Wiech: Niemcy mają zobowiązać się do wyłączenia przesyłu gazu przez Nord Stream II, jeśli byłby używany politycznie

Jakub Wiech o budowie Nord Stream II, zobowiązaniach Niemiec, postawie Kremla i pragnieniu włączenia Ukrainy do rozmów przez Stany Zjednoczone.

Jakub Wiech kontynuuje temat Nord Stream II. Wskazuje, że Kreml podtrzymuje swoją wolę kontynuacji budowy gazociągu. Podkreśla, że z czysto ekonomicznego punktu widzenia, Rosji nie jest potrzebny ten gazociąg. Znacznie taniej byłoby im przebudować istniejącą infrastrukturę lądową, której potencjał nie jest w pełni wykorzystany.

[related id=136787 side=left]Jak wskazuje wicenaczelny portalu Energetyka24.pl, w niemieckich mediach mówi się o wprowadzeniu przez RFN specjalnego ustawodawstwa, które miałoby ograniczyć polityczne oddziaływanie gazociągu:

Niemcy zobowiązują się do tego, że jeżeli Ukraina, czy jakieś inne państwo Europy Środkowej uzna, iż Rosjanie wykorzystują politycznie ten gazociąg, to wtedy przesył gazu przez Nord Stream 2 zostanie wyłączony. To ma być pewnego rodzaju zawór bezpieczeństwa dla Europy.

[Ukraina jest w Europie Wschodniej- przyp. red.] Ocenia, że te gwarancje są niewystarczające, gdyż projekt Nord Stream II sam w sobie uderza w kraje tranzytowe, takie jak Ukraina. Tą ostatnią Amerykanie chcą włączyć do rozmów o Nord Stream II.

Ameryka jest sojusznikiem Ukrainy, więc tutaj myślę, że głos Kijowa powinien być uwzględniony przez stronę amerykańską zwłaszcza ze względu na to, że prezydent Biden, jego rodzina ma pewnego rodzaju umocowanie w kontekście ukraińskim.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Kawa o impeachmencie Trumpa: Mamy sygnały, że Demokraci tak łatwo nie odpuszczą. Wpłynął wniosek by wszcząć śledztwo

Dr Marek Kawa o głosowaniu nad skazaniem Donalda Trumpa, wniosku o śledztwo ws. wydarzeń na Kapitolu oraz o działaniach administracji Bidena i próbach odwrócenia uwagi od ich niedostatków.


Dr Marek Kawa mówi na temat impeachmentu Donalda Trumpa. Były prezydent nie został postawiony w stan oskarżenia. Za odebraniem mu tego prawa głosowało 57 senatorów, w tym 7 Republikanów. Mówi się o wszczęciu śledztwa w sprawie tego, co się wydarzyło 6 stycznia na Kapitolu.

Według sondaży sprzeciw wobec skazania Trumpa wzrósł z 37 do 45 proc. Jak przypomina amerykanista, nie było w historii Stanów Zjednoczonych przypadku, by skazano prezydenta w procedurze impeachmentu. Najbliżej był Andrew Jackson, do skazania którego zabrakło jednego głosu. Próba wykonania tej procedury według naszego gościa ma zadanie przykryć słabość prezydentury Joe Bidena. Codziennie są 2-3 tysiące ofiar Covidu. Amerykanom, jak przypomina dr Kawa, obiecano  w ramach Stimulus Act 200 tys. dolarów. Tymczasem nie przegłosowano jeszcze 140 tys.

Rozmówca Katarzyny Adamiak przypomina jak 17 września 2009 r. Amerykanie wycofali się z tarczy antyrakietowej. Nastąpił reset w relacjach z Rosją. Pokazuje to jak administracja Obamy nie spełniała swoich deklaracji. Administracja Bidena jest zaś w znacznej mierze złożona z ludzi pracujących wcześniej dla Baracka Obamy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Impeachment Donalda Trumpa: Były prezydent nie został postawiony w stan oskarżenia

Trump będzie mógł ponownie kandydować na prezydenta. Za odebraniem mu tego prawa głosowało 57 senatorów, w tym 7 Republikanów.

