poznański”, ale szybko z popołudniówki zamienił ją w dziennik poranny, po to, by w grudniu 1999 r. zlikwidować ten tytuł jako samodzielny dziennik. „Express Poznański” stał się wtedy wkładką „Gazety Poznańskiej”. W 2000 r. „Gazeta Poznańska” była jedną z niewielu gazet, której sprzedaż w ostatnich dwóch latach nie zmniejszyła się.

Ówczesny prezes Polskapresse Oddział Poznański, Yann Gontard, deklarował, iż Wielkopolska jest dla wydawnictwa trzecim rynkiem prasowym po Warszawie i Śląsku; niemiecki wydawca zainwestował na nim w samym tylko 1999 r. roku 80 mln zł. Kwota jest imponująca nawet na dzisiejsze warunki finansowe. Tak więc na początku roku 2000, dziesięć lat po rozpoczęciu prywatyzacji prasy, w Poznaniu, czyli stolicy regionu liczącego około trzy i pół miliona mieszkańców, wychodziły tylko dwa dzienniki prasowe. Ich łączna sprzedaż wynosiła wówczas około 100–120 tysięcy egzemplarzy.

Ciekawe są prawne kulisy transakcji, których skutkiem stała się koncentracja rynku prasy regionalnej w Wielkopolsce już w roku 2003, bo wtedy realnie dokonało się scalenie obu gazet – „Gazety Poznańskiej” i „Głosu Wielkopolskiego”.

Wyglądało to tak, jakby obie gazety połączyły się bezkonfliktowo i jakby to „Głos Wielkopolski” przejął będącą w rękach niemieckiego Verlagsgruppe Passau „Gazetę Poznańską”, a generalnie było na odwrót, co boleśnie odczuli dziennikarze „Głosu”. Ale sprawa prosta nie była, co widać po postępowaniu sądowym, jakie toczyło się w tej sprawie przed Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, choć ostatecznie Sąd Apelacyjny orzekł, że Oficyna Wydawnicza Wielkopolski nie złamała przepisów antymonopolowych.

Ale po kolei. Oficyna Wydawnicza Wielkopolski, ówczesny wydawca „Głosu Wielkopolskiego” – dziennika powiązanego kapitałowo z grupą wydawniczą Polskapresse – nie musiała zgłosić do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zamiaru przejęcia tytułu prasowego „Gazeta Poznańska”, jak zdecydował właśnie Sąd Apelacyjny w Warszawie. Utrzymał on w mocy wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK).

Przypomnijmy, że w lutym 2004 r. prezes UOKiK wydał decyzję, która nakazywała Oficynie Wydawniczej Wielkopolski m.in. zbycie majątku nabytego w 2003 r. od Prasy Poznańskiej Sp. z o.o., w tym prawa do wydawania tytułu prasowego „Gazeta Poznańska”, jak również zobowiązała oficynę do zapłaty kary pieniężnej w wysokości 235 850 zł z tytułu niezgłoszenia zamiaru koncentracji. Oficyna odwołała się od tej decyzji do SOKiK, który w marcu 2005 r. zdecydował o umorzeniu postępowania w całości.

Sąd uznał, że nie było podstaw do zgłoszenia koncentracji, bo przedmiotem sprzedaży nie było całe przedsiębiorstwo, lecz jego część, oraz że Oficyna Wydawnicza Wielkopolski nie przejęła kontroli nad Prasą Poznańską. W kwietniu 2005 r. prezes UOKiK zaskarżył wyrok SOKiK, wnosząc o jego uchylenie i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd Apelacyjny w Warszawie, oddalając apelację prezesa UOKiK, uprawomocnił wyrok SOKiK i orzekł, że Oficyna Wydawnicza Wielkopolski nie złamała przepisów antymonopolowych.

„Głos Wielkopolski” jest pierwszym tytułem polskiej gazety, który ukazał się pod koniec II wojny światowej w Poznaniu, jeszcze w czasie trwania bitwy o miasto (nr 1 ma datę 1 lutego 1945 r.) W 1947 r. postanowiono odbudować kamienicę przy ul. Grunwaldzkiej róg Marcelińskiej, wykupioną za 8,5 miliona zł. Powstał tu dom prasowy, otwarty 1 maja 1950 r., również dla „Gazety Poznańskiej”. Od 2003 r. tytuł należał do Oficyny Wydawniczej Wielkopolski. Średnia sprzedaż w tygodniu (ponad 200 tys. egzemplarzy w samym tylko Poznaniu) postawiła „Głos” w czołówce polskich dzienników regionalnych.

4 grudnia 2006 r. „Głos Wielkopolski” połączył się ostatecznie z „Gazetą Poznańską”. Redaktorzy naczelni „Głosu Wielkopolskiego” to: Józef Pawłowski, Mieczysław Halski, Jan Brzeski, Eugeniusz Żytomirski, Jan Zgierski, Józef Kołodziejczyk, Wincenty Kraśko, Wojciech Knittel, Eugeniusz Kitzmann (p.o.), Józef Konecki, Leonard Wąchalski, Lesław Tokarski, Wiesław Porzycki, Marek Marian Przybylski, Helena Czechowska, Jarosław Piotrowski, Adam Pawłowski.

„Gazeta Poznańska” to wielkopolski dziennik ukazujący się od 16 grudnia 1948 do 4 grudnia 2006 r. Przez ponad 40 lat była organem Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Poznaniu. Tytuł został sprywatyzowany na początku lat 90. XX wieku i przejęty przez Fibak Press – wydawnictwo Wojciecha Fibaka. Ostatnim właścicielem była Oficyna Wydawnicza Wielkopolski. Średnia wysokość sprzedaży tytułu wynosiła w 2006 r. ponad 178 tysięcy egzemplarzy. 4 grudnia 2006 r. „Gazeta Poznańska” została wchłonięta przez „Głos Wielkopolski”. Ostatnim redaktorem naczelnym gazety był Adam Pawłowski.

To są dane, do których można dotrzeć, analizując powszechnie dostępne materiały piśmiennicze. Ale obraz uzyskany na ich podstawie będzie niepełny. Każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z pracą redakcyjną, ma świadomość tego, że często to, co w niej najistotniejsze i najprawdziwsze, nie ma swojego odzwierciedlenia w dokumentach ani oficjalnych materiałach publicystycznych. Dlatego równie istotnym źródłem wiedzy o tym, jakie relacje panowały w redakcji „Gazety Poznańskiej” i „Głosu Wielkopolskiego” po ich przejęciu przez podmioty związane z niemieckim wydawcą, są rozmowy i wywiady przeprowadzane z aktualnymi i byłymi pracownikami gazet, które ostatecznie stały się własnością Polska Press, a wcześniej były własnością związanych z tym wydawcą firm. (…)

Dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego”, ponad 10 lat pracy dla Polska Press i ponad 10 w tej samej gazecie, gdy jeszcze nie była własnością PP

Przestałem mieć poczucie, że pracuję w samodzielnym, niezależnym, autonomicznym dzienniku regionalnym. Z upływem czasu postępowała centralizacja działań i funkcjonowanie gazety sprowadzało się coraz bardziej do pozycji jedynie oddziału regionalnego „centrali”. Gazeta zatracała swój indywidualny charakter, przestawała być z czasem cenionym, samoistnym, odrębnym ośrodkiem regionalnej refleksji intelektualnej, społecznej, kulturalnej. Traciła opiniotwórczy charakter, a przez to prestiż i w konsekwencji także uznanie czytelników. To już nie „ta” gazeta – takie panowały opinie. Gorsze stały się również, i to zdecydowanie, relacje na linii przełożony–podwładny. Szeregowy dziennikarz stał się „maszynką” do wykonywania norm pracy, postępował centralizm w wydawaniu decyzji i poczucie, że wszystko zależy od „centrali”, a redaktor naczelny jest głównie wykonawcą woli właścicieli. (…)

Dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego”, ponad 10 lat pracy dla Polska Press i ponad 10 w tej samej gazecie, gdy jeszcze nie była własnością PP

Gazeta było dość jednoznacznie usytuowana politycznie i światopoglądowo, głównie poprzez bezpośrednie i osobiste relacje kierownictwa redakcji oraz podejmowane akcje i inicjatywy – z lokalnym układem władzy samorządowej (powiat i województwo) oraz państwowej (parlamentarzyści, ministrowie itp.). To budowało sieć wzajemnych powiązań i zależności. Tworzyło to pewien jednoznaczny klimat polityczno-ideowy i budowało poczucie tkwienia w określonym, zdefiniowanym układzie. (…)

Dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego”, ponad 10 lat pracy dla Polska Press i ponad 10 w tej samej gazecie, gdy jeszcze nie była własnością PP

Ograniczanie tej swobody odbywało się dość nieformalnie, ale skutecznie. Głównie poprzez wytwarzanie wyraźnie odczuwalnej presji – w postaci opinii formułowanych podczas kolegiów redakcyjnych, uwag rzucanych nawet niby mimochodem, głośne wyrażanie ocen, formułowanie pochwał i przygan czy nawet dowcipów lub ironii lub szyderstw pod adresem określonych osób, grup, formacji, środowisk. Podczas dyskusji dochodziło da „zakrzykiwania” niektórych opinii, wykazywania, że to postawy i poglądy mniejszościowe, nieuznawane przez większość, dziwne, śmieszne, głupie, skrajne itp. Panował pewien niepisany wzorzec postaw, poglądów, wartości. (…)

Dziennikarz, 18 lat pracy w „Gazecie Poznańskiej” i „Głosie Wielkopolskim”

Sytuacja różniła się w zależności od charakteru zatrudnienia. Osoby na etatach miały przewidziane prawem uprawnienia, ale ich dużym problemem były niskie płace, obniżane na przestrzeni lat. Dziennikarzy na etatach sukcesywnie zwalniano. Dziennikarze na umowach „śmieciowych”, o dzieło i zlecenie, byli pozbawieni jakichkolwiek uprawnień socjalnych, byli eksploatowani ponad wszelkie normy bez dodatkowego wynagrodzenia. (…)

Dziennikarka, dział promocji i marketingu odpowiedzialny m.in. za dodatki tematyczne, 10 lat pracy, odeszła w 2003 r.

Dla mnie i chyba dla wszystkich moment sprzedaży nas Niemcom był szokujący. Było to w roku 2003. W grudniu 2002 roku na przedświątecznym spotkaniu red. nacz. Marian Marek Przybylski zapewniał nas jeszcze, że nie będzie sprzedaży, a na pierwszym zebraniu w nowym roku już przedstawił nowego członka Zarządu, którym była p. Tochowicz, reprezentująca Passauera. Rozjechała nas wszystkich jak ruski czołg. Klęła jak szewc. To był język, którym przełożeni się do nas nie zwracali. Teoretycznie była podwładną Przybylskiego, ale od razu jakby rządziła całą redakcją. Przybylski wkrótce się dowiedział, że ma nawet nie przychodzić do pracy, będą mu płacić, ale nie musi się nawet pojawiać w redakcji, był bardzo rozżalony, że go wysłali „na zieloną trawkę”. Niemcy dziennikarzy sprowadzili do pozycji gońców, np. znany komentator z dnia na dzień miał zakaz pisania komentarzy i dostał propozycję „sztyfta”, takie, jakie mają praktykanci. Ludzie popadali w depresje, nie mogli się w tym wszystkim odnaleźć.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Polska Press w Wielkopolsce” znajduje się na s. 4–5 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Polska Press w Wielkopolsce” na s. 4–5 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nagrody w konkursie Wielkopolskiego Oddziału SDP rozdane! / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 85/2021

Wśród nagrodzonych jest troje stałych publicystów „Wielkopolskiego Kuriera WNET”. Jan Martini otrzymał Nagrodę Główną, a Henrykowi Krzyżanowskiemu i Małgorzacie Szewczyk przyznano wyróżnienia.

Jolanta Hajdasz

We wtorek 8 czerwca 2021 r. w historycznej Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich w Poznaniu odbyło uroczyste wręczenie nagród w tegorocznym Konkursie Dziennikarskim Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jego laureatami są w tym roku red. Jan Martini z „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, Łukasz Kaźmierczak z Radia Poznań, Marcin Wróblewski i Krystian Kaliszak z TVP3 Poznań oraz Wojciech Czeski z „Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej”.

Po raz pierwszy w tym roku przyznano także nagrody honorowe za wybitne osiągnięcia w pracy dziennikarskiej – Laur Wielkopolskiego Oddziału SDP. Otrzymała go red. Barbara Miczko-Malcher z Radia Poznań, która obchodzi w tym roku jubileusz 50-lecia pracy zawodowej, oraz red. Sławomir Kmiecik, były dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego”, autor książek Przemysł pogardy t. 1 i t.2.

Dr. Jolanta Hajdasz wręcza Laur dziennikarski red. Barbarze Miczko-Malcher | Fot. R. Woźniak

„Za wybitne osiągnięcia w pracy zawodowej, szczególnie za unikatowe reportaże dokumentalne dotyczące najnowszej historii Polski, m.in. Poznańskiego Czerwca’56, Powstania Wielkopolskiego, losów więźniów politycznych z Wronek, więźniów Katynia i obozu dla polskich dzieci w Łodzi oraz za setki audycji radiowych o historii Poznania, Wielkopolski i Polski, za setki audycji radiowych o książkach, teatrze, poezji i sztukach plastycznych, każda z nich pokazuje świat z perspektywy bohatera, który zawsze jest kimś wyjątkowym, niebanalnym, wartym poznania i zapamiętania” – w ten sposób Zarząd Wielkopolskiego Oddziału SDP uzasadnił przyznanie Nagrody Laur WO SDP 2021 red. Barbarze Miczko-Malcher, reportażystce Radia Poznań, która w tym roku obchodzi jubileusz 50-lecia pracy zawodowej w Polskim Radiu i która do dziś prowadzi własną audycję poświęconą kulturze i historii.

 

Red. Sławomir Kmiecik, uhonorowany Laurem Dziennikarskim | Fot. R. Woźniak

Drugi Laur WO SDP przypadł byłemu dziennikarzowi „Głosu Wielkopolskiego”, red. Sławomirowi Kmiecikowi: „Za wybitne osiągnięcia w pracy zawodowej, szczególnie za publikacje książkowe Przemysł pogardy i Przemysł pogardy II, bezkompromisowe i odważne studium potwierdzające istnienie w III RP »przemysłu pogardy« wobec Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego brata Jarosława, ukazujące dowody ich zorganizowanego znieważania i wyszydzania przez media i przeciwników politycznych przed i po Katastrofie Smoleńskiej” – czytamy w uzasadnieniu nagrody, która od tego roku ma być przyznawana corocznie.

W sumie przyznano 5 nagród w 4 głównych kategoriach (Nagroda Gówna, Nagroda Virtuti Civili, Nagroda im. Wojciecha Dolaty i Nagroda dla Młodych Dziennikarzy) oraz 6 wyróżnień.

Jury obradowało w składzie: dr Jolanta Hajdasz, przewodnicząca Jury, prezes Zarządu WO SDP, prof. dr hab. Wiesław Ratajczak, dr Wiesław Kot, red. Roman Wawrzyniak i red. Aleksandra Tabaczyńska. Sekretarzem Jury był red. Tadeusz Owczarzak-Gran. Nagrodę Główną w tym roku odebrał red. Jan Martini.

