Witt: We Francji 2/3 Polaków głosowało za Trzaskowskiego. PiS zapracował na ten wynik, tym co robił dla Polonii

Piotr Witt o wyborach prezydenckich w Polsce i tym, kto głosował w nich na Rafała Trzaskowskiego oraz o odbudowie katedry Notre Dame.


Piotr Witt wyjaśnia, dlaczego Rafał Trzaskowski miał tak wielkie poparcie społeczne. Powodem tego jest nieznajomość historii Polski ostatnich dziesięcioleci. Młodzi chcą nowości. A jest to spowodowane psychologicznym czynnikiem zmiany, czyli przymusem życia według mody i nowinek. Dziennikarz zauważa, że  Polsce osoby powyżej 60 roku życia stanowią 18% wyborców. Młodzi nie pamiętają Magdalenki, nie mówiąc już o stanie wojennym, czy o niszczeniu polskich elit. Ci, którzy to pamiętają nie chcą patrzeć jak ich dawni kaci spokojnie dożywają swych dni na wysokiej emeryturze. Nasz korespondent zawraca uwagę, że

We Francji 2/3 Polaków głosowało za Trzaskowskiego. PiS zapracował na ten wynik, tym co robił dla Polonii.

Tłumaczy, że mimo upominania się o ponowne otwarcie Instytu Polskiego w Paryżu, po 5 latach wciąż jest on zamknięty. Zamiast tego, jak wskazuje Witt, polskie władze zaoferowały francuskiej Polonii „dwie sesje opluwania Polski z prof. Grossem i Tokarczuk”.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi także o chęciach francuskiej władzy zmiany katedry Notre-Dame w Paryżu na muzeum i trudach związanych z odbudową częściowo spalonego obiektu sakralnego.

Projekty […] miały zdesakralizować katedrę i zmienić ją w obiekt świecki.

Udało się odrzucić propozycje odbudowy świątyni w modernistyczny sposób. Ma ona zostać przywrócona do kształtu jaki miała przed pożarem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Kurek: Jak to się dzieje, że gmina żydowska ma możliwość zmobilizować kardynała? Można zadać pytanie: Kto tu rządzi?

Jak to się dzieje, że gmina żydowska ma możliwość zmobilizować kardynała? Czemu drżą przed nią różne instytucje? Dr Ewa Kurek o książce „Powrót do Jedwabnego” i próbie zablokowania jej promocji.


Dr Ewa Kurek mówi o problemach z promocją książki „Powrót do Jedwabnego”. W czterech miejscach właściciele lokali mówili, że nie mogą tego zrobić. W jednym przypadku była to decyzja kardynała Nycza. Ostatecznie sytuację uratował Witold Gadowski. Stwierdza, że trzeba podziękować gminie żydowskiej, że zrobiła taką aferę, bo przyciągnęło to wiele osób. Zamiast stu-dwustu osób na spotkanie przyszło ponad tysiąc osób. Ludzie aż stali na ulicach.

Jak to się dzieje, że gmina żydowska ma możliwość zmobilizować kardynała? Jak to jest, że inne instytucje drżą przed gminą żydowską w Warszawie? Można zadać pytanie: Kto tu rządzi?.

Mówi, że blokującymi spotkanie kieruje strach przed tym, iż konstrukcja zbudowana wokół Jedwabnego się rozpadnie. Badaczka odnosi się do umorzenia postępowania przeciwko Janowi Tomaszowi Grossowi. Nie dopatrzono się w jego pracach zniesławienia narodu polskiego. Stwierdza, że „sądy dla mnie nie są żadnym miernikiem w ocenie historii. Mam nadzieję, że sądy odczepią się w końcu od historyków”.

Nie możemy wartościować ludzi ze względu na narodowość, gdyż są porządni Żydzi, którzy z nami współpracują i którym też zależy na prawdzie.

Odnosi się do wypowiedzi jednego z uczestników spotkania, pochodzenia żydowskiego. Pan Remigiusz zgodził się z tym, co o Jedwabnym mówi nasza rozmówczyni. Rabin Michael Schudrich zaczyna się bać, jak mówi nasza rozmówczyni. On bowiem odpowiada za wstrzymanie ekshumacji, choć teraz zasłania się decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego. Dr Kurek podkreśla, że ekshumacja wcale nie byłaby wtedy sprzeczna z prawem judaistycznym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Ewa Kurek: Musimy wiedzieć ile osób naprawdę zostało zamordowanych w Jedwabnem. Trzeba wznowić ekshumacje [VIDEO]

Dr Ewa Kurek o potrzebie nowych badań w sprawie mordu w Jedwabnem, starej ideologii nowej lewicy, pozytywach bycia za Żelazną Kurtyną i o obronie dobrego imienia Polski za granicą.

Badaczka stosunków polsko-żydowskich mówi o zbrodni w Jedwabnem. Sądzi, że prawda się obroni i nie zostanie ostatecznie zadany kłam przeciwko polskiej historii. Przedstawia treść swojej książki dotyczącej mordu w Jedwabnym.

Musimy wiedzieć, czy tam rzeczywiście 1600 osób zostało zamordowanych, czy 16. To jest baza, na podstawie której można odtworzyć, co się rzeczywiście zdarzyło.