Niepowodzeniem przeciwników Donalda Trumpa zakończyła się druga procedura impeachmentu. Nie uzyskali oni potrzebnej większości 2/3 głosów w Senacie USA.  Stało się tak, pomimo iż za postawieniem Trumpa w stan oskarżenia opowiedzieli się prominentni politycy republikańscy, m.in. były kandydat na prezydenta Mitt Romney. Inną decyzję podjął za to znany krytyk Trumpa, lider mniejszości republikańskiej Mitch McConnell. Jak powiedział:

Nie ma wątpliwości, że Donald Trump jest moralnie i praktycznie odpowiedzialny za wydarzenia pod Kapitolem 6 stycznia. Ludzie szturmujący budynek Kongresu działali z inspiracji swojego prezydenta. […] Nie możemy jednak postawić w stan oskarżenia byłego urzędnika państwowego, który jest obecnie prywatną osobą.

Zupełnie inaczej sytuację skomentował Michael van der Veen, jeden z obrońców byłego prezydenta:

To oskarżenie było od początku do końca kompletną farsą. Cały spektakl był niczym innym jak chwiejnym dążeniem partii opozycyjnej do długotrwałej politycznej zemsty na Trumpie.

Oskarżyciele reprezentujący Izbę Reprezentantów argumentowali w trakcie trwającego pięć dni procesu, że prezydent Donald Trump wmawiał swoim zwolennikom, że wybory zostały sfałszowane, podważał konstytucyjne procedury, a ostatecznie podburzył tłum do ataku na Kapitol, gdzie trwało zatwierdzanie zwycięstwa Joe Bidena. Obrońca Trumpa utrzymywali z kolei, że język walki, którego używał  on podczas wystąpienia poprzedzającego szturm na Kapitol miał charakter przysłowiowy i że Demokraci w przeszłości posługiwali się jeszcze ostrzejszą retoryką.

Pozdrawiam wszystkich Republikanów, którzy stanęli po słusznej stronie. Wiem, że to nie było łatwe, ale stanęliście po właściwej stronie – skomentował z kolei przywódca Demokratów w Senacie Chuck Summer.

A.W.K.

Lisicki: w polskim interesie leżało wprowadzenie podatku cyfrowego i pójście na zwarcie z gigantami jak Google, Facebook

Paweł Lisicki o propozycji podatku od reklam, proteście przeciw niej i wadach projektu oraz o potrzebie podatku cyfrowego i o tym, kto czerpie zyski z reklam w mediach.


Paweł Lisicki komentuje nowy podatek medialny. Zdumiewają go porównywanie podatku do wprowadzenia stanu wojennego:

Komentując akcję protestu przeciw opodatkowaniu reklam, w ramach której przez jeden dzień stacje telewizyjne i radowie zawiesiły normalne nadawanie, stwierdza, że

Niemniej jednak według redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy” projekt ustawy wprowadzającej podatek od reklam jest nieprzemyślany i zawiera w sobie wiele wad. Wskazuje, iż wbrew zapowiedziom podatek może uderzać nie tyle w wielkie koncerny, co w mniejsze media, przeżywające kryzys związany z odchodzeniem od mediów tradycyjnych do Internetu.

Lisicki wskazuje, że już wcześniej było widać, że prawnie jest to nie do wprowadzenia. Obecnie zaś dochodzi do tego spór wewnętrzny w Porozumieniu Jaroslawa Gowina. Możliwe, że posłowie związani z wicepremierem Gowinem zagłosują przeciw podatkowi.

Poziom życia dziennikarskiego pogorszył się, zdaniem naszego gościa, w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Przykładem pogarszania się standardów dziennikarskich jest jego zdaniem zamknięcie placówki w Moskwie przez TVN. Tymczasem, jak mówi nasz gość, trudno sobie wyobrazić istotniejsze dla Polski ważniejsze miejsce dla korespondenta.

Tak powinien być skonstruowany mechanizm myślenia o mediach, żeby te zyski, które media wypracowują były przeznaczane na rozwój działalności publicystycznej i dziennikarskiej. Tak się jednak nie dzieje.

Paweł Lisicki przypomina, że popierał wprowadzenie podatku cyfrowego. Rząd przygotował projekt jego wprowadzenia, jednak wycofał się z pomysłu, gdy „pani Mosbacher tupnęła nogą”.

W polskim interesie leżało wprowadzenie podatku cyfrowego i pójście na zwarcie z gigantami cyforwymi jak Gooogle, Facebook. Stamtąd można było pieniądze dostać, które do Polski w ogóle nie trafiają.