„Publicystyka Jana Martiniego wyróżnia się wyrazistością tez i powagą podejmowanych spraw. Jest artystą pianistą i kompozytorem, podkreślającym fundamentalną rolę kultury w życiu publicznym. W naturalny sposób przechodzi od spraw natury gospodarczej, politycznej, socjalnej do muzyki, teatru, filmu, literatury, by przekonać czytelnika, że nie są to pobocza i dodatki, ale sam rdzeń. Przybiera postawę nie tylko wolnego w swych sądach i gustach artysty, ale także kogoś doskonale rozumiejącego mechanizmy pracy instytucji i społeczną rywalizację o prestiż. Współczesne problemy i spory widzi w perspektywie długotrwałych procesów, co pozwala mu dostrzec aktualne następstwa wyborów – także własnych – sprzed lat. Jan Martini pamięta i przypomina również o tych którzy niezauważenie odchodzą. Jeden z nagrodzonych artykułów poświęcił Janowi Grabusowi: ostatni walczący z bronią w ręku powstaniec Czerwca 56 odszedł z tego świata w ubiegłym roku” – w ten sposób prof. dr hab. Wiesław Ratajczak w imieniu Jury uzasadnił przyznanie Nagrody Głównej WO SDP red. Janowi Martiniemu, publicyście „Wielkopolskiego Kuriera WNET”.

Z kolei red. Wiesław Kot uzasadnił przyznanie Nagrody Virtuti Civili red. Marcinowi Wróblewskiemu z TVP3 Poznań za m.in. reportaż 300 zł na głos, w którym Autor ujawnił, iż w jednej z wielkopolskich firm właściciel płacił za oddanie głosu na Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich.

„Byliśmy pod wrażeniem dociekliwości autora, który dotarł do firmy, gdzie odnotowano przykład politycznej korupcji. W zamian za głosowanie na polityka, któremu hołdował szef firmy, ten obiecywał pracownikom gratyfikację pieniężną. Autor reportażu powściągał głos oburzenia i całkiem słusznie, bowiem same fakty wydawały się dostatecznie krzyczące”.

Red. Henryk Krzyżanowski odbiera wyróżnienie w Konkursie WO SDP | Fot. R. Woźniak

Nagrodę im. Wojciecha Dolaty odebrał red. Łukasz Kaźmierczak, a Nagrodę dla Młodych Dziennikarzy – red. Krystian Kaliszak i red. Wojciech Czeski. Wyróżnienia otrzymali Małgorzata Szewczyk, Elżbieta Rzepczyk, Barbara Kęcińska-Lempka, Bartłomiej Grysa i Henryk Krzyżanowski. Wyróżnienie honorowe otrzymał red. Arkadiusz Małyszka, red. nacz. „Zeszytów Historycznych Wielkopolskiej Solidarności”.

Laureaci konkursu odebrali dyplomy pamiątkowe, nagrody książkowe oraz pieniężne w wysokości 500 zł każda ufundowane przez WO SDOP. Wyróżnieni odebrali dyplomy i nagrody książkowe. W części artystycznej zebrani wysłuchali kompozycji Claude’a Debussy’ego Petite suite w wykonaniu Jakuba Czerskiego (fortepian), Karoliny Karczewskiej (flet) i Anny Marii Tabaczyńskiej (flet).

Wydarzenie było objęte patronatem Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP z okazji jubileuszu 25-lecia jego istnienia.

NAGRODA GŁÓWNA WIELKOPOLSKIEGO ODDZIAŁU SDP 2021 DLA JANA MARTINIEGO

Publicystyka Jana Martiniego wyróżnia się wyrazistością tez i powagą podejmowanych spraw. Jest artystą pianistą i kompozytorem, podkreślającym fundamentalną rolę kultury w życiu publicznym. W naturalny sposób przechodzi od spraw natury gospodarczej, politycznej, socjalnej do muzyki, teatru, filmu, literatury, by przekonać czytelnika, że nie są to pobocza i dodatki, ale sam rdzeń. Przybiera postawę nie tylko wolnego w swych sądach i gustach artysty, ale także kogoś doskonale rozumiejącego mechanizmy pracy instytucji i społeczną rywalizację o prestiż. Współczesne problemy i spory widzi w perspektywie długotrwałych procesów, co pozwala mu dostrzec aktualne następstwa wyborów – także własnych – sprzed lat. Jan Martini pamięta i przypomina również tych, którzy niezauważenie odchodzą. Jeden z nagrodzonych artykułów poświęcił Janowi Grabusowi: ostatni walczący z bronią w ręku powstaniec Czerwca ’56 odszedł z tego świata w ubiegłym roku.

Podkreślić trzeba, że Jan Martini jest nie tylko wnikliwym komentatorem polskiej historii, ale także jej ważnym i odważnym aktorem. Od początku związał swą publiczną aktywność z Solidarnością. 1 maja 1982 r. został aresztowany, a w czerwcu skazany na trzy lata więzienia jako redaktor i kolporter podziemnych pism.

Urodzony we Lwowie, niesie – by użyć słów poety stamtąd – „miasto w sobie”, wyprostowany i wierny, kochający kulturę i Polskę, w pisaniu swoim tą miłością się dzielący.

LAUR DZIENNIKARSKI Dla Redaktor Barbary Miczko-Malcher w 50. roku pracy dziennikarza-radiowca

za wybitne osiągnięcia w pracy zawodowej, szczególnie za unikatowe reportaże dokumentalne dotyczące najnowszej historii Polski, m.in. Poznańskiego Czerwca’56, Powstania Wielkopolskiego, losów więźniów politycznych z Wronek, więźniów Katynia i obozu dla polskich dzieci w Łodzi oraz za setki audycji radiowych o historii Poznania, Wielkopolski i Polski, za setki audycji radiowych o książkach, teatrze, poezji i sztukach plastycznych. Każda z nich pokazuje świat z perspektywy bohatera, który zawsze jest kimś wyjątkowym, niebanalnym, wartym poznania i zapamiętania.

LAUR DZIENNIKARSKI dla Redaktora Sławomira Kmiecika

za wybitne osiągnięcia w pracy zawodowej, szczególnie za publikacje książkowe Przemysł pogardy i Przemysł pogardy II – bezkompromisowe i odważne studium potwierdzające istnienie w III RP „przemysłu pogardy” wobec Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego brata Jarosława, ukazujące dowody ich zorganizowanego znieważania i wyszydzania przez media i przeciwników politycznych przed i po Katastrofie Smoleńskiej. Jego określenie ‘przemysł pogardy’ weszło na trwałe do polskiej polityki;

za konsekwencję w dążeniu do ujawniania mechanizmu zorganizowanego niszczenia wizerunku polityka przez media poprzez książki Lech Kaczyński: bitwa o pamięć oraz Cel: Andrzej Duda. Przemysł pogardy kontra prezydent zmiany;

za unikatowe zbiory satyry politycznej publikowane w antologiach: Wolne żarty! Humor i polityka, czyli rzecz o polskim dowcipie politycznym; Chichot (z) polityka oraz Niezłe szopki. Polska polityka na wesoło 1999–2009.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Nagrody Wielkopolskiego Oddziału SDP rozdane!” oraz wyniki Konkursu Wielkopolskiego Oddziału SDP dla dziennikarzy znajdują się na s. 1 i 3 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Nagrody Wielkopolskiego Oddziału SDP rozdane!” na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Warto zauważać pomysły, które mogą przynieść szkodę zamiast pożytku/ Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 85/2021

Pani profesor z Rady Medycznej chciałaby wprowadzić odpłatność za leczenie covid-19 dla osób, które się nie zaszczepiły, co jest ideą nie do zaakceptowania. Na ten temat z pewnością warto rozmawiać.