Podkreśla potrzebę przeprowadzenia ekshumacji pomordowanych [którą w 2001 r. wstrzymał ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński ze względu na żydowskie przepisy religijne -przyp. red.], aby ustalić, ile ofiar było naprawdę. Inaczej ludzie tacy jak socjolog Jan Tomasz Gross będą mogli „wypisywać głupoty”, twierdząc, że w jednej stodole zmieściło się 1600 osób (co dawałoby, jak podkreśla dr Kurek, 12 osób na metr kwadratowy). [Według ustaleń IPN w Jedwabnem zostało zamordowanych ponad 300 osób-przyp. red.] Dodaje, że jeśli nie pozwoli się historykom na swobodne badania nad Holocaustem, to będzie trwać przesuwanie Polaków z kategorii ofiar II wś. do kategorii sprawców.

Dr Ewa Kurek mówi o ideologii gender, która wkroczyła do społeczeństw zachodnich. Określa ja jako neobolszewizm.

Redaktor Wildstein powiedział, że to jest bunt nowych prądów, to nie jest bunt, to jest propagowanie starych idei w nowym opakowaniu.

Odnosząc się do wywiadu Bronisława Wildsteina dla Radia WNET, polemizuje z przedmówcą, stwierdzając, że gender to nie są nowe prądy, ale powrót do tego, co było głoszone już stulecie temu. Wtedy komunizm szerzono siłą, a teraz robi się to miękkimi metodami. Zwraca uwagę na pisma polskiego komunisty żydowskiego pochodzenia Maksymiliana Horwitza, który wymieniał trzy cele komunizmu: zniszczenie państwa narodowego, Kościoła i rodziny. Rezultatem miałoby być „zbudowanie nowego człowieka”.

Nasza rozmówczyni odnosi się do słów lidera hiszpańskiej partii Podemos, który stwierdził, że upadek muru berlińskiego był smutnym wydarzeniem. Stwierdza, że to przewrotne myślenie, ale przyznaje, iż pozostawanie Polski za Żelazną Kurtyną miało pewne plusy.

Być może Opatrzność dała nam 50 lat komunizmu, żebyśmy się uodpornili na to wszystko.

Polacy w przeciwieństwie do mieszkańców Zachodu doświadczyli, czym jest komunizm, a lewicowa rewolucja kulturalna przyszła do Polski 20 lat później niż na Zachodzie.

Dr Kurek mówi także o konferencji „Polska hekatomba i walka z polonofobią. Jak skutecznie bronić polskiej pamięci”. Chwali się, że jako pierwsza napisała o tym, co się działo z Polakami w ZSRR w latach 1936-37, w książce „Ucieczka z zesłania”, wydanej za granicą w 1985 r. i podziemnie wznawiana w latach 1986-1989 r.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.

Błażejak: Podczas konferencji w Paryżu o Holokauście nazwano Polaków „nienawistną hordą” w stosunku do Żydów

– Podczas konferencji nie dano Polakom dojść do głosu, ponieważ rozdawaliśmy swoje własne materiały na temat Ireny Sendlerowej czy ratującej Żydów grupy berneńskiej – mówi Marek Błażejak.


Marek Błażejak mówi w Poranku o drugim dniu konferencji pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Zagłady”, która odbyła się w Paryżu 21 i 22 lutego. Drugi dzień wydarzenia stanowił kontynuację przekazu z dnia poprzedniego, którego treścią było ponoszenie odpowiedzialności za Holokaust głównie przez Polaków.

22 lutego Polskę reprezentowały m.in.: badaczka Joanna Tokarska-Bakir i dziennikarka związana z Gazetą Wyborczą Anna Bikont.

„W wywiadzie pani Bikont poświęconemu Irenie Sendlerowej dowiedzieliśmy się, że Polska tworzyła olbrzymi mit wokół Sendlerowej po to, żeby zneutralizować efekt wywołany w społeczeństwie i w ogóle na świecie przez wydanie >>Sąsiadów<< Jana Grossa”.

Pierwsza z wymienionych prelegentek natomiast zaprezentowała wykład dotyczący pogromu kieleckiego z 1946 r. Stwierdzając, że powołuje się na świadectwa naocznych świadków tej zbrodni poinformowała, że do Żydów nie strzelali policjanci, a jedynie cywile. Gość Poranka zaznacza, że według jego wiedzy oświadczenie badaczki jest kłamstwem.

Podczas konferencji stwierdzono także, iż nazwa Muzeum Auschwitz-Birkenau jest niewłaściwa, ponieważ poprzez nią Polacy przerzucają swoją winę za dokonanie Zagłady na Niemców. Według części obecnych człon „Auschwitz” powinno zastąpić określenie „Oświęcim”.

Błażejak zaznacza, że drugiego dnia wydarzenia, podobnie jak w dniu poprzedzającym, nie dano polskiej publiczności dojść do głosu. Powodem tego stanu rzeczy było tym razem rozprzestrzenianie przez część działaczy z Polski własnych materiałów w języku francuskim dotyczących Ireny Sendlerowej czy grupy berneńskiej – dyplomatów, którzy próbowali ratować Żydów fałszując paszporty latynoamerykańskie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.