Wskazuje, że trudno wprowadzić podatek przeciwko konkretnym mediom.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Paweł Rakowski: Starcie między Iranem a Państwem Islamskim jest za kadencji Joe Bidena nie do uniknięcia

W jaki sposób dogadanie się Stanów Zjednoczonych z Iranem będzie oznaczać wzmocnienie ISIS? Paweł Rakowski o pielgrzymce papieża do Iraku, znaczeniu tego kraju w rozgrywce oraz o wyborach w Izraelu.


Paweł Rakowski komentuje zapowiadaną pielgrzymkę papieża Franciszka do Iraku. Przypomina, że w 2000 r. także Jan Paweł II chciał odwiedzić ten kraj, jednak zabrakło zgody Bagdadu. Jeśli Franciszkowi się uda, to odwiedzi, poza stolicą państwa, Mosul, gdzie mieści się archieparchia Kościoła chaldejskiej; święte dla szitów miasto Nadżaw, oraz Ur chaldejskie, skąd Abraham wyemigrował do Kanaanu.

Północny Irak i teraz pogranicze iracko-syryjskie to nie tylko izraelskie bombardowania różnych pozycji związanych z Iranem, ale też wszystkim ISIS.

Korespondent stwierdza, że wbrew popularnym mitom, Daesh nie utrzymywał ze sprzedaży ropy naftowej, ani nie ukrywał się w ostatnim czasie „gdzieś w szuwarach”. Szansą dla Państwa Islamskiego na odrodzenie jest amerykańsko-irańskie odprężenie, o które zabiega Joe Biden. Izrael i sunnickie państwa Zatoki Perskiej będą potrzebować czegoś, co zablokuje wejście wpływów Iranu do Syrii via Irak.

ISIS jest najlepszym takim przecinkiem tych wszystkich szlaków.

Możemy się więc spodziewać w najbliższej przyszłości konfrontacji Islamskiej Republiki z Państwem Islamskim. Tymczasem w Izraelu zbliża się kampania wyborcza. Jednym z jej tematów będzie trwająca pandemia:

Izrael tak właściwie wydaje się, że wzorcowo tę pandemię zwalcza.

Trwa trzeci lockdown. Zaszczepiono już 60-70 proc. społeczeństwa. Co ze szczepieniem Palestyńczyków? Jak wyjaśnia Paweł Rakowski:

Zgodnie z prawem międzynarodowym Izrael za Autonomię Palestyńską nie odpowiada. […] Mówi się, że Rosjanie dostarczą Palestyńczykom Sputniki.

Wskazuje, że Izraelczycy i tak ostatecznie będą szczepić Palestyńczyków, gdyż mieszkają razem. Tymczasem przed zbliżającymi się wyborami prezydent Joe Biden wysyła czytelny sygnał, że chce współpracować z Izraelem, ale nie z Binjaminem Netanjahu. Urzędujący premier ma wielu adwersaży. Kim oni są? Zdaniem niektórych komentatorów, nikim. Rakowski przypomina, że Bibi przejął władzę po traumie wojny libańskiej.

Od tamtej pory nie ma właściwie żadnego zagrożenia, jeśli chodzi o terror.

Arabowie nie są już przeszukiwani na ulicach w poszukiwaniu, czy nie mają na sobie pasów szahida. Zdaniem krytyków premiera, nie wykorzystał on korzystnej koniunktury geopolitycznej.

Ehud Barak, główny opozycjonista wobec Netanjahu […] stwierdził, że Netanjahu czasami zachowuje się jak rabin w sztetlu ze wschodniej Europy: panikuje, panikuje i nic nie robi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

W USA powstanie partia antytrumpowska? Reuters: Byli republikańscy urzędnicy rozmawiają o powołaniu trzeciej partii

Według doniesień agencji Reuters grupa ponad 120 dawnych członków administracji republikańskich prezydentów rozmawiała w piątek na Zoomie o utworzeniu nowej centroprawicowej formacji.

Ci frajerzy opuścili Partię Republikańską, gdy zagłosowali na Joego Bidena.

[related id=135341 side=right] W tych słowach do rozmów na temat powołania tzw. trzeciej partii (czyli takiej, która rzuci wyzwanie duopolowi Demokratów i Republikanów) odniósł się rzecznik Donalda Trumpa, Jason Miller. Dotąd spekulowano raczej, iż to były prezydent zdecyduje się na założenie własnej partii, z której poparciem startowałby w wyborach prezydenckich w 2024 r. Nie byłaby to dla Trumpa zupełna nowość, gdyż już w 2000 r. uzyskał on nominację na kandydata Partii Reform (choć w samych wyborach wówczas nie wystartował).