Jolanta Hajdasz

W połowie czerwca w Domu Dziennikarza w Warszawie, czyli w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, odbyła się pierwsza konferencja prasowa przedstawicieli władz nowo zarejestrowanego Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Jego członkowie przedstawili swoje opinie dotyczące pandemii, szczepień i różnych medycznych aspektów radzenia sobie z koronawirusem, które są inne niż te oficjalnie obowiązujące i przedstawiane przez Ministerstwo Zdrowia.

Wśród osób przysłuchujących się konferencji był red. Jan Pospieszalski, którego programu „Warto rozmawiać” nadal nie znajdziemy na antenach Telewizji Polskiej. Program – przypomnę – zawieszono w kwietniu po tym, gdy Komisja Etyki w TVP oceniła odcinek „Warto rozmawiać” o walce rządu z pandemią jako naruszający zasady etyki dziennikarskiej. Dziennikarz nadal nie wie, kiedy i czy w ogóle jego program wróci na antenę, ale swoją obecnością z kamerą chciał podkreślić wagę poruszanych podczas konferencji problemów. O tych sprawach z pewnością warto rozmawiać, a na pewno przynajmniej wysłuchać tych opinii, dlatego pozwolę je sobie przytoczyć.

Generalnie wszyscy wypowiadający się na konferencji lekarze zarzucili rządzącym obranie niewłaściwej strategii medycznego działania w czasie pandemii, bo zamiast leczyć chorobę we wczesnym stadium powszechnie dostępnymi lekami, zamykano przychodnie zdrowia i szpitale, a chorych przetrzymywano w domach tak długo, aż jedynym wyjściem było wywiezienie pacjenta na sygnale do szpitala i podpięcie pod respirator.

W efekcie dla wielu osób kończyło się to cięższym przebiegiem choroby, a nawet śmiercią. Lekarze na swojej konferencji przestrzegali także przed próbą przeprowadzenia masowego szczepienia dzieci, bo to nie ma żadnych medycznych podstaw, a ze względu na nieznane długoterminowe skutki działania preparatów, które służą do szczepień, jest to bardzo ryzykowne. Powtórzę: zdaniem niezależnych lekarzy nie powinno się szczepić dzieci preparatami przeciwko koronawirusowi.

Brzmi to jak głos rozsądku w covidowym świecie, w którym coraz częściej coraz większe grupy osób akceptują kontrowersyjne rozwiązania, byle tylko udało się wrócić do tzw. normalnego życia, czyli zwyczajów i zachowań, do których przywykliśmy przed pandemią.

Bez względu na naszą osobistą ocenę proponowanych i pojawiających się w przestrzeni publicznej rozwiązań powinniśmy być wobec przynajmniej niektórych z nich bardziej ostrożni i wstrzemięźliwi, niż jesteśmy. Jednym z takich kontrowersyjnych pomysłów jest np. tzw. paszport covidowy, który będzie obowiązywał w Unii Europejskiej już od 1 lipca.

To jest ograniczenie naszej wolności i prawa do prywatności oraz prosty sposób na trwały podział społeczeństwa na lepszych, czyli zaszczepionych, i tych gorszych, którzy nie mogli lub nie chcieli poddać się szczepieniom.

Zgoda na ten podział prowadzić może do jeszcze głębszych i naprawdę trwałych podziałów między tylko teoretycznie równymi obywatelami naszego kraju. Bo np. pojawił się pomysł pani profesor z Rady Medycznej, która chciałaby wprowadzić odpłatność za leczenie Covid-19 dla osób, które się nie zaszczepiły, co jest ideą nie do zaakceptowania. Na dyskusję na ten temat nigdy nie jest za późno, bo raz rozpędzoną machinę propagandową bardzo trudno będzie zatrzymać, a więc warto zauważać i wskazywać wszystkie pomysły, które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. O nich nie tylko warto, ale i trzeba rozmawiać.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021.

 


  • Lipcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 85/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Raport o sytuacji polskich dziennikarzy w niemieckiej Polskapresse / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 84/2021

Do roku 2020, czyli przez ponad 30 lat po podpisaniu porozumienia Okrągłego Stołu, po okresie dynamicznego ilościowego rozwoju w latach 90., postępowała systematyczna degradacja prasy regionalnej.

Jolanta Hajdasz

Media regionalne w potocznym rozumieniu to środki masowego komunikowania ukazujące się lokalnie, „w regionach”, czyli poza centralnym ośrodkiem danego kraju, najczęściej jego stolicą. W Polsce zwyczajowo nazywamy tak wszystkie media ukazujące się poza Warszawą, których zasięg odbioru jest mniejszy niż ogólnopolski. „Media regionalne” to nie to samo, co „media lokalne”. Lokalne to te o najmniejszym zasięgu i co za tym idzie, najmniejszej sile oddziaływania, np. gazety czy portale gminne, powiatowe czy osiedlowe.

My mówimy tu o mediach regionalnych, czyli takich, dla których obszarem działania jest region, w naszym przypadku – najczęściej po prostu województwo. Jeszcze nie kraj, ale już nie jedno miasto czy jedna ulica.

Regiony są różne, mają swoją specyfikę, tradycję, kulturę, inną sytuację gospodarczą i mimo bycia częścią tego samego kraju, różnią się poziomem rozwoju, a co za tym idzie, także życia swoich mieszkańców. Potrzebują więc odmiennych treści w informacjach i komentarzach, bo inne będą oczekiwania ich odbiorców. Wystarczy sobie uświadomić różnice między Warszawą a resztą kraju, między Śląskiem a Wielkopolską, Pomorzem czy Podkarpaciem. Funkcjonujące w nich media regionalne powinny być też różnorodne, a więc przede wszystkim powinny mieć różnych właścicieli, by faktycznie mogły prezentować różne poglądy.

Do roku 2020, czyli przez ponad 30 lat po podpisaniu porozumienia Okrągłego Stołu, po okresie dynamicznego ilościowego rozwoju w latach 90., postępowała systematyczna degradacja znaczenia i jakości mediów regionalnych w polskim systemie prasowym. Świadczy o tym systematycznie malejąca liczba tytułów, zmniejszająca się liczba ich odbiorców oraz ich coraz bardziej marginalne znaczenie w publicznym życiu polskich regionów czy województw.

Najbardziej bulwersującą cechą rynku mediów regionalnych jest monopolizacja prasy. Jest to zjawisko szczególnie groźne z punktu widzenia zasad państwa demokratycznego i wolności słowa, opisywane jako naganne we wszystkich podręcznikach i ekonomii, i teorii komunikowania masowego. U nas, w Polsce, stało się groźne podwójnie, ponieważ tym regionalnym monopolistą stał się koncern będący własnością innego państwa.

Prawie wszystkie największe regionalne dzienniki do 1 marca 2021 r., czyli do momentu ich zakupu przez PKN Orlen, były własnością niemieckiego koncernu Verlagsgruppe Passau o nazwie Polska Press Grupa.

Jaki monopol?

Polska Press Grupa powstała w marcu 2015 r. po fuzji koncernu Polskapresse i Mediów Regionalnych. Zmiana ta zakończyła etap konsolidacji obu wydawnictw, będący efektem zakupu Mediów Regionalnych przez Polskapresse. Skandalicznego zakupu, powiedzmy to wprost, bo oddawał ostatnie gazety regionalne w ręce niemieckiego potentata. Polska Press Grupa jest częścią Verlagsgruppe Passau, niemieckiej grupy medialnej obecnej przez wiele lat tylko w Niemczech i Polsce. Od niedawna wydawca ma swoje spółki-córki także w Czechach.

Wspomniana wyżej fuzja była tylko formalnością; ta zasadnicza, która ostatecznie przesądziła o monopolizacji rynku prasy regionalnej, miała miejsce w listopadzie 2013 roku. To wówczas Grupa Polskapresse sfinalizowała zakup Mediów Regionalnych od brytyjskiego funduszu Mecom. Stało się to możliwe dzięki trudnej do zrozumienia i akceptacji zgodzie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. O transakcji poinformowano w lapidarnym komunikacie przesłanym do pracowników spółki. „Zakup Mediów Regionalnych jest dla Polskapresse najważniejszym wydarzeniem w historii firmy. Jesteśmy dumni, że będziemy mogli razem pracować i wspólnie tworzyć przyszłość jednej z największych grup medialnych w Polsce” – można było w nim przeczytać.

W wyniku transakcji powstała grupa medialna wydająca wówczas 20 dzienników regionalnych, liczne tygodniki płatne i bezpłatne oraz bezpłatny dziennik „Nasze Miasto”. Posiadała ponad 60 serwisów internetowych oraz kontrolowała 11 drukarni.

Kuriozalnie brzmiała przy tym informacja, że „zgodnie z decyzją UOKiK, Polskapresse finalnie ma kontrolować tylko 19 dzienników regionalnych, bo musi w ciągu roku sprzedać ukazujący się w województwie lubelskim „Dziennik Wschodni”. Wynikało to z faktu, że spółka w tym regionie wydaje też konkurencyjną gazetę… „Polska Kurier Lubelski”. Komunikat był taki, jakby faktycznie UOKiK swoją decyzją przeciwdziałał monopolizacji rynku, przynajmniej w województwie lubelskim. UOKiK zaczął postępowanie sprawdzające, czy Polska Press Grupa wykonała nałożony przez urząd warunek przejęcia jesienią 2013 roku Mediów Regionalnych, czyli czy rzeczywiście odsprzedała innemu podmiotowi „Dziennik Wschodni”, co było warunkiem zgody na tę transakcję, ale i tak nie zmienia to faktu, iż w Polsce doszło do sytuacji niespotykanej w żadnym kraju europejskim. Praktycznie cała prasa regionalna znalazła się w rękach jednego, zagranicznego koncernu.

Prasowy rozbiór Polski

Przeciętny Kowalski zapewne nawet nie wiedział, co się stało – w końcu nazwa Polska Press Grupa nie brzmiała bardziej obco niż inne i mógł za nią stać zarówno biznesman z Madagaskaru, Koluszek, jak i Unii Europejskiej. Dociekliwy Kowalski mógł co najwyżej wyszukać w internecie, że Polska Press Grupa jest częścią Verlagsgruppe Passau. W stopkach redakcyjnych za to same polskie nazwiska i polskie nazwy, niezmienione tytuły przejętych gazet, często obecne na rynku nawet od końca II wojny światowej. Ani śladu niemieckich właścicieli.

Jak informuje Związek Kontroli Dystrybucji Prasy, Polska Press Grupa pod względem ilości sprzedawanych w Polsce gazet zajmuje obecnie trzecie miejsce. W 2017 r., mimo stale spadającej sprzedaży, sprzedała ponad 80 mln egzemplarzy swoich gazet. Trzy lata później, czyli w roku 2020, grupa kapitałowa Polska Press zanotowała spadek przychodów sprzedażowych o 6,5%, do 398,44 mln zł, oraz zysku netto z 9,64 do 8,59 mln zł. Wpływy ze sprzedaży gazet zmalały o 8,9%, z reklam – o 4,9%, a liczba pracowników – o 107, do 2126 – informował portal Wirtualnemedia.pl. Więcej od niej w naszym kraju sprzedają tylko dwa inne niemieckie wydawnictwa prasowe – nr 2 pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy, Ringier Axel Springer Polska (wydawca m.in. dziennika „Fakt” i tygodnika „Newsweek”) i nr 1 – wydawnictwo Bauer, które w Polsce sprzedaje najwięcej czasopism i gazet.

Geneza i przebieg przejmowania polskiej prasy przez koncerny niemieckie to oczywiście temat na inny artykuł, warto jednak uświadomić sobie, że monopolizacja rynku prasy regionalnej była widocznym celem działania niemieckiego koncernu co najmniej od końca lat 90., po chaotycznej i w niczym nie kontrolowanej prywatyzacji prasy lokalnej.

Już w roku 1998 utrwalił się swoisty prasowy rozbiór Polski – jak np. nazwał efekty tego procesu poznański medioznawca z UAM, były dziennikarz „Expressu Poznańskiego”, Jan Załubski, w swojej książce Media bez tajemnic. Rozbioru tego dokonali dwaj zagraniczni wydawcy – norweski koncern Orkla Media i niemiecki Passauer Neue Presse. Każda z tych firm przejmowała kolejne lokalne pisma i drukarnie bez rozgłosu, w efekcie czego wiemy jedynie, że w pojedynku Orkla–Passauer wygrali Niemcy.

W chwili sprzedaży Polska Press (znana kiedyś pod nazwą Grupa Wydawnicza Polskapresse) była więc polską spółką-córką niemieckiego wydawnictwa Verlagsgruppe Passau GmbH, które oprócz gazet w Bawarii wydawało bądź wydaje gazety m.in. na Słowacji, w Austrii, Czechach (do 2015). Do marca 2021 r. Polska Press była wydawcą następujących 20 dzienników regionalnych: „Dziennik Bałtycki”, „Dziennik Łódzki”, „Dziennik Zachodni”, „Gazeta Krakowska”, „Głos Wielkopolski”, „Gazeta Wrocławska”, „Polska Metropolia Warszawska”, „Express Bydgoski”, „Nowości Dziennik Toruński”, „Express Ilustrowany”, „Kurier Lubelski”, „Gazeta Pomorska”, „Gazeta Lubuska”, „Dziennik Polski”, „Kurier Poranny”, „Gazeta Współczesna”, „Nowa Trybuna Opolska”, „Echo Dnia”, „Gazeta Codzienna Nowiny”, „Głos Dziennik Pomorza” („Głos Szczeciński”, „Głos Koszaliński”, „Głos Pomorza”).

Była także właścicielem regionalnych dodatków telewizyjnych, tygodników ogłoszeniowych, bezpłatnej gazety miejskiej „Nasze Miasto” ukazującej się w kilkunastu miastach Polski oraz około 150 tygodników lokalnych. W skład grupy Polska Press wchodziły także media internetowe. Grupa jest właścicielem znaczących serwisów internetowych, m.in.: serwisu motoryzacyjnego Motofakty.pl, miejskiego portalu informacyjnego naszemiasto.pl, portalu strefabiznesu.pl, portalu stronakobiet.pl, portalu strefaagro.pl, programu telewizyjnego telemagazyn.pl, serwisów sportowych i innych portali branżowych.

Metodologia Raportu

Podstawą przygotowania raportu końcowego są ankiety dla dziennikarzy z 9 regionów w Polsce. Te regiony to: Wielkopolska (Poznań), Pomorze (Gdańsk, Słupsk), Podkarpacie (Rzeszów), Łódzkie (Łódź), Zachodniopomorskie (Szczecin, Koszalin), Dolnośląskie (Wrocław), Opolskie (Opole), Śląsk (Katowice), Kujawsko-Pomorskie (Bydgoszcz) oraz Kujawsko-Pomorskie (Toruń).

Ankiety zostały wypełnione przez doświadczonych dziennikarzy pracujących od wielu lat w tym zawodzie. Ze względu na czynny charakter ich pracy zawodowej oraz konieczność dochowania tajemnicy dziennikarskiej, na podstawie której uzyskano informacje zawarte w Raporcie, ich nazwiska i biogramy są anonimowe i znane jedynie Zespołowi Autorów „Kuriera WNET” i CMWP SDP.