Obecnie zaś mówi się o możliwości secesji z Partii Republikańskiej przeciwników polityki niedawnej głowy państwa. Jak powiedział Reutersowi Evan McMullin, współorganizator spotkania na Zoomie Republikanów zaniepokojonych działania Trumpa:

Duża część Partii Republikańskiej radykalizuje się tworząc zagrożenie dla amerykańskiej demokracji.

Były niezależny kandydat w wyborach prezydenckich z 2016 r. podkreślił, że GOP musi powrócić do swych ideałów, gdyż inaczej będzie trzeba będzie powołać coś nowego. W rozmowach na Zoomie brali udział dawni ambasadorzy, członkowie administracji republikańskich prezydentów i inni działacze. Jak zdradził McMullin nieco ponad 40 proc. z nich poparło w piątek ideę powołania rozłamowej partii. Inną braną pod uwagę opcją jest powołanie własnej frakcji w ramach Partii Republikańskiej.

A.P.

Prof. Bogdan Szafrański: szanse na impeachment Donalda Trumpa są minimalne

Prof. Bogdan Szafrański mówił na antenie Radia WNET o tym, czy impeachment Donalda Trumpa może dojść do skutku. – Do tego jest jeszcze bardzo daleka droga – ocenił rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Profesor Bogdan Szafrański w rozmowie z red. Łukaszem Jankowskim wskazywał, że impeachment Donalda Trumpa nie dojdzie raczej do skutku. Skazanie byłego prezydenta uniemożliwiłoby mu startowanie w przyszłych wyborach prezydenckich.

Do skazania potrzebnych jest 2/3 kongresmanów. Obecnie zaś jest mniej więcej pół na pół.  Nasz gość stwierdza, że większość Republikanów popiera Donalda Trumpa, żeby nie zaszkodzić swym karierom politycznym.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Świdziński: Joe Biden dokonuje rewizji amerykańskich misji wojskowych na świecie

Ekspert Strategy & Future mówi m.in. o przyszłości relacji amerykańsko-izraelskich, o szczepieniach przeciw koronawirusowi w Unii Europejskiej

 

Albert Świdziński komentuje doniesienia izraelskiego dziennika „Haaretz”, zgodnie z którymi rząd USA zażądał możliwości inspekcji portu w Hajfie, wydzierżawionego niedawnie firmie z Chin.

Już wcześniej Amerykanie ostrzegali, że przestaną zawijać do tego portu. […] Warto zauważyć, że Joe Biden do tej pory nie zadzwonił do Benjamina Netanjahu.

Do tej pory, Hajfa była częstym celem dla okrętów 6 Floty USA.  Jeżeli chodzi z kolei o stosunki europejsko-amerykańskie, Joe Biden anulował decyzję o wycofaniu części kontyngentu USA w Niemczech.

To początek rewizji postanowień Donalda Trumpa dotyczących amerykańskich misji wojskowych.

Ponadto, misja w Afganistanie nie zakończy się 1 maja, jak planowano do tej pory.

Ekspert omawia ponadto stan akcji szczepień przeciw koronawirusowi  w Unii Europejskiej, która jak na razie jest „całkowitą porażką”:

Nic nie zostało z szumnych haseł o cywilizacyjnej roli UE. […] Bruksela utrzymuje, że zaszczepienie do lata 70% społeczeństwa jest celem realnym.

Sytuacja w UE martwi rząd Australii, gdyż istnieje ryzyko, iż na antypody dotrze mniejsza liczba dawek szczepionki, niż przewidywano.

Gość „Kuriera w samo południe” analizuje podejście prezydenta Francji Emmanuela Macrona do Chin. Dąży on do „uczciwej współpracy” zarówno z Państwem Środka, jak i USA, a także do kooperacji między mocarstwami. Dodatkowo, w opinii francuskiego przywódcy, Rosja powinna być traktowana jako integralna część Europy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jan Parys o polityce zagranicznej Joe Bidena: w Białym Domu rządzi chaos. Jego opanowanie potrwa 2-3 miesiące

Były minister obrony mówi o różnicy zdań między prezydentem USA a sekretarzem stanu w kwestii polityki wobec Chin. Komentuje ponadto wydalenie z Rosji trzech przedstawicieli państw UE.