Działania badawcze realizowano w kwietniu i maju 2021 r. wśród dziennikarzy związanych z koncernem Polska Press sp. z o.o. umową o pracę lub umową o współpracę, aktualnie lub w przeszłości. Za ich dobór odpowiedzialni byli koordynatorzy regionalni, którzy gwarantowali dotarcie do najbardziej zaangażowanych w pracę w prasie regionalnej osób. Wynikiem przeprowadzonego badania jest 78 zrealizowanych ankiet. Ich autorami w zdecydowanej większości są doświadczeni dziennikarze, 2/3 z nich ma ponad 10-letni staż pracy w redakcjach będących własnością Verlagsgruppe Passau.

Informacje zawarte w ankietach zostały poddane analizie ilościowej, przy czym należy zaznaczyć, iż analiza ilościowa nie została przeprowadzona na reprezentatywnej próbie. Warto jednak zauważyć, iż dziennikarze w każdym kraju, także w Polsce, to bardzo specyficzna i – mimo pozorów otwartości – hermetyczna i niezbyt liczna grupa zawodowa. Możliwość poznania jej poglądów i ocen wygłaszanych w swobodnej rozmowie z ankieterem, znanym sobie „kolegą po fachu”, jest więc bardzo cenna. Nasi koordynatorzy starali się dotrzeć do dziennikarzy, którzy byli i są emocjonalnie związani z gazetami będącymi od lat liderami w swoich regionach, ich opinie są więc wyjątkowo trafne i pogłębione, ponieważ nie tylko obserwują pracę i działania tych mediów, ale przede wszystkim w niej uczestniczą.

Podkreślamy – wszyscy wypowiadający się w Raporcie dziennikarze są lub byli pracownikami lub współpracownikami mediów Polska Press sp. z o.o. lub podmiotów będących poprzednikiem tego koncernu.

O co pytaliśmy w ankietach?

Zagadnienia omówione w Raporcie to przede wszystkim szeroko rozumiana tematyka dotycząca realizacji zasady wolności słowa w redakcjach Polska Press sp. z o.o., ocenianej z perspektywy codziennej praktyki, którą staraliśmy się poznać i analizować w zakresie dotyczącym szeroko rozumianej pracy i pozycji zawodowej dziennikarzy. Istotną częścią raportu stały się więc także opinie na temat formy i metod ograniczania wolności słowa, a szczególnie przejawów cenzury i autocenzury.

Ankieta wykorzystana w Raporcie została przygotowana w oparciu o analogiczne kryteria, jakimi posługuje się, przygotowując coroczny ranking, organizacja Reporterzy bez Granic. Te kryteria to m.in.: pluralizm rozumiany jako możliwość prezentacji różnorodnych opinii w przestrzeni medialnej oraz możliwość dotarcia z nimi do opinii publicznej; niezależność mediów rozumiana jako zdolność do funkcjonowania na rynku mediów niezależnie od władzy politycznej, rządowej, gospodarczej i religijnej; pozycja zawodowa dziennikarza, na którą składają się warunki wykonywania pracy dziennikarskiej, poziom wynagrodzenia i zabezpieczenia socjalne, oraz relacje na linii przełożony–podwładny. Ocenie podlegała także infrastruktura techniczna, w jakiej funkcjonowali dziennikarze w danym regionie, w tym dostęp do internetu, wyposażenie redakcji w komputery i laptopy czy dostępność narzędzi pracy, np. smartfonów, codziennej prasy, transportu służbowego itd.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Bilans zamknięcia. Polska Press w ocenach jej dziennikarzy” znajduje się na s. 1, 4–7 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Bilans zamknięcia. Polska Press w ocenach jej dziennikarzy” na s. 4–5 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

O wolności słowa trzeba przypominać i o nią walczyć / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 84/2021

Dyscyplinuje się dziś media i państwa w sposób, który jest wręcz zaprzeczeniem zasady wolności słowa i który dąży do wykluczenia części dziennikarzy i mediów z sytemu obiegu informacji.

Jolanta Hajdasz

Na początek chciałabym przedstawić historię pewnego dziennikarza z Sosnowca. Wisi nad nim wykonanie wyroku więzienia, jest skazany w procesie karnym z artykułu 212 kk za zniesławienie. Sławomir Matusz procesuje się z instytucjami samorządowymi Sosnowca od 2016 roku. Ich zniesławienia red. Matusz rzekomo dopuszczał się w pismach oraz w mailach kierowanych do tych instytucji. Zwracał uwagę na nieprawidłowości w ich działaniach, np. wskazywał wady prawne w ich statutach.

Mimo że Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał aż pięć wyroków, w których potwierdził błędy w tych dokumentach, przyznając tym samym rację red. Matuszowi, skazujący wyrok dla niego został utrzymany.

Orzeczono karę grzywny i rok więzienia zamieniony na karę zastępczych prac społecznych. Dziennikarz nie ma stałych dochodów, więc komornik nie ma czego ściągać z jego konta. Sławomir Matusz miał więc po prostu, jak się to mówi, „odsiedzieć” wyrok. Sądy nie widziały nic niestosownego w tym, że za wysłanie kilku czy kilkunastu maili dziennikarz będzie siedział w więzieniu. Wykonanie wyroku udało się powstrzymać dosłownie w ostatniej chwili.

Na razie Sąd odroczył podjęcie decyzji w tej sprawie do lipca. Wielokrotnie publicznie w jego imieniu występowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Nie do zaakceptowania w demokratycznym państwie jest bowiem sytuacja, w której za głoszenie opinii idzie się do więzienia.

W tej zaś konkretnej sprawie orzeczenia sądowe najmocniej przyczyniały się do zniesławienia wymienianych w mailach osób, bo upubliczniły okoliczności sprawy w stopniu o wiele większym niż pierwotne działanie dziennikarza.

Obrona Sławomira Matusza to jedna z setek spraw, jakimi dziś zajmuje się CMWP SDP, instytucja, która obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia istnienia. To skromny jubileusz, ale pozwala już stwierdzić, czy instytucja wpisała się na trwałe do polskiego systemu prasowego i czy potrafi działać skutecznie.

Oczywiście nie jestem w tych ocenach obiektywna, bo szefuję tej organizacji od 4 lat, ale przyglądając się z bliska procesom dziennikarzy i różnym problemom, jakie mamy z realizacją zasady wolności słowa, pozwolę sobie jednak na jednoznaczną opinię – tak, taka instytucja jest potrzebna, szczególnie w sytuacji, gdy zajmuje się sprawami, którymi nie chcą się zająć inne organizacje. Tylko w ubiegłym roku CMWP interweniowało publicznie poprzez publikację stanowisk 37 razy, a pomocą w procesach objęło 19 dziennikarzy.

To kropla w morzu potrzeb, bo warto sobie uświadomić, iż wymiar sprawiedliwości niespecjalnie lubi dziennikarzy. W ostatnich latach liczba spraw wytyczanych im z artykułu 212 kk wzrosła blisko trzykrotnie. Pod pretekstem naruszania zasady wolności słowa dyscyplinuje się dziś media i państwa w sposób, który jest wręcz zaprzeczeniem tej zasady i który dąży do wykluczenia części dziennikarzy i mediów z sytemu obiegu informacji.

Najczęściej dzieje się to w sposób mało zauważalny dla odbiorców mediów, po prostu nagłaśnia się maksymalnie tezę, że jakieś medium albo państwo narusza zasadę wolności słowa i tyle, choć nieraz trudno znaleźć fakty, które by tę tezę ilustrowały, bo tak bardzo są naciągane.

Niestety na terenie całej Unii Europejskiej wśród organizacji pozarządowych zajmujących się wolnością słowa zdecydowana większość to organizacje o charakterze liberalnym, wręcz lewackim, które prawie nigdy nie staną w obronie dziennikarza prawicowego czy konserwatywnego, które nie będą bronić tzw. prawicowych mediów. Warto dostrzegać tę prawidłowość.

Wolność słowa i prawo do korzystania z niej dotyczą nie tylko liberalnych mediów i ich dziennikarzy. Trzeba o niej przypominać i o nią walczyć. I nie dać jej sobie odebrać.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 84/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zamiast eskalować spór, lepiej postawić na dialog / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 83/2021

Program telewizyjny poruszający tematy i tak powszechnie dyskutowane w domach i tych miejscach pracy, gdzie jeszcze można się spotkać twarzą w twarz, jest zwyczajnie potrzebny wszystkim stronom sporu.

Jolanta Hajdasz

Problemy redaktor Ewy Stankiewicz z premierą jej filmu dokumentalnego o katastrofie smoleńskiej w TVP oraz zawieszenie programu red. Jana Pospieszalskiego i red. Pawła Nowackiego dostarczyły argumentów przeciwnikom tzw. dobrej zmiany w telewizji publicznej. Premierę filmu Stan zagrożenia przekładano w TVP aż 5 razy, dopiero szósta data okazała się tą właściwą. Jak to w przysłowiu, lepiej późno niż wcale, ale to, że tak ważny film leżał gotowy do emisji na półce blisko rok, jest więcej niż wymowne.

Na taki szczęśliwy finał, czyli prawo do bycia na antenie telewizji publicznej, czeka jeszcze redakcja programu „Warto rozmawiać”.

Im dłużej trwa ta sytuacja, tym bardziej jest żenująca i przykra. Pokazuje bowiem jednoznacznie, że dyskusja na tematy związane z pandemią, szczepionkami i konsekwencjami lockdownu np. dla lecznictwa i dla edukacji, to temat tabu w polskiej telewizji publicznej.

Tymczasem program telewizyjny poruszający tematy przecież i tak powszechnie dyskutowane w domach i tych miejscach pracy, gdzie jeszcze można się spotkać twarzą w twarz, jest najzwyczajniej w świecie potrzebny wszystkim stronom tego sporu, a próba eliminowania z przestrzeni publicznej dyskusji z osobami, które mają odmienne poglądy i doświadczenie jest przeciwskuteczna – to znaczy zakaz bardziej nagłaśnia temat, niż zrobiłby to sam program.

Redaktor Jan Pospieszalski i wydawca programu, redaktor Paweł Nowacki, autorzy programu „Warto rozmawiać”, to cenieni i powszechnie znani w Polsce dziennikarze, z niekwestionowanym dorobkiem zawodowym, cieszący się od wielu lat wiarygodnością i zaufaniem widzów. Akurat ci redaktorzy w przeszłości wielokrotnie wykazywali się wielką odwagą cywilną w poruszaniu trudnych i kontrowersyjnych tematów. Za to zdejmowano ich programy z anteny TVP w czasach rządów prezesów związanych z PO.

Warto przy tym zauważyć, iż w programach Jana Pospieszalskiego i Pawła Nowackiego sprawy Kościoła, wiary, wartości chrześcijańskie i po prostu tematy ważne dla katolików były zawsze szanowane i zawsze znajdowano dla nich w „Warto rozmawiać” miejsce. To otwarte i jednoznaczne przyznawanie się do wyznawanej wiary, zaangażowanie w sprawy Kościoła jest wręcz znakiem rozpoznawalnym redaktora Pospieszalskiego. Generalnie – wyrazisty, nie ukrywający swoich poglądów dziennikarz

Czy naprawdę o miejsce dla jego programu w telewizji publicznej trzeba także dziś pisać petycje i protesty, mobilizować opinię publiczną, by „walczyła” o coś tak oczywistego, jak rozmowy na tematy, które obchodzą wszystkich?

Negatywną konsekwencją takiego wyrazistego stylu pracy publicystów jest silna polaryzacja ich odbiorców. Mają oni po prostu wielkie grono wiernych widzów, którym ich praca się podoba, i równie duże grono przeciwników, tych, którzy się z nimi nie zgadzają. To normalne w demokracji i wszyscy się do tego przyzwyczailiśmy. I jest rzeczą bezsporną, że każdy ma prawo recenzować i krytykować takie programy jak „Warto rozmawiać” Podkreślam – każdy, a więc również polityk. Ale usuwanie ich z przestrzeni publicznej za to, że porusza tematy w sposób, który się komuś nie podoba, to działanie szkodliwe dla wszystkich stron – dla dziennikarza, bo po raz kolejny traci pracę, dla polityków, którzy chcąc się go pozbyć, przekraczają swoje kompetencje, i dla nas wszystkich – widzów, których pozbawia się możliwości poznania innego niż oficjalny punktu widzenia. Zamiast wiec eskalować spór, lepiej postawić na dialog i rozmowę, a więc w tym wypadku – przywrócić na antenę TVP program „Warto rozmawiać”. Jego tytuł jest w tym sporze wyjątkowo wymowny.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 majowego „Kuriera WNET” nr 83/2021.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 83/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Andrzej Grzyb, Jakub Maciejewski, prof. Włodzimierz Bernacki, Wojciech Wybranowski – Popołudnie WNET – 13.04.2021 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Białymstoku. Zaprasza Łukasz Jankowski.

Goście „Popołudnia WNET”:

Andrzej Grzyb – poseł PSL;

Jakub Maciejewski – dziennikarz wPolsce;

prof. Włodzimierz Bernacki – wiceminister Edukacji i Nauki;

Wojciech Wybranowski – dziennikarz;

dr Beata Górka-Winter – ekspert ds. bezpieczeństwa, UW


Prowadzący: Łukasz Jankowski

Realizator: Mikołaj Poruszek


Źródło: moerschy / Pixabay

Andrzej Grzyb stwierdza, że od ratyfikacji propozycji dodatkowych funduszy dla Komisji Europejskiej zależy powstanie unijnego Funduszu Odbudowy. Wskazuje, iż nasz kraj jest jednym z tych, której więcej zyskają na funduszu. Wyjaśnia, jak musi być zbudowany Krajowy Plan Odbudowy, aby mógł być zaakceptowany przez KE.

 Poseł PSL wskazuje na krytykę samorządów, którym nie podoba się brak podobnych mechanizmów jak przy Funduszu Spójności. Krytykują preferencję dla spółek Skarbu Państwa w zaplanowanych celach.

Jak wskazuje gość Popołudnia WNET, polski parlament powinien być miejscem debaty nad rządowym planem odbudowy. Gdyby tak było to można byłoby wcześniej uwzględnić obecne uwagi Komisji Europejskiej i szeregu organizacji gospodarczych. Grzyb zwraca uwagę na kwestię retencji wody.


Jolanta Hajdasz / Fot. Jan Brewczyński, Radio WNET

Jolanta Hajdasz komentuje postanowienie Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który wstrzymał przejęcie Grupy Polska Press przez PKN Orlen. Wskazuje, że sąd nie reagował, gdy Polska Press brutalnie przejmowała lokalne tytuły prasowe. Stwierdza, iż w przypadku sprzedaży grupa mamy do czynienia z transakcją rynkową, a nie z żadnym wymuszeniem. Ocenia, że Rzecznik Praw Obywatelskich działa na zlecenie polityczne.

Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego widzi w zakupie Grupy Polska Press przez koncern paliwowy szansę na rozwój.


Jakub Maciejewski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Jakub Maciejewski komentuje ostatni wywiad Adama Michnika, który odciął się od haseł antykościelnych. Ocenia, że mamy do czynienia z odtrąbieniem taktycznego odwrotu.  Wyjaśnia, że autor książki „Kościół, lewica, dialog” chciałby uformować polski Kościół zgodnie z wymaganiami stawianymi mu przez „Gazetę Wyborczą”. Dziennikarz nie zgadza się, żeby ta ostatnia się skończyła. Wciąż bowiem ma wpływ na intelektualistów.