Jan Parys mówi o początkach prezydentury Joe Bidena w kontekście polityki zagranicznej. Ocenia, że działania Białego Domu w tej materii cechuje chaos, na którego opanowanie trzeba będzie prawdopodobnie poczekać kilka miesięcy.

Trzeba zwrócić uwagę na rozbieżność między sekretarzem stanu a prezydentem Bidenem. Sekretarz stanu mówił o koalicji antychińskiej z Rosją, że Rosja nie jest zagrożeniem. Biden natomiast wymienił Rosję i Chiny jako przeciwników.

Niezdecydowanie widać m.in. w kwestii gazociągu Nord Stream 2.  Zaskoczenie gościa „Popołudnia WNET” budzi przedłużenie amerykańsko-rosyjskiego porozumienia rozbrojeniowego SALT II; Moskwa wielokrotnie je łamała.

W opinii Jana Parysa naiwna jest nadzieja nowego sekretarza stanu USA Anthony’ego Blinkena, że Niemcy i Rosja pomogą Stanom Zjednoczonym w rywalizacji z Chińską Republiką Ludową.

Rosja nie da się użyć, jako narzędzie antychińskie, pogodziła się z rolą junior-partnera wobec Chin.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje ponadto wydalenie z Federacji Rosyjskiej polskiego dyplomaty, który rzekomo uczestniczył w manifestacji poparcia dla Aleksieja Nawalnego. Nie sądzi, by faktycznie brał on udział w tej demonstracji, raczej był jej obserwatorem.

To stara taktyka rosyjskich dyplomatów, by poniżać dyplomatów europejskich. To stara stalinowska szkoła dyplomatyczna.

Zdaniem byłego szefa MON przebieg wizyty Josepha Borrella świadczy o tym, że Kreml zupełnie nie liczy się z Zachodem. Jan Parys wyraża również nadzieję, że nowa amerykańska administracja nie będzie ingerować w wewnętrzne sprawy Polski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

USA: nie będzie relokacji amerykańskiej ambasady w Jerozolimie

Głosowanie w Senacie USA zakończyło się wynikiem 97/3. Trzy głosy przeciwne pochodziły od senatorów Partii Demokratycznej: Bernie’go Sandersa, Elizabeth Warren i Toma Carpera.

W czwartek 4 lutego w amerykańskim Senacie miało miejsce głosowanie w sprawie wsparcia nowelizacji rezolucji budżetowej w związku pandemią covid-19.

Jednym z elementów rezolucji jest formalne potwierdzenie woli państwa w utrzymaniu swojej ambasady w Jerozolimie.

W głosowaniu swój sprzeciw wyraziło troje senatorów Partii Demokratycznej: Bernie Sanders, Elizabeth Warren i Tom Carper.

Inicjatywę do głosowania tej wrażliwej kwestii wyrazili senatorowie republikańscy –  Jim Inhofe oraz Bill Hagerty.

Sam Inhofe podczas swojego wystąpienia w Senacie wypowiedział się w następujący sposób:

Decyzja ta nie powinna być dla nikogo kontrowersyjną. Tak wyglądało nasze stanowisko od 25 lat. Jerozolima jest stolicą Izraela i w Jerozolimie powinniśmy mieć naszą ambasadę.

Z kolei Hagerty efekt głosowania podsumował metaforycznymi słowami:

Utwierdzenie tej ambasady stanowi brukowanie drogi do pokoju w tym regionie, a takie działania powinny być objęte ochroną. Teraz nasi sojusznicy wiedzą, że stoimy po ich stronie”.

Czwartkowe głosowanie ma wydźwięk silnie symboliczny. Stanowi ono wyraz potwierdzenia braku chęci relokacji ambasady, ze strony administracji prezydenta Joe Bidena.

W czasie sprawowania funkcji senatorskiej, Biden wsparł kongresową amerykańską Ustawę o Ambasadzie z 1995 r., która nakazywała przeniesienie placówki z Tel-Awiwu do Jerozolimy.

Poprzedni prezydenci Bill Clinton, George Bush i Barack Obama korzystali z opcji opóźnienia realizacji Ustawy. Dopiero Donald Trump zdecydował się na wprowadzenie jej w życie (2018 r.), budząc tym faktem niezadowolenie strony palestyńskiej.

NN

Źródło: The Jerusalem Post