Maciejewski stwierdza, że zawodowy aktywizm to współczesny odpowiednik zawodowych rewolucjonistów. Wskazuje, że lewica zaczyna szkalować pracę. Dodaje, że staremu SLD zależy jeszcze na ludziach pracy. Razem i Wiosna zaś zainteresowane są już ideologicznymi szaleństwami.


Prof. Włodzimierz Bernacki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Jak stwierdza prof. Włodzimierz Bernacki, obecna sytuacja jest jedną z bardziej absurdalnych, z jakimi się spotkał. Pojawiła się koncepcja powołania nowej instytucji naukowej. W projekcie nie ma ani słowa o Polskiej Akademii Nauk, jednak zostało to odebrane jako atak na nią.  Oskarżenia te wynikają z tego, że niektórzy akademicy są bardziej politykami niż badaczami.

Prof. Bernacki zaznacza, że Narodowa Akademia Kopernikańska ma nadać środowisku naukowemu nowy impuls. Wyjaśnia, że funkcjonuje ono jako szkoła główna Mikołaja Kopernika, Nagrody Kopernikańskie. Zauważa, że w szkole nie ma nauk społecznych ani humanistycznych. Jak zaznacza, to uczeni będą decydować jak będzie funkcjonować nowa instytucja, a nie politycy.

Wiceminister Edukacji i Nauki odnosi się do kwestii powrotu dzieci do szkół. Jak stwierdza, nie wykazano związku między większymi zakażeniami a przywróceniem zajęć stacjonarnych.


Wojciech Wybranowski komentuje kontrowersje wokół prezesa koncernu Orlen. Istotnym wątkiem jest próba zablokowania fuzji Orlenu z Lotosem. Stwierdza, że ludzie związani ze Sławomirem Nowakiem i Adamem Borusewiczem protestują przeciw niej, bo będzie ona oznaczać redukcję stanowisk. Wybranowski stwierdza, że Roman Lis próbował zastraszać Daniela Obajtka, gdy ten został burmistrzem Pcimia. Chciał bowiem, aby szedł mu na rękę.

Jak mówi dziennikarz, Daniel Obajtek wymyka się stereotypom. Lewicy nie podoba się jego przedsiębiorczość. Nie chce ona, aby prawica była kojarzona z ludźmi sukcesu. Wskazuje, że mamy do czynienia z kryzysem na rynku mediów. Firmy kupują sobie spolegliwość mediów. Wybranowski ocenia, że ujawnienie przez Obajtka oświadczeń majątkowych było dobrym ruchem.


Krym, morze czarne, Creative Commons CC0, https://pxhere.com

Jak ocenia dr Beata Górka-Winter, w najbliższych dniach i tygodniach możemy się spodziewać wzrostu napięcia na Ukrainie w związku z działaniami Rosji. Ta ostatnia, jak ocenia nasza rozmówczyni, „szuka guza”. Tymczasem zbliżają się ćwiczenia Zapad 2021.

Dr Górka-Winter mówi, że Rosja nie radzi sobie z zaopatrywaniem Krymu w wodę pitną. Efektem jest upadek rolnictwa. Kreml przeznacza środki na potrzeby militarne, nie na poprawienie sytuacji mieszkańców Półwyspu.

Ekspert ds. bezpieczeństwa wskazuje na amerykański lobbying na rzecz przyznania Ukrainie statusu bliskiego sojusznika NATO, cyzli takiego jaki ma m.in. Pakistan.

Nie dajmy sobie wmówić, że afera kopertowa to sprawa polityczna / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 82/2021

Dziennikarzom, którzy ujawnili tę sprawę, w przypadku przegrania procesu grozi nawet rok więzienia i oczywiście wysoka kara pieniężna. Ale żaden z nich nie wycofał opublikowanych materiałów.

Jolanta Hajdasz

Ta sprawa nie jest tylko kolejną rundą dyżurnego politycznego starcia partii rządzącej i opozycji, ale raczej próbą przełamania jednego z wielkich tematów tabu naszej transformacji ustrojowej – czyli leczenia za prywatne pieniądze w publicznych szpitalach i przychodniach.

W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że po ponad roku śledztwa Prokuratura zamierza postawić marszałkowi senatu doktorowi Tomaszowi Grodzkiemu zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach.

Chirurg miał je otrzymywać w słynnych już kopertach, a w zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania. Prokuratura wystąpiła do Senatu o uchylenie immunitetu jego marszałka, a on sam odpiera stawiane mu zarzuty i – jak można się było spodziewać – nie zamierza dobrowolnie zrzec się chronionego statusu, więc pewnie sprawa nie zostanie szybko wyjaśniona. Ale warto jej się uważnie przyglądać.

Zbyt wiele osób w Polsce zetknęło się z korupcją w służbie zdrowia, by sprowadzić ten temat do rutynowej rozgrywki politycznej. Przez lata niestety najczęściej nie udawało się karać tych, którzy nadużywali swoich stanowisk i wykorzystywali desperację ludzi w rozpaczy walczących o zdrowie bliskich. Dlatego teraz na śledczych i na świadkach w tej sprawie spoczywa naprawdę ogromna odpowiedzialność.

O tym, że marszałek Grodzki jako lekarz mógł przyjmować łapówki, informowało pod koniec 2019 r. Radio Szczecin, ale sprawę zapoczątkował wpis w mediach społecznościowych prof. Agnieszki Popieli z Katedry Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego.

„Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę” – napisała profesor.

Rektor uczelni wszczął natychmiast postępowanie dyscyplinarne przeciwko niej, co wyglądało na chęć zastraszenia świadka, bo w międzyczasie prokuratura rozpoczęła w tej sprawie śledztwo. Historię szczecińskiej profesor opisał red. Tomasz Duklanowski i do niego zaczęli zgłaszać się kolejni pacjenci, opowiadając, jak musieli opłacać leczenie swoje lub swoich bliskich u ówczesnego dyrektora szpitala. Dziennikarzowi udało się przełamać milczenie wokół tego tematu, publikował kolejne relacje i do lokalnego radia, w którym pracuje, zgłaszali się następni byli pacjenci szpitala zarządzanego przez marszałka senatu.

Odwaga każdego z informatorów dziennikarzy była naprawdę wielka, a opisywane przez nich detale i okoliczności wręczania „wpłat na czasopisma medyczne”, „na fundację”, czy „opłaty za badania” – szczegółowe i przez to wiarygodne. Jak podają media, prokuratura przesłuchała blisko 200 świadków. Marszałek Senatu, zgodnie z zapowiedziami, wobec osób „kolportujących informacje o łapówkach” wystosował prywatne akty oskarżenia z art. 212 kk. Dziennikarzom, którzy ujawnili tę sprawę, w przypadku przegrania procesu grozi nawet rok więzienia i oczywiście wysoka kara pieniężna. Ale żaden z nich nie wycofał opublikowanych materiałów.

Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że izba wyższa naszego parlamentu nie ma obowiązku zajmować się immunitetem swojego marszałka, a on sam nie musi niczego wstawiać do porządku obrad, tak więc możemy się spodziewać, iż do końca obecnej kadencji senatu pewnie już nic w tej sprawie się nie wydarzy.

Będziemy zapewne czekać na finał tej historii do wyborów 2023 roku. Warto jednak, byśmy nie dali sobie narzucić tej, tak znanej z przeszłości, interpretacji typowej dla polityków, którym stawiane są zarzuty kryminalne i którzy zawsze twierdzą, że śledztwo w ich sprawie ma charakter polityczny. Lepiej, by stwierdził to sąd, a nie ten, kto obawia się przed nim stanąć.

Artykuł Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 82/2021.

 

  • Kwietniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 82/